Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Konefffka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Konefffka

  1. Hej Garnierka.. A sio z takimi myślami! Mnie też nie stać na dom, nawet na m3! Oboje pracujemy, ale nie zarabiamy kokosów. Każde z nas ma swoje pasje i poświęcanie im czasu jakoś nas i rozwesela i ubogaca. Ja podejście do życia mam takie, że mogłabym przechodzic w jednej parze spodni 10 lat, byle zobaczyć jak najwięcej, pozwiedzać, przezyc coś ciekawego, czuc się szczęśliwa. Na dom przyjdzie jeszcze czas... planujemy za rok wyjazd za granicę, by coś zarobic na dom, i zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie będę sprzątać lub kelnerkować, mimo, że skończyłam tutaj 2 fakultety. Czasami marzenia podtrzymują nas przy życiu, pozwalają na to, by zebrać w sobie siły i działać, jednoczesnie uzbroić się w cierpliwość. Tak sobie właśnie pomyślałam - nie możemy ciagle mówic o smutkach - opowiedzcie o czymś, co was cieszy, co lubicie, jakie macie marzenia i pasje :-) Czasami ludzie nie zdaja sobie sprawy z tego, ile szczęścia ich spotyka codziennie.... Więc naskrobcie o czymś, co wywołuje uśmiech na waszej twarzy. Dzisiaj zarządzam dzień rozweselania się :-) :-) :-) Pozdrawiam :-)
  2. Hi hi hi...Anouk - no podświetlana wanna jest unikatem mi się coś zdaje, ale kto nie ma fanaberii - ja wydaję sporo na konie (sporo to mało powiedziane), kocham fotografię i to tez pochłania sporo kaski, no i jeszcze kilka innych...i dobrze mi z tym :-) :-)
  3. Hej ponownie, Ciąg dalszy tematu domów: Calineczka milusi domek, tylko rzeczywiście okna troszkę za małe. Ja mam spoooooro kwiatków, jestem istnym maniakiem i światła musi być w domku dużo. Lubię miasto, w którym mieszkam, ale nie wiem czy chciałabym tu spedzić resztę życia. Kocham dłubanie w ogródku, przesiadywanie na tarasie, zapach lasu i długie spacery, dlatego ostatecznie wybrałabym wieś. Miłek sie napewno zmieści, ale z ksiażkami jest ciężko, bo ma ich straaaasznie dużo. Dlatego właśnie jeden pokój na biblioteke w drewnie chciałabym kiedys przeznaczyć ;-) Wiem co znaczy spełniać zachcianki hobbistyczne, bo ostatnio chciałam dostać książke na której mu bardzo zależało i zrobić mu niespodziankę - biegałam kilka dni po wszystkich księgarniach, empikach itd i okazało się, że nigdzie jej nie ma, bo nakład sie wyczerpał. Kilka ładnych godzin skakałam po necie i wydzwaniałam do księgarni wysyłkowych juz ze łzami w oczach, ale udało się i na walentynki dostanie super prezent - najlepszy jaki może być, czyli książkę ;-) :-) Anouk - ufff...to rzeczywiście pasjonat.....
  4. Calineczka fajniutki, ja osobiście myslę o czymś takim jak \"puma\" - chciałabym, by był duży kryty taras na piętrze - na kwiaty, wygodne fotele, i pokój przeznaczony na bibliotekę dla mojego mądrego Miłka, bo wiem, że bardzo chciałby mieć swój kąt (czytaj wielki pokój) by pomieścić wszystkie jego książki. I koniecznie kominek! :-) i psy :-) Anouk - jak tam sprawa kanapki? Coś drgnęło? Ninke - pozew juz gotowy i sprawa ruszy. Ta zwłoka nie wynikała z jego opieszałości, tylko z wredoty tego babiszona. Ale nie ma co, mam nadzieję, że uda się juz w lecie zdobyć upragniony stępel \"divorced\" i Miłek lepiej sie poczuje. Wiem, jak go gniecie ta sprawa, nie może mnie przedstawić swoim znajomym, nie może żyć w pełni gdy ma babiszona na karku jeszcze. Ale wspólne plany trzymają nas przy życiu i to jest ważne :-) :-) :-) Pozdrawiam :-)
  5. Hej dziewczyny. Calineczka no to mnie przebiłaś ;-) przyznaję. Z opisu wynika, że dosyc ciekawe zamierzenie się szykuje. Upraszam o jakies fotki jak domek będzie gotowy. Ja o swoim mogę narazie marzyć, Miłek jeszcze studiuje, a nasze zarobki nie pozwalaja na szarpnięcie sie na budowe domu. Jak pisałam już wcześniej chyba czeka nas wyjazd na jakies 2 lata (wyjęte z życiorysu) by przyoszczędzić trochę grosza i zabrać się do konkretnej pracy. Ja to myślę o drewnianym domku, takim ja w \"nigdy w życiu\", z ogrodem i blisko lasu i koniecznie pełnym dzieci. Kocham wieś i wiele bym dała by mieszkać w ciszy i zieleni. Tymczasem mieszkam w dużym, smrodliwym miescie w małej kawalerce, ale też lubię ;-) Garniera ja też mam zwierzątko, ale trudno nazwać maleństwem kuraka, który o 6 rano budzi nas wrzaskiem porównywalnym ilościa decybeli do startu silnika odrzutowego ;-) Fajnie czytać, że ktoś podołał, że ma plany i je realizule i że udało się przeskoczyć wszelkie trudności. Pozdrawiam Was serdecznie :-) :-) :-)
  6. Anouk to ja poproszę na tomb.raider@gazeta.pl :-) a co, moze sie przyda....
  7. Calineczka...oj to zadne dziwactwo...ja potrafię kilka dni biegac po sklepach po pracy w poszukiwaniu świecznika pasującego do koloru zasłon :-) nie wspomnę o meblach. Ostatnio stanęliśmy przed wyzwaniem zakupu wyrka... Miłek opadł z sił po 1 sklepie ;-) a mnie to nie pasuje, to takie, to owakie....ale nie takie, jak sobie umyśliłam... i basta. Jestem znana wśród bliskich mi osób z CHOROBLIWEJ pedanterii i wyczucia estetyki. O ile drugie na plus, pierwze bywa problemem....bo znacie kogoś kto nie zaśnie spokojnie jeśli w zlewie został nieumyty kubek ;-P ?
  8. Garnierka, Ja tez mam czasami wątpliwosci i niepewnosć....duzo niepewności... bo czy mnie nie zostawi, czy sie nagle nie rozmysli, czy zniosę to wszystko itp.... jakoś trzeba sobie z tym poradzić i tyle... Pozdrawiam Was serdecznie życząc pogody ducha :-)
  9. Hej wszystkim, Dominum, ciężka sytuacja. Ale bez rozmowy to chyba się nie da niczego ustalić...U mnie też z rozwodem ciągnie się wszystko juz buuu - chyba z pół roku i jak narazie papiery gotowe ale nie dogadane miedzy nimi szczegóły i złożyć jakoś nie można. Ja czasami muszę naciskac, bo Miłek zawsze ma cos ważniejszego, ale ja sie nie poddaję i tłumaczę, że rozwodu nie będzie jak pozew będzie nosił w teczce. Zanim sąd to przegryzie i przetrawi, to potrwa, wiadomo.... ale jestem dobrej myśli. Dominum - Nie umiem Ci powiedzieć co jest grane - ma rozwód, ale może potrzebuje jeszcze czasu, a może ma watpliwości czy się wiązać? Nie wiem... Anouk - sztuka kompromisu czasem bywa ciężka.... oj wiem. To może sofa i krzesła za pierwszum rzutem, a rowerek na raty? ;-) Ech my kobitki lubimy urządzać sobie gniazdko i wiem jaką radość sprawiają nam przemeblowania i upiększania. Ja jak dziecko cieszyłam się z nowych firan i zasłonek, teraz pokój tak milusio wygląda, a kupienie takich jak chciałam zajęło mi 3 tygodnie. Buszing po sklepach był niesamowity, ale warto było. Kazda decyzja o zakupie nowego mebla musi byc jednak baaardzo przemyślana, bo mamy tylko 1 pokój i niewiele się w nim mieści (biorac pod uwagę ilośc kwiatków, które hoduję). Pozdrawiam serdecznie :-) :-)
  10. Każdy ma jakieś hobby, moje też nie należy do tanich, bo jeżdżę konno i rozumiem ludzi, którzy każde pieniądze są w stanie wydać na pasję ;-) Fakt, czasami żal wydawać tyle pieniążków, ale co tam. :-) My, żeby zarobic na domek, będziemy pewnie musieli wybyć na jakieś 2-3 lata za granicę i zawalac jak osiołki, ale cóż...warto.
  11. No co Ty :-) Faceci tak maja, tez miałam przypadek maniaka rowerowego, ze górak za 800 zł to nie rower :-/ No to co - pytam - ma kółka i siodełko... Ja narazie tylko marzę o naszym wspólnym domu - tymczasem w miare mozliwości upiekszam wynajmowane mieszkanko, by nam się przyjemniej mieszkało :-) Oj, znajdziesz sposób, by męża namówić na kanapkę (niech porówna ile róznych zastosowań ma kanapka, a ile rower ;-) :-) jestem pewna, że pobiegnie po kanapę ;-)
  12. Hej dziewczyny. Coś strasznie u nas cicho na topiku,czyżby kompy wam zamarzły? U mnie bez zmian, Miłek napisał juz pozew i czeka na akceptację ze strony Księżnej udzielnej. Jest tak zimno, że przez weekend nie wychylę nosa spod kołdry. Jadę dzisiaj po pracy zrobic weekendowe zapasy jedzenia i zaszywam się pod kołdrą, spod krórej nawet trzęsienie ziemi mnie nie wywabi, no chyba, że skończy mi się winko ;-) Pozdrawiam Was ciepluchno :-) :-) :-)
  13. Oj Garnierka - to masz niezły orzech do zgryzienia. Nie do pozazdroszczenia. Trzymam kciuki... Ja też boję się strasznie, że Ona odwali jakis numer i będzie żądała separacji, oczywiście to wypłynie na sali sądowej. Jak Miniek powiedział, i co sama wiem, jest nieobliczalna, wiele razy juz dała temu wyraz i dlatego strasznie się boję, że wyjdzie niezła kaszanka w sądzie i będziemy sie bujać z tym rozwodem w nieskończoność. On już nie umie z nią rozmawiać spokojnie, bez emocji bo ona celowo go prowokuje by stracił zimną krew. Ciężko. Wiem, że jesli sąd zarząda by stawili się na sprawę świadkowie, będą gwiezdne wojny na sali. Ich wspólni znajomi gdy dowiedzieli się o rozwodzie wspierają go i są jak najbardziej za, i wiele razy usłyszał, że jakby trzeba było, będą z nim, bo Jej się ZWYCZAJNIE BOJĄ - dlatego, że jest wyrachowana i bezwzględna. Bałam się, że jego znajomi moga się odwrócić od niego gdy się dowiedzą i wiedziałam, ze to będzie prawdziwy sprawdzian przyjaźni. Na szczęście ma świetne wsparcie, często się z nimi teraz widuje, chętnie zapraszają go na wspólne wypady i jest otoczony troskliwą opieką :-) To przykre, że tak się stało, bo wiem, że unikają jej teraz jak ognia, nie chcą utrzymywać żadnych kontaktów i zapewne grono jej znajomych znacznie sie uszczupliło, ale widocznie musiała sobie na to zasłużyć. Słyszałam kilka opowieści jak to potrafiła zepsuć nie jeden wypad, pluła zazdrością i robiła Miłkowi dantejskie sceny przy wszystkich, a jesli ktoś śmiał zabrać głos, był zmieszany z błotem. Pytałam go, czy tak było zawsze - ale nie, dopiero w jakis rok po ślubie włączył jej się bluzgacz, mega zazdrośnik, szpiegulec i wypominacz. Dziwna kobieta... Szperanie po komórce, kontach mailowych, wszystkich bilingach, kontaktach na gg, korespondencji itd były jej ulubionym zajęciem. i wieczne wypominanie...wszystkiego! Jak Miłka poznałam, łączyły nas czystko koleżeńskie stosunki przez długi czas. Widziałam jak się denerwował, męczył i bał - JEJ. Popadł w jakąś kompletną psychozę, przez pewnien czas musiałam go przyzwyczajac do tego, że nie musi mnie pytac o pozwolenie na wyjście do kolegi, nie musi tłumaczyć mi się z wypiekami na twarzy,że miał dużo pracy dlatego sie spóźnił 30 minut, ze smsów nie musi kasować i może spokojnie pojechac do koleżanki na urodziny bez obawy, że będę sprawdzała jego ubrania po powrocie czy strzelała focha. Staram sie zmobilizować go do życia, odkurzyc jego stare pasje i szukać nowych - wspólnych. Widze, jak sie powoli zmienia, jak luzuje, jaki jest zadowolony, że nie musi kłamać, by pójść do kina ze znajomymi. Do tej pory dziwi mnie, że można tak komuś zatruwać życie i jeszcze z pretenchą twierdzić, że to dla jego dobra a on niewdzięcznik...wykrzaczam sie kompletnie. Pozdróweczka.
  14. Ninke - to długa historia, pełna nagłych zwrotów akcji, powiem tylko tyle, ze zdecydował się szybko i zaczął działać w tym kierunku z buta, ale Ona utrudniała wszystko (jest adwokatem :-( ) i powiedziała, że potrzebuje czasu - będzie czas, będzie rozwód i pozew bez orzekania o winie. Jeśli będzie szedł w zaparte - złoży pozew i będzie dążyła do separacji a rozwodu mu nie da. Szantażem, przekleństwami, wręcz mobbingiem zmuszała go by zrobić to dopiero na początku tego roku, bo \"nie jest gotowa a nie wie kiedy będzie\" i \"dlaczego ja mam ustąpić\", \"jestem chora\" \"mam depresję\"...itd. Poszedł jej na rękę i powiedział OK, ale za to musiała złożyć obietnicę, że nie wycofa się nagle i nie powie tego, co wiele razy słyszał \"gów** dostaniesz a nie rozwód!\". Nie mieszkają juz ze sobą od dawna, nie kontaktują się, chyba, że w ww sprawie. Wcześniej przez ładnych kilka tygodni zatruwała mu życie telefonami o 2 w nocy, wyrzutami, pretensjami, wypisywała setki maili i śledziła go na każdym kroku. Czuł się jak zaszczuty pies, ale nie tylko wtedy lecz przez większość małżeństwa. Poniewierany, obrażany, ośmieszany.... To bardzo dobry człowiek. Naprawdę. Miałam do tej pory różne doświadzenia, i stwierdziłam jakis czas temu, że nie dla mnie związki, szczególnie po ostatnim, gdy z dnia na dzień zostałam sama, tak fizycznie, bo psychicznie byłam przez ostatnie miesiące poprzedniego związku. Przestałam ufać facetom i poświęciłam się pracy. Praca stała się całym moim życiem, dom fortecą i nie było w nim miejsca na mężczyzn. Jak niektóre z was tutaj, walczyłam z uczuciem do Miłka i świadoma niepewnej sytuacji, w jakiej się znajduje, nie chciałam słyszeć o żadnym związku. Ale żaden facet jak dotąd nie wzbudzał we mnie takich ładunków magicznych emocji, nie był tak wrażliwy i nie potrafił ze mną rozmawiać tak jak On. Teraz nie żałuję swojej decyzji, mimo stersów i zawirowań dookoła wiem, że na jego ramieniu mogę się zawsze wesprzeć i że stworzymy super fajną rodzinę. Ludzie, szczególnie kobiety które go znają wielokrotnie podkreślają, że takich facetów jak Miłek to juz nie ma za wielu na tym świecie, i wiem, że jest to prawda. Oswoił mnie, choć wcześniej w akcie obronnym kąsałam jego rękę wyciągniętą w moją stronę, zaprzyjaźnił się ze mną i pokochał jak nikt inny :-) taką mnie-zołzę ;-P
  15. Hej Dziewuszki :-) Miłek był wczoraj na spotkaniu z prawnikiem - az mi się włosy jeżą - powiedział, że wszystko zależy od sędziego w zasadzie - jeśli trafi na jakąś \'matkę polkę\' z powołaniem i misją do łączenia rodziny - będzie ciężko bo sprawa może trwać i trwać :-( Pozew musimy jeszcze poprawić, i modlić się, by żonkiś nie odwinęła jakiegoś numeru na sali, bo jest zdolna do wszystkiego. Nie myślcie sobie, że jej nienawidzę czy mam jakieś pretensje - nic w tym stylu. Uważam tylko, że jest nieobliczalna i nie ma ŻADNEJ godności. Ale to może ja jestem jakaś taka dziwna że nie utrudniałam mojemu ex facetowi odejścia ode mnie po 4 latach wspólnego życia (nawet się spakowałam i wyniosłam, chociaż bolało). Anouk - u nas też zimno - marzę już o wiośnie :-/
  16. Hej dziewczyny, Przykro, że niektóre z Was mają tak \'pod górkę\'... nie twierdzę, że mnie jest łatwo, bo rozprawy przed nami i wiele jeszcze może sie wydarzyć, i stres bedzie olbrzymi jak sie domyślam, ale musicie wierzyć, że sprawy powolutku sie rozwiąża po Waszej mysli. Ja w to wierzę. Dzisiaj mój Miłek spędza wieczór u przyjaciela, więc mam czas na babskie co-nieco (maseczki, peelingi i wylegiwanie się w wannie). Pozdrawiam Was serdecznie i pędzę do sklepu po małe winko i coś smacznego na ząb. Trzeba się rozpieszczać :-) :-)
  17. Hej dziewczyny - nie mogłam się dogrzebać do topiku. U mnie po Świątecznym nastroju zostały już tylko wspomnienia, było cudownie. Cała moja rodzina jest Miłkiem zachwycona, pomagał mojej mamie w przygotowaniach i wiem, że wypadł bardzo dobrze. Prezenty były wspaniałe, atmosfera serdeczna. Moja matka, z którą zazwyczaj drę koty, powiedziała mi, że Miłek bardzo jej sie podoba, że wyglada na ciepłego i troskliwego człowieka, i że jeśli jestem w stanie zaakceptować to, że ma za sobą \'pewną\' przeszłość, będziemy szczęśliwi. :-) :-) :-) I JESTEŚMY. Przestałam roztrząsać już jego małżeństwo, staram się nie myślec o jego byłej. Po co? Liczy się to, jaki dla mnie jest teraz. Ostatnio żle się czułam, nie wstawałam z łózka cały dzień (takie tam kobiece sprawy) - a on - posprzatał cale mieszkanie, zrobił obiadek i pojechał po pluszowego misia specjalnie dla mnie, żeby mnie nie bolało :-):-) :-) myślałam, ze padnę. Mam już swoje lata, ale czasem taki drobiazg sprawia, że całą sobą się usmiecham, czego i wam życzę. Pozdrawiam was cieplutko w ten mroźny dzionek :-)
  18. Hej dziewczyny, Dokładam się do życzeń :-) :-) :-)
  19. Witam dziewczyny, Anouk, mnie na samą myśl o świętach boli żołądek. Jeziemy do rodziców na święta i to w zasadzie będzie takie pierwsze ich spotkanie z nim na stopie przyszły zięć ;-) teściowie ;-) Nie kupiłam jeszcze wszystkich prezentów, mam tyle do zrobienia w ten weekend, że chyba nocy z dniem mi braknie :-( Co mnie niezmiernie w tym wszystkim cieszy to fakt, że On będzie ze mną cały czas i święta upłyną w bardzo rodzinnej atmosferze :-) :-) :-) Podrawiam cieplutko...:-)
  20. Ninke :-) Kongratulejszons ;-) Ja na nasz wielki dzień muszę czekać najmniej 7 m-cy, ale kofam, więc poczekam :-)
  21. Hej dziewczyny, Kubełek kawy i krótka przerwa w pracy.... od niewyspania mam światłowstręt, najchętniej zanurkowałabym pod cieplutką kołderkę i wtuliła się w ramiona mojego mężczyzny. Czasami człowiek nie docenia wielkiego szczescia jakim jest mozliwośc zasypiania i budzenia sie razem, wspólnych śniadań, milczenia.... => oczekiwanie- yyy....wykrzaczam się. Miłego dnia :-) :-) :-)
  22. Anouk - tylko pozazdrościć. Ja sobie czasami sama zasadzę takiego wkręta, że włos nie na czworo a na szescioro dzielę. Ale staram sie zapanowac nad tym a przede wszystkim właśnie zapanowac nad sobą. Są rzeczy ważniejsze i zgadzam się z Tobą, że lepiej być tą ostatnią. My jeszcze jesteśmy przed rozprawami i tego własnie się boję - że będą jakieś szopki, że Ona nie wytrzyma i stanie okoniem (juz było tak kilka razy, że jednego dnia wszystko ok, a nastepnego padało hasło :nigdy Ci nie dam rozwodu, bo nie będzie \"po twojemu !!!\" ) Czas działa na naszą korzyść, wiele rzeczy po prostu puszcza się w niepamięć i staramy sie skupic na naszym związku, a nie na tym, co było...bo to juz przecież przeszłość. :-)
  23. I jeszcze jedno: \"Według mnie najwieksza odwagą jest życie w stanie zadowolenia. Każdy potrafi być nieszczęsliwy. Ale do poczucia błogości potrzebna jest ogromna odwaga - a żeby ja poczuć, trzeba nad soba popracować...\" Tak więc - odwagi w byciu szczęśliwym :-) :-) :-)
×