Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

samotny47

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez samotny47

  1. /kolare/ - rozumiem Ciebie doskonale, dla mnie też świąt nie ma! Choinki nie kupię, żadnych potraw świątecznych nie zrobię – nie ma po co, nie ma sensu – jedyne co, to postawię zdjęcie, zapalę świeczkę i będę płakał. Na kolację wigilijną może podjadę – rodzina mnie namawia, nie wiem, czy zostawiając ich samych nie zrobię im przykrości, więc chyba podjadę na 2 godz., a potem do domu. Do domu w którym już nigdy nie będzie tego ciepła, tej atmosfery... Najchętniej nigdzie by, nie wychodził, zaszył się ze wspomnieniami i przeczekał do stycznia. Święta nie są dla nas, samotnych, cierpiących po stracie bliskich. Kolare – naprawdę nie masz nikogo?! Może są wokół Ciebie bliscy, ale Ty się separujesz. Musi być ktoś, komu na Tobie zależy. Otwórz oczy i spójrz przychylniej na ten świat i Twoje otoczenie – na pewno jest ktoś, kto wyciągnie rękę w Twoim kierunku – nie odrzucaj tego, nie czyń temu komuś krzywdy. Ja przed chwilą ryczałem jak bóbr, nawet nie mogłem poprzedniej wiadomości napisać do Płatka, teraz łzy otarłem – już trochę lepiej, zmobilizowałem się, pozytywniej myślę, choć wiem, że boli, że święta będą dla mnie koszmarem, ale nie pokażę tego po sobie, podjadę do siostry, na wigilię, a potem w samotności wypłaczę się, na pasterkę pójdę, pomodlę się – to może dam ukojenie. Nie znaczy to, żebym się nie bał: strasznie się boję tych świąt! Łzy bolą, wspomnienia żyć nie dają, oczy opuchnięte od płaczu, serce przepełnione bólem, tęsknotą, myśli czasem złe, pretensje do Boga – wszystko razem rozwala mnie, ale tak ja już pisałem: musimy zżyć, musimy dźwigać ten krzyż, musimy pomalutku się przyzwyczajać do bólu, musimy podnosić się i – może kiedyś podniesiemy głowę i spojrzymy w przyszłość z malutkim uśmiechem...
  2. Płatku - Kolęda dla nieobecnych - przeiękna - siedzę, słucham i łez nie mogę powsztrzymać. Coraz bliżej świąt i coraz gorzej... Nie wiem ja sobie radzicie - ja jakoś nie potrafię! Pozdrawiam wszystkich.
  3. /wektus/ - idź do lekarza! Bez leków nie dasz rady. Na razie jeszcze – jak sam piszesz zdajesz sobie sprawę ze swojej choroby. Wkrótce może przestaniesz ją dostrzegać! Nie wiem kiedy ostatnio byłeś u lekarza? Nie wiem który to epizod w schizofrenii. Teraz są naprawdę dobre leki i można z tym żyć i normalnie funkcjonować. Zmobilizuj się, dopóki jeszcze masz świadomość tego i wybierz się do psychiatry. Dziwię się, że Twój ojciec nie rozmawia z Tobą na ten temat i nie namawia Ciebie na wizytę u lekarza! Przemyśl to – jedyna szansa w tym schorzeniu to leki, leki i jeszcze raz leki! Sam sobie z tym nie poradzisz! A choroba będzie się pogłębiać. Staniesz się ciężarem dla ojca i otoczenia. Pomyśl co zrobiła by twoja mama? To proste: zaprowadziła by Ciebie do lekarza! Zrób to sam – DLA NIEJ!
  4. Jeszcze wiersz: „Bolesne przemijanie” Dzień po dniu upływa, Tydzień za tygodniem: Miesiące mijają, Wszystkie są podobne. Gdzie w tym wszystkim sens, Gdzie życia logika? Bez Ciebie kochanie Pomału zanikam... Znów kolejny dzień W bezsensie przeminął. Patrzę na Twe zdjęcie: Łzy z mych oczu płyną... Smutek i tęsknota: Pustka mnie otacza... Ciebie tutaj nie ma! Umieram z rozpaczy... W dwoistości uczuć: Miłość-zniechęcenie... W serce żal wlewają Bólem i cierpieniem... Nad Twym grobem stoję I mówię do Ciebie... Przeminęłaś, znikłaś... Jesteś gdzieś, tam w niebie...
  5. Zakończcie już te drażliwe tematy... Zbliżają się święta. Wszystkim nam będzie trudno. Ja jeszcze nawet nie pomyślałem o świętach. Nie mam na razie zupełnie chęci do niczego. Zastanawiam się czy w tym roku choinkę kupić. Za bardzo to wszystko boli. Pustka w domu, brak ukochanej żony, nawet nie będzie kto miał szykować potraw świątecznych, piec pierników i placków na święta. Zasnąć i przespać do Nowego Roku! – gdyby to było możliwe. Myślę, że wszystkich te święta przerażają – wszystkich tu na tych stronach obecnych. Ale musimy jakoś to przebrnąć... Nie będzie łatwo, ale cóż.... Życie – nawet okrutne, ale toczy się dalej i przez te święta też się przetoczy. Może falą bólu i łez, ale to przeminie – jakoś przetrwam i Wam tego życzę: przetrwania! Co mam wam jeszcze napisać? – Ja żadnych świątecznych potraw, które żona robiła nie umiem, wypieków świątecznych też nie potrafię... Jaki sens mają te święta? Zasiądę z synem do pustego stołu i kolędy pośpiewam? Syn pewnie pojedzie do dziewczyny, przynajmniej tam będzie miał wigilijną kolację i ciepło tamtego – innego, ale rodzinnego domu... Siedzę i już ryczę – co będzie w wigilię? Jak przeskoczyć ten czas?! Może nakupię trochę drobnych upominków i pójdę na wigilię dla bezdomnych i tam ich obdaruję upominkami... Zobaczę chociaż radość w ich oczach...
  6. Koniec swar i kłótni. Płatku – nie atakuj osób, które starają się pomóc, nie licytujmy bólu. Nawet ja coś cię ubodło, to nie było to złośliwe – patrzę na to obiektywnie. Nie gniewaj się. I – tak do wszystkich. Nie obrażajcie się na tym forum. Tu można się wypłakać, wyżalić, doradzić komuś, podzielić swoimi spostrzeżeniami. Czytając posty i rady innych często możemy po przez ich – bardziej obiektywne spojrzenie na nasze przeżycia – trzeźwiej spojrzeć na własne smutki. Przemyślcie to. Pozdrawiam.
  7. Kochani – znalazłem piękny wiersz Leopolda Staffa – dla Was na tej stronie, abyście mogli po upadkach się podnosić: „Kochać i tracić...” Kochać i tracić, pragnąć i żałować, Padać boleśnie i znów się podnosić, Krzyczeć tęsknocie „precz!” I błagać „prowadź!” Oto jest życie: nic, a jakże dosyć... Zbiegać za jednym klejnotem pustynię, Iść w toń za perłą o cudu urodzie, Ażeby po nas zostały jedynie Ślady na piasku i kręgi na wodzie. Ładny? – Jutro będzie mój – może nie taki piękny, ale z pięknego serca napisany... Płatku i Danka - poczytajcie posty, wysnujcie wnioski! Trzeba żyć i iść do przodu! Wszyscy tutaj martwią się, piszą do Was, liczą na Was – czas spojrzeć na życie z odrobiną optymizmu – nawet jak boli! Nas wszystkich boli – po to te strony, ale trwamy i wspieramy się wszyscy. Zaczerpnijcie sił ze słów innych! \"Codziennie upadam... Codziennie się waham... Codziennie podpieram... Ale dźwigam cały mój świat I dźwigać będę!
  8. /Patita 1980/ - Jeśli masz na myśli dwojakość w pojęciu: piękno i smutek – to jestem zaszczycony takim określeniem moich wierszy. Pieta Michała Anioła powoduje podobne uczucia: piękna i smutna – to nie są sprzeczności. A na tej stronie chyba taki kontrast jest dopuszczalny... Dziękuję. Filmy, które polecasz – sprawdziłem opisy: Trzy kolory: Niebieski – chyba nie chcę go oglądać, za to ten drugi – „Życie ukryte w słowach” chętnie zobaczę – może w święta skuszę się na obejrzenie i chyba zasługuje na polecenie innym, szczególnie tym, którzy nie wiedzą co z sobą zrobić. Danka, Płatek – może to dla was film? Przypomniał mi się jeszcze jeden wspaniały film z Kevinem Costnerem: „Znamię” – polecam.
  9. Danka 21 – Przeraziło mnie to co napisałaś! Jesteś młodą rozsądną dziewczyną, a takie bzdury piszesz. Leki – w Twoim przypadku chyba są wskazane, ale nie żadne psychotropy, które ogłupiają! Jeśli tak na ciebie działają – nie bież ich, one są po prostu niebezpieczne! I z tym przedawkowaniem, to też uważaj! Zawsze stosuj się do wskazówek lekarza. Danka – może dobrze było by gdybyś jednak zgłosiła się na oddział. Co do leków, to uważam, że te które masz zapisane nie są odpowiednie. Wprawdzie nie znam się na tym, ale co nieco czytałem kiedyś o lekach – nie powinny ogłupiać! A te co bierzesz – wnioskuję: ogłupiają! Danusiu pomyśl o tym i nie rób głupstw! Masz problemy – pisz, rozmawiaj rób cokolwiek, zajmij się czymś, ale nie rób głupstw i nie popadaj w zniechęcenie i takie myśli – to do niczego nie prowadzi! Myślisz, że inni z nas (to też do Płatka) nie chcieliby się połączyć z naszymi ukochanymi, którzy odeszli?! Ja w pierwszym szeregu bym stał aby dołączyć do żony, ale nie samobójstwo! To są niedobre myśli! Danka i Płatek – potrzebujecie pomocy! Rozmawiajcie z bliskimi, walczcie o siebie! Życie jest najwspanialszym darem Boga, albo natury jak kto woli i nie należy go niszczyć – nawet jak nie widzi się sensu istnienia. Przyjdzie czas, moment, pora, gdy dostrzeżemy sens tego co robimy, gdy znajdziemy swoje miejsce na świecie, gdy ujrzymy cel, misje czy cokolwiek co dla nas jest przeznaczone! Pomyślcie tak. Pomyślcie też, co by powiedział twój mąż (Płatek), twoja mama (Danka) – gdybyś mu (jej) powiedziała, że chcesz umrzeć, chcesz połączyć się z nią... Na pewno nie byli by zadowoleni. A ty Płatku – piszesz, że z synem chcesz umrzeć! – Chcesz pozbawić syna życia – jeszcze przecież go nawet nie wychowałaś, nie wprowadziłaś w piękny świat. Dorośnie i będzie miał dziewczynę, żonę, dzieci, a Ty będziesz bawić wnuki i cieszyć się patrząc jak rosną, a wtedy opowiesz im jakim wspaniałym człowiekiem był ich dziadek, jak z twoim synem interesował się historią – może nawet zaszczepisz im to zainteresowanie.. Danka – będąc młodą dziewczyną, silną, ba za taką ciebie miałem po pierwszych wpisach, zdecydowaną – teraz rozklejasz się i zachowujesz jak małe dziecko! Wiem jak boli strata, wiem ile cierpień, bólu i tesknoty jest w naszych sercach, ale musimy nauczyć się z tym żyć. Nie poddawaj się – co mam ci więcej napisać?! Poczytaj I.T.28 – pieknie i rozsądnie ci napisała. Poczytaj wszystkie wpisy, znajdź w nich siłę i nadzieję – obiecuję, że będzie dobrze! Teraz tylko te święta przeskoczyć i w Nowy Rok wkroczyć, a potem to byle do wiosny – i znów zaświeci słońce, ogrzeje nasze policzki, osuszy łzy... I na pewno barwą świeżych kwiatów pachnących – nawet na grobach naszych bliskich doda nam sił! Kończę na razie – idę na 19.00 do kościoła, pozdrawiam wszystkich – wspierajcie tych którzy tego potrzebują!
  10. Minął weekend – straszny weekend! Ale jakoś się pozbierałem – nie wiem na jak długo... Zbliżają się święta – nie wytrzymam... Staram się jakoś to wszystko przebrnąć, staram się nie myśleć, ale nie jest łatwo. Nie potrafię się nawet skupić na pisaniu. Czytam wasze posty, ale z pisaniem jest gorzej – wypalony jestem. Płatku – polecam inne filmy. Dodają nadziei – dla wszystkich, którzy szukają potwierdzenia, że oni – nasi bliscy są tam gdzieś i czekają: „Miasto aniołów” – w rolach głównych Nicolas Cage i Meg Ryan „Uwierz w ducha” – Patrick Swayze i Demi Moore „Szósty zmysł” – Bruce Willis „Gladiator” – Russell Crowe Na wszystkich tych filmach płakałem, ale – dla tych, którzy nie oglądali – dają nadzieję, dają do myślenia. Miasto aniołów i uwierz w ducha – są oczywiste – wiadomo o co chodzi. Szósty zmysł – niby thriller, ale ja go oglądałem jak wspaniały melodramat, piękny obraz miłości z zaskakującym zakończeniem! – polecam. Gladiatora chyba wszyscy widzieli – ostatnia scena, gdy furtka do tamtego świata się otwiera i jego żona tam czeka... Teraz prośba: znacie jakieś inne filmy o podobnej tematyce? I na koniec wczorajszy wiersz: „Różaniec z łez” Łzy jak paciorki różańca, W bolesnej tajemnicy, Pomału kapią bez końca: Nikt już ich dzisiaj nie zliczy... Łzy po policzkach spływają I kapią na Twoją mogiłę: Wśród wrzosów w ziemię wsiąkają... Odeszłaś... Sens życia straciłem! Pozostał ból i wspomnienia I pustka wokoło mnie... Bezgłośny krzyk cierpienia! Słyszysz?! Wciąż wołam cię! Łzy jak paciorki różańca... Przez łzy brzmi moje wołanie, Wciąż powtarzane bez końca: Daruj mi śmierć mój Panie! Różaniec z łez utworzony, Z diamentów cierpiącej duszy: Dla ukochanej mej żony... Pragnę już za nią wyruszyć!
  11. Dzisiaj nic ciekawego Wam nie napiszę - ma 28 rocznicę poznania się z żoną. Nie powiem nawet co czuję. Byłem rano w kościele, potem piękne kwiaty kupiłem i zaniosłem na cmentarz. Od śmierci żony stale świerze róze zanoszę na grób - takie biało zielonkawe - lubiła kwiaty, kochała je, kochała życie, słońce, świat, kochała wszystkich, kochała dzieci i mnie kochała. Kochała kochać - była aniołem! Siedzę i ryczę - nie moge sie pozbierać, dopiero terz siadłem do komputera - do południa próbowałem - nie mogłem. 28 let temu - był piątek 29 listopada - poznaliśmy się na dyskotece Andrzejkowej w klubie studenckim - w jej akademiku. Była na pierwszym roku studiów. Na dyskotekę poszła, bo przyjechały do niej jej koleżanki z rodzinnej miejscowości i dostasły darmowe bilety wstepu i jak to dziewczyny z małej miescowości - namówiły ja. I ten pierwszy raz, gdy pojawiła się na dyskotece spotkała mnie... A teraz jestem sam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! NIe moge - może wieczorem coś napiszę...
  12. /Płatek/ - nie wiej już jak mam ci wytłumaczyć... Płacz – to nie szkodzi, to daje ulgę i pomaga, ale nie zwalnia ciebie to od działania! Syn potrzebuje ciebie, mąż w śnie mówi do ciebie – posłuchaj Go! Cmentarz – ja też chodzę codziennie na cmentarz, codziennie proszę Boga o śmierć, proszę żonę o to by uszykowała mi tam miejsce, ale dopóki jestem tu na tym padole ziemskim – robię co do mnie należy! I ty też to rób! Chcesz, aby twój mąż miał kiedyś pretensje – tam w tamtym świecie do ciebie, że coś zaniedbałaś, że czegoś nie zrobiłaś, że za bardzo myślałaś o sobie?! – Nie gniewaj się, że tak piszę, ale weź to jako bodziec do działania. Czym jest nasze życie doczesne wobec tego przyszłego? – To moment, chwila, którą należy wykorzystać aby zrobić coś dobrego, coś pożytecznego – coś – nie dla siebie, ale dla tych co odeszli i dla tych co zostali... Dla tych, których los, albo jak kto woli, Bóg pozostawił nam w opiece. Tobie - twój ukochany mąż zostawił syna – dbaj o niego! A żeby to zrobić musisz przestać litować się nad sobą samą! Wiem: żal, ból, tęsknota i ta przerażająca pustka jest nie do zniesienia – myślisz, że inni na tych stronach tego nie czyją, nie przeżywają, nie mają dosyć tego wszystkiego? Czujemy – to samo co i ty czujesz, ale nie poddajemy się i ty się nie poddawaj! A więc płacz i rób co do ciebie należy i czerp z tego siłę, miej satysfakcję, że jednak pomalutku, krok po kroku idziesz do przodu i robisz coś! W życiu należy coś robić! Czy twój mąż chciałby, żebyś nic nie robiła, żebyś zamartwiała się ciągle i poddała? Ostatnio czytam różne aforyzmy – dziś dwa dla ciebie: „Łzy nie są oznaką słabości, lecz dowodem, że nasze serce nie wyschło i nie stało się pustynią” I drugi: „Ból fizyczny ma w sobie to dobrego, że jeśli przekroczy pewną granicę, zabija. Ból psychiczny, kiedy boli nas serce, zabija nas codziennie od nowa, jednak ciągle żyjemy” A żyjąc musimy coś robić!!! – coś dla kogoś – pamiętaj!- Jeszcze jeden do przemyślenia w tym naszym piekle życia: \"Czasem człowiek musi przejść przez piekło, by zmienić się w anioła\" - ale aby tego dokonać - stać się aniołem - musisz coś robić! Pozdrawiam i powiedz - proszę, że jest już lepiej.
  13. Obiecałem wiersz na dzisiaj... Tak mi smutno... „Wsłuchany w ciszę...” Dziś na cmentarzu wsłuchany w ciszę, Odgłosu ptaków nie usłyszałem... I znaków od Ciebie dziś już nie słyszę, Sam z bólem i żalem nad grobem Twym stałem! Tu gdzie umarli spoczywają, Tu gdzie jest Twoja mogiła... Tutaj me słowa co dzień padają: Dlaczego samego mnie zostawiłaś?! Wokoło pustka śniegiem pokryta; Bezlistne drzewa już umarłe... Śnieg przykrył kwiaty, grobowe płyty: Na nich napisy się zatarły... Skąpane w białym puchu groby: Dziś bezimienne wszystkie mogiły! Do Ciebie znaczą me ślady drogę: Ścieżkę co moje łzy uczyniły... Dziś na cmentarzu wsłuchany w ciszę, Pustkę w mym sercu i myślach mam. Już Twego głosu nie usłyszę... Bo na tym świecie zostałem sam! I tylko wiatru cichy śpiew, W mym bólu cichym towarzyszem: Jękiem powtarza w poszumie drzew, Słowa tęsknoty, które w myślach krzyczę! Wsłuchany w ciszę na cmentarzu Stoję nad Twoim grobem... Pustka wokoło w mym życiu przeraża: Do Ciebie pragnę odnaleźć drogę! (Dłużej wytrzymać tego nie mogę!)
  14. /kruszynka 25/ - piękne! (http://pl.youtube.com/watch?v=JtA9Js-22ko ) – zaczyna się od mostu – pomyślałem: przejście na tę druga stronę... Potem pięknie do bólu: wspomnienia, tęsknota, łzy... I koniec – też most – ten sam, a potem mgła w której zostali nasi bliscy – widok spowity mgłą, mgłą zapomnienia? – hmm – nigdy nie zapomnimy! – to czułem – tak w skrócie kruszynko słuchając tego i oglądając. /Płatek/ - słuchałaś słów tego co kruszynka polecała ( http://pl.youtube.com/watch?v=INGxtMVTXT4 ) – to dla Ciebie – nie poddawaj się masz syna, spogląda na ciebie, potrzebuje ciebie! Sama w którymś poście pisałaś, że wszystko zrobisz dla niego i że nie poddasz się! Wiem – są słabsze dni: upadamy, ale przecież możemy się jeszcze podnieść! Dla mnie każdy weekend jest fatalny, ale jakoś trwam i ty trwaj: „Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście” - schwyć dłoń syna w swoją rękę, spójrz mu w oczy, wytrzyj łzy i uśmiechnij się do niego – masz dla kogo żyć! On ciebie potrzebuje! Przypomnij sobie co mówił twój mąż w śnie: „pamiętaj o wszystkim...” – pamiętasz? Jak nie to spójrz na syna... I jeszcze jedno - tak dla wszystkich: \"są dni, których nie powinno być wcale\" i następny wyszukany aforyzm: \"Ludziom przydałby się czasem dzień wolny od życia.\" - zapomnijmy o tych trudnych dniach...
  15. Joanno i Grażyno – jesteście nauczycielkami – jest to najpiękniejszy zawód świata, czynicie dobro dla dzieci, dla młodych pokoleń – pracujecie z niepełnosprawnymi... Niech to wszystko da wam siłę i zadowolenie – wiem, że na pewno wam daje – same wspominacie o tym i to jest wspaniałe! Podziwiam Was i wszystkich nauczycieli – wiem jaki trudny to zawód – co ja piszę – uważam, że to nie zawód, to powołanie! Dobrze, że macie te dzieci – spróbujcie w nich dostrzec to wszystko co dostrzegaliście w swoich dzieciach i dać im to co chciałybyście dać swoim dzieciom. Grażyno – pisałaś, że Petra pomagała ci, dzieci ją kochały – możesz być dumna z tego i świadomość, że one ciebie kochają na pewno też jest bodźcem do działania – tak trzymaj – tak trzymajcie. Pomagać innym – to jest misja do której nie każdy jest powołany i której nie każdy może się poświęcić. Róbcie to – róbcie dla waszych dzieci – one by tego chciały i na pewno – tam z góry spoglądają na was i pomagają wam. A gdy będziecie miały słabszy dzień, jakieś wątpliwości, to zastosujcie się do słów Marii Konopnickiej: „A gdy serce twe przytłoczy Myśl, że żyć nie warto Z łez ocieraj cudze oczy Chociaż twoich nie otarto.” - ja dzisiaj właśnie staram się to zrobić – miałem ciężki, płaczliwy dzień, wróciłem z kościoła, siadłem znów do kompa i czytając wasze posty zmobilizowałem się. Mamy siebie w tych trudnych chwilach i dobrze, że są te strony... Więc zapomnijcie o waszych łzach i ocierajcie łzy tych wszystkich potrzebujących dzieci – to jest najpiękniejsze zadanie jakie możecie wykonać! A o swoich na pewno nie zapomnicie nigdy i każde miejsce, każde zdarzenie będzie Wam je przypominało – tu zacytuję słowa Adama Mickiewicza: \"Na każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z Tobą płakał, gdziem się z Tobą bawił Wszędzie i zawsze będę ja przy Tobie Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił.\" Pozdrawiam – jutro wstawię mój wiersz – udało mi się dziś napisać w smutku i tęsknocie...
  16. Płatku – nie miej wątpliwości – one nic nie dadzą. Stało się i tego nie cofniemy choćbyśmy nie wiem co zrobili. Ja mam kolejny fatalny dzień – zbliżają się święta, w pracy ktoś się zapytał co będę robił w święta – co miałem odpowiedzieć?! Odwróciłem się, machnąłem ręką i poszedłem zaszyć się w najdalszy kąt, bo łzy same mi popłynęły. A potem to już tak cały dzień... Myślałem, jak to w poprzednie lata o tej porze prezenty mieliśmy już kupione, dla nas, dla dzieci, dla chrześniaków... A w tym roku – nie myślę nawet o jakichkolwiek prezentach – nie mogę! Staram się nie dostrzegać nadchodzących świąt – nie wiem jak to wytrzymam. Byłem – jak co dzień w kościele, akurat czytane są fragmenty apokalipsy św. Jana – chciałbym aby nadszedł czas apokalipsy – chciałbym, aby już nastał koniec – koniec tego wszystkiego... Bo cóż mi pozostało? Tylko smutek i oczekiwanie: \"Prószy śnieg płatkami, smutno, gdy jesteśmy w duszy sami. Smutniej jeszcze, gdy trzeba iść drogą i nie widzieć prócz nieba nikogo. A najsmutniej, gdy droga daleka i nikt na końcu, prócz Boga, na nas nie czeka.\" (znalezione w necie)
  17. \"Nie płacz w liście nie pisz że los ciebie kopnął nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno.\" ks. Jan Twardowski
  18. Grażyno – nie przepraszaj – nie ma za co. Nic się nie stało, nic złego nie zrobiłaś zadając sensowne pytanie. Nie mam i nie miałem żalu o to. W pewnym sensie też straciłem dziecko – wspaniałe dziecko! Rozumiem Twój ból, wszyscy tu na tej stronie rozumiemy i tak jak ktoś wspomniał nikt tutaj nie licytuje się z bólem: każdy ból na tej stronie jest największy i niesprawiedliwy, trudno z nim się pogodzić – co ja piszę – niemożliwością jest pogodzić się z tym co nas spotkało. Sens w tym i tego musimy się nauczyć – jak z tym żyć, jak się przyzwyczaić do tych przeżyć, jak sobie radzić, jak dźwigać te krzyże które los (Bóg – jak kto woli) nałożył nam na barki... Ktoś mi powiedział, że Bóg nigdy nie nakłada więcej niż bylibyśmy w stanie udźwignąć... Starajmy się – i Ty przede wszystkim staraj się w to wierzyć. Spróbuj odrzucić prochy i dźwigaj godnie to co jest nieodwracalne, naucz się z tym żyć pielęgnując piękne wspomnienia – zrób to dla swojej córki, która na pewno nie chciała by widzieć ciebie cierpiącej i stale na lekach. Wiem, że nie jest łatwo – sam mam wzloty i upadki, sam mam dni, w których jak małe dziecko beczę po kątach, ale to nie wstyd – płacz pomaga. Ostatnio cytuję różne aforyzmy – ten już chyba też wstawiałem w któreś wiadomości, ale wstawię go jeszcze raz: Codziennie upadam... Codziennie się waham... Codziennie podpieram... Ale dźwigam cały mój świat! I dźwigać będę! Pozdrawiam wszystkich - Dźwigajcie ten Wasz świat...
  19. /bodzena/ - gratuluję córeczki – na pewno będzie wszystko dobrze – zobaczysz. Ta mała pociecha ukoi trochę Twój ból i wzmocni Ciebie. Będziesz musiała się trochę sprężyć i poświęcić jej trochę czasu, ale wiem, że jest to piękny czas. Najważniejszą godziną jest ta obecna, najważniejszym człowiekiem jest ten, który właśnie stoi przy nas, a najważniejszym dziełem jest miłość... Masz malutkiego człowieczka, który wprawdzie nie stoi jeszcze przy Tobie, ale leży w Twoich ramionach: najważniejszym dziełem teraz jest miłość do niego – ale Ty to wiesz – życzę wszystkiego naj, naj – pozdrawiam.
  20. Grażyna – mam dzieci, wspominałem o nich: syn – fajny chłopak, ale ma swoje życie... Córka – hmm – kolejna tragedia... Nie mogę o tym pisać, sama myśl o tym boli jak śmierć żony... W jeden dzień straciłem dwie ukochane osoby!!! – to tyle. Nie jest mi łatwo, znów łzy lecą, znów jestem rozwalony! Staram się nie myśleć, staram się uciekać od myśli, czytając posty na tej stronie, pisząc do Was, pocieszając Was... Ale to tylko ucieczka w zapomnienie, może chęć czynienia czegoś dobrego, czegoś co pozwoli po prostu nie myśleć o swoich kłopotach... O swojej bezsilności... Tak – uciekam do Was, bo moje życie nie ma sensu. Zrobiłem wszystko co w ludzkiej mocy... Codziennie chodzę do kościoła i modlę się o śmierć, czasem winię córkę za wszystko co się stało – ona nie wie o tym – nie mogę więcej pisać...
  21. /Płatek/ - kochaj Go Platku - nikt ci tej miłości nie zabroni i nie zabierze, kochaj Go do końca swego życia, druga taka miłość napewno się nie powtórzy: - będzie inna. Tylko nie gniewaj się teraz na mnie i nie przekonuj, że nigdy! Możliwe, że nigdy, ale też możliwe, że kiedyś Twoje osamotnione serce spotka bratnią duszyczkę, kogoś, kto Ciebie zrozumie, pokocha - pokocha Ciebie i Twojego syna, albo po prostu go zaakceptuje i wiedząc, że Ty kochasz swojego Skarba, też z tym się pogodzi. A Ty znajdziesz w swoim sercu miejsce i dla tego nowego skarba. Może nie ma takiej drugiej miłości, ale nie mów, że nie ma innej, która być może każdego z nas spotka. Nie chciej być do końca życia samotną, zdruzgotaną tęsknotą kobietą... Nigdy nie mów nigdy! \"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście\" może kiedyś znajdziesz taką dłoń i troszkę miejsca w swoim sercu... \"Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy nie znały łez\" I jeszcze coś takiego było: \"I po wielkim płaczu łza potrafi zakwitnąć i zapachnieć\" albo to: \"Jaki by nie był powód do łez w końcu I tak trzeba wytrzeć nos\" Poczytajcie moi drodzy trochę aforyzmów, one wiele mądrości w sobie zawierają. Płatku - nie gniewaj się na mnie - nie chcę Cibie przekonywać, ale w końcu musi być lepiej - nie możemy do końca życia płakać, bo świat utopimy w łzach! Ja dziś też płakałem zdjęcia przeglądając. Jeszcze nie tak dawno nie mogłem wogóle przeglądać zdjęć - wspomnienia i widok ich był zbyt mocnym bólem - sama myśl doprowadzała mnie do płaczu - dziś mogę spojrzeć już na zdjęcia, kilka nawet powiększyłem i postawiłem na półce w ramkach. Codziennie wychodząc do pracy spoglądam na Nią i mówię Jej pa kochanie, a wracając witam się z Nią. I wiem, że na zawsze będzie w moim sercu miejsce dla niej, najwspanialszej i ukochanej, a wszpmnień nikt i nigdy mi nie zabierze, co nie znaczy, że zawsze będę już sam. Samotność jest straszna - wiem to i może kidyś dorosnę do zmian w tej kwestii... Narazie - tak jak Wy jestem z tym moim Skarbem w sercu zbolałym. Pozdrawiam wszystkich - to tak prawdę powiedziawszy - nie tylko do Płatka pisałem, jak wszystkie moje posty - kieruję je do Was wszystkich - tak samo jak ja z każdego waszego postu coś wyciągam: - jakieś wnioski, doświadczenia, ucze się, czasem porównuję. I starajcie się nie topić tego świata w łzach - nie wszyscy umieją pływać...
  22. /danka 21/ - każdy z nas pisze to co czuje – myślę, że nieszczerych ludzi na tym forum nie ma. Jesteśmy złączeni jednym: cierpieniem po stracie bliskiej osoby. A w tym cierpieniu – tak jak pisze I.T.28 rozumieją nas tylko nam podobni. Żaden przyjaciel, kolega, nawet ktoś z rodziny, kto nie przeżył tego co my sami nie jest w stanie zrozumieć tego co my czujemy. Na pewno i nasze odczucia się różnią miedzy sobą: ktoś stracił mamę, inny tatę, jeszcze inny dziecko, lub partnera – żonę, męża – osobę z którą był – miał być do końca swoich dni... Każdy inaczej to wszystko odczuwa, ale jest masa podobieństw: pragniemy mieć poczucie pewności, że nasi bliscy są tam szczęśliwi, że obserwują nas i pomagają nam – na pewno tak jest, należy w to wierzyć. A gdy uwierzymy, to przecież powinno nas to uspokoić, przecież tam jest lepszy świat! A oni bardziej martwią się naszymi smutkami i pragną, byśmy otarli łzy i uśmiechnęli się czasem, albo wręcz coraz częściej! Wiem, że to jest trudne, ale pytam Was: wierzycie, że oni tam są i czekają? W tym świecie, gdzie jest samo dobro, gdzie nie ma kłopotów i zmartwień, gdzie czas się nie liczy: tam „po drugiej stronie tęczy”... (zacytowałem to już kiedyś – to nie moje powiedzenie). Jeśli wierzycie, to musicie udowodnić im, że radzicie sobie, że będziecie żyć swoim życiem, że będziecie uśmiechać się czasem i coraz częściej, że dojdziecie do siebie! To będzie dla Nich – dla naszych bliskich w tamtym świecie prezent, to da im spokój i ukojenie, pozwoli cierpliwie czekać na was – nawet 20, 30, 50, i więcej lat! Tam czas się nie liczy – zapamiętajcie to. Czy Wy gdybyście tam byli i spoglądali na waszych bliskich, ich ból, ich cierpienie – mieli byście spokój? Cieszylibyście się z ich – waszych bliskich cierpienia? – Na pewno nie! Chcieli byście, aby oni ułożyli sobie życie, aby pogodzili się z waszym odejściem i z zadowoleniem spoglądalibyście – tam z góry na to jak wam dobrze się powodzi, jak wyszliście z dołka, jak (nie gniewajcie się, ale tak jest) – jak założyliście nowe rodziny. To nie je jest nic złego, oni chcieliby, abyście nie byli sami! Piszę tak – logicznie myślę, ale wiem i wy na pewno też to wiecie, że czasem logika nie ma nic wspólnego z uczuciami! Ale przyjdzie może czas, gdy ta nasza logika zacznie pomału dominować nad uczuciami – bądźcie na to gotowi, dopuśćcie to do siebie – nie buntujcie się... Tak jak pisze /aga 292/ - czas działa na korzyść – logika na pewno wam to podpowiada, choć uczucia blokują te myśli. Nie mówię tu, że przestaniemy tęsknić i kochać – wspomnienia zawsze pozostaną i każdy w swoim sercu będzie miał osobne miejsce dla swojego skarba – jak czesto piszecie i tak powinno być. Dosyć tych rozważań – teraz piękny wiersz, który napisała przyjaciółka mojej żony – dla niej i przysłała go do mnie z drugiej półkuli – jest tak daleko, ale zawsze była bardzo blisko! Pojęcie odległości nie ma tu znaczenia i Wy też pomyślcie: Nasi bliscy – tak daleko, ale jakże blisko – oni są w nas i na zawsze pozostaną w naszych sercach! „Prośba” Proszę, nie płaczcie po mnie Jest mi dobrze... Jestem w wiatru powiewie Co muska wasze włosy Pieszczocie skrzydeł ptaków na niebie I w ich śpiewie na trzy głosy Nie płaczcie po mnie Jestem w polnych kwiatach I wśród wydm złocistych W morza poszumie i sercach waszych Serce moje zawsze bije Nie płaczcie po mnie Bo bolą łzy wasze Dusza moja o ulgę prosi W uśmiechu osób kochanych Każdym słońca promieniem was całuję A deszczem zmywam łzy Patrzę na was i jestem w oczach waszych Z miłością, której nic nie zmieni Ucieszy mnie modlitwa cicha Czy to wśród łanów zbóż Czy w kościółku małym Bądźcie spokojni, jest mi dobrze I jestem zawsze z wami. D.E. - zgadzacie się ze słowami tego wiersza? Wiecie kochani: - jak otworzyłem kopertę i przeczytałem - najpierw wiersz, potem list - płakałem całe popołudnie, dopiero po kilku tygodnich zajrzałem znów do koperty i na spokojnie, choć też ze łzami w oczach przeczytałem go ponownie - ile w nim pięknych słów i wskazówek - pomyślcie o nich i zastosujcie sie do nich. Pozdrawiam wszystkich, pa
  23. /I.T.28/ - na pewno masz racje w tym co piszesz: nie wskrzesimy ich bólem i łzami, ale nie potrafimy inaczej! Dla wielu z nas jeszcze za wcześnie na normalne święta. Ja sam nie wiem jak to zniosę, a raczej wiem doskonale – będzie fatalnie, ale tak jak pisałem poprzednio, po Nowym Roku musimy wszyscy postanowić, że czas pomału podnieść głowę i spojrzeć przed siebie... I tak jak pisałaś - w tym piekle życia musimy się wspierać, żyć dla kogoś... Masz rację I.T - pozdrawiam. Płatku – nie doradzę Ci co masz z tym krzyżem zrobić – ja swoją wizję na nagrobek mam, choć jeszcze nie wiem czy zdecyduję się – kwiaty wiosenne, potem letnie i na jesień – tak jak do tej pory piękne wrzosy i trawy, są dużo ładniejsze od najpiękniejszego nagrobka. /smutna_na_ zawsze/ - ja myślę, że Oni jednak są gdzieś koło nas... Opiekują się nami – ja to czułem na początku – teraz może już nie odczuwam tego tak jak na początku, ale wiem i wielu z nas to wie, że czasem czujemy obecność Ich, a nawet jak tak nie jest – to przecież to nie przeszkadza myśleć o Nich, że są z nami... Pomyślmy wtedy też czego by oczekiwali od nas? Na pewno nie płaczu, bólu i smutku... Jeśli spoglądają na nas – tam z góry, z tej drugiej strony życia, z tego innego świata, to na pewno widząc nas cierpiących też cierpią... Dobranoc wszystkim – jutro przygotuję Wam coś ładnego – wiersz – nie mój, ale zobaczycie, że piękny, pa. Acha - jeszcze jedno: to Wy przywróciliście mi wiarę w życie - łatwiej mi z Wami i dzięki Wam za to - jak dobrze, że trafiłem na tą stronę. - czuję się chwilami potrzebny, a to daje jakiś bodzieć do życia...
  24. Mam jeszcze jedno – tak do wszystkich. Pisaliście o sekcjach, o tym, że ktoś się nie zgodził, że ktoś jest przeciwny... Pomyślcie – gdyby nie to, że kiedyś i dzisiaj nadal robi się sekcje to gdzie by była medycyna? Ilu z nas by na tym świecie nie było, ilu naszych bliskich i znajomych by już nie żyło? Wystarczy naszego bólu – inni, ci którzy dzięki sekcjom, dzięki badaniom przyczyn i skutków zgonów może kiedyś będą mogli żyć, albo uratują życie innym osobą – dzięki poznaniu każdej choroby – czy to nie jest piękne? Po co Bóg nam dał rozum? Po to by z niego korzystać, a czy nie jest korzyścią poznanie, wiedza, doświadczenie?! Może za kilka lat takie przypadki jak choćby mojej żony dzięki poznaniu i zgłębieniu przyczyn danego przypadku uratują komuś życie! Może to będzie wasze dziecko. To samo tyczy się drugiej kwestii – gdy nastąpi śmierć mózgowa, a organizm jest zdrowy – czy nie dać szansy innym, choćby po to, by ich bliscy nie cierpieli tak jak my teraz! Myśleliście o tym, czy gdyby Waszym bliskim coś groziło, a byłaby szansa – skorzystalibyście z niej? Czy spoglądali spokojnie jak ktoś odchodzi... Nie można mieć takiego podejścia do tych spraw! Ja jestem dumny z tego, że może dzięki mojej żonie kilka istnień zostało uratowanych – to nie przywróci Jej życia, ale na pewno oszczędziło smutku rodziną tych których uratowała! I wiem, że jak bym nie zgodził się to miała by pretensje do mnie, bo wielokrotnie o tym rozmawialiśmy. Ja ma nadzieję, że też przydam się komuś po śmierci i to już teraz daje mi poczucie dobrego uczynku, świadomość ,że nawet po śmierci można komuś pomóc... Jeszcze jeden aforyzm znaleziony gdzieś na stronach... Łzy są kroplami duszy... Każda łza uczy nas jakieś prawdy...
  25. /danka21/, /Płatek/, /kresqwka/, /mwolna5/, i wszyscy, którzy odwiedzają tę stronę. Czytam wasze posty, zgadzam się z tym wszystkim co piszecie, czuję to samo, pustkę, samotność, żal, chwilami złość na wszystkich i do wszystkiego. Mam dni, w których rozwalony jestem totalnie – żyć mi się nie chce, ale wiem, że tak nie można. Ciężki okres teraz był – minęły dni zadumy: Wszystkich Świętych, Dzień Zadusznych i do tego ta pogoda – szary smutny listopad! Ale naprawdę – nie poddawajcie się. Tak jak po burzy wschodzi słońce, tak po płaczu są zawsze chwile – nawet takie malutkie, ale są - chwile na mały uśmiech. Nie mówcie, że już tego nie potraficie. Płatku – masz syna – uśmiechnij się do niego czasem. Zrób coś dla niego, on przecież jest kontynuacją twojego ukochanego – nie pomyślałaś o tym? Sama pisałaś, że martwił się o Was – o Niego. On – Twój syn potrzebuje Ciebie – nie zapomnij o tym! Jest jeszcze dzieckiem, przytul go, uśmiechnij, rozwesel i czerp siłę z tego jak on się do Ciebie uśmiechnie. Zbliżają się święta – dziś dopiero sobie to uświadomiłem czytając Wasze wiadomości. Wiem – będzie nam wszystkim bardzo, bardzo ciężko – nawet sobie tego nie mogę wyobrazić! Ale musimy przez to przejść, przez te – myślę, że najgorsze w naszym życiu święta i sylwester – musimy jakoś to wytrzymać, może płacząc w poduszkę, może udając gdzieś z rodziną, że jakoś się trzymamy, może w samotności rwąc włosy z głowy i becząc na głos, łkając, bo łzy już nie chcą z opuchniętych i zaczerwienionych oczu płynąć, ale musimy przez to przejść, musimy trwać, a potem? Potem to już na pewno będzie lepiej: dni coraz dłuższe, pomału wiosna i słońce... Nawet na cmentarzu jak staniemy nad grobem ukochanej (ukochanego) i zamkniemy oczy na chwilę by w ciszy z nim (nią) porozmawiać – to poczujemy ciepło promieni słonecznych na policzkach, ciepły powiew wiatru i znak – jak by to oni – nasi bliscy oddechem dodawali nam sił! – Tak musicie myśleć! Zbliżające się święta potraktujcie jak jakieś wielkie wyzwanie, jak przejście przez coś niesamowitego, ale musimy to przejść. Danka21 – jedź na te święta do tej ciotki, ona na pewno będzie się cieszyć, ty, pomożesz jej szykować potrawy wigilijne, sprzątać mieszkanie, ubierzecie choinkę... Święta powinny łączyć – może brat trochę spuści z tonu – może przekonasz się, że to co robił, to tylko jego gra, jego obrona, przed tym światem, przed życiem do którego – może nie jest jeszcze przygotowany... W święta też nikt nie zabroni ci płakać, wspominać i tęsknić, a przynajmniej ktoś będzie przy Tobie, i Ty będziesz czuła, że musisz włączyć się trochę w zgiełk przedświąteczny – to da trochę zapomnienia! Pięknie piszesz o swojej mamie – była wspaniałą osobą, ale Ty też jesteś wspaniała – sama piszesz, że wszyscy znajdują w Tobie podobieństwo do niej – więc tak jest! Jesteś i będziesz wspaniałą osobą i to dzięki Twojej mamie – masz jej serce i musisz mieć Jej siłę, Ona by tego chciała i na pewno jest tam gdzieś i spogląda na Ciebie – pamiętaj o tym. Ja – ja sam nie wiem jeszcze co będę robił w te paskudne święta, Zawsze przyjmowaliśmy dużo gości: w okolicy świąt mam (miałem – teraz już to się nie liczy) urodziny i imieniny – teraz chcę o tym zapomnieć – uciec od wszystkich – mam nadzieję, że nie odważą się mnie nachodzić! Widzicie sam radzę Wam co macie robić, a ja z sobą nie daję sam rady – he, he, he... Uśmiechnąłem się – widzicie? Pozdrawiam wszystkich. Jeszcze taki aforyzm - znalazłem go na jakieś stronie: Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat I dźwigać będę
×