Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niebo błękitne

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Niebo błękitne

  1. Natalu... Możemy radzić, doradzać... Możemy wspierać i wysłuchwiać... Możemny gdybać... Ale to Ty Kochanie doprowadziłaś do tej sytuacji, Ty ją stworzyłaś wokół siebie i jedyną osobą, która może Tobie pomóc w rozwiązaniu tego jesteś TY sama. Tak to już jest...nie mozna miec ciastko i zjeść ciastko. Natalu, duża dziewczynka jesteś. Nie możesz uszczęśliwiac innych i uszczęśliwiać siebie i podejmowavc tylko takie decyzje, które będą maksymalnie idelane dla wszytskich. Tak się nie da zyć. Nie ma takiej mozliwości. Zastanów się kto jest najwazniejszy w tym wszytskim...TY? Mąż? Drugi Pan? Teraz Kochanie ja tak uwazm nie podejmiesz dobrej dla siebie decyzji, bo nie masz do tego dystansu. Jesteś sama rozemocjonowana, rozedrgana... I najlepsze chyba co mogłabyś dla siebie zrobić, to TY, a nie mąż wyjechać. Conajmniej na 2 tygodnie i zero kontaktu z każdym Panem. Pobyć tylko Ty i Natalu....Ty i Twoje ciało i Twój umysł i Twój rozum... wsłuchać się w siebie. Dziewczyny wiedzą co mówią, że najlepiej byłoby odstawić obydwu na jakiś czas, może na zawsze, może za jakiś czas dokonasz wyboru. Obawiam, że kogokolwiek nie wybierzesz teraz, będziesz zawsze tego żałowała, bo to nie jest dobry czas na podejmowanie tak ważnych żytciowych decyzji. Uspokój i wycisz... Pozdrwaim ciepło
  2. Glicynio... trzymam kciuki Wszytsko dosłownie WSZYSTKO co najlepsze jest w nas, my same możemy osiagnąc co chcemy... trzeba tylko odrobinę silnej woli i wytrwałości. Wierzę, że tym razem Ci się uda. Przychodź... zawsze tutaj znajdziesz wsparcie i dobre słowo :) Pozdrawiam.
  3. Glicynia... To przepiękna roślina, mam ją w ogrodzie. Jest niezwykle silna, ma cudne ogromne kwiaty, niczym grona winogron...moje są fioletowe, ale jest i odmiana biała. Glicynia choć silna potrzebuje podpory, aby móc się piąć, sama nie dałaby rady... Nie wiem czy zmierzony był wybór nicku...ale może coś w tym jest. A to takie moje ogrodnicze skrzywienie... jesli nie trafione, przepraszam. Nie wiem co Ci bardziej ciąży psychika w związku z brakiem atrakcyjności jak sama uważasz, czy bardziej brak atrakcyjności, a co za tym idzie problem z psychiką. Myślę, że chodzi przede wszytskim o akceptację samej siebie... Jedno z drugim sie przeplata, ale ważne jest, aby określić z czym się rozprawić najpierw.... Nie wiem czy oglądasz Goka z programu \"jak pięknie wyglądać nago\" :D To mistrz.... on wydobywa z kobiet kobiecość, atrakcyjność, ale i akceptacje. W kilka tygodni odmienia życie kobiet, motywuje i uświadamia, że piękno jest w nas, trzeba je tylko wydobyć. I robi to!!!!!! Potrzebujesz tylko motywacji kogoś takiego, przyjaciółki, kogoś z rodziny. A może psycholog? Próbowałaś? Samemu jest bardzo trudno, ale Ty pokazałaś już, że jesteś odważna i silna...zerwałaś toksyczny związek. Wiele z nas walczy z tym latami... Tobie się udało. Pozdrawiam ciepło
  4. Natalu.... powiem tak, rób tak aby być szczęśliwą! Bądź egoistką, w sensie zdroworozsądkowym. Myśl o sobie, oczywiście nie zapominając o dzieciach. I poczytaj co czuje dorosła kobieta ( tekst wyżej), która wzrastała w domu bez miłości, ciepła i szacunku.
  5. siódemko... Ja też mam to samo z dzieciństwa co TY. Strach i lęk, brak poczucia bezpieczeństwa, brak okazywanych uczuć (moi rodzice do dzisiaj nigdy mi nie powiedzieli, że mnie kochają!). A najgorsze było to, że nigdy nie było wiadomo co dzień przyniesie....zero normalności... To co pisałam ostatnio na co zwróciła uwagę enia... było skierowane do mojej mamy. Ona nigdy sobie nie zadawała pytania...więc tym samym nie szukała odpowiedzi. Jest klasycznym przykładem osoby współuzależnionej, która NIC nie chciała i nie chce z tym zrobić. Dramat. Przez to stała się osoba toksyczną (dla mnie), osoba, która nie widziała i nie widzi problemu. Jej roszczeniowa postawa w kwestiach okazywania szacunku doprowadza mnie do szału. Jak słyszę, że ona jest matką i jej się szacunek NALEŻY to ma ochotę wywalić ją z mojego domu. W ogóle za nia nie tęsknię, nawet nie wiem czy ją kocham... Uważam, że jako osoba zdrowa, moja matka powinna coś zrobić z rodzina, ocalić dzieci, ochronić. A ona tkwiła w chorym układzie dla dobra!!!! rodziny. Goowno prawda, wygodnie jej było, nie ruszyła tyłka żeby zrobić cokolwiek. Siedziała taka bezwolna zdana na łaskę i niełaskę pijaka. A teraz przyjeżdża do mnie do domu i robi fochy, zrzędzi, szarogęsi się, zagląda po kątkach. Nienawidzę tego. jak ma przyjechać już czuję stres... A ona uważa się za matkę Teresę z Kalkuty. Wiem, że taka silan emocja jaka jest we mnie, to właśnie nieprzerobiona historia z dzieciństwa. Chciałabym mieć w doopie...co mówi, co myśli, być głucha na jej gadanie i nie mieć związanych z tym żadnych emocji. Żadnych. Wiem, że kiedyś przyjdzie taki czas.... czekam na to ciężko pracując nad sobą.
  6. Kochane... Powiem szczerze...nie lubię jak robi się niemiło. Bezsensu takie trochę odbijanie piłki. Każdy ma swoja rację. oneill ...dobre z ta doopą i ja tez się pod tym podpisuję. Lubię co pisze Ewa , tak sobie myślę, że ma podejście Dalajlamy :D z miłością, z sercem, ze zrozumieniem...takie przytulanie i głaskanie po głowie. Ewa jest w moim odbiorze ukojeniem mam do Ewy sentyment, pierwsza tutaj rok temu podała mi pomocną dłoń i jest mi bliska. Yezz wypowiedzi mnie trzeźwią, jest na dokładnie przeciwległym biegunie od sposobu wypowiadania myśli, wspierania co Ewa... i też dobrze. Yezz potrząsa ludźmi, otrzeźwia, pionizuje... taki kubeł zimnej wody, który często tez pomaga. Wiem, że niektóre dziewczyny boja się krytyki, boją się pisać, bo nie chcą się ośmieszyć itd. Kochane....życie to nie je bajka. Ciągle jesteśmy wystawiane na ocenę innych. A tutaj? Tutaj jeśli nawet ....to totalnie incognito. Ale zawsze, zawsze szczerze, z zaangażowaniem, z sercem, z miłością, a czasem surowo, ale.... dla waszego dobra. TYLKO! czarny kotku!... uzależnienie, to co czujesz to uzależnienie... http://www.wspoluzaleznieni.eu/ poczytaj, może Ci to pomoże zrozumieć. Vacancy dziękuję Ci Kochana. Jest takie powiedzenie, że nigdy nie będzie drugiej szansy zrobić pierwszego wrażenia, hehe Udało mi się i nawzajem ;) Odpowiedzi na nasze pytania są w nas, trzeba ich głęboko poszukać, niektórzy potrzebują więcej czasu, a inni nigdy ich nie uzyskają, bo nie są na tyle zdeterminowani, aby żyć pięknie i nawet nie pytają. Wszyscy, którzy tutaj trafili są na dobrej drodze, bo zaczynają widzieć więcej, zaczynają poszukiwania samych siebie. Ja ciągle też szukam, ale... moje życie już nie będzie tak złe jak było zanim tutaj weszłam....jakkolwiek bym nie żyła i na ile pytań bym nie znalazła odpowiedzi.... już zawsze może być tylko lepiej i lepiej...i lepiej....i lepiej... Pozdrawiam wiosennie Miaa777, ja 1972 PS wracam do malowania, hehe Majówka pod znakiem remontu, ale kiedyś trzeba, pa
  7. a wiesz.... jak wyszłam pomyslałam o tym co mi jedna koleznaka powiedziała...Mistrz dobrego wrażenia! Pomyslałam, że wkręca, ale... Ja też wiem, że teraz jestem wyczulona i przewrazliwiona na niego. Cięzko mi wyczuć czy to moja intuicja czy doszukiwanie się dziury w całym. Uczciwie tak jak ja się zmieniam, a przynajmniej ja tak o sobie myślę, on również bardzo..na lepsze :)
  8. corobić wiem, mam tego swiadomość i boje sie tego ewentualnego osaczenia :o może dlatego tak emocjonalnie i przyznam czasami agresywnie reaguję... Jak powiedziała o tej zołzie...poczułam się trochę zdradzona.
  9. corobić wiem, że nie powinna się spotykać... Wspólnie spotkalismy sie pierwszy raz i to na moja prośbę, bo poczułam, że w temacie ewentualnego wspólnego zamieszkania utkneły w martwym punkcie i nie umiemy rozwiązać tego problemu. Oczywiście możemy sobie być każde u siebie, ale... przeciez chcemy być rodziną. To jak? Na odległośc? Ja nie naciskam, on niby też nie, ale też obydwojgu nam ta sytuacja nie odpowiada tzn bycia ze sobą na odległośc.
  10. Vacancy Pozdrawiam Cię ciepło. Jakos tak ostatnio jak czytam twoje wypowiedzi o widzę w nich bardzo dużą w Tobie przemianę... czasami myslę, że Ty to nie Ty, albo bardziej, że Ty, ale po jakiejś totalnej metamorfozie :D mentalenj...rzecz jasna na lepsze. Już nie ma o mężu, który jest jaki jest, tylko głównie jest o Vacncy co mysli, czuje, jaka jest i jaka chce być. To takie moje malusie subiektywne odczucie. Napisałam, bo mi się taka Vacancy o wiele bardziej podoba Jak często pisze concekfencja na końcu swoich wypowiedzi...PEACE! I porównanie do medycyny w 100% trafne, a konkluzja Vacancy o samarytanizmie...świetna :D Aż się uśmiechnęłam na to dictum...hehe Concekfencjo...ja kiedys dostałam propozycję pracy w ciekawej instytucji z ewentualnymi mozliwościami rozwoju, ale... propozycja wynagrodzenia była nikczemnie niska ( o niemal 50% mniej niż otrzymywałam w firmie, z której miałabym odejśc), ale podjęłam to wyzwanie. Wykorzystałam wszytskie mozliwości jakie dała mi nowa fima, przeszłam sporo szczebli kariery i... w konsekwencji zgarnęłam całą pulę :D Wygrałam :D Czego serdecznie i Tobie zyczę...madrych decyzji choć czasami ze szczyptą ryzyka. Może to ryzyko dereminuje naszą siłę w działaniu, dlatego często ryzykowne przedsięwzięcia okazuja się być sukcesem. Pozdrawiam Byłam wczoraj z moim M u mojej Pani... nie wyszło tak jak bym chciała. Chyba odkąd jest między nami ok....to była najbardziej nieprzyjemna sytuacja. Oczekiwałam czego innego, może niepotrzebnie się nastawiałam... :O Podniosła nam sie u niej adrenalina, mnie bardziej... Na dodatek powiedziała przy nim, że jestem zołza. Może teraz po tym wszystkim niefajnym co M mi zrobił ja jestem strasznie roszczeniowa wobec niego i chcę, żeby było na moim...bo przecież ja mam być szczęśliwa... Ciagle myślę o tej mentalnej \'kastracji\' nie chciałabym tego mu robić. Trudne to wszytsko, a przecież ja tylko chciałabym normalego zycia... nic więcej. Pozdrawiam wszytskich ciepło
  11. OLA... Każda z nas ma swoją drogę i każda jest w jakimś momencie. Jedne są na prostej, inne latami próbują i ciężko idzie... ŁĄdnie napisałaś.... Ja też tak chcę! Tzn, że już wiesz, w którym kierunku zmierzasz... w najlepszym :D OLA trzeba pracy i wysiłku, to nie przychodzi łatwo, ale... niektórym łatwiej. Większośc z nas zaczynała pisac jeszcze na I częsci naszego topiku, bo to, żeby się uwolnić, żeby wyzdrowieć, żeby potrafić być szczęśliwą wymaga czasu i jest procesem. Strach towarzyszył mi chyba od dziecka, znam to uczucie bardzo dobrze. Potem, w dorosłym zyciu... aż do dzisiaj czuję to drżenie, lęk, który mnie paralizował. Jak zając oslepiony światłem, sparalizowany strachem, nie ucieka, tak my sparalizowane nie umeimy się bronić, oznaczyć granic...pokorniejemy, nie odzywamy sie, znosimy obelgi, często bicie.... :O ZMIANY OLA, to jest klucz zmany własne, siebie....tylko my same możemy to zrobić. ZMIENIĆ się. Same umiemy sobie pomóc, tylko trzeba chcenia i wiary, że można.... Ściskam Cię i zycze Ci jak najwięcej wiary w siebie. Jesli chcesz tzn że możesz, że umiesz....
  12. no cóz no cóż.... może nie uwierzysz, ale...dzisiaj o Tobie myslałam, powaznie... Miłe co piszesz, cieszy taka informacja, że kolejna dziewczyna coś dobrego uczyniła dla siebie :D Jesteś bardzo silna, a pamiętam jak Ci było cięzko i nie miałas wiary. Dobrze, że tutaj trafiłaś, jak widać trochę pomocnych dłoni i własnego zaangazowania i niektórym to wystarczy. Brawo Ja natomiast swoim skromnym zdaniem uważam, że \"ugruntowanie\" wiedzy tutaj zdobytej poprzez czytanie odpowiedniej literatury, terapię, psychologa... wychodzi tylko nam na zdrowie i nie pozwala zaprzepaścić tego czego tutaj się nauczyłyśmy, tej prawdy którą tutaj o sobie znalzłyśmy.
  13. Montia....gdzie jesteś? Czy wszytsko u Ciebie Kochana dobrze? Kasia3000 ...napisz coś, nawet jak.... a może tym bardziej Cztery umowy cieszę się, że podejmujesz konstruktywne decyzje. Siódemko Miłego dnia Wszystkim.
  14. corobić Dziękuję :D Wróciłam do Twojego ostatniewgo wpisu :D Tez piszesz o świadomości, o oznaczaniu granic. O pozwalaniu innym na wpływanie na nasze zycie. Tak corobić...inni robia tylko tyle na ile my im pozwolimy.... Jakie to proste :D ALe jaka cięzka i trudna jest droga do zrozumienia tego i wprowadzenia w zycie. Jak widzisz Kochanie ja mam dobre doświadczenia (jak narazie) ze zmianą siebie i M. To tak jak napisałam Siódemka7...my się zmianiamy i tym samym inni wokół nas też. Wywieramy wpływ, podejmujemy decyzję, które wpływaja na innych... Bardzo podoba mi sie obserwowanie tego. A najbardziej jestem szczęsliwa z tego, że przestałam się bać... ciagle. Całe moje dotychczasowe zycie było podszyte strachem. Czy to z M, czy wcześniej z kimś innym, czy z rodzicami... Teraz juz się nie boję. Jesli nie mam ochoty, nie zmuszam się, nie robię niczego czego nie chcę. I już! :P
  15. enia1 fajnie piszesz :) podoba mi się.... Wiesz ja czuję sie powoli graczem, udało mi się a raczej udaje wyjśc z ofiary. Ja to czuję niemal fizycznie, ale.... bardzo łatwo z gracza stać się tyranem...kurcze jaka to cienka linia jest. Można się tak zapędzić w szukaniu szczęścia własnego, że nie zważać na innych, to jest niebezpiczne dość. Zwróciła mi na to uwagę moja psycholożka, że tak dobrze mi idzie, że ja mogę teraz, mam takie nawet zapędy "wykastrowania" mojego M :O:O Noooo, strasznie mnie to zaskoczyło. Trzeba ciągłej pracy nad sobą i jak pisałam... świadmości....
  16. Witajcie Kochane... Troche nie pisałam, bo byłam na szkoleniach a w domu syncio okupował kompa :P Musiałam wrócić do swojej pracy, aby móc się normalnie i swobodnie zainstalować, hehe Widzę tutaj duzo się dzieje jak zawsze. Siódemeczko7 , ściskam Cię serdecznie, zanim Ty mnie przytulisz :D Musze Ci powiedziaeć, że mam tak jak Ty. Taki fajny stan, jakiego dotychczas nie umiałam doświadczyć, nie wiedziałam, że tak mozna żyć. Vacnacy, dzięki Kochanie, miło, że pytasz.... Mam nadzieje, że w końcu udało Ci się skontaktowac z grupą i coś robisz dla siebie, choć Ty już od dawna robisz, przecież jesteś tutaj z nami, a to najwazniejsze :D Musze Ci powiedzieć, że przerabiam z moją psycholożką moje podejście do mojego syna...:O:O kurcze cięzko mi się zgodzić z jej podejściem, nawet czasami zła jestem. Nie umiem pewnych rzeczy \"przełknąć\" i przyjąc tego co Ona mówi na temat moich relacji z synem... Myslę, że w tym temacie mamy Kochana podobnie. Cięzka praca i daleka droga. Łatwiej mi było oduzaleznić się i wyjśc na prostą w relacjach damsko/męskich niż skorzystać z rad dotyczących moich relacji z dzieckiem, ale... nie od razu Kraków zbudowano. Dla mnie najwazniejsze jest, że WIDZĘ. Żyję świadomie. Nie przechodzę nad sprawami do porządku dziennego tylko je czuję, analizuję, widzę i zatrzymuję się nad nimi. To ważne bardzo, tak uważam. Kormoranie Kochany...dla mnie najistotniejsze jest, że...jesteś. A co tam, zrobiłas jak chciałaś. Co mi przyjdzie z oceniania, każdy zyje jak chce. Każdy mówi co chce... Najistotniejsze jest co ja sobie z tego biorę dla siebie...i już :D Pamiętacie..... nie brać niczego do siebie!!! Nawet jak coś jest nie po mojej mysli....no przeciez każdy ma prawo mysleć jak chce...inaczej niż ja też :P Frazesy? Truizmy? Ale słyszę, że niektórzy często źle znoszą krytykę. To tylko od nas zależy co z tej krytyki bierzemy...możemy ją olać i tez Ok, nasza sparawa, nasz wybór. Tak samo jak ma prawo do oceny do krytyki, ten kto ją pisze. To jest net... dla mnie cudowne, wspaniałe narzędzie. Dzięki temu formum, dzieki Wam zmieniłam się bardzo, BARDZO. Mam świadomośc mojego życia. Pozdrawiam Wszystkich ciepło
  17. Tak Karolinka...większośc z nas. Dlatego tak doskonale rozumiemy i czujemy co ty czujesz. To mija, obiecuje Ci. A jak szybko...zalezy tylko i wyłącznie od Ciebie...jak bardzo byłas zaangazowana, a raczej zmanipulowana. Jak duże miałas robione pranie mózgu... Zapytaj siebie Kochanie? Czego się boisz? Za czym płaczesz? Dlaczego tak Tobą trzęsa nerwy? Przeciez wiesz, że to zły człowiek, wpędza Cię w poczucie winy. Manipuluje Tobą. Zastrasza. Obiecuje i nie dotrzymuje słowa. Szantarzuje emocjonalnie. Karolinko...strach ma wilkie oczy. On jest malutkim cżłowkiem i NIC nie moze Ci zrobić. Bez niego będziesz szczęsliwa, bez starchu i leku. Daj sobie Kochanie szansę. Już sama wiesz, że on się nie zmieni, Ty musisz się zmienić i zapomnieć o nim raz na zawsze, a póżniej... tylko szczęśliwe życie :D
  18. Karolinko... Masz rację, dobrze, że znalazłaś to miejsce. Cieszysz się jak kazda z nas, która z reguły trafiła tutaj przypadkiem. Uwierz, my wszytskie to znamy z autopsji, przechodziłysmy lub przechodzimy przez to i dokonale wiemy co czujesz. Karolinko wiemy, że paralizuje Cię starch, że nie wiesz co masz zrobić, że czujesz, że to jest złe, ale nie umiesz się z tego wyswobodzić. Kochanie to jest rodzaj uzaleznienia, uzaleznienia psychicznego. Nie chcesz byc z tym człowiekiem, wiesz, że Cię krzywidzi, a jednak... ciagle zrywacie i wracacie i ciagle przez chwilę jest wspaniale a później i tak wraca stare. Karolinko ten strach jest w Tobie, to nie Twój facet go wywołuje, wywołujesz go Ty sama... nakręcasz się i boisz. Czego? Karolinko czego Ty się boisz? Że Twój facet nie wróci? Przecież wtedy będziesz wolna i szczęśliwa. Nie będzie strachu, stresów, nerwów... Karolinko pamiętaj, jesli Ty sama siebie nie pokochasz i nie uszanujesz... nie lisz na to, że on to zrobi. On robi to, na co Ty sama jemu pozwalasz. Jedyną osobą na świecie, która jest w stanie Tobie pomóc jesteś TY SAMA Rozumiem Twój stan, ale tak jak dziewczyny pisały... zero kontaktu z nim. Będziesz się bała, będzie Cię zwiajło....ból jak na detoksie, ale to jest dla Ciebie najlepsze, zerwać wszystkie kontakty. Jak będzie przychodził pod dom ( pieeprzyć sąsiadów to Twoje zycie) wezwij policję, odetnij się totalnie. Jesli będzie Ci bardzo źle i nie będziesz dawała sobie rady idź do psychologa, a nawet do psychiatry po leki. To nic strasznego, leki mogą Ci pomóc przetrwać najgorszy moment. I tak wykazujesz się Kochanie zdrowym rozsądkiem...zerwałaś zaręczyny, nie zamieszkaliście razem, nie macie dzieci.... to jest naprawdę super dla Ciebie. Jesteś niezalezna... a wolna będziesz....wierzę w to. Przychodź i pisz tutaj, to tez rodzaj terapi, pomożemy Ci przetrwać najgorsze... Trzymaj się! Przytulam
  19. Vacancy :D Rozumiem, że pogłoski o śmierci były mocno przesadzone :P (myslę oczywiście o naszym topiku). Oj tak napisałam, żeby zamącić... Smutno tak było. Oświeżałam i odświeżałam, a tu doopa. Poczułam sie opuszczona.... Vacancy dziekuję Ci za miłe słowa. Nie jest u mnie tak perfekcyjnie, ale jest....miło. I to mnie na teraz zadawala bardzo. Nie mam nerwów, stresów, a przede wszytskim strachów i leków. Mozna by było okreslic to jako tumiwisizm, hehe ale nie do końca, bo jednak jest trochę spraw, na których mi zalezy. W każdym czasie stan mój jest...odpoczynkiem od wszytskiego tego złego co mnie trawiło przez większośc mojego zycia. Do psychologa chodzę, bardzo te spotkania lubię, czuję że to mnie \"odgruzowuje\" z syfu, który we mnie się nagromadził przez lata... Życzę Ci Kochanie.... żebyś pomyslała przede wszytskiem o sobie. mój syncio dla mnie wazny jest bardzo i bardzo go kocham, ALE JA DLA SIBIE NAJWAZNIEJSZA.... i już. Buziol
  20. Wierna czytelniczko Jak rozumiem sprawa została odroczona skoro kazali Ci udowodnić, że on pracuje na czarno. To zamiast się stresowac jego wykrzywioną w wymuszonym uśmiechę gębą (przeciez to był teatr dla jednego widza), to skup się, żeby udowodnić to czemu on zaprzecza. Masz teraz cel dziewczyno... a pośledź go z aparatem w ręku, żeby wykazać, że ma robotę, spróbuj znależć świadka (najlepiej kogos obcego w sensie koleżankę, kolegę), który widział, że chodzi do pracy. A może rozmawiałaś z nim o tym i ktos słyszał, że sam się chwalił, że robi Cię w trą bę, bo ma pracę, a na dzieci nie ma zamiaru płacić? A może rozmawiałas z nim przez tel, ale na speakerze i ktoś słyszał j.w. Działaj, nie odpuszczaj mu! Przeciez o kasę na dzieci walczysz....a to nie wstyd przecież!!!!! O ich lepszy byt! Ja wiem, że Ty sobie i bez tej kasy dasz radę, ale... dlaczego on ma być zwolniony z obowiązku, z odpowiedzialności???? To samo do Czterech umów ... dlaczego nie złożysz o alimenty? Możesz zanim w ogóle zdecydujesz się złozyć pozew o rozwód. Ty dziewczyno tak mądrze i łądnie piszesz...ile rzeczy do mnie trafiało, ile wzięłam sobie z Twoich postów dla siebie... Wróć do tych swoich wypowiedzi i weź sobie z nich teraz Ty dla siebie!!!! Po co Ci ten człowiek? Do czego on Ci jest potrzebny? Co zaspakaja? Kłamca, oszust, złodziej! Facet, który Cię zdradza, poniża i oszukuje! A najgorsze, że robi to, bo mu na to pozwalasz! Dziewczyno!!!!! Ty taka mądra, samowystarczalna, starowna.... Odetnij się od niego... zrób wszytsko, żeby go nie widzieć ani nie słyszeć. Apropos dzieci możesz umawiać się przez sms. Cztery umowy...nie mogę uwierzyć, że TY, włąśnie TY nie umiesz o siebie zadbać. jesteś tak wyedukowna, masz taką wiedzę, znasz dokłądnie jak to wszytsko działa. Dlaczego trwasz w tym już tyle LAT!!!! Uratuj siebie i dzieci! Daj sobie szansę na NORMALNE zycie. Mamy jedną jedyną szansę przezyć je pięknie, drugiej nie będzie.... Ewa gdzie jesteś ? Miaa777, ja1972
  21. maraguta, "jezeli cos zmusi miedo powrotu do domu jego reakcja bedzie okrutniejsza niz dotychczas.. on jest nieobliczalny"...to tym bardziej uciekaj od niego. Ty już chciałas to zrobic od dawna, potrzebowałas motywacji... Może znalazłaś ja tutaj. Działasz szybko i z rozmysłem, mądrze. Przemysl wszytsko i zrób plan działania, szkoda, że razem pracujecie, bo będziesz zmuszona go oglądać, ale skoro macie w pracy takie układy szef-pracownik i na dodatek ty jestes szefem, to tym bardzij Twoja wygrana.
  22. Maraguta...mam dobrą psycholog, ale to subiektywna ocena. Napisz do mnie, mam mail w opisie, dam Ci namiary. Zdjęcia możesz dać, ale...nie będa one miały takiej siły jak obdukcja, taki tylko to będzie efekt psychologiczny...możesz dać świadaka, który np robił Ci te zdjęcia i widział i wie, że to Ci mąż zrobił... Działaj...w działaniu siła, zobaczysz, że możesz, że umiesz, a przede wszytskim wzmocnisz się, bo uwiwrzysz w siebie i przekonasz siebie, że naprawdę warto żyć pięknie. Przytulam
  23. KOCHANE Życzę Wam, żeby Wasze Święta nigdy się nie kończyły - rozumiane jako dzień uśmiechu, miłości, życzliwości, dobrych rozmów, zaangażowania, zadowolenia, relaksu, odpoczynku. Ściskam Świątecznie
  24. Joanno.... Trzymam kciuki. Będzie dobrze, będzie lepiej, będzie spokój. CZłowiek boi się nowego, woli stare znane niż lepsze nowe... Jesteś odważną dziewczyną, konsekwentną w działaniu. Gratuluję Ci decyzji. Nic się nie bój. Jeszcze sama nie wiesz ile masz w sobie siły, przetrwasz i zwyciężysz :D Buziole na ...nowej drodze życia :D:D:D Vacancy... mam trochę podobną sytuację rodzinną, brat popija, bratowa mega hetera. Robi z nim co chce, ale...On się na to godzi, owszem popija bo jest obciążony, bo lubi, bo może i jest alkoholikiem, ale...obydwoje są dorosli. Ich sparawa. Obydwoje sa pełnoletni i to co robią i co się dzieje u nich w domu...to ich sparawa. Chyba, że któres zwróciłoby się do rodziny o wsparcie, o pomoc...wtedy co innego. Mój brat jest strasznie zakochany w swojej żonie, pomimo 20 lat stażu małżeńskiego... Więc skoro tkwi w toksycznym związku...widocznie tak jemu pasuje. On nie odrobił lekcji z DDA czy DDD tak jak ja zaczęłam. On uważa, że tak musi być, że jedni mają tak, a inni inaczej. Nie chce lepiej, pełniej, mądrzej żyć....bo to co ma wystarcza mu w zupełności. I to jego problem, nie mój. Vacancy nie rozgrzeszam Cię, ani nie potępiam tym bardziej.... powiem jedno...rozumiem. Tyle tylko, że teraz na chłodno jednak już z doświadczeniem zdobytym tutaj powinnaś się zastanowić Kochanie i sama przed soba przyznać. Czy to zachowanie było OK? Twój brat nie jest dzieckiem, jest dorosłym facetem. Rozumiem Cię, bo ja zawsze byłam ta starsza siostra, mądrzejsza... Zawsze całe życie pomagałam bratu...bo to młodszy braciszek. I nawet jak młodszy braciszek miał 30 lat....no to dalej był młodszy i OCZYWISTE było dla wszytskich, że Niebo MUSI pomóc, MUSI wesprzec, MUSI ustapić. Ale, Niebo zaczęło odrabiać lekcje... i martwić, i zajmować przede wszytskim SOBĄ. POlecam Vacancy :D. Buziol
×