jedna taka całkiem nieważna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez jedna taka całkiem nieważna
-
No, 10 \"psiknięć\" na całą głowę na jedną aplikację - to jest ok 1ml czy jakoś tam, czyli tyle, ile jednorazowo ma być wtarte. Jak to zrobić, żeby starczyło na całą głowę? Hmm, mnie doktor kazała psikać głównie na czubek głowy i potem po prostu na palcach przenosić na resztę skóry czaszki. Ale podkreślała właśnie, żeby nie więcej niż te 10 psiknięć. Kasia - w tym mieście nie ma czystych parków... :-0 A co tu robię? No, żyję, pracuję i tak juz od prawie siedmiu lat. Rodzina cała została w Bydgoszczy, a ja - za chlebem. Ogólnie - nie narzekam, tylko te włosy.... No, ale przynajmniej mam dobre wyniki USG piersi, chociaż tam jest w porządku. Buziaki dla wszystkich, jtcn
-
Kasiu :-) Moje wyniki oglądało już dwoje lekarzy i najśmieszniejsze było to, że jedna pani doktor mimo wszystko upierała się przy łysieniu androgenowym... Druga już mniej, raczej skłaniała się ku telogenowemu - i to jakoś bardziej do mnie przemawia, choć nie wiem, czemu. Podświadomość? ;-) Loxon podobno dobrze wpływa na porost włosków, a przede wszystkim na wzmacnianie tych, które wyrastają jako słabsze. Ile w tym prawdy? - nie mnie oceniać, zwłaszcza w trzecim tygodniu stosowania. Mezoterapia głównie biotyną. Z domieszką czegoś-tam jeszcze, nad czym myśli pani doktor. :-)
-
Luizyana No nie wiem, a psikasz tak, jak było napisane? 10 \"psiknięć\" na jednorazową aplikację? Kasiu --> U mnie badania hormonalne, jak i badania krwi wykazały tylko tyle, że jestem zdrowa i nie ma prawa nic mi być... :-0 Dlatego nie zdecyduję się na łykanie tabletek anty. (poza faktem, że nie powinnam ich w ogóle rozważać) Loxon jest tylko jedną z rzeczy, które wcieram. Poza nim mam jeszcze drażniącą wcierkę \"robioną\" (na pokrzywie, zdaje się właśnie!), no i Kamiwaza, też roślinne. Nic, byle wytrzymać jeszcze te dwa tygodnie do kolejnej wizyty i pierwszego zabiegu mezoterapii... :-0 I też mam ochotę iść ściąć włosy, ale już nie za bardzo jest z czego. Ech... zamiast cieszyć się wiosną, liczę wypadające włosy. Paranoja! :-0 Buziaki, jtcn
-
luizyjanna --> To znaczy, że mamy dokładnie to samo i tak samo... :-( Nie wiem, co Ci powiedzieć i radzić. Też używam te wszystkie specyfiki, w tym loxon 5%, trzeci tydzień i zauważam, że wypadają coraz mocniej. Taką \"myjącą\" tragedię\" mam co drugi poranek. No i nic, tylko zaciskam zęby, bo mnie nawet w domu nikt nie pocieszy - bo mieszkam \"sama w obcym mieście\". :-( Cholera, no niech w końcu coś się poprawi, no! Ściskam ciepło, jtcn
-
Tak, wszystko dobrze, tylko skąd ja wezmę czyste pokrzywy w centrum Warszawy?... :-( A nie mam kogo ani dokąd wysłać na łowy... :-( Dziś dzień porannego mycia głowy, więc gorzej mi. Wyleciało ich już dzisiaj dobrze koło 150-200... Pozdrawiam, jtcn PS. Tak, tak, wiem, uśmiech, uśmiech... :-0
-
Nicola24 :-) No ja niestety nie wiem, jak w praktyce sprawdza się Nanogen, ale też jestem bliska decyzji o zakupie. Tylko oczywiście nie potrafię do końca określić swojego koloru włosów (których jest coraz mniej i teraz już wypadają setkami dziennie) - jasny czy sredni brąz. Jak już wpadnie Ci to cudo w ręce - daj znać, koniecznie! Pozdrawiam, jtcn
-
No mi wypadają właśnie \"setkami\" na dzień. Jak nie myję, to rano przy czesaniu wyleci jakieś 40, wieczorem około 30, w ciągu dnia też jakieś pojedyncze. W sumie - ok.80 Myję co drugi dzień. Przy myciu wyleci jakieś 50, rozczesywaniu następne 40, ułożeniu jeszcze ze 20, a wieczorem po wtarciu specyfiku jeszcze jakieś 30,w ciagu dnia - pojedyncze. W sumie ok 150. Nie cierpię tych poranków, kiedy myję głowę - a to co drugi poranek w sumie... Brrr... Najchętniej robiłabym to wszystko z zamkniętymi oczami. :-P W ciągu dnia się nie przeczesuję, mam zakaz od lekarza jakiegokolwiek gmerania przy włosach. To wszystko są pomiary nieco \"na oko\". W rzeczywistości może ich lecieć więcej. Bo mniej raczej nie. I nie mogę już niestety spiąć włosów, bo nad prawym uchem mam wyraźnie \"łysą polankę\". Myślałam o ścięciu na krótko, ale wtedy ona też się odsłoni... :-0 No, to się dobiłam... ;-) Też chcę sernika na pocieszenie!
-
Dzień dobry :-) Lecą, lecą, lecą... chyba coraz mocniej... :-0 Tłumaczę sobie to tym, że to dopiero drugi tydzień wcierania tych wszystkich specyfików w głowę, więc wzmożenie wypadania (tak, tak, załamka :-( ) jest na miejscu i normalne... No cóż, mam nadzieję, że kiedyś przestaną wypadać, a marzę, że i odrosną... ;-) Jeśli nie.. cóż... jeśli wyjdę z załamania, to kupię sobie jakąś perukę i tyle. Ale weekendzik się udał baaaaardzo! :D Buziaki - i nadziei! jtcn
-
Mnie kazano nie myć włosów 3 dni. Normalnie myję co dwa, więc ten trzeci to już i tak była załamka. Ha, najgorsze było to, że miałam to w środku tygodnia - a ja chodzę normalnie codziennie do pracy, do biura, na 9 godzin... ;-) Naprawdę mam nadzieję, że nam wszystkim te włosy poodrastają. I tak mam problem z samooceną, od dziecka jestem mądrzejszą, starszą siostrą ślicznej młodszej, a teraz to się czuję zwyczajnie brzydka. W końcu znalazłam sobie konkretny powód aktualnej brzydoty... :-( Wiem, wiem - włosy to nie wszystko, a w zasadzie niewiele, i w ogóle nie powinny mieć wpływu na percepcję człowieka. I nie mają - w życiu nikogo nie oceniałam po włosach. Tylko siebie, teraz... Ech... :-0 :( :( :( Pójdę sobie może loda kupić. Trzymajcie się! justyna
-
No wiem, że dużo tych ułamanych. :-0 Doktor twierdzi, że one są najprawdopodobniej wszystkie zdrowe. Dlatego tym bardziej będę się upierać przy odżywianiu włosów i stymulacji ich wzrostu, a nie szpikować się hormonami antyandrogenowymi :-P Co do zastrzyków - no właśnie za miesiąc będę po pierwszym zabiegu mezoterapii, czyli ostrzykiwaniu skóry głowy biotyną z czymś-tam-jeszcze. Musi pomóc, do jasnej... ;-) Czy szarpię włosy? Nie bardzo, ja je tylko czeszę rano (no tu trochę maltretuję suszarko-lokówką, ale bez przesady), nie farbuję, nie mam trwałej.Włosy mam tak do brody. Myślę, że to osłabienie to niestety wszystko na tle depresyjnym. No, ale mam zamiar to odratować. :-P Trzymajcie się ciepło! :-) justyna PS. A, podręczniki medycyny naturalnej mówią oczywiście o wcieraniu soku z czarnej rzepy albo... świeżo utartego chrzanu... :-0 :-)
-
No dobra, mój trichogram, skoro już tak wymieniamy ;-) Anagen - 31% ( ) Katagen - 0% Telogen - 29% Dystrofia - 3% Dysplastyka - 15% Ułamane - 36% Koszt - 80zł (Warszawa, Anpol, dr Kozłowska, podobno jeden z lepszych specjalistów od badania włosa) I dwie diagnozy: łysienie androgenowe (tyle, że nie łysieję od przedziałka, a... bokami :-0 ), zupełnie nie potwierdzone przez badania hormonalne oraz w zasadzie wykluczone przez ginekolog, który wyklucza jakiekolwiek cechy androgenowe. Leczenie? Mam sobie wcierać Loxon 2% lub 5% przez pół roku i jeść mięso ze szpinakiem. I może brać hormony, których brać nie mogę. :-0 Druga - wypadanie telogenowe, związane m.in. z przebytą depresją (innych niedoborów organizmu brak, poza niskim wynikiem ferrytyny, czyli ogólnych zasobów żelaza w organizmie). Leczenie: Loxon5% raz dziennie, a potem to już tak, jak pisałam. Nie wiem czemu, ale mój \"głos wewnętrzny\" stawia na tą drugą diagnozę. Nie wiem dlaczego lekarze od razu chcą wszystkich faszerować hormonami. pytankooooo --> koniecznie idź i żądaj skierowania na badania! Ja się za mało upierałam i straciłam 2,5 roku leczenia . Poczytajcie sobie też www.kamiwaza.pl Obecna dermatolog mówi, że widziała \"żywe\" wyniki, bardzo dobre! Buziaki, jtcn :-)
-
Zadzwoniłam tam. ;-) Wizyta kosztuje 150zł. Ale to jeszcze nic - najbliższy termin to koniec listopada lub początek grudnia... Ciekawe, co ma zrobić ktos z palącym problemem... :-0 To chyba ta \"telewizja\" tak nakręca pacjentów, zwłaszcza w takiej Warszawie.
-
Jeszcze jedno: dr Rudnicka przyjmuje prywatnie chyba tutaj: http://www.dermatolodzy.com.pl/lekarze.php Może spróbuj zadzwonić chociaż? Wszystkiego dobrego! :-)
-
A, czyli to ona była kiedyś w TVP - ciotka mi opowiadała, że właśnie kiedyś oglądała i widziała kogoś takiego... No cóż, nie potrafiła skojarzyć nazwiska, szkoda, może już bym do niej poszła. Na razie jednak zobaczę, co wskóra jedna z jej współpracownic z kliniki. :-) Na zabicie w sobie wszystkiego za pomocą chemii to chyba nie chciałabym się jednak decydować... :-0 Będzie dobrze. Musi! :-)
-
No coś w tym jest, że depresja i obniżony nastrój mają potworny wpływ na włosy. W czasie leczenia mojej depresji znacznie zmniejszyło mi się wypadanie - no, ale od pół roku nie biorę już psychotropów... i włos znów się sypie. Zresztą, obecna dermatolog widzi tu duży związek, i z pewnością słusznie. Milvaa --> dr Lidia Rudnicka jest dyrektore tej Kliniki dermatologicznej przy MSWiA, prawda? W tej klinice pracują też lekarki, do których w końcu teraz trafiłam: dr Kozłowska, świetny specjalista od trichogramu i badania włosa w ogóle, oraz dr Olga Glińska, zajmująca się też dermatologią estetyczną. To ona teraz aplikuje mi leczenie. Cholercia, ciężkie takie wcieranie różnych rzeczy dwa razy dziennie w głowę. :-0 Wszystko mnie co chwila \"podszczypuje\" - ale tak ma być, podobno. Mezoterapię zaczynam za miesiąc. U mnie to jeszcze jest tak, że mimo, iż hormony w normie i ginekolog nie stwierdza cech androgenowych, to jedna pani doktor widziałaby może Yasmin - ha, ale ja jestem obciążona genetycznie dużym prawdopodobieństwem wystąpienia raka piersi... po mamie z kolei... :-( Więc u mnie antykoncepty raczej w ogóle nie wchodzą w rachubę. Poza tym - nie chciałabym się nimi za bardzo szprycować w ogóle, co do zasady, uważam, że to naprawdę dramatyczna ingerencja w organizm. Choć czasami niewątpliwie konieczna. Pozdrawiam, idę łyknąć kolejny Geriavit! :-) jtcn
-
:-) Przybliżony koszt 10 zabiegów - ok1500 zł... :-0 Trudno. Do tego jeszcze na razie te inne leki, też trochę... Ale jak ma pomóc... to mogę nie jeść. :-P ;-) Depresja - cóż, trochę osadzona w dalekiej przeszłości, ale \"akcelerator\" pojawił się jakieś 2,5 roku temu... i wtedy zaczęły się problemy. Jak brałam leki antydepresyjne, wyciszające, to nawet było nieco lepiej... No, ale to już za mną, mam nadzieję. Bo zawsze może wrócić. Jak to u nadwrażliwców. ;-) Ile dziennie? Najgorzej jest przy myciu. Przy stu przestaję liczyć... myślę, że jakieś 200-300. A myję co drugi dzień. W dni \"suche\" to się może nawet i mieszczę w setce. Może... ;-) Ma być lepiej! No! ;-) Buziaki, justyna
-
No dobra, zrobiłam te wszystkie badania, które mi zalecono - oczywiscie, wszystkie w normie. Należy się cieszyć - więc się cieszę, że w środku wszystko w normie. Ale włosy - wypadają. Wczoraj byłam u lekarza - dermatolog estetyczna. Obejrzała wyniki, załamała się początkowo stanem włosów i ilością wypadających, po czym.. stwierdziła, że będzie dobrze, tylko mam jej dać czas. No dobra, może nie wyłysieję kompletnie przez najbliższe 4 miesiące... Leczenie - teraz przez miesiąc: co rano Loxon 5%, a wieczorem - w cyklu trzydniowym Loxon 5%, wcierkę drażniącą (autorstwa pani doktor), oraz... Kamiwazę ( www.kamiwaza.pl ). A łykać - dwa razy dziennie przez dwa tygodnie... Geriavit... Potem raz dziennie. A za miesiąc - początek mezoterapii. Bo to chyba ostatni dzwonek. Mezoterapia głównie biotyną z domieszką czegoś-tam. 10 zabiegów, najpierw przez miesiąc raz w tygodniu, potem co dwa, a potem co trzy tygodnie. Koszt -- :-0 :-0 :-0 Zbankrutuję na to leczenie i wiem, że nie tylko butów nie będzie, ale i żadnych wakacji w tym roku. Ha, gdybym wyłysiała, to i tak by ich nie było. :-P A, jeszcze jedno - łysieję prawdopodobnie po tatusiu... ;-) a do tego swój niemały udział ma w tym świństwie depresja, z którą jakoś tam walczę od dwóch lat. Nie wiem, jak będzie, ale się zaparłam, bo nie mam już siły wyciągać po każdym myciu setek włosów z wanny. Oczywiście, najlepiej byłoby, gdybym włosów w ogóle nie dotykala, nie czesała, nie traktowała suszarką ani lokówką. Trochę sie nie da. ;-) Hmm, w końcu jacyś lekarze powiedzieli mi prosto w oczy, że mam włosy w fatalnym stanie... Szkoda, że poprzednia lekarka \"ściemniała\" tyle miesięcy, można było tyle tego mojego stresu oszczędzić, że o włosach nie wspomnę... :-( No nic. Mam nadzieję, że za dwa miesiące zacznie mi coś odrastać. :-) Czego i Wam życzę i mocno trzymam kciuki - będę Was informować na bieżąco, jak mi idzie. pozdrawiam, justyna :-) PS. Bardzo Wam dziękuję!
-
To znowu ja. Wszystkie wyniki - w normie. :D Dobra wiadomość, ale to co mi w sumie jest?? :-0 No nic, w przyszłym tygodniu dwie wizyty u niezależnych lekarzy, w tym u pani doktor, która zajmuje się właśnie dermatologią kosmetyczną i wykonuje m.in. mezoterapię. Mogę jej pokazać ten nieszczęsny trichogram i zdecydowanie \"szczęsne\" wyniki pomiarów stanu wnętrza organizmu. Może ona coś wymyśli... Zaparłam się. Najwyżej nie kupię butów i nie zmienię na razie okularów (w końcu w tych też jeszcze widzę ;-) ) Ściskam ciepło, justyna :-)
-
Nie, nie to nie to samo. Zrobiona mi jednak trichogram, na \"dobry\" początek... :-0 A tak naprawdę to lekarz, który mnie skierował, chyba sam dobrze nie wiedział, na jakie badanie idę. Zresztą, co się dziwić, zdaje się, że zmarnowałam 2 lata leczenia, które było źle dobrane, a co za tym idzie - nieefektywne. :-( A propos badania pierwiastkowego:http://www.biomol.pl/pl/index.php Jak widać, można wręcz samemu pobrać próbkę włsów i wysłać do analizy. Niezależnie od miejsca zamieszkania. Ja, póki co, jutro idę robić różne badania krwi i hormonów. Chcę mieć włosy!!!! Wrrr.... Trzymajcie się ciepło :-) jtcn PS. Dziękuję.
-
Trichogram wyszedł źle... :-( :-( :-( Włosów zdrowych ok 30% zamiast min 70%... włosów połamanych 36% zamiast max 10%. Za dużo włosów \"zcieńczonych\" - czyli takich, które wyrastają z nieco zdeformowanego mieszka i zamiast żyć kilka lat pożyją kilka miesięcy... Duże przerzedzenie na skroniach, postępujące w tył. Teraz dalsza seria badań, powtórzenie morfologii, ferrytyna, hormony... Potem dalsze leczenie, w zależności od wyników. Załamałam się... :-( I opadłam chwilowo z sił. Pozdrawiam!
-
Dzień dobry :-) Dzisiaj WIELKI DZIEŃ - idę na badanie włosa! :-D Cieszę się, bo mam nadzieję, że w koncu usłyszę coś konkretnego i może jeszcze jest jeszcze dla mnie jakaś szansa, żeby przynajmniej zastopować proces wypadania włosów... a gdyby tak jeszcze odrosły, ech... Hmm, ja już nie mogę uczesać się \"w kitkę\", bo mam duże prześwity,a wręcz łysinki, na skroniach... Naprawdę, w ciągu tych ostatnich dwóch lat wypadła mi jakaś połowa włosów. Ta większa połowa. najgorsze jest to, że nie bardzo odrastają - a w zasadzie wcale. :-( Ja nie chcę być łysa, po tatusiu! ;-) No nic, mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór przyniesie jakieś światło otuchy. :-) Trzymajcie kciuki, proszę!!!!! Vitapil jest chyba niezły, mojej koleżance bardzo pomógł - mnie niestety nie bardzo, ale każdy reaguje inaczej - generalnie, jest chwalony. No nic, oddaję się odliczaniu godzin pozostałych do badania, jeszcze jakieś 8... Ściskam ciepło, justyna
-
Cześć Dziewczęta :-) No dobrze, do tej pory tylko czytywałam ten topik, ale teraz napiszę, no bo u kogo mam szukać wsparcia, jeśli nie tu? :-) Włosy zaczęły mi wypadać jakieś 2,5 roku temu. Wypróbowawszy najpierw różne suplementy witaminowe, Vichy, Dercos\'y i inne - poszłam do lekarza. Dostałam do wcierania Alpicort, później Alpicort E, do zażywania Zincas Forte, potem Vitapil - i po jakichś 8 miesiącach trochę się uspokoiło. Niestety, nie udało mi się uchronić przed depresją - z innych zupełnie powodów. :-( Po kilku miesiącach leczenia tego świństwa - znów wróciło wypadanie włosków. Znów pobiegłam do pani doktor, znów dostała Alpicort E - po kilku miesiącach przeszło. Uff... W ostatnie lato było całkiem nieźle, nawet włoski trochę zaczęły odrastać, depresja jakoś tam zażegnana - jesienią znów krach włosowy. I znów: Alpicort E, Vitapil, Skrzypovita. Niestety, lekarz mimo moich próśb nie chciał robić badań. Poszłam po skierowanie na badania laboratoryjne do internisty - wynika bardzo dobre! krew jak trzeba, tarczyca, testosteron - wszystko w normie. No nic, wypadanie jesienne ustało dość szybko, po dwóch miesiącach. Uff... A, Wax też już wcierałam. Ale przyszła ta wiosna i wszystko wróciło. Od dwóch miesięcy włsoy się sypią. To nie jest przepisowe do 100 włosów dziennie... Najgorzej jest przy myciu. Od miesiąca znów wcieram AlpicortE, co doprowadza mnie już do szału, łykam ten cynk na zmianę z Vitapilem - a one lecą... mam ich w tej chwili co najwyżej połowę początkowej objętości... :-( Nie będę Wam pisać o tym, jak i mi to wpływa na psychikę, jak obsesyjnie szukam coraz większych łysinek i prześwitów, jak unikam wszelkich wyjść, jak już nie wiem, jak się czesać. W końcu w tym tygodniu wymusiłam na lekarzu informacje o tym, dokąd udać się na jakie badania. Bo ten mój dermatolog mimo najlepszych niewątpliwie chęci chyba nie wie, co robić. :-0 No i tak w najbliższy wtorek idę na badanie pierwiastkowe włosa, którego wyniki są na szczęście od razu - i diagnozuje je lekarz wykonujący badanie. To podobno kobieta, która się w badaniu i leczeniu problemów związanych z włosami specjalizuje. Oby. Bo jeśli nie... to ja już naprawdę tracę nadzieję. :-( A też nie mam przy sobie nikogo bliskiego, kto mógłby mnie w tej walce o włos wspierać. :-( Opowiem Wam w środę, jak takie badanie wygląda - bo już wiem, kto i gdzie może je wykonać w Warszawie! Trzymajcie kciuki, proszę... :-) A, jeszcze jedno - czy któraś z Was słyszała i myślała o mezoterapii? Takie ostrzykiwanie skóry głowy odpowiednio dobranymi kompleksami pierwiastków i minerałów. Będę się wszytskiego dowiadywać we wtorek, to potem Wam zrelacjonuję. Nie chciałabym zostać w wieku lat 31 skazana na perukę. Albo dożywotnie co 3-miesięczne zagęszczanie włosów... Pozdrawiam Was bardzo ciepło! :-)