:D:D:D:D:D:D:D:D:D
Ok, założyłam czarną sukieneczkę, sama nie lubię być anonimowa. Kłaniam się z Jelonek, chociaż dzisiaj to całkiem niecałkiem! Skłamałabym mówiąc, że jestem teraz w Warszawie.
Landryneczko, generalnie jestem w trakcie czytania Waszych postów, przyznaję, a że czas świąteczny i pracy w domu całkiem sporo (jessooo, raczej powinnam napisać w domach, bo żyję na dwa...), to czytanie idzie mi marnie: biję się w pierś, że prawie po łebkach. No... staram się być \"w temacie\"...
Śliweczko (ulubiony przysmak, zwłaszcza kalifornijski suszony, całkiem niewęgierski), czy ja mogę rozruszać, to tego nie wiem, głowy nie dam (zależy kogo ;) ). Na pewno jako nowa, wniosę kawałek nowej codzienności i szarzyzny ;), niekoniecznie tej rewelacyjnej i świeżej ;). Ot, taka zwykła kobitka ze mnie, matka dzieciom, kolejna żona kolejnego męża... Szczęśliwa, średniozamożna i o dość przyzwoitym wyglądzie ;). Czasu mam tyle, co palca w naparstku, ale od czasu do czasu wejdę sobie tutaj, a uczynię to z przyjemnością.
Wczoraj calutki prawie dzień robiłam uszka. Co roku jest to na mojej głowie (?), bo uszu ;) musi być sporo, a najwięcej cierpliwości potrzebują.
No, to chyba macie jakiś mój portret, hm?
Jeszcze raz wesołych i pogodnych świąt!