Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

peg

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez peg

  1. Tak mi dobrze z tym że podjęliśmy decyzję o drugim dziecku. Bardzo mnie to męczyło tym bardziej że mąż bardzo chciał a to ja cały czas miałam wątpliwości z wiadomych powodów. Aż mi tak lekko na duszy:) Niewiem skąd, ale mam tyle siły i przekonanie że to dobra decyzja. Shamanka przepraszam za pomyłkę. Czytałam ostatnie strony szybko i po łebkach i pomyliłam nicki. Thelly pisała o drugim dziecku późnowiosennym:) a nie Ty. Gamonica ze mnie ;) Zakręciłam się ;D
  2. Melduję się :) Macie rację z tym że nie można pozwolić sobie wejść na głowę. Ostatnio znieczuliłam się na tą wariatkę i nie dam sobie żeby dalej mąciła w moim życiu. Zaparłam się i nie pozwole!! I postanowiliśmy z mężem w kwestii rodzeństwa dla Mikiego - zaczynamy działać od maja:) :) Chcemy mieć drugie dziecko. I już. Więc do kogo dołączamy? Do Shamanki i Sylvianki? :) My też stosowaliśmy Lipomal a teraz mam kupiony Immunaron C i polecam go jak najbardziej. To ziołowa mieszanka wzmacniająca, na okres zachorowań. W ubiegłą zimę mały był co chwilę zaziębiony a teraz -odpukać- wszystko super. Noi chyba dobre w smaku bo Miko sam się dopomina:) A pozatym znalazłam coś takiego http://www.allegro.pl/item877542721_nartosanki_sanki_stiga_snow_racer_classic_promocja.html Miko ostatnio na tym szaleje ( ma to córka mojej sąsiadki i czasem nam pożycza), nie chce z tego zejść i wydziera się w niebogłosy jak to oddaje. Na sanki się wypchał i chyba mu to kupimy. Babcia od strony tatusia może się dołoży więc wspólnie jakoś uzbieramy. Hanio dla Rubenka U nas wychodzą teraz dolne trójki ale dzięki Bogu zupełnie bezproblemowo. Kończe bo mężuś robi kolację i zapowiada się miły wieczór;)
  3. Kobietki wejdźcie na skrzynkę. Miało być w skrócie ale wyszło jak wyszło:) Nie chciałam pisać tego tutaj
  4. Widze że trafiłam akurat w tematy - po raz mam właśnie zapalenie zatok i antybiotyki. I l4 do końca przyszłego tygodnia. Po drugie - mój Miko też bije mojego siostrzeńca który ma 10 lat. Niewiem dlaczego tak sobie go uznał. Fakt, Mikoś ogólnie delikatny nie jest i ma głupie zagrywki ale Krzysia wyraźnie sobie upatrzył i kiedy tylko da radę to mu krótko mówiąc przywali. łumaczę że nie wolno, że to boli itd ale jak grochem o sciane. A po trzecie starania o dzieciaczka:) U mnie problemem jest to że jeżeli uda mi się zajść w ciąże to od razu idę na l4 bo pracuję w warunkach szkodliwych i wtedy zostaję w domu 24h na dobę z moimi rodzicami. I co przeraża mnie najbardziej. Nie potrafimy się dogadać, wiecznie coś jest nie tak, do tego oni mają swoje nawyki których ja nie potrafię zaakceptować i od których się odzwyczaiłam bo przez 2 lata mieszkaliśmy osobno. Np mój tata wciska Mikiemu wicznie słodycze, straszy go "bebokiem" a jak ja proszę,tłumaczę albo już czasem krzykne że nie chce żeby tak robił to on się obraża i nie odzywa. Albo gada że przezemnie dostanie zawału itd. Nigdy nie dało się z nim rozmawiać a teraz to już jakaś tragedia. Moja mama zaczyna znów wszędzie wszystko chować bo non stop jej coś przeszkadza. Wiecznie czegoś szukam bo ona włazi i szpera nawet w naszym pokoju. To jest k*rwa jakis koszmar. Chcemy oboje drugiego dziecka ale przeraża mnie to przebywanie z nimi non stop. Teraz praca ato moja odskocznia a co będzie potem? Gospodarstwo, dwoje dzieci i dwoje ludzi z którymi nie potrafię żyć? Ja wiem że zaraz napiszecie że to egoistyczne itd ale ja nie umiem sobie z tym poradzić. Myśle nawet o wizycie u psychologa bo to dla mnie naprawdę problem.
  5. aniek-peg melduje się w nowym roku:) Wszystkim lipcówkom życzę wszystkiego co najlepsze - pociechy z Dzieciaczków, miłości, cierpliwości i zdrówka, bo bez tego ani rusz! Święta, Sylwester minęły szybciutko ale przyjemnie. Mam pewien niedostyt ale jeszcze jest czas aby to nadgonić;) Czytam was na bieżąco ale jakoś brakuje czasu na pisanie. Od czasu jak przejęliśmy gospodarstwo rodzicow doba powinna trwać 36 h żeby zdążyć ze wszystkim. Pewnie gdybym zrezygnowała z pracy to byłoby łatwiej ale tego nie zrobię. To moja odskocznia, moje uspokojenie i wolę tyrać po nocach z zaległościami niż rezygnować z pracy. Miko ma się dobrze:) Łobuz z niego straszny. Dziś ma śliwę na czole i z drugiej strony nad okiem. Jedna się zagoi i znów kolejna. Gadać nie chce i nocnika nie cierpi. Gadaniem się nie przejmuję ale z tymi kupami do pieluchy już mnie wkurza. I najlepsze jest to że nie załatwi się do pieluchy w której już chodzi. Kupe walnie zawsze jak mu zmienię na czystą. Brak mi słów na cwaniaka:) Tuż przed nowym rokiem byłam pewna że jestem w ciąży. Spóżniony okres, objawy te same jak w poprzedniej ciąży. dzień przed tym jak miałam robić test przewróciłam się tak porządnie. Nabiłam sobie krwiaka u dołu pleców, ogólnie potrzaskałam się okrutnie - i niedługo potem zaczęłam plamić a następnego dnia dostałam okres. Niewiem czy to zbieg okoliczności czy po prostu poronienie...:( :( Jutro idę do lekarza, zobaczymy co powie. Zmykam jeszcze na pocztę bo dawno tam nie zaglądałam.
  6. ainom u nas Miko odstawił się sam od butli. Wypijał bebilon w dużych ilościach. Aż ni stąd ni zowąd uparł się że butla jest be. I koniec. Próbowałam zmienić mleko ale wszystko było be i kończyło się wylewaniem do zlewu. Aż w końcu się wkurzyłam i zrobiłam mu po prostu płatki z krowim mlekiem i podstawiłam pod nos:) Z założeniem że ich nawet nie skosztuje. A tu zdziwko bo mały wsunął całą porcję. I tak zostało. Obserwowałam go czy nie ma jakiejś wysypki, jakie robi kupki itd ale wszystko jest ok:) A co do barszczyku to nie pomogę. Najwyżej z pierożkami;)
  7. Ja też daję witaminę D i doktorka kazała ją podawać aż do drugich urodzin. Na Mikołaja kupiliśmy Mikiemu walizkę z narzędziami:) Ostatnio jak mąż pracował w garażu to mały dorwał się do kluczy, kombinerek itd i tak mu to pasowało że ciężko było go stamtąd zabrać. Więc uznaliśmy że kupimy mu narzędzia:) A pod choinkę tak jak Pampusia chcemy kupić sanki. Ainom pytałaś gdzieś tam wcześniej o krowie mleko. Ja podaję już od jakiś 3 m-cy i wszystko jest ok. Rozcieńczam z odrobiną wody i mały wsuwa z płatkami :) Kurde, coś niedobrego dzieje się ostatnio z moim kręgosłupem. Wczoraj tak mnie bolał gdzieś w dolnej części że promieniowało to aż na nogi i ręce:( Miałam zdrętwiałe dłonie i ledwo chodziłam. Od kiedy pamiętam to coś tam się z tym moim kręgosłupem działo ale jakoś się to zawsze rozchodziło po kościach. Ale ostatnio mam dużo wysiłku fizycznego, sporo podnoszę ( jak to przy pracy na gospodarstwie ), do tego jeszcze zabraliśmy się za porządki wokół domu i chyba się przeforsowałam. Wybieram się w poniedziałek do lekarza rodzinnego po skierowanie do jakiegoś specjalisty ale pewnie terminy będą takie że trzeba będzie iść prywatnie. Wrrr, jeszcze tego mi było trzeba
  8. Się uśmiałam z tej kozy i owcy:D Hehe:) Jeśli chodzi o spanie to u nas od początku tak samo - wieczorne spanie ok 19 i niema że boli. A w dzień mamy teraz spanko ok 11, godzinke w porywach do dwóch. Mały zasypia w łóżeczku przykryty kocykiem. Oczywiście ze smokiem w dziobaczku:( Przymierzam się do odstawienia smoka ale przyznaje - że odkładam to z własnej wygody. Ale najpóźniej zabiorę się za to od nowego roku. To już postanowione:) Pozatym Miko nienawidzi nocnika i mycia zębów:( Na nocnik nie usiądzie a szczoteczke wsadzi sobie co prawda do buzi ale po średnio 3 sekundach ja wywala i koniec. I martwi mnie to bo zaczynają się mu robić żółte ząbki. Zmieniałam pasty, szczoteczki ale bez efektu. Niewiem o co chodzi bo kiedyś chętnie myliśmy ząbki i załatwiał się przez długi czas na nocnik a teraz koniec. Niewiem o co biega... Shamanka aż mi się głupio zrobiło po tej mojej ostateniej wypowiedzi na temat rodziców. Napisałam że moi utrudniają nam życie ale nawet przez moment nie pomyślałam tak o twoich rodzicach i twojej sytuacji. Pisząc że mnie zrozumiesz i że mamy podobną sytuację miałam na myśli to że moi też mi powtarzają że niedam sobie nic powiedzieć, że się odszczekuję i chodziło mi o sytuację takie jak np opisałaś z tym ręcznikiem i wycieraniem dziubka. A to o rozwalaniu rodziny tyczyło się już tylko mnie. Nie chciałam żebyś źle mnie zrozumiała. Hanio pytałaś kiedyś o zbiory w tym roku. Więc jako tako. Tragedi niema bo nie straciliśmy ale też nie zyskamy. Taki rok wlał - wylał. I jak z tym naszym spotkaniem? Bo miałyśmy się spotkać na roczek naszych Pociech:)
  9. Oj, co tu smutno :( Ja tez chetnie sobie poplacze i ponarzekam bo mam ostatnio maksymalna chandre. Shamanka chyba zrozumie mnie najlepiej - mieszkanie z rodzicami wyglada u mnie dokladnie tak samo jak u ciebie. Ta sama gadka, te same hasla, styl bycia itd. Tylko u mnie dochodzi do tego marudzacy i wiecznie z wszystkiego niezadowolony, wrzeszczacy po mnie i po mamie TATA.Dobija mnie to i mam ochote sie wymiksowac z tego wszystkiego. Tylko niestety niemam takiej mozliwosci. Jak pomysle ze mieliasmy miec wlasny dom to krew mnie zalewa. Mam wrazenie ze moi rodzice rozwalaja moje zycie i moja rodzine... Ustronianko ja tez krzycze ostatnio na Mikiego i tez jest mi z tym zle...Az niewiem co napisac. Moze tyle ze jestesmy tylko ludzmi i mamy po prostu slabsze dni. Miko strasznie kaszle i ma katar. Zarazil sie od mojego taty ktory jest chory od dwoch tygodni ale do lekarza nie pojdzie. A uparcie przychodzi do mikiego, tuli go, nosi, caluje a jak zwracam mu uwage albo zabieram malego z jego rak to po mnie wrzeszczy i obraza sie. Mam mu ochote wtedy powiedziec ze jest idiota i ze mam go dosc... Straszne rzeczy tu dzis pisze. Az mi glupio. Odezwe sie raz na miesiac i jeszcze marudze. Ale jakos tak mi ciezko ostatnio
  10. Witajcie kobietki:) No całe wieki... Czy wogóle pamiętacie mnie jeszcze???? Nie pisałam tak długo bo ostatnio nasze życie wywróciło się do góry nogami. Totalnie. Mieliśmy się budować aż tu nagle moja nawiedzona siostra - na dzień przed wjazdem koparki na działkę - oznajmiła nam że nie będzie mieszkać z moimi rodzicami i ONA CHCE SIĘ BUDOWAĆ. Czyli generalnie rozwaliła tym nasze 3-letnie plany, marzenia...A ja nie mam wyjścia - dom jest formalnie mój więc jakie miałam wyjście? Żadne. Długo by gadać. To co zrobiła jest po prostu nie poważne i nie do pojęcia. Przez ostatnie dwa miesiące układamy wszystko na nowo, próbujemy odzyskać zainwestowane pieniądze, mąż musiał zwolnić się z pracy żeby zająć się gospodarstwem. Ale powolutku wychodzimy na prostą i wracamy do żywych. Więc tutaj też wracam. Jeśli jeszcze mogę... Miko wyrasta na małego kaskadera - szaleńca. Ogólnie jest ok, tylko niepokoją mnie jego napady furii - jak tylko czegoś nie wolno lub coś jest nie po jego myśli to masakra- szczypie, drapie, gryzie, przewraca się itd. Trwa to chwilę ale jest przerażające. Ale zaraz potem zaczyna się chichrać i też się przewraca ale z radości:D Jemy już wszystko normalnie. Sam odstawił się od butli, więc na śniadanie i kolację są płatki z krowim mlekiem, obiady też takie jak my. Ma apetyt, zjada wszystko ale jest niesamowity łasuch. Uwielbia ciastka i trzeba je po prostu przed nim chować:) Pozatym biega, szaleje i nie ma nic z grzecznego dziecka. Wszędzie wejdzie, wszystko przewróci, poliże, itd. I co najlepsze ja nie jestem mamą ale tatą. Nie mówi mama i koniec. Gada dziadzia, baba, ciocia, tata, dom, kot, dzidzia, ale mama nie powie. Także ma dwóch tatusiów:) Ale jeżeli powie się mu - daj mamusi buziaka, przytul mamusię albo podaj coś mamusi to wie, że mama to ja. Więc tyle dobrze:) Uwielbia się przytulać i jak chcę wyjść gdziekolwiek to muszę wychodzić cichaczem bo inaczej afera. Powiem wam że nie wiedziałam że tak można mocno kochać...Dziecko to naprawdę cud. Muszę nadrobić zaległości bo trochę ich mam tutaj. Mam nadzieję że u was wszystko dobrze i spokojnie. Także zmykam do czytania:)
  11. Miko dostał w prezencie od cioci właśnie tego osiołka ale u nas niestety się nie sprawdził. Jedyne co go w nim interesuje to pokazywanie gdzie ma osiołek oczy a gdzie uszy:) I tyle. Ale za to podobał mu się ten stoliczek który wkleiła Ainom. Mały chichra się najbardziej podczas zabawy a "akuku". Ale trzeba to robić tak baaardzo efektownie - najpierw skradać się cichaczem a później najlepiej wyskakiwać z piskiem zza drzwi albo zza kuchennego blatu:) Efekt murowany:)Aż przewraca się ze śmiechu. Głupie miny też czasem działają. I bieganie za nim i udawanie że chce się go złapać ale niby się nie udaje:) Lipenka u nas też zdarzają się biegunki i niewiem jaki jest tego powód. Fakt że Miko je razem z nami i do tego bardzo dużo owoców i warzyw ale czy to przez to? Na ogół robi 3 kupki w ciągu dnia i z tego jedna zwykle jest prawie wodnista. Apetyt ma, nie choruje, nie gorączkuje. Niewiem. Poradź coś proszę Pozatym martwią mnie dwie rzeczy. Po pierwsze Miko mało mówi - tylko tata, dziadzia, doda (tak się nazywa nasz pies) i baba. Naśladuje świnki, krówki i traktor. Czasem sobie myśle że to mało. Albo po prostu za dużo oczekuję od swojego Brzdąca. A druga sprawa - jego wymuszanie krzykiem, gryzieniem i szczypaniem. Jest krótko mówiąc nieposłuszny. Olewa co się do niego mówi, nie słucha i zawsze chce postawić na swoim. I jak z tym walczyć? Póki co ignoruję te napady złości ale mąż się wczoraj wkurzył i uznał że najwyższa pora coś z tym zrobić. I np. jak Miko znów zabierał się za kręcenie kurkami z gazem i nie reagował na upomnienia to tata zabierał go z tego miejsca i sadzał w łóżeczku a Miko oczywiście wrzask. I tak mogłabym sypać przykładami. Niewiem co robić bo są momenty że czuję się jak w Superniani...
  12. Witajcie kobietki Ja jak zwykle po bardzo długiej nieobecności. Przeczytałam tylko tą stronę i mnie poraziło!!! Pampusia, nie jestem sobie w stanie wyobrazić co musiałaś czuć. Ja jestem przerażona jak Miko nabije sobie guza itp a co dopiero w takiej sytuacji. Jak dla mnie jedno jest pewne - nie można więcej dopuścić do sytuacji aby Julka zostawała z nią sam na sam. Jeżeli chodzi o osoby upośledzone to wypowiem się w tym temacie bo pracuję z dziećmi chorymi i miałam też praktyki w zakładach, na warsztatach terapii zajęciowej itd. Wydaje mi się że Hanio poniosły emocje jak pisała o zlaniu tyłka i o zakładach. Ja nie zgadzam się z tym aby osoby chore umysłowo bić albo zamykać. Fakt, chorzy czują to że wolno im więcej niż normalnym osobom. Że więcej "ujdzie im na sucho". Ale bicie tutaj nic nie da. A zakłady? To niszczy ich całkowicie. W mało których domach opieki są odpowiednie warunki. Na ogół brakuje wyszkolonego personelu, ludzie do pracy i opieki są zatrudniani "z ulicy". Nie mają pojęcia o pracy z takimi osobami, o terapiach o niczym. I nic nie robią aby się w tym kierunku kształcić. Olewa zupełna. Po drugie z godności osób chorych nie zostaje nic. Dorośli mężczyżni ubierani są w czapki z pomponami bo bo co ich elegancko ubrać. Dorosłe kobiety mają uczesane kucyki i wymalowane szminką rumieńce. A co tam. Krew mnie zalewa jak widzę coś takiego ale tak niestety jest. Te osoby nie rozwijają się tylko jeszcze bardziej cofają w rozwoju. Nie mówię że jest tak w każdych zakładach ale niestety w większości. Myśle że rodzice tej dziewczyny powinni dążyć do tego aby zorganizować jej wolny czas. Tzn warsztaty terapi zajęciowej to super sprawa, są organizowane zajęcia np w ośrodkach gminnych ( przynajmniej tak jest w naszych okolicach) itd. Jest sporo zajęć dla osob upośledzonych. Wiem że na wsi jest trudniej ale jest to możliwe. I przede wszystkim ustawienie odpowiednich leków - to już połowa sukcesu. Się rozpisałam:) Ale trafiłam akurat na mój temat:) Jeśli chodzi o bicie...Są sytuacje kiedy klaps przyniesie lepszy rezultat nic tłumaczenie po raz tysięczny czegoś tam. Ale klaps a nie spranie tyłka. Ale to tylko w podbramkowej sytuacji. I dziecko powinno wiedzieć czym zasłużyło na klapsa. Pozatym u nas ok. Mały biega, krzyczy, je to samo co my ( z dziecinnego jedzenia została tylko butla rano i wieczorem ),nadal interesują go tylko traktory i też tańczy jak słyszy muzykę:) Generalnie nic pozatym się nie dzieje. Zebów nadal mamy osiem. I właśnie tutaj jest problem bo Mały uwielbia gryżć jak coś mu nie podpasi. Złości są nadal ale olewam go wtedy i przechodzi.
  13. Witajcie dziewuszki:) Ja tak tylko szybko bo jak zwykle z niczym nie mogę zdąrzyć..:( Ustronianka zupełnie nie przejmuj się tym że Maluszek jeszcze nie chodzi. Po pierwsze to ma jeszcze na to duużo czasu a po drugie jest po poważnej chorobie i troszkę czasu minie zanim odzyska w pełni siły. Mój Miko też miał to paskudztwo tylko zdecydowanie łagodniejsze - kupki przez 4 dni, temperatura 39, bez wymiotów (obeszło się bez szpitala ). Przed chorobą chodził pięknie od dwóch tygodni a po chorobie koniec. Ponad dwa tygodnie trwało zanim na powrót zaczął chodzić. Był taki słaby. Mati też potrzebuje czasu żeby nadrobić to co stracił przez choróbsko. Więc spokojnie. Najważniejsze że wraca do formy. Teraz będzie już z górki. Na chodzienie też przyjdzie pora. Dla Was Rubenku trzymaj się dzielnie Buziaki dla wszystkich
  14. Dasia szczepiliśmy się na tą nieszczęsną odrę, różyczkę i świnkę właśnie MMR. Wiem że jestem przewrażliwiona ale jak mam się nie bać o swoje dziecko tym bardziej że coraz więcej osób krytykuje szczepienia? Zdania są bardzo podzielone i tak naprawdę to cholera wie kto ma rację. Każdy ma argumenty za i przeciw. Mam mętlik i mnóstwo obaw...
  15. Witajcie:) Ja znów po dłuższej nieobecności... Ustronianka modle się o zdrowie dla Twojego Synka i o siły dla Ciebie Jesteś najlepszą matką dla swojego dziecka i nigdy nie możesz w to wątpić!! Shamanka sytuacja z mężem do bani. Ciężko się żyje na pozór razem ale osobno. Ale ciężko też odejść. Dla ciebie My byliśmy dziś na szczepieniu. Boję się jak cholera żeby coś się nie porobiło. Dlaczego szczepienia są obowiązkowe? Gdyby było inaczej na pewno nie pozwoliłabym zaszczepić Mikiego tą szczepionką. Także kilka kolejnych dni to będzie dla mnie koszmar... Wysłałąm na poczte filmik jak mój Mikołaj tańczy:) Jak tylko słyszy muzyczkę to zaraz rusza dupcią;)
  16. Witajcie dziewczyny:) Po pierwsze to składam serdeczne życzenia dla naszych lipcowych Solenizantów Po drugie to nie zalgądałam tutaj ze 3 tygodnie więc mam gigantyczne zaległości. Przeczytałam tylko po łebkach dwie ostatnie strony. U nas się pozmieniało bo zaczęłam prace ( nic w zawodzie, łopatologia totalna ) ale najważniejsze jest to że praca jest na miejscu i na dwie zmiany. Więc mąż wraca do domu a ja wychodzę albo na odwrót:) Nie mieliśmy wcześniej z kim zostawiać Małego więc taki ukłąd nam idelanie pasuje - Miko jest tylko z nami, my spokojnie idziemy do pracy. I nawet dla naszego małżeńśtwa wyszło to na dobre bo czekamy na siebie, tęsknimy, dzwonimy itd. Ach, jest jak na początku znajomości;) I ja odżyłam - mimo że praca raczej do bani to ludzie super, jest wesoło i czas szybko mija. A o pracy w zawodzie pomyślę jak Miko pójdzie do przedszkola:) Hmm....Było coś o komarach. No u nas jest po prostu plaga Gryzą cały dzień. Smaruję Bączka fenistilem jak go paskudy pogryzą. A w mieszkaniu mamy moskitiery w oknach. Są niedrogo w castoramie. Pampusia Bączek też chodził na paluszkach a do tego zaczął dziwnie wykrzywiać jedną nóżkę. Ale u nas to minęło samo. Ale wiem że miałam zamiar iść do lekarza ale ze względu na to krzywienie nożki a nie na chodzenie na paluszkach. Ja myśle że póki co niema co panikować. Jeżeli będzie chodzić sama, tak pewnie i nadal na paluszkach to wtedy warto odwiedzić lekarza ale narazie wydaje mi się że niema po co. Zaczynam wprowadzać powoli mleko krowie. Tzn Bączek póki co wypija swoj bebilon ale później zjada ze mną śniadanie - mleko krowie z platkami:) Nic się nie dzieje a mały to uwielbia:) Pozatym je wszystko, a zwłaszcza uwielbia pomidory, marchewke, brokuły i kalafior:) Codzień robię więcej na obiad bo Mały ma później przegryzkę na cały dzień. To tyle póki co. Muszę lecieć bo w tym tygodniu moja kolej na gotowanie obiadu. Ustaliliśmy z mężem że gotuje ten który jest rano w domu. No więc spadam:)
  17. Wszystkiego naj naj dla dzisiejszej Solenizantki Składam też od razu życzenia dla naszych Bliźniaków oraz dla Kaliny . Zajrze dopiero w poniedziałek więc dlatego tak z wyprzedzeniem:) Agatha szkoda że pogoda do bani:( Ale może jeszcze się wypogodzi. Za to u nas upał już trzeci dzień z rzędu. Fajnie że mamy tutaj dwóch Lipców;) Larsa i Męża Agathy mam na myśli:) Dobrze będzie poznać męski punkt widzenia w niektórych kwestiach. Bunia mnie nie bolało prawie wogóle pierwsze badanie ginekologiczne po porodzie. Jestem prawie pewna że to zależy od delikatności lekarza. Ja bym zmieniła od razu. Kurcze, Bączek od ponad miesiąca nie chce się załatwiać do nocniczka. A siusiał i robił kupki przez długi czas. a teraz koniec. Nie usiądzie wogóle. ale łaskawie mnie poinformuje jak już załatwi się do pieluchy. Niewiem o co chodzi:( My dziś idziemy na wesele:) Cieszę się bardzo bo będzie fajna ekipa:)w poniedziałek wrzucę jakieś fotki. także uciekam się stroić:)
  18. Wpadłam akurat w temat który przerabiałam tej nocy - walczyłam z truskawkami i porzeczkami:) Truskawki zamroziłam i zrobiłam dżem na żel-fixie i sok z czarnej porzeczki. Za borówki też się muszę zabrać. Misiaczkowa tak po prostu wrzucasz owoce do słoika, zasypujesz cukrem i pasteryzujesz? Długo mają się gotować? ( przepraszam za głupie pytania ).Hmm, muszę tak zrobić bo nigdy nie próbowałam... Hanio o ile dobrze pamiętam ( albo nie dobrze ) wspominałaś coś kiedyś o dżemie porzeczkowo-bananowym? Bo niewiem czy mi się to śniło;) Jeśli go robisz to warto? Jak tak to proszę o przepis:)
  19. Ale sie teraz z siebie usmialam - otwieram cafe na biezacej stronie i czytam wpis Kareniny \"Cholipcia, nie widzę tych zdjęć, a Wy? i sobie mysle -\" kurde,co to za Cholipcia do nas dołaczyła? Orginalny nick\". i dopiero po kolejnym wpisie kapłam sie o co chodzi :D Rany,co ze mnie za gamoń :D
  20. bo jak byliśmy na ostatnim szczepieniu to wpisano nam że mamy się stawić po skończeniu pierwszego roku na kolejne szczepienie. I dlatego byłam pewna że jest obowiązkowe skoro wogóle nie zapytano mnie o zdanie
  21. ale ta szczepionka jest chyba obowiązkowa? Ja na myśl o szczepionkach mam dość:(
  22. Cześć Mamusie:) Dawno mnie tutaj nie było. Po pierwsze pogoda beznadziejna po prostu. Burze non stop, deszcz :( Szkoda gadać...Wczoraj we wsi obok nas przerwało wały i zalało niektóre domy doszczętnie. Woda wogóle nie wsiąka w glebę,a tutaj nie zapowiadają poprawy pogody. Tyle że wspominają o nagłym upale. A to byłoby zabójstwo dla nas wszystkich. W naszej okolicy ludzie utrzymują się z rolnictwa - i to są nie byle jakie gospodarstwa ale zadbane, dobrze wyposażone itd - i w momencie jak przyjdzie upał to nasze ziemniaki ugotują się po prostu w rządkach. Nie wiadomo co będzie też z połowem ryb - tam gdzie mamy staw ciągnie się całe pasmo stawów - w momencie tej burzy z ubiegłego tygodnia woda wylała i zrobił się jeden ogromny staw. I pytanie tylko kto będzie miał udane łowy w tym roku? Bo w którym stawie są teraz ryby - nie wiadomo. A ryby i ziemniaki to główne utrzymanie moich rodziców i sąsiadów. I co dalej? Niewiem... Pozatym to ok. Mały też jest taki złośnik jak Maksio Pszczoolki i Norbercik Buni. Wali głową, krzyczy, tupie jak mu coś nie pasi. Olewam go wtedy i tyle:) Ostatnio nie pozwoliłam mu wyrzucać papierów z szafki, zasłoniłam ręka drzwiczki żeby ich nie otwierał to najpierw mnie użarł a potem się darł:) A ja czekałam cierpliwie aż mu przejdzie... Nadyia strój jak najbardziej ok:) Hanio ty chudzielcu nasz;) W pozytywnym tego słowa znaczeniu! Sylvianka ja też prowadzę taki zeszyt budowy. Zapisków w nim przybywa,pieniązki uciekają a póki co to siedzimy nadal w papierach. Ale byle do września i bierzemy się za robienie drogi:) Jeśli chodzi o picie. Hmmm...ostatnio byliśmy na browarku ze znajomymi i wypiłam pół małego piwka. I co? I wracałam z głupim uśmiechem na twarzy do domu;) Wychodzi ta prawie dwuletnia abstynencja. W sobotę idziemy na wesele i pewnie wypije szampana i Mężuś zaniesie mnie do domu:) Dobra, lecę bo mamy pojechać do kuzyna na chwile. A teraz przedostać się przez wieś to trzeba się trochę nagimnastykować. Most zamknięty i oczywiście nikt \"z góry\" nic z tym nie robi. Postawili znak i koniec. Barany
  23. Thelly u nas już chyba wszystko wraca do normy:D Miko odzyskał apetyt, humor dopisuje i co najważniejsze dziś były tylko dwie kupki, luźne co prawda ale nie wodniste. I w końcu przespał całą noc, tak jak zwykle. Dziękuję za pamięć Czy Wasze pociechy lubią warzywa? Bo Miko od jakiegoś czasu zajada się gotowanymi warzywami, tak po prostu daję mu do ręki np różyczkę brokuła i wsuwa:) I co najlepsze woli to niż np biszkopty. Dziś zrobiłam mu jajecznicę na masełku i już miałam mu podać a tu Miko zobaczył marchewkę wyjętą z zupy i wrzask. Nie będzie jadł jajecznicy bo on chce marchewke. I efekt taki że ja zjadłam jajecznice a Bączek marchewke z zupy:) Pozatym kupiłam sobie dziś kieckę na wesele. Bo idziemy w lipcu na dwa wesela i trzeba jakoś wyglądać. Także podeślę fotki:) Cieszę się strasznie bo nie pamiętam kiedy sobie coś do ubrania kupowałam
  24. heheh Nadyia widze że u Ciebie luzik:) Niewiem co ci doradzić w sprawie orgazmu...Może jeszcze nie odkryliście pieszczot albo pozycji która cię położy na łopatki :P No ale z drugiej strony jak ty się kobieto kochasz raz na 9 miesięcy to kiedy to mieliście odkryć? ;) Nie no, żartuję:) Może zorganizujcie sobie wieczór - wiem że to oklepane ale sprawdzone - świeczki, wino jakiś gadżecik i przede wszystkim luz psychiczny. Do tego jeszcze niech mąż tym razem skupi się tylko i wyłącznie na Tobie. Myśle że powinno dać efekty.
  25. Hanio a jak tam u Ciebie? Bo teraz czytam na interii o tej burzy i w waszej okolicy też chyba nie było lepiej? Podoba mi się ten strój który wkleiła Agatha. Ja też muszę kupić bo niemam ale boję się przez neta. A tak mi się spodobał...
×