Meluzyna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Meluzyna
-
Kokus, pytałeś o koszty życia tutaj. No to tak, jak napisała Moncia, u nas jest podobnie. Na jedzenie wydajemy średnio 150 e na tydzien, no ale u nas dochodzą jeszcze koszty zakupu pieluch, co jest znacznym wydatkiem. Do tego wynajem apartamentu/domku to od 600-1000 E w zależności od standardu i... typu ogrzewania. Co do mediów to jeszcze nie wiem, bo z trwogą serca czekamy na rachunek za prąd :D
-
Hej, co tu takie pustki dzisiaj? Moncia - jak synek, mam nadzieje, ze już zdrowy? Tak to zwykle z przedszkolami jest, ze dzieci stykają się z różnymi wirusami i potem trochę więcej chorują, ale to stan przejściowy. Może podawaj mu jakiś preparat na wzmocnienie? Ja podaję teraz Bioaron C i bardzo sobie chwalę. U mnie powoli do przodu. Dzisiaj wieczorem jedziemy kupić strój do aerobiku he he i w przyszłym tygodniu zabieram się do dzieła. Muszę się pochwalić, ze odważyłam się usiąść za kierownicą. Chociaż, jeśli mam być szczera, to wcale nie była odważna i śmiała jazda, raczej nieśmiałe snucie się po okolicznych uliczkach... Ten ruch lewostronny mnie dobija, w dodatku jazdy tutejszych kierowców nie mogę nazwać bezpieczną :o I samochód też jakiś taki... zdecydowanie za duży dla mnie... ledwo mnie widać zza kierownicy he he no i dość stary, ciężko chodza wszystkie pedały ... Nie wiem, jak to będzie, ale jakoś nie widzę siebie, jak mknę tą krypą ulicami ... he he obym się myliła :)
-
Amelnik - jestem z Galway i... znamy się już z innego topiku ;)
-
Pozdrowienia! Muszę się pochwalić - u nas już 5 (słownie: Piąty!) dzień jest słoneczna pogoda! Niebo bez chmurki! Błękitne! Nie leje, ino trochę wieje, ale co tam :D Słońce jest! Optymizm! Radość! (no, chyba trochę jednak przesadziłam...). Z Irlandii piszę, żeby nie było wątpliwości :D Moncia, co u Ciebie?
-
Hej, jakie pustki tutaj... Od razu widać, ze weekend się rozpoczął :) Moncia - oczywiście ze napiszę co i jak z tym klubem, juz nie mogę się doczekać. Myślę, ze w tym tygodniu sfinalizujemy juz sprawę i pojadę na pierwsze zajęcia (sama samochodem he he he, kierowcy, uwaga! :D ) A my właśnie wróciliśmy z tesco - tutaj niestety jest tylko takie małe, z ograniczonym bardzo repertuarem, nie było np. kredek ołówkowych i moje dziecko było bardzo rozczarowane :( No, nie znoszę tych weekendowych zakupów, ale raz odbębnione dają spokój na cały tydzień, wiec cóż... Zaobserwowałam tylko, ze dużo dzieci w sklepie kichało lub kaszlało - podobnie jest na placu zabaw. Wygląda to na jakieś takie przewlekłe przeziębienia (bo przecież z chorymi dziećmi nie chodzą chyba do sklepu), może to przez pogodę lub wilgoć w domach? uciekam teraz robić obiad i chcemy potem pojechać na spacer, bo pogoda dzisiaj wyjątkowo piękna - słonecznie i zimno. Pa! :)
-
Hi hi z tym klubem fitness to bardziej skomplikowana sprawa, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka ;) Mamy do wyboru dwa: jeden fajniejszy, ale dalej (w Renmore), a drugi rzut beretem, ale gorszy (mniejszy basen i w ogóle to przybytek taki raczej przyhotelowy, a nie \"świątynia sportowa\" :D ). Co do cen, to też nie jest tak prosto - idziesz lub dzwonisz i pytasz, uzyskując jasną odpowiedź. O, nie! To jakieś skomplikowane jest, bo różne promocje, zniżki dla firmy, para inaczej, rodzina inaczej, osobno płatne różne zajęcia, dla klubowiczów inne ceny, dla ludzi z zewnątrz inne... mętlik, zupełnie jak z taryfami telefonicznymi w Polsce :D Albo i gorzej! Przy czym ostatnio jedna z recepcjonistek nie orientowała się w aktualnym cenniku... Serio! Pełen luz. No ale w tym tygodniu przeprowadzamy już ostateczny wywiad i chcemy się koniecznie zdecydować na jeden z klubów. Muszę tylko jeszcze nabyć jakiś strój do ćwiczeń i na basen, miałam to kupić w Polsce, ale przed wyjazdem miałam takie urwanie głowy, że po prostu nie zdążyłam. No, ale bardzo cieszę się na te ćwiczenia i basen, mam nadzieje, ze będzie dobrze. W Polsce też ćwiczyłam i pływałam nawet dość regularnie, i zawsze czułam się po tym świetnie, o dziwo - głównie psychicznie (wiem, endorfiny he he) :) Co do opiekunki to powoli też rodzi nam się ten problem... Moncia, kup lokalną gazetę lub najlepiej rozpuść wici wśród znajomych, to metodą pantoflową powinnaś dowiedzieć się o kimś do pilnowania dzieci, pewnie interesuje Cię dziewczyna z Polski? Chyba nie powinno być z tym problemu. Oczywiście kandydatkę trzeba sprawdzić, mimo, ze Twój synek to już poważny kawaler ;) Nasz jest jeszcze mały, więc ostrożność przede wszystkim, ale już oferowała się jedna dziewczyna, która robi to tutaj zawodowo i na razie chcemy ich ze sobą \"poznać\", zeby synek się oswoił i wtedy czasami z chęcią gdzieś wyskoczymy... Jakie macie plany na weekend?
-
Kinia, nie bardzo mogę Ci pomóc, bo ja na utrzymaniu męża jestem ;) Ale jeśli interesuje Cię Galway, to pytaj... Polaków tu baaaaardzo dużo!
-
Moncia, ja mam rzut beretem do zatoki, ale ona jest jakas taka... hmmm.... bagnista? Wygląda jak zarośnięty stawik czy cóś :D Zeby z satysfakcją i przyjemnością popatrzec na ocean, muszę wybrać się do Galway, do Salthill, gdzie najlepiej nam się spaceruje :) Ale masz rację, bliskość oceanu to wielki plus Irlandii. Przepraszam za niedyskretne pytanie (bo umknęła mi jakoś nazwa miasteczka, w którym mieszkasz) - czy to na zachodnim wybrzeżu? Co do okropnych dni, to.... nawet te najgorsze kiedyś się kończą ;) Obyś nie podłapała czegoś od tej dziewczynki.. Mam nadzieje, ze jej już lepiej?
-
Moncia - dla mnie pogoda to nie jest wcale taki duży minus... Widzę znacznie większe :( Jestem stworzenie stadne... No nic, może jak przestanę narzekać, to coś się zacznie zmieniać (czyt. na lepsze)? W każdym razie - z pozytywów: zapisujemy się z mężem do klubu fitness, zamierzam tam chodzić dwa razy w tyg. na zajęcia typu pilates, aerobik, itp. oraz dodatkowo basen. Myślę, ze to pomoze, bo - ruch zdrowy jest i podnosi poziom endorfin, to raz, a po drugie jakieś jednostki tam też się będą pojawiały, więc będzie do kogo usta otworzyć, to dwa. Już się na to cieszę... :)
-
Witam wieczorową porą :) Kocica - Moncia już wiele Ci napisała. Cóż mogę dodać. Zabrałam z Polski kurtkę przeciwdeszczowo-sportową, taką całoroczną, pod spód zakładam polar i to okazało się strzałem w dziesiątkę na obecną pogodę. Taka to właśnie jesień albo wczesna wiosna, więc warto ubierać się na cebulkę, chyba ze preferujesz eleganckie odzienia :) Tutaj ludzie ubierają się raczej na sportowo, elegancją specjalnie nie grzeszą, chyba, ze w Dublinie jest inaczej, nie wiem. Poradzisz sobie, powodzenia. Odezwij się, jak dojedziesz, a jeśli masz jeszcze pytania, to pytaj śmiało :) Gnu - zaciekawiłaś mnie teorią wyłączności języka ojczystego w domu... To naprawdę skutkuje? Dotychczas spotkałam się z wprost przeciwnymi opiniami. Jakis czas wcześniej byliśmy dość długo w stanikach i poznałam tam Japonkę, której rodzice emigrowali do Stanów. Ona nie znała japońskiego, powiedziała, ze rodzice w domu mówili po angielsku. Dlaczego? Bo miała starszego brata, którego w domu wcześniej uczono wyłącznie po japońsku i potem brat ten poszedł do szkoły i podobno miał wielkie problemy i już nigdy nie dogonił rówiesników w angielskim i zawsze to była jego pięta achillesowa. Z tego powodu rodzice zarzucili japoński i zaczęli przy tej mojej znajomej mówić wyłącznie po ang., zeby nie miała problemów w szkole... Tak więc sama już nie wiem... Wpadliśmy z mężem na pomysł, ze może jedno z nas będzie mówiło po polsku a drugie po angielsku, zeby dziecko od początku oswajać z dwoma językami? Co o tym myślisz? Moncia - jak minął dzień? U mnie pogoda do bani, a już było tak ładnie. Dzisiaj deszcze i słońce na przemian, ze o wietrzysku już nie wspomnę, byliśmy na spacerze tylko 10 min., bo potem zaczęło lać, a kiedy rozebraliśmy się w domu, to znów wyszło słońce i tak cały czas :o Trudna to pogoda, nie wiem, czy się przyzwyczaję. Zobaczę, jakie tu jest lato... ;) Wiem, ze dobrze mi radzisz, zebym spotykała się z jakąś matką z dzieckiem w wieku synka i oswajała go w ten sposób, ale.... gdzie ją znaleźć? :o Wiem, pytanie retoryczne, myślę, ze z czasem będę tu miała znajomych... Oby! pozdrowienia!
-
Taniuszka - pozdrów Polskę od nas :) Fajnie masz :D, zazdroszczę, też bym najchetniej spakowała manatki i wiuuuuuu do Katowic :) Esja - tak, nie ma to jak polski praktycyzm :) Jak Ci się mieszka na tej Islandii, przyzwyczaiłaś się do klimatu? Maremarie - zuch z Ciebie :) Poradzisz sobie, z nowymi znajomościami także. Dopóki są ludzie wokół nas, dopóty istnieje szansa na przyjaźń :) A szefową niech... gęś kopnie! :D Moncia - myślę, ze dziewczyny mają rację. Warto zapisać się na kurs językowy, zwłaszcza ze teraz, odkąd synek chodzi do przedszkola, masz troszkę czasu dla siebie. To też dobre miejsce na poznanie kogoś fajnego :) Nawiasem mówiąc, szkoda ze mieszkamy daleko od siebie :) Odnośnie synka - myślę, ze przedszkole to dobre miejsce na osłuchanie się z językiem (pewnie ogląda też bajki po angielsku) no i podłapanie wielu słówek. Najważniejsze jest to, ze chętnie chodzi do tego przedszkola, to już chyba więcej niż połowa sukcesu, co? Mądry z niego chłopiec, nie zraża się tym, ze otoczenie mówi w innym języku :) On jest w takim wieku, ze zmianę powinien odczuć w miarę bezboleśnie - kiedy pójdzie do pierwszej klasy, będzie już osłuchany z językiem i wiele będzie rozumiał oraz mówił (przedszkole w takich przypadkach to bardzo dobry pomysł). Pomyśl, co przechodzą dzieci w wieku np. 8-10 lat, których rodzice emigrują... A jednak jakoś sobie radzą, więc tym bardziej nasze dzieci - mój synek ma skończone dwa latka i też wkrótce chcę posłać go do przedszkola. Jest tylko jeden problem z nim... Synek był chowany z dorosłymi, no i generalnie stroni od dzieci... Ucieka od nich na placu zabaw, nie chce się bawić po prostu. Tutaj to jeszcze się pogłębiło, bo nie rozumie, co do niego mówią :o Nie wiem, co z tym fantem zrobić i jak on w ogóle da się zaprowadzić choć na godzinę do przedszkola :(
-
Moncia, dzięki za słowa pociechy Napisz proszę, jak długo jesteś już w Irlandii i ile czasu przyzwyczajałaś się do tego miejsca? Ile lat ma dziecko i od kiedy zapisałaś je do przedszkola (jeśli mogę, zapytam też o koszt i jak dziecko sobie radzi, np. językowo). Czy masz przyjaciół Irlandczyków czy wyłącznie Polaków? Przepraszam, ze tak zasypuję Cię pytaniami... pozdrawiam :)
-
Maremarie - to dla Ciebie :)
-
Moncia, ja też siedze z synkiem w domu.... I troche mi to doskwiera, ale on jest jeszcze w takim wieku, ze do przedszkola to nie bardzo - ma skończone 2 latka. Chodzimy na placyk zabaw, robimy zakupy, kręcimy się koło domu, itp. ogólnie spoko, dziecko daje wiele wiele radości, ale w ten sposób ciężko kogoś poznać, a najbardziej doskwiera mi samotność... Jak sobie z tym radzisz?
-
:)
-
{cześć] :)
-
Maremarie - zagryzka? Nie.... o wiem! Wabik! :D
-
yyyy Rosówki? hhhh :D
-
Taniuszka, Moncia - - od dwóch tygodni mieszkam w Galway. Taniuszka, właśnie z tych powodów, o których piszesz, nie chcieliśmy mieszkać w Dublinie - tu gdzie jesteśmy teraz jest sielsko (choc bynajmniej nie anielsko), spokojnie, narkomanów czy pijanych nie widziałam, choć trzeba przyznać, ze dawno sama wieczorem po ulicy nie chodziłam he he ;) W takich warunkach najlepiej się mieszka z dzieckiem, a kiedy mamy ochotę poprzebywać w tłumie, wybieramy się do centrum :D Polaków spotyka się sporo, ale raczej w pracy, tzn np. kasjerka w sklepie okazuje się Polką albo sprzedawca w pizzerii - raczej młodzi ludzie, ogólnie wrażenie bardzo pozytywnie i naprawdę sympatycznie się rozmawia. No więc nie miałam złych doświadczeń z rodakami (jeszcze? ) Mam sąsiadów Polaków, spokojnie, żadnych imprez (no, lub bardzo ciche ;) ) mieszkają w kilka osób jednym domku, ale bardzo zapracowani są, prawie ich nie widuję. Rozmawiałam z kilkoma Irlandkami, które powiedziały, ze ich mężowie w swoich firmach zatrudniają Polaków, więc naprawdę jest nas tu dużo :D Ciekawe kiedy nastąpi przesyt...
-
Aha, z tym utrzymaniem na tydzień to piszę średnio, bo wiadomo, ze można przycisnąć pasa, jak jest akurat taka potrzeba, i wyjdzie znacznie taniej. My mamy małe dziecko, no więc wydatki większe.
-
Proszę bardzo :) Ile wydasz, to trudno mi powiedzieć, ale nas tygodniowe utrzymanie (zywność) kosztuje około 150 E (to jest jedzenie dla dwojga dorosłych i dziecka), z tym ze mąż je obiady w firmie, ja gotuję dla siebie i dziecka. Z tego, co wiem, to najtańsze B&B kosztuje za dobę 28-30 E, chyba ze masz u kogo się zatrzymać? Nie wiem, co jeszcze Ci napisać, jeśli chcesz, to pytaj pozdrawiam :)
-
Kokuś - a już myślałam, ze spotkałam kolegę z dzieciństwa... :) Myślę, ze dla niektórych obecność Polaków w Irlandii może być problemem - nasz sąsiad jest bezrobotny, ma na utrzymaniu piątkę dzieci i mówi, ze ma trudności ze znalezieniem w miarę dobrze płatnej pracy fizycznej, bo... Tego nie mówi, ale wiadomo. Wielu naszych rodaków pracuje za przysłowiowe euro. Nie sądzę by z tego powodu pałał do nas jakąś szczególną sympatią...
-
Witam wszystkich Powoli przystosowujemy się, jest już trochę lepiej, poznałam okolicę, najbliższe sklepiki, gdzie co krok są Polacy, to bardzo fajne i miłe, polski jest czasami jak miód na serce :) choć ogólnie to mam wrażenie ze jest nas tu za dużo :o (mam na myśli doznania Irlandczyków he he) Zwiedzamy też najblizszą okolicę, nic baaardzo spektakularnego tutaj nie ma, ale zameczki, ruinki, stare domki i owszem, a to wszystko bardzo buduje nastrój taki trochę wiejsko-drobnomiasteczkowo-średniedniowieczny (tylko w pozytywnych znaczeniach tych słów!), do tego w minutę po wyjeździe z Galway zobaczyć można kompletne pustkowie i łączki poprzecinane murkami. :) Aha, ktoś pytał o pracę w Galway. Z tego, co wiem, to nie jest już tak dobrze jak wcześniej, ale kto choć troche zna angielski, to powienien na coś trafić. Niedawno spotkaliśmy trzech facetów, którzy przez miesiąc chodzili niemal od drzwi do drzwi i szukali pracy, bezskutecznie. W ogóle nie znali angielskiego. Ale i oni niedawno pochwalili się, ze pracę znaleźli. Z tego wioskuję, ze nie jest to niemożliwe, ale znajomość języka (jako-taka) no i zabezpieczenie finansowe na początek jest bardzo pomocne, a nawet niezbędne. Margotko, ubieraj się dobrze i nie patrz na Irlandczyków, którzy, widząc najmniejszy promień słońca, zrzucają ochoczo ubranie i paradują w krótkich rękawkach ;) Kokuś - kliknęłam sobie na Twój profil i.... znałam kiedyś kogoś o takim imieniu i nazwisku, ale to było dawno i... w Zielonej Górze :)
-
Witam wszystkich topikowiczów i dziękuję pięknie za miłe słowa :) U mnie powoli do przodu, nastroje nieco lepsze, choć chwile załamania się zdarzają... Smutek tropików tak prędko nie odpuszcza ;) Z pozytywów - od tygodnia nie padało, przynajmniej nie zauważyłam, jest to chyba pogoda, jak na Irlandię, dość nietypowa i oby trwała jak najdłużej! Poznałam też fajną irlandzką mateczkę na placu zabaw i mam nadzieje na częstsze kontakty :D Spacerowaliśmy na Salthill, bardzo podoba nam się to miejsce, pomimo intensywnego zapachu ryb i wodorostów, a może właśnie dlatego :D Dopiero tam czuć, że Galway to była osada rybacka, jest czasami niemal wczasowo (patrz - wczasy w Jastarni :D :) Aha, Margot - skrobnęłam do Ciebie :) pozdrowienia
-
Witam wszystkich ponownie, pamiętacie mnie jeszcze? :) Jestem już na miejscu i od paru dni się powoli urządzam, niedawno podłączyli mi też internet. Na razie jest znośnie, choć cierpię na syndrom emigranta :( , czy też raczej na smutek tropików, choć z tropikami ma to niewiele wspólnego :D Margot daj znać, czy masz jeszcze ochotę i czas na spotkanie? Jeśli tak, odezwę się do Ciebie na mejla. pozdrawiam wszystkich serdecznie :)