Eli
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Eli
-
Emelle a Ty dostałaś ksiązkę? Frezja a Ty? Jokas? Megji? Nikt mi nie potwierdza.... Komu wysłac jeszcze raz?
-
Widze, że do następnej osoby nie dosżły przepisy. dziwna sprawa bo nie dostałam informacji, że mail niedostarczony a tu widze, że prawie do nikogo nie doszedł. Agus 7 wysyłam. daj znac czy doszło. Kto jeszcze nie dostał? laura wcozraj do Ciebie wysłałam bo wczesniej nie miałam adresu. Dosżło? Od karen ki dostałam zdjecia Olka. Fajny chłopczyk :) Ale nie poznałabym go za nic w swiecie gdybym nie wiedziała, że to zdjecia od Karen ki. Flowers 24 a od Ciebie nic nie dostałm. Buuu :( Agus niestety na kody znalazła się cetna wczesniej- Jets to Ewcia 26 i juz się z nią dogadałam. jak będe jeszcze miała to będe o Tobei pamiętac. Ewcia 26 cierpliwosci, musże się wybrac na pocztę... :0 Agus pisz pis zjak najwiecej bo widzisz ze ruch u nas mizerny. A szkoda. I mam andzieję, że to zmarwteienie już dziś niekatualne. Mój Kamil tez duzo je a przybiera teraz bardzo mało. bardzo! Mozna nawet rzec ze nie przybiera. Sama nie wiem dlaczego. No chyba ze ta moja waga taka niedokładna. W ciągu 2 miesięcy przybrał może z pół kilo. Jokas wazne , że mały je a to, że szczupak to ja bym się nei martwila, wprost przeciwnie! Uwazam, że duuuzo lepiej jak dziecko jest szczupłe ( pod warunkiem ze je i jest zdrowe) niż za grube. U nas nadale istnieje głupie rozumowanie, że dziecko powinno miec duzo fałdek i byc pulpecik i ze wtedy zdrowe. A to bzdura. I uwazam , ze takie utucozne dzieci sa bardzo biedne z wielu powodów: bo to niezrowe, bo cięzko im się ruszac, bo sa wysmiewane przez inne dzieci i traktowane gorzej... Poza tm przez pierwsze 3 lata życia dziecka tworzą sie komórki tłuszczowe. Tylko przez 3 lata. Póxniej się juz nie tworza a jedynie wypełniają. Jak sie tych komórek tłuszczowych za duzo natworzy to potem w przyszłosci czesto człowiek ma problem z nadwagą. A przynajmniej predyspozycje ma wieksze i musi uważać. Nie krzyczcie na mnie. Kazdy am prawo do swojego zdania i ja mam własnie takie. Nie oznacza to, że jestem za głodzeniem dzieci czy ich odchudzaniem. Absolutnie nie! Ale zamiast 3 kaszek dziennie po 250 ml mozna dac dziecku owocki i warzywka. Zresztą kaskzi w ogóle nie są polecane dla dzieci \"puplpecików\". Znam dzieci, które ledwo się ruszją a matka jeszcze wpycha czekoladki. Dla mnie to robienie dziecku wielkiej krzywdy. Oj czuję w kosciach , ze lawina na mnie spadnie....
-
ewunia 21 czytałam gdzies, że pierwszy krok do wychodowania sobie niejadka to ... zmuszanie go do jedzenia właśnie. Pislai też, że dziecko się nie da zagłodzic i jak będzie głodne to na pewno da nam znać. poza tym dobrze jest dac dziecku wybór. Może akurat to coś mu niesmakuje a posmakuje cos innego? Ale nic na siłę. A może woli nieco słodsze , delikatniejsze albo o zdecydowanym smaku? A moze zwyczajnie nie ptrzebuje tak dużo jesc. ja wiem, że łatwo powiedziec ale dziecko nie przybiera na wadze. Tylko, że skoro pluje i i tak nie je to nie ma chyba sensu tak zmuszac? dziecko zaczyna kojarzyc jedzenie jako udrękę , zło konieczne i dlatego płacze. Ja bardzo to wzięłąm sobie do serca i chociaz Kamil lubi jesc to zdarza mu sie, że czasem an cos zdecydowanie nie ma ochoty i chociaz chciałabym aby zjadl to mu odpuszczam. Probuję za jakis czas albo daję cos innego. Nigdy na siłę. Ja byłam takim niejadkiem i wiem, że moja mama tez mnie zmuszała do jedzenia. efekt był taki, że ja nienawidziłam jesc do ... 19 czy 20-tego roku życia! Polubiłam dopiero jak poznalam obecnego męza, zaczelismy sobie pichcic, chodzic po restauracjach a jedzenie przestało być dla mnie karą. Efekt był taki, że przytyłam 9 kilo w parę miesiecy :( i do dzis mi zostało. Ale fakt- chudzielec byłam okropny. Ps U mnie nie sprawdza się z tą wagą moją z dziecinstwa i Kamila. Ja urodizłam się mając 2900 a on - 3850. Ja prawie nie jadłam a on przybieral jak dzikus. Ale ja bym się tą wagą u małej nie przejmowała. Jesli jest zdrowa, to znaczy ze przybiera tyle ile potrzebuje.
-
Thefly napisałam do Ciebie na gg ale widac nie dostałas- u nas 5 zabków. Sylwia świetna stronka, urocze zdjęcia!
-
Błąka się tu taki słoń po kafeterii to go do nas zaprosiłam ;) ........................................@@@@@ ......................@@@@@@...@@@@@@@ .................@@@@@@@@.@@@@@@@@.@@@@@@@@@ ...............@@@.O.@@@@.@@@@@@.@@@@@@@@@@@@@@ @@@......@@@@@@@@@.@@@@@.@@@@@@@@@@@@@@@@@ ..@@.....@@@@@@@@@..@@@@@@.@@@@@@@@@@@@@@@@@ ...@@..@@@..@@@@@..@@@@@@.@@@@@@@@@@@@@@@@@@ ....@@@@.....@@@@....@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@.. ..............................@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@@ .............................@@@@@.......@@@@@@@@@@....@@@@ .............................@@@@..................................@@@@ .............................@@@@...................................@@@@ .............................@@@@...................................@@@@
-
Kto jeszcze nie dostał ksiązki kucharskiej? Proponuję zrobić w naszej tabelce nowa rubryke i wprowadzic ilośc ząbków. Thefly , zadziałasz? :)
-
nie wiem czemu nie dochodza. Tobie jokas tez wyslalam daj znac czy teraz dojda.
-
Megji do Ciebie oczywiscie tez wyslalam. wysylam ponownie. daj znac czy doszlo. maly na kolanach wiec koncze. pa.
-
Wiecie z tymi warzywami na obiadki to tym trudniej się przekonać i większe mam opory gdyś na studiach uczyłam się między innymi o tym co takie warzywa w sobie mają. I ta wiedza teraz nie daje mi ugotwac dziecku zupy. bardzo żałuje, że nielwie z tej wiedzy mi zostało i nie mogę sie z wami nią podzielić, tymbardziej ze teraz mi samej by sie bardzo przydała. A u mnie burza .
-
Thefly, a gdzie sie ten twój Adaśko tak zaziębił? Biedny . A odnosnie tego serduszka to rzeczywiscie idzcie do lekarza . Tymbardziej, że mówisz, ze sama mialąś wade. Może odziedziczył? A odnośnie tej marchwdki pierwszj lepszej to ona nie zaszkodzi dziecku od razu. Po prostu w organiźmie latami odklądają się metale cięzkie, pestycydy i inna chemia.
-
Pisałam wam kiedys, że Kamil mógł się zarazić ospą od brata ciotecznego w Olsztynie.... zaraziła się za to jego cioteczna siostra. Siostra A ( lat 6) i brat M ( lat 5) opowiadają sobie ospowe przeżycia i siostra A zwierza się : \" A ja nawet na cipce miałam krosty\" :D dzieci są cudne! Ps znowu nam grozi ospa. tym razem ciocia Kamilka ma ospe. I znów zdarzyło sie tak, że trzymała go an rekach a dwa dni później wysypka na całym ciele. A my znów czekamy i mamy nadzieję, że nas ominie....
-
Ps Mam tez \" mężczyźni sa z Mars a a kobiety z Wenus\". Ktos chce? I mam też do odstąpienia dwa kody z pampersa z jumbo packu ale nie wiem czy te , które sa wymagane na broszurce bo nie mam broszurki ( a podobno to ma znaczenie). Która pierwsza? :)
-
A co się będę cackać- wszystkim wam wyślę!
-
Onośnie męza jeszcze to u mnie tak jak u Flowers- czasem mam wrażenie, że bardziej mały kocha tatusia niż mnie . Ja z nim jestem 24 na dobę a tatuś ( ostatnimi czasy wracający o 15-tej) to ogromna rozrywka. jak widzi ojca to uśmiech od ucha do ucha i wszystkie zabki na wierzchu i tak do wieczora. Ale tatuś cały czas zabawia i nowe zabwy wymyśla a mamie się juz nie chce ( ile mozna?) Ewunia 21, to oglądałas program i wiesz już jak postępowac z małą:) swoją drogą współczuję bo i Ty się umęczysz i dziecko uzaleznione. ja starałam sie od urodzenia nie uzalezniac małego od niczego bo bałam się sytuacji, że pózniej wróce do pracy a on zostanie z opiekunką i bedzie płakal bo ta go np nie będzie chciała nosić albo nie da cycka ;) Poczatkowo nie planowlaismy z męzem wychowawczego. Ale jak zbliżał się koniec macierzysnkiego a potem urlopu to oboje nie wyobrażalismy sobie zostawic dziecka z obca osobą- bo taka by była koniecznosć ( moi rodzice pracują, rodzice męza 120 km stąd). Ewunia 21 Tobie też już wysłałam ksiązkę. Eh, coraz większą mam ochotę gotować dziecku. Mam czas, mozliwość i ochotę oraz dużo pomysłów ( no i ksiązkę kucharską:) ) ale nie mam pewnych warzyw i jest to jedyny problem.
-
Megji dla Ciebie : http://www.maluchy.pl/artykul/120 Na razie tylko tyle
-
Zauważyłam , że mały wyraźnie zaczyna kojarzyć słowa z przedmiotami (tzn takie , któych czesto używam) i jak pytam o dan rzecz to rozgląda się i odnajduje ją wzrokiem. Wie juz co to są dzwoneczki, które wisza na lampie i którymi obowiązkowo musi się pobawic po wstaniu z łózeczka ( sa juz w stanie opłakanym), albo kalendarz, któty trzeba koniecznie podotykac przechodząc przed przedpokój. Ale wcozraj nas zaskoczył. Maz z nim siedzial i mówi \" ciemno się robi , tatus chyba włączy światełko\" a mały odwrócił głowę i spojrzal na żyrandol :) Oboje bylismy zaskoczeni :) Teraz tata chodzi z synkiem na rękach i uczy go\" a to jest komputer, a to jets myszka\" \" kamil, gdzie jest komputer?\" :) Czasem małemu się zapomni albo pomyli ale widac , że szybko łapie. mówcie wiec do swoich dzieic jak najwięcej. :) I tym otymistycznym akcentem zakoncze mój poranny wywód bo mały pewnie niedługo wstanie. Trzymajcie sie kobitki!
-
A czy teraz daje się otworzyć załącznik? Dziewczyny, piszecie, że mam dużo czasu... Teraz nastąpi dłuuugi opis tego jak to robie wiec możecie to pominąc bo to falki z olejem ;) Może to dziwne ( dla mnie też ;) ) ale jakoś mam :) Nie wyobrazam sobie mojego dnia gdybym pracowała, z całą pewnością bym wiecznie z czymś zalegała ale jak nie pracuję to czasu jest może ciut przy mało ale jakos starcza. Przyznaję się, bez bicia, że to, że czesto tu bywam to trochę uzaleznienie od internetu i to w pełni uświadomione. Ale nie mam teraz innych rozrywek i zostaje mi komputer. Jak wyjdę z małym na spacer to jak wytrzyma mi 1,5 godizny to sukces. Uparł się, ze nie będzie spał w wózku i twardo się tego trzyma wiec jak zaczyna byc senny to marudzi, potem płacze i biegiem wracamy do domu. Tym sposobem zabił moje marzenia o długich wiosennych i letnich spacerach. Licze, że to sie zmieni. Ale wracając do tematu - to, że mam sporo czasu to w dużej mierze mogę zawdzięczac męzowi , który mi baaardzo pomaga. Jest dobrym kucharze i lubi gotowac ( chociaz ja także) wiec jak nie zrobię obiadu on zrobi go bez narzekania :) Albo zamówimy pizzę czy kebaba. Ale i tak zwykle robie obiad. A zajmuje mi on mało czasu gdyż już dawno opracowalismy technikę szybkich obiadów ;) Z raz w miesiącu kupujemy mięcho i poświęcamy parę godzi na zrobienie kilkunastu kotletów schabowych i milonych i takie gotowe usmażone pakujemy po dwie sztuki z woreczki foliowe i do zamrażarki. Resztą mielonego mięsa porcjuję na małe porcję i tez mroże- to wykorzystam na pulpety albo do spaghetti. Wczesniej kupowlaismy tez trochę miesa gulaszowego na gulasz ale teraz tego nie robimy bo za duzo z nim roboty. Tak wiec rano wstaję i wyjmuję kotlety . Potem tylko ugotowac ziemniaki , ryż, jakąs kaszę . Ilez to roboty? Do tego mizeria albo np sałata ze śmietaną - kilkanascie minut gdy gotuje sie ryż i juz podgrzewają kotlety. Czasem jakaś surówka ale rzadziej. Ewentualnie mrożone warzywa smażone na patelni - polcam mieszankę chinską z przyprawą orientalną. Taki obiad zajmuje z mi z pół godziny. Albo robimy coś \"dłuższego\" od razu na dwa trzy dni- np bigos, czy kugiel, albo jakąs zapiekankę. Poza tym maz mi pomaga w inncyh rzeczach- np odkurzanie i zmywanie podłogi to jego działka. Teraz jak jest dziecko to zazwyczaj spadają na niego też większe zakupy. No i z małym bawi sie baaardzo chetnie. zreszta jak wróci z pracy to mały zapomina ze ma mame i ciągle tylko do taty chce i np nie chce abym go usypiała- musi maż. :) Zawsze mi pomagał, to dla niego norma aja dizęki temu nie jestem wykonczona i mam trochę czasu dla siebie, domu i małego. We dwójke bez problemu to szystko trzymamy w kupie. Nawet mamy czas na jakies ciasto czy sprzątanie w szafach :) Jokas zdjecia stojącego Oliwera doszły. Jestem zachwycona :) Na pewno jestes bardzo dumna. Ewunia 21 piszesz, że Wiktoria to tez \"cięzki przypadek\". Naprawdę chce cały czas na rece? a jak znosi zostawienie jej na kocyku , macie albo w krzesełku ? Też płacze? Ewcia 26 plan dia- u mnie to skomplikowana sprawa bo plan zalezy od małego. Ile razy cos tam zaplanuje to on burzy mi cały porządek ;) Już przywykłąm ale było ciezko bo jestem osobą, która uwielbia miec wzystko od a do z zaplanowane i wykonane na czas. Przy dziecku się nie da. Jak czytam jak jest u was to widze, że bardzo czesto karmicie dzieci. Ja juz nawet nie staram sie go czesto karmic bo on mi wtedy po prostu nie zje. Jak go za czesto przystawiam go piersi to nie bedzie ssał a jak mu za wczesnie dam słoiczek to zje paę łyzek i sie bawi. Ogolnie zasada jest taka, że staram sie go karmić po przebudzeniach. Mam problem z tym kiedy dawac piers bo mały jada rzadko a jesli mam mu dac jeszcze owocki, zupkę , kaszkę to piersi by prawei nie dostawał. Poniewaz mam juz mało pokarmu staram sie częsciej karmić piersią.Ostatnio robię wiec tak, że daję najpierw piers a potem podjadamy cos jeszcze.:(to baaardzo płynny plan) rano pobudka około 5-tej- piers. Około 8.30-9.00 - pierś + około 50 ml kaszki bananowej z owockami ( łyżeczką oczywiście) , około 11.30 -12.00- pierś + słoiczek owocow ( ostatnio dostaje owocki z jogurtem ) , około 15.00 - pierś + słoiczek zupki ( 100-130 gr) , około 17.00 ( wyjątkowo przed drzemką) - 50 ml kaszki albo malutki słoiczek sliwek suszonych, 19.00 kąpiel, ok 19.40 - pierś, 20.00 sen. W nocy zwykle jedno karmienie - 24.00- 1.00 ( teraz ząbkujemy więc bywa róznie). Napiszcie mi co myslicie o takie zywieniowym programie. ja zawsze miałam problem z tym kiedy głodny, czy głodny bo on jak był tylko na piersi to nawet po 4 godiznach sie nie upominał i sama musialąm pamietac aby go nakarmić ;) Megji - jak będe buszowac po sieci poszukam czegos o tym napletku :) Thefly, piszesz, że nigdy nie musialas używac wkładek. Wiesz jak to u mnie wyglądało? Przed 2,5 miesiąca miałam taki nawał, że sobie poradzic nie mogłam. mały przybieral 1,5 kg miesięcznie a ja miałam cały czas dwa wielgasne arbuzy zamist piersi. I lało się ze mnie jak z fontanny- dosłownie! A w nocy to był koszmar bo czesto budziłam sie w kałuży mleka, zalana piżama, pościel, wszystko. I tez nie uzywałam wkladek bo mijało się z to z celem- były mokre po kilku minutach. Okropnie wspomianm ten okres. Ale schudłam momentalnie. W cięzy przytylam 24 kg a 2,5 miesiąca po porodzie waga wróciła do normy sprzed ciązy. Gdy produkcja nie unormowała niestety przytyłam :( Zauważyłam , że mały wyraźnie zaczyna kojarzyć słowa z przedmiotami (tzn takie , któych czesto używam) i jak pytam o dan rzecz to rozgląda się i odnajduje ją wzrokiem. Wie juz co to są dzwoneczki, które wisza na lampie i którymi obowiązkowo musi się pobawic po wstaniu z łózeczka ( sa juz w stanie opłakanym), albo kalendarz, któty trzeba koniecznie podotykac przechodząc przed przedpokój. Ale wcozraj nas zaskoczył. Maz z nim siedzial i mówi \" ciemno się robi , tatus chyba włączy światełko\" a mały odwrócił głowę i spojrzal na żyrandol :) Oboje bylismy zaskoczeni :) Teraz tata chodzi z synkiem na rękach i uczy go\" a to jest komputer, a to jets myszka\" \" kamil, gdzie jest komputer?\" :) Czasem małemu się zapomni albo pomyli ale widac , że szybko łapie. mówcie wiec do swoich dzieic jak najwięcej. :) I tym otymistycznym akcentem zakoncze mój poranny wywód bo mały pewnie niedługo wstanie. Trzymajcie sie kobitki!
-
Waga napletke sam się powinien stopniowo odklejac bo tak to natura urządziła. Więc to, że teraz bardziej schodiz najprawdopodobniej nie jest efektem waszego działania ale upływu czasu;) Zdania na ten temat sa bardzo podzielone ale ja z własnego doswiadczenia wiem , że po tym jak u nas lekarka małemu sciagneła to ma taką stulejkę, że na bank będzie mial nacinane bo teraz to się w ogóle nie daje ruszyc napletka. Strasznie ubolewam nad faktem, że nie wiedzialam co ona zamierza i jej nie powstrzymałam :( wczesniej byłow porządku- delikatnie mozna było ściągnac, tyle ile trzeba. teraz jets tragedia. :(
-
Hej mamuśki Własnie skojarzyłam , że mam na komputerze fajną ksiązkę kucharską z przepisami dla maluchów. Duzo fajnych przepisów. Zresztą sama dobrze nie wiem co tam jets bo sie zabieram do przeglądania. Moge wysłac zainteresowanym. Macie może jakieś fajne teksty piosenek dla dzieci? Albo interesujących wierszyków? Interesuja mnie tez jakies zabawy. Jesli macie to znacie mój adres. Pozdrawiam.
-
Megji u małego się w ogóle nie daje zsunąc napletka. jets tak ciasny , że nie mozna go nawet lekko ruszyć. Przed tym naciągnięciem przez lekarkę dawało się delikatnie zsunąc choć nie do konca. Ale to podobno norma bo tak natura to urzadziła, ze dziecko ma napletek czesciowo przyklejony. poodbno bo ja tego nie moge juz obserwowac. dziewcyzny, jak pisalyscie o swoich porodach to aj akurat nie bywalam na forum. dziś opisalam to przeżycie przy innym temacie. jak któras ma ochotę przeczytac to znajdzie mój opis tutaj : http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=1223472&start=360
-
Rodziłam 7,5 miesiąca temu. Od rana miałam skurcze przepowiadające. Nieregularne z różnym naisleniem bólu. O 19 miałam nadal nieregularne ale juz co około 7-10 minut i lekko bolesne. Pojechalismy do szpitala. Godizna 19.30 - Izba przyjęć- badanie rozwracia i ktg. Rozwarcie na 1-2 cm , ktg- skurcze słabe i nieregularne. A mnie już boli. Kobieta mówi \" Z takimi skurczami to pani do jutra do południa powinna urodizc\" Trochę się przyłamałam bo boli. Za jakieś 20 minut po wypelnieniu wszystkich papierków poznownie bada rozwarcie: 2-3 cm. Słysze, że szybko się zmienia. Skurcze sa dla mnie już bolesne ale bez przesady. Golenie , lewtywa. Ledwo zdązyłam na kibelek ;) Na kibelku dopada mnie kolejny skurcz. Fatalne uczucie w takim momencie ;) Jedziemy z mężem na górę na porodówkę windą. Jest około 20-tej. Wchodze na salę porodową. Patrzą dokumenty wypelnione na izbie przyjęć. Słysze, że z takimi skurczami to ja sobie mogę jeszcze pospacerowac i pogadac z męzem a za pół godziny do nich przyjść. ;) Po tym czasie dostaję kusą podartą koszulkę w której wszystko mi widac i na górze i na dole ale co tam. Na porodówce jestem sama. Do mojej dyspozycji trzy położne. Kłade się na wielgaśne łózko porodowe. Ogromne, z trudem tam wlazłam! KTG. Położna patrzy na wykres: \" O , piekne skurcze. Szybko pani urodzi. Do północy na pewno\". Boli. Podczas ktg patrzę na zegarek który wisi tuż przede mną. Skurcze co 7 minut. Za chwilkę- co 5. Spaceruję sobie po porodówce. Przy każdym skurczu kucam i głęboko oddycham. Wychodze pogadac do męża , chociaz podobno nie wolno ;) Godzina 21-a- badanie rozwarcia. Auuuu, boli. Zdaje się, że kobieta postanowiłą zrobić mi przy okazji masaż szyjki macicy. I przebija pęcherz płodowy. Wypływa ze mnie duuużo cieplej wody. Gadają sobie międz y sobą: - I jak, jets ze 3 cm? - Nie -To wolno postępuje... -Nie ma 3 bo jets 8! Ja w szoku. Czyli ominął mnie kryzys 7-ego centymetra. Położna pochwaliłą moją szyjke macicy. Ze taka \" podatna\" :D Myślałam, że przy 8 cm będe się zwijac z bólu i krzyczeć a jest spoko. Tzn boli ale nie jest to jakiś straszny ból. Nadal spaceruję. Porodówka obskurna. Wychodze sobie do męża. Mówię , że jest 8cm. Spaceruję, kucam, oddycham, oglądam sobie salę porodową, nawet mi się trochę nudzi ;) Potem zaczyna bolec coraz bardziej. Ale znosze to w ciszy. Już nie wychodze na korytarz. Zaczyna mi byc neodobrze z bólu ( \" może pani wymiotowac, tu sa ręczniki\" i jestem już zmęczona. Skurcze są coraz czestsze. czuję, że mały się obniżył. Czuję się coraz mniej spokojna. Jest pewnie gdzies tak z 22-a. Prosze położną aby mnie już nie zostawiala samej. Koło 22.30 naprawdę boli. pztrzę na zegarek i pocieszam się \" do półńocy urodzę!\". Chyba gdzies w tym czasie wchodze na łóżko . Rozwarcie 9 cm. Prosza mnie abym spacerowała ale nikt na tym swicie nie zmusi mnie juz do zejscia z tego łożka! Jak leże to bardziej boli. Ale nie dam rady juz zejsc i wejsc tu z powrotem! Skurcze czeste, regularne ale krotkie. Za krótkie aby urodzić. Dostaję kroplówkę. Zaczynam pojękiwac po cichu. położne stoja sobie koło mnie i cos opowiadają, śmieją się , kogoś obgadują, opowiadają o oduchudzaniu... a ja jęczę. Bez kroplówki bolało o wiele mniej. I było jakby bardziej naturalnie dla mojego organizmu. Każą mi si połozyć na boku i sobie trochę \"podpierać\". Zaczynam miec ochotę przeć. Mówię, że to chyba już. 23-a - parcie. Prę. Gdzies tam w któryms momencie parcia czuję nacięcie. ( bzdura , że tego sie nie czuje). Kroplówkę podkręcają bo skurcze słabną. Jedna położna szczypie góre brzucha a drua moje sutki. maly w połowie drogi a mi zanikają skurcze. Leże, skurczu nie ma. Rozmowa położnych z lekarzem. Słysze \" dziecko nie może tak dlugo stać\". Zaczynam się bać. Chce przec bez skurczu ale mi nie pozwalają. wreszcie nadchodzi. Ja prę, położna napiera na mój brzuch i wypycha małego. Łożysko one za mnie \"urodziły\" wypychając je ze mnie. Stwierdziły, że niekompletne ale potem lekarz ogladając macice stwierdził, że czyta. Zastrzyk znieczulajacy. szycie. Mały placze gdzies w tle. Nie dają mi go. :( Lediw ego pokazali przez sekundę :( Lekarz cham, nieprzyjemny, traktuje mnie jak szmate do zszycia. Ale co tam. Mam syna! Potem jeszcze okropny tydzien lezenia w szpitalu, problemy z karmieniem, zciaganie szwów ( strasznie bolesne) a potem to juz tylko szczęscie :) Podsumowaując: sam poród nie taki straszny jak cała otoczka- nieprzyjemni lekarze, obskurne warunki, fatalne traktowanie. Najbardziej żąłuję , że synka nie dostałam. dali mi go dopiero na sali w której leżałam po dwóch gozinach od porodu!
-
Sylmag Ja zdjęć nie otrzymałam. Jokas dostałam zdjęcia ale nie te obiecane na których mały stoi a tych najbardziej jestem ciekawa :) Megji za to od Ciebie dostałam :) dzięki. pawełek bardzo ładny :) Zaś jesli chodiz o to odsuwanie/ nieodsuwanie napletka to mogę czegoś poszuakać. Ale juz Ci moge powiedziec co będzie w nich napisane bo sama to przerabiałam i juz kiedys walkowalam wszystko w sieci na ten temat. Wszedzie radzą aby nic tam dziecku nie majstrowac. Tak jak napisala Thefly- myc z zewnątrz tylko. U nas niestety lekarka spier... sprawę ( przepraszam za bluzga ale mnie krew na samą myśl zalewa) i ściagnęła mu tak napletek , ze krew trysnęła. Os tamtej pory ma tak przyrośnięty, że nie można go w ogóle ruszyc i prawdopodobnie ( a raczej na pewno) czeka go nacinanie. Kiedys juz pisalam ze na kolejnej wizycie znów się zabierala do jego ptaszka ale ją powstrzymalismy. I jeszcze jaka zbulwesrowana była , że jej nie pozwalamy i ze dziecku krzywde robimy bo będzie miał nacinanne przez nas! Lepiej nie ruszac bo dziecku można tylko krzywde zrobic tak jak u nas ta lekarka zrobiła małemu
-
Witam Smutno mi jak wchodze tu a tu pustki i nikt nic nie pisze. Dziś weszłam sobie na temat \" październik 2006\".Wyobraźcie sobie, że one naklikały już 132 strony cyzli zalediwe 5 mniej niż my! My w zeszłym roku o tej porze byłyśmy na... 15 stronie! Tylko się nie oburzajcie. Tak tylko sobie marudzę. Ten program na dwójce o 12-tej to \" Zaklinaczka dzieci \" z Tracy Hoog. Tez miałam zamiar spytac czy oglądałyście. Dziś było o trudnym przypadku lęku izolacyjnego u dziewięciomiesięcznej dziewczynki. dziecko tylko na rekach matki a jak nie to ryk niemiłosierny. Taki lęk w 8- 9 miesiącu to rzecz normalna- taki etap rozwoju i nas tez na pewno czeka. Ale to był wyjątkowo beznadziejny przypadek. Ja na szczęscie jak na razie nie mam takiego problemu ( pomijając ostatnie kilka dni zabkowania). Mały bardzo chętnie sam się bawi na kocyku , czy macie edukacyjnej . A na rękach to chetnie i u mamy i taty, babci i dziadka . U innych z oprami. Cieszy mnie to. Takie uzaleznienie dziecka od siebie że dziecko nie umie funkcjonowac normalnie bez matki jest męczący dla matki ale jak kaleczący dziecko! zamierzam oglądac Tracy w kolejnych odcinkach. Szkoda , że to wszystkie jest takie łatwe jedynie w telewizji. Swoją drogą przyadłoby się aby taka tracy zawitała u mnie i nauczyła moje dziecko przesypiac noc.... Ja pewnie nic nie dostanę od męża w imieniu kamilka bo mój Luby własnie przed chwilką dowiedział się ode mnie przez telefon, że dziś Dzien Matki. Jak się dowiedział, że chce coś upić mojej mamie dopytywał czy ma dziś urodizny czy imieniny ;) Ewunia 21 własenie mi się przypomniało, że pytałas o Yalu. Yalu pożegnała się a nami dawno temu mówiąc , że nie starcza jej czasu na bycie na bieżaćo z tym forum a sporadycznie wpadac nie chciała. Nie pamiętam już- któraś z was pytała jak wypadł czat. jak już pisałam czat wcale nie wypadl bo byłam tylko ja i Thefly. I znowu żesmy sobie pogadały i ponarzekały , że nikt nie przyszedł. szkoda. Pogoda dizś fatalna, pada i pada :( Ja tez karmię piersią i jem wszystko na co mam ochotę . Nie wpływa to w żaden sposób na Kamila. Dzieki temu karmię bez wyrzeczen a więc z przyjemnością. Tylko, że pokarmu coraz mniej.... No kochane mamuski życze nam wszystkim wielu wspaniałych Dni Matek, wielu wzruszeń dostaraczanych nam przez naszych milusińskich i wielu z nich radości.
-
A ile u Ciebie zawiera kropla? U nas 1 kropla- 400 jednostek. Dawka dzienna zwykle zalecana: 400-800 j.
-
Karen ka nie wiem czy tamtejsze jednostki pokrywają się z naszymi ale chyba tak? U nas vigantol- 10 ml - 20 000 j.m Czyli by wypadało ze tez 30 ml- 60 000 jednostek .