zagubiona_w_czasie
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
CZERWIEC 2009 - gdyż we wrześniu nam się uda !!!
zagubiona_w_czasie odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witam. Mam pytanie \"trochę z innej beczki\". Widzę, że są tu szczęśliwe mamusie, więc może któraś z Was mi pomoże? :) Od natłoku informacji internetowych oraz tych, uzyskanych od koleżanek powoli już totalnie głupieję... ;/ Proszę o odpowiedź na pytanko: dokładnie 8 maja byłam w trakcie okresu (2 dni do końca) i kochałam się z chłopakiem bez żadnego zabezpieczenia. Od tamtej pory nie mam ani miesiączki, ani żadnych objawów wskazujących na jej rychłe pojawienie się. Nie mam również objawów typu "mdłości, brak apetytu, zgaga". Jedynym nietypowym objawem jest mój brzuszek... Jest jakby trochę "wzdęty". Boję się zrobić test ciążowy - wiem, że dało by to szybką odpowiedź, ale jakoś nie mogę się zdobyć... Czy to jest możliwe, żebym była w ciąży? Dziękuję z góry za odpowiedzi i gratuluję wszystkim szczęśliwym rodzicom :) -
Wiecie co dziewczynki... Ja byłam z chłopakiem kilka ładnych lat... On ze mną zerwał, bo jak powiedział \"nie kocham Cię już\". Prawie cztery miesiące po zerwaniu nie mogłam się pozbierać - życie straciło sens, nie miałam powodu, żeby się uśmiechać i cieszyć z czego kolwiek - przynajmniej tak mi się wydawało wtedy. A żeby uświadomić sobie, że jednak da się żyć bez ukochanej osoby potrzebowałam dwóch rzeczy - po pierwsze spotkania z psychologiem (w moim przypadku była to już chyba ostatnia deska ratunku bo zaczęłam wpadać w depresję) oraz poznania nowych ludzi - a dokładnie poznania nowego chłopaka, z którym się zaczęłam spotykać :) I pomimo tego, że nadal, 10 miesięcy po zerwaniu, kocham mojego byłego, to nauczyłam się z tym żyć. Potrafię normalnie rozmawiać z moim EX\'em, często spotykamy się na kawie czy jakimś piwie, dużo rozmawiamy, pomagamy sobie wzajemnie, jeśli takiej pomocy potrzebujemy. Ogólnie jest fajnie. Najważniejsze jednak, żeby pogodzić się z faktem, że ktoś nie chce już z nami być - nasi EX też są ludźmi, mają swoje uczucia, pragnienia. Musimy pogodzić się z tym, że mają odmienne zdanie co do \"wspólnej przyszłości\". Na wszystko jednak potrzebny jest czas. I nie ma tu reguły - czy jest to dwa tygodnie, czy trzy miesiące. Dla mnie były to cztery miesiące - po tym czasie uświadomiłam sobie, że nie mogę dalej budzić się rano ze łzami w oczach bo to oznacza, że coś jest nie tak... Każdy potrzebuje czasu. I u każdego jest to inny okres - czasem wystarczy kilka tygodni, czasem potrzeba miesięcy.
-
A co zrobić, gdy chłopak, z którym się spotykacie nagle wraca do \"byłej\", bo okazało się, że tamta jest w ciąży? Niby się rozstali, był ze mną a tu nagle gdy ona dowiedziała się, że on spotyka się z kimś oświadczyła, że \"była u lekarza i lekarz powiedział że ona CHYBA jest w ciąży\"... Nie rozumiem tylko, jak ginekolog może powiedzieć, że się jest chyba w ciązy...
-
Witam. Już dawno tu nie zaglądałam... A jeszcze kilka miesięcy temu byłam pewna, że bez mojego EX nie mogę żyć... że jest tym jedynym... Dziś już wiem, że to nie prawda. Przez 3 miesiące próbowałam się pozbierać po tym, jak mnie zostawił. Miałam nadzieję, że do mnie wróci, że powie \"kocham\", że jestem dla niego jedyną... Pewnego dnia jedank stwierdziłam, że nie może tak dalej być - nie potrafiłam się na niczym skupić, byłam w dołku, przez cały dzień rozmyślałam tylko o tym, jak nam było dobrze i czy on jeszcze kiedyś ze mną będzie... Pewnego dnia wstałam jednak rano i stwierdziłam, że czas z tym skończyć. Poszłam do psychologa - bardzo dużo mi pomógł. Zrozumiałam, że to ja i moje potrzeby są najważniejsze i mogę być szczęśliwa niezależnie od mojego EX... Zaczęłam wychodzić do ludzi, umawiać się na randki. Poznałam nawet jednego fajnego chłopaka... Spotykaliśmy się dwa miesiące. Nic jednak z tego nie wyszło (ja po rozstaniu, on też po przejściach...). Jednak jestem mu wdzięczna. Dzięki Michałowi (bo tak ma na imię chłopak, którego poznałam :)) zrozumiałam, że mogę się podobać nie tylko mojemu EX, że jestem wartościową dziewczyną i zasługuję na odwzajemnione i szczere uczucie a nie jakieś \"ochłapy\", które rzucał mi mój były... Teraz wiem, że mój EX mnie wykorzystywał - pomogałam mu jak tylko mogłam, potrafiłam nawet zawalić swoje sprawy tylko po to, żeby jemu pomóc... Ale gdy to ja potrzebowałam pomocy on delikatnie mówiąc \"umył od tego ręce\". Jestem silna i nie dam się. Dzisiaj już wiem, że potrafię sama sobie poradzić. Potrafię żyć bez mojego EX. I on wcale nie jest jedynym facetem na tym świecie. Po tym, jak zaprzestałam wszelkich prób kontaktu z nim, po tym, jak dowiedział się, że spotykam się z innym - próbował mnie odzyskać. Powiedział, że mnie kocha i chce ze mną być... Tylko ja już tego nie chciałam. Teraz widujemy się wtedy, gdy to on szuka kontaktu. Role się odwróciły. Tym razem to ja dostaję sms\'y i telefony z pytaniem \"możemy się spotkać? mam sprawę ale nie na telefon...\". A później okazuje się, że tak naprawdę nie ma żadnej sprawy tylko chciał mnie zobaczyć. A mi podoba się ta sytuacja - nie jestem wredna i mściwa ale cieszę się, że teraz mój EX wie, co ja przeżywałam przez ten czas. Tak więc na koniec dla wszystkich porzuconych dobra rada: na wszystko przyjdzie czas. Nic nie dzieje się bez przyczyny i zamiast budzić się rano i zadręczać \"dlaczego\" spróbujcie sobie pomyśleć \"dziś będę optymistą, może on mnie zostawił / ona zostawiła bo mam poznać kogoś innego, lepszego?\". Wiem, że to łatwo powiedzieć. Ale uwierzcie - przechodziłam przez to, co wy i wiem jak to się skończy. Będzie dobrze bo \"nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło\".
-
Witam ponownie :) Nie zaglądałam tu od kilku dni i widzę, że przybyło troszkę wpisów :) Dziś mogę z dumą dołączyć do niewielkiego (mam nadzieję narazie) grona osób, które są szczęśliwe :) Wprawdzie nie wróciłam do swojego byłego chłopaka (dziś już wiem, że to nie miało by sensu) ale poznałam kogoś cudownego :) Przez trzy miesiące wydawało mi się, że jedynym fajnym facetem na świecie jest mój EX... Jednak pewnego dnia uświadomiłam sobie, że on nie taki wspaniały... Ma swoje za uszami i ani myśli zmieniać swój charakter czy tryb życia dla mnie... Gdy w końcu dotarło to do mnie poczułam się lepiej :) A następnego dnia poznałam wspaniałego faceta - jest podobnie jak ja \"po przejściach\" i chyba dlatego tak dobrze nam się rozmawia :) Aczkolwiek nie wspominamy naszych EX, bo \"co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr\" :) Narazie się spotykamy - nie chcemy żadnych poważnych deklaracji typu \"bądźmy ze sobą, planujmy wakacje\" itp. Jest fajnie tak jak jest :) I czuję się z tym cudownie :) Życzę wszystkim, żeby doświadczyli tego wspaniałego uczucia jakim jest fascynacja drugim człowiekiem i poznawanie go :) Na prawdę nie warto tracić czasu na rozpaczanie i rozmyślanie \"co by było gdyby...\" :) Pozdrawiam wszystkich :)
-
kisielawa Dzięki za zaproszenie :) Pewnie by mi pomogło :) Podaj adres to przyjadę :D Nie chcę już płakać, nie ma za kim. On stał się teraz zupełnie innym człowiekiem - nie ma już tego chłopaka, którego pokochałam... Jest za to jakiś ostatni frajer, który ugania się za każdą spódniczką w mieście...
-
chlopaczek 21 Nie powiem, żeby Twoje słowa mnie pocieszyły :) Ale dziękuję za prawdę i szczerość... Dla mnie nie rozmawiać z nim przez 5 dni to bardzo długo tym bardziej, że będąc ze sobą widywaliśmy się praktycznie codziennie... Może i masz rację, żeby znaleźć sobie jakieś zajęcie tylko mi to chyba nie pomaga - mam pracę, w której spędzam praktycznie cały dzień, jak wracam do domu to też zawsze sobie jakiegoś zajęcia szukam albo gdzieś wychodzę. Ale to nic nie daje... Gdzie nie pójdę to zawsze będą wracać wspomnienia bo właśnie w tym miejscu byłam z moim EX... Mieszkam w niedużym mieście więc nie ma miejsc, gdzie bym z nim nie była... Pozostaje mi tylko nadzieja, że kiedyś będzie lepiej. Myślę, że już zrobiłam jakieś postępy bo przestałam się łudzić, że lada dzień do mnie wróci bo przemyśli wszystko...
-
U mnie chyba jednak nie ma szans na powrót... Przestałam się odzywać do mojego EX pięć dni temu i od tamtej pory nic... Ani żadnego sms, ani telefonu... Chyba pozostaje mi tylko zaakceptować i pogodzić się z faktem, że on już mnie nie chce... Beznadziejny stan... Jestem zawieszona między przeszłością a życiem codziennym... Cały czas oglądam się wstecz wspominając jak było mi cudownie u Jego boku... Nie potrafię spojrzeć w przyszłość... Nie chcę - boję się, co mogę tam zobaczyć... :( Nigdy nie myślałam, że ktoś doprowadzi mnie do takiego stanu - zawsze uważałam, że jestem silna psychicznie. A tu proszę: wystarczy, że nagle wróci do mnie jakieś wspomnienie i już od razu łzy napływają do oczu i ściska mnie w gardle... Mam dosyć takiego stanu. Nie mogę wrócić do tego, co było, ale nie mogę też pójść do przodu...
-
kisielawa Pewnie masz rację z tym, że nie traktował mnie poważnie. Ale gdyby tak było to czy wtedy by się oświadczył? Planował wspólne mieszkanie, życie? Czy mówił by do mojej mamy na kilka tygodni przed rozstaniem, że traktuje mnie poważnie, że mnie kocha i chce spędzić ze mną swoje życie? Wolę więc myśleć, że nie jest i nie było tak, jak napisałeś... Nie wiem już co myśleć, co robić... Czasami jak wstaję rano to wydaje mi się, że już jest lepiej, że pogodziłam się z Jego odejściem... Ale to tylko złudzenie... Wszystkim, którzy odzyskali swoich EX z całego serca gratuluję i życzę powodzenia i wytrwałości w (od)budowaniu związku :)
-
innabajka26 Gratuluje :) Miło przeczytać, że komuś się udało :) Mam nadzieję, że ja też jeszcze będę szczęśliwa - może nie z moim EX, ale tak wogóle... Weekend był okropny - byłam na imprezie, na której spotkałam swojego byłego. Nie wiem, co chciał osiągnąć swoim zachowaniem, ale jak tylko mnie widział zaczynał podrywać najbliższą dziewczynę stojącą obok... To cholernie bolało - patrzeć na chłopaka, z którym spędziło się pięć lat, którego się kocha, patrzeć na niego i widzieć, jak flirtuje z inną... :(
-
AGA Napisz coś więcej. Nie duś tego w sobie - mi pomogło w jakiś sposób opisanie swojej sytuacji - gdy przeczytałam swoje własne myśli zrozumiałam kilka rzeczy... Teraz jestem pewna, że nie mogę w nieskończoność czekać, aż mój EX łaskawie się obudzi i dojdzie do wniosku, że chce ze mną być... Nie dam się też wykorzystywać tak jak do tej pory - koniec z chodzeniem z nim do łóżka bo w ten sposób go nie odzyskam a robię z siebie tylko szm***.
-
Kaika3 Nasze relacje są skomplikowane... Byliśmy ze sobą ponad pięć lat, nawet się oświadczył... Po tym czasie stwierdził, że \"będzie się dusił w związku\". Jednak nie przeszkadza mu to w poznawaniu i spotykaniu się z nowymi dziewczynami... :( Ogólnie rzecz biorąc to zachowuje się, jakby się cofnął w rozwoju: kumple, imprezy, to jest teraz ważne dla niego. Ze mną takie stosunki: jak ja proszę o spotkanie to on nigdy nie ma czasu, od przypadku do przypadku się spotkamy, no chyba że akurat mamy oboje ochotę na seks ze sobą... Ale jak nie odezwę się przez dwa, trzy dni to wtedy sam do mnie pisze lub dzwoni... Tylko, że od rozstania ani razu nie wspomniał tego, co nas łączyło... Kilka razy mówił, że mu brakuje moich pocałunków, bliskości... Ale to wszystko. Próbowałam trzy miesiące - skutek mierny. Tak więc rezygnuję. Kocham Go i chcę, żeby był szczęśliwy. Skoro takie życie mu to gwarantuje to mi pozostaje tylko pogodzić się z tym faktem albo nauczyć się na nowo żyć... Tobie serdecznie gratuluję!! To nie lada wyczyn odzyskać byłego faceta... Trzymaj się tego. Jeśli naprawdę się kochacie to wszyystko Wam się ułoży - mam nadzieję, że tak będzie :) Fajnie, że chociaż jedna osoba na forum optymistycznie patrzy na świat i że udało się komuś :) Pozdrawiam
-
Widzę, że nasi EX biorą od nas wszystko, co tylko mogą, a później tak łatwo mówią \"to koniec...\" Mój EX zawdzięcza mi skończenie dwóch szkół - to ja zawsze pilnowałam Go, żeby się uczył, to ja pisałam mu prace zaliczeniowe... Beze mnie nie skończyłby szkoły średniej... Ala jak widać, gdy przestałam mu być potrzebna, stwierdził \"to koniec...\" i tak po prostu mnie zostawił...
-
Ja już straciłam nadzieję na JEGO powrót... Niby momentami chciał jeszcze raz spróbować, ale teraz już wiem, że ON woli być sam... Albo mieć kogoś, tylko nie mnie... Stracił do mnie zaufanie, po tym jak z nim zerwałam jakiś czas temu... Powiedział, że boi się, że znowu to zrobię i że będzie znowu tak cierpiał a nie chce już tego przeżywać... Próbowałam GO odzyskać, robiłam wszystko... Pokazywałam jak mi zależy, jak bardzo GO kocham, nawet w pewnym momencie prosiłam o szanse... Też wysłałam do niego list - bez odzewu... Teraz już odpuszczam... Nie mam na to siły... To okropnie boli i ja muszę się nauczyć z tym żyć. Jeśli mnie kocha to kiedyś będziemy razem... Jeśli mnie nie kocha... no cóż, będę sama... Jakoś się może pozbieram po tym...
-
chlopaczek21 Myślę, że wiem o czym mówisz - oboje byście chcieli być ze sobą (przynajmniej po tym co piszesz, że ona coś czuje to można tak wnioskować), ale są \"życzliwi\", którzy zrobią wszystko, żeby tak nie było... Wydaje mi się jednak, że skoro byliście ze sobą przez X czasu, a ona pomimo to wierzy komuś innemu to nie powinieneś zawracać sobie nią głowy - takie zachowanie daje podstawy by sądzić, że ona Ci po prostu nie ufa... Niestety nie mogę jednoznacznie powiedzieć, czy tak jest. Poza tym nie wiem, w jakich okolicznościach się rozstaliście - czy to był tylko jej kaprys, czy może rzeczywiście zrobiłeś coś, co dało jej do myślenia i pozwoliło podjąć taką decyzję. Nie ma złotego środka na rozwiązanie żadnego problemu dotyczącego naszych EX. Musimy to po prostu przetrwać i mieć nadzieję, że kiedyś spotka nas coś równie cudownego jak związek, który się właśnie zakończył. A wtedy będziemy mądrzejsi i silniejsi - nauczymy się bowiem na swoich błędach. Przyjdzie czas, że i Ty i ja zaczniemy analizować nasze związki - ale nie w kontekście \"co zrobiłam źle, co mogę i czy wogólę mogę to naprawić\". Gdy już opadną pierwsze emocje i w końcu \"przyzwyczaimy\" się do myśli, że od teraz będziemy singlami, wtedy będziemy mogli trzeźwo spojrzeć na to, co było i powiedzieć \"ok, popełniłem kilka błędów, ale już wiem, że nigdy tak nie postąpię\". Jeśli chodzi o Ciebie... Moim skromnym zdaniem, jeśli ona rzeczywiście coś czuje do Ciebie to daj jej trochę czasu - kilka dni, może tygodni - na ochłonięcie po tym, co ktoś jej naopowiadał. Z doświadczenia wiem, że rozmowy \"na gorąco\" do niczego dobrego nie prowadzą. Jeśli chcesz z nią porozmawiać i sprostować wszystko to po prostu odczekaj trochę - niech ona się uspokoi. Wtedy poproś ją o spotkanie i spokojnie wyjaśnij, że nie ma racji. Myślę, że powinno pomóc :) Powodzenia