witam też się przyłacze do dyskusji:))) jestem palaczem i chyba nie jest mi dane rzucenie tego nałogu. za pierwszym razem jak rzucałam to kupiłam sobie zapas plastrów niqitin (nie wiem jak sie to pisze) i zaczełam od rana kuracje, nie powiem dobrze szło...były po drodze co troche batoniki zwłaszcza princessa orzechowa:)))) i zero alkocholu, na drugi dzień odważyłam się pójść na piwo na pubu, ale po prosiłam żeby przymnie nie palić, wszystko oki, nawet nie wiedziałam że takie dobre jest piwo z landrynką w buzi:)))), potem był szpital więc jeszcze bardziej ochoty nie było ani nawet okazji do pomyślenia o papierosie...a potem cis poniżej pasa, moja mama zmarła nie paliłam 2 miesiące, a jak się dowiedziałam to paczka poszła od razu, teraz pale jeszcze więcej i wiem że teraz nie jest dane mi rzucić