Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niebo błękitne

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Niebo błękitne

  1. oneill super, że psinka się odnalazła, ucieszyłam się jak przeczytałam. A Twoje dywagacje co do ewentualnej przyczyny....wybacz sobie to, że może kogoś bezpodstawnie w myślach oskarżałaś...co tam, umiesz sobie wybaczać już ;) A ten o kim myślałaś sam się przysłużył takim o nim myślom. \"Jeżeli \'nie istniejesz\" bez niego, to znaczy, że realnie Ciebie nie ma. Jeżeli Ciebie nie ma, to jakim cudem ktoś miałby się w tobie zakochać?.... Jeżeli on jest \"światłem twojego życia\' to znaczy, że bez niego Twoje życie jest pogrążone w ciemności, a ty poruszasz się w nim po omacku - dlaczego więc ktoś przy zdrowych zmysłach miałby chcieć z tobą być? Jeżeli myślisz \'mam tylko ciebie\', to znaczy, że oprócz niego w twoim życiu nie ma niczego więcej, co stanowiłoby jakąś wartość. Jeżeli nie masz nic, to co mogłabyś drugiemu człowiekowi zaoferować?....\" To fragment książki, która mi dała dzisiaj przyjaciółka; \"W dżungli miłości\" Beaty Pawlikowskiej, bardzo fajna i mądra życiowo książka, napisana miłym i ludzkim językiem. Wszystko co jest w niej opisane zdarzyło się naprawdę... Bardzo Wam polecam, nie mogę się od niej oderwać... Mój M oczywiście pomimo podobno usuniętych wszystkich moich adresów mailowych, pomimo zakazu mi jakiegokolwiek z nim kontaktu, pomimo zerwania wszystkich ze mną więzi...napisał do mnie 3 maile. On jest nienormalny, niestety. 5 lat straciłam, choć może dzięki nim odzyskuję samą siebie... LOVE
  2. prawda oneill Ja komuś nie robię głupot, nie śledzę, nie szukam dziury w całym, nie podejrzewam, nie oskarżam, nie jestem chorobliwie zazdrosna... i chcę, aby on był taki dla mnie. A nie ciągły strach...co on sobie we łbie umyśli? Co jego chory umysł sprofanuje? A jaki ja mam na to wpływ? Zerowy.... Więc w każdej sekundzie naszego wspólnego życia była jedna wielka niewiadoma... co nowego wymyśli? Będzie ze mną tydzień, miesiąc czy 3 miesiące i znowu się wyprowadzi.... Jak planować cokolwiek z takim człowiekiem????
  3. Tak mi się skojarzyło z tym co oneill opisuje odnośnie swojego M i dziwnych zachowań. Mój M tez miał dziwne zachowania, a jedno mi utkwiło bardzo, bo prawie nie dostałam wtedy zawału. Wróciłam jak zwykle po pracy do domu. Dom pusty, nikogo nie ma. Chodzę sobie po domu, przebrałam się ktoś zadzwonił, pogadałam, ja do kogoś zadzwoniłam... Minęły chyba 2-3 godziny. Nagle wychodzę z sypialni a tutaj na schodach leży jakby nieżywy M. Myślałam, że ja zejdę...w domu cisza, nikt nie wchodzi, nie wychodzi a tu jakby z nieba spadł.... Wiecie on tak przesiedział po cichu na strychu, żeby mnie 'złapać' na 'czymś", bo może go zdradzam, prowadzę podwójne życie, jakąś rozmowę by podsłuchał i mia DOWÓD wreszcie. Chore to...takich przykładów mam bardzo dużo. Jak ja to znosiłam....może jak Wierna napisała. Skąd ja mam wiedzieć jak jest normalnie...skoro nigdy tego nie zaznałam, skoro ani w domu rodzinnym, ani w swoim dorosłym życiu nie miałam normalnie.... chyba. Wczoraj M napisał na komunikatorze kilka zdań... jakby rozmawiał z jakaś kobietą i tłumaczył jej, że ma problemy z komunikatorami i że napisze do niej maila i papa i cos tam miłego.... hahahahaha No k....a jeszcze takich cudów to nie ma żeby z kims rozmawiać a u kogoś innego, żeby się ta niby rozmowa wyświetlała....hahahaha No desperat, myśli, że mnie wzruszy, albo że ja się zaraz uaktywnię i się odezwę. ;) Ani Boże mój.... Tylko o czym to świadczy? Czy tak się zachowuje ktoś kto kocha????? Ale ta naprawdę, mądrze, dorośle, dojrzale.... Cyrk to jest i ostra jazda bez trzymanki a nie miłość.
  4. oneill... strasznie mi przykro i przytulam Cie mocno Sama mam suczkę i .... chyba mogłabym za nią zabić. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś mógł ją skrzywdzić, albo co nie daj Bóg...jeszcze gorzej. Nie masz paranoi...uważam, że intuicyjnie coś wyczuwasz, a jeśli intuicja Cię zawodzi (co oby!!!!!) to masz prawo tak myśleć, bo takie masz ze swoim M doświadczenia życiowe, że one mogą Ci to sugerować, a nie tam żadna paranoja. Już tak jasne...obwiniaj się o chorobę psychiczną... jeszcze tego brakowało.... Zwyczajna dedukcja i głębokie przemyślenia i szukanie odpowiedzi...co mogło się stać.... No życzę Ci z całego serca, aby psinka się odnalazła.... może sama wróci
  5. ...ja jestem otwarta na ludzi i wesoła, towarzyska. ... no to witamy w Klubie. Mogę o sobie napisac dokładnie tak samo.... i co? Jestem DDA i DDD i też szykam przytualnia i głaskania i czułości.... Należę do tych \"lepiących\" jak chyba napisała oneill... I leczę się... Możesz zawsze wziąć w sytuacji krytycznej zwolnienie lekarskie... chyba za to z pracy od razu nie wyrzucają. Myslę, że Ty nie jesteś jeszcze gotowa. Nie dopuszczasz do siebie tego, że jest tak jak jest. Ale...czas.... tylko szkoda go marnować, bo możn prędzej zyć pełnią zycia, żyć szczęsliwie i w spokoju... Przytulam
  6. powinnas się rozsypać....po to, aby się poskładać na nowo i wyrzucić zbędne częsci, które Ci utrudniają normalne życie, normalne relacje, nornalne związki. Reakcja organizmu taka własnie jest. Ja też bardzo chorowałam i miałam ataki leku...paralizujące, takie, że leżałam w łózku i czekałam na atak i strasznie się bałam, ale tak, że ruszyć się nie mogłam. Wiem o czym piszesz...też powinnam się w końcu rozsypać...raz a dobrze.
  7. Biedronko... inna_ja napisała Ci z serca i tak jak jest. Ja miałam w domu DOKŁADNIE tak jak Ty...mój ojciec zachowywał się dokłądnie jak Twój. A mogłabym być Twoją mamą, mam tyle lat. Oznacza to, że tacy ludzie są w rodzinach, to się zdarza... Tylko teraz masz coś tak wspaniałego jak chociazby to forum, możesz się poradzić, możesz skorzystać z doświadczń innych, którzy Ci pomogą, pokierują Tobą... Wybór jest Twój. Psycholog to najlepsze co możesz dla siebie zrobić. Jesteś młoda, możesz wyprostować w sobie to, co Twój dom rodzinny zepsuł i zyć szczęsliwie. Nie bierz odpowiedzxialności za mamę, ona jest dorosła, wie co robi... nie zmienisz tego. Tak jak ja nie zmieniłam, bo mama nigdy od ojca nie odeszła, mało tego teraz opiekuje się nim, bo jest niepełnosprawny. Jej życie. Ty Kochanie masz swoje i nie oglądaj się na innych, Twórz je najlepiej jak potrafisz, po swojemu.... bądź szczęśliwa. Dziewczyny Kochane...dziękuję za wczorajsze wsparcie. Dzisiaj poranne czynności zrobiła odwrotnie...niestety trasy do pracy zmienić nie mogę..nie mam jak... ale będę próbowała. Ja czasami mam wrażenie, że jestem robotem, codziennie to samo, wszytsko tak samo, poukładane, wytrwesowane zachowania. Tak jak z M. I te moje zachowania kiedy go nie ma... ciagle z tyłu głowy mam poczucie, że wróci, albo ja wrócę. Więc czekam... i tak już 5 lat spędziłam na ciagłym czekaniu... nie wiem na co. Dobrze, że mam fajna pracę i super ludzi...przynajmniej tutaj się śmieję i normalnie funkcjonuję. Miłego dnia Wszystkim
  8. Cholipa.... ja mam zryty czerep na maksa, że się tak kolokwialnie wyrażę... Nikt przy zdrowych zmysłach przecież nie wracał by setki razy. I ciągle dawanie kolejnych OSTATNICH szans.... chore. Spróbuję z tymi ćwiczeniami... az się nad tym głebiej zastanowiłam i...wcale to nie takie proste jest. Ale będę próbowała.. stukupuk trzymaj się...to tylko zniżka formy. Pełnia, te rzeczy... Jutro będzie przepięknie jutro będzie normalnie.... Przytulam
  9. cholipa.... dzieki za podanie przyczyny, bo juz myślałam, że mnie pogięło, ale tak....jest jeszcze szansa, że ze mną nie tak najgorzej. Buziak
  10. no cóz no cóż.... myślałam, że tylko ja jestem (przepraszam) aż taką idiotką. Robię/robiłam to samo.... siedziałam w domu, nie wychodziłam nigdzie, bałam się iść do ludzi, bałam się poznać kogokolwiek. A nawet jak tak się zdarzało, to uciekałam od tego kogoś bo.... no właśnie kochałam M ciągle mocno czy raczej byłam ciągle od niego uzależniona. I choć go nie było...ja i tak chodziłam jak pies na sznurku przy jego nodze, bo byłam tak wytresowana. A on wiedział, że ja taka jestem, a i tak ciągle mnie oskarżał o zdrady, o sprzeniewierzenie się. I mówił, że się lansuję, nawet jak chodziłam do pracy... ZAWSZE znalazł powód, ZAWSZE. do niebo - żal mi Cię wiem...masz rację we wszystkim co napisałaś.... Zamiast ratować siebie, ja ciągle myślę o nim :O
  11. enia... Jak to jest...właśnie teraz rozmawiałam z koleżanką na ten temat. Dokładnie na ten, że mój M ma zaniżoną samoocenę, że on sam ze sobą sobie nie radzi i mnie wciąga w swoje gierki dla podniesienia swojego ego.... Zaliczam Kochane doła...niestety. Napisał dzisiaj do mnie coś bardzo perfidnego, coś co mnie strasznie zabolało...wiedział o tym. Zrobił to specjalnie, żebym się czuła jak teraz... Płakałam bardzo, czuję się źle. A taka byłam silna, ale to co napisał walnęło mną o ścianę. Oględnie mówiąc... Nienawidzę go, nie chcę go, niech dla mnie umrze....raz na zawsze.
  12. hendra111 Czytam Twój opis M i jak ulał pasuje...no chodzący cud, kocha, przytula, rzopieszcza, kupuje, robi niespodzianki...tylko tak czasami coś nie zagra i np mój się wyprowadza i mnie porzuca. Za dwa tygodnie mu przechodzi i wraca do mnie i znowu kocha, przytula.... i abarot od nowa....wyprowadzka. Oni są niestabilni emocjonalnie, mają psychopatyczne zapędy... Z jednej strony anioł, ale z drugiej nie wiesz co może wymysleć, co zrobić, jest nieprzewidywalny. Z jednej strony okazuje uczucie i wiesz, że kocha, ale z drugiej potrafi w ciagu sekundy stać się ryczącym potworem, nieobliczalnym i aroganckim.... I jakzyć na takiej hustawce emocji???? A Ty uzalezniłas się od niego emocjonalnie, a teraz chcesz iśc z nim mieszkać...więc uzaleznisz się i materialnie w pewien sposób.... I zadaj sobie pytanie skoro masz przemyslenia, że nie jest az tak xle... Dlaczego tutaj przyszłąś na topik o takim właśnie tytule. Niebieska ...te nasze klony....;) Skąd oni się biorą i dlaczego az tylu jest takich mężćzyzna... bo kobiety też są toksyczne, ale faceci chyba nie pozwalają az tak sobie wchodzić na głowę ...chyba. Ja zauwazyłam, że odkąd tutaj jestem jakoś tak niby niechcący, niby jakos tak naturalnie poodsuwałam te męczące, czepiające się mnie swoimi mackami koleżanki, które wypijały ze mnie energię... Nie to, że kłótnia czy jakaś niemiła sytuacja....tak po prostu, tak zwyczajnie się to stało, że są...ale daleko ode mnie.
  13. yezz jak pięknie opisane... jak bardzo ja marzę o takim normalnym, elastycznym z kłótniami nawet, ale NORAMLNYM związku. I to marzenie mnie gubi. I wpasowuję siebie i M w tą matryce normalności i nijak on do niej nie pasuje... ciagle gdzies cos wytaje, coś uwiera....a to nie chce się sam wpasowac tylko wyłazi poza ramy. Tylko....no właśnie matryca, a to ma być coś jak obłok, bez kształtu, bez granic, bez ograniczeń, coś eterycznego, a jednak stałego. Coś w co mozna wejśc i się wygodnie rozłozyć... i choć czasami z tego obłoku i deszcz popada, ale jest mięciutko i przyjmnie. I tak jak Ewa napisała. Mój M chce, chce bardzo....i o to własnie walczy...tylko on powinien powalczyć sam ze sobą o siebie, a nie ze mną... ciagle i wciąż. On chce normalnego związku, kochającego, bo on przecież kochan nad życie.... tylko... rok, 5 lat temu, miesiąc temu...ja nie odebrałam telefonu o czasie i... teraz to wyłazi jak trup z szafy i go gryzie i nęka i pcha do czego? No normalne...do rozstania na zawsze. tylko... mój syn xle na niego popatrzył i on się z gtym źle poczuł i on kocha i chce, ale nie może, musi odejśc na zawsze. tylko... ja pojechałam na szkolenie i on wie co ja tam robiłam, z pewnością latałam od pokoju do pokoju i on bardzo pragnie normalnego związku, ale z taka kobietą nie może przecież.... musi pożegnać mnie na amen. I tak od ponad 5 lat...ciagle coś wyłazi i rzuca się na mojego biednego M i go zadręcza i nie daje spokoju i gnębi i on nie może MUSI MNIE PORZUCIĆ.... po raz 1262625242424 hehe. Powinnam płakać...nad sobą, że tyle razu mu na to pozwalałam.
  14. hendra111 Polecam Ci czytanie tego topiku.... czytaj i otwieraj oczy, czytaj i chcij zrozumieć, że...nie ma cudownego srodka na ich ozdrowienie. Ba...nie ma cudownego środka na nasze ozdrowienie, ale.... my tutaj przychodzimy, jesteśmy, szukamy odpowiedzi, które zazwyczaj są w nas samych, nie w nich.... I pomału, często w bólu i tęsknocie, często długo bardzo, ale dochodzimy do prawdy o nas samych. I uczymy się żyć w miłości do siebie. Bo to jest podstawa do rozpoczęcia szczęsliwego życia. Skup się na sobie, bo Ty sama możesz sobie pomóc, tylko SOBIE. Jemu nie, bo on nie szuka pomocy, nie chce jej... jemu jest dobrze z nim samym jkai jest i już. Rozumiesz Kochana? A Ty wszytsko widzisz jak jest tylko ciagle nie chcesz uwierzyć, bo prawda jest dla Ciebie zbyt bolesna.... i jeslki z tąd odejdziesz i nic nie zrobisz, to NIC się w Twoim życiu nie zmieni... to jest pewne. Niebieska taka silna i mądra dziewczyna, a ziarnko niepokoju się zasiało, czli jednak jeszcze jest coś w środeczku nieskruszonego, coś co jednak wzrusza.... ale to takie ludzkie i by się chciało powiedzieć normalne. Ale czy oni o nas w taki sposób sa w stanie pomysleć? Mój M niby taki u stóp moich, a jak byłam po szpitalu to nawet nie przyjechał do mnie, nie pomógł. a tak kocha nad zycie. Podobno dopiero człowiek jest wyleczony kiedy na dźwięk imienia byłego nie rosnie adreanlina ;) Duuuuuzo lat chyba trzeba na takie wyzerowanie się. A niektórym to nigdy nie przechodzi. Sa dzieci i Ci byli z tego powodu sa ciagle żywi w naszym życiu. Ewa jak zawsze to ładnie napsiała. Ewuniu wklej ten teks to eksach....jest supernacki.
  15. no cóz no cóż... tak mi przykro, te rozczarowania. Strasznie to dołuje, ale też otwiera oczy i daje bardzo duzo do myslenia, sama Kochana widzisz...nic sie nie zmienia, a jesli to na chwilke tylko. Mój M majpierw wycofał się z obietnicy co mnie totalnie wyprowadziło z równowagi i powiedziałam, że tak to my się bawili nie będziemy i odstawiłam go, bo uważałam, że to było podłe i zrobił to specjalnie, bo wiedział, że mi zalezy...i znowu postawił warunki i myslała, że ja się ugnę. Doopa. Nienawidze tych jego warunków. No ale przylazł po dwóch tygodniach i co???? Az się usmiecham wymyslił sobie jakąś gierke i mnie oskarzył o zdradę... Boże gdybym ja to robiła za każdym razem kiedy on mnie oskarża...haha kim ja bym była. Nie tłumacze się, bo nie ma sensu. Nie jestem wielbłądem. Koniec z błaganiami, łzami, tłumaczeniami. Jedyne co mówię... to; Twoje poglądy to twój problem, nie mam wpływu na to co myslisz, możesz mysleć o wszytskim co ci do głowy przyjdzie, ale mnie w to nie mieszaj. Koniec. No nie da się... nie da. Aureole mam nad głową, jestem kryształowa, wierna... To nie ma znaczenia...On i tak wie lepiej. Wie co ja myslę, co ja czuje, wie co inni myslą... no MAGIC! hehe Kasia 3000 Jak to byłaś sama w chorobie? A potem piszesz, że jesteście jednak razem???? Kasia, pliiiisssss, no zobacz co Ty piszesz? Kochana....widzisz jak u mnie? I tak 5 lat. Pierwsza \'akcja\' była u mnie po 3 miesiącach powinnam uciekac gdzie pieprz rosnie a ja brnęłam...jak goopia. Kasiu ostatnio po rozstaniu, pisałam o tym zabierało mnie pogotowie z domu, tak to starsznie przechodziłam i tak stres spowodował, że bardzo chorowałam przez kilka tygodni. Nie widzisz podobieństw. Organizm się buntuje...jest nam źle i to wychodzi. inna-ja.... Ewa dziękuję Kochane....Wy rozumiecie wszytsko dokonale. A ta w ogóle...Miłego dzionka. I proszę o informację, jesli są takowe na temat Krakowskich pogaduch..;)
  16. Kubcia.... przytulam Cię mocno :D Tylko nie pal....pliiiissssss Przez jakiegoś frędzla????? No dajże spokój... Już się podtruwasz, a jeszcze na dobre się nie rozkręciło to co będzie dalej???? Olej gada ;)
  17. inna_ja..... Kochana... chyba poczułaś , że potrzebuję kopa w tyłek... :O Znowu pozwoliłam mu zaledwie na dwa dni zbliżyć się do siebie, nie wrócić, nie zacząć od nowa, ale...zbliżyć na wyciągniecie ręki...i znowu to samo! Poszłam z nim na obiad, niby miło, niby normalnie, niby sympatyczny i taki....do rany przyłóż! Nagle ni tego ni z owego wywlekł, że on nie wie co ja robiłam kiedyś tam (parę miesięcy temu) i że byłam gdzieś na wyjeździe i że ja z pewnością, na milion procent go tam zdradzałam... standard :O Znacie to? te ciągle i niekończące się wyimaginowane zdrady.... Teraz mi śle jakieś chore smsy.... typu, żegnam, koniec na amen, nie ma powrotu.... Haha, ale ja nawet to niego nie wróciłam, jeszcze nic nie powiedziałam, nie zrobiłam, nie ustaliłam.... On jest psychopatą. Czarujący, ujmujący, przystojny, ma gadane, że hoho i....jest chorym człowiekiem, a ja nie chcę być całe życie psychologiem, jego lekarzem i ze zrozumieniem kiwać głową na jego brednie, oskarżenia, na ciągle obwinianie mnie. No niestety, symptomy normalności w jego wykonaniu są tylko i wyłącznie oznaką, że czasami tak potrafi, ale generalnie.... nie ma szans na wyleczenie. Nie w tym wcieleniu. I po co mi te nadzieje....k...a niech ktoś mnie wreszcie zresetuje.
  18. Wyniszczona...przytulam Cię mocno. Niestety my Ci nie pomożemy, bo jedyna osoba która może Ci pomóc jesteś TY SAMA. Nikt za Ciebie nie zakończy tego chorego, wyniszczającego związku. Nikt za Ciebie nie zerwie WSZYSTKICH kontaktów...nie zmieni nr telefonu, nie zlikwiduje się na NK, nie zablokuje jego GG. Nikt za Ciebie nie oleje jego prób kontaktu z Tobą, jesli takie będą. Masz 22 lata i co dalej????? Chcesz tak żyć? Chcesz żyć w takim kołowrotku? Chcesz nigdy nie być szczęśliwą i uśmiechniętą, spełnioną w związku kobietą ze szczęśliwą rodziną???? Ten człowiek to psychopata, chory potwór, który NIGDY się nie zmieni...ani dla Ciebie, ani dla nikogo innego... Ale Ty to widzisz, przyszłaś tutaj, napisałaś na topiku dla molestowanych psychicznie, przecież widzisz co się dzieje z tobą...jak reagujesz, jak nie dajesz sobie rady.... Możesz sobie pomóc, ale musisz chcieć! To co się w Tobie dzieje to nie miłość...to UZALEŻNIENIE. Nikt kto kocha i jest kochany nie pozowli być tak traktowanym ani nie będzie kochanej osoby tak traktował. Otwórz oczy! idź do psychiatry, niech Ci da leki jeśli jest Ci ciężko zerwać kontakt, jeśli nie umiesz sama sobie z tym poradzić. To normalna pomoc w takiej sytuacji...a najlepiej skontaktuj się z psychologiem i możesz też z niebieska linią: http://www.niebieskalinia.pl/index.php?assign=ofiary_przemocy Możesz umówić się na spotkanie... Poczytaj tez tutaj: http://www.kobieceserca.pl/psychotesty.html Zastanów się nad swoim zyciem, bo jesli Ty Kochanie teraz nic ze soba nie zrobisz, nie zaczniesz walczyć o siebie, to z duzym prawdopodobieństwem jesli już z nim uda Ci się zerwać to możesz popełnic ten sam błąd w kolejnym związku.... Na tych stronach jest dużo informacji, poczytaj...i przychodź tutaj i pisz....!!!!! Koniecznie. Ściskam Cię mocno i życzę wiary w szczęśliwe życie u boku kochającego mężczyzny.
  19. Hejka.... Tyle już słyszę o spotkaniu krakowskim :) Ja się piszę... mam co prawda 300 km ale co tam ! Jakby co możemy się skrzyknąć z Mazowsza i dołączyć ;) jak nas zaprosicie i pozwolicie współuczestniczyć ;) po drodze mogę kogoś zabrać... jakbym jechała autem, a pewnie tak. Pogoda u mnie dzisiaj boska (tfu tfu przynajmniej teraz) aż serce śpiewa, już tęsknię za słońcem. Temat kościoła hmmm Moja mama się na stare lata nawróciła, ale w sposób którego nie trawię. Była tzw wierząca niepraktykująca, a teraz jeszcze chwila i ja zaliczę do sorry moherów. Jest natarczywa swoją wiarą, nawraca wszystkich.. jakby należała do sekty. Okropieństwo. I wiecie co... ja w związku z jednym przegadanym kilka miesięcy temu z przyjaciółmi wieczorem... zaczęłam dosyć regularnie chodzić na niedzielne msze. Po prostu... tak mi się zachciało, taka mam potrzebę. Moja matka dalej dzwoni i gada o kościele i wiecie co... ja jej nic nie mówię, że chodzę do kościoła, a ona ciągle mnie namawia i opowiada....hehe Jakbym nie chciała, żeby to ona odtrąbiła jakieś nade mną zwycięstwo, żeby sobie poczytała moje systematyczne kontakty z kościołem za swoje zwycięstwo...bo tak absolutnie nie jest. Ona swoją natarczywością tylko mnie zniechęcała. Tak to u mnie wygląda na dzisiaj.... Aha... M postawa \"to ja Twój pieseczek\" cd.... nie próbuje zrozumieć jego postępowania, bo się nie da. To jest chore.
  20. Miałam dzisiaj wariacki dzień. Dopiero Przyjaciółki wyszły.... Katharsis... chyba nie przeżyłam, ale pomyślę... Siódemko wal smiało Kochana, jeśli tylko Ty chcesz my przyjmiemy wszystko. Śpijcie dobrze Kochane kolorowych snów (podobno świadczą o zdrowieniu) pa
  21. sorry, coś mi tam na górze poprzeskakiwało... Ale generalnie to ja jestem.
  22. Niebieska Jeszcze nie dziękuję Ci bardzo ;) Ale miło bylo o mojej empatii, no niestety Pan Bóg da mi jej w nadmiarze chyba. Jestem szefem-partnerem co może mieć i złe konsekwencje, ale jak dotychczas nigdy się na takim sposobie nie zawiodłam, trzeba grać uczciwie ze współpracownikami. I staram się tak współtworzyć część całości czyli firmy. Co do słów Twojego męża... ewidentnie nie dopuszcza, że Ty już sama ze sobą ustaliłaś co i jak, ma nadzieje, ma prawo do tego, coś chce....tylko chyba nie w tym kierunku to chcenie kieruje...jak sama mówiłaś jego zycie kwitnie, koledzy, imprezy... Najwazniejsze czego Ty pragniesz, chcenia innych są i będą...kwestia czy je przyjmiesz do siebie. do niebo błękitne dziękuję.... tak ja chcę ZWIĄZKU chcę być z kimś dla siebie i tego kogoś, nie raz o tym pisałam, chce rodziny przez duże R i potrafię ją stworzyć, wiem to, czuję to w sercu i duszy. Ostatnio zastanawiałam się nad adopcją....ale taką na zasadzie rodziny zastępczej, bo pełnej jako samotna osoba bym nie dostała... myślę o tym od jakiegos czasu na powaznie. Mam wiele za i przeciw... ale jeszcze trochę czasu na przemyślenia sobie daję.
  23. enia A wiesz, że moja Pani Psycholog dokładnie to samo mi zasugerowała, że może tak mi będzie lepiej, nie będe się szarpała z nim, nie będzie fochów...ale...to się robi układ jakiś, a nie związek. Może by to i było mozliwe, ale juz z pewnością nie z tym mężczyzną... On miał być na zycie całe... pierwszy raz byłam tego pewna i nawet jestem... Choć ewcia mówi, że będa jeszcze nispodzianki, trzeba im dac szasę....
  24. Consekfencjo... nie dziękuję jeszcze ;) bo papierek nie podpisany, a wiesz jak to jest nie ma umowy niczego nie ma...jeszcze. Jak na razie wczoraj miałam bardzo niefajny początek tego moejego awansu... musiałam pomóc przy układaniu nowej załogi po zmianach no i...niestety kilka osób przed samymi wakacjami dostanie to czego nikt nie chce dostać i się nawet nie spodziewa :O Wczoraj to bardzo fizycznie i psychicznie odchorowałam, bo pracowałam z tymi ludźmi kilka ładnych lat i była to dla mnie bardzo trudna sprawa. Jeden dowcipny koega, który jest prezesem, powiedział mi, że stres jest przy pierwszych 300 osobach, potem leci... ehhh, zycie. M wczoraj przyjechał....po \"korespondencję\", tak to się nazywa. No i.... proszenie, branie na humor, próby przytulania... Jego foch trwał równo 2 tygodnie i moja stanowczość i nieugietośc i twarde veto, brak jakiejkolwiek komunikacji i mówiąc kolokwialnie totalny olew pokazały mu, że ja już się nie bawię, że ja już wiem czego w zyciu chcę i nie wciagną mnie jego gierki. No i była poza \"to ja Twój pieseczek\"... hehe I po co on to robi...mnie to mnie, ale sobie????? Głupich nie sieją... Miłego dzionka, wreszcie u mnie nie pada...jak narazie :P
×