Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

samotny47

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez samotny47

  1. /ppieprz/, /Gocha43/, /kropla deszczu/ - ja 24.07 miałem rocznicę odejścia mojej ukochanej i mszę – pełna kaplica ludzi była (kościół w remoncie), po mszy znajomi na kawę weszli – nie było mi łatwo, ale przetrwałem – dziś była druga msza za Jej duszę – cały czas jakoś nie mogę uwierzyć, że to już rok minął od Jej odejścia – stale wydaje mi się że Ona wyjechała, że za raz wróci. Przyzwyczaiłem się już do bólu, a może już mniej boli? Łzy już tak często nie lecą, mogę oglądać zdjęcia – czas chyba przyzwyczaja, rany może zasklepia – sam nie wiem. Najgorsze są weekendy i urlop – właśnie rozpoczął mi się 2 tygodniowy. Miałem plany – wydawało mi się że jakoś to będzie – nic nie wyszło, siedzę w domu. Pustka i samotność, ale do tego też już przyzwyczaiłem się. Pogodziłem się chyba z tą rzeczywistością, choć jeszcze nie mogę ruszyć za płynącym czasem, jeszcze nie nadążam, jeszcze trwam, ale daję radę! To forum pomaga mi, czytam Was, czasem coś napiszę – w jakimś stopniu związałem się z Wami. Brakuje mi starszych bywalców tych stron, ale pojawiają się nowi i tak powinno chyba być – Ci którzy odeszli z tego forum – mam nadzieję że stanęli na nogi i radzą sobie – w końcu kiedyś i ja zniknę z tych stron. A na razie (nie żebym cieszył się z tego w bólu tu trafiliście, że cierpicie) ale skoro tu trafiliście to dobrze, że jesteście – razem łatwiej przetrwać! Razem łatwiej zrozumieć, razem łatwiej zaakceptować swój ból widząc że inni też cierpią – nie jesteśmy sami i wiem że nawzajem rozumiemy się znacznie lepiej. Czasem znajomi, bliscy, przyjaciele nie są w stanie nas tak zrozumieć jak my w podobnych sytuacjach - okaleczenie przez los! Życzę Wam kochani – wszystkim na tym forum, abyście pogodzeni z tym wszystkim zaczęli się czasem uśmiechać – nawet jak boli i łzy płyną. Ja już uśmiecham się, nawet do wspomnień – karmię się nimi i tylko żal że Jej już nie ma... Idę spać – może przyśni mi się, może powie dobre słowo... Spokojnej nocy życzę i niech Wasi bliscy w śnie tulą was i dobrym słowem dają nadzieję i wiarę – dobranoc.
  2. /Grzegorz 18/ - nie myśl o śmierci – jesteś zbyt młody, życie przed Tobą. Jeszcze nie wkroczyłeś w dorosłe życie, jeszcze nie poznałeś co o jest miłość – nie mówię o miłości do mamy, musisz wytrwać. Wiem jak to boli, wiem że życie zawaliło Ci się. Też mam syna – też rok temu wszystko straciło dla niego sens. Przetrwał to i jest dobrze. Masz ojca, masz brata – musicie nawzajem się wspierać. Wiem że masz setki pytań i to jedno: Dlaczego! Nie znajdziesz na nie odpowiedzi, jedynie z czasem zaakceptujesz to, bo innego wyjścia nie ma. A Bóg? Wiara polega na wierzeniu – nie znajdziesz też odpowiedzi czy istnieje i dlaczego tak pokierował losem – tu też sprawa sprowadza się do jednej rzeczy – do pogodzenia z tym co się stało, a na to wszystko potrzebny jest czas. Łatwiej wierzyć, gdy powiemy sobie, że nasi bliscy odeszli i są tam, gdzie już czas się nie liczy, gdzie nie ma trosk i zmartwień – odeszli bo wypełnili swoje zadanie na tym świecie... Oni tam są i spoglądają na nas z góry, tylko my nie ,możemy z nimi się skontaktować – tak pomyśl i staraj się to przetrwać, a potem już będzie lżej. Jesteś młody, poznasz dziewczynę, założysz własną rodzinę – Twoja mama by tego chciała, więc nie odbieraj jej tego i ufaj w to, że ma Cię w swojej opiece. Życzę wytrwałości w bólu i sił by przejść przez ten najgorszy okres, potem będzie ok.! - Pozdrawiam
  3. /leeea/ - skoro trafiłaś na te strony – oczytaj trochę, dowiesz się co czują ludzie po stracie, i może będziesz w stanie przygotować się do tego spotkania, ale to nie jest najwżniejsze. Najważniejsze, to po prostu być z tymi co cierpią i zobaczysz sama, czego koleżanka oczekuje. Może chce przyjaciela, który Ja wysłucha, który za rękę chwyci, przytuli i razem popłacze – nie wiem. A może oczekuje potwierdzenia, że tak musiało być i nic na to nie poradzimy. Każdy z nas przeżywa to inaczej, choć wszyscy cierpimy, ból jest niesamowity, świat się zawalił, ale można z tego wyjść – najważniejszy jest czas i ktoś, kto jest przy nas w tych trudnych chwilach – Bądź przy niej.
  4. /kamiko13/ - śmierć nigdy nie przychodzi w porę, zawsze jest za wcześnie i nie teraz! Ale nie mamy na to wpływu – nie zmienimy tego. I zawsze pozostaną słowa których nie zdążyliśmy powiedzieć, ale nasi bliscy i Twoja mama pozostaną z nami, Oni wiedzą co chcielibyśmy im powiedzieć. A na pogrzebie – nie musisz nic mówić, to i tak będzie dla Ciebie trudny dzień, a inni – nawet rodzina nie będą w stanie zrozumieć tego co Ty czujesz. A pustka – pustka zostanie jeszcze długo w Twoim sercu – staraj się Ją wypełnić wspomnieniami i świadomością, że Ona odeszła do Twojego taty i jest tam szczęśliwa. Życzę dużo siły i wytrwałości.
  5. /kamiko13/ - śmierć nigdy nie przychodzi w porę, zawsze jest za wcześnie i nie teraz! Ale nie mamy na to wpływu – nie zmienimy tego. I zawsze pozostaną słowa których nie zdążyliśmy powiedzieć, ale nasi bliscy i Twoja mama pozostaną z nami, Oni wiedzą co chcielibyśmy im powiedzieć. A na pogrzebie – nie musisz nic mówić, to i tak będzie dla Ciebie trudny dzień, a inni – nawet rodzina nie będą w stanie zrozumieć tego co Ty czujesz. A pustka – pustka zostanie jeszcze długo w Twoim sercu – staraj się Ją wypełnić wspomnieniami i świadomością, że Ona odeszła do Twojego taty i jest tam szczęśliwa. Życzę dużo siły i wytrwałości.
  6. Znów nowe osoby na tym forum, znów nowe cierpienia, ból i rozpacz – nie poddawajcie się, nie jest łatwo, na początku zawsze wydaje się że świat przestał istnieć, że nic nie ma znaczenia, ale tak nie jest – zawsze jest ktoś, dla kogo warto trwać, dla kogo warto żyć, a z czasem wszystko się unormuje, ból zelżeje i uśmiech jeszcze wróci na wasze twarze. Życzę Wam dużo wytrwałości i siły by przejść przez ten pierwszy trudny okres, potem już będzie lżej – Pozdrawiam wszystkich nowych i starych bywalców tego forum i spokojnej nocy życzę – dobranoc
  7. /Aga1310/ - przyzwyczaisz się do tych „pustych niedziel” – na razie to boli, to przeraża, potem przyjdzie przyzwyczajenie, a kiedyś – jesteś młoda – na pewno to się zmieni, odnajdziesz jeszcze sens, odnajdziesz cel tego wszystkiego i uśmiech powróci na Twoją twarz. Teraz musisz to wszystko przetrwać, teraz potrzebny jest czas na zaakceptowanie tego co się stało, jeszcze wiele łez poleci z Twoich oczu, ale łzy oczyszczają i będzie lżej. Nie poddawaj się dziewczyno – trzymam za Ciebie kciuki, będzie kiedyś lepiej! Zobaczysz – pozdrawiam - Tomasz
  8. /krysia200/ - tak – jak powiedziałem, żeby postarać się zaakceptować to co się stało – to jedyna droga aby nie popaść w obłęd. Zastanów się Krysiu nad sobą, pomyśl o Twoich bliskich żyjących koło Ciebie – czy chciała byś aby oni też tak cierpieli jak Ty. Czasu nie cofniesz, nie zmienisz nieodwracalnego! Wiem jak Ci trudno, wiem że Twój świat przestał istnieć, ale Ty jesteś i są osoby, którym na Tobie zależy, są na pewno osoby w Twoim otoczeniu, które spoglądają na Twój ból i smucą się – czy to daje Ci zadowolenie? Stwierdzasz: „nie będę próbowała zrobić nic dobrego, bo i po co”. – Czy pragniesz aby wszyscy cierpieli bo Ty, bo Ciebie spotkało nieszczęście? Krysiu – pomyśl o tym, przeanalizuj to. Wiesz sama jak cierpisz, czy tym cierpieniem chcesz obdarzyć cały świat – nie wierzę w to, ufam że nie jest tak jak w bólu mówisz. Nikt chyba nie pragnie czyjegoś cierpienia, a czynienie dobra zawsze daje ukojenie, zadowolenie i radość gdy widzimy, że ktoś kogo obdarowaliśmy tym dobrem – choćby uśmiechnął się, na chwilę – na malutką chwilkę poczuł że zapomniał o czymś, że jego ból czy cierpienie zelżało gdy ktoś wyciągnął do niego rękę, gdy dobre słowo powiedział – naprawdę to pomaga. Przemyśl to Krysiu – nie odsuwaj się od świata i ludzi, nie karm się tragediami – w swoim bólu pomóż komuś, a zobaczysz, że poczujesz się lepiej. Życzę Ci dużo siły, i wytrwałości w walce z tym bólem i całego serca życzę abyś wytrwała i stwierdziła jeszcze kiedyś, że musimy jednak żyć – przecież zawsze jest dla kogo! Serdeczne uściski - Tomasz
  9. /Aga1310/ - mam dorosłe dzieci, córkę i syna. Wspominałem o nich kiedyś na forum. /krysia 200/ - Krysiu – czasem trzeba lat by się pogodzić... Ale nie możesz tak mówić, staraj się zaakceptować to co się stało. Nie przywrócisz Mu życia, tak jak i my nie przywrócimy Naszym bliskim. Spróbuj zrobić cos dobrego, cos dla swoich bliskim którzy zostali, albo nawet dla kogoś obcego – wiesz ile to daje zadowolenia i ulgi. Poszukaj czegoś w czym będziesz mogła się spełnić. Piszesz, że karmisz się, żywisz tylko tragicznymi wiadomościami – może czas to zmienić, może czas zacząć cieszyć się czyimś szczęściem? Mi też nie jest łatwo. Straciłem żonę, prawie straciłem córkę – cały czas o Nią walczę i żyję w niepewności, ale cieszy mnie każda iskierka czyjegoś szczęścia, każdy uśmiech na twarzy innych którzy podźwignęli się z cierpienia. I Tobie życzę tego, abyś czasem uśmiechnęła się, abyś czasem pisząc dobre słowo na tym forum i wspierając kogoś – nawet jak sama jesteś w dołku – czerpała z tego siłę i zadowolenie. Są sprawy, których nie da się odmienić, jest ból który trawi duszę, ale to nie powód aby odwracać się od świata. My zostaliśmy i musimy żyć, a nawet jak nie wierzysz w Boga, nawet jak nie wierzysz w to że tam nasi bliscy są, to jest jeszcze coś takiego jak moralność, etyka i to co nam wpoili rodzice. Piszesz, że wegetujesz – całe nasze życie to wegetacja. Nie odmienisz tego co Cię spotkało, zatem spróbuj to zaakceptować. Życzę Ci dużo siły i wytrwania w tym bólu, który (w co wierzę) z czasem złagodnieje. Pozdrawiam serdecznie - Tomasz
  10. Kochani – wczoraj msza była w rocznicę odejścia mojej żony. Bałem się, bałem się widoku znajomych, bałem się wspomnień i spotkania na kawie po mszy. Zaprosiłem bliskich do mnie i mój dom wypełnił się zgiełkiem – jak za dawnych lat. Trochę czułem się zawiedziony – nikt nie zapytał jak daję sobie radę, jak się czuję – zeszli się, rozmawiali, śmiali tak jak by to było normalne spotkanie, a potem pomału rozchodzili się do swoich domów. Spoglądałem na nich, uśmiechałem się, myślami stale byłem przy mojej żonie – wspomnienia wracały, ale nie pokazałem tego po sobie. I pomyślałem że dobrze, że tak jest, że tak się zachowują, że nie przywołują wspomnień, że nie wprowadzają atmosfery sprzed roku, bo chyba bym nie wytrzymał – chyba nie było by to dla mnie dobre. Dziękuję im że byli, że starali się zachowywać w ten a nie w inny sposób – w końcu ja muszę wrócić do życia, ja muszę zacząć normalnie funkcjonować, nie mogę wymagać od świata, aby był smutny, bo ja smutek czuję – tak pomyślałem i nie było najgorzej. Dopiero jak wszyscy rozeszli się, została ostatnia przyjaciółka łzy popłynęły, rozmawialiśmy długo – rozmowa pomogła – wiem że nie tylko ja mam problemy, wiem że nie tylko ja cierpię, ale ulżyło mi. A potem – potem napisałem list do mojej ukochanej: „List” Kochana moja... Od roku jesteś w długiej podróży, Bo przepłynęłaś na tamten brzeg. Tam, gdzie czas stanął i się nie dłuży; Ludzkiego życia kolei bieg. Tam, gdzie czas nie ma już znaczenia, Za bramą do innego świata... Ty tam dotarłaś i tu Cię nie ma: Bóg mi Cię zabrał w środku lata... Każdy zadanie jakieś ma, Ty swoje chyba wypełniłaś... Ja tu zostałem i jakoś trwam: Życie to przecież krótka chwila! Piszę do ciebie moje kochanie, Bo wiem że czekasz na mnie tam. Jak tylko spełnię swoje zadanie, Czekaj u niebios raju bram! Życie, to chwila bez znaczenia: Przystanek do szczęścia na drodze. Ty pojechałaś i już Cię nie ma, Ja kiedyś do Ciebie kochana dołączę! Minął rok – i sam nie wiem jak to się stało, wiem jednak że szybko przeminął i życie też jakoś przeleci. Ja wypełnię swoje zadanie (nie łatwe, ale daję radę) i kiedyś spotkam się z Nią, spotkam się i powiem Dałem radę Kochana Moja! I wiem że będzie ze mnie dumna. Życzę Wam wszystkim siły i tej wiary, którą ja mam – wiary że damy radę! Uściski dla wszystkich - Tomasz
  11. /Aga 1310/ - Ciężko jest przeżyć w pierwszej fazie po stracie bliskich – wiem sam tego doświadczyłem – jak wszyscy na tym forum. Ale nie jest to powód, aby poddawać się. Jesteś zbyt młodą dziewczyną, aby myśleć o odejściu. Zastanów się czy Twój ukochany chciałby, abyś do niego teraz dołączyła i w taki sposób?! Pomyśl o swojej córeczce, czy chciała by aby matka w ten sposób uciekała od życia. Wiem im to życie zostało zabrane, ale ktoś większy miał w tym jakiś plan – nie Ty decydowałaś! Boli, strasznie boli, ale są jeszcze wokół ciebie osoby, którym zależy na Tobie – czy chcesz na nich ten sam ból zrzucić, czy chcesz aby tak cierpieli jak Ty? Trzymaj się dziewczyno, płacz jak łzy lecą, krzycz i wyzywaj, ale trzymaj się! A gdy sił Ci zabraknie – rozglądnij się wokół siebie i zobaczysz, że znajdzie się ktoś, kto wysłucha, kto nawet nic nie mówiąc schwyci Twoją dłoń, uściśnie i będzie z Tobą – uwierz to pomaga. Nie zamykaj się przed ludźmi – czasem rodzina, znajomi nie podchodzą do nas, bo sami nie wiedzą jak się zachować – wyjdź im naprzeciw, a znajdziesz ukojenie. Zajmij się czymś – choćby pisanie na forum jeśli nie potrafisz otworzyć się przed rodziną i bliskimi – rozmawiaj z nami, a jeśli nie dajesz rady to tak jak wiele osób już Ci radziło – udaj się do po pomoc do psychologa. Życie jest zbyt cennym darem aby z niego rezygnować! Tylko ten który nam je podarował ma prawo by je zabrać, by powołać nas do siebie. Jest jakaś przyczyna że On zostawił Cię na tym świecie, na tym przystanku w czasie i przestrzeni. Masz jakieś zadanie do wypełnienia, tak jak każdy z nas. Wiem, że nie jest łatwo to zrozumieć, dopuścić do siebie, pogodzić się z tym. Ja wczoraj miałem rocznicę śmierci mojej ukochanej – wydawało mi się, że świat zawalił się – chciałem też – tak jak Ty dołączyć do Niej, chodziłem do kościoła, modliłem się o śmierć, chodziłem na Jej grób prosząc aby uszykowała mi miejsce tam – w tamtym świecie i powołała mnie do siebie. Oprócz mojej ukochanej – utraciłem prawie córkę – do tej pory walczę o Nią – odnalazłem sens mojego istnienia i wiem że nie bez powodu mnie tu zostawiono. Ty też odnajdziesz ten sens – jeszcze nie wiesz co, jeszcze nie widzisz, jeszcze nie pragniesz, ale wiem, że odnajdziesz tą ścieżkę, którą powinnaś iść, aby Twoi bliscy byli z Ciebie zadowoleni i dumni. Oni są tam w górze i martwią się o Ciebie – pokaż im że wystarczy Ci sił i przetrwasz ten najgorszy czas, a potem będzie już lżej. Jestem na tych stronach od 164 strony – jak dziś spojrzę wstecz wiem że wtedy nieracjonalnie myślałem, wiem że byłem bliski tego co Ty teraz czujesz, ale wiem że nie byłby to dobry wybór! Jeśli chcesz połączyć się kiedyś z ukochanymi, to walcz o swoje życie, o spokój, o pogodzenie się z tą rzeczywistością – to jedyna droga do Nich! Dołączysz do Nich kiedyś gdy udowodnisz że potrafisz żyć! Wyjdą Ci na spotkanie gdy swoje zadanie na tym świecie wypełnisz. Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą, ale spróbuj w cichej modlitwie, własnymi słowami porozmawiać z Nimi – zastanów się co ty byś myślała będąc na ich miejscu gdyby Oni byli na Twoim? Ja wierzę w to że Oni są i pragną abyś pogodziła się z tym i z czasem uśmiechnęła się do Nich – to da im ukojenie. Powiedz sobie: muszę wytrzymać, daj sobie czas. Czas pomaga, przyzwyczaja do bólu i zasklepia bolące rany – one zostają ale my uczymy się z tym żyć. Proszę – obiecaj mi że będziesz tu z nami, pisz i rozmawiaj, zrzuć z siebie ten ból, a może znajdziesz tu – tak jak ja znalazłem ukojenie i pomóc w dźwiganiu tego krzyża, który ja znalazłem i myślę że wielu z nas też. Dziś po tylu miesiącach lżej już – przetrwałem i wiem że dam radę! Chciałbym Ci moją wiarę i siły do przetrwania w uściskach moich słów przelać – trzymaj się. Pozdrawiam - Tomasz
  12. /oskar29/- jesteś młodą osobą i przetrwasz to, wytrzymasz, a potem – kiedyś będzie lżej. A to co między Tobą a Twoim tatą było – zwykły konflikt pokoleń – młodość ma swoje prawa, nie zawsze młodzi zgadzają się z tym co starsi mówią, czasem padną ostre słowa, ale to nie jest ważne! Twój Tata kochał Cię, kochał Was i wiedział że Wasze emocje to nie brak miłości do niego, tylko bunt, który minie. Sam jestem ojcem – wiem jak to jest, moje dzieci już są dorosłe, ale pamiętam okres gdy dorastały, gdy stawały się dorosłe – czasem troszkę zabolało, ale nigdy nie wątpiłem w to że mnie kochają i Twój Tata też to wiedział – nie żałuj, nie obwiniaj się. A teraz – On widzi Twoje łzy i nie jest mu tam łato, uśmiechnij się do niego w modlitwie poproś o opiekę, powiedz mu to czego nie zdążyłaś powiedzieć (choć On to wie), a zobaczysz że będzie lepiej, on i tak czuwa nad Wami. Dużo sił życzę - Tomasz
  13. Kochani- po co te rozważania na temat co jest właściwe, co pochodzi od Boga, a co od szatana. Żyjemy w 21 wieku – sami wspominacie o tolerancji, więc nie ma co zarzucać komuś odmiennego sposobu myślenia. Marina – co Ty mówisz? Twierdzisz że „cała rzesza różnych populacji w świecie żyje w wierze narzuconej i bez szansy wyboru” – równie dobrze innowiercy mogliby tak powiedzieć o nas katolikach, o Tobie – też rodzice narzucili ci Twoją wiarę, a społeczeństwo w jakim żyjesz utwierdziło ją. Nawet w szkołach religii uczą – czy to nie jest narzucanie wiary? Sąsiedzi obserwują – czy poszła do kościoła, czy na mszę dała – szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie nie można być anonimowym presja społeczna jest znaczna. Piszę to dla przekory i abyś nie myślała tymi kategoriami. Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem, ale mam duże poczucie tolerancji i może powiesz że grzeszę, ale nie upieram się w tym że nasza wiara to jest ta jedyna i właściwa! Mam swoją filozofię na temat wiary i jedynie co jest niezaprzeczalne to istota Boga, a cała reszta – wszystkie wiary to przecież twór czysto ludzki. Bóg jest tak niepojęty i tak niezrozumiały dla nas małych robaczków tego świata że nie można przypisywać mu jedynie cech naszego katolickiego Boga. My wyrośliśmy z tym przekonaniem, tak wpoili nam rodzice i w takim kraju i środowisku zostaliśmy wychowani i niech tak pozostanie: wiara polega na wierze, a nie na dawaniu dowodów, czy przekonywaniu, że nasza wiara jest ta właściwa. W każdych wierzeniach jest cząstka prawdy, wiele wiar powstaje – ma korzenie w innych wiarach, wiele ewoluuje. Spójrz na historię – nasza wiara, akurat nie może szczycić się tą miłością dla ludzi o której nam księża mówią. Zastanów się ile złego my chrześcijanie zrobiliśmy dla świata – ja się wstydzę tego – o tym się nie mówi, ale zniszczyliśmy wiele wspaniałych cywilizacji, podbiliśmy świat w imię Boga – czy Bóg – nasz dobry Bóg chciał tego, tego bólu, tych mordów? Czytałaś coś o historii papiestwa, o walce o władzę na stolicy apostolskiej, o niektórych papieżach o których kościół milczy, albo choćby wyprawy krzyżowe – ile złego my w imię boga wyrządziliśmy innym. Wystarczy poczytać książki Zofii Kossak „Krzyżowcy”, „Bez oręża”, Król trędowaty” a dowiesz się czegoś o naszej wierze – swoją droga polecaj te książki. Na koniec jeszcze jedno: pozwólcie innym wierzyć w to co rodzice im wpoili – każda wiara ma sens i nie negujmy tego. Ważne jest jakim jest się człowiekiem, a nie w co się wierzy. Znam kilku ludzi niewierzących – wspaniali dobrzy ludzie – gdybym nie wiedział że są ateistami powiedział bym że to przykład prawdziwego chrześcijanina, znam też – wprawdzie chrześcijan ale innego wyznania – też dobrzy ludzie. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie – Ciebie Marinko też – cieplutkie uściski i niech żadna wiara, czy przekonania nie będą przyczyną kłótni.
  14. /efcia/ - piekna ta piosenka - nasłuchałem się jej już, ale miło było sobie przypomnieć - dzięki
  15. /Aga 1310/ - na razie negujesz to że czas leczy rany – niektórzy mówią, że nie leczy ale przyzwyczaja do bólu. Zobaczysz że tak będzie. Na razie czas stanął dla Ciebie w miejscu, więc nie dopuszczasz do siebie tego co się stało. Nie wierzysz, odrzucasz wszystko, ale nie masz wyjścia – musisz trwać! A w końcu czas pomalutku ruszy i dla Ciebie. Nie poddawaj się – nikt nie mówi, że masz dalej żyć normalnie, dalej podążać za przemijającym czasem – na razie musi przyjść świadomość pogodzenia, akceptacji, a to czasem trwa dość długo, ale przyjdzie taki dzień gdy podniesiesz głowę do góry i powiesz czas spojrzeć w przyszłość. Każdy z nas przeżywał ten etap, etap negacji wszystkiego i wszystkich, etap pretensji do świata, do ludzi, do Boga! Ale w końcu poddajemy się temu buntowi, przychodzi czas rezygnacji z naszych pretensji i zaczynamy pomału dostrzegać, że życie toczy się dalej. Potem ruszamy pomału z miejsca naszej stagnacji i ból staje się mniejszy, albo już uodporniliśmy się na niego? Pozostają wspomnienia – ich nikt nam nie zabierze, ale trzeba żyć dalej. Życzę dużo siły i wytrwałości na tym przystanku życia. /yyyy.../ - to samo co pisałem powyżej i jeszcze jedno: życie rozsypane na kawałki, na razie nie do poukładania – jak puzzle z tysięcy elementów których nie wiadomo jak ruszyć. Ale przyjdzie chwila, gdy kawałek po kawałku każdy z nas zacznie składać i kiedyś może poskładamy je w całość – powstanie piękny obraz naszych wspomnień, które już nie będą bolały, ale ucieszą wspaniałością przeżytych chwil - dziełem naszego życia, a potem zaczniemy tworzyć nowe dzieło – ruszymy do przodu, czego Tobie i innym życzę, ale na to wszystko potrzeba czasu... /I.T.28/ - pięknie to napisałaś – pozdrawiam serdecznie – pomagasz mi i innym – dzięki Ci za to. /kropla deszczu/ - na razie stoisz w miejscu i to jest naturalne – kiedyś ruszysz jeszcze do przodu i wtopisz się w bieg życia – życzę wytrwałości i siły w tych trudnych chwilach. /Gocha 43/ - żyć trzeba dalej, ale tak jak pisałem do Agi i yyy – na razie trwaj, nie przejmuj się ludźmi, nie oczekuj od nich współczucia – syty nie zrozumie głodnego, szczęśliwy cierpiącego – oni ( współpracownicy) jeśli nie przeżyli bólu straty bliskiej osoby – nie zrozumieją tego – może wśród nich są i tacy, którzy potrafią to zrozumieć, ale ten ciężar i tak sama musisz dźwigać. Często wiele czasu musi minąć aby ból zelżał, ale kiedyś to nastąpi. Po największej burzy wschodzi słońce i dla Ciebie też zaświeci, czego Ci życzę z całego serca. /Miśka 29/ - zawsze jest coś czego nie zdążyliśmy powiedzieć, ale Oni to wiedzą i Twoja mama doskonale to wiedziała co chciałaś Jej powiedzieć – dla matki często nie ważne są słowa, Ona to czuje i teraz też to widzi – mów do niej, pomódl się – Ona Cię usłyszy. Ostatnio mało starszych bywalców na tym forum – jeśli czytacie, odezwijcie się. /grażyna, sasanka, Płatek, kanda, kiniusiadarusia, sherinna, głuptula, joannaws, kruszynaka, ellyfly i inni – nie sposób tu wymienić wszystkich - sorry/ - dawno Was nie było – może to i dobrze, może ruszyliście z życiem – pozdrawiam wszystkich i uśmiechu życzę, nawet przez łzy, ale czasem warto się uśmiechnąć – i miłych snów, spokojnej nocy – dopbranoc.
  16. /ziutella/ - będą lepsze i gorsze dni, ale 3 miesiące to dopiero początek – nie wiem zresztą, ja w tym czasie jeszcze byłem rozwalony i zobojętniały na życie – modliłem się codziennie o śmierć, prosiłem nad grobem żonę by szykowała mi miejsce przy sobie i zabrała mnie do siebie. Nie wiadomo ile kto czasu potrzebuje na pogodzenie, na akceptację tego stanu rzeczy – jedni więcej inni mniej ale czas jest potrzebny, przyjaciele są potrzebni, rodzina, a nawet obce osoby – koleżanki, koledzy z pracy – czasem wręcz zaskakuje jak ludzie obcy potrafią wysłuchać, porozmawiać i pomóc! Nie należy uciekać od tego, nie należy zamykać się w sobie, chować łez – jeśli płyną – daj im upust – ja w pracy beczałem, łzy płynęły mi strugami i nikt się nie dziwił, a teraz już potrafię się uśmiechać. Ziutella – przetrwaj to – daj sobie czas – ściskam serdecznie i dobranoc wszystkim - Tomasz
  17. /oskar/, /Aga/ jesteście takie młode, nie czas myśleć o śmierci! Utraciliście bliskich – cząstkę swojego życia, cząstkę duszy, czujecie się opuszczone, okaleczone, ale to nie powód by się poddawać. Życie toczy się dalej – nie musicie już za nim nadążać, możecie przeczekać, stanąć w miejscu, wypłakać się – płacz oczyszcza, łzy przemywają rany, a czas ja zasklepia. Tak jak pisała I.T. 28 : czas jest naszym sprzymierzeńcem – piękne słowa i prawdziwe. Zaufajcie Jej, zaufajcie nam, którzy chyba najgorsze mają już za sobą. Można z tym żyć, można przyzwyczaić się do kalectwa naszej duszy, do braku bliskiej osoby – naprawdę można. Tylko potrzeba na to czasu – czas pozwala przyzwyczaić się do bólu, do tęsknoty i to co teraz wydaje się Wam niemożliwe z czasem stanie się realne – podniesiecie jeszcze głowę, zaczniecie jakoś funkcjonować, pogodzicie się z tą okrutną rzeczywistością i znajdziecie jeszcze radość w tym życiu. Pomyślcie o swoich bliskich którzy pozostali, o tych którzy spoglądają na Was, o tych którym zależy na Was – czy chcecie by tak samo cierpieli jak Wy teraz? Przeczekajcie trochę. A jak sobie nie radzicie, porozmawiajcie z przyjaciółmi, z bliskimi – oni Was wysłuchają, oni z Wami łżę uronią, i będzie łatwiej – zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże – nie poddawajcie się. Ściskam serdecznie i uściskiem tym chciałbym Wam sił dodać. /I.T. 28/ – dawno Ciebie nie było – pozdrawiam, odezwij się częściej – miło jest usłyszeć – „zobaczyć” starych znajomych – ktoś musi w końcu pomóc tym nowym. Ja te kilka dni nie będę miał łatwych. Mija równo rok od odejścia mojej ukochanej. Dużo rozmyślam, ale i tak nic z tych myśli nie wychodzi. Dzisiejsza noc – będzie ostatnią nocą, którą spędziłem z ukochaną żoną – wspomnienia powracają, tęsknota żyć nie daje, ale nie płaczę już, nie poddaję się, coraz częściej uśmiecham się – wiem że Ona jest gdzieś blisko, choć nieosiągalna dla mnie, wiem że czuwa nad nami i wiem też, że życie to tylko chwila! Chwila w całości naszego istnienia, a potem spotkamy się z naszymi bliskimi! Wiem, że kiedyś każdy z nas tam dołączy, a tam czas nie ma znaczenia. Czas... Mija rok – ostatnie dni - same rocznice: rocznica ostatniej nocy, rocznica wylewu, rocznica odejścia – to klika dni, a potem to już będzie kolejny dzień, tydzień , miesiąc i rok, czas płynie nieubłagalnie, nie powstrzymamy go, nie cofniemy! Teraz po tym roku –czy może być gorzej? Nie – teraz już zahartowany, przyzwyczajony, pogodzony bardziej realnie spoglądam na życie. Tęsknota straszna pozostała, ból czasem doskwiera i ta puska której na razie nie potrafię jeszcze wypełnić, ale ogólnie jest lepiej. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i sił życzę - Tomasz
  18. /ppieprz/, /bonita/, /Gocha 43/ - nie jest łatwo się pogodzić, ale nie ma innego wyjścia. Jakiś sens to chyba ma, choćby dzieci nas potrzebują, a nasi bliscy liczą na to i oni są, tylko w innym świecie – czekają na nas i kiedyś do Nich dołączymy. Co wtedy im powiecie, że wakacje są do d... Wiem teraz tak czujecie – sam to czuję – w ubiegłym tygodniu miałem tydzień urlopu zaległego. Siostra ze szwagrem pojechali nad morze, miałem do nich dołączyć – nawet już namiot miałem w samochodzie spakowany: - skończyło się na planach – nie starczyło mi sił by pojechać tam gdzie rok temu ostatni raz spędziliśmy razem, tam gdzie ostatni raz widziałem jak pomimo kłopotów i zmartwień uśmiecha się, jak przy zachodzącym słońcu mówi mi kocham... Zostałem w domu. Zostałem i chciałem trochę uporządkować papiery, zdjęcia itp. – też nic z tego nie wyszło. Jak zacząłem przeglądać to wszystko, łzy poleciały same i wsadziłem - upchnąłem te stosy dokumentów i zdjęć z powrotem do szafy! Cholerne to życie. Gdy wydaje się że jest już dobrze, że jest lepiej, gdy już zaczynamy planować, gdy uśmiech coraz częściej gości na twarzy, gdy mówimy sobie już będzie ok. i należy zrobić krok do przodu... Nogi nagle odmawiają posłuszeństwa! Coś powstrzymuje, coś nagle w nas pęka i ból powraca – stoimy w miejscu. Przeczekałem ten urlop w domu, raz wybrałem się na rowerku nad jezioro i sam nie wiem jak minął... Dziś byłem w pracy – jest lepiej, ale już się boję bo za tydzień znów dwa tygodnie urlopu! Mam plany, ale nie wiem co z tego wyjdzie? Kiedyś wydawało mi się ze zawsze mam za mało czasu na wypoczynek, że urlop jest za krótki, dziś nie wiem co mam z nim zrobić? Dzieci dorosłe i w rozjazdach, wnuków jeszcze nie ma, a ja udaję że wszystko jest ok. Ale trwam i nie poddaję się. W piątek msza – rok od Jej odejścia. Na razie każdy dzień od tego momentu był pierwszym takim dniem... Może ten drugi będzie łatwiejszy? Musi być łatwiej! - Tak sobie powtarzam! Już jest łatwiej, już chociaż zaczynam planować, choć z realizacją jeszcze nie najlepiej, ale myślę już nie tylko o jutrzejszym dniu, a to już coś. Może mam jeszcze wzloty i upadki, ale już naprawdę jest lepiej, czas przyzwyczaja – pogodziłem się, choć tęsknię, ale wiem, że Ona jest blisko mnie i naszych dzieci i tak jak za życia czyniła dobro, tak i teraz ma nas w swojej opiece! /Płatek/ - Danka, nie przejmuj się takimi „anonsami”, pisz – jesteś tu potrzebna. Przeszliśmy razem długą drogę i wiem że jest lepiej, coraz częściej uśmiechasz się, robisz coś i dla swojego syna i dla tych którzy Ciebie potrzebują – czerp z tego siłę! Cieszę się że z uśmiechem to przyjmujesz. Uściski dla Ciebie i wszystkich przyjaciół na tym forum, zarówno tych starszych, jak i tych którzy dopiero tu trafili. Bo któż jak nie my możemy sobie pomóc, zrozumieć, a nawet tylko wysłuchać... Pozdrawiam wszystkich - Tomasz I takie coś mi się dziś napisało: „W pustce samotności czuję Ciebie” Do pustego wracam domu: Jak odeszłaś już rok minął... Dziś nie skarżę się nikomu, Nawet łzy z oczu nie płyną. Wchodzę cicho i do zdjęcia, Które wisi wciąż na ścianie, Mówię: cześć! – Ty uśmiechnięta, Nie wybiegasz na spotkanie... W kuchni też się już nie kręcisz Nie gotujesz i nie sprzątasz. Zapach potraw mnie nie nęci; Dieta moja bardzo prosta... Zupę z paczki ugotuję, Czasem zrobię trochę więcej... W samotności wciąż Cię czuję: Choć po domu się nie kręcisz... W pustce ścian martwego domu, Nauczyłem się obcować. I nie skarżę się nikomu: Po co mają mnie żałować? W mojej pustce samotności Ktoś opiekę ma nade mną. Ktoś kto kochał i z miłości Umierając - został ze mną! Ty zostałaś wspomnieniami... Wiem że będziesz wciąż czuwała! Więzi, która była między nami: Twoja śmierć też nie przerwała...
  19. /Aga 1310/ - nie obwiniaj się! Nie my piszemy te scenariusze. Nie my wydajemy wyroki na naszych bliskich – jest ktoś większy, mocniejszy od nas i tylko On wie po co i dlaczego! Czasem odwracamy się od Niego, wątpimy, pytamy DLACZEGO?! Dlaczego nas to spotkało, za co - przecież miało być tak pięknie... Ale nie my tym sterujemy – do nas należy pogodzenie się z tym. Wiem jak trudno jest to wszystko zaakceptować, ale innego wyjścia nie ma. Musimy żyć bo chyba jeszcze coś mamy do zrobienia na tym świecie. Trzymaj się dziewczyno, staraj się pogodzić z tym wszystkim, a kiedyś jeszcze znajdziesz sens i cel tego – życzę dużo sił i spokoju. /kropka 39/ - boli i będzie boleć – przecież Ty to wiesz lepiej od nas, ale można z tym żyć i nie wolno się poddawać – każdy z nas ma dla kogo żyć i to jest chyba sens tego. A kiedyś i tak dołączymy do naszych ukochanych, a wtedy śmiało spojrzymy im w oczy i powiemy: wytrwałem/wytrwałam dla Ciebie i nie poddałem/poddałam się! /yyyyyyyyy/ - w samotności czasem odnajdujemy siebie, czasem łatwiej jest płakać, a łzy oczyszczają... Do samotności można się przyzwyczaić, ale przyjdzie czas, że poczujemy potrzebę obcowania z innymi – człowiek to stworzenie stadne i kiedyś zapragniemy wypełnić tą pustkę, tą samotność i coś zmienić w naszym życiu. Na razie uciekamy w ten azyl naszego cierpienia i łatwiej nam przetrwać w samotności, gdy w pracy, czy wśród znajomych musimy udawać że wszystko jest ok. Udajemy, uśmiechamy się, by potem schować się przed światem z naszymi wspomnieniami, z bólem, tęsknotą – to chyba naturalne.. /pieprz/ - kontynuuj to co razem zaczęliście – zrób to dla Niego i waszej córki. On jest, tylko nie widzisz Go, on Was obserwuje i wspiera. Ty pokazałaś morze Hani, a On tam był w szumie fal, w krzyku mew w zachodzie słońca... Był i cieszył się że tam jesteście... A łzy – jak będą miały popłynąć to same popłyną – na razie może za wcześnie na to, na razie jesteś może w stresie, może jeszcze nie dopuszczasz tego co się stało, może nie wierzysz, może podświadomość blokuje tą traumę... Trzymaj się – musisz to przetrwać, masz dla kogo! /sasanka 28/ - nie jesteś beznadziejna. Każdy z nas ma lepsze i gorsze dni. Nie jest łatwo zapomnieć i powrócić do życia z uśmiechem na twarzy. Tęsknota, wspomnienia, czasem jakaś zasłyszana melodia, zdarzenie – jeszcze często będą nam przypominać piękne chwile i wzbudzać ból, żal i tęsknotę. Zobacz co napisała kropka – 7 lat i ból jest, ale można z tym żyć – nie zawsze tak będzie, nie zawsze będzie bolała, ale będzie to już zawsze wracało. Chyba nie chcesz wymazać wspomnień – pięknych wspomnień, które czasem ból powodują – nauczysz się z tym żyć – będzie dobrze, uściski dal Ciebie, Płatka (odezwij się Danusiu) i innych starszych i nowych osób na tym forum. Dobrze że w cierpieniu tu trafiliście – razem chyba łatwiej... Pozdrawiam wszystkich – Tomasz ‘Melodia morza i pytania” Pamiętam: - zeszłego roku, Szliśmy plażą, a morze szumiało. Było cicho: falami po zmroku, Morze smutną melodię nam grało. Ja trzymałem Ciebie za ręce, W Twoich oczach widziałem blask gwiazd. Morze szumem w cichej piosence Bryzą fal pieściło nas... Usiedliśmy samotnie na wydmach I wpatrzeni w gwieździste niebo, W cichej rozmowie o chorej córce, Pytaliśmy: - Boże DLACZEGO?! Dzisiaj siedzę w pokoju sam I modlę się w cichej spowiedzi... Pytań więcej do Boga dziś mam: Smutnych pytań – bez odpowiedzi... Morze dalej swą pieśń pewnie śpiewa Szumem wiatru i bryz falami... Za oknami szumią ją drzewa: Ja zostałem dziś sam z pytaniami...
  20. /agun/ - miałem nie wchodzić już na te strony, ale nie wytrzymałem – uzależniony chyba jestem od Was, tylko z Wami nie czuję samotności i pustki, a może Wami tą pustkę wypełniam – nie wiem sam. Siedzę cały tydzień w domu na urlopie – miałem pojechać do siostry nad morze – nie wystarczyło mi chęci – w ostatniej chwili wycofałem się – boję się chodzić po plaży i zeszłoroczne wspomnienia przywoływać. Od poniedziałku wracam na tydzień do pracy – wreszcie! A potem znów na dwa tygodnie mnie wypychają na urlop. Coś co kiedyś cieszyło teraz powoduje pustkę, osamotnienie i humor psuje, a wydawało mi się że już jest lepiej... /ola2805..../- nie jest łatwo, ale trzeba trwać – nie ma wyjścia, jakoś to będzie. Trzymajcie się wszyscy i miłej niedzieli życzę – pozdrawiam - Tomasz
  21. Witam – ostatnio nie pisałem – starsi bywalcy tego forum milczą, mało nas zostało, a nowych przybywa. Nie umiem dziś Was pocieszyć, sam jakoś składam w całość swoje życie. Nie jest łatwo i wiem że jeszcze długo nie będzie. Ale trzeba trwać! Czytałem ostatnio wiersze Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewszkiej. Kilka z nich (4) – takie miniaturki pasują chyba do naszych uczuć: „Fotografia” Gdy się miało szczęście, które się nie trafia: czyjeś ciało i ziemię całą, a zostanie tylko fotografia, to – to jest bardzo mało... (M. Pawlikowska – Jasnorzewska) „Dni” Życie moje wystawione w cień więdnie bez światła dziennego. Codziennie opada z niego pożółkły, zwiędły dzień... (M. Pawlikowska – Jasnorzewska) „Ptak” Ptaszek umierający chowa się, ucieka, by go nie ujrzał nikt w świecie, jak serce co się skryło w głąb piersi człowieka, by umierając, umrzeć w sekrecie. (M. Pawlikowska – Jasnorzewska) „Wydarty bukiet” już zwiędły kwiaty w bukiecie wydartym mi siłą z dłoni. Żyć to mi nie dajecie, Lecz umrzeć mi nikt nie wzbroni... (M. Pawlikowska – Jasnorzewska) Zainspirowany nimi sam napisałem: „Czas’’ Oddzieram kartki z kalendarza, oddarłem już cały rok... Każda kartka szelestem powtarza: bliżej Ciebie – znów zrobiłem krok... „Chwila” Niebo dziś deszczem zapłakane, a ja wciąż w sercu tęsknotę mam. Wiem, ze to tylko mały przystanek... Życie to chwila, a ja w niej trwam... „Burza” Świetlisty piorun rozdarł niebo, słońce ukryło się za chmurami. A ja w łzach deszczu pytam dlaczego?! Panie – to życie tak boli i rani... „Moment”” W melodii wiatru słyszę Twój głos. Tęsknię, lecz już nie narzekam. To tylko moment i taki los... Życie to chwila – ja ją przeczekam! „Łzy” Łzy jak deszcz: - spłukują brud, Przemywają w sercach rany Płacz oczyszcza, koi trud A my trwamy, trwamy, trwamy... Pozdrawiam wszystkich – życzę sił i wytrwałości.
  22. Rozmowa jest potrzebna, ale nawet sama obecność – ciche milczenie, bycie w pobliżu cierpiącego, uścisk dłoni, ciepłe spojrzenie w oczy – tego wszystkiego oczekuje ktoś kto stracił. Kilka aforyzmów, które już kiedyś przytaczałem: \"Przemilczenia dzielą bardziej niż nieobecności.\" \"Nic porządniejszego, a nic trudniejszego na ziemi jak prawdziwa rozmowa.\" \"Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście.\" „A gdy serce Twe przytłoczy Myśl, że żyć nie warto Z łez ocieraj cudze oczy Chociaż Twoich nie otarto.” (Maria Konopnicka) Ludzkie łzy to z jednej strony wyraz ogromu cierpienia, lecz z drugiej także ulga. Razem z łzami wypływa cierpienie, by zrobić miejsce na nową, kolejną falę bólu. Inaczej ból przestałby się w nim mieścić. — Dorota Terakowska Tam gdzie spadają anioły
  23. Daremne żale Daremne żale - próżny trud, Bezsilne złorzeczenia! Przeżytych kształtów żaden cud Nie wróci do istnienia. Świat wam nie odda, idąc wstecz, Znikomych mar szeregu - Nie zdoła ogień ani miecz Powstrzymać myśli w biegu. Trzeba z żywymi naprzód iść, Po życie sięgać nowe... A nie w uwiędłych laurów liść Z uporem stroić głowę. Wy nie cofniecie życia fal! Nic skargi nie pomogą - Bezsilne gniewy, próżny żal! Świat pójdzie swoją drogą. (Adam Asnyk) Rezygnacja Wszystko skończone już pomiędzy nami, I sny o szczęściu pierzchły bezpowrotnie; Wziąłem już rozbrat z tęsknotą i łzami, I żyć i umrzeć potrafię samotnie. Dziś nic z mej piersi skargi nie dobędzie, Nic jej nie przejmie zachwytem lub trwogą: Nie wyda dźwięku rozbite narzędzie, Pęknięte struny zadrżeć już nie mogą. Nie ma boleści, co by mnie trwożyła, Bo dzisiaj nawet w własny ból nie wierzę; Ogniowa próba dla mnie się skończyła, I do cierpiących więcej nie należę. l żadne szczęście ziemskie mnie nie zwabi, Żebym się po nie miał schylić ku ziemi... I żaden zawód sił mych nie osłabi: Przebytą męką panuję nad niemi. Światowych uczuć nicość i obłuda już mnie nie porwie swym chwilowym szałem: Przestałem wierzyć w te fałszywe cuda, Więc i zwątpieniu ulegać przestałem. Z całego tłumu zmyślonych aniołów, Połyskujących tęczą swoich skrzydeł, Została tylko szara garść popiołów I wiotkie nici porwanych już sideł. Dziś jeden tylko duch mi towarzyszy, Co rezygnacji nosi ziemskie miano; On wszystkie burze na zawsze uciszy I da mi zbroję w ogniu hartowaną. W tej zbroi przejdę przez świat obojętnie, Surowe prawdy życia mierżąc wzrokiem, Ani się gniewem kiedy roznamiętnię, Ani się ugnę przed losu wyrokiem. Patrząc się z dala na kłamliwe rzesze, Na ich zabiegi o błyskotki próżne, Kamieniem na nie rzucić nie pośpieszę I pobłażania jeszcze dam jałmużnę. Niech się więc kończy owa sztuka ładna, Co się zwie życiem, w cieniu cichej nocy, Bo żadna rozpacz i nadzieja żadna Nad mojem sercem nie ma już dziś mocy! (Adam AsnyK) Bez ciebie Nudno jest tu bez ciebie. Nudno do obłędu! Jestem jeszcze wraz z wiewiórką i pieskiem, Piszę, czytam i palę, wciąż mam oczy niebieskie, Lecz to wszystko tylko siłą rozpędu. Wciąż jeszcze świt jest szary, zmierzch niebiesko -złoty, Dzień przechodzi na jedną, noc na drugą stronę I róże zakwitają bez wielkiej ochoty: Bo tak są już przyzwyczajone. A jednak świat się skończył. Czy wy rozumiecie? Świata nie ma i ja go nie stworzę. Czas jest równy i cichy. Lecz czekajcie... może - Może ja jestem już na tamtym świecie? (Maria Pawlikowska Jasnorzewska)
  24. /kropla deszczu/ - cudów nie ma, Oni nie powrócą w tym życiu, ale zawsze jest nadzieja, wiara, że Tam się z Nimi spotkamy – to trzyma przy życiu, to daje uspokojenie, choć tęsknota i żal, ból pozostają. Ale rzeczywistość jest taka, że z czasem musimy się pogodzić z tym, podnieść głowę do góry i próbować nadążać za toczącym się życiem... W wspomnienia – nikt ich nam nie zabierze. Na początku bardzo bolą, bolą tą złością, że wszystko się skończyło, bolą brakiem naszych bliskich, ale z czasem potrafimy – inaczej na nie spojrzeć. Ja już mogę przeglądać zdjęcia, wspominając niektóre komiczne zdarzenia z nimi związane – już nie tylko łzy wywołują, coraz częściej do nich się uśmiecham: są piękne i takie zostaną w moim sercu. I Ty nauczysz się je akceptować i pogodzić z tym że nie można stale płakać – trzeba żyć dalej, choć to takie trudne. Z czasem gdy przyjdzie pogodzenie i akceptacja tego co nas spotkało, zaczniemy się uśmiechać, zaczniemy na nowo tworzyć nasze życie i przyjdą nowe wspomnienia – czego Tobie i innym życzę – te nowe wspomnienia przecież nie przekreślą nigdy tego co w sercu mamy, nie zatrą tamtych wspomnień, one będą uzupełnieniem i czym nowym co pozwoli nam się uśmiechać w teraźniejszości. Życzę Ci i innym tego pogodzenia, tej akceptacji i odzyskania radości, powroty uśmiechu na twarzy – bo to nastąpi – nie wątpię w to! Życie toczy się dalej i My musimy żyć – pozdrawiam - Tomasz
  25. Nie ma odpowiedzi na pytanie, które nas wszystkich nurtuje (Dlaczego?) – jest tylko bunt przeciw temu, który z czasem przechodzi w pogodzenie... I pozostaje smutek, pustka, czasem przerażenie... Ale są wspomnienia – ich nikt nam mnie zabierze! A reszta? – czy to ma znaczenie... Pozdrawiam wszystkich, spokojnej nocy życzę. Dobrze że jesteście... Dobranoc
×