iduna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez iduna
-
Bierzemy 12 miesięcy, oczyszczamy je dokładnie z goryczy, chciwości i małostkowości oraz lęku. Po czym rozkrajamy każdy miesiąc na 30 lub 31 części tak, aby zapasu wystarczyło dokładnie na caly rok. Każdy dzień przyrządzamy osobno z jednego kawałka pracy i dwóch kawałków pogody i humoru. Do tego dodajemy trzy duże łyżki nagromadzonego optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarenko ironii i odrobinę taktu. Następnie calość polewamy dokładnie dużą ilością miłości. Gotową potrawę przyozdabiamy bukietem uprzejmości i podajemy codziennie z radością i filiżanką dobrej orzeźwiającej herbatki... Tylko takich dni życzę Wam w tym 2009 roku:-)
-
ja wyrzuciłam wagę ;p
-
widzę, że wszyscy przykładnie świętowali :) to bardzo dobrze, znaczy się - mieli z kim :D pozdrowienia i miłego weekendu :D
-
Przemo, za dużo tych przymiotników z negatywnym wydźwiękiem :) rozwiń się :D
-
antych, jak Cię czytam, to jakbym słyszała swojego brata :D i ja go też słuchac nie chciałam, a męski punkt widzenia jest niezbędny czasem :) dla facetów nie ma drugiego dna, ani trzeciego, ani piatego, sprawy są proste, wypowiedzi dosadne :) hehe masz na pewno rację, tylko że do kobiety, a tym bardziej zranionej i w dołku nie wszytko dociera - do mnie dotarło, że miał rację dopiero jak opadły emocje :) chociaż z drugiej strony, może opadły szybciej dzięki jego gadaniu i tłuczeniu mi do głowy wielu spraw i prostowaniu ich z męskiego punktu widzenia :) przemo a co u Ciebie, jeśli wolno spytać?
-
Katie - absolutnie Ciebie nie krytykuję! doskonale Cię rozumiem, sorki, jeżeli odebrałaś to jako krytykę :( absolutnie też nie oceniam Ciebie, to w końcu Twoja decyzja, i jeżeli uznałaś, że można dać jeszcze szansę to widocznie tak chcesz, więc próbuj, walcz, może będziesz tą, której się uda... to co napisałam to tylko żeby pokazać Ci jaki może być scenariusz, żebyś zdawała sobie sprawę co robisz i co może oznaczać taka sytuacja żebyś potrafiła zachować dystans, żebyś miała trzeźwą ocenę sytuacji i nie dała się ponieść emocjom, bo później boli znowu i tak samo mocno.... to tylko tyle :) a z całego serca życzę Ci, żeby znowu było dobrze....
-
antych, Twoje rady są faktycznie antychowe :D :D :D porozglądam się za kolegami następnym razem, zanim przepuszczę gościa przez otworek w sicie :D;D Katie - co do Twojej decyzji to dodam tylko tyle, żebyś pamietała że masz dziecko ono patrzy na wszystko i próbuje to ogarnąć swoim malutkim dziecięcym rozumkiem rozwód jest zły, na pewno, ale pomyśl o tym, żeby nie było takiego schodzenia sie i rozchodzenia, bo ono patrzy i nie rozumie co się dzieje, raz tatuś jest, raz go nie ma mam koleżankę, która po rozwodzie (który miał być ostateczny) dawala swojemu mężowi kolejne szanse, każda z nich była ostatnia, każda się nie udała, ponieważ w tym wieku to już mało kto się zmienia, pomiędzy szansami rzucała się na złośc jemu w wir życia towarzyskiego, pomijam to, że sama siebie wpędziła w obsesję, bo nie potrafiła już o niczym innym gadać jak o tym swoim mężu, więc słuchałam w pracy przez 8 godzin jaki to on jest podły (pomiędzy jedną ostatnia szansą a drugą) lub też, jakie to próby podejmują żeby ratować związek i jak jest cudownie (do czasu, kiedy wszystko wróciło na stare tory), próbowałam jej doradzać, ona niby słuchała, ale robiła po swojemu, tak że tylko patrzyłam jak sama siebie wyniszcza i jak marnuje swoje życie na pogoń za czymś, co już dawno przestało istnieć i tylko lęk przed samotnością kazał jej wyobrażać sobie że to coś dalej istnieje i w tym wszystkim dziecko, córka, które nic nie rozumiało o co chodzi, co się dzieje, czy ma w końcu tego tatę czy nie, dlaczego raz tatuś ją kocha a raz nie (bo to był człowiek, który nie bardzo interesował się dzieckiem, gdy zrywali ze sobą) jak myślisz, jakie to daje rokowania na przyszłe życie tej dziewczynki? pomyśl o tym ale życzę Ci powodzenia, z całego serca!! czasem ludzie coś zaczynaja rozumieć, kiedy to stracą, tylko nie karm się nadziejami, nie przerabiaj tego co widzisz i czujesz pod kątem tego, co bys sobie życzyła żeby było :D
-
koniec życia - brawo!! dołączam się do ukłonu, naprawdę byłaś dzielna i jestem pod wrażeniem jak sobie super dałas radę teraz jest czas na to, żeby dotarło do Ciebie to co sie stało i masz prawo płakać płacz, rozpaczaj, wyzywaj, to normalne, przecież właśnie zakończyło sie Twoje życie, to które miałaś do tej pory ale zaczyna się nowe...kiedyś łzy w końcu miną, słonko wróci na twarz, zobaczysz :) teraz w to nie wierzysz i to naturalne ale będzie dobrze nie będę tu sypać przykładami, ale uwierz że można z tego wyjść, co więcej! wyobraź sobie, że kiedyś będziesz to wspominać z uśmiechem na twarzy, w ramionach kogoś, kto będzie Cię kochał ponad wszystko, zobaczysz!! zmień nick na \"początek życia\", wypłacz się, daj sobie czas i ....zacznij od nowa :D powodzenia!
-
ja to wiem Antychu :D to co teraz wiem, to bardzo dobrze wiem czego nie chcę :D ale po prostu czasem to jest przekleństwem, bo delikwenta przesiewam przez sitko po dwóch pierwszych zdaniach :D i nie szukam na siłę, żeby nie było :D koniec życia się nie odzywa
-
fajnie by było.... wrócic do męża (żony) i życ sobie dalej spokojnie, z nadzieją, że czas i rózne wydarzenia nas zmieniły i teraz się dogadamy....mnie sie już w tym wieku nie chce randkować, chcę stabilizacji i spokoju, to by było najprostsze wyjście, ale się nie da....próbowałam...
-
ja się zgadzam z Toba Antychu, że powrót się nie uda, chociaż serdecznie tego życzę Przemowi :) na początku będzie ok, bo każdy sie będzie starał, ale po jakims czasie wszystko wróci na stare tory :( a poza tym, jeżeli było między małżonkami źle, to cos jednak gaśnie, i raczej nie da się już tego wskrzesić, chociaz byśmy sobie tego życzyli, i te powroty do siebie są oparte przeważnie na nadziejach, że to \"coś\" jednak trwa, ale jest inaczej :(
-
http://pl.youtube.com/watch?v=6JsBT2sPtLo&feature=related dla wszystkich, którzy nie mogą sie uwolnić :) Damn, Ain\'t it crazy When your love slams? You\'ll do anything For the one you love \'Cause anytime That you needed me I\'d be there It\'s like You were my favorite drug The only problem is That you was using me In a different way That I was using you But now that I know That it\'s not meant to be You gotta go I gotta win myself over you
-
a ja dostałam czekolade z orzechami od mikołaja ;P
-
ojj, ojj, juz sie tak nade mną nie rozczulajcie :) hihi, żadne żarciki nawet najbardziej idiotyczne mi nie straszne ;p kasiu, długo to trwało, a po rozwodzie jeszcze się nasiliło, chyba ostateczność mojej decyzji wyzwoliła w nim jeszcze większą agresję :( nie wiem, jak by się to wszystko dalej potoczyło, gdyby nie to że w końcu osiągnął dno w każdej dziedzinie, prawie wyleciał z pracy i wtedy coś go wreszcie kopnęło - do szpitala zgłosił się sam, i dopiero po leczeniu psychiatrycznym mamy (ja i dzieci) spokój
-
ja to przerabiałam ze swoim ex, nie mógł tego zdzierżyć, że sobie radze bez niego dobrze, że mam znajomych, że nikt sie ode mnie nie odwrócił, pomimo jego opowieści na prawo i lewo, jaka to ja jestem zła i podła. wciąż nie dawał mi spokoju, pogrążając się jednocześnie w swojej chorobie (alko) przez tyle lat sie przyzwyczaił, że miał nade mną władzę (Twój ex na pewno też), że nie docierało do niego, że te czasy dawno minęły i ja naprawdę wybiłam go sobie skutecznie z głowy ale to będzie trochę trwało, zanim pewne rzeczy dotrą do zżartych przez alkohol mózgów ex, i pewnie jeszcze nie raz zatruje Ci życie nie muszę pisać \"nie daj się\", bo Ty to sama wiesz :)
-
Dzięki Stellko za pozdrowienia :) ja tu jestem cały czas, tylko mało piszę, bo jesteście juz tak ze sobą zgrani, że z obcym nie bardzo ktokolwiek chce pisać ... :(
-
chociaż ja myśle, że Ty sobie poradzisz świetnie bez czyichkolwiek rad :)
-
Kasia, pewnie niepotrzebne Ci porady, ale jeśli moge to chciałabym Ci powiedzieć, że nie patrz na to co mówi Twój mąż. Jak czytam to co napisałaś, to się ciśnie tylko jedna myśl \"jakie to typowe\"!!! alkoholicy wszyscy tak mają, swojej winy nie widzą żadnej, wszyscy są winni wokoło, a najbardziej żóna, tylko nie on. Do tego stopnia nie wierzą w swoją chorobę, że mój ex, nawet jak trafił na zamknięty oddział leczenia uzależnień, to opowiadał wszystkim, że był tam, bo ma chore serce, hehe puszczaj mimo uszu jego uwagi i słuchaj tylko swojego rozumu, on nadal chce Ci zamącić w głowie i chce żebyś nadal była do niego uwiązana - jemu tez doskwiera samotność....
-
u mnie nie było dialogu nie z powodu mojej gadatliwości ;p popsuły mi się głosniki, i nic nie moge odsłuchać.... :(
-
aaaa....do tego zmierzałeś.... ale gadatliwość nie neguje dialogu, a chyba nawet jemu sprzyja?...
-
agnieszk - coś takiego znalazłam w necie, może będzie coś interesującego dla Ciebie http://alimenty.wieszjak.pl/forum/3217,kontakty-ojca-z-dziecmi.html
-
j.w. - zmień Internet Explorera na Mozille Firefox :)
-
ripleyu, a to wada czy zaleta, że jestem rozgadana tak jak stella? witaj mała czarna owieczko, no jakos tak się jednakowo zebrałyśmy na napisanie na tym topicu, ja wcześniej sobie tylko poczytywałam, bo temat mnie interesuje - albo może raczej dotyczy :) musze się dołączyć do Twojej wypowiedzi, ja równiez się zastanawiam, czy na świecie są sami popaprańcy, czy to coś ze mną nie tak póki co, moja wiedza bierze się tylko z obserwacji świata dookoła, i tylko w małej części z własnych doświadczeń....
-
no cóż, no to dobranoc... :(
-
wiem, wiem wiem, że na czacie jest inne towarzystwo porównywałam styl pisania, niz osoby w nim uczestniczące a problemy każdy ma, i żeby nie dac sie zwariować to trzeba sobie po prostu miło pogaworzyć może zbytnio upraszczam, ale mniej więcej o to chodzi :)