-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anam
-
Isolda też bym spróbowała winka... wróciłam z miasta od załatwiania spraw wielu i tak na niczym mądrym minęło parę godzin... jestem zmęczona ... było gorąco a teraz leje deszcz... grilla nie będzie... a zresztą sama sobie po co... tym razem weekend samotny i pracowity... :( za to potem... spore atrakcje... ;)
-
no tak słowik... czyli pora spania... dobranoc...
-
poniedziałkowa niedziela... Epopeja i tak masz dobrze... moja niedziela będzie w czwartek tym razem, ale numer... czwartkowy odlot... i tak wszystkie już śpią... a przecież to słowik...
-
po malutkim... po malutkim... czemu tylko po malutkim... no tak, powinnam się nie dopominać... grzecznie spać i nie marudzić... a i rączki na kołderkę... ;)
-
Epopeja ... ... ta muzyka to balsam na moja duszę, uwielbiam ... muszę sobie ściągnąć ... by słuchać do woli teraz ja jestem zarobiona niestety, profity raczej marne, ale trza brać co jest... :) z nadzieją, że może będzie lepiej... ;) posłuchałam muzyki i podglądałam Fetę... jakbym tam była i będę...i to jest najlepsze :D :D :D Dome... aleś podekscytowana, pewnie w samolocie po prostu padniesz po tylu wrażeniach... pozdrawiam cieplutko
-
A to ci niespodziewanka... witaj niezapomniana... Neka... itd... o tej porze za trudne dla mnie ;) idę na film na TVN7... super obsada, prawie same kobitki :D
-
Isolda... a jak ja bym chciała rybkę na plaży... mniam... mniam... i jeszcze bardziej... :D:D:D a tu tymczasem soczewica, pomidorek, cebulka... omlecik troszkę mniej pysznie ;)
-
no tak jedna wstają... inne śpią, drzemią... drugie udają że coś robią... to ja... :D opowiem Wam coś... Wrażenia z przedostatniej wyprawy do Wawy… historyjka… ;) Musze powiedzieć, że dawno, bardzo dawno nie byłam na dworcu centralnym w Wawie, dworzec zrobił na mnie okropne wrażenie, to już w mojej mieścinie krytykowany ogólnie dworzec robi lepsze wrażenie… a może nie wiele lepsze... Nie wchodząc w szczegóły, w końcu znalazłam kasę biletową, w przejściu podziemnym wśród różnych, nie powiem reklam, śmieci, rupieci… ale jednak… Przede mną stał elegancki pan, garniturowy, wiek 30-40… nie przyglądałam się specjalnie, a zadbani panowie tez potrafią wyglądać młodo ;) I pan podał kasjerce bumagę, zapisaną dość drobnym maczkiem, ze słowami ‘reservation, internet’ A na to pani… wiek ‘ponad50tkowy’… „a co to jest, to jest po angielsku, z internetu... itd.”… i zaczęła nadawać … trwało to dobrą chwilkę… pan postawił teczkę wyciągnął dłonie przed siebie (jak nie przymierzając Kaszpirowski) i próbując przerwać potok słów powtarzał ‘relaks, please relaks…’ Udało mi się… pan bezradnie rozglądał się dookoła… gdy pani zaczerpnęła oddechu zapytać, gdzie jest informacja… Gdy mu powiedziałam, że na górze ładnie się uśmiechnął i w stronę okienka rzucił…‘relaks, relaks…please’ A pani do mnie…‘gdy są u nas, niech się naucza polskiego’ … tak skutkuje wychowanie wg jedynie słusznej opcji ;) a właściwie brak wychowania, pani była po prostu bardzo niegrzeczna… ech szkoda mówić… Potem połaziłam po dworcu i znalazłam inne lepsze ;) okienka i w ogóle dotarłam do hali głównej, która nie jest aż tak obskurna, co nie znaczy, że ładna i czysta, ale już było po akcji… ;) ‘relaks, relaks…please...’
-
pozdrawiam... jestem trochę nie na bieżąco... ale nadrobię wieczorkiem, a raczej nocką ... teraz nadrabiam ;) inne zaległości , te mniej przyjemne... :( pracowite...
-
pozdrawiam i macham łapką... i zmykam... :D:D:D Rozana ...trzymałam kciuki teściowo... hihihi :) i już po strachu...:D
-
Epopeja ...siedzą czy drzemią... ;) na górze a może śpią snem sprawiedliwych :) please znajdź ... dla nas kilka dni lub godzin kilkadziesiąt... :D
-
i znów nie śpię... czy nie śpi ktoś... :) :D:D:D Kawowy... gdzie Ty... bywałaś w piątkowe nocki tu czasem... :) i tak jestem tu i czekam... co by tu mądrego... hmm... nic za późno chyba... ;) dobrej nocki... :D
-
Epopeja... a kuku... ;) widzę jakieś smugi dymne....... sygnały czy co... :D a może to tylko deszczowe zamglenia.... hehehe i może nie tylko deszczowe... pomroczność nocna....;););) chiba....:D
-
Hello, hello, hello... dziś polecam film \"Północ w ogrodzie dobra i zła\" na TVN 7 klimaty amerykańskiego południa jeśli ktoś lubi, ja bardzo, bardzo... a poza innymi sprawami i problemami, to kiepsko z moim psem... prawdopodobnie pogłębiła się kontuzja po zeszłorocznym wypadku... ma trudności z utrzymaniem równowagi i upada na tylne nogi... czyli nie dobrze :( córka, która jest \'główną właścicielką\' nie wie jeszcze, dowie się w weekend... oj będzie przykro, ale nie chciałam jej martwić na odległość... life is brutal and full of zasadzkas... :( itd... pozdrawiam :)
-
Melissa... przyjmujesz jeszcze życzenia Imieninowe... ;) jeśli tak... :) Najlepsze życzonka, pięknego w życiu słonka, smutków małych jak biedronka i szczęścia wielkiego jak smok już jestem w domu, ale trochę zamotana ;) w Wawie nie miałam dostępu do świata :D cieszy mnie, że w desskowie dobre nastroje letnie :D Dome ... kolonije stoją otworem... świetnie skąd wyjedzie \"wesoły pociąg\" ???
-
pozdrawiam z Wawy... jestem \"malarzem pokojowym\"... jakoś żyję... :D dochodzę do super wprawy... mały pokój gotowy w dwie godziny... czy może trza cós odmalować dla koloniji.... ;););) pozdrawiam, poczytuję, ale musze konczyc, komp do spakowania... już czekaja nade mną...:( papapa do kiedyś tam...::D:D:D:D:D:D
-
cd... Zgryźliwośc obecna nadal.Nawet mi się nasila.Zastanawiam się całkiem poważnie,czy ja przypadkiem nie starzeję się ? Ale trudno.Jadę dalej,dopóki nie załapie mnie amnezja wsteczna.. Następny kwiatek z bukiecika... Tym razem właśnie skończyłyśmy studia. Ach ,jakie jesteśmy piękne.Nasze czarne włosy i jasnobłękitne oczy tworzą zestaw porażający swoją niesłychaną urodą.. Wyglądamy i zachowujemy się jak Dama z Południa ,żywcem przeniesiona z Przeminęło z wiatrem,w lata 60-te przaśnej Polski.. Oczywiście lgną do nas jak muchy do miodu,więc tak molestowane w końcu się zaręczamy i wracamy do rodziców,których jesteśmy jedynym dzieckiem i oczkiem w głowie. Ślub ma się odbyć za rok,jak nasz narzeczony skończy tą swoją medycynę... Pewnego deszczowego dnia przed jednym z obrazów w tutejszym muzeum zastajemy ....zjawisko,płci uznawanej w tym przypadku zupełnie niesłusznie,za brzydką..Jedno spojrzenie ciemnych oczu sprawia,że pod nami uginają się nogi .Jak Tatiana na widok Oniegina,tak i my szepczemy...wot on !!! Spojrzenie owe zatrzymało się na nas na dłużej.Na tyle długo,że rezygnujemy z narzeczonego,pogrążając go w rozpaczy,a my pogrążamy się po szyję w szalonej miłości,która zostaje wkrótce skonsumowana w okolicznościach nader romantycznych.. Po konsumpcji jesteśmy pewne,że z talii gry pt.Życie ,wyciągnęłyśmy asa.Niestety nie domyślamy się,że był to walet zaledwie.... Ślub był bajkowy.My w kaskadzie tiulów wyglądamy jak królowa,a walet jest królem całą gębą.Tłum ludzi z jego pracy,gratulacje ,życzenia ...nawet jedna brzydula płacze ze wzruszenia,więc ściskamy brzydulę...bo dzisiaj cały świat chcemy przytulić do serca... Nasze nowe życie jest cudowne,choć on jest gościem w domu.Bo praca,bo podjął studia zaoczne../ dla nas to robię - tak mówił /... Nic to,choć nasz stan niejako błogłosławiony,odmienia nie tylko nasze ciało ale i nasze życie.. Córunia jest wzruszająco powitana przez naszego ukochanego,którego nadal uważamy za asa...i snujemy sobie to nasze życie ,pracując ,wychowując i pilnując domowego ogniska w wielkiej płycie.. Aż do dnia,gdy przychodzi list...Twój mąż....ble..ble..to trwa od bardzo dawna..ble..ble...po godzinach w pracy...portier cię wpuści za butelkę...Życzliwa. Ciemno przed oczami,ale mózg pracuje układając puzzle myśli w pewien obraz..Właściwie już wiemy.Ta nasza przeklęta intuicja,czemuż jej nie słuchamy? Wracamy do domu,już jako nie Dama ,ale przebiegły indiański wojownik i przyczajamy się,obserwując waleta.. Okazja jest w najbliższą sobotę,wieczorkiem.. Ręce nam drżą ,gdy wyciągamy z torebki butelkę Ekstra Żytniej,wręczając ją portierowi w zakładzie ,gdzie w pocie czoła męczy się nasz walet. Idziemy przez ciemny korytarz na palcach do jedynego oświetlonego pokoju,w którym jak wiemy ,tyra ciężko nasz walet.Z rozpaczą ale i z nadzieją,że...może ??? Cóż ,sytuacja nie pozostawia wątpliwości.Można powiedzieć,że trafiłyśmy w dziesiątkę,którą jest znana nam od kilku lat brzydula,tak szlochająca na naszym ślubie. Nie zapominając ani przez chwilę,że jesteśmy Damą,miażdżymy spojrzeniem brzydulę i waleta,i wychodzimy... W domu wyciągamy walizkę z pawlacza i wrzucamy w nią ciuchy waleta ,a cała nasza istność woła wielkim głosem..krwi...krwi.I cóż moje miłe ? Są samospełniające się przepowiednie,bo w drzwiach naszego gniazdka staje walet... Kochane kobiety .Jeżeli przeprowadziłabym zgaduj-zgadulę ,na temat -co on miał do powiedzenia,to daję głowę ,że 8 na 10 kobietek odpowiedziałoby ....\'\'to nie było to,o czym myślisz \'\'. . Jasne!! To jest typowa odpowiedź !! To nie było to o czym myślisz !! Cholera,cholera...bawełniane majtadały w kropki,z których my mogłybyśmy zrobić namiot na czas ulewy,leżące na szarej wykładzinie- to nie było to ,o czym myślisz.. Tylko taka swoista klimatyzacja,prawda ? A koszula waleta powiewająca nad spodniami, a także nad tym co w spodniach,to też nie było to ,o czym myślisz ? Koniec.Dama z Południa wsiada na konia i galopuje w siną dal,a my jesteśmy zwykłą,rozwścieczoną kobietą.. Do waleta doskakuje Furia.Odgłos dartej paznokciami gęby waleta,jest dla nas miły,niczym najpiękniejsza muzyka.Walet próbuje nas powstrzymać,ale my jesteśmy jak tornado .Fruwają jakieś naczynia,z czajnika leje się woda a tłuczek do mięsa sam wali po zdradliwym łbie.Nie do wiary ! !Walet pada,więc zręcznym kopniakiem nasadzamy mu fiołki pod fałszywymi ślepiami !!! Nie wiemy jakim cudem walet jeszcze żywy dopełza do drzwi i wytacza się na klatkę schodową ,pełną sąsiadów.. Tak wyglądał koniec waleta w naszym życiu..Definitywny koniec,mimo że okazał się szlachetny i nie wniósł przeciw nam oskarżenia,za zdemolowanie mu fizjonomii. A my ? Nadal jesteśmy Damą, o srebrnych,krótko przyciętych włosach..Nasz mąż,którego nabyłyśmy 10 lat po walecie,jest naszym wielkim przyjacielem do chwili obecnej. A co z waletem ? Nie wiadomo.Od wielu lat nie ma go w naszym mieście.Wyjechał,zostawiając brzydulę.Ale my już mamy to w nosie.. .... cdn.... mam nadzieję :D jeszcze raz dzięki Aleks...
-
ależ spokojnie omijacie naszą dessssseeeee.... cóż trudno... zajrzałam na chwilę do sąsiadek... i znalazłam coś co chyba się spodoba i wniesie troszkę uśmiechu i refleksji... na kopiowanie dostałam zgodę autorki dzięki Aleks a więc cytuję.... ....................... Cieszy mnie niemożebnie,że mogłam Ci poprawić humor,sama będąc w nastroju zgryżliwym i menopauzalno-paranoidalnym. A wszystko stąd, że zaczęli mnie drażnić mężczyźni,nawet osobiści. Z niesłychaną ostrością zaczęłam widzieć ich wady...wyłącznie wady,na zalety przymknąwszy ócz błękity... (...) Na przestrzeni mojego życia sporo się przewinęło tych eksponatów.Niektóre już poszły do piekieł...i dobrze,a niektóre siedzą na wypasionych posadkach jako mężowie moich koleżanek i przyjaciólek.. Niniejszym postanowiłam ich obgadać.Ale to tak,że suchej nitki na nich nie zostawię.Oczywiście nie wszystkich na raz,bo to byłby Dekameron.Bardzo proszę moje miłe,abyście się wczuły w rolę towarzyszki życia każdego z panów. Te z Was ,które są tzw.samotne,proszę, aby moje wywody potraktowały jako bardzo poważny z sygnał do zastanowienia się. Otóż co my tu mamy ? ...hmmmm... Mam.Nazwijmy go ....Jaś.W rzeczywistości nawet podobnie.. Poznajemy go na studiach,litując się nad jego chudością i bladością,która według nas ma oznaczać jego zaangażowanie w naukę ,a w związku tym -wysokie przyszłe zarobki.Natomiast kościste i wiotkie ciałko jest oznaką niskich kosztów utrzymania tegoż osobnika.W zamyśle - więcej zostanie dla nas i naszych przyszłych dzieci.. Więc cóż my robimy ?? Ano,odrzucamy zaloty długowłosego gitarzysty w sandałach ,bo mamy dość odgrywania dzieci -kwiatów.Wyrzucamy na śmietnik naszą bananową spódnicę i buty na koturnach,oraz ścinamy u renomowanego fryzjera swe długie włosy ,uczesane na \'\'rozłupaną czaszkę \'\'.. Iiiii....już nam niosą suknię z welonem... Uff,przynieśli,poszliśmy,wzięliśmy /ślub/ i zaczyna się proza życia,na pięterku u naszej mamusi -wdowy,prowadzącej intratny sklepik z dewocjonaliami w pobliżu J.Góry.. Chudy intelektualista okazuje się potwornym żarłokiem.Chce zeżreć nas i naszą mamusię -wdowę,oraz nieletniego brata.Więc pakujemy w ciągle otwarty dziób wszystko co się da ,szczególnie że szczapa okazuje się demonem seksu !!! Co nam się podoba,czemu nie? Jednocześnie chuda glista zaczyna mieć wymagania znacznie przekraczające jego i nasze pobory! A to markowy garnitur / Próchnika / ,a to hit Wólczanki ,co trochę nowy.A to papieroski z Pewexu / a Carmeny nie łaska ? / Więc pracujemy w pocie czoła ,niejako mimochodem rodząc dwoje dzieci.Mamusia - wdowa ledwie zipie,bo nagle na stare lata rodzina jej się gwałtownie powiększyła... A le wszystko dobre musi się kiedyś skończyć,nie zawsze dobrze... Chudy tasiemiec,po pewnym czasie mocno opasły,uwierzył w swą wielkość ,męskość i wyjątkowość.No ,skoro wszyscy skaczą kolo niego,nawet nie wymagając aby ruszył tłusty odwłok za lepszą pracą,to coś w tym musi być.. Moje miłe.Błąd ,który robimy od wieków,to ten pozwalający uwierzyć niczemu,że jest czymś... Nasz tasiemiec zakochał się.No nie w nas ,oczywiście.My przechodzimy do historii starożytnej,wpędzone tam przez zwykłego tasiemca.Ona jest młodą rozwódką z dzieckiem ,a pan inżynier taki elegancki ,z dobrym samochodem i pieniędzmi,wspaniale rokuje.. Nam też rokował.I na tym się skończyło... Więc cóż my robimy ? Płaczemy ? Rwiemy włosy z głowy ? Nie ! Od czego mamy przyjaciółki.. Były ..oj były perepałki,że na wolowej skórze nie dałoby się opisać. Nowa wybranka niestety nie posiadała mamusi - wdowy z dobrymi dochodami.Natomiast tasiemiec odarty z samochodu,papierosów Marlboro z Peweksu,z kożuszka zakopiańskiego oraz pachnący wodą Przemysławką, a nie jak dotąd Old Spice,znacznie stracil na atrakcyjności.. No i coż? Wrócił,bo nie miał się gdzie podziać .My tasiemca już nie chciałyśmy,ale nasze nieletnie dziatki -bardzo. Z czasem tasiemiec dowiaduje się od nas,że żadny z niego lew,tylko zwyczajny robak.I to bezproduktywny,bo nawet żaden wędkarz na niego nie reflektuje.. Ale czy my na stare lata jesteśmy zadowolone ,że mamy tasiemca za towarzysza życia ? Absolutnie nie ! Ale specjalnie nie mamy pola manewru,więc starzejemy się razem na smutno,z wesołym przerywnikiem na wnuki.. I tu niespodzianka ! Z tasiemca jest wyjątkowy dziadek! Uroczy brat -łata,ogniki w oczach,czytanie wnukom do późnych godzin nocnych,pełzanie z nimi po podłodze / jako były tasiemiec nie ma z tym problemu/.. Jaki stąd wniosek ? Otóż niektóre osobniki są przyswajalne po dłuższym leżakowaniu.Ten model można brać w ciemno,ale jak omszeje,osiwieje i zdziadzieje.Etap młodości można sobie spokojnie darować... A my w tym czasie ? Ooooo,my przeżywamy drugą młodość.Podróżujemy po świecie i nawet z niejaką przyjemnością wracamy do naszego milutkiego mieszkanka,w którym na nas czeka on- tasiemiec. ...... cdn....
-
witam w piękny poranek muszę się pokazać choć na chwilę... jutro jadę na \"roboty przymusowe\", płatne uśmiechem ;) ;) zamienię sie w malarza ... a może jeszcze w coś... kogoś...;) :D:D:D a co wy tak o tych wiankach... byłabyż ... to tęsknota za... wiankiem :P czy za traceniem... :P :D:D:D Jagaja ... jak tylko znajdę chwilę wolną wespół z weną ...;) trzymaj się radosnych chwil ... pozdrawiam Damy bardzo przymilnie :D
-
Jagaja...... jeśli ten snikers zjadliwy i nie za słodki... ;) to daj cynka jak i co...?????
-
Zafira... ... impreza wiankowa udana... Dome ... czy już w końcu ustaliłaś termin przybycia... do nas....... :D
-
melissa... co by tu jeszcze mądrego... teraz nie wiem może później... się uda...
-
wszyscy sie tłumaczą z zaniedbań imieninowych... ja jestem tez niezła... za wsi w końcu, a to ma swoje prawa... ;) ;) ;) :D:D:D zjadłam, wypiłam, dobrze, że choć podziękowałam ... a teraz życzenia... w końcu... :) ani ucho nie usłyszy... ani oko nie zobaczy... ani usta nie wypowiedzą ... bo nie potrafią... tych życzeń dla Kawowego wspaniałych dni radosnych i z problemami małymi jak ślimaczki względem dużych zwierzów... :D :D :D dużo szczęścia... problemów malutkich jak ziarnko maku... chyba się powtarzam... hehehehe... no cóz pesel tak...??? Rozana Dollotku kappa... isolda.. mastaba.. zidane...
-
witaj...cie.... też się oblizuję po pysznych smakołykach... :P od rana... chyba już podjadłam dość, dobrze, że wirtualnie... :P ....... jak dobrze wstać skoro świt... koło południa... :) dobrze, że Kawowy objaśniła sytuacje na zewnątrz... jakieś odgłosy... podobno lata ??????? :D
-
teraz... to... już... jestem... na pewno... zmorrrrraaaaa.....aaaaaaaaaa........