Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kkreseczka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Kkreseczka

  1. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
×