

samotny47
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez samotny47
-
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/milka/ - nie obwiniaj się – masz dziś słabszy dzień, wiem – boli! /05022008/ napisała: czas nie goi ran, czas jedynie przyzwyczaja do bólu. Czas jest jak morfina – ja napisałbym ból jest jak morfina – czasem uzależnia! Ja w początkowym okresie płakałem, bolało niesamowicie – nie wiedziałem co z sobą zrobić: ból, tęsknota i morze łez – wręcz uzależniony byłem od tego! Potem przychodzi uspokojenie, bezsilność, pustka... Ból i łzy są cały czas, ale coraz rzadziej – nie wiem czy to przyzwyczajenie, czy ucieczka w zapomnienie? /ania 1311/ ładnie napisała: trzeba przeczekać! Ja też nie wierzyłem, że można się pogodzić z tym wszystkim – dziś zaczynam pomału podnosić się, łzy przestały płynąć (a może wyschło już moje źródło), ból - nie wiem czy zelżał, czy przyzwyczaiłem się? Została tęsknota i pustka! I cały czas jeszcze bezsens tego wszystkiego, ale czuję, że chyba jakiś sens to ma i pomału przyjdzie czas zmian – już przecież coś się zmieniło, już mniej płaczę – wręcz dość rzadko płacze, choć wiem, że jeszcze przez długi, długi czas będą chwile w których rozbity, smutny i we wspomnieniach pogrzebany będę płakał modląc się do Boga o śmierć i połączenie z ukochaną. A więc trwaj, płacz, ale przetrwaj – przeczekaj i zobaczysz – będzie lepiej. Wiecie moi kochani – uświadomiłem sobie, że zaczynam zapominać takie rzeczy ja głos mojej żony – z przerażeniem to stwierdziłem, w zdjęcie spoglądając i starałem się przypomnieć intonację Jej głosu! Pustka, nic mi w myślach nie zabrzmiało – nie potrafię wskrzesić dźwięku ukochanego głosu i jej śmiechu? Czy ze mną coś nie tak jest? Powiedzcie mi – pytanie do tych, którzy stracili swoich bliskich pół roku, rok i dawniej temu – pamiętacie ich głos, ich śmiech? Rozmyślałem nad tym, tęskniłem i zamykając oczy chciałem Jej głos przywołać! Nie wyszło mi, tylko obrazy, zdarzenia, odczucia dotyku – to pamiętam, a głos – ginie gdzieś w pustce mojej świadomości. Taki wiersz napisałem: „Pieszczony dotykiem (ocalić od zapomnienia)” Dotykiem Twoim kiedyś pieszczony, Nagością Twoją podniecany, W ramiona Twoje rozkoszą wczepiony I tak namiętnie przez Ciebie kochany... Dziś tylko mgliste tego wspomnienia, Z bólem, i żalem, i z tęsknotą... Wciąż przywołuję chcąc los odmienić: Poczuć obecność Twą i pieszczotę. Chociaż na chwilę wspomnieniami, Pragnę Twój obraz co noc przywołać: Zatrzymać, przetrwać: - żyć tymi chwilami... I w swej pamięci na zawsze je zachować! A czas ciągle płynie i coraz mi trudniej, W pamięci każdy Twój gest zachować. Wspomnienia giną – jak echo w studni: Jak je utrwalić i pielęgnować?! Dziś zapomniałem już dźwięk Twego głosu, Tylko dźwięk ziemi na Twojej urnie! I zapach na grobie kwitnących wrzosów... I pieśń żałobna: - wraca wciąż do mnie! A Ciebie kochana moja nie ma! Znikł głos Twój, dotyk, rozkoszne usta... Umarłaś! – Odeszłaś w krainę cienia! Zdjęcia zostały i wkoło mnie pustka... Jak mam przywołać wszystkie wspomnienia? Jak je utrwalić w rzeczywistości?! Jak je ocalić od zapomnienia: Te wszystkie lata naszej miłości... Dotykiem Twoim kiedyś pieszczony, Nagością Twoją podniecany: Dziś nie ma przy mnie mojej żony, Dziś na samotność jestem skazany! Trzymajcie się kochani pozdrawiam Was wszystkich - ważne by przetrwać, przeczekać, a to czy czas leczy rany, czy przyzwyczaja do bólu - czy to ma znaczenie? Pamięć i tak pozostanie, ważne by wspomnienia były piękne i nawet jak będą wyciskać łzy, to Oni są i będą z nami! -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Ale się rozpisaliście - ale to dobrze - widać w wielu z Was, że jakaś wiara w Was wstąpiła - Tak trzymajcie - coś musi w tym być. I te słowa: „dzieli nas tylko czas...” – to też tchnie nadzieją. Większość z Was już śpi – tym, którzy jeszcze nie miłych snów życzę: niech Wasi bliscy będą z Wami i dają Wam wyraźne znaki – wiem, że to dodaje sił... Ja ostatnio słaby jestem, ale Wasze wpisy mnie wzmacniają – dzięki – pozdrawiam. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/Ewa010203/ - napisz co w sobotę się wydarzyło w Twoim życiu, co spowodowało, że uwierzyłaś, skąd wiesz, że nasi bliscy są obok nas – napisz to, dodaj nam wiary, wlej nadzieję w nasze serca – proszę: każde słowa otuchy są ważne na tych stronach! /Anielina/, /Ewa/ - Chcecie, żeby czytający moje wiersze płakali – to prowadzi do załamania, do depresji – hmm – zdobyłem się na taki malutki żart. - A tak naprawdę to schlebiacie mi, urosły mi troszkę skrzydła, cieszy mnie to co piszecie i szczerze Wam powiem – chciałbym wydać taki tomik wierszy, ale nie wiem nawet jak to zrobić, który wydawca zdecyduje się takie coś wydać – gdybym tylko to mógł zrobić dla mojej ukochanej z dedykacją ku Jej pamięci – zrobiłbym to. Ale najważniejsze jest, to że pisząc dla Niej mogę z Wami się tym podzielić i mieć świadomość, że w jakimś stopniu Wam pomagam – Jestem z Wami już 2,5 miesiąca i staliście mi się bardzo bliscy - dziękuję kochani. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/agun/ , Płatek/ i inni - dziś miałem lepszy dzień – z wczorajszego dołka wygrzebałem się jakoś. Trochę dziś rozsądniej myślałem, a w zasadzie to logiczniej – tak bez uczuć – one często zakłócają logiczny tok myślenia. A wnioski z tego mojego logicznego myślenia znacznie odbiegają od moich uczuć – przerażające, ale wiele spraw biorąc logikę jako pewnik mają inny scenariusz, niż te same przemyślenia uczuciem dyktowane. Nie chce tu podważać niczyich uczuć, ale spróbujcie czasem przez chwilę pomyśleć tak na zimno, bez uczuć, nawet nie tyle o sobie, ale wstawiając w to miejsce inną osobę – spoglądając jakby z dystansu, z boku na to co się wydarzyło: - co byście mu doradzili na dalszą przyszłość? Czy trwanie w takim stanie jak jesteśmy jest wskazane? Czy do końca życia tak już będzie, taki scenariusz ja teraz: praca, cmentarz, obiad, kościół... Logika mówi coś innego, choć nasze serca jeszcze tego nie dopuszczają. Szkoda, że nie ma z nami wielu, którzy w międzyczasie się wykruszyli z tych stron – może oni odpowiedzieli by na pytanie jak ewoluowały ich uczucia, ich zachowania, ich poglądy? W którym momencie powiedzieli: co ja tutaj robię! W taki sposób dziś myślałem, ale przyszedł wieczór, pustka, samotność i tęsknota i pytania o dalszą drogę życia znów do wspomnień powróciły i tak napisałem: „Droga do Ciebie” Przez życie z Tobą drogą kroczyłem, Drogą, co wytyczała nam miłość. Dziś na rozdrożu się zagubiłem: Odeszłaś i wszystko się skończyło... Sam na bezdrożu życia zostałem, Kierunki mi się pomyliły... Dziś nie wiem nawet dokąd zmierzałem? Bez Ciebie marzenia sens utraciły! Stoję samotnie gdzieś na pustyni W miejscu, gdzie drogi kończą się. Nie wiem co mogę dzisiaj uczynić, Aby odnaleźć w niebycie Cię... Odeszłaś do innego świata... Bóg mi Cię zabrał i jesteś w niebie! Ja teraz błądzić będę przez lata, By kiedyś odnaleźć drogę do Ciebie. Przez życie zawsze razem szliśmy, Przez całe piękne 26 lat! Wspólnie kierunek wybieraliśmy Na naszej drodze przez życia świat. Dziś na pustyni życia sam: Usycham w tłumie bezdusznych ludzi. Ciebie już nie ma! Co zrobić mam?! Jak na bezdrożu życia się zbudzić? (Jak ból po stracie mam ułagodzić?) Jak mam odnaleźć nową drogę? W którym kierunku iść mi trzeba? Bez Ciebie kroku zrobić nie mogę... Jak mam odnaleźć drogę do nieba?! Do Ciebie droga mnie doprowadzi, Przez ciemny tunel, gdy śmierć nadejdzie! Dotrę tam w wspomnień naszych powodzi: Ty na spotkanie najdroższa, mi wyjdziesz... Za chwilę pójdę do kuchni, zjem kolację, uszykuję śniadanie na jutro do pracy, potem zapalę płomień malutkiego podgrzewacza – jak co wieczór, chwilę spoglądając na zdjęcie żony z Nią porozmawiam, chwycę w ręce biblię – bo wczoraj mnie zainspirowała, przeczytam następny fragment księgi Koheleta i sprawdziwszy jeszcze przed spaniem pocztę i wpisy na naszym forum – położę się spać do pustego łóżka i zasypiać będę modląc się w myślach i prosząc ukochaną, by w śnie przyszła do mnie... I tu już logika przestaje działać! -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Wiem gdzie jest, problem w tym, że nie mam żadnych możliwości ściągnięcia Jej do domu i nawet wymuszenia kontaktu z Nią. Piszę maile, eski wysyłam - ona milczy - nie chce mieć kontaktu z rodziną! I to boli najbardziej! A pomoc dla niej? - jest dorosła i nie ma takiego prawa w Polsce i na świecie, aby zmusić Ją do leczenia, do kontaktu z rodziną. Ostatnią wiadomość miałem od Niej na początku roku - nawet nie wstawiła małego \"pozdrawiam\"... -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Podziwiam Twoją siłę, wytrwałość i wiarę. Nie wiesz nawet ile siły tym swoim uporem i przekonaniem, ż dodajesz innym. A Twoje myśli nie są chore: są wspaniałym przykładem na to, że można żyć z bólem, jednocześnie wierząc i kochając dalej w myśl tej zasady, która sama wpisałaś w stopce: „Bo umrzeć to zbyt mały powód, aby przestać kochać” – tak trzymaj! Jeszcze jedno – z synem może jednak zgłoś się do psychologa, albo najpierw sama porozmawiaj z psychologiem o synu – nie bagatelizuj stanów lękowych o których wspominasz. A nauczycielka niekoniecznie musi mieć rację – nie zna Twojego syna tak jak Ty, ona widzi go tylko w szkole, a tam może on dobrze się czuć i nie wykazywać symptomów lękowych o których pisałaś. Pozdrawiam. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Wczoraj tak pozytywnie myślałem – zrobiłem dwa kroki do przodu, dziś chyba co najmniej jeden w tył. Mam słabszy dzień. Do południa jeszcze było ok. Byłem w kościele, potem na cmentarzu, do biura parafialnego wpadłem zamówić mszę na ten rok. W domu trochę posprzątałem, obiad ugotowałem. Przed obiadem jeszcze raz wpadłem na cmentarz. Obiad zjadłem z synem, potem syn pojechał do dziewczyny – jutro wieczorem chyba wróci. Córka – zaginęła gdzieś w świecie – w swojej chorobie odsunęła się całkiem od rodziny – nie odzywa się, utraciłem z nią kontakt – zostałem sam... Zabrałem się za prasowanie – trochę tego się nazbierało. I tak prasując znów zacząłem rozmyślać... Minęło pół roku od śmierci mojej żony, a ja mam wrażenie, że to kilka dni. I do tego wszystkie podobne do siebie – zdałem sobie kolejny raz sprawę, że od pół roku nic nie zmieniło się w moim życiu i nie zapowiada się na jakąkolwiek zmianę: jestem po prostu, wykonuję czynności potrzebne do życia, na niczym mi nie zależy, nic nie cieszy – może poza ostatnimi zakupami, ale dziś stwierdziłem – po co?! Dla kogo?! Z kim mam dzielić to, z kim się cieszyć? Ból i tęsknota nie dają żyć, ale można się jakoś przyzwyczaić. Jest jeszcze żal do Boga, do świata i pytania dlaczego? – na to nie ma odpowiedzi. A skutkiem tego wszystkiego jest jeszcze samotność m- dziś po południu zdałem sobie z tego sprawę, że od pół roku jestem w zasadzie sam! I nie umiem się z tym pogodzić, nie potrafię wyjść do ludzi, do rodziny, do znajomych – powodem jest właśnie samotność – brak Jej! Nawet jak spotykam znajomych, zadają pytania jak leci, jak sobie radzisz i rzucają na odchodnym: wpadnij kiedyś... Ja z uśmiechem na twarzy mówię, ok. – jak znajdę czas to wpadnę. A potem przez tygodnie nawet nie zadzwonią. Przecież ja nie zwalę im się do domu w sobotnie popołudnie nieproszony! I nie zadzwonię do nich z zapowiedzią: dziś mam ochotę was odwiedzić. Poza tym – nie mam takiej ochoty, kiedyś już pisałem, że źle czuję się w towarzystwie, gdzie znajomi są razem, mają mężów, żony, partnerów – a ja jak pies przybłęda mam na nich patrzeć i udawać, że wszystko jest w porządku... Źle mi, smutno i ta pustka wokoło, ta cisza i dom bez duszy – znów się powtarzam, ale tak mnie znów naszło. Przypomniał mi się fragment pisma świętego, który chyba miesiąc temu ksiądz czytał w kościele i sięgnąłem po biblię. Znalazłem – Księga Koheleta i poczytałem sobie trochę zacytuję może fragment 4,9 – 4,11 „Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają dobry zysk ze swojej pracy. Bo gdy upadną jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł. Również gdy dwóch śpi razem nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje?” – więcej jest fragmentów do zastanowienia w tych księgach i dziś tak rozmyślałem i nic sensownego nie wymyśliłem, co najwyżej utwierdziłem się w swojej samotności, bólu, tęsknocie i bezsensie tego wszystkiego - Kohelet napisał: „marność nad marnościami” – i chyba miał rację. Co mi pozostało? – Pusty, zimny dom, puste zimne łóżko i oczekiwanie w tęsknocie i smutku... Dobre jest to, że czas który płynie i wszystko co się dzieje wokół mnie tak szybko przemija: te pół roku, jak chwila minęły! Jeszcze kilka, kilkanaście, może kilkadziesiąt takich chwil i doczekam się... Co Wy na to? Jeśli głupstwa napisałem, to śmiało – powiedzcie mi o tym. Jeszcze wiersz – dziś napisałem: „Kolejna noc” Kolejna noc nieprzespana... Chciałbym czuć Twoją obecność. Chciałbym być w Twoich ramionach I zostać w nich już na wieczność! Z miłosnym pożądaniem, Ze snu zbudzony w nocy, Tęsknię za Tobą kochanie: Tak bardzo chcę Cię zobaczyć! Lecz to są tylko marzenia, Zrozpaczonego człowieka, Bo Ty umarłaś i Ciebie nie ma! A ja – na śmierć tylko czekam... Niesprawiedliwy jest mój los! W nocy przychodzą wspomnienia... Budzi mnie żal, a samotność: W bezsens me życie zamienia... Kolejna noc nieprzespana... O jeden dzień bliżej Ciebie! Czekaj tam na mnie kochana; Kiedyś spotkamy się w niebie... Pozdrawiam Was Wszystkich – szkoda, że niektórzy nie zaglądają już na te strony, albo nie odzywają się – ich też pozdrawiam. Chyba pójdę już spać – do pustego zimnego łóżka – nie macie pojęcia jak bardzo mi Jej brakuje! Może dziś mi się przyśni? Jak Wy to robicie, że śnią się Wam bliscy – zazdroszczę Wam. Dobranoc kochani. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/milka/ - pisz – jeśli to pomaga – mi, jak widać od 164 strony tego forum pomaga. Pisz i bądź przez to pomocna pozostałym na tej stronie. Musimy się wspierać, musimy dzielić swój ból, swoje doświadczenie w tych kwestiach, musimy razem przez to wszystko przejść – wspólnie jest zawsze łatwiej. Nie wiem dlaczego, ale chyba dość pozytywnie dziś myślę,a to jest chyba dobre... /I.T.28/ - ładne! Ja coraz rzadziej płaczę, co nie znaczy abym nie cierpiał. To, że uśmiech ułatwia życie – wiadomo, ale tak trudno z tym się pogodzić... A serce złożyć u stóp Boga: – składam całego siebie, wiem już, że co ma być, to będzie i nie zmienimy przeznaczenia. Co najwyżej możemy ułatwić sobie życie tym uśmiechem, o który tak trudno... Ukojenie – codziennie chodzę do kościoła – przez te 6 miesięcy 5 może 6 razy nie byłem. Daje to ukojenie, zapomnienie, wyciszenie, choć tak naprawdę, to sam nie wiem w co wierzyć. Chcę wierzyć, ale tyle we mnie wiary, co wątpliwości: jestem może po prostu słabym, chwiejnym, błądzącym człowiekiem, ale chyba dość dobrym. /sandlaa/ - nie musisz podejrzewać: w grudniu skończyłem 47 lat. Twoje życzenia, byśmy byli wsparciem – ja Wam wszystkim dziękuję – jesteście dla mnie wsparciem – tutaj się odnalazłem. Może głupio to zabrzmi, ale w jakiś sposób dowartościowuję się tu – Wy mnie dowartościowujecie: czuję się potrzebny i akceptowany – dzięki Wam za to! /agun/ - rozumiem Ciebie – wszyscy na tych stronach rozumieją, podobnie przeżywają, podobnie odczuwają. Ja też przyzwyczaiłem się do samotności, do domu do spokoju. Na początku uciekałem z domu, stale coś starałem się robić, byłem ze znajomymi, załatwiałem różne sprawy, po 3 razy dziennie chodziłem na cmentarz, potem gdy dzień coraz krótszy się stawał, 2 razy dziennie cmentarz (przed pracą i po pracy) teraz wpadam po pracy na cmentarz, potem dom, obiad, komputer, kościół na 19.00, spacer z psem, kolacja, komputer i sen – przed snem chwila cichej zadumy – rozmowy z żoną, prośba by przyszła w śnie (nie przychodzi!) i od rana to samo... Ale wiem, że czas pomału to zmieniać – nie będzie łatwo, ale musimy żyć i powracać do normalności. /Płatek/ - pomyśl o tym! Tęsknota, ściska – masz rację, a bezmyślne patrzenie w telewizor ogłupia! Pomyśl o pracy – czas coś zmienić w życiu. Praca wypełni jakąś cześć Twojego dnia, zmusi Cię do podkręcenia tępa, ożywi i na pewno da chwile zapomnienia i przywróci Ciebie do normalności, a to jest potrzebne też Twojemu synowi – pomyśl o tym. Nie będzie łatwo, ale jest to możliwe: zacznij działać. Kończę na dziś – czas trochę pospać, jutro sobota – rano na 8.00 idę do kościoła. W tygodniu – jak wspomniałem chodzę na 19.00. w soboty i niedziele na 8.00. Pozdrawiam wszystkich i dobranoc. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Jeden z moich ulubionych kawałków, wprawdzie nie dodaje otuchy, ale jest piękny: http://pl.youtube.com/watch?v=BoHzjkdeb1U -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/mwolna5/ - wiesz ile ja rzeczy nie zdążyłem powiedzieć mojej żonie? Ale wiem, że wszystko wiedziała. Nie miej wyrzutów sumienia - Twoja mama też to wszystko wiedziała. Mam wrażenie, że wiele rzeczy o których nawet z najbliższymi się nie rozmawiało, czy nie rozmawia, oni wiedzą, tak samo jak my wiemy: - czujemy, kto jest nam życzliwy, a czesto bez słów wiemy czego możemy się spodziewać od najbliższych, przyjaciół, rodziny, znajomych. Często słowa są zbędne. Pozdrawiam wszytkich - trzymajcie się. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/Maria42/ - w tym tygodniu mija pół roku - nie wiem czy dopiero, czy już - straciłem poczucie czasu i rzeczywistości. Dzień do dnia podoby: jutro będzie to samo co dzisiaj, za tydzień to co tydziń temu... Jesteś tu nowa - poczytaj starsze wpisy. Jak trafiłaś na te strony - co Tobie się przytrafiło - napisz coś o sobie. Pozdrawiam. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/Płatek/ - Dziękuję Płatku! Wiesz – niesamowite: dziś w pracy do koleżanki powiedziałem, że może ja tak jak w tym filmie „Miedzy piekłem, a niebem” jestem w piekle, tak jak żona bohatera tego filmu – samotna coś maluje, ale nic jej z tego nie wychodzi, tak ja w obecnym życiu może też jestem w piekle, bo nic mi nie wychodzi, żadnych radości, żadnych pozytywów życia nie dostrzegam – może to ja nie żyję i takie jest to moje piekło – tak mówiłem dzisiaj, a Ty jakby telepatycznie odczułaś to i tego linka dziś wstawiłaś! Niesamowity zbieg okoliczności – dzięki – może to jakiś znak dla mnie. Pozdrawiam, pa. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/głuptula/ - dziękuję za Twoje słowa, dodały mi trochę wiary, ale nie przeceniaj mnie – jestem normalnym zagubionym człowiekiem, który nie potrafi jakoś się pozbierać. Potrafię logicznie myśleć, gorzej jest z przełożeniem tej logiki na uczucia. Wasza wiara – Twoja, Płatka wzbudza nadzieję, dodaje mi wiary i – dobrze, że trafiliście na te strony i dzielicie się swoimi odczuciami, że piszecie, tłumaczycie... Łatwiej wtedy samego siebie zrozumieć, jak czyta się wypowiedzi innych. /Płatek/ - sama przyznałaś się, że miałaś ostatnio doła, bo Twój ukochany Ci się nie śnił. Ja od dość dawna przestałem dostawać znaki, przestałem śnić, przestałem czuć Jej obecność koło siebie i to mnie tak dobija! To podważa moją wiarę w to, że tam coś jednak jest. Wiem: nie cofnę czasu, nie zmienię tego co się stało, ale łatwiej było by żyć wiedząc, że kiedyś spotkam tam swoją ukochaną! Życie wtedy miało by jakiś sens. Boję się myśleć nawet, że tam nic już nie ma! Chcę wierzyć, staram się wierzyć, pragnę wierzyć, ale dlaczego nie ma tego potwierdzenia, dlaczego nie przychodzi do mnie w śnie?! Płatku – zazdroszczę Ci. Siedziałem wczoraj wieczorem wpatrzony w płomień świecy i takk mi się napisało: „Płomień świecy” Jak co dzień świeczkę zapaliłem: Taki malutki, zwykły podgrzewacz. W szklany podstawek go wstawiłem, Przy Twoim zdjęciu, aby wspomnienia móc odgrzewać. Płomień tej świecy – błyskiem w Twych oczach Ze zdjęcia do mnie zamigotał! Kochana moja – wszystko bym oddał! Bylebym Ciebie jeszcze spotkał... Nieważne ile lat będę czekał, Nieważne jak dużo wyleję łez, Ile rozpaczy smutku, narzekań... I wypalonych przez lata świec... Codziennie ich płomień mi przypomina Swym blaskiem oczu Twoich blask. Na ścianie cień co od płomienia, Zmienia swój wygląd kolejny raz. Kształty chwilami zaczarowane, Twój obraz ciała na ścianie rysują... A ja wpatrzony w ich cień – kochanie; Twoją obecność przez moment czuję! Ten płomień, który codziennie palę To żar Twego serca i naszej miłości. On podtrzymuje we mnie tą wiarę: Że jesteś przy mnie w mej samotności! W nim pozostało ciepło Twych dłoni, I żar Twych uczuć zaczarowany... W nim miłość nasza, która wciąż płonie; Dając mi wiarę, że się spotkamy! Jak co dzień płonie świeczka w mym domu: Tęsknotą, bólem, oczekiwaniem.... Ty w innym świecie wyciągasz ramiona, W blask świecy szepcąc: - czekam kochanie... -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/Płatek/ - Staram się wierzyć, chcę wierzyć, ale zwątpienie i pustka tego mieszkania stale oziębiaja moje uczucia i podważają wiarę. Brak potwierdzenia, brak znaków i snów wywołuje we mnie zwątpienie. Ale ja Was czytam, wstępuje w moje serce nadzieja - Twoja i nie tylko Twoja wiara w to jest naprawdę budująca - dziękuję. Taki wiersz dziś napisałem - nie najlepszy wprwdzie, ale oddaje w części to co czuję: „Dom” Bezduszny, pusty, zimny dom... Codziennie do niego wracać muszę, W nim już wspomnienia martwe są! I głosu Twego w nim już nie słyszę... Z cmentarza wracam w te zimne ściany, Które niedawno nas ogrzewały. Dziś już własnego domu nie mamy! Umarłaś – popioły naszych ognisk zostały! Popioły wspomnień, zimne obrazy... I martwe, bezduszne Nasze mieszkanie, Które przemierzam setki razy, Szukając Twojego cienia na ścianie. Wsłuchując się w bezduszną ciszę, Głosu Twojego w tym domu nie ma! I wiem, że nigdy go nie usłyszę! Śmierć Cię zabrała gdzieś do krainy cienia... Nasze mieszkanie opustoszało... Gniazdo co przez te lata wiliśmy: Dziś puste i zimne bez duszy zostało! Ciepło co serca nasze grzało: utraciliśmy! Dom nasz utracił ciepło i duszę! Ja utraciłem Ciebie kochanie... Wiem, czekać spokojnie przecież muszę: Na nasze w przyszłym życiu spotkanie... Tam zbudujemy nasz nowy dom: Przytulne ciepłe, nasze mieszkanie! Z uczuć co w sercach naszych wciąż są: Nowy dom dla nas tam powstanie! Bo dom to przecież nie mieszkanie! Dom to budowla dwóch bratnich duszy, Która miłością wciąż budowana: Grzeje, płomień podsyca i łzy osuszy... Tam dom jest, gdzie jest nasze serce! Tam ciepło w domu tym i dusza! Ja dziś samotnie bez Ciebie cierpię: Chcąc do naszego domu ruszyć... -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/clematis/ - jest dużo racji w tym co piszesz, każdy przeżywa ból na swój sposób – to wszystko rozumiem, to wszystko dociera do mnie. Zawsze byłem człowiekiem twardo stojącym na ziemi, bardzo logicznie myślącym, co nie przeszkadzało mi pobujać w obłokach, ale rozgraniczałem te dwie rzeczy: świat realny – rzeczywisty, od mojego małego świata fantazji. I dzisiaj jak na logikę wszystko biorę, to wydaje mi się, że jest ok., że panuję nad wszystkim, że muszę się pozbierać, pogodzić z tym co się stało. Wiem, że jest to nieodwracalne, że życie toczy się dalej i ten scenariusz, który napisało już nie jest do zmienienia – to wszystko wiem, ale jakaś część mnie, moich myśli, mojej duszy krzyczy mi cały czas: NIE!!! I ta część – część uczuciowa mojej duszy cały czas ma przewagę nad logiką: nie chce pogodzić się z realiami tego świata, cały czas toczy walkę z rozsądkiem. Nie jest łatwo przejść do porządku dziennego, rzucić się w wir pracy i żyć normalnie. Co to znaczy teraz żyć normalnie? Teraz gdy nie ma nawet z kim podzielić trosk, smutków i nie ma z kim się cieszyć każdą chwilą tego okrutnego życia. Zmienia się cały czas pomalutku, ewoluuje z każdym tygodniem, ale nie wiem czy w dobrym kierunku. Najpierw był żal, smutek i niedowierzanie – coś jakby koszmarny sen. Potem przyszło jakieś takie zrozumienie – dotarło do mnie, że to jest fakt i nie zmienimy tego – tu nastąpił ból, płacz całymi dniami – jakieś nieracjonalne szukanie zapomnienia w kościele, na cmentarzu – po 3- 4 razy dzienni biegałem na grób, modliłem się rozmawiałem z Nią i wydawało mi się, że czuję Jej obecność na każdym kroku! Następnie przyszło jakieś takie pogodzenie się z tym, że już tak musi być i tylko kwestia czasu, gdy będziemy razem – smutek, płacz, ból i tęsknota cały czas były towarzyszem tego okresu i cały czas czuło się obecność Jej. A ostatnio przestałem odczuwać Jej obecność! Wracam do zimnego, pustego domu i czuję ten ziąb przenikający moje serce, taką pustkę i bezsens tego wszystkiego i towarzyszący temu wszystkiemu strach – strach, że ni ma Jej, że nie ma nic, że to co było, co mi się wydawało, to tylko złudzenia, wytwór mojej wyobraźni. Chcę czuć, chcę wiedzieć, chcę wierzyć, że jednak będzie tam na mnie czekać! Sorry, że powtarzam się, ale potrzebuję Waszej wiary, waszej pewność i dziękuję Wam za to wszystko, za to, że macie tą wiarę – to mnie też podtrzymuje na duchu, daje trochę ciepła w tym pustym domu i przywraca nadzieję – dzięki! -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/clematis/ - nie jest tak jak piszesz. Na pewno smutek, tęsknota, żal nie są powodem dla których dusze naszych bliskich miały by cierpieć – nie wierzę w to. Przecież Oni nas kochali, my ich więc naturalną rzeczą jest tęsknota! I nie ma to wpływu – nie może mieć, na to że my niby zatrzymujemy ich duszę, wstrzymujemy ich przejście do innego świata – to bzdury! Normalną i naturalną rzeczą jest żal i ból, a Oni – jeśli też kochali – to dlaczego mieliby zapomnieć i tak sobie w radości i szczęściu odejść tam gdzieś? Płatek pisze, że czuje obecność swojego męża, że śni jej się On, że rozmawia z nim, a w domu stale czuje Jego obecność. Ja przestałem czuć obecność, przestałem śnić, znaki jakie w pierwszych tygodniach [po śmierci mojej żony były – skończyły się i jest mi z tego powodu źle! Czy mam po prostu stwierdzić: było, minęło i nie warto myśleć o tym?! Niemożliwe – nie da się zapomnieć i przekreślić tych lat, nie da się stłumić bólu, pragnień i tęsknoty! Tylko bezsilność powoduje smutek, brak Jej odzewu z tamtej strony powoduje tą straszną pustkę wokoło mnie i uczucie pustego, zimnego mieszkania pozbawionego duszy. Dawniej wydawało mi się, że mieszkania mają swoją duszę. I tak jaj zajeżdżałem do babci, czułem tam w wiejskim domu ciepło, którego już nie czułem po Jej śmierci – z tego domu z odejściem dziadków uleciała dusza. Takie mam odczucia. I w swoim mieszkaniu pomimo moich pragnień, starań, zdjęć żony, zapalanych świec – ostatnio odczuwam pustkę, brak duszy – żar ogniska domowego wygasł! /Płatek/ - zazdroszczę Ci tego uczucia, tego, że czujesz Jego obecność, ja też czołem, ostatnio to mnie popuściło i zimno, mnie przenika – zimno, nie w sensie temperaturowym, zimno, jako pustka i osamotnienie. Próbuję wspomnieniami rozgrzać to wszystko, przywrócić choćby ten stan, gdy czułem Jej obecność koło siebie – nie udaje mi się to – popadam w apatię, odrętwienie i coraz większe zniechęcenie mnie ogarnia. Kończę – idę na cmentarz – może tam poczuję obecność ukochanej. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/Płatek/ - a ja w naszym mieszkaniu zawsze czułem sie dobrze, ale zawsze było ono przepełnione Jej zapachami, Jej śmiechem, Jej krzątaniem się - zawsze na mnie czekała, albo ja na nią, wszystko robiliśmy zawsze razem: ja sprzątałem, Ona gotowała, albo razem byczyliśmy się w długie zimowe wieczory czytając książki, oglądając telewizję, albo szykując razem kolację. A Teraz - tak jak pisałem pusty, cichy, smutny ten dom - dom bez duszy! Niby wszystko tak jak dawniej, nawet Jej kurtka i buty w korytarzu tak jak zawsze, ale ten chłód wyczuwam w głębi serca, zimno i głucho tak jakoś... Nie czuję Jej obecności! Pustka boli jeszcze bardziej, jeszcze bardziej osamotniony się czuję, tak jak by z Jej odejściem i mieszkanie utraciło życie - Jej dusza zabrała też duszę tego naszego gniazdka domowego - z Jej odejściem ognisko domowe wygasło, a ja nie potrafię go rozpalić... -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/kresqwka, Płatek/ - ja żyję z dnia na dzień. Jeśli chodzi o siły – nie brak mi ich, ale motywacji i chęci - z tym jest znacznie gorzej. Płatku, to co piszesz masz rację: żeby żyć i cieszyć się tym życiem jest potrzebna druga osoba – już o tym kiedyś pisałem. Tak jak do tańca potrzeba dwojga, tak do życia, do szczęścia i radości też jest potrzebna ta druga połowa! Nawet kłopoty, zmartwienia, problemy we dwoje jest łatwiej pokonywać. We wrześniu chyba byłem na 25 leciu u przyjaciół – takie małe spotkanie, namówili mnie przyjaciele i prawie zmusili do tego, że pojechałem tam. Poprosili mnie też abym napisał wiersz – takie życzenia dla nich od naszej grupki przyjaciół – napisałem. I wiecie co – będąc tam rozryczałem się jak małe dziecko, tam gdzie szczęśliwi jubilaci, gdzie same pary a ja – niby z przyjaciółmi, a jednak jak taki samotny pies przybłęda, którego każdy pocieszy, pogłaska, ale w zasadzie to potem do swojej budy i tak musi wrócić – tak się czułem. Dlaczego to piszę? – Od tamtego czasu nie wychodzę na żadne spotkania, na imieniny, itp., chyba, że w bardzo malutkim gronie – ktoś ze znajomych zadzwoni i powie wpadnij, będziemy tylko my - wtedy daję się jeszcze namówić. Nie czuję się dobrze nawet w towarzystwie bliskich mi przyjaciół, gdy jest ich kilka par – czuję się osamotniony widząc, jak oni nie pozbawieni swoich towarzyszy życia razem się śmieją, razem martwią dziećmi, albo innymi problemami – zazdroszczę im: oni są razem! A ja – my zostaliśmy osamotnieni, okaleczeni przez los i jak te bezdomne psy błąkamy się na rodzinnych imprezach od osoby do osoby, od znajomego, do znajomego, a może nas pogłaska, może przytuli, może zrozumie... Ale i tak w końcu wrócić nam przyjdzie do swojego – pustego domu... Do zimnych pozbawionych ciepła, pozbawionych ogniska domowego ścian – takiego domu bez duszy! – tak ja to odbieram, tak się czuję i nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć. Wiem jedno, że we dwoje można naprawdę wiele. Kiedyś może opiszę wam moje życie, choć na forum nie chcę raczej tego robić – jedno wam tylko powiem, zaczynałem swoje dorosłe życie mając 20 lat i tylko dzięki temu, że we dwoje je zaczynaliśmy, że smutki, kłopoty, problemy we dwoje zamienialiśmy na radości, że wszystko na dwoje było dzielone – dzięki temu nam się udało i w tych trudnych czasach, bez pomocy wychowaliśmy dwoje dzieci, doszliśmy do czegoś i gdy wydawało się, że już wszystko mamy, że jest tak pięknie i dobrze – nagle wszystko się skończyło. Czasami zastanawiam się czy może nie jest tak, że każdy z nas ma od Boga przyznany limit szczęścia? Może ja już wyczerpałem ten swój limit, może teraz żyję po to by wypełnić limit cierpienia? Jeśli tak jest, to chciałbym by to cierpienie się na tyle spotęgowało, i całą siłą na mnie zwaliło, by ten limit co mam do wykorzystania wykorzystać w jak najkrótszym czasie, tak aby już nastąpił koniec tego wszystkiego. Ale się zaplątałem dzisiaj pisząc to. A miało być króciutko, chciałem tylko wstawić Wam wiersz ten co napisałem dla przyjaciół i mały komentarz dodać, a wyszło zupełnie coś innego. Ale niech będzie – w końcu to są moje przemyślenia – może myślicie podobnie? Wiersz: „25 lat – życzenia” To już 25 lat razem, Zmierzacie wspólną szczęścia drogą. Może zakręty były czasem... One przeszkodą być nie mogą! Ważne jest to, że stale razem Zmierzacie do jednego celu. We dwoje, czasem pełnym gazem I pod prąd życia – jedną z dróg wielu. Pomimo zmartwień i kłopotów Razem we dwoje wciąż dążycie, Na przekór niespodzianek losu Z miłością trudy znosząc życia. A życie często figle płata... I szczęścia chwile w smutek zmienia. Miłość Wam wtedy dobrem odpłaca: Pomaga wspólnie wyjść z smutków cienia. We dwoje można bardzo dużo, We dwoje można los pokonać, Wszystkie przeszkody można zburzyć: Miłością tego można dokonać! Więc ku przestrodze pamiętajcie, Na te następne 25 lat: Będąc ze sobą – siebie kochajcie, A wtedy piękny będzie Wasz świat! I takie są nasze dla Was życzenia; Abyście w szczęściu, zdrowiu, miłości, Nawzajem swoje uczucia ceniąc, Dożyli z sobą późnej starości! Dalej pociągnę ten wątek co w wierszu się przebija tzn. „we dwoje można wiele” – pomyślałem właśnie, że może kiedyś, gdy czas nauczy nas żyć z tymi ranami, gdy umiejscowimy je w naszych sercach w odpowiednim – należnym im miejscu, gdy złagodzi się ból – może wtedy jeszcze starczy nam sił, by zacząć coś na nowo: coś czego życzyli by sobie nasi bliscy. Przecież Oni nie chcą byśmy cierpieli i żyli do końca naszych dni jak takie samotne bezdomne psy, jak odrzuceni od przyjaciół, rodziny i znajomych samotnicy. Może kiedyś jeszcze coś zmieni się w naszym życiu? Widziałem dziś fragment filmu – jakiś serial fantastyczny chyba: dziecko pół obcy, pół człowiek postanowiło zostać na naszej ziemi i żegnając się z opiekunem w myślach powiedziało coś co i nam na pewno da do myślenia. Brzmiało to mniej więcej tak: jak trudno jest powiedzieć dowidzenia (żegnaj), gdy ból i tęsknota zalega w naszym sercu. Ale chyba tak trzeba by dalej żyć. Piszę to, choć wiem, że nie pora jeszcze na nas, nie pora na mnie i nie wiem czy kiedykolwiek nadejdzie taka pora, ale logicznie czasem jeszcze myślę i wtedy staram się sobie wmówić, że wszystko jest jeszcze możliwe, a czasu nie cofniemy... Musimy żyć dalej bez względu na to co w naszych sercach się dzieje. Pozdrawiam wszystkich. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/mwolna5/ - czasu nikt nie cofnie. Dobrze, że Twoja córka wyzdrowiała. Jedziesz do pracy – rozumiem twoje obawy o dziecko, ale będziesz miała z nim kontakt, są telefony i na pewno będzie dobrze. A nasz ból – jak piszesz, kiedyś na pewno zelżeje. Dziękuję Ci za dobre słowa, za to, że jesteś, że jesteście wszyscy na tej stronie, że nie zamykacie się w bólu, że wspieracie się nawzajem swoimi przeżyciami, swoimi doświadczeniami i radami. /mwolna – trzymaj się, życzę Ci z całego serca, aby wystarczyło Ci sił na wszystko. Życie przed tobą i twoją córką – będzie dobrze – zobaczysz! /050022008/ - masz dowody a to, że nasi bliscy czuwają nad nami – zazdroszczę Ci tych dowodów i wiary w to. Ja wierzyłem – chyba jednak cały czas wierzę pomimo zwątpienia i przygnębienia, które mnie dopadło, ale brakuje mi znaków, snów, potwierdzenia. A samotność – może kiedyś jeszcze nauczymy się inaczej funkcjonować? Może znajdziemy kogoś kto nauczy nas na nowo uśmiechać się, może znów zaczniemy myśleć o jutrzejszym dniu, albo może o następnym tygodniu, może plany jakieś, i marzenia powrócą? Przecież nie może już tak być do końca. Kiedyś musi się coś zmienić. /Płatek/ - w tobie jest tyle siły i optymizmu, tyle wiary! Podziwiam Ciebie za to wszystko. Pomimo wszystkich kłopotów, pomimo smutku i bezsensu, który Ciebie też dopada, potrafisz wiarą w to, że twój skarb tam jest, czeka, buduje dla was dom, łowi ryby nad oceanem i spokojnie czeka – w zasadzie tak musi to wyglądać, tam nasi bliscy powinni na nas spokojnie czekać – tam czas się nie liczy, to my jesteśmy niecierpliwi, to nam wiary brakuje, to my nie umiemy czekać – Ty to potrafisz, sama piszesz: nie powiem, że cierpliwie, ale czekam... Tak trzymaj Płatku i pomagaj nam wszystkim swoją wiarą. Płatku - piękny wiersz, coć \" wciąż wiemy za mało...\" Kochani – doładowaliście moje akumulatory, lepiej – troszkę lepiej już mi na duszy. Odzyskałem wiarę – wychyliłem głowę z dołka i chyba zacznę się wygrzebywać z niego. Dziękuję Wam wszystkim, ze dobre słowa, za to, że jesteście – że jesteśmy tutaj, że mamy siebie. Dobranoc kochani i miłych snów życze, nich nasi bliscy przychodzą do nas w każdą noc i dobrymi słowami dodają nam sił! -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
Wiecie – wszedłem w jakiś taki stan otępienia. Czuję się osamotniony, nikomu niepotrzebny – wiem, że to nieprawda, mam przecież dzieci, ale nie o to chodzi. Wokoło mnie pustka, w myślach pustka, w sercu też pustka. Przeraża mnie to, przeraża mnie życie, przeraża mnie codzienność, powroty do pustego domu, samotne wieczory i tylko tęsknota, żal do Boga (jeśli istnieje), do całego świata, żal i pretensje: dlaczego mi to zrobił?! Już łzy nie płyną z moich oczu, rzadko zdobędę się na płacz, bardziej zniechęcenie i otępienie daje mi popalić. Zamykam się coraz bardziej w sobie, utraciłem sens wszystkiego, nie chce mi się i nie mogę się zdobyć na jakieś działanie, poza tym co robię, tą codziennością, o której już pisałem: praca, cmentarz itd. Nie wybiegam myślami dalej, jak do następnego dnia i to też dopiero pod wieczór, gdy jem kolację i szykuję sobie śniadanie na następny dzień. A gdzie plany, gdzie marzenia, gdzie nawet zwykłe bujanie w obłokach? Kiedyś miałem dużą wyobraźnie, lubiłem sobie nawet nierealnie pobujać w obłokach, pomarzyć... Wyobraźnia prowadziła mnie często w mój nierealny świat marzeń w którym wszystko było możliwe, potrafiłem się wyłączyć i w tym moim świecie marzeń poukładać sobie różne sprawy, by potem na spokojnie spełniać je w normalnym realnym życiu: z marzeń budowałem rzeczywistość, na marzeniach wyrosła miłość, na marzeniach tworzyliśmy naszą przyszłość, ale udawało się i kroczek po kroczku zbliżaliśmy się do wyznaczonych celów. Często nie było nam łatwo, ale udawało się! Byliśmy szczęśliwi mając marzenia. A dziś – dziś już nie mogę rozumować w liczbie mnogiej, dziś zostałem sam! Sam – odarty z marzeń, wyzbyty ze złudzeń! Dziś nie ma nawet dla kogo marzyć! Zostały wspomnienia, a te bolą – tęsknotą powodują ból nie do zniesienia. Coraz częściej wątpię we wszystko, w to, że jeszcze spotkam Ją, że jest coś po tym naszym życiu... Coraz częściej brak mi wiary, brak nadziei i siły by to moje bezsensowne życie dźwigać. Nie chce mi się myśleć, nie chce mi się planować cokolwiek, a o marzeniach nie wspomnę. Czym jest człowiek bez marzeń?! Obojętność coraz bardziej mnie izoluje od znajomych i rodziny. Dziś nie umiem, a może nie mam chęci na to by Was pocieszyć, by przywrócić Wam nadzieję i wiarę, bo sam to wszystko utraciłem. Rozumiecie mnie? Czy Wy czasami to samo czujecie? Wiem, że ten dołek za parę dni może minie, może znów coś w serce moje wleje odrobinę chęci do życia, może znów zapragnę coś napisać – jakiś wiersz (na razie wypalony jestem totalnie!), może zapragnę kimś porozmawiać, komuś się zwierzyć, opowiedzieć, powspominać... Ale wiem, że potem znów nastąpi zmiana nastroju, zdam sobie sprawę, że tak naprawdę, to nikt i nigdy nie zastąpi mi Jej!, Ze nawet nie mam do kogo się przytulić, że nie ma tych ciepłych, delikatnych dłoni, które mnie dotykały i nigdy już nie będzie – i znów w dołku, w punkcie wyjścia, w czarnej dziurze zostanę z beznadzieją, brakiem sensu i samotnością. I tak będę powtarzał tą amplitudę uczuć aż do... Do czego?! – pytam Was, do śmierci i jeszcze większej pustki po niej, czy do spotkania z ukochaną, która tam na mnie czeka? Ale Was dziś zanudziłem – sorry, ale z kim mam porozmawiać jak nie z Wami – tylko Wy zostaliście mi tak naprawdę bliscy, tylko Wy potraficie to zrozumieć: Płatek, sama z moim aniołem, Ewa, kruszynka, kresqwka, Ineska, grazyna, głuptula, smutna_na_zawsze, 05022008, ellyfly, mwolna5, I.T.28, kolare i inni, których tutaj nie wymieniłem. Nazbierało nas się trochę – trzymajcie się i jak macie siły i ochotę, to piszcie – czytając Was zapominam o sobie i to jest najlepsze w tym wszystkim. Pozdrawiam, pa -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/Płatek/ - tak samo się czuję, więc nic ciekawego dziś nie napiszę, zły to czas dla mnie - nie wiem, nawet płakać nie mogę, tylko puska, samotność, żal, ból i tęsknota nie do zniesienia. Trzymaj się Płatku i wszyscy cierpiący trzymajcie się. Czytam Wasze wpisy, ale wybaczcie, że narazie nie piszę - nie chcę Was dołować swoim samopoczuciem, ale to minie. Pozdrawiam wszystkich. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/grazyna, płatek, gabi, sama z moim aniołem, Ewa/ -przeczytałem Wasze wpisy – dzień do dnia podobny, ale każdy zbliża nas do tego co nieodwracalne. Ewo – pisałaś o statystykach – chciałbym by to była prawda: ile mi dni zostało, ile miesięcy – nieważne, byle nie za dużo. Ja jestem już gotowy i będę spokojnie czekał. W życiu co miałem do zrobienia, zrobiłem. Co miałem do przeżycia – przeżyłem, a teraz pozostało mi tylko czekanie i ten scenariusz, który każdy z nas przerabia codziennie: praca, cmentarz itd. Wypaliłem się, już nawet sporadycznie płaczę, są takie momenty, ale coraz mniej ich jest. A w myślach stale wędruję na tą druga stronę życia, do mojej ukochanej. Wiecie – nie myślałem nawet, że tak mogę kochać... Dlaczego te dni tak się wloką?! Chciałbym przespać to życie i obudzić się na samiutkim końcu, spojrzeć w ciemny tunel, ujrzeć to światło i wyciągnięte Jej dłonie, przekonać się już, że tam na końcu Ona jest i czeka, że wita mnie uśmiechem i słowami, jesteś kochanie... -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/sama z moim aniołem/ - pamiętam, wspomnienia są i zawsze będą, tylko mam jakieś wrażenie, że odsunęła się ode mnie. W pierwszych tygodniach, miesiącach czułem Jej obecność, śniła mi się kilka razy, parę znaków miałem, a teraz coraz większa pustka mnie ogarnia! Wracam do pustego domu, cisza i takie jakieś zimno (nie piszę tu o temperaturach!) – zimny, pusty dom, brak w nim jakby duszy, taki martwy i przerażający – wszystko zastygło jakby w letargu zamrożone w samotności, skute bólem i tęsknotą... A ja wiem, pomału do mnie to dociera, że już nigdy Jej głosu nie usłyszę, Jej śmiechu, że nigdy zapachu Jej włosów już nie poczuję, Jej dotyku, pieszczot... Że w nocnej ciszy nigdy już jej oddechu nie usłyszę... Co wieczór zapalam taki wkład do lampionów – podgrzewaczy – to dla niej, by pamiętała i przyszła choć w śnie do mnie: - nie przychodzi już! Codziennie na cmentarz chodzę, modlę się, proszę Ją, by pamiętała, by znak jakiś dała, codziennie jakieś wkłady do zniczy wymieniam, by stale ogień – jak żar mojego serca Ją ogrzewał, a Ona milczy... Zazdroszczę Płatkowi, że ma taką wiarę, taką siłę przetrwania i że Jej skarb śni Jej się. A ja od paru dni jakoś nie umiem normalnie funkcjonować, wypalony się czuję, na nic nie mam ochoty, nic mi nie wychodzi, nawet wiersze przestałem już pisać – zrezygnowany i otępiały się czuję. Ale, nic – jutro też jest dzień, może będzie lepszy: - tak sobie mówię, a wiem, że taki sam będzie: praca, cmentarz, dom, spacer z psem, obiad, komputer, kościół, spacer z psem, komputer, kolacja i przy okazji śniadanie na następny dzień do pracy uszykuję. W przerwach między tymi stałymi elementami mojego życia trochę sprzątam, ugotuję coś na następny dzień i to całe moje życie – można je w dwóch zdaniach opisać – co właśnie uczyniłem. Może wiosna coś zmieni... Dziękuję za dobre słowa i za to, że jesteście. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/sama z moim aniołem/ - dziękuję za piękne słowa, za nadzieję, za wiarę którą chciałbym się zaszczepić. Mam dzisiaj słaby dzień. Wczoraj porządkowałem zdjęcia, opisywałem foldery, zgrałem na pendraiwa, przeniosłem do drugiego komputera – tak na wypadek gdyby coś się stało, dużo mam zabezpieczonych na płytach, resztę porządkowałem wczoraj. I zaczęło się! Znalazłem takie, których jeszcze nie oglądałem – z naszego krótkiego pobytu nad morzem na początku lipca – kilka dni przed Jej odejściem! Była taka uśmiechnięta, tak bardzo kochała morze – pojechaliśmy na tydzień pod namiot, dla niej, bo ja wolę góry. Pod koniec lipca mieliśmy jechać na dwa tygodnie do Słowackiego Raju. A mnie piekło spotkało, ziemia mi się osunęła pod nogami i tak tkwię w tym bezsensie życia. A mój skarb, mój aniołek jest już w niebie – w Raju – może nie Słowackim i nie ze mną, ale jeśli jest tam coś – jak piszecie, to na pewno Ona jest w tym raju w którym mnie brakuje. I znów pytania: dlaczego i za co?! Znacie odpowiedź? Sorry za to co dziś piszę, ale tak mnie rozwaliło. Jej kurtka górska do tej pory wisi na wieszaku w korytarzu, buty stoją pod nim na półce, a je nie mam sił i nie chcę tego schować. W jej szafach, na jej półkach, w szufladach do tej pory są jej rzeczy – nie umiem się tego pozbyć, nie chcę, to przecież Jej spodnie, bluzki, swetry, sukienki, cała masa torebek, butów, bielizna... W tapczanie do tej pory Jej koszula nocna leży – znów płaczę – sorry. -
Smierc bliskiej osoby...jak sobie z tym poradzic...
samotny47 odpisał famfaramfa na temat w Życie uczuciowe
/smutna_na _zawsze/ - Wszyscy, którzy tu trafili, w pewnym stopniu utracili sens czegoś, czasem sens istnienia, sens życia. Świat nam się poprzewracał stracił na znaczeniu. Jesteśmy zawieszeni w jakieś pustce i nie umiemy sobie z tym poradzić. Czasem irracjonalnie się zachowujemy, ale to tylko z punktu widzenia innych – nie rozumiejących nas. A to nie jest nic złego – nie przejmuj się tym. Każdy na swój sposób to przeżywa i na swój sposób odczuwa ból, tęsknotę i nawet złość wywołaną bezsilnością i żalem do całego świata „ellyfly” ładnie to określiła: cierpienia nie można monopolizować – każdy ma do niego prawo i do własnego sposobu na nie. Ja też czuję pustkę i żyję w jakimś zawieszeniu, w jakieś nicości – nie wiem co z sobą zrobić, unikam ludzi, odsunąłem się od przyjaciół, którzy na początku stali przy mnie, wspierali mnie – teraz nie chcę już ich zanudzać sobą i moim smutkiem, bólem, cierpieniem. Znalazłem tą stronę i tu daję upust moich odczuć, tu czuję się zrozumiany i potrzebny. Ktoś, kto mnie znał, gdyby teraz mnie obserwował powiedział by pewnie: ale go pokręciło – może pomyślał by, że zwariowałem. Ale ja na razie sensu życia nie widzę i Wy, te strony stały się dla mnie - hmmm - ucieczką przed światem? – Jakimś spełnieniem, a może Wypełnieniem czasu, który w innym przypadku spędziłbym na rozmyślaniach i rozdrapywaniu i tak nie zagojonych ran... Wypełniam zatem wolny czas, czytając Was, pisząc, rozmyślając nie koniecznie o sobie – jest to też mój sposób na ucieczkę od moich myśli – jakaś odskocznia od mojego cierpienia, samotności i żalu – nie wiem czy dobrze to określiłem – dziś jakoś trudno mi się skupić. Robiłem porządki w komputerze ze zdjęciami – ciężko mi to szło i jestem jakiś taki rozwalony . /Płatku/ – nie jesteś wariatką! Cierpisz i masz prawo do uczuć i wiary w to w co wierzysz, a czyż jest coś wspanialszego uczucia niż miłość?! Nie ma, więc kochaj w taki sposób w jaki chcesz, a innymi się nie przejmuj, a wiara w „Do zobaczenia” niech dodaje Ci sił do przetrwania i nauczenia się z tym żyć. Pozdrawiam wszystkich zaglądających na te strony.