Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

znów to zrobiłam...

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez znów to zrobiłam...

  1. Witajcie! Wlasnie dolaczylam do Was i dokonalam pierwszych wpisow w tabelce. Niestety dwoch dni nie pamietalam. Jest jeden plus, reszta niestety minusy. Te z wykrzyknikiem oznaczaja MEGA masakre. Moznaby w ten sposob pokazywac stopien masakry, mysle, ze to dobry pomysl, bo minus minusowi nierowny :) Licze, ze po dzisiejszym dniu wpisze sobie plusika. Poza tym zamowilam sobie wychwalana przez was maseczke Soraya - zobaczymy jak na mnie podziala. Oczywiscie dam znac. Poki co moge wam polecic krem gojacy Avene (stosuje sie go m.in. po zabiegach chirurgicznych). Nalozylam go po ostatniej masakrze, i widze ze calosc sie znacznie lepiej i szybciej goi. Nazwe podam pozniej, bo nie mam go przy sobie. Nie znam tez ceny, bo uzywam probek (bodajze 5 ml, ale jest bardzo wydajny).
  2. Jak to milo, ze zostalam ujeta w spisie :) Choc wolalabym w nim nie figurowac! Sluchajcie, mam pytanie: myslicie, ze jak juz wyjdziemy definitywnie z tego nalogu, jest szansa na to, ze nasze twarze beda wygladac tak jak wczesniej albo i lepiej? Tzn. czy damy rade doprowadzic ja do normalnego stanu, czy tez juz na zawsze bedziemy \"naznaczone\"? Mnie sie jakos nie chce wierzyc, ze znikna mi kiedys te wszystkie blizny i dziury...
  3. Witam wszystkich po dluuuugiej przerwie! Pelnej wzlotow i upadkow, a w efekcie - jedna wielka porazka. Byly momenty gdy myslalam, ze juz naprawde z tego wyszlam. Poszlam nawet do dermatologa, dostalam dobre masci i kremy, ktore pomogly, potem bylam na dwoch wyjazdach i myslalam, ze nie bede miala mozliwosci wyciskania, bo nie bylam sama.. A jednak znalazlam sposob. I to na jednym i drugim wyjezdzie. Zmasakrowalam sie tez w swieta i sylwestra (nie wiem jakim cudem udalo mi sie to potem zamaskowac). Praktycznie od Sylwestra to sie nasililo i teraz praktycznie codziennie lub co drugi dzien sie masakruje. Moja skora stracila juz troche na sprezystosci, zmarszczki mimiczne zaczely wylazic i nie znikaja, bo jak maja znikac, skoro skora jest maltretowana... Jestem zalamana. Widze tutaj wiele nowych twarzy, ja jestem chyba jedna z najstarszych stazem. I nie ma sie czym chwalic... No coz, trzeba wziac sie w koncu w garsc i sprobowac po raz kolejny. Wracam do was z podkulonym ogonem.
  4. Zreszta spojrzcie np. na leczenie narkomanow. Jak narkoman idzie na detoks, to nie robi sie tak, ze calkowicie odcina sie go od uzywek, lekow,, bo inaczej pewnei by sie zabil albo dostal niezlego pierdolca. Podaje mu sie leki w pewnej dawce, ktora sie sukcesywnie zmniejsza, az organizm sie powoli odzwyczai i juz nie bedzie potrzebowal. Nie mozna tak od razu, skrajnie, odzwyczaic organizm, ktory pare ladnych lat sie do czegos przyzwyczajal, tego nikt nie jest w stanie psychicznie zniesc. Tak wiec apeluje: nie zadreczajmy sie. Obierzmy taktyke wyciskania rzadszego i w mniejszej ilosci. Jezeli oczywiscie uda sie od razu zaprzestac calkowicie to super, ale jesli po jakims czasie (tygodniu, miesiacu) znowu cos nas najdzie, to po prostu sie tym nie przejmujmy. Albo jak ktos kiedys pisal - zacznijmy np. od niewyxciskania brody, a wszystko inne na razie tak. Potem dolaczmy do tego czolo, potem nos i kolejne partie twarzy, az w koncu nie bedziemy dotykac calosci, a organizm i psychika sie odzwyczaja i bedzie ok. Co wy na to? :)
  5. No niestety, nie wytrwalam w swoim postanowieniu, aczkolwiek wyciskam znacznie mniej i tylko to co potrzeba. Powoli, powoli do celu. Nie wierze, ze od razu uda mi sie calkowicie przestac dotykac twarzy. Trzeba bedzie obrac inna taktyke, mianowicie - coraz mniej i rzadziej wyciskam, az w koncu w ogole. Najbardziej zjadaja nas te wyrzuty sumienia. Bo nawet jak czasem cos sie wycisnie malego, co wcale nie musi pogorszyc ogolnego stanu twarzy, a czasem wrecz moze pomoc! to i tak mamy po tym takie wyrzuty sumienia, ze nadchodzi trans i ta obojetnosc (wycisnelam jednego, poddalam sie, nie wytrwalam, wiec wycisne za kare jeszcze wiecej). Wlasnie, KARA! To chyba na tej zasadzie dziala, ze w chwilach slabosci i nawet przy wycisnieciu jednej jedynej malej rzeczy, wymierzamy sobie za to kare w postaci totalnej masakry. Mysle, ze powinnismy przestac sie tak obwiniac i poprostupodejsc do tego lzej - wycisne jednego, dwa, usmiechne sie, to przeciez nic. I tyle. Bez zadreczania sie. Tylko jak tu sie nie zadreczac :|
  6. Ja tez jakos sie trzymam. To juz 3 dzien (czy nawet 4, ale niech bedzie ze 3). Rzeczywiscie pogoda motywuje, ale co z tego, skoro wieczorem i tak slonca nie ma, robi sie ciemno i depresyjnie, a w sztucznym swietle widac wszystko jak na dloni... Boje sie kazdego wieczoru kiedy zmywam makijaz...
  7. Wyciskarka, jak tam? Bo ja wczoraj z WIELKIM trudem powstrzymalam sie od majstrowania przy twarzy. Ale naprawde nie wiem jak to zrobilam, bo po zmyciu makijazu wpatrywalam sie w twarz z 15 min i dotykalam, tzn. przejezdzalam palcami w poszukiwaniu nierownosci. Nie wiem jakim cudem udalo mi sie powstrzymac, ale udalo sie. Nie ciesze sie wcale, bo ochota jak byla tak jest i zobaczymy co bedzie dzisiaj :(
  8. Wczoraj znowu mnie dopadlo :( przezywam teraz straszne stresy i nie daje rady po prostu :(
  9. To idziemy leb w leb :) Musimy wiec trzymac sie razem :) Obiecujemy, ze dzisiaj nie tkniemy twarzy!
  10. Jedzenie ma ogromny wplyw na stan naszej skory. Mowi sie \"nie chwal dnia przed zachodem slonca\". a ja wczoraj pchwalilam i mam za swoje... Zaraz po napisaniu wczorajszego posta, poszlam do lustra i bach. Co prawda nie jest zle i jestem nawet zadowolona, bo wszystko co mialo wylezc, wylazlo nawet ladnie, no ale liczy sie sam fakt. Tak wiec zaczynam od nowa. Dzien 1. Do wyjazdu zostal miesiac.
  11. Dobiega konca dzien 2. Poki co sie trzymam. Wrocilam do Brevoxylu, on mi troche pomaga. Ale poniewaz dosc dlugo go nie uzywalam, to skora juz sie odzwyczaila i swedzi teraz. Ogladalam dzis kostiumy kapielowe, zaczynam myslec powoli o wyjezdzie. Moze jak zaczne kompletowac letnia garderobe, to mnie to jakos dodatkowo zmotywuje do niewyciskania... Jesli chodzi o mikrodermabrazje, to sam zabieg w ogole nie boli, tyko czuje sie takie lekki zluszczanie. Potem kosmetyczka naklada maseczke, krem regenerujacy, robi masaz itd. Calosc jest bardzo przyjemna. Mozna sie malowac bezposrednio po zabiegu, jesli musisz, ale lepiej tego nie robic, zeby skora odpoczela. Ja zawsze umawialam sie wieczorem, jako ostatnia, zeby w ciemnosciach w spokoju wrocic do domu i juz nie zmywac buzi do rana. Juz po pierwszym razie widac roznice. Najlepsze jest to, ze ten zabieg oczyszcza tez skore z zaskornikow (o wiele lepiej niz kawitacja). Wiec cera wydaje sie naprawde czysta i promienna. Oczywiscie nie jest to tania impreza - trzeba wydac od 150-200 zl jednorazowo, ale warto. Wydam kazde pieniadze zeby wyjsc z tego nalogu. Bardzo zaluje, ze przerwalam zabiegi i zniweczylam efekty. Musze sie wziac w garsc, to moze za 2 tygodnie tez juz bede mogla pojsc znowu na mikro.. Musze jeszcze zamknac naczynka laserem, bo sobie kilka rozwalilam.
  12. Polecam zabieg mikrodermabrazji - oczyszcza z zaskornikow, regeneruje i odmladza. Trzeba zrobic kilka, a nawet kilkanascie zeby efekt by super, no i przede wszystkim: NIE WYCISKAC! Ja poprawe widzialam juz po pierwszym zabiegu, i moi bliscy takze. Ale potem przerwalam, bo zaczelam sie masakrowac, wiec to bylo bez sensu. Jak znowu uda mi sie przestac, to na pewno powtorze zabiegi. W polowie maja wyjezdzam na upragnione i zasluzone wakacje, wiec juz teraz musze definitywnie przestac!! Bo zostal mi miesiac a wiec dokladnie tyle ile potrzeba skorze na pelna regeneracje. Oczywiscie wiem, ze do tego czasu nie znikna mi blizny i przebarwienia,ale niech sie ogolny stan cery chociaz poprawi. Chcialam tez zrobic chociaz ze dwa razy mikrodermabrazje przed wyjazedm, ale musze sie sprezyc, bo po tym zabiegu nie mozna sie opalac dwa tygodnie. A wiec juz za jakies dwa tygodnie musialabym zaczac sie pojawiac u kosmetyczki. Myslicie, ze mi sie uda? Trzymajcie kciuki, blagam!! Przeciez nie moge sie tapetowac w kraju, w ktorym jest trzydziesci pare stopni!! Zaczynam od dzis: dzien 1.
  13. Ja dzisiaj musialam poprawic pare rzczy po ostatnim nieudanym grzebaniu. A wiec zaczynam od jutra! Aha, wiecie c jest bardzo dobre do nalozenia od razu po mega masakrze? Witamine E w kroplach. Byc moze wczesniej o tym pisalam, w kazdymm razie powtorze - pare kropel witaminy rozcieramy w dloniach i wklepujemy w skore twarzy (jest tlusta). Na drugi dzien skora wyglada o wiele lepiej niz bez witaminy. Ale lepiej nie stosowac jej zbyt czesto...
  14. Dolaczam sie do waszych swiatecznych postanowien... U mnie bylo juz tak dobrze, ze nie czulam potrzeby nawet zagladania na forum - chcialam zapomniec o tym nalogu. Ale niestety. Jak zwykle to sie odrodzilo po pewnym czasie. Juz nawet nie chce mi sie ryczec z tego powodu, przyzwyczailam sie... Brzmi okrutnie, co? Niestety musze w koncu sie zmobilizowac i to na powaznie, bo w maju czeka mnie wyjazd do cieplych krajow, gdzie temperatury dochodza do 40 stopni. W takim upale nie mozna nosic tapety. Bede wiec wystepowac saute. A zeby nie straszyc ludzi, musze doprowadzic cere do porzadku. Mam nadzieje, ze tym razem sie uda, bo maj tuz tuz, a jak wiadomo - blizny i przevarwienia najwolniej sie goja. Bede musiala sie wesprzec zabiegami u kosmetyczki, a obecnie jak na zlosc kucho z kasa... Ehh... Dzien jak co dzien.
  15. psycholog czy psychiatra - jezeli ten nalog trwa u ciebie tak dlugo i juz naprawde nie dajesz rady, radzilabym ci udac sie do psychologa albo terapeuty (moze byc rowniez bioenergoterapeuta). Wazne aby trafic na dobrego specjaliste. Nie martw sie, nigdy nie jest za pozno by z tym skonczyc. A w obecnych czasach dermatologia estetyczna jest na takim poziomie, ze wiele skutkow naszego paskudnego nalogu mozna zlikwidowac. Yosephine - nie radzilabym ci przestawac brac leku na wlasna reke. Trzeba bylo pomyslec przed wyjazdem i zaczac prac po powrocie, a nie teraz :| A skoro juz bierzesz, to bierz dopoki lekarz nie powie, zeby skonczyc. Inaczej efekty beda marne, a byc moze nawet pogorszy ci sie stan skory. A po co ci to? Tak w ogole to zycze udanego urlopu -moze jak sie opalisz i wszelkie zmiany beda mniej widoczne, to przestaniesz w koncu wyciskac?! Przy okazji odpoczniesz rowniez psychicznie. Taki wyjazd to dobra motywacja do skonczenia z nalogiem.
  16. A u mnie troche lepiej. Stan cery ogolnie poprawil sie, bo wczesniej mialam masakre, jakies podskorne grudy, idealne do wyciskania. Staram sie nie dotykac twarzy, co jakis czas cos usune wiekszego, co wybitnie sie do tego nadaje, ale generalnie cwicze silna wole, zeby nie skonczylo sie na czyms gorszym. Jestem zdania, ze nie da rady cudem z tym skonczyc tak od razu, trzeba przechodzic etapami, czyli wyciskac coraz mniej, np. wyznaczone partie twarzy, i w koncu dojsc do tego, ze sie w ogole nie wyciska. Powinnismy wiec przestac miec wyrzuty sumienia, ze cos znowu wycisnelismy po kilku dniach przerwy, bo to one nas najbardziej zzeraja!
  17. bieda :( Znowu bylo w miare dobrze i znowu to spieprzylam... Mam pytanie do osob uzywajacych oliwki Hipp - nadal jest poprawa? Nie wyciskacie? Czy to byl tylko chwilowy zachwyt, jak wszystkie nasze zachwyty..? ehh..
  18. Mialo byc oczywiscie Alva - Likwidator pryszczy
  19. Ktos tu pytal o Aknemycin. Otoz ja mialam zarowno w plynie (z aplikatorem kulka) jak i w masci. Z obydwu bylam bardzo zadowolona. Ale tylko na poczatku, bo pozniej skora sie przyzwczajala i przestal dzialac. Wystarczy zrobic przerwe i pozniej znowu wrocic. Ja polecam, bo jest to jak dotad jedyny specyfik, ktory daje sobie rade z takimi duzymi bolacymi podskornymi paskudami. Polecam tez Alva Rhassoul kikwidator pryszczy - naturalny i bardzo skuteczny. Smierdzi okropnie, ale tylko przez chwile, pozniej zasycha i jest ok. A na blizny - Cepan. Jak sie smaruje regularnie, lekko masujac blizne, to pomaga! Nie martwcie sie tymi czerwonymi plackami, bo one znikaja nawet same z siebie, ale trzeba dosc dlugo czekac, nawet pare miesiecy czy lat.. zalezy. Ostatnio zazywam regularnie wit. A+E (ale nie Capivit, tylko taka, gdzie jest wiecej wit. A w skladzie) i wydaje mi sie, ze poprawilo to znacznie proces gojenia sie mojej skory. Jak dotad wszelkie strupki odpadaly po 3-4 dniach, a teraz te mniejsze juz na drugi dzien schodza. A tak poza tym to u mnie nie najlepiej, bo przedwczoraj zrobilam sobie masakre calosci. Jak zwykle zaczelo sie od jednej rzeczy a skonczylo na wszystkich. Ale mam juz sposob na pielegnacje skory po masakrze. 1. Dezynfekcja spirytusem salicylowym (nie zadna woda utleniona, bo to jest gowno) - wazne aby nie smarowac calej powierzchni, tylko starac sie jak najmniejsza, bo bardzo wysusza 2. Po dezynfekcji mycie twarzy mydlem Alep i zostawienie go na pare minut, po czym splukanie chlodna woda przegotowana 3. Sryskanie twarzy tonikiem (ja mam Dr Hauschka regulujacy) i zaostawienie na ok. godzine albo pol, zeby skora mogla sama zaczac proces gojenia 4. Na noc posmarowanie twarzy witamina E w kroplach (mozna dostac w aptece) - uwaga, jest tlusta, ale mnie po niej nie wysypalo jak na razie 5. Na drugi dzien po umyciu twarzy, nalozenie maseczki wysuszajacej (ja mam Dr Hauschki), ap otem kremu nawilzajacego (duzo) 6. Na noc drugiego dnia nakladam Brevoxyl, zeby podsuszyc rany i strupki. 7. Lykanie dziennie 3 tabletek Wit. A+E A potem to juz zalezy od stanu skory. Jesli jest sucha, to nakladam na noc krem nawilzajacy, jesli jest ok, to jade dalej z brevoxylem. Dzieki temu cera po masakrze szybko sie goi i wyglada w miare normalnie.
  20. U mnie bez zmian, sucha skorupa itd. Musze wziac sie w garsc, bo nie wytrzymam. Wywala mnie niedlugo z pracy za spoznienia. A spozniam sie przez pindrzenie sie. Makijaz zajmuje mi duzo czasu, a wychodze z zalozenia, ze wole jakos wygladac, niz byc na czas, ale straszyc pozniej klientow. Ostatnio kupilam sobie witamine E w kroplach i smaruje nia czasem twarz na noc. Buzia jest nawilzona, skora miekka, polecam! Zwlaszcza po masakrze. Na dzien uzywam olejku Hauschki, a do mycia wspomniane tutaj mydlo Alep, ktore tez goraco polecam. Mam wrazenie, ze przyspiesza gojenie sie ran. Co do oczyszczania to nie wiem, nie mam okazji sprawdzic, skoro codziennie sama oczyszczam skore... W ogole to jestem taka glupia. Doskonale wiem, ze byloby lepiej gdybym pila wiecej wody, ale nigdy nie mam czasu i zapominam otym. W efekcie dziennie wypijam moze szklanke, moze dwie, i troche herbaty zielonej. Jak mozna zapominac o tym, to przeciez takie wazne! Plus oczywiscie jedzenie owocow i warzyw, a ja akurat za nimi nie przepadam. Wole wpieprzac slodycze i mieso. Niestety trzeba przyznac, ze w wiekszosci przypadkow sami doprowadzamy sie do takiego stanu. Z czystej glupoty i lenistwa chyba. Nie mowie tu o samym nalogu, bo nalog to choroba i to ciezka. Ale o tym co doprowadzilo do tego nalogu. Nienawidze siebie za to, musze to zmienic.
  21. Moj Boze... Podziwiam Was, naprawde. Gdybym ja potrafila powstrzymac sie przez dwa tygodnie... to bylby mega sukces! Tymczasem od mniej wiecej swiat i sylwestra masakruje twarz regularnie, codziennie, nastepnie dezynfekuje spirytusem, masakra, spirytus, masakra, spirytus... Mozecie sobie wyobrazic jak wyglada moja twarz. Moja skora to doslownie skorupa, pergamin, luszczy sie wszedzie, jest sucha i twarda. Moja kolezanka, ktora przyjezdza do Polski raz na pare miesiecy, jak mnie ostatnio zobaczyla, to powiedziala ze wygladam jakos tak.. staro. Miala racje. Jestem jej wdzieczna za to, ze to powiedziala, szczerze, bo mam dosyc komplementow. Nie moge sluchac jak ktos mowi, ze jestem ladna, ze mam piekna cere.. Przeciez to bzdura! Mam ochote krzyknac \"nawet nie wiesz co mam pod ta tapeta, wiec sie zamknij!\" Jakos nie potrafie sie zmobilizowac. Aktualnie stan mojej cery jest fatalny, pewnie rowniez przez ten cholerny spirytus. No ale jest to jednak najlepszy srodek do dezynfekcji, bo po nim przynajmniej rany nie podchodza stanem zapalnym i nic sie tam nie rozwija. Musze sobie kupic ten krem i oliwke Hipp. Tylko wlasnie napiszcie ktory to krem, bo sa dwa. Pozdrawiam wszystkich walczacych. Ja nadal wierze, ze nam sie uda. W koncu paru osobom juz sie udalo, czego im zazdroszcze i gratuluje!
  22. Ja do psychologa nie pojde za nic w swiecie. Nasz nalog jest dosc specyficznym nalogiem, mysle ze malo znanym wsrod psychologow (jeszcze malo, ale pewnie wkrotce sie to zmieni), tak samo wsrod dermatologow. Nie znioslabym tego wzroku lekarza, pelnego pogardy i obrzydzenia. Tak samo nie znioslabym tonu glosu dermatologa, ktory spotyka sie na co dzien z naprawde ostrymi przypadkami tradziku i patrzac na mnie powiedzialby pewnie \"dziewczyno, jestes jakas przewrazliwiona, wez sie puknij w czolo i nie zawracaj mi wiecej glowy\". Poza tym co taki dermatolog moze zrobic? Tylko i wylacznie przepisac jakies chemiczne gowna - antybiotyki, masci, ktore tylko zatruwaja organizm! Jesli sama sobie z tym nie poradze, to nikt inny mi nie pomoze.
  23. Witam po przerwie! U mnie niestety powtorka z rozrywki... Dzisiaj rano (juz nawet nie wieczorem, tylko rano przed praca) dobralam sie do twarzy... Dol totalny. Co najlepsze skonczyl mi sie podklad LRP, ten super kryjacy i musze uzywac innego, ktory prawie w ogole nie zakrywa niedoskonalosci cery! Musialam sie niezle nameczyc z korektorem i pudrem, zeby twarz jakos wygladala. A i tak wyglada fatalnie. Pokonczyly mi sie wszystkie kremy i toniki, w sklepach nie ma tez kremu, ktory chcialam kupic. Wszystko jak na zlosc. Ale moze tak mialo byc. Moze powinnam przejsc przez taki okres, zeby sie jakos zmobilizowac? Bo wiecie jak to jest... Masakrujemy sie, bo gdzies tam podswiadomie wiemy, ze i tak uda nam sie to w jakims stopniu zakryc podkladem i pudrem. Ja juz doszlam do takiej perfekcji, ze czesto nie widac nic, a wrecz mnie ludzie chwala za piekna cere... No wiec skoro tak jest, to mam otwarta furtke do wyciskania, bo i tak wiem, ze nikt tego nie zobaczy. A nie mieszkam w domu z facetem, zebym musiala chodzic przy nim bez makijazu. Ani nie chodze na basen, gdzie makijaz splywa. Wiec moge chodzic zatapetowana. I to przedluza ten pieprzony nalog! Bo gdyby w ogole nie bylo na rynku podkladow ipudrow, to na pewno przestalybysmy w oka mgnieniu wyciskac, zeby jak najlepiej wygladac. Mam racje?
  24. Lepiej nic nie mówcie.. :( Ja to zrobiłam wczoraj, a w zasadzie dzisiaj w nocy. A jutro muszę wyjść, bo mam już opłacone miejsce. Choć wierzcie mi, że chętnie zostałabym w domu i nawet mogłabym poswięcić kase, która wydałam... Po prostu porażka. Moja cera to w tej chwili jedna wielka skorupa, sucha i twarda (jak na złość skończył mi się krem nawilżający). Będę musiała się jutro nieźle napracować, żeby stworzyć wrażenie, że wszystko jest ok - zarówno wizualne jak i psychiczne. Od razu pewnie uderzę do baru, żeby się napić, i wypiję dużo, żeby zapomnieć. Myślałam, że uda mi się wytrzymać chociaż tych kilka dni przed sylwestrem,ale jestem za słaba. Teraz pozostaje tylko modlić się, aby dziś w nocy mi coś przypadkiem nie strzeliło do głupiego łba, bo to już byłoby dno. No i poczekamy do przyszłego sylwestra - wtedy musi być lepiej. Czego i wam życzę moi drodzy. Łączmy się w bólu.
  25. Ja tez zaczynam \"szalec\" z masakrami. Taki jakis beznadziejny okres. Wczoraj rano, dzisiaj rano.... Ale wiecie co - przestalam sie przejmowac i mimo ze wczoraj mialam zaczerwieniona i opuchnieta twarz, to poszlam na impreze, z niewidzianymi tyle lat znajomymi. Kiedys w zyciu bym nie poszla na takie spotkanie, tym bardziej z ludzmi, ktorzy widzieli mnie kiedys przed nalogiem i teraz mogliby komentowac, ze cos sie musialo stac ze gorzej wygladam, ze zbrzydlam itd. Ale mam to w dupie! nawet jesli tak pomysleli i gadali, to trudno. Poszlam i sie swietnie bawilam. Nie wiem jak bedzie z sylwestrem. Mam nadzieje, ze od dzis juz nie dotkne geby i jakos bedzie wygladac. Trzymajcie kciuki. Ja tez za was trzymam. Wierze, ze nam sie w koncu uda. A nowy rok jest dobrym pretekstem do tego aby zaczac wszystko od nowa.
×