kawcia_mielona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kawcia_mielona
-
Ale czemu, temat bardzo ciekawy :) Z tego co juz znalazłam w necie, okazuje się że na ziemi polskiej od wielu wielu lat, a nawet dzięsiątków lat ojciec prowadził pannę młodą do ołtarza. Nie chce mis ie za bardzo szukać teraz, ale z czystej babskiej ciekawości bym się chciała dowiedzieć jak to było naprawdę : ) kto był pierwszy:D Tak naprawdę jest kupa różnych zwyczajów, sprowadzonych do nas z ameryki, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy : ) Ale reasumując macie rajcję każdy robi wg siebie : ) Ale ogólnie bardzo ciekawa dyskujsa się wytworzyła :)
-
ja w takich sytuacjach zawsze się śmieję. To jest moje takie zachowanie od dzieciństwa. Wszyscy ryczeli a ja się smieję do łez:) Teorio, dawka zaaplikowana:D
-
Słoneczko, w zgodzie ze swoim sercem !! I tylko nim się kieruj :)
-
ano zachorzała niestety, ale dziś już nieco lepiej. Całe szczęście : )
-
Środo, poduszka z obrączkami to też aż za amerykańskie : ) Rozmawiałam dziś z kumpelą, wpadła do mnie na chwilę i nawet nie wiecie jak mi się poprawił nastrój :) W dodatku mój wciąż-niemąż wpadł też do mnie chorowitej, pogłaskał i poprzytulał :) bosko jest : )
-
LisaFrank - ja kiedyś myślałam o tym, żeby zaprowdził mnie tata, pomyślałam że to byłoby duże COŚ dla niego, ale przemyślałam sprawę i sie z tego wycofałam : )
-
Co do przyjaciół, to spanielko miałam bardzo podobną sytuację. Mój wciąż-niemąż jest ode mnie o 2 cm niższy. I kiedyś moja "przyjaciółka" starsznie się na to burzyła, wręcz robiła wszystklo by nasz związek rozwalić. Przyjaźń nasza się zakońćzyła. Kiedy dowiedziałam się o co naprawdę jej chodziło to było już za późno na to by cokolwiek naprawić. Ale może też dlatego, że ona nie była przyjaciółką od serca i od dzieciństwa. Mam jedną taką, co to przeszłyśmy wszystko, nieraz sie pokłóciłyśmy, wrzeszczałyśmy na siebie, przeszłyśmy niejedno i dobrego i złego ale się kochamy i bez siebie nie wyobrażamy sobie życia. To że ja się zraziłam raz, czy nawet kilka razy nie daje mi powodu do tego by wypinać się na innych moich przyjaciół. Zresztą miano PRZYJACIEL nie nadaję komuś ot tak sobie. PRzyjacielem jest nie każdy. Jeśli wiecie o co chodzi ; ) A poza tym też jestem chłopczycą. Wychowałam sie wśród chłopaków od dzieciństwa ponieważ na mojej ulicy w moim przedziele wiekowym byli sami chłopacy i ja jedna:D I tak już mi zostało. Do dziś jest tak że o wiele lepiej jest mi się dogadywać z chłopakami niż z dziewczynami, dlatego też mam malutko koleżanek za to w cholere kumpli :)
-
a urzędy bez względu jakie są co do zasady wstrętne a baby w nich okropne. Są jednak miejsca gdzie nie można sobie pozwolić na upust emocji ale są i takie gdzie można powiedzieć co się myśli : ) Ja do URzędu Miasta wiele razy jeźdże w sprawach służbowych i zawsze trafialam na taką wredną zołzę. Kiedyś już nie wytrzymałam a i humor miałam do niczego i jej powiedziałam co myślę o niej i jej zachowaniu i traktowaniu petentów itp. NAwet nie wiecie jaka teraz jest milusia : )
-
co do makijażu to ja się nie maluję na codzień, czasem tylko same rzęsy. I nie wiem na co się zdecydować i czy w ogóle się zdecydować na coś. Ale kusi mnie też jakiś baaardzo delikatny makijaż, prawie niewidoczny, ale kurna sama nie wiem:)
-
Witajcie kochane : ) Ale jest się super wyspać. Na szczęście dziś już się lepiej czuję. I gardło mnie już tak nie nawala. Środo dziękuję za linka, myślę że skorzystamy :) Tylko teraz jak wiem, że mogę napisać tam cokolwiek to mam dylemat :) Ale Wariaci chyba zostaną : ) MAtko a nam zostało 130 dni. Masakra jakaś. Nie wiem na co ja czekam ze wszystkim innym co mi zostało do załatwienia. Ale to chyba psychicznie potrzebuję luzu i zabiorę się za to po sesji. Czyli za tydzień :) CO do płaczu na ślubie to ja znając siebie wiem, że nie będę ryczała tylko będę się brechtała. Ja tak mam, że nie umiem zachować powagi, tylko się śmieję, a jak wciąż-niemąż zobaczy że ja się śmieję to on też zacznie się śmiać i wtedy to już koniec będzie:D
-
Jasne, ze znam, kto nie zna \"Przyjaciół\"?! : ) ja uciekam sie kłaść bo jakoś mi gorzej:( trzymajcie się papa
-
mój kumpel jest pedantem - masakra:D Zawsze się kłócimy. Nie zapomnę jak w schronisku nie poszedł prędzej spać dopóki prześcieradło w jego łózku nie było idealnie proste. Potem szedł sikać, i jak wrócił, znowu je prostował bo nie pójdzie spać do pofałdowanego:O Mogę wymieniać i wymieniać:D
-
palę, palę i też obiecuję rzucić:) Chętnie zapalę dla towarzystwa. :)
-
a ja to znowu jetsem taka, że na ostatnią chwilę wszystko. Jak gdzieś jedziemy ze znajomymi czy rodziną, to wszyscy już spakowani a ja dopiero plecaka szukam:D Ale znają mnie i kochają:D
-
eeee no, wszytsko świetnie, ale ta podusia to po, że tak spytam?:) Pomyśleliście o wszytskichm chyba, ja bym na większość nie wpadła:)
-
Ja póki co to mam upatrzoną kanapę z ikei:) Taką wielką i zapadającą się , noi łóżko chciałabym mieć kute:D a poza tym zero pomyslu. aLe wszytsko wyjdzie w praniu, więc nie ma co rozpaczać : ) czekam na maila : ) Kurde, przez tę gadki z Tobą już mi się chce tu mieszkać i urządzać : )
-
Środa, myślę że doskonale wiem, jaki masz na myśli :) Ja kocham góry i bardzo czesto w nich jestem, a tam domy z bali to praktycznie podstawa : )
-
Środa, doskonale to rozumiem, zawsze się jeden z teściów taki trafi. Taki wiesz, "doradzajacy". Mnie też to zawsze wkurza. Moja teściowa też taka była, ale kilka razy z nią miałam taką wymianę zdań to już się uspokoiła i nie szaleje: ) A moja mama za to czasem tak własnie postępuje, choć naprawdę bardzo bardzo rzadko : ) Kurna, czeka nas remont kuchni i łazienki na górze, o maj gat : )
-
Środa, pewnie że chcę, dawaj te naklejki :) Ten brat Łosia może faktycznie stanowić większy problem na dłuższą mee, ale musisz sobie wypracować na niego jakiś sposób. Najelpiej miej go w dużej D!! Ale też oczywiście nie daj po sobie jechać ; )
-
Dasz radę Środo. Dziękuję CI za tę wymianę zdań, bo dzięki Tobie trochę mi lepiej i dochodzi do mnie, że dobrze myślę : ) a jakby miałobyć jakoś tragicznie, to najwyżej można się wynieść, no nie? Kurde, mądra kobieta z Ciebie!! mówię Ci! Jak tylko się pogodzę z wciąż-niemężem to musze z nim pogadac:D
-
Swoją drogą, dziwię się że się nie zgodzili doprowadzić wody, prądu itp. W sumie to nie byłby aż taki problem. ALe to znowu jakaś tam włożona kasa, więc moze nawet lepiej, ze jets tak jak jest, teraz to juz na pewno całą kaś eładować będziecie w dom : ) a raczej jego budowę :)
-
Nie no Środo, w Twojej sytuacji masz całkowitą rację!! Jak najbardziej!! Ale doskonale rozumiem, ze takie przeprawy nie są ciekawe.
-
Środo, wejścia są dwa do domu. Osobno na dół do rodziców i zupełnie osobno na górę :) Twoje rozważania pokrywają sie jak najbardziej z moimi, jednak czasem mam takie wahania jak dziś, że masakra. Dom w górach nie chcę na starośc, tylko chcę jaknajszybciej. To jest moje marzenie !! Jeśli kupię mieszkanie na kredyt to już nie będę miała kasy na to by wybudować dom , któego bardzo chcemy ale teraz a nie za 40 lat:( Dom wybudować też możemy obok domu moich rodziców, bo mam swoją działkę, ale po co budować? Ja chcę w górach a nie tu. Jesli ten dom ma być mój, to po co mieć później w ostateczności 3? Masz rację, mieszkanie z moimi rodzicami to najlepsze wyjście i rozwiązanie. I ja to wiem. Ale tak jak mówię, czasem mnie nachodzą takie wahania i dziwne myśli, że nie będzie fajnie, że nie będzie dobrze. Ja wiem, w razie czego zawsze możemy się wynieść. Wiem. ALe kurna te wahania mnie wykończą. Dla jasności powiem że mam pms :D
-
Noi mam starsznie mieszane uczucia. Bo z jednej strony wydaje mi się mieszkanie u rodziców najlepszym i najrozsądniejszym wyjściem. Poza tym moi rodzice są naprawdę w porządku, i wiem że nie powinno być jakiś ekscesów czy coś. Jednak z drugiej strony targa mną jakieś takie uczucie dziwne, że co na swoim to na swoim. I w ogóle czuje sie z tym źle : ( Z tym pomieszaniem moim.
-
No bo jest kilka wyjść: 1. Mieszkać na górze u moich rodziców, przez jakieś 3 lata, w tym czasie budować wymarzony dom. 2. Wynajmować mieszkanie - jest to uniknięcie wzięcia kredyty na X lat, ale znou pakowanie kasy komuś do kieszeni 3. Wziąć mieszkanie na kredyt, na pewnie jakieś 35 lat, i nie mieć możliwości budowania domu, bo kasa pójdzie na płacenie rat.