Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

poziom zerowy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi - twoje myślenie jest na poziomie bardzo egzaltowanej nastolatki. Zrób wszystko dla swojego partnera, gorąca, pełna uczuć dziewczynko, i zaakceptuj jego przeszłość i dzieci.
  2. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    prowokacja jak nic - może mam :D:D problemy. Więc proszę abyś mi wytłumaczyła co masz na myśli ??????????
  3. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi - żal mi Ciebie. To dla Ciebie to hasło jest tylko zlepkiem słów. Obyś nigdy nie musiała się przekonać, że nie ma możliwości abyś zrobiła dla kogoś wszystko. Naprawdę wszystko. Dorośnij, chyba już czas.
  4. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi - a ty jak zwykle bez próby zrozumienia :) Hasło : zrobic dla kogoś wszystko jest tak infantylne, że trzeba mocnych porównań aby dotarły do kogoś kto uzywa takiego zwrotu.
  5. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    prowokacja jak nic ---a co to znaczy : Jesteś w stanie wszytko dla niej zrobić ? Czyli co takiego ? Czy wyrzeczenie się dzieci to będzie \"to wszystko\" Czy może to troche za malo. A może \"wszystko\" to zabicie innego człowieka? Czy jeszcze za mało? Zastanów sie co piszesz !
  6. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    simi - obojetność to także uczucie :) Często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo zakłamujące inne uczucia, do których wstydzimy się przyznać. merro - zalezy jak Ci sie samochód popsuje. Są takie awarie, których naprawa pociaga za soba takie koszty, że łatwiej jest kupić nowy. Nie tak samo jest ze związkami pomiedzy ludźmi, tu przy dobrej woli dwóch stron można wiele zdzialać.
  7. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    moim zdaniem ani czas ani duzo miłości nie wystarczą. Dowodem na to są posty niektórych drugich. Od momentu kiedy poznały swoich facetów z przeszłością minęło sporo czasu, nie narzekają równiez na brak miłości z ich strony a jednak ... nienawidzą dzieci z pierwszych związków.
  8. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    to ja :) tylko literówka w nicku :)
  9. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    szkiełko - masz fobię. Jak ktoś napisał i jak sama się przyznałaś. To jest w Tobie - ta zazdrość i nieumiejetność pogodzenie się z tym, że Twój mąż ma córkę. Walcz z tym. Znajdź przyczyny, może pomoc psychologa by się przydała. Nie rozbijaj swojej rodziny z takiego powodu. Dasz radę ją utrzymać i stworzyć szczęśliwy dom sswojej córce ! Z eks się nie kontaktuj i nie pozwalaj na to aby miała jakikolwiek wpływ na zycie Twojej rodziny. Iwona z- niestety nie zgadzam się z Tobą. Skoro nie doczytałaś , że szkiełko przyznała się do zazdrości o córkę to źle. Może Ty takze powinnaś zajrzeć wgłąb siebie i zastanowić się skąd w Tobie niechęć do dziecka Twojego męża. Bo to ze jest nienalepiej wychowane nie powinno wzbudzać w Tobie aż takich negatywnych uczuć jakie prezentowałaś na forum.
  10. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    To co powiem bedzie dla Was mocno niewygodne. Ale , niestety takie jest moje zdanie. Bywają okropne pierwsze. Kosztem dziecka walczą z eks mężami. Nie dorosły do roli matek albo emocje są tak silne, że nie potrafią ich odsunąć na bok. Lecz niektórzy z waszych partnerów też nie dorośli do roli ojców. ŁAtwo się poddać, nie kontaktować się z dzieckiem, płacic tylko alimenty. Powiedzieć sobie : ma czego chce, myśląc o byłej żonie. Tylko w takim podejściu nie bierze się pod uwagę dziecka. I jego dobra. I jego uczuć. Może warto by było abyście wspierały swoich partnerów w walce o dziecko a nie odpusczały mówiąć - to nie moja sprawa. Czy gdyby w mieszkaniu obok Was rozgrywały się sceny bijatyk i ewidentnie widać by było że dzieci są nieszczęsliwe lub pobite intrerweniowałybyście ? Szukały porady i próbowały ciś zmienić w życiu tych dzieci ? Ja tak. A Wy? Jeśli tak, to potraktujcie dzieci Waszych partnerów jako nieszczęśliwe i starajcie sie coś zmienić w ich życiu.
  11. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    Niejednokrotnie czytałam o twoich problemach. O twoich rozterkach. I z kazdego twojego postu wypływa empatia. Próba zrozumienia kogoś innego. Próba postawienia sie w jego sytuacji. Wiem, ze to nie latwe. Ale za same podjęcie tych prób nalezy ci się ogromne uznanie. I masz je ode mnie na pewno. Wiele z tych, które tu piszą : simi, megii i inne nawet nie próbują pomyśleć jak się czują te dzieci, bądż co bądź niczemu nie winne. Dzieci, którym rozpadła się rodzina. To nie jest dla nich w ogóle ważne. Duze uznanie dla Ciebie - nie wiem -
  12. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    kresko - nie wmawiam Ci niczego, podzieliłam sie tylko watpliwościami czy jest tak jak piszesz :). Skoro jednak potwierdziłaś poprzednie swoje zdanie w sposób kategoryczny , to już nie czepiam się :D:D.
  13. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    a co za bzdury -- świetny nick sobie wybrałeś, pasuje jak ulał :D:D:D Dzieci to nie jest towar, który można oddać do sklepu lub wyrzucić do śmietnika, jak mi sie znudzi albo jak kupię \"nowszy model\". To co piszesz swiadczy o Twojej dojrzałości czyli o NIEDOROSNIIĘCIU do roli ojca. Szkoda, że tylko dzieci na tym cierpią. TWOJE DZIECI, jakbyś miał jakieś wątpliwośći :P
  14. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    acha ... zeby była jasność - nie zamierzam odpowiadać na posty MEGGI II . Mimo wszystko to ... nie mój poziom :D:D:D
  15. poziom zerowy

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    do pierwszych -- na nic się zdadzą Wasze \"krzyki\". Ja sama nie lubie krzykaczy. Obrażanie nic nie da. Ani porozumienia ani satysfakcji zadnej ze stron. Wiec po co to robić? Odpuście sobie. Bez względu na to jak duzy jest Wasz ból po stracie nic nie wróci do stanu \"przed\" rozwodem. do drugich -- przepraszam, ale moim zdaniem, idziecie po najmniejszej linii oporu poprzez głoszenie swojej prawdy o poprzednich małżeństwach Waszych partnerów. Znacie je tylko z tej strony z jakiej przedstawia Wam je Wasz partner i ewentualnie osoby z nim zaprzyjaźnione. To jest dla Was taka \"wygodna prawda\". Ja to nawet rozumiem. Łatwiej jest myśleć, że \"tamto\" małżeństwo to była pomyłka. Dopiero teraz z Wami jest to ... cudowne pozrozumienie i miłość. Przeważnie to nie jest tak. Przeważnie bo śmiem twierdzić, że w 90 na 100 przypadkach w poprzednich związkach też była miłość. Próbujecie kazdej z pierwszych zon przykleić etykietkę \"nieudacznika bez uczuć\" bo rozpadło im sie pierwsze małzeństwo. Czy Waszym partnerom też takie etykietki przyklejacie ? Przeciez im tez sie rozpadło pierwsze małżeństwo, prawda? Co do dzieci - dzieci to nie \"twór\" tylko jednego rodzica. Bywają niegrzeczne, źle wychowane, rozpieszczone i rozwydrzone. Taki jest efekt niewłasciwego wychowania lub zaniedbań w tym wychowaniu. Przewaznie kazda z Was ma dzieci małe. Poczekajcie... Przyjdzie czas, to i Wy zbierzecie owoce swoich metod wychowawczych. I nie zawsze są one słodkie. Możecie być pewne, że nie raz Was zaskoczą Wasze własne dzieci i ich zachowania. Ja wiem, ze łatwo jest tłumaczyc swoje dziecko i wybaczać mu wiele. Jeśli chodzi o cudze to juz nie jest to takie proste, szczególnie kiedy jeszce do tego przenosi sie uczucie niechęci z pierwszej zony na dzieci z pierwszego zwiazku. Naprawdę... pożyjecie... zobaczycie jak wiele miłych niespodzianek i niemiłych rozczrowań spotka Was ze strony Waszych dzieci.
×