Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kaśka4...

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Kaśka4...

    Mini klub dla miłośników zwierząt

    Witam wszystkich w ten zimny poranek, u mnie za oknem -20, mam ktoś pomysł, jak wytłumaczyć Juniorowi że muuusi wyjść na siusiu? Z niego jest taki sam śpioch jak i ze mnie, więc wstał łaskawie ok. 9-tej i dotąd ani myśli wyjść,poczuł zimno spod drzwi i wycofał się z powrotem do syna na kanapę.Takiego zimna to on biedny nie zna, jeszcze za jego życia tak mroźno u nas nie było. Anuśka, masz rację z tym kagańcem, na swoje wytłumaczenie mam tylko tyle, że Fred, jak miał kaganiec na pysku, to tłukł nim każdą napotkaną osobę, a jak się już wkurzył na maxa, to było to o tyle groźne, że robił to na tyle mocno, że groziło to połamaniem kości, natomiast dwa skórzane poprostu zjadł. Mam nadzieję,że ten mróz nie potrzyma długo, czego i Wam życzę. Pozdrawiam
  2. Kaśka4...

    Mini klub dla miłośników zwierząt

    Ale my jesteśmy głupie,pobeczałyśmy się z córą. Teraz wszyscy siedzą i opowiadają wszystko co im się przypomina. Historyjka o obrońcy Dawida. Obrońca to nasz nieżyjący pies też Fred (mały nazywa się Fred Jr.) Dawid to mój syn. Lato, park, cieplutko, Dawid puścił Freda ze smyczy, Fred raczej był psem z rodzaju zaczepno-obronnych, tzn. on zaczepiał a potem trzeba go było bronić. Fredek postanowił pobiegać sobie, korzystając ze swobody, ale po jakiejś godzinie Dawid stwierdził. że wypadałoby pójść do domu i tu ich zdania się niestety nie pokrywały. Fredek jeszcze do domu się nie wybierał. Dawid podchodzi,żeby pieskowi smycz zapiąć ale piesek w ostatniej chwili odskakuje o parę kroków w bok i taka zabawa trwała sobie już jakiś czas. Okazało się, że z boku przyglądali się temu obrońcy prawa, czyli panowie Policjanci i postanowili biednemu dziecku przyjść z pomocą.Jeden z nich objął syna ramieniem a drugi udał się w kierunku psa, zaczął go przywoływać. Pies jak pies, jak go po imieniu wołają to się ogląda, ale mieli panowie pecha, bo obejrzał się i zobaczył że Dawida ktoś trzyma.Teraz on postanowił pójść z odsieczą, skoczył w kierunku Policjanta obejmującego mojego syna. A syn w tym czasie próbował wytłumaczyć stróżowi prawa, że ma go puścić bo pies nie ustąpi, ale gadaj do takiego...Dawid swoje, Policjant swoje, a pies coraz bliżej. Poczynań Policjantów opisywać nie będę, w każdym razie skończyło się na tym, że panowie musieli chyba skorzystać z usług pralni chemicznej. Wiem,że teraz spotkam się z falą krytyki, psa należy trzymać na smyczy, ma mieć kaganiec...Ja to wszystko wiem,ale też należy czasami słuchać co mówi ktoś kto tego psa zna i zna jego zachowanie. Wielu naszym znajomym należało z daleka mówić kiedy się ich spotykało podczas spaceru,żeby nie podawali nam ręki na powitanie, bo pies tego nie lubi.Zgoda, nie był może najlepiej wychowanym bokserem w okolicy, ale było pewne,że można wyjść o północy i przejść przez najbardziej niebezpieczną dzielnicę, jeżeli Fred był obok nikomu z nas nic nie groziło.
  3. Kaśka4...

    Mini klub dla miłośników zwierząt

    Emmijak każda \"zwierzomama\" mam całą furę opowiastek o zwierzaku, jedne śmieszne inne mniej, narazie czytam,mam jeszcze ok 100 stron na tym topiku, miło tu. Pozdrawiam.
  4. Kaśka4...

    Mini klub dla miłośników zwierząt

    A ja mam psa, boksera, ma 3 lata i jest naj,naj,naj,... To drugi bokser w naszej rodzinie, pierwszy zmarł trzy lata temu, miał problemy z prostatą, w ostatnim tygodniu życia, nosiliśmy go do lekarza dwa razy dziennie na cewnikowanie, bo guz nie pozwalał mu się wysikać:( Największy twardziel w domu, czyli mój mąż, chodził i beczał jak małe dziecko. Potem zapowiedział,że nigdy więcej żadnego psa w domu widzieć już nie chce. Jak nie to nie. Przez cały czas słyszałam sapanie Freda, przechodząc koło \"naszego\" parku słyszałam jak biegnie za mną. Czasem myślałam,że mi poprostu odbiło, ale po rozmowie z pozostałymi domownikami okazało się,że oni mają to samo. Słyszą go. Razem z synem zaczęliśmy przeglądać ogłoszenia w poszukiwaniu bokserów do adopcji.Znaleźliśmy chodowlę, w małej miejscowości oddalonej od nas o jakieś 70 km. To wkońcu nie tak daleko, pojechaliśmy i kiedy właściciele pokazali nam maluchy w kojcu, już wiedzieliśmy, że bez psa do domu nie wrócimy, a mąż jak nie chce to najwyżej niech nie patrzy:P Ale im bliżej domu, tym bardziej serca nam przyśpieszały ,co to będzie jak go jednak zobaczy? Ale odwrotu już nie było, weszliśmy do domu i puściliśmy malucha na podłogę, a ten drab mały, pobiegł,(raczej poturlał się) do mojego męża,serce mi na moment zamarło... Freduś! Kochany!- to pierwsze słowa mojego męża, na widok nowego domownika.
  5. Kaśka4...

    małżeństwo i samotność cz.2

    Ja też pamiętam stan wojenny, miałam aż 18 lat.Byłam w ciąży i strasznie się bałam co będzie dalej.Pod naszymi oknami stały czołgi(mieszkaliśmy niedaleko kopalni) A jeśli chodzi o święta to od ubiegłego roku praktykujemy w domu losowanie.Każdy ma jeden prezent do kupienia,górną granicę ceny określamy przed losowaniem.Jest wesoło.
×