Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mama natalki

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mama natalki

  1. acha, to nie jest jakas straszna choroba, tylko baardzo, bardzo przykra i mecząca... wiec wsio bedzie ok, tylko teraz mnie dopada pare spraw.
  2. nie spadła i nie spadnie... bylismy cały dzien w szpitalu, mała ma mononukleoze... potrwa to jeszcze kilka tygodni - kwarantanna do 6 miesiecy.... najgorsze jest to, ze nie ma lekarstwa, wiec musi swoje przecierpiec...bagatela kilka tygodni... nic, niewazne, musze czekac na rozwoj wypadkow... w kazdym razie jestem udupiona- w najgorszym wypadku do kilku miesiecy- zegnaj praco..... no i o swietach chyba za bardzo nie ma co marzyc... dziewczyny napisze cos wiecej jutro.. jak troche ochlone i odpoczne... jestem b. zmeczona, a natalia ciagle placze i glowa mi peka... caluje Was mocno! Carlus dziekuje za maila
  3. Pszczolko, tak sie ciesze!!!! Ja na antybiotykach, Natalia w ciezkim stanie... goraczka 39-40 stopni od 3 dni...jesli do jutra nie ustapi, to mamy skierowanie do szpitala z podejrzeniem na mononukleoze..... zajefajnie... co do salatek- dla mnie wielkanoc, to ZAWSZE! OBOWIĄZKOWO! sałatka jarzynowa! :) ale mam dwa super i mega proste przepisy na idealne salatki do piwa! 1) gotowane (na parze) brokuły +płatki migdałowe smażone + ser feta w kostke - boooooskie!!! 2) makaron ryżowy (nie gotuje sie, tylko zalewa wrzatkiem na 3 minuty) + kostki kurczaka smażonego + ananas z puszki w kostki + słonecznik prażony.... wszystko z malutką ilością majonezu! mój mąż uwielbia polecam!
  4. Carlus, u mnie Natka tez zaropiala... tez kropelki... zapalenie spojowek... Raju, dziewczyny ... bylismy wczoraj we trojke na show Kubusia Puchatka... myslałam, że mała eksploduje z emocji -nie wiedziała czy spiewac, łapać kubusia za nogi, tańczyć, skakać, czy jeszcze co innego... najwięcej emocji wzbudził padający z sufitu śniej i setki konfetti... oboje z mężem cieszylismy sie jak dzieci patrzac na nią... to były takie emocje, ze pierdziała naokrągło, hihi.... coś niesamowitego...
  5. maz mi zginął w poznaniu.... nie wraca i nie wraca....... buuuu
  6. pscol- psycholog mi wskazal kupe bledow ktore robie... najwazniejszy to podobno ten, ze pytam mala o zdanie... nie powinna myslec, ze ma wybor, tylko ze to jej obowiazek niedyskutowalny... a pytam poprzez glupie"fajnie bylo? pojdziemy jutro tez"... itp... drugi kardynalny blad- to ten, ze pragne ja przekonac, ze "w zlobku jest fajnie, sa zabawki i dzieci... a dla niej nie jest fajnie i tym bardziej stara mi sie zaakcentowac to, ze nie prawda jest to co mowie- WCALE NIE JEST FAJNIE! powinnam jej mowic, ze rozumiemy ją... ze moze nie jest super, ale musi tam chodzic... wtedy czuje ze ma nas po swojej stronie, a nie stawiamy sie po drugiej stronie barykady... przy okazji tych rozwazan, podsunela mi ksiazke samsona o rozwoju emocjonalnym dzieci w kazdym etapie zycia i tak troche przekartkowalam... natknelam sie na tekst z tymi wyborami... twierdzi on, ze dla dziecka w wieku 3-3,5 roku dokonywanie wyborow jest rzeczą potwornie trudną, z czego sobie nawet nie zdajemy sprawy... bo dziecko jak je pytamy czy chce jablko czy banana, siegajac nawet szybko po jablko, moze tak naprawde chciec banana... dlatego nie powinnismy pytac dziecka o zdanie np w kwiestiach jedzenia... ale to takie tam dywagacje... napilabym sie czegos....
  7. zyczenia z okazji rocznicy! ja tez najlepsze!!! Marta, stroisz ta swoją malutką :) śliczne zdjęcia...
  8. sluchajcie, no powoli glupieje... natalia zasnela w zlobku, a jak ja odebralam to radosnie mi oswiadczyla, ze jutro tez przyjdzie... spedzilam 1,5h na rozmowie z psychologiem w zlobku i .... dowiedzialam sie o podstawowych bledach jakie robie...... hmmmmm ech.... moze bedzie lepiej.. nadrobilam zaleglosci ze zdjeciami na bobasach, wiec zapraszam... ale dawno tego nie robilam, wiec jest ich sporo... lektura dla wytrwałych :)
  9. Kwa! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa............. vodki, vodki....... aaaaa boryyyyyyyyyygo..... dziewczyny to jakis koszmar... pamietacie jak mowilam, ze mala super w zlobku sie zaklimatyzowala?? bez problemu- machala mi na dowidzenia... i tak bylo przez tydzien... potem jakies syfne zapalenie gardla tam podlapala i tydzien na zwolnieniu w domu.... a powrot......... o matko.... tylko weszlismy do zlobka, trzymala mnie za bety, pani probowala ja czyms zainteresowac i odciagnac, a ona histeria... \"mamusiu, nie cie\" mamusiu prosze, nie\"... wyszlam z nia na korytarz, bo reszta dzieci sie rozbeczala i tlumacze... i przekonuje... nic. spedzilam godzine. w koncu wyszla pani i ja po prostu zabrala.... no ale z pracy juz nici, bo za dwie godziny po nia przyszlam, bo sie balam. rzucila sie na mnie i zaczela plakac. pani mowi, ze bylo ok, tylko jak mnie zobaczyla... drugi dzien- dwie godziny- telefon- mała wymiotuje w zlobku... to w te pedy po nia. Do lekarza- twierdzi, ze to na tle nerwowym.. zreszta by szie zgadzalo, bo w domu opedzlowala kluski, przegryzając czekoladą... trzeci dzien- juz zalozylam, ze ja odbiore przed spaniem dzieci, aby sie nie denerwowala- o 12. bylo lepiej czwarty dzien- histeria od rana, ze ona nie chce sie ubierac, bo bedzie musiala isc do zlobka, a jak zostanie w pizamce to bedzie mogla zostac... odbieram ja o 12... piaty dzien to samo - panie mowia, ze ona przyjela zalozenie, ze tam jest okropnie, bo nawet jak sie zapomni i sie dobrze bawi, to na pytanie czy dobrze, natychmiast przybiera poze naburmuszona i mowi ze zle.... smieją sie troche z niej, bo tak kombinuje, ze wzrusza do lez... z taka pyskówą do tych wychowawczyń, że jak mama przyjdzie to uciekną ze żłobka, że pójdzie do doktora i on powie, że ona jest chora i n ie bedzie musiała już iść do żłobka itp... sluchajcie, nawet u babci, u ktorej zawsze zostawala bardziej niz chętnie, machajac nam abysmy poszli, jak zostawilismy ja w piatek wieczorem, to tez nam machala, ale nie zdazylismy jeszcze dojechac na impreze, jak dostalismy telefon, ze mala wpadla w histerie i chce do mamy... wiec powrot... w weekend zajelismy sie tylko nią, bo szczerze mowiac, troche jestesmy wystraszeni, tak wiec caly weekend ganialismy gołębie, karmiliśmy kaczki w parku, kupowalismy buciki na wesele (o zgrozoooooo.... wybrala najbardziej blyszczace i nei bylo mowy o innych, a my durni rodzice juz jej wiecej denerwowac nei chcielismy... hihi i jest posiadaczka mieniących się bucikow, ktorych nie pozwala nawet na chwile sobie odebrac...) nastepny tydzien nie jest lepszy- wczoraj, po przerwie weekendowej tez byl lament i nie chcialam jej zostawiac na caly dzien, wiec odebralam o 12, a dzis rano byl prawdziwy armagedon.... szloch, placz, krzyk jak ja ubieralam.... rozmawialam z wychowawczynia, ze postaraja sie dzis ja polozyc- ja zadzwonie o 12 i sie dowiem, czy dalo rade, czy musze leciec po nia... jak sie domyslacie- przy takim rozkladzie dnia o pracy nie ma mowy, wiec mam juz tak na pienku, ze szukam czegos innego... do tego jestem wykonczona nerwami... jej nerwami... co najsmieszniejsze- ona w domu opowiada co bylo, spiewa piosenki, ktorych sie tam nauczyla, mowi jak sie bawila... wszystko wskazuje na to, ze ona tam sie calkiem niezle bawi... panie twierdza, ze u niej jest ok, dopóki nie zbliza sie pora spania... ona nawet do pokoiku tamtego nie chce wejsc... nie wiem juz co robic... podobno potrzeba czasu... a bylo tak super.... łomatko, ale sie rozpisalam.... TPM jak Ty sie czujesz ogolnie? Julia- zalatwilas???? Rafinko- gratuluje! Pscół- bo Ty ogolnie taka wredna matka jesteś.. ;P misiu- a mnie waga stanela... mimo cwiczen- grrrrrrrrrrrrrr - idziemy na piwo??? carla- ten pokoik jest straaaaaaaaaszny..... :)
  10. hehe, misiu, to wyobras sobie to kolosalne urzadzenie u nas na naszym malenkim metrazu... hiehie...choc przyznam, ze to najlepszy wydatek otatnich lat!... nie mniej jednak na naszych pałacach z trudem to obchodzimy.... nie mowiac o Natalce, ktora sie ciagle na tym wrzysa, bo ona "ciczy"... kiedys zeby straci... apropos zebow - TPM????? co z Toba? jak sie czujesz? przepraszam, ze ja tak cigle na jedna modle ostatnio, ale jestem taka szczesliwa, ze energiczniej zaczelam chodzic i ze spadlo tu i ówdzie.... ;) co do żlobka - to wczoraj byl gorszy moment przed spaniem... Pani mowi, ze pochlipała troszke, że chce do mamy do pracy, ale nie był to szloch, wiec do mnie nie dzwonily... dostała misia - kazała sobie poczytać książke i zasnęła... panie mowia, ze strasznie je meczy o czytanie ksiazek :) hehe, w domu mama czy babcia byly na zawolanie... ;) ale ogolnie chwala, ze jest bystra i bardzo zdecydowana co do swoich potrzeb ;) narazie jestem z tego zadowolona... i cała rosnę jak ją chwalą... kolejny mototematyczny wątek... :) Julia, a jak malutka? lepiej już? a jak Ty z tym sobie dajesz rade? pamietam co przezywalam na poczatku pracy, jak tesciowa mowila, ze mała stoi pod drzwiami i czeka na mame... zreszta pamietacie te wywody.... ech... ciezko jest...
  11. Carlus, a jak skonczylas, to zadowolona bylas z efektu?
  12. Nic, nic... tylko jutro (dzisiaj) piatek, wiec wieczor piwkowy... knajpa, znajomi i duuuuzo browaru... ;) ja misiu nie jestem az tak sie nie zamierzam zadreczac.... piwko niezaleznie od diety istnieje w moim jadlospisie... ;) ale za to zasuwam ponad godzine dziennie na tym sprzecie : http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/dc1fbf5b78f4a8b8.html no i a6w..... choc mam dopiero 17 dzien, to widze postepy :) musze Wam sie pochwalic dziewczyny, ze sporo juz mi zeszlo... naprawde... choc przy mojej nadwadze to dopiero poczatki, ale brzuch coraz lepiej wyglada.... :) cel - 5 kwietnia... slub mojej mlodszej siostry... moze w koncu jakas kiecke zaloze... ;) no dobra, to kawka? :)
  13. ja to bym sie piwka napila........ oby do jura ;)
  14. cycuszki moniczki..... who is moniczka?
  15. ooooo ffffkoncu choc slowo :) ale jak na Nesie, to ubogo jakos ;) Musze sie z Wami podzielic wrazeniami bo pekne! Jak odprowadzilam Natalke do zlobka, to jak tylko weszlismy to wyprula prosto do drzwi swojej grupy, nawet nam nie pomachala :) ustalilam z pania, ze skoro to pierwszy dzien, gdy zostaje sama, to tylko do 12:00. Zadzwonilam do zlobka po 11:00, a pani do mnie, ze bawi sie super, zeby ja sprobowac zostawic na spanie, w razie czego - zadzwoni... wiec ja przy telefonie... w koncu poszlam po nia o 14:20, a ona dopiero budzila sie i przeciągała. Czekam wiec na nia na korytarzu, a ona poszla jeszcze z dziecmi na obiad i niezbyt chetnie wyszla do mnie po 15:00.... cała nieszczęśliwa, że musi do domu wracac... w miedzyczasie wyszla do mnie pani i powiedziala, ze sie super bawi, za raczke i tanczy, rysuje, spała! (nie sypia w poludnie od pol roku! - jak ja ja uspie w nocy?? ;) ) i ani razu nie wołala mamy... ale mnie duma rozpiera :) przynajmiej ona robi wszystko co moze, zeby nam pomoc w naszych decyzjach :) poza tym chyba wychodzi tesknota za dziecmi- zawsze z nami czy dziadkami... TPM- jak sie czujesz? pscol- ja widze efekty - choc jak sama widzialas, do kaloryfera to mi straaaaasznie dalekko :)
  16. kwa! tylko w duzym..... moze byc niebieski... my przechodzimy okres adaptacyjny w zlobku, wiec pierwszego dnia byl z Natalka tata, drugiego ja, a dzis zostawilam ja samą i telefon pani do mnie, aby dzwonila w razie co...... jestem troszkę poddenerwowana.... Natalka czuje sie tam dobrze, choc pierwszego dnia, jak zauwazyla brak interakcji z dziecmi, to sobie je olała i bawiła sie sama... ona jest przyzwyczajona do zabaw z nami i naszych reakcji na jej zabawy, a tam wziela dinozaura i zrobiła straszne \"łaaaaaaaa\" do dziecka,oczekujac ze sie przestraszy, ucieknie cycuś, a ono nic, wiec stwierdzila, ze to nie towarzystwo dla niej... ;) drugiego dnia bylo juz znacznie lepiej, bo pani ja wziela za raczke i poszli razem z dziecmi rysowac, wiec bylo lepiej, a pozniej to juz ukradkiem obserwowałam, jak dorwała \"dystrybutor paliwa\" i tankowała chłopcom samochody w których jezdzili ;) dzis (wstaje codziennie ok 10:00) wstala o 7:00 i \"mamo ubierajmy sie - idziemy do ziobka\" mam nadzieje, że bedzie ok.... ufff. to tyle o żlobku... a co u Was sie dzieje??? taka cisza na forum?? pscól jak Twoje dziełania???? pani prezes Isia tez nie pisze.... miś, kiedy się widzimy?? Nesiu - nie odpuszcze- bede wolac glosno!!! HOP HOP dziewczyny piszcie co u Was! a - mam pytanie- czy ktos oprocz naszego herosa - misia, skonczyl to a6w??
  17. acha... dzis moja corka jest pierwszy dzien w zlobku... potwornie sie denerwuje...
  18. Carla jak po Chrzcinach??? Misiu- rozwaliłas mnie... jaka gre wstepna???????? ja potem nie mam sily reka noga ruszyc.... hehe... ale na tym pieronskim urzadzeniu (nie umiem odmienic- trenażerze?) robie juz godzinny trening, gzie 10 minut to byl szczyt marzen na poczatku... Dziewczyny, ja mam kiepska pamiec- czy ktoras jest z Trojmiasta?? chciałabym paru rad zasiegnac... chcemy tam dziełke w okolicy kupic i nie wiem, jakiej agencji mozna zaufac, ktore miejscowosci niedalekie sa godne polecenia, a ktore omijac itp.... na e-maila ewentualnie? Acha! mam jeszcze link- nie wiem czy to pewne, ale raczej tak- mozna raz dziennie klikac, jak na pajacyka - http://www.polskieserce.pl Nesiu - martwię się- odezwij sie...
  19. Julia ja tez padlam na twarz jak zobaczylam zdjecie.... bylam pewna jakiejs super nowoczesnej fryzurki na chlopczyce, a tu lekkie podciecie wlosow... ;) i to podciecie tak Cie bolalo??? ;P pscola- o ile zrozumialam intencje julietty, to jack i johny to jedna i ta sama osoba... ;) mi film sie nie podobal- dluzyzny, dluzyzny.... choc johny byl cudny w scenie rozdwojenia jazni a scena z krabami ujela mnie za serce... :) misiu - sliczne masz te dzieciaczki... kiedy idziemy na piwko? a i pytanie- pewnie juz o tym pisalyscie, ale dopiero teraz to przerabiam - czy a6w trza o tej samej porze? o ktorej najlepiej, ja cwicze rano po wstaniu i przed kawa, to ok, czy nie? i czy ktoras z Was w ogole przeszla to cale????? my zakupilismy trenażer i Patryk o 6 na silownie, ja a6w w domu, potem kawka. ok poludnia musli z mlekiem, a na obiadek jakas rybka, wolowina czy cos rownie pysznego, duzo owocow i sliwek suszonych jak chce cos slodkiego, i zero chleba, klusek, ziemniakow i innych zapychaczy.. no i wieczorkiem kilka kilometrow na przyrzadzie.. i tak od 3 tyg. 6 kilo w dol.... ale mam mocne zaciecie, moze tym razem cos z tego wyjdzie bo mam dosc bezowocnych diet... Nesiu- martwie sie, odezwij sie cos.... obiecuje, ze juz nie bede oceniac! slowo!!! Carla- tesknie za e-mailami.... :(
  20. U nas niestety tez choroba... cale wczasy po 10h na dworzu, natalka lerzala w sniegu, tarzala sie w nim, turlała z górki- ogolnie ociekała sniegiem - i nic... wracamy, odwilz i buh 39 stopni... wyladowalismy w szpitalu w zakopanym... na szczescie (?) to tylko angina, ale skonczyl sie nam juz antybiotyk a ona ciagle chora... zreszta ja tez i Patryk to samo.... wczasy suuuuper... caly czas na powietrzu... natalka jezdzila na nartach, ale nas instruktor przestraszyl i bedziemy jeszcze czekac dwa lata, bo to podobno za duzy nacisk na chrzastki nasadowe, co powoduje zwyrodnienia... fakt, niczego nie przyszpieszy to, ze bedzie wczesniej umiala, a poczekac moze warto.... natalka od lutego do zlobka, a ja do pracy... ech... musze konczyc, napisze pozniej caluje K
  21. Asiu, ja w 6 mc ciazy malowałam, skrobałam, kladłam kafelki itp... pełny remont, bo kupiłam właśnie mieszkanie. Nesiu- straszne wrazenie robi na mnie to co piszesz... poznalam Cie, jestes bardzo silną dziewczyną - może zbyt hardą... wszystko sama- poradzisz sobie sama, sama utrzymasz, sama kupisz, sama załatwisz - i to nie tylko na okolicznosc tego wydarzenia, ale odkad piszesz... wiesz, że dasz radę, Twoj mąż wie, że dasz radę...więc może nie trzeba tego az tak zaznaczac? maz moze chcialby sie moc Wami zaopiekowac. opiekuje sie matka, wiec widac, ze ta funkcja jest mu potrzebna... moze dlatego tez przelewa ja w takim stopniu na matke... nie wiem, gdybam, ale strasznie rozwala mnie, ze dwoje ludzi, ktorzy sie kochaja tak ze soba walczy... a w tym wszystkim jest przeciez Mateusz..... to nie sztuka poczynic drastyczne kroki i doprowadzic do nieodwracalnego... z pewnego punktu juz sie nie mozna wycofac... sztuka jest walczyc o coś co jest tego warte... to zycie, nie \"Magda m\"... tu twarde kroki nie musza zaprowadzic do happy endu... przepraszam, jesli odbierasz to jako atak, nie to jest moim celem... wiem, ze kochasz meza, ze on Ciebie kocha i trudno mi patrzyc spokojnie jak to niszczycie... Co do swiat - rodzinie i sympatycznie... po swietach do zakopanego, ale nie wytrzymałam, bo to jakbym znalazla sie w supermarkecie przed swietami... tłok, przepychanki i bałwaństwo... wrócilismy na sylwestra, choc mielismy go spedzac tam i przywitalismy nowy rok w gronie znajomych a natalka z dziadkami (podobno zasneła z tym gwizdkiem, ktory się rozwija w ustach, hehe)... dziadki postarali sie zorganizowac wnuczce super zabawe - balony, sztuczne ognie, czapeczki, gwizdki, nie chciala z nami wychodzic ;) a wczoraj wyjechaliśmy do 15 stycznia na narty do białki tatrzańskiej... wiec pisze do Was z bajkowej scenerii sniegu i gor za oknami... :) cyluje mocno i zycze wszystkim wszystkiego co najlepsze w NOWYM ROKU!
  22. małe nocniczki są dla Natalki :) hihi.... nie ma najmniejszego problemu z nimi- siada, robi, wstaje, wylewa. tylko jak jest kupa to grzecznie stoi i czeka na wytarcie. najmniejszych problemow :) jak tak czytam o Waszych pociechach to wyjsc nie moge ze zdumienia jakie to juz duze dzieci! tyle umieja i sa takie madre.... a mnie zazdrosc zzera jak czytam carle czy tpm :( u nas juz tyle sie staramy i nicz :( dostalismy prezent na gwiazdke, po dwoch latach corka sie dostala do zlobka! i to tego pod domem, hihi... od nowego roku nasze zycie sie zmieni, taaadam! hehe...
×