Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niebo błękitne

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Niebo błękitne

  1. Present tyle tutaj Dziewczyn Ciebie z miłością wspomina. Bardzo miło mi Ciebie poznać. Ja trafiłam tutaj ponad pół roku temu i jestem cały czas obecna. Moja psycholog powiedziała, że to wspaniałe miesjce i bardzo terapeutyczne i ja też tak uważam... Cos musi być tutaj magicznego skoro ludzie przychodzą i zostają...często nawet jak już są zdrowe i wyleczone pragną wspierać innych. Pozdrawiam Cię ciepło
  2. Uciekający Aniele....człowiek z którym byłaś jest bardzo chory, bardzo zabuzony i niestety on się nigdy nie zmieni. Będziecie tak do siebie wracali (jesli Ty na to będziesz pozwalała), będzie dobrze dwa dni (miesiąc miodowy), a potem znowu Cię będzie niszczył psychicznie, nie będzie szanował i będzie Cię doprowadzał do rozpaczy. Bardzo dobrze, że tutaj trfaiłaś... Jedyne co możesz zrobić dla siebie samej to zaprzestać jakichkolwiek z nim kontaktów...nie odpowiadac na sms-y, nie odbierać tel, nie wpuszczać do domu. ZERO KONTAKTU! To chwilę będzie Cię bolało, bo zero z nim kontaktu, to zero narkotyku...tak, tak to nie miłośc, to uzależnienie i musisz się z tego uzależnienia sama wyleczyć, sama sobie pomóc, musisz chcieć. Oczywiście najlepiej byłoby spotkać się z psychologiem, ale już choćby przychodzenie tutaj na topik i czytanie to duża pomoc dla Ciebie. Ten chłopak nigdy się nie zmieni, pamiętaj o tym. Nie licz, że jak przyjdzie padnie na kolana i będzie błagał to to spełni. Robi tak, bo wie, że Ty na to pójdziesz, że kolejny raz ulegniesz... a póxniej i tak będzie tak samo czyli tragiucznie źle! Jedyną osobą, która może Ci naprawdę pomóc jesteś Ty sama! Szanuj siebie! Pokochaj siebie! I zapomnij o tym gadzie... uratuj siebie. Przytulam Cię mocno
  3. I mój mnie straszył... Wygadywał w chwila podwyższonej adrealiny takie rzeczy, że strach się bać :D Krzyczał, wygrażał... i nigdy oczywiście niczego nie spełnił. To jedno z ich narzędzi, a nuz się uda coś wyegzekwować, przeciagnąć na swoją stronę, cos ugrać dla siebie. Znamy siebie nawzajem bardzo dobrze, nikt nie zna lepiej nas, naszych leków, stresów jak nasi partnerzy, nikt bardziej niż oni (i my też) nie umie bardziej dowalić, upokorzyć, wystraszyć... Ja kiedyś, kiedy M tak straszliwie mi groził... pojechałam po nim tak bardzo, że sama się zdziwiłam skąd mi takie rzeczy przyszły do głowy (oczywiście były to groźby, których w zyciu bym nie spełniła), ile inwencji twórczej było w tym moim straszeniu, ale podziałało... Innymi słowy doskonale wiedziałam co jemu sprawi ból, co go zaskoczy i przerazi i się nie pomyliłam. Później pytał mnie dlaczego tak powiedziałam... to był instynkt samozachowawczy...Ty mi, ja Tobie, przecież nie będę stała z podkulonym ogonem i sie tylko bała...wiedz, że też mogę uderzyć. Straszenie się skończyło. Wczoraj byłam znowu u mojej Psycholozki. Powiedziała, że widzi u mnie przemianę, że też paradoksalnie ta cała sytuacja związana z moim zdrowiem i z tym jak się M nie zachował pomogła mi. Ja czuję, że mój związek we mnie umiera, a tym samym ja zdrowieję. Psycholog mówiła jak ważne w zdrowieniu jest bycie sama ze sobą... uczenie się siebie, słuchanie, kochanie i rozumienie... To o czym tak często mówimy.
  4. veto12...bardzo mi się podobalo co napisalaś. Jesteś super Babeczka :D tak trzymaj. Pozdrawiam ciepło
  5. zona31...bardzo mi przykro. Mój M też chodził do lekarza. Był i sam i razem ze mną... Ale on tam był dla mnie, poszedł bo ja chciałam, żeby poszedł. Człowiek jesli w ogóle się zmienia to TYLKO dlatego, że sam tego chce, że pragnie tej zmiany, a nie dlatego, że ktoś chce go zmienić. Smutna... ktoś w jednym zdaniu mądrze Ci napisał. Ty nie obwiniaj siebie. Szukasz pomocy, chcesz coś zrobić, nie stoisz w miejscu... Tylko działanie (jakiekolwiek) może przynieśc zmianę. Twoim konkretem jest to, że nie chcesz tak żyć... a jesli tak, to musisz się uwolnić, albo wspólnie z nim zadziałać, ale on też musi tego chcieć j.w.
  6. Blawatek... no trudna sytuacja, wiem jak serce boli. Tylko Ty wiesz co dla Ciebie najlepsze, tylko Ty możesz tą decyzję podjąć.... bo tylko Ty będziesz ponosiła tego ewentualne konsekwencje. Jesli chcesz wrócić może wynegocjuj jakąś terapię wspólną, coś co WAM pomoże, bo Kochanie obawiam się, że jak dasz szansę, to będzie "miodowy miesiąc" i za czas jakiś wrócisz tutaj z tym samym problemem. Oczywiście zawsze możesz wracać :) i zapewne zawsze tutaj będzie ktoś kto pomoże, ale...po co popełniać te same błędy? Przemyśl Kochanie... to Twoje życie i tylko Ty wiesz co dla Ciebie najlepsze. Mądrych decyzji Ci życzę. Buziak
  7. Cztery umowy... tak jak napisała oneill...strach ma wielkie oczy i nic więcej. Ty masz tak jasną sytuację, że nawet z orzekaniem o winie bez problemu wygrasz. Tylko ja np najpierw bym załozyła sprawę o alimenty jeśli już nie miałas ich zasądzonych. Bo wtedy je poprostu szybciej dostaniesz, a jak przy rzowodzie...to zasądzają tylko coś na poczet alimentów, a sparawa o alimenty jest po rzowodowej. Pewnie adwokat Ci wszytsko powiedział.... Ta wina to chyba tylko jest potrzeban dla satysfakcji włąsnej, dla dzieci możę....ale też jeśli z winy mężą jest rozwód to Ty też masz mprawo od niego egzekwować dla siebie...gdyby tfu tfu Ci się sytuacja pogorszyła. Ale to są zazwyczaj grosze, jesli już do tego dochodzi. Przechodziłam to wszytsko i tą adrenalinę i nerwy i stresy....nawet dostałam z nerów łysienia plackowatego. Teraz z perspektywy czasu to się smieję, że to było żalosne przedstawienie nie warte funta kłaków ( hehe dosłownie). Rozwód z jego wiony od razu...sam się przyznał. Wiem, że ten kogo to dotyczny bardzo przeżywa, ale w ogóle nerwy tutaj nie są potrzebne...przecież nkt krzywdy nikomu nie zrobi...co najwyżej dobrze, bo uwolni formalnie od gada, a i ureguluje płatności i ewentualne kontakty, żeby taki nie mógł kiedy chce i jak chce z buciorami, tylko wszytsko na papierze i jak sąd zasądzi. I won! Ja dzisiaj znowu psycholog...tak myslę ile jeszcze będę do niej chodziła? To już zaraz będzie piąty miesiąc... Zleciało. Myślę, że ten topik i psycholog mi bardzo jednak pomogły. Niby to trochę tak mimochodem wszytsko, życie się toczy dalej, dniem za dniem.. Niby nic, a człowiek inaczej patrzy, myśli, postępuje... Zdrowieje? Oby. Buziaki Kochane. PS Po tej chorobie to te mordki w pracy jakieś takie bardziej przyjazne , hehe :P
  8. no cóż no cóż.... Te nasze przypadki to trochę są podobne. Nie zliczę już ile raz mój mnie zostawiał... na dzień, na tydzień, na kilka miesięcy. Doszło do tego, że się wyprowadził, zostawił mnie i w tym czasie znowu mnie zostawiał....tzn mówił mi o tym, że znowu koniec. Straszna huśtawka, nic nie można ustalić na przyszłość, uzgodnić, podjąć decyzji. Przysięgał, obiecywał a i tak g...o. Jego słowo nic nie znaczyło...NIC kompletnie. Nie znałam dnia ani godziny...jak tak zyć? Zero spokoju i stabilizacji, zero oparcia i poczucia bezpieczeństwa. Po co taki związek? Same nerwy, łzy... Dla tych kilku chwil kiedy jest fajnie? Zaczęłam pisać dni kiedy jest ok, a kiedy wojna.... wyniki były zastraszające. Pomyśl Kochana.... a kiedy będa dzieci będzie jeszcze gorzej. Poczytaj co piszą dziewczyny. Ja 1972 masz trochę rację, że zagłuszam siebie, bycie ze sobą, ale... jeśli czytam, jeśli jestem na kafe, jeśli spotykam się z ludźmi....to przecież żyję i w każdej sekundzie jestem jednocześnie sama ze sobą. Nie mam poczucia \'zagłuszania\" siebie. Robię to co lubię, jestem sobą. Zapełniam tą wolną przestrzeń w sobie, próbuję może zagłuszyć ból własny, który we mnie jeszcze siedzi, ale.... mam poczucie, że staram się żyć, staram się znaleźć swoje własne miejsce w życiu. Ściskam Was ciepło... miłej niedzieli...
  9. oneil, Miaa777, ophrys, Vacancy, Kasia, Ja 1972, renta11, nocóż no cóż, Aricia, cztery umowy, consekfencja.. i wszystkie Kobietki :D Kuleczka....a co Ty taka smutna ? Dużo przytulanek dla Ciebie.... nie smuć się, głowa do góry...wiosna idzie :D A ja poszalałam na wyprzedarzach.... wydałam za dużo, ale oczy zamknęłam i wyłączyłam opcje kryzys, trudno, tez nam się coś od życia należy, prawda? Na mnie zakupy zawsze działają kojąco i wcale mi z tym źle nie jest. Oby było za co.... Kasia...mądra dziewczyna jesteś, ładnie piszesz i racjonalnie.... Większośc z nas \"wymyśliła\" sobie swojego partnera i chciała go zmieniać, albo bardziej chciała, żeby on był inny. Ale im z reguły jest dobrze z takimi jakimi oni są i wcale jakoś się nie chcą zmieniać, ba...oni uważają, że są super, że to my jesteśmy jakieś....dziwne, a raczej psychicznie chore. Po części to prawda, bo wybieramy takich co to większość by w tyłek nie chciała kopnąć i nigdy by nie pozwoliła tak się dać zmanipulować. Yezz... już czytałam, mam tą Claudię. Moja mama mnie dołuje już jak słysze jej głos, czarnowidztwo i generalnie utyskiwanie na cały świat. Wczoraj skończyłam rozmowę po 2 minutach, bo powiedziała, że powinnam komórkę i komputer wyrzucić, bo to złodzieje czasu i w ogóle ona bez tego żyje to i ja powinnam...hehe kocham takie teksty :P
  10. Oneill.... to ja się trzymam tej kupy i nie mam zamiaru jej puścić ani...odpuścić :D Dzisiaj po prawie dwóch tygodniach zmagania się ze swoim zdrowiem wreszcie wychodzę do ludzi... bardzo mnie to cieszy. Może paradoksalnie ta cała sytuacja pozwoliła mi się (z małymi dołkami-łezkami) jakoś usztywnić do M. Może doszło do mnie jakim strasznym egoistą jest M i jakim mocno zaburzonym. Dotarły do mnie słowa mojej psycholożki, która mi kiedyś powiedziała, że....nigdy nie będę najważniejszą osobą dla tego mężczyzny i czy jestem w stanie żyć z taką świadomością. Myślałam wcześniej, że ze świadomością...to może, ale kiedy życie wystawiło to do weryfikacji i zobaczyłam jak to wygląda w praktyce to ..... mówię po trzykroć NIE! To już wolę być sama. Dzisiaj mnie wspierają i są ze mną CI, których tak tepił M, których chciał się pozbyć z mojego życia, o których miał do mnie pretensje, że nie są szczerzy, że nam zazdroszczą \"takiej wspaniałej miłości\"! hehe Czuję jakby mój ból się zmieniał we mnie. To już nie jest ból za M, tęsknota i żal po starcie. To jest teraz mój ból, nad sobą samą, że tak dałam się zmanipulować, żal mi siebie samej, że sobie to zrobiłam, że na to pozwoliłam, że na własne życzenie to wszystko... Ale przecież nie chciałam sobie tego robić, to po za moją świadomością się działo, takie chore wybory, takie związki toksyczne. Teraz zrobię wszytsko, żeby już mnie więcej to nie spotkało. Szkoda życia Kochane... za piękne jesteśmy
  11. Ophrys dziękuję za te słowa, były mi teraz bardzo potrzebne. Nie wiem co się dzieje, niby nie myślę o nim, nie tęsknię... Niby jest dobrze, mam wszystko poukładane. Niby zdrowieję, czuję to i psychicznie i co dla mnie teraz szczególnie ważne fizycznie. Niby mam wokół przyjazne osoby, pomoc, przyjaciół, otwarte serca. Niby dobrze się czuję ze sobą, schudłam teraz, lepiej wyglądam. Niby.... tylko wszystko odczuwam jak na niby. Jakbym nie żyła wcale, tylko istniała. Byłam strasznie na niego sfokusowana, będzie mi bardzo trudno wypełnić to wszystko sobą.... ja aż tyle siebie samej nie potrzebuję i nie wiem jak to zagospodarować, nie umiem. Źle mi. Płaczę i nie wiem dlaczego płaczę, jak wariatka.
  12. Charlotte...mam ten sam problem. Czytam, staram się zrozumieć i coraz mniej wiem ... Nie umiem odpowiedzieć sobie na tyle pytań... Na dodatek ta pustka, popełniam jakiś błąd skoro nie umiem sobie z tym poradzić.
  13. Oj Dziewczyny.... zawsze myślałam, że mam nadzieję mój były związek jest jakiś w sposób pejoratywny inny, chory, dziwny. Tysiące powrotów, wyzwisk... Kiedyś wrócił po jakimś czasie i zobaczył w nocy, że nasze wspólne zdjęcie, które stało na komodzie schowałam do szafki...i w nocy się wyprowadził znowu. Z tego powodu! Już wstyd przed wszystkimi, rodziną, znajomymi...i takie wariactwo 5 lat. Już nie chcę opisywać, bo wszystko zostało powiedziane.... Dopiero jak weszłam tutaj ponad pół roku temu i wizyty u psychologa coś mi dało do myślenia. Dopiero praca nad sobą, trudna i bolesna, dołki, upadki...aby wstać i iśc dalej. I świadomość, że to g...o a nie miłość, to totalne uzaleznienie...od niego? od miłości? Nie wazne, wazne, aby to zrozumieć, że to nie ma niczego wspólnego z kochaniem.... A przede wszytskim z kochaniem samej siebie. Od tego nalezy zacząć....POKOCHAĆ SIEBIE! Czytajcie, tutaj jest wiele mądrych osób, które znają to wszytsko a autopsji...pomogą, wesprą, podadzą rękę.... Najgorsze, a może najwspanialsze jest to, że możecie uszczęśliwić się SAME i SAME wszystkiego dokonać....
  14. Smutek....a gdzie jest ta Twoja przemoc psychiczna? Tzn ta, którą Ty miałabyś stosować, bo albo nic nie napisałaś, albo zwyczajnie jej nie ma. Natomiast co do Twojego partnera to raczej złudzeń nie ma. Skoro czytasz topik to wiesz jakie są mechanizmy... Ściskam Cię i trzymam kciuki...za CIBIE
  15. Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy kontrolować M. Ale wiem dlaczego... on nigdy nie dał mi powodów do jakichkolwiek podejrzeń. Nigdy nie złapałam go ma kłamstwie. Nie miałam w ogóle potrzeby. Czasami kontrolowałam mu komórkę, ale to na zasadzie złości na niego, że on mi ją notorycznie kontrolował i robił bez powodu awantury. On kontrolował mnie w każdym momencie i przesłuchiwał....ja uważam, że nie dawałam mu powodów, ale on uważał inaczej. Tylko u niego to była jakaś patologiczna zazdrość i chęć zagarnięcia i podporządkowania mnie sobie w stu %. Najchętniej założył by mi GPS i to jeszcze z podsłuchem. Więc uważam, że powody do kontrolowania to jedno, a natura kontrolującego to jeszcze co innego. Może to co się u mnie wydarzyło...musiało się wydarzyć, żebym doświadczyła na swojej skórze...chociaż wcześniej już tyle razy się źle działo, ale jednak teraz dotarło do mnie, że nawet w obliczu zagrożenia życia nie uzyskałam od m wsparcia i troski. A to chyba jest fundamentem związku. Więc nie ma związku, nie ma partnera, nie ma uczucia, nie ma niczego. Amen. A generalnie czuję się coraz lepiej... :)
  16. Blawatek Wiecie, dzisiaj do mnie napisał kolega, a jedno jego zdanie napisane do mnie sprawiło, że popłynęły mi łzy... \"Widzę, że ze ze zdrowiem coraz lepiej, to cieszy, ale zatroszczyć się o kobietę w jej chwilach słabości może mężczyźnie też sprawić satysfakcję...\" Jak strasznie moje 5 lat związku zaburzyło moją samoocenę, ocenę prawdziwości uczuć w związku. Jak mój M mnie zmanipulował, ile mi trucizny wtłoczył, ile słów nic nie znaczących powiedział, że ja ciągle mu wierzyłam.... Nawet teraz, kiedy już jest czarno na białym, kiedy w najgorszym dla mnie momencie nie było go przy mnie, on dalej bredzi o miłości i o tym, że ja zawsze mogę na niego liczyć sic! Czy on w to na prawdę wierzy? czy liczy że ja uwierzę.... A tutaj ktoś wcale nie bliski, a jakie piękne zdanie napisał... taki prawdziwy mężczyzna, tak mnie to ujęło. Chciałabym, żeby ktoś taki, prawdziwy facet, który umie tak powiedzieć był przy mnie kiedyś. A nie tchórz, ofiara życiowa, która potrafiła tylko mi stawiać warunki... łyżeczka30...przytulam Cię, to bardzo przykre co napisałaś. Obserwuj swojego M, może już były jakieś sygnały, że on taki jest tylko nie chciałaś ich zauważyć. Czytaj topik, to pomaga. Pozdrawiam
  17. Kochane...Miaa777, oneill, Consekfencja, Vacancy...i Wszystkie Jestem w domu. Już mi lepiej, wszystko wraca do normy... I moje zdrowie psychiczne i najważniejsze dzisiaj dla mnie fizyczne. Leki ustawione, będę żyć :) Od kiedy wyszłam ze szpitala w piątek M się nie pojawił. Dzwonił, pisał, pytał w czym pomóc (tym bardziej, że mój syn też zachorował), ale... niczego nie zrobił NICZEGO. A to dlaczego? Przecież to był jego weekend z synem, więc jak???? Nie rozdwoi się. No i wybrał.... nie mnie. Nie powinnam nawet niczego oczekiwać, ale w sumie w takiej sytuacji pomyślałam, że chyba mógłby być, że to takie naturalne. Zagrożenie życia jednak.... Eh ale ja głupia jestem. Chcę się z nim rozstać, a potem oczekuję...cudu boskiego. M jest uzależniony chyba od wszystkiego od czego można....hazard, alkohol, nikotyna, własne dziecko. I czego ja się spodziewałam? Racjonalnego myślenia od człowieka chorego? Sama jestem chora jak tak myślę... Wracam do zdrowia, jest coraz lepiej, będzie dobrze. Ściskam Was mocno.
  18. Dziękuję za ciepłe słowa, za wsparcie... Ja1972... tez tak to czuję, tak jak napisałaś... ja sama domagam się dla siebie troski. Wczoraj mój M po moich dwóch pobytach na oddziale ratunkowym dalej wypisywał swoje \"mądrości\", oskarżał, wytykał, obarczał winą. Napisałam mu, że czuję, że to co się stało w dużej mierze związane jest z naszymi relacjami, ze stresem, nerwami, które mi funduje... Nic do niego nie dociera. NIC! Nawet w takiej ekstremalnej sytuacji... Dziękuję, że jesteście.
  19. Niebo błękitne

    Ebooki dla wszystkich

    Witam...podrzucam stronkę, dużo pozycji we wszystkich językach. Na pierwszej stronie mam Melody Pia \"Toksyczna miłośc\"... bo akurat tego ostatnio szukałam. Pozdrawiam http://www.4shared.com/file/38429185/c9b281bd/Mellody_Pia_-_Toksyczna_mio.html?s=1
×