Kasia.T21

Dlatego mimo, iż poznamy płeć (mam nadzieję), to kącik dla maluszka będzie np właśnie zielony jak to dziewczyny planują, a ubranka w większości uniwersalne.

Mój lekarz i lekarz, u którego będziemy mieć USG 4D pyta czy się chce znać płeć, czy nie. My będziemy chcieli wiedzieć. Oboje bardzo mocno tego chcemy :)

Ty tylko mój chłop taki chętny? On chce koniecznie wiedzieć i to jak najszybciej. Pytał 10 razy lekarza czy nie da rady dostrzec na USG w 12tc :)

Ja też bym chciała poznać płeć. Mąż również, więc jak tylko lekarz będzie miał podejrzenia lub pewność to poprosimy, żeby powiedział :) Ja tyle USG nie mam. Praktykuje się u nas jak najmniej - no, chyba że ciąża nie przebiega prawidłowo to wtedy częściej się bada. Nawet jak będę na USG 4D u innego lekarza, to ten mój już nie robi USG tylko przepisuje wynik od kolegi, żeby nie powielać tego badania.

A ja czekam na USG po 20tc. Idziemy na 4D i może poznamy płeć :) Jak macie zdjęcia USG to wrzućcie proszę tak jak ja to zrobiłam. Uwielbiam patrzeć na te małe szkraby :)

A ja jestem pewna, że u niej wszystko ok :) I też czekam z utęsknieniem na wiadomość. Koteczek też koniecznie daj znać po wizycie :) Pewnie będzie USG i zobaczysz swojego bąbla :) No i trzymaj się jakoś. Ja też zdycham na katar.

No i zostańmy przy tym, że ulotka rzecz święta :)

Szukając tych info omijałam fora. Nie cytowałam tu jakiegoś pomarańczowego nicku, który mógł napisać różne rzeczy. Te cytaty to z artykułów pochodzą. Ale jak widać, są różne wersje. Ja bym na waszym miejscu czytała ulotkę i robiła tak, jak radzi producent konkretnego testu owalucyjnego. Tak chyba będzie najlepiej :)

A na stronie www.testyowulacyjne.pl napisali znowu odwrotnie: "Test przeprowadzać można o dowolnej godzinie, ale zawsze o tej samej porze dnia. Ważne, aby nie oddawać moczu przynajmniej 4 godziny przed przeprowadzeniem testu. Dla wielu kobiet najwygodniejsze jest wykonywanie testu z samego rana. UWAGA! Należy unikać picia dużej ilości płynów przed wykonywaniem testu, ponieważ może to rozcieńczyć hormon i utrudnić odczytanie wyniku. "

Na innej stronce jest tak: "Uwagi dotyczące pobrania moczu: 1. Nie pobieraj moczu porannego ! Hormon LH tworzy się w twoim organizmie w ciągu dnia. Wynik testu może nie być wiarygodny. 2. Najlepsza pora dnia do pobrania moczu do testowania jest między godziną 10 rano a 20.00 wieczorem. Optymalnie między 16 a 18. 3. Pobieraj mocz codziennie o tej samej porze. 4. Ogranicz płyny na 2 godziny przed pobraniem moczu, aby próbka nie była zbyt rozrzedzona"

Nigdy nie robiłam testów owulacyjnych, ale znalazłam w necie takie oto info: "Czy powinnam wykonywać test wcześnie rano? Nie, wręcz przeciwnie. LH jest produkowane przez organizm rano i dlatego test na zawartość LH w moczu najlepiej przeprowadzać jest w ciągu dnia. Najlepsza pora na wykonanie testu jest miedzy 10.00 – 20.00. Czy powinnam wykonywać badanie codziennie o tej samej porze? Tak, najlepiej jest przeprowadzać test o stałej porze dnia. Jeśli nie będziesz wykonywać testu o mniej więcej stałej porze, istnieje ryzyko, że nie zdążysz zmierzyć podwyższonego poziomu LH w moczu, co zmniejszy szanse na ustalenie jajeczkowania. Czy mogę zażywać płynów przed wykonaniem testu? Najlepiej jest nie pic zbyt dużo na 2 godz. przed testem, gdyż może to zmniejszyć stężenie LH w moczu." źródło http://www.babyornot.pl/menupage.php?uid=636

Zostaję z Wami. Czytam Was non stop tylko mi klienci czasem "przeszkadzają". Włączyłam komputer męża i na nim drukuję i otwieram pliki worda. A jutro sprawdzi co i jak u mnie i naprawi mam nadzieję.

Ano niefajny dzień. Pocieszam się tym, że w końcu prowadzę sklep komputerowy i serwis i mąż musi coś zaradzić. Nie jeden komp uratował. Tylko się wkurzyłam strasznie bo klientka wyszła, a komp zaczął wariować. Przy każdym kliknięciu gdziekolwiek wył "ZNALEZIONO WIRUSA" i nie można go było usunąć :( Ale... do 19 nie tak daleko. Wytrzymam, pójdę do domku, położę się, odpocznę. Zabrałam Wam stronkę i to takim smutnym postem. Sorki

Jestem i ja. Kurcze jaki mam szalony dzień. Full dzieciaków, dostawa. Jak wchodzą klienci to od razu po 5szt. Nie miałam kiedy zjeść i herbaty wypić. Teraz nadrabiam. Jeszcze klientka przyniosła na płycie wirusy i wwaliły mi się do komputera. Ratowałam go jak mogłam, ale nadal word się nie odpala :( Obawiam się, że będzie konieczna przeinstalka windowsa :( No i nadal słabo się czuję. Katar mi strasznie dokucza :(

Właśnie o tym piszę - nie można szukać w sobie tych wszystkich objawów, bo każda ma inaczej. Ja już się martwiłam że znów się nie udało bo nie mam tego i tego, a cała reszta dziewczyn miała itd. I tylko się w doła wpędzałam. A okazało się, że ciąża może być bezobjawowa praktycznie. Przynajmniej na początku.

No i poszły wszystkie no :D

Tak Was czytam dziewczynki i powiem jedno odnośnie tych wszystkich objawów. Też baaaardzo chciałam dziecko, też czekałam z utęsknieniem na termin @ i modliłam się żeby nie przyszła. Oczywiście poszły w ruch wszelkie wyszukiwarki i czytanie o pierwszych objawach ciąży. Zmartwiłam się bo kompletnie nic nie miałam z tych objawów. Brzuch nie bolał, piersi też nie, żadne brązowe otoczki wokół sutków, żadnych mdłości. Nic, a nic. A jednak @ nie przyszła i noszę małego bąbla w brzuchu. Objawy przyszły ok 2 tyg po zrobieniu testu. Kłucie jajników (na przemian) i tak do 10 tyg. Piersi zaczęły boleć, ale nie był to ból taki, że jak niektóre piszą stanika założyć nie mogą. A mdłości nie mam do dziś. No, może raz w tygodniu coś mnie zemdli, ale to trwa 5 min i już jest git. Nie wymiotowałam ani razu. Także nie wyszukujcie u siebie objawów, nie wmawiajcie sobie, że boli brzuch, że sutki są bardziej brązowe, że piersi większe (mi zaczęły rosnąć zauważalnie ok 10tc. Każdy organizm jest inny i inaczej zareaguje. A ile ja się namartwiłam, że tego nie mam, tamtego nie mam, tu powinno niby boleć, a nie boli itd. I tylko niepotrzebne nerwy.

Bry, w sensie dzień dobry :D Nie mogłam pisać, bo mąż obdarował mnie mega pączkiem, który nie pozwalał mi na pisanie, mówienie i robienie czegokolwiek innego :)

Bry :)

Dobra. zbieram się powoli. Do jutra.

Ale Ci dobrze. Ja jeszcze pół godz. Zadzwonię tylko do męża żeby się nie spóźnił z odbiorem mnie stąd.

Dzięki, przyda się. Musimy się wyrobić z tym wszystkim, bo my chcemy sami od początku, jak tylko maluch się pojawi na świecie. Dobrze wiesz jak to jest jak jest się niezależnym. Nie masz czasu, siły czy ochoty? nie sprzątasz. Nie masz siły na zrobienie obiadu? zamawiacie pizzę itd. Mąż myśli tak samo i nie ma u nas czegoś takiego, że np obiad musi być i już. Jak każde z nas ma robotę, pada na twarz na koniec dnia, to albo robimy coś wspólnie na szybko, albo zamawiamy. Nikt nie musi stawać na rzęsach bo koniecznie musi być obiad i posprzątane jak u rodziców.

Katar mam, głowa mnie boli i strasznie słaba jestem. Chcę się położyć i odpocząć z książką w ręku, przytulić się do męża itd. Z pokojem dla maluszka jest problem :( Mieszkamy z moimi rodzicami w domku jednorodzinnym. Jesteśmy na etapie remontu. Rodzice na dole - my na górze + poddasze. Remont jest generalny, łącznie ze zrywaniem podłóg, laniem betonu, skuwaniem tynków ze ścian. Zrywamy wszystko do stanu surowego. Chcemy też oddzielne wejście, ale to nie w tym roku. Obecnie będziemy mieli salon, sypialnię, kuchnię i łazienkę. W przyszłości całe poddasze przerobimy i tam będzie pokój dla dziecka, nasza sypialnia itd. Na dzień dzisiejszy w salonie mąż wiesza sufit. Będzie gipsował, malował, kładł podłogę i będzie można urządzać. Potem kuchnia - za jakieś 2 mies wejdzie ekipa i zamontuje szafki, wstawi sprzęty i będzie git. Zostanie sypialnia i tam będzie jakiś przytulny kącik maluszkowy. Musimy się streszczać, bo za pół roku dziecko będzie na świecie i musi być wszystko gotowe. Nie mam zamiaru biegać co chwilę na dół do rodziców by np podgrzać mleko.

No właśnie wlecze się strasznie. A już bym chciała się położyć. Pogadajmy na jakiś temat to może szybciej minie ten czas, bo ja już nie wiem co zrobić ze sobą.

Nadal marnie się czuję :( A jeszcze godzinka w pracy. buu... Poryczę sobie, wybaczcie.