Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niebo błękitne

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Niebo błękitne

  1. renta wysupłałam z Twoich słów i coś dla siebie. Głód miłości, poszukiwanie jej w partnerze i straszny, wręcz patologiczny głód ciepła, dotyku, przytulania. Ja tego strasznie, ale to strasznie potrzebowałam i potrzebuję... Czasami, kiedy mnie M przytula osiągam jakby stan nirwany, niczego więcej mi nie potrzeba, niczego więcej nie chcę...jak tylko być utuloną. Nigdy nie pomyślałam, że to może być brak z dzieciństwa. Tyle tutaj jestem, a taka prosta rzecz dopiero teraz mi zaświtała. Dotyk, ciepło... i wcale nie chodzi tutaj o sex. Taka potrzeba bycia dopieszczoną. Nigdy nie usłyszałam od moich rodziców, że mnie kochają...ani mama ani tata nigdy mi tego nie powiedzieli. Smutno mi się zrobiło... małe Niebo ma głód miłości rodzicielskiej w sobie, straszne. cholipa ... bardzo mądrze i z rozwagą. Tak jak napisałam nie przyłączam się do żadnej z grup...czuję się częścią tej grupy, jednej pt\"Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2\" Ale przyłączam się całym sercem do Twoich słów. Każdy z nas jest ważny i wartościowy....
  2. No...stuku puku... pięknie.... Inna TY...ta sama, a jakże odmieniona :D Miły tekst...budujący i dający nadzieję, na ...wyzdrowienie. Myślisz \"trzeźwo\" i mądrze, REALISTYCZNIE. Masz chwile słabości, zwątpienia, tak jak ten wczorajszy post...pełen smutku i tęsknoty, ale jesteś silna i nie mam złudzeń, że staniesz mocno na nogi, że wyzdrowiejesz dla siebie.... Dzisiaj mówisz, że dla dotyku... ale myślę, że nie wiesz kiedy jak zmienisz w tym zakresie priorytety... Trzymam za Ciebie kciuki, mocno... Przytulam
  3. Nie jestem tutaj, aby wchodzić w konflikty, aby kimś manipulować, nie jestem rozjemcą, ani też sędzią, ani nie przynależę do żadnej grupy (tutaj)... Jestem w tym miejscu, przychodzę, poświęcam swój czas, ale czuję, że i jestem potrzebna i jednocześnie tą pomoc otrzymuję. Jestem tutaj, aby dawać serce i wsparcie, a także aby je otrzymywać. Szanuję wszystkich bez wyjątku i każdy jest dla mnie człowiekiem wartościowym i coś wnoszącym w to miejsce.... Gdybym się czuła źle, gdybym poczuła, że konflikty współtworzących to miejsce stają się meritum topiku...odeszłabym, bo bycie tutaj straciłoby sens. Może to egoistyczne podejście, ale kocham i szanuję nie tylko Was, ale i siebie.... tego się tutaj m.in. nauczyłam.
  4. stuku puku Ja i oneill w jednym niemal czasie napisalyśmy podobnie. Coś w tym musi być, że ludzie obcy w sumie tak włąsnie Cię odbierają... Coś w tym musi być...tzn w Tobie A wiesz, że autorka "zmierzchu" siedziała w domu wychowując 3 synków i z tej pustki i marazmu zaczeła w wieku 37 lat pisać. I zobacz jakie dzieło powstało, ile części, ekraznizacja...sukces. A to wszytsko z bezilności i smutku.....chyba. inna-ja... Ja wczoraj poszłam do mojej mamy na Dzień Matki. A czułam dokłądnie jak Ty przed wyjazdem, tylko to mała tego część, bo to raptem tylko odwiedziny, ale... Ja mam straszny problem psychiczny z mamą. Wczoraj niebieska przytoczyła tutaj taki fragment, a propos rodziców, że jak krzywdzili to szacunek im sie nie nalezy. Moja mama jest osobą, która ten szacunek, wymusza, ciagle o tym mówi, a jak ja postawię jakieś veto, to płacze i gada jaką jestem wyrodną córką...no i ja się denerwuję i albo rzucma słuchawka, albo wychodzę, albo ona wychdzi ode mnie. Kwadratura koła. Wczoraj się zebrałam w sobie mocno...postanowiłam, że będę miła, i zastosuję jedną z 4 umów...świadomie na ten czas odwiedzin. Nie będę brała do siebie tego co mówi.... I... poskutkowało. Było bardzo miło, spedziłam sympatyczne popołudnie. Byłam z synem, napomknęłam o jego zamiarach wyprowadzki do dziadków, ponieważ on nie chce dokładać się do życia i zakomunikowął mi, że się wyprowadza....o dziwo dziadkowie stnęli po mojej stronie, czego się nie spodziewałam. Więc..podwójny sukces. inn ja...myslę, że dużo też zalezy do nastawienia. Jak to oneill napisała jak się nie obrócisz pupa zawsze z tyły. Zabierzesz mamę...źle, nie zabierzesz...jeszcze gorzej i to poczucie winy, odbierze Ci zapewne przyjemność odpoczynku. Dal mnie osobiście to drugie byłoby gorsze, dlatego jak we wszytskim...jasne reguły i mozna wszytsko uzgodnić, dopowiedzieć, ustalić...tak, aby wszyscy byli szczęsliwi...przynajmniej na wakacjach ;) Przytulam
  5. stulu puku {serce] jestem pod wrazeniem, jestem w totalnym szoku...poza architekturą-inzynierią co jest zawodem raczej mało humanistycznym, masz niezwykły talent pisarski... Myslę, że w takich stanach powstają najwspanialsze powieści romantyczne... może to jakiś pomysł??? Pięknie to opisałaś, choć może słowo \'piękne\' nie pasuje do sytuacji. Ale niemal ja czułam wszytsko co opisywałaś, choć nigdy aż taki stan bezsilności, apatii i jak go zwął tak go zwał mnie nie ogarnął. Pisałam o tym niedawno...Ty ten stan kreujesz, to jest TYLKO w Twojej głowie. Ja wiem, że łatwo powiedzieć, ale może próbować to zrozumieć, ten mechanizm, że sama sobie to robisz, że to nie przychodzi z zewnątrz, ale jest tylko w Tobie. Może skup się na sobie, na miłości włąsnej... W biblii jest napisane....Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Czy możesz powiedzieć, że kochasz siebie? Może skup się na odwróceniu tego uczucia ....nie poszukuj go poza sobą, zacznij od siebie samej. Zanim tutaj trafiłam to co teraz napisałam wydawało mi się absurdem. Jakimś słownym dziwolągiem. Ja? Ja mam kochać siebie? To głupie... Ale ponad rok bycia tutaj dały mi szansę zrozumienia, że to nie frazes, że to jest bardzo zdrowe i mądre. I tak trzeba... Zacząć od siebie... a później poszukiwać miłośc w kims innym. Trzymam za Ciebie kciuki jesteś bardzo mądrą i wartościową dziewczyną...i młodą :D I dopiero na starcie...poukładasz sobie zycie pieknie, bo masz piękną duszę i dużo siły (studia, konkursy). Daj czasowi czas...będzie dobrze, bardzo w Ciebie wierzę
  6. Jestem z Wami wszytskimi I z każdą z osobna też. Powiedziałm wczoraj Bóg na sądzie ostatecznym osądzi... każdego bez wyjatku. Ja ani nie muszę ani nie chcę... Mam stosunek pokojowy do ludzi, zwierząt i świata. Za duzo w moim domu było krzyków, awantur, wyzwisk, oskarżeń... Za duzo nerwów i łez. Przyszłam tutaj po wsparcie, serce, po gubeł zimenj wody, po lustro...jak napisała dzisiaj renta Nie interesują mnie spory, które wg mnie nic nie wnoszą... Przepraszam, ale takie jest moje subiektywne zdanie. Jesli ktoś ma inne zdanie przyjmuje je i nie dyskutuję. Każdy ma prawo myśleć, mówić, czuć inaczej. Odmienność jest jak nabardziej cechą ludzką. Biorę to co dla mnie najlepsze, jeśli z czymś się nie zgadzam, nie wchodzę w polemikę... zwyczajnie to pomijam. Uważam, że tak jest zdrowo.. dla mnie i dla innych. Czerpię, chłonę Naszą/Waszą mądrość, wiedzę, zaanagażowanie w to miejsce, ogrom serca, doświadczenie, ciepło, miłość, zdrowy rozsądek, a czesto i pionizaję... Jesteśmy tutaj w jednym celu...WYZDROWIEĆ! W sposób jaki nam jest potrzebny do szczęśliwego życia. Każdy ma swój czas. Jesli moja wypowiedź kogokolwiek dotknęła przepraszam... nie było to zamierzone. Oneill jak zawsze tak i wczoraj bardzo mi się podobała Twoja wypowiedź w sprawie
  7. stukpuk_puk puk.... przytulam Mam coś optymistycznego...masz nas! A My mamy Ciebie.... Boli Cię bo tak się czujesz, bo pozwalasz temu bólowi istnieć. A on jest tylko w Twoim umyśle... i minie. To jest stuprocentowe, że to przejdzie, że poboli mentalnie, ale przestanie i to tylko Ty ustalisz kiedy. Już dziewczyny o tym pisały, jeśli aż tak Ci źle i nie umiesz nad tym zapanować idź do psychiatry, on wypisze leki, które pozwolą Ci przetrwać najtrudniejsze chwile. Też to przechodziłam i wiem co czujesz.... Próbowałam najpierw chodzić na grupę wsparcia DDA i DDD, ale... po pół roku zrezygnowałam jakoś czułam, że tam nie pasuje, nie znalazłam tam tego czego szukałam. Potem ten topik i spotkania z psychologiem...dzisiaj u mojej Pani byłam i liczyłyśmy...chodzę do niej już 9 miesięcy, zleciało, ale... o wiele lepiej funkcjonuję, o Niebo ;)
  8. stuku puku... nie jesteś sama. Masz SIEBIE i dopóki Kochanie tego nie zrozumiesz będziesz się czuła samotna. Strasznie desperacko szukasz dopełnienia... a Ty jesteś całością, wspaniałą, jedyną, wyjątkową... Ja też desperacko pragnęłam i pragnę rodziny...dotychczas uważałam, że bez mężczyzny jestem niepełna, bezwartościowa, że tylko pełna rodzina da mi poczucie spełnienia. Sama wychowuję syna od 20 lat... ale nigdy nie byłam sama, zawsze był obok mnie jakiś partner, tylko...te związki długoletnie bardzo rozpadały się. Nie wiedziałam dlaczego, przecież tak się bardzo starałam, tak chciałam, była zawsze bardzo ok, dawałam dużo z siebie; miłości, uczucia, pracy. Zawsze mój wkład do budżetu domowego był bardzo znaczący, często większy niz partnera, więc...dlaczego? Dlaczego mi się nie udawało??? Co ze mną jest nie tak? Dopiero rok temu, kiedy trafiłam tutaj i na terapię do psychologa zaczęło się moje zdrowienie. Zaczęłam patrzeć jakby innymi oczami, na siebie, na innych.... Zrozumiałam gdzie tkwił błąd i gdzie leży mój problem. Teraz próbuję, próbuję z potknięciami żyć szczęśliwie. Ty tez próbuj.... Trzymam kciuki.
  9. ...a powołuj się cholipa ...na zdrowie. I dziękuje, miło to mnie połechtało, ale...nic dla poklasku, tylko z pokory i z serca wszystko.
  10. \".....kazdy czerpie dla siebie to, co w danym momencie jest mu najbardziej potrzebne i o to chyba chodzi prawda? ...\" PRAWDA Moja prośba nie była do nikogo skierowana, ja tylko wołałm i proszę o spokój, tylko o to... Jestem tutaj od ponad roku i bardzo dobrze się tutaj czuję i potrzebuję tego miejsca i wiem, że dużo jest takich jak ja. Niebieska29... Nie oceniam nikogo, nie mam do tego prawa i nie chcę tego robić... Bóg na sądzie ostatecznym nas oceni...tylko on i nikt więcej. Dla Was Kochane... http://www.youtube.com/watch?v=F1r_OmDnM-Q
  11. Dziewczyny Apeluję do Was. Każda z nas ma podany swój prywatny email. można skorzystać. Myślę, że nie jestem odosobniona, ale takie osobiste wycieczki i zamęt nikomu tutaj nie służy. Owszem mozna bagatelizować, ale przeciez nie o to chodzi... To miejsce jawi się jako oaza spokoju i azyl... i niech tak pozostanie. Proszę.
  12. Cztery Umowy Wiem to z cała mocą, że jest, a raczej że może być z dużym prawdopodobieństwem źle w relacjach w związku mojego syna. Bardzo się boje braku w nim odpowiedzialności. I..najgorsze, że to ja go tak wychowałam. Niestety...chyba yezz o tym pisała, że samotne matki chcą za dwoje dać miłość i szczęście swoim dzieciom i często popadają we własne sidła, sidła miłości...kochają za bardzo. Jak ja.... Myslę, że jeszcze jest czas, że ja jeszcze mogę coś z synem zrobić... mam nadzieję, że się uda. Ale byłam bardzo zdziwiona z jaką siła on zaoponował.... przecież jemu się NALEŻY ode mnie. A często jemu pokazuję, szczególnie w supermarketach bardzo starsze panie, emerytki i obok drepczących synusiów, żerujących na emeryturce mamusi...starych ramoli co na grzbiecie matki się ślizgają. Mam takiego wujka.... i mój syn bardzo go za to nie lubi. mam dziś doła jak stodoła Miłe słowa, dziękuję Ci. Ja piszę z serca i sama tutaj dostałam bardzo dużo wsparcia i nie robię nic innego jak tylko dzielę się swoim doświadczeniem i pragnę to wsparcie oddać komuś potrzebującemu.... z radością jeśli komuś to pomoże. Jeśli przegrasz sprawę to jedyne co Cię spotkać może to... że jesli mąz nie zawrze kolejnego związku czyli będzie sam i... pogorszy mu się znacząco sytuacja materialna, straci pracę lub zachoruje to będzie mógł Cię pozwać do sądu o alimenty na siebie. Jest to bardzo hipotetyczne, bo przecież młody mężczyzna, pracuje, a musiałby przymierać głodem, aby coś takiego nastąpiło.... więc raczej niemożliwe. Aha i jeśli dostaniesz rozwód...masz miesiąc na zgłoszenie, że chcesz wrócić do swojego panieńskiego nazwiska. Mnie nikt o tym nie powiedział....i noszę je do dzisiaj. Co do samej sprawy... no cóż, tak myślałam, że jest jak jest z Twoim byłym. Więc do dzieła...walcz, może tą samą bronią? Napisałam Ci kilka możliwości wcześniej. To już kwestia Twoich zapatrywań i Twojej siły i determinacji... Zrób tak jak on, spróbuj...lub nie rób nic, bo po co. Wybór nalezy do Ciebie. I cokolwiek nie zrobisz....trzymam kciuki za Ciebie. Przytulam. Ewuniu dobrze, że jesteś już się bałam.... ja jestem od ponad roku i nic o Twoim MM nie wiedziałam, jakaś stara sprawa, ale dziękuję za to wyjaśnienie. Jeśli coś się będzie gdzieś się przewijało... mam ogląd sytuacji. Buziak PS A swoją droga tak ładnie piszesz, chciałabym takiego MM...tylko w wersji bez żony :P
  13. Cztery umowy Bardzo ładnie powiedziane. Bardzo to do mnie trafiło. Bardzo tych słów potrzebowałam. Musze być sprzątaczem..prawie jak Leon Zawodowiec, chodź mniej krwawo... ale bardzo konsekwentnie. Zaczęłam pomału coś robić. Wszystko ja, wszystko na moich barkach...dopieszczanie i zbawiane świata. Postanowiłam od własnego podwórka. Synciowi powiedziałam, że chcę od niego od 1 czerwca 500 PLN na życie (wikt i opierunek, opłaty itd) no i syncio się STRASZNIE oburzył, że jestem wyrodna matka i w takim razie to on się wyprowadza do dziadków... hmmm no powiedziałam, droga wolna. Dorosły jesteś, jak Cię dziadki przyjmą to proszę bardzo. Moja chora matka (juz mnie telepie bo we wtorek muszę do niej jechać na Dzień Matki) powinna powiedzieć mojemu synciowi, że matka ma rację... syncio nie szuka nawet pracy, studia rzucił, op...ala się jak ta lala i ma wszystko gdzieś. Wybrał kolejne studia na prywatnej uczelni...bardzo drogie, ale to od września, po za tym to jego problem za ile studiuje... Postaram się być konsekwentna, chcę być konsekwentna. wszystko sama utrzymuje, sama muszę na wszystko zarobić i nikt mnie nie myta skąd wezmę na rachunki, na paliwo, na jedzenie... a już na pewno nie syncio. Koniec miłości...majtki na tyłek, nie ma ślizgania się na mojej doopie... przez wszystkich czy komuś pozwolę czy nie, łącznie z rodzinką... teraz ja mam być najważniejsza DLA SIEBIE SAMEJ.
  14. stukpuk_puk puk... Witaj zatem Trafiłaś w bardzo dobre \'ręce\'. My tutaj w większości staramy się coś zrobić, przede wszystkim wesprzeć siebie nawzajem, aby... wyleczyć się z chorego związku, uzależnienia, wyleczyć z chorej miłości... Skróty DDA i DDD są nam bardzo dobrze znane z autopsji. Pokochać siebie, nauczyć się tego, bo dla wielu z nas to było bardzo trudne wręcz niepojęte... dla mnie na przykład. Nauczyć się pobyć samą, samą dla siebie, dla swojego dobra, docenić siebie i to co w nas. No i to na czym nam najbardziej zależny to nie popełniać błędów, nie wchodzić w toksyczne związki, rozpoznawać toksycznych wokół siebie i trzymać się od nich z daleka... Mam nadzieję, że nam wszystkim to się uda i będziemy szczęśliwe :D
  15. stukpuk_puk puk... Nie wiem co mogę napisać, bo...nie bardzo rozumiem Wasze relacje. te maile nie wyjaśniają sytuacji, a na wstępie nie jest wyjaśnione co się stało, że się nie udało/udaje. Ty w mailu...kobieta na poziomie, ciepła, łądnie pisząca, bez błędów, ładny przekaz...no,kurde nie ma się do czego przyczepić. Miły i ciepły mail. On... no cóż, przepraszam, ale taki trochę prostak, napastliwy z lekka i to ciągłe 'Anka", zero ciepła i dystans. No i propozycja bycia kumplem...hmmm To takie symptomatyczne, zostańmy przyjaciółmi. Znaczy tyle, że nie chce bycia razem, wspólnego domu, wspólnoty jako takiej. Jakby przestraszył się czegoś... może właśnie tego, że Ty tak bardzo chcesz, za bardzo jak dla niego... stukpuk_puk puk... 31 lat to.... start w dorosłość, na prawdę to jeszcze całe życie przed Tobą. Myśl Kochana o sobie, otwórz przewód, i zrób porządek, zacznij od siebie, to co wyżej komuś napisała oneill . Kobiety mają taką cechę, chore, zaburzone kobiety, że MUSZĄ mieć kogoś aby żyć w pełni, kogoś kto je dopełnia, kto jest połową... A Ty masz być skończona całością i Twój partner też taki ma być, wtedy wspólnie macie szansę stworzyć piękny związek oparty na jasnych zasadach, a raczej na mądrej i dojrzałej miłości. Pozdrawiam ciepło
  16. mam dziś doła jak stodoła...bardzo mi przykro, że tak teraz się miotasz. Ale....nawet jak Cię oczerni w sądzie, to co Ci to Kochana? Nie pamiętam...rozwód macie z orzekaniem o winie czy bez? Bo to ważne.... Przepraszam, że tak piszę, ale sąd ma to w doopie co, kto na kogo gada...dla nich to sprawa jakich wiele. Nikt za to nie pójdzie do więzienia, nikomu krzywda się nie stanie. Ale jeśli zależny Ci tak dla zasady to... On gada, Ty gadaj jeszcze więcej...nikt tego nie jest w stanie zweryfikować. Słowo przeciwko słowu jak napisałaś, ale... Może kiedyś przy jakiś akcji z mężem włączyłaś komórkę i pozostawiłaś ją włączona i ktoś na żywo wysłuchał wszytsko i teraz może to opowiedzieć. Albo ktoś zadzwonił do domu do Was i Ty pozostawiłaś telefon na spekphonie... i tez wysłuchał na żywo i choć go nie było przy Was wie co się działao i to opowie. Albo... na gorąco po jakiś nieprzyjemnej sytuacji opowiedziałaś komuś co się działo, byłąś wzburzona i płakałaś, może kilka razy komuś się zwierzałaś...taki ktoś też może być Twoim świadkiem i opowiedzieć co wysłuchał od Ciebie. Sama kiedys też byłam takim właśnie świadkiem, choć nie uczestniczyłam bezpośrednio i sąd oczywiście bieże to pod uwagę. Jesli chcesz to walcz...możesz dużo, tylko nie wiem Kochanie czy to jest Ci do czegos potrzebne.... bo jeśli macie rozwód bez orzekania o winie... to za oprzeproszeniem olej co mówi, zaprzeczaj tylko i mów swoje. On bedzie gadał i tak co chce...dlazcego? Bo może i nikt mu tego nie zabroni, może kłamac w sądzie ile wlezie bo nikt tego i tak nie sprawdzi. Jak sama powiedziałaś słowo przeciwko słowu. A rozwód dla Ciebie to wolnośc i święty spokój i rób wszytsko, aby jak najszybciej go dostać. Takie jest moje zdanie. Przytulam Cię mocno i proszę, nie mart się. Sąd ma Wam dac rozwód...nikomu nic złego się nie stanie...sąd to nie Bóg, to tez ludzie, zwyczajni, mają robotę do zrobienia za która dostaja pensję jak każdy i tyle...:) Buziak
  17. Montia... A wiesz, że o tym wyborze ojca dla swojego syna ja tez pisałam ostatnio...że żałuję itd. Ale....przecież Ty masz wspaniałe córeczki i ja mam syna, kochamy nasze dzieci najbardziej na świecie.... nie możemy teraz tak myśleć. co do ojca dziewczynek...Ty rób swoje jak najlepiej umiesz, a on...nie masz wpływu, a dzieci to widzą. Ty nie musisz nic mówić, nastawiać ich...one są mądre, potrafią ocenić. Ja rysunek Twojej córeczki odebrałam inaczej...przecież to Dzień Matki...a nie rodziców, dlatego narysowała Ciebie i może też dlatego, że to Ty jesteś jej całym światem. To miłe :) I zazwyczaj te kontakty z dziećmi się polepszają po rozstaniu z toksykiem, bo mamy czas o nie zadbać mentalnie, psychiczne, bo nasza psychika się oczyszcza, bo oni już nas nie zatruwają. To jest bardzo symptomatyczne... Co do samotności... Montia nie jesteś sama, masz dziewczynki, a przede wszytskim odzyskujesz siebie...daj sobie szansę na prawdziwą miłość. Miłość własną... a ta od drugiego człowieka przyjdzie z czasem. Jesteś ładną bardzo dziewczyną, masz ładna i duszę ... wylecz się najpierw z jednego, zapełnij tą ranę sobą... Wygrywasz... nie widzisz tego???? Bedzie dobrze...daj czasowi czas
  18. Montia....przytulam mocno Cieszę się, że się odezwałaś. Tęskniłyśmy..... Mój Boże to już 4 miesiące! Ale jesteś dzielna Dziewczyna, wytrwałaś.... A już myślałam...tfu tfu Montia...co nas nie zabije to nas wzmocni. Nie popadaj w apatię. Kto da sobie rade jak nie my ;) Zdrowiejesz.... to dobrze. Cofki sa i będą, ale uwalniasz się, a to boli i trzeba czasu. Dobrze, że chodzisz do psychologa, dobrze, że masz świadomość, że jesteś mądrzejsza, dasz radę Kochanie. Nie masz wyjścia...,musisz dać i być szczęśliwa. Podział majątku to sprawa, o której wiesz od dawna zapewne, no teraz były się uaktywnił...trudno. Wczeniej czy póxniej...bedziesz miała za sobą. Kolejny tatuś...ehhhh dźentelmeńskie umowy z nimi.... Ksiązkę bym napisała o umowach z moim byłym mężem. Montia dobrze, że się pokazałąś...przychodź tutaj. Przytulam Cię mocno
  19. mam dzis dola jak stodoła Kochanie nie patrz wstecz... patrz do przodu. Nie rozdzielaj szat, nie płacz nad rozlanym mlekiem.... Ty już wiesz czego nie chcesz...kogo! To w tej chwili jest najważniejsze, uporządkować swoje życie, a ty wiesz już co zrobić. Rozpoczęłaś sprzątanie... Nie rozmyślaj dlaczego tak zrobiłaś, Dlaczego nie posłuchałaś... Nie skupiaj się nad tym na co nie masz wpływu... O ile lat świetlnych jesteś od wielu z nas...Ty już wiesz co robić, nie masz dzieci, jesteś młoda...wszystko przez Tobą. To już minęło, teraz jesteś o ile mądrzejsza, widzisz więcej... A On? Nie masz wpływu na to co mówi i robi... To jego problem. A Ty nie musisz tego do siebie przyjmować. Jego zdanie, może je mieć... a Ty? Ty masz o sobie jak najlepsze...i tego się trzymaj Dziewczyno. Przytulam siódemka
  20. yezz...dziekuję bardzo Mądrze i z wyczuciem. Tak się jakos zadziało...że znowu nieszczęścia chodzą parami. I dwóch najukochańszych mężczyzn mnie znowu zawiodło i...obydwaj mają do mnie pretensje. O co? Że za mało daję z siebie. Że za mało pomagam, wspieram, poświęcam. Że mam wobec nich jakieś oczekiwania (syn-praca, nauka, M-wspolne zycie, uczucia, wspólne bycie razem) No i k...a za przeproszeniem koniec ciagnięcia mnie za ręce, przeciagania liny...itd. Akurat obydwaj się super wstrzelili w czas i miejsce. Każdy niech się zajmie sobą. A ja sobą najmocniej, bo oni robią wszytsko dla siebie i pod siebie....a ja też...dla nich i pod nich. BASTA.
  21. Z tym udawaniem...przypomniał mi się taki dowcip, pamiętam go od lat. Do cyrku przychodzi trener i mówi, że ma super numer, na którym Dyrektor cyrku zarobi krocie. Nastepuje prezentacja. Wychodzi na scene piesek i jeżyk. Jeżyk zasiada do fortepianu zaczyna grać cudny utwór, a piesek przepięknie zaczyna śpiewać. Dyrektor jest pod wrażeniem, zatrudnia trenera, ogromny sukces, zjeżdżają cały świat, zarabiają krocie. Pod koniec turnee Dyrektor zaprasza trenera, popijają wódeczkę i Dyrektor pyta... Trenerze jak to mozliwe, gdzie tkwi sekret tego numeru, zdradź mi go. I trener zdradza tajemnicę... Bo wiesz Dyrektorze tak na prawdę to jeżyk i gra i śpiewa....a piesek tylko udaje. :)))))) Nie wiem jak Wam się podoba, ale ja kocham ten dowcip.
  22. Oj Ewcia, Kochana, żebyś wiedziała... aż mnie to rozczarowanie powaliło na łopatki, przywaliło, rozpłaszczyło. Tak, dwoję się i troję....żeby poukładać, żeby było dobrze, żeby była rodzina...a wczoraj usłyszałam, że ja NIC z siebie nie daję. Niebieska...tak, to hehe to coś znaczy, znaczy tyle, że ja juz inaczej podchodze do pewnych spraw. Znaczy, że lekcja odrobion na tym topiku nie poszła w las... i dobrze, że to zauwazyłaś, to miłe... dziękuję Ci za to przypomnienie...kurde jaka ja mądra kobieta byłam...hehe ;) szok! Taki ładny pościk, dzisiaj mi się bardziej podoba niż kiedyś i...jest bardzo dla mnie aktualny. Rozumiem Twój hmm taki sentymncik do mnie może malusi, bo ja mam taki do Ewci, ona pierwsza mi rekę tutaj podała i jak widzisz ciagle to robi... Ewciu yezz, tak Kochana juz odpowiadam na Twoje pytanie... jak obronie siebie? jakie zmiany wprowadzę? Będę konsekwntna, będę się starała z całych sił byc szczesliwą i nie pozwalac na tego typu akcje. A chyba jedynym dojściem do tego celu jest bycie samą... niestety. Z tym M juz tyle razy przerabiałam to wszytsko... z tym M wszystkiego chciałam, ale z tym M to nie wychodzi, nie może....bo to ja chcę, a on tylko udaje.... że chce.
  23. yezz Niebieska dzisiaj jak byście pisały do mnie i dla mnie. Niebieska oni się nie zmieniają.... i to jest niezmienne. Mój M mi wczoraj wyciął taki numer, że... powinnam zamknąc za nim drzwi. Znowu zaczyna się manipulowanie, kombinowanie, wciagnie mnie do gry... 3 miesiące spokoju dla mojego M to standard, potem trzeba kombinować, mieszać, wkładac kij w mrowisko, bo...jest za miło, za spokojnie, za ciepło.... :O Czy to ja kreuję wokół siebie to całe zamieszanie? Czy to ja jestem powodem tego, że mój M podejmuje, zmienia decyzje jak mu wygodnie? I tym samym stawia mnie przed faktem dokonanym. A kiedy ja się burzę i nie chcę zmieniać podjętych roziązań to przyciska mnie do muru i ma być jak on chce albo wcale? Dlaczego on to robi? Myslę, że odpowiedź jest jedna...bo może, bo ja mu na to pozwalam.... Bo moje zdanie się nie liczy...i nie dal niego, dla mnie samej. No nic, chciałam, próbowałam, dawałm sznasę. Bardzo się zmienił, ale... chyba nie dość, nie dość dla mnie. Po za tym nie może przezyć, że ja się też zmieniłam wg niego na gorsze, hehe
  24. Jesteście niesamowite WSZYSTKIE. renta nie myślałam, że możesz mieć podobna sytuację, bardzo Ci dziękuję za Twój wpis. Fajnie to poukładałaś i faktycznie akademik to niezła szkoła życia, a po za tym obowiązki i nauka odpowiedzialności. No niestety u mnie nie było takiej możliwości od początku poszedł na studia zaoczne, bo kierunek jaki SAM sobie wybrał był bardzo oblegany i nie miał szans. Owszem namawiałam go, żeby tam NIE szedł, bo uważałam, że to nie dla niego... proponowałam inne studia, bo widziałam, że to lubi i to go pasjonuje i.... on teraz właśnie po dwóch straconych latach chce iść na te studia, które ja jemu proponowałam od początku. każdy musi mieć swoją drogę i nią podążać i sam dochodzić do swoich prawd. 4U dzięki Kochana za Twój punkt widzenia z pozycji syna... ale ja naprawdę nie uważam, że on musi studiować, ale niech COŚ robi i na coś się zdecyduje. Proponowałam jemu samodzielne mieszkanie, ale w ogóle nie chciał o tym słyszeć. Dawałam chatę plus opłaty za nią, miałby tylko się utrzymać, ale nic z tego, a przecież nic na siłę. pójdzie jak będzie sam chciał. oneill :D Lubię co i jak piszesz.....i czuję się omotana i manipulowana...ZNOWU przez M. Ciągle na mnie próbuje coś wymuszać i wmawia mi że czarne jest białe. Ogłupieć można. Może to jest jak z moim synem, że to ja bardziej chcę, że to mnie bardziej zależy. Tak jak Kormoran powiedziała...ja czuję i wiem, że we mnie jest dużo miłości, może za dużo... Za bardzo ja chcę tego związku niż M, chociaż to on przyszedł i wyciągał rękę i prosił, tylko chyba za mało ze sobą zrobił, albo symulował poprawę. I znowu jestem w punkcie wyjścia... rok w plecy. Tak Ewo Kochana mam dyskomfort z M chociaż jest kochany, zawsze pod ręką, taki dla mnie, a jednocześnie ciągle mam poczucie, że ta przemiana to tylko kwestia czasu, aby wszystko wyszło na jaw. Teraz miałam pierwszą niemiłą rozmowę z M... wycofał się z jednej z obietnic, którą mi dał przy powrocie... Powiedziałam, że jeśli tak, to nie mamy o czym mówić, ja już przez to przechodziłam i już wiem, że dam radę i nikt nie będzie robił ze mnie wariatki.... Wyszedł i jeśli nie zmieni zdania, ja swojego tez nie zmienię. Nawet się nie zdenerwowałam jakbym czekała, że kiedyś to walnie.... Jestem spokojna i nie płaczę, czuję się silna i mam dużo wiary w siebie. Dzięki Wam Po tym syn przyszedł, pogadaliśmy...wiem, że on wie i czuje, że ja jestem za jego plecami (Niebieska ) ale, że zabawa się skończyła i on jest dorosłym facetem czy tego chce czy nie chce. Wierna zostawiłam pole do popisu, jakbyś wyczuła M. Oznajmił mi co oznajmił... Niby na jakiś czas, aż JA!!!! nie załatwię sprawy z mieszkaniem (ciągle wraca to jak bumerang). Załatwiłam... oznajmiłam jasno swoje stanowisko i juz. corobić yezz mądre Kobietki jesteście....
×