Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kkreseczka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Kkreseczka

  1. Ostatnio cos nam sie cały czas przewija II instancja na tym forum .. a czy jest ktoś, kto ma ją już za sobą? Ile czasu trwa rozpatrzenie sprawy przez II instancje, orientuje sie może któreś z was? Gratuluje wszystkim , którzy sa juz na tym etapie, tylko Wam pozazdrościć :))
  2. Hania 83- tez mam proces w Katowicach ... może napiszesz coś więcej o swojej sprawie ? Ciekawa jestem kiedy złożyłaś skarge i czy wiesz już coś o dalszym toku postepowania np. czy masz juz ustalone spotkanie z biegłym? Ja jestem po przesłuchaniu stron.
  3. Ja też dołączam do gratulacji dla Kamila - oby wszsystkie Twoje plany szczesliwie się zisciły! Ja tez mam szanse na ponowne ułozenie sobie zycia, piekne plany tylko niestety uniewaznienia jeszcze nia mam a ono jest biletem wstepu do lepszej przyszłości.. Ale jestem dobrej mysli..... Kamil napisz coś o swojej sprawie - tak ku pokrzepieniu serc :)))
  4. Hej, czy ktos miał przesłuchanie u psychiatry zamiast u psychologa? Co, waszym zdaniem,może oznaczać skierowanie stron do biegłego psychiatry?
  5. Halo Angel_81 - czemu sie nie cieszysz? Przeciez to wspaniała wiadomość i serdecznie Ci gratuluje!! Ja modle sie o wyrok stiwerdzający niewaznosc i nawet sobie nie wyobrazam co zrobie jesli taki dostane. Chyba oszaleje ze szczęścia bo bede mogła na nowo ułozyc swoje życie. . tylko to czekanie i niepwenośc - Ty masz to juz za soba wiec ciesz sie dziewczyno !! Obyśmy wszyscy na tym forum doczekali tej chwili co Ty..
  6. Halo Angel_81 - czemu sie nie cieszysz? Przeciez to wspaniała wiadomość i serdecznie Ci gratuluje!! Ja modle sie o wyrok stiwerdzający niewaznosc i nawet sobie nie wyobrazam co zrobie jesli taki dostane. Chyba oszaleje ze szczęścia bo bede mogła na nowo ułozyc swoje życie. . tylko to czekanie i niepwenośc - Ty masz to juz za soba wiec ciesz sie dziewczyno !! Obyśy wszyscy na tym forum doczekali tej chwili co Ty..
  7. yose - czy mógłbys troche napisac o swojej sprawie ? Na jakiej podstawie otrzymałeś uniewaznienie i jak wyglada przebieg procesu w Katowicach? Tez mam tam sprawe i będę wdzieczna za jakies Twoje spostrzezenia i refleksje.. Pozdrawiam i gratuluje pozytywnego wyroku - z tego co wiem II instancja zazwyczaj podtrzymuje decyzje tej pierwszej :)
  8. Dzieki za odpowiedz Sandra 99.. czyli rzeczywiście tak to wyglada :( ja czekam na wezwanie na przesłuchanie, równiez w Katowicach i powiedzieli mi ze mam sie go spodziewac mniej wiecej za pól roku. Tymczasem znamomy ksiądz miał w swojej parafii sprawe, która skonczyła sie w przeciągu roku i maiałma nadzieje ze moze w tej kurii tylko tak strasza...
  9. Witajcie , mam pytanie czy jest ktos kto miał bądż ma proces o uniewaznienie małzeństwa na Śląsku? Wiem, ze w róznych diecezjach różnie to wygląda z terminami i czasem oczekiwania i chciałabym sie zorientowac jak to jest w archidecezji katowickiej. ... pozdrawiam
  10. Dzieki dziewczyny za odpowiedzi. Były mąż odpowiedz juz ponoc odesłał, nie chce tylko zdradzic co w niej napisał. Czy Jego odpowiedź moze miec wpływ na to czy moja skarga zostanie przyjeta? I odwrotnie - jesli potwierdził opisane przeze mnie powody wskazujące na to ze małżeństwo zostało zawarte niewaznie, to czy w takiej sytuacji jest szansa na to, ze cała sprawa potoczy sie nieco szybciej?
  11. Witajcie, w mojej sprawie coś ruszyło ale wygląda to troche inaczej niż sie spodziewałam.. Myślałam ze po złozeniu skargi do Sądu najpierw następuje decyzja o jej przyjęciu bądź odrzuceniu a dopiero póżniej czynione są jakiekolwiek kroki. Tymczasem kiedy ostatnio zadzwoniłm do Kurii by zapytac o postęp swojej sprawy dano mi do zrozumienia ze decyzja zapdnie dopiero po tym jak do skargi ustosunkuje sie moj były Mąz. Zosała mu wysłana moja skarga i dopiero kiedy on napisze swoja opinie w tym temacie zapdnie decyzja czy rozpocznie sie proces czy tez nie..troche mnie to zdziwiło.. czy u Was tez tak to wyglądało?
  12. Ja tez dołączam sie do gratulacji dla Kamila i zycze pomyslnosci w nowym zyciu :) Oby teraz było ono szczęśliwsze i pełne prawdziwej miłości !! Kamil może opiszesz nam troche swoja historie - tak dla \"pokrzepienia serc\" :)
  13. Witajcie, wczoraj miałam sprawe o rozwód i jestem juz rozwódka :( Wczoraj tez złozyłam wreszcie w swojej kurii skarge.. Opisałam wszystko pozbierałam dowody i.. teraz pozostaje mi juz tylko czekać. Z tego co wszędzie słysze to w mojej sytuacji są bardzo powazne podstawy do unieważnienia małżeństwa ale któż wie jaki bedzie finał procesu i przede wszystkim, kiedy bedzie ten finał. Czas trwania całej sprawy mnie przeraza ale staram sie nie tracić nadziei i wiary w to, ze bedzie dobrze i w miare szybko.Prosze Was o modlitwe i trzymam kciki za wszystkich bedących w podobnej sytuacji :)
  14. sacrum - mysle ze zainteresowanych jest mnóstwo bo chyba dla wiekszości osob cały proces jest jedna wielka niewiadoma i wszystko co tylko rzuci na niego jakiekolwiek swiatło jest bardzo cenne.. wiec nie zwlekaj i dawaj te pytania :))) z góry dzieki.
  15. sacrum - mysle ze zainteresowanych jest mnóstwo bo chyba dla wiekszości osob cały proces jest jedna wielka niewiadoma i wszystko co tylko rzuci na niego jakiekolwiek swiatło jest bardzo cenne.. wiec nie zwlekaj i dawaj te pytania :))) z góry dzieki.
  16. Czesć , dziekuje Ci za kolejne informacje.. dobrze ze jesteś na tym forum :) Moja sprawe juz mniej wiecej znasz. W tym tygodniu bede składac skarge do Kurii powołując sie na par.1098 i 1095. Ja jestem przekonana o tym ze moje małżeństwo zostało zawarte niewaznie - przynajmniej w oparciu o przepisy Prawa Kanonicznego. Do adwokatów mam bardzo mieszane uczucia bo po pierwsze, skoro sprawa jest oczywista ( a tak przynajmniej wnioskuje ze wspomnianego prawa i z tego co słysze z róznych źródeł) to po co jakis prawnik; a po drugie - nie potrafie sobie wyobrazic ze w sprawach tak ważnych, w kwestiach duchowych i kwestiach wiary, potrzeba prawników, tak jakby toczył sie jakis spór , który wymaga, tak jak napisałaś, byc moze naciągania prawdy czy stosowania jakichs trików i sztuczek po to by osiagnąc zamierzony cel. Mnie bardzo zalezy na tym uniewaznieniu bo nie wyobrazam sobie jak mam dalej zyc jesli go nie dostane aczkolwiek chce zeby to był proces sprawiedliwy, uczciwy i zgodny z wola Boga. Jesli dostane uniewaznienie to chce miec czyste sumienie i chce móc z czystym sercem stanć przed Bogiem. Wierze ze tak bedzie bo mój Mąż naprawde zataił przede mna powazne uzaleznienie od narkotyków, przez które nie był w stanie stworzyc normalnego związku a ja naprawde starałam sie jak mogam by ratować to małżeństwo.. nie udało sie jednak. Jest to dla mnie straszne ale musze dalej zyc. Dokładnie za dwa tygodnie mamy sprawe rozwodowa i prawdopodobnie wszystko sie na niej zakończy. Proces koscielny pewnie bedzie sie ciągnął. Jest to dla mnie bardzo wazne dlatego chce przeprowadzic wszystko tak, zebym potem mogła w przyszłości sama przed soba powiedziec ze wykorzystałam wszystkie srodki dostepne w tej materii i zrobiłam wszystko tak jak trzeba... Mój przyjaciel opowiedział mi niedawno dowcip - dający jednak wiele do myslenia.. pozwole sobie go tu przytoczyć w skrócie.. \"Pewne miasto nawiedziła straszna powódz. Załało domy, ulice i ostał sie tylko Kosciół, który znajdował sie na niewielkim wzniesieniu. Wkrótce jednka i tam siegnęła woda, grożąc cąłkowitym zatopieniem. Przerazeni parafianie przypłyneli lodka do Kosioła by uratowac swojego proboszcza. Ten jednak odnówił wejścia na łodke mówiąc ze zostanie w swoim kosciele i ze nic mu nie grozi bo strzeze go Bog. Parfianie wiec odpłynęłi. Kiedy woda znów sie podniosła i zaczęła siegac już dachu koscioła, ludzie znów przypłyneli po ksiedza. Ten zas siedząc w koscielnej wiezy znów odmówił przyjęcia ratunku, twierdząc ze Bog go uratuje i nie pozwoli mu zginac... Po paru godzinach jednak swiątynie zatopiło i ksiądz utonął. Kiedy kapłan stanał przed Bogiem zapytał Go dlaczego Bóg go nie uratował skoro on powierzył swoje zycie boskiej opiece. Bóg mu na to odpowiedział: - \"Jak to Cie nie ratowałem? Dwie łodki po Ciebie wysłałem !!! ......\" I stąd własnie moje rozwazania na temat adwokata, itp spraw... pozdrwaiam serdecznie
  17. Witajcie, jestem dopiero na początku tej drogi i wciąż nasuwaja mi sie nowe pytania.. Chciałabym m.in. wiedziec jakie sa statystytki jesli chodzi o uniewaznienie małzeństwa. Czy ktoś moze orientuje sie ile związków zostaje uznanych za nieważne w odniesieniu do liczby przyjetych skarg? Czy przyjęcie skargi oznacza, ze mozna byc dobrej mysli jesli chodzi o wyrok w procesie? Bardzo nurtuje mnie również sprawa adwokatów w tych procesach.. Czy uważacie ze sa oni potrzebni? W swojej Kurii znalazłam liste prawników "mających błogosławienstwo Kurii " na udzielanie sie w porcesach o uniewaznienie małżeństwa. Zastanawiam sie jednak czy oni mogą jakoś pomóc i jak ich ewentualna pomoc jest odbierana przez Kościół? Jaka jest w ogóle rola takiego adwokata w procesie? Jesli ktoś wie cos na ten temat bardzo prosze o odpowiedz, i z góry dzieki za wszystko co napiszecie... pozdrawiam wszystkich
  18. Witajcie, jestem dopiero na początku tej drogi i wciąż nasuwaja mi sie nowe pytania.. Chciałabym m.in. wiedziec jakie sa statystytki jesli chodzi o uniewaznienie małzeństwa. Czy ktoś moze orientuje sie ile związków zostaje uznanych za nieważne w odniesieniu do liczby przyjetych skarg? Czy przyjęcie skargi oznacza, ze mozna byc dobrej mysli jesli chodzi o wyrok w procesie? Bardzo nurtuje mnie również sprawa adwokatów w tych procesach.. Czy uważacie ze sa oni potrzebni? W swojej Kurii znalazłam liste prawników "mających błogosławienstwo Kurii " na udzielanie sie w porcesach o uniewaznienie małżeństwa. Zastanawiam sie jednak czy oni mogą jakoś pomóc i jak ich ewentualna pomoc jest odbierana przez Kościół? Jaka jest w ogóle rola takiego adwokata w procesie? Jesli ktoś wie cos na ten temat bardzo prosze o odpowiedz, i z góry dzieki za wszystko co napiszecie... pozdrawiam wszystkich
  19. Witajcie, jestem dopiero na początku tej drogi i wciąż nasuwaja mi sie nowe pytania.. Chciałabym m.in. wiedziec jakie sa statystytki jesli chodzi o uniewaznienie małzeństwa. Czy ktoś moze orientuje sie ile związków zostaje uznanych za nieważne w odniesieniu do liczby przyjetych skarg? Czy przyjęcie skargi oznacza, ze mozna byc dobrej mysli jesli chodzi o wyrok w procesie? Bardzo nurtuje mnie również sprawa adwokatów w tych procesach.. Czy uważacie ze sa oni potrzebni? W swojej Kurii znalazłam liste prawników \"mających błogosławienstwo Kurii \" na udzielanie sie w porcesach o uniewaznienie małżeństwa. Zastanawiam sie jednak czy oni mogą jakoś pomóc i jak ich ewentualna pomoc jest odbierana przez Kościół? Jaka jest w ogóle rola takiego adwokata w procesie? Jesli ktoś wie cos na ten temat bardzo prosze o odpowiedz, i z góry dzieki za wszystko co napiszecie... pozdrawiam wszystkich
  20. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
  21. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
  22. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
  23. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
  24. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
  25. Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc..
×