przytoczę Wam fragmenty artykułu o jeżach w dodatku do Wyborczej "Wysokie obcasy"
darzę te zwierzątka ogromnym sentymentem...
a tu taki smutny obraz ...
bardzo dawno nie widziałam jeża w naturze
ostatnio niestety na poboczu drogi...:(
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,8829461,Pan_jezy.html?as=1&startsz=x
pewnie będziecie miały kłopot z otwarciem linka
więc w ramach pomocy jeżom wkleję nieco informacji
Ale to jeże są zagrożonym gatunkiem, a nie gołębie, psy czy koty. Ich pierwotne środowiska są praktycznie wyniszczone. Lasów liściastych jest coraz mniej, poza tym są pryskane środkami owadobójczymi, a jeże to owadożercy, więc nie mają co jeść. Trudno dziś spotkać jeża starszego niż dwa, trzy lata, chociaż mogą żyć nawet do kilkunastu.
Jak wynika z badań brytyjskich sprzed czterech lat, w roku 2025 nie będzie już w Europie jeży. A wtedy nie wzięto jeszcze pod uwagę holokaustu jeży, który miał miejsce przez te wszystkie rozchwiania klimatyczne.
Po powodziach w Kotlinie Kłodzkiej w 1997 r. na pierwsze jeże trzeba było czekać 10 lat! Wytopiło wszystkie. Jak im nie pomożemy, niedługo ich nie będzie. Jeże są pod ochroną. Ale z jednej strony państwo nakazuje je chronić, a z drugiej - nie robi nic, by faktycznie im pomóc. Pierwszy i jedyny ośrodek rehabilitacji jeży założyłem ja prywatnie, a nie państwo....
Funkcjonowanie ośrodka wymaga 8 tys. miesięcznie.
I teraz postawmy sobie pytanie: czy taka kwota przekracza możliwości 40-milionowego kraju? Mam przecież telefony z Anglii, Niemiec, Skandynawii, wiem, jak to wygląda za granicą. W sklepach jest specjalna karma dla jeży, są ośrodki jeżowe, np. w Zurychu - z kliniką, salką do operacji, etatowym weterynarzem...
Jest pan sam, nikt panu nie pomaga?
Wszystko jest na moich barkach. To już czwarty rok. Do tej pory nikt się nie zgłosił do pomocy, zresztą nie miałbym z czego zapłacić. A to ciężka praca. Przygotować jedzenie, pomyć miseczki, dać lekarstwa, sprzątać odchody na bieżąco, raz na tydzień wymienić sianko i podłoże w każdym kojcu. Jeże wymagają opieki 24 godziny na dobę.
Dlaczego aż tak?
Bo to zwierzęta nocne. Normalnie jeż co noc pokonuje od kilku do kilkunastu kilometrów w poszukiwaniu owadów, bo żeby zjeść szklankę owadów - tyle potrzebuje dorosły jeż - musi się nieźle natuptać. Dlatego ja co noc wypuszczam je na korytarzyki pomiędzy kojcami, żeby mogły pospacerować. Robię to rotacyjnie, to niezła ekwilibrystyka, bo niektóre z nich się ze sobą zgadzają, ale niektóre zupełnie nie - trzeba uważać, żeby się nie pogryzły. Oprócz opieki nad nimi jest sporo pracy organizacyjnej wynikającej z tego, że jeże są pod ochroną - każdy jeż musi mieć kartotekę, numerek, stosy papierków.
Pan tu z nimi mieszka?
Tak. Śpię w przyległym pomieszczeniu gospodarczym, które dzięki dobrej woli właściciela posesji wynajmuję nieodpłatnie. A na swoje naprawdę skromne potrzeby - byle jakie jedzenie z przecen z Tesco i kilka szmat z lumpeksu - jakoś daję radę zarobić różnymi pracami zleconymi.....
Jak pan to wytrzymuje!?
Biorę kofeinę w tabletkach, krystalicznie czystą, ekwiwalent 12 kaw w ciągu doby. To wykańcza, oczywiście. Czasem ze zmęczenia plączą mi się nogi, zaczynam krzyczeć i kląć, bo już kolejne cztery tabletki kofeiny nie dają żadnego efektu. No, ale nie mam innego wyjścia. Jestem im potrzebny. W czasie sezonu odbieram 30, 40 telefonów dziennie, z całej Polski, nawet z zagranicy. Ludzie znajdują jeża i dzwonią do mnie, pytają, co z nim zrobić, czym nakarmić, jak się zachować. Nic na ich temat zwykle nie wiedzą. Funkcjonuje też dużo mitów na temat jeży.
Jakie?
Największy chyba dotyczy wścieklizny. Od kogo jeże miałyby się zarazić wścieklizną? Przecież to owadożercy! Od owadów? Ogłaszam: czekam na pierwszy udokumentowany przypadek wścieklizny u jeża. Wątpię, żebym go dożył.
Druga sprawa to pchły. Nieprawda, że wszystkie jeże je mają, to zależy od środowiska. A jeśli już, to jest to specyficzny gatunek pcheł, które żyją wyłącznie na jeżu. Więc nawet jeśli przeskoczą na psa, kota albo człowieka, to natychmiast z niego zeskoczą, bo taka krew im nie smakuje. To wynika ze specyficznej biologii jeża. Kiedy jeże rządziły na ziemi, psa, kota i nas jeszcze nie było.
Kolejna bzdura, która ciągnie się już ponad 2 tys. lat, to jeż z jabłkiem na kolcach. To Pliniusz Starszy stworzył tę legendę. Jeże z jabłek zjadają tylko robaki, dlatego czasem żerują w sadach. Do tego wykazują specyficzne zachowanie zwane samonamaszczeniem - jak jeż spotka nowy ciekawy zapach lub smak, to wytwarza pienistą ślinę i języczkiem próbuje nanosić ją na kolce. Nierzadko w ten sposób przewraca się na plecy, a kolce paćkają się w owocach. Ale jeż jest drapieżnikiem. Nawet mleko jest dla niego zabójcze: krowie powoduje uszkodzenia wątroby, a kozie - kamicę nerkową....
Czy jeża można trzymać w domu jako zwierzątko domowe? Jak je pan tak głaszcze, wyglądają na oswojone.
Nie, to prawnie zabronione, to zwierzęta pod ochroną. Jeże tak naprawdę nigdy się nie oswajają. To dzikie zwierzęta. Owszem, nabierają do mnie zaufania, ale jak tylko poczują naturalne środowisko, to, co jeże uwielbiają, czyli buszowanie w zaroślach, w norkach, natychmiast się przestawiają. Czasem, jak mam chwilkę, wychodzę z którymś przed dom na spacer. Trzeba widzieć, jak szczęśliwe są te oczęta, kiedy jeżyk może sobie poryć w liściach, w trawce. To jest przepiękna chwila.
Ale wielu ludzi ma jeża na przezimowanie. Urządzają mu na przykład kojec w stodole, bo on musi mieć w miarę ciepło. Młody jeż, który nie będzie hibernował, będzie normalnie aktywny zimą. Jest bardzo skuteczny w tępieniu myszy. Jeśli ma zapewnione pierwsze potrzeby, jest najedzony i szczęśliwy, zajmuje się tym, czym lubi, czyli polowaniem. Dorosłej myszy nie złapie oczywiście, ale znajdzie na pewno oseski gryzoni. Duża mysz już więcej w tym rejonie gniazda nie założy. Problem znika. Jeże to są absolutnie przecudowne istoty.
Wypuszcza pan wyleczone jeże na wolność?
Oczywiście. Jak tylko robi się prawdziwa wiosna, pojawia się jedzenie dla nich, czyli owady - idą w świat. W większości przypadków radzą sobie świetnie. W tym roku wypuściłem kilkadziesiąt zdrowych jeży, w miejscach uzgodnionych z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Krakowie. Najczęściej to są dzikie ogrody, niezupełnie szczelne, przylegające do terenów leśnych. Najpierw instaluje się im tam domek i je dokarmia, a one po jakimś czasie decydują - chcą odejść czy nie. Często idą, a na jesieni nagle przypominają sobie, gdzie jest domek, wracają i tłuką w miseczkę, dopominając się jedzenia.
Mają doskonałą pamięć przestrzenną. Sa bardziej inteligentne, niż można by to wywnioskować ze stopnia pofałdowania ich kory mózgowej - tak wynika z badań etologicznych.
Zresztą są na Ziemi od 60 mln lat, prawie bez zmian ewolucyjnych, przetrwały niejeden kataklizm. To nie one wtargnęły w nasz świat, tylko my w ich. Ludzie dzwonią do mnie i mówią: 'Jeż wszedł na mój teren, pies się denerwuje!'. 'Nie, proszę pana, mówię, jeż był tu wcześniej. A pan i pana pies pojawiliście się zaledwie jakieś nędzne kilkaset tysięcy lat temu'. One były tu pierwsze i przez tyle milionów lat nie zniszczyły naszej planety tak, jak my zrobiliśmy to w ciągu kilkuset tysięcy lat. Więc kto tu jest tak naprawdę mądrzejszy?
Są takie, które nie radzą sobie w naturze?
Tak, oczywiście, mam takie, które nigdy już nie będą samodzielne. Mamy teraz tę głupią modę na sterylne 'plastikowe' ogródeczki. Wszystko musi być przystrzyżone i te biedne zwierzątka, które uwielbiają buszować w zaroślach, nie mają gdzie żyć. Więc jak znajdą sobie w ogródku stertę zagrabionych liści, to się w niej natychmiast zakopują i są żywcem spalane, bo ludziom nie przychodzi do głowy, żeby sprawdzić! To jest nagminne.
Wczoraj też miałem taki telefon - jedno małe uciekło, drugie poparzone, trzecie spaliło się żywcem. Drugi telefon - babka dzwoni do mnie, że sąsiad łopatą zabił mamę jeżową z małymi, bo pies szczekał i go budził. A to jest przecież przestępstwo. Jeża chroni ten sam paragraf, który chroni żubra czy niedźwiedzia. I co? Jak żubra postrzelą, to od razu w wiadomościach wszyscy trąbią. A tysiące rozszarpanych przez psy jeży to co? Przecież psy powinny być zabezpieczone, a za ich zachowanie odpowiada właściciel!
Mam jeżunię, której ktoś uciął łapkę obcinarką do drutu. Mamy taką, którą ktoś obwiązał twardą wstążką do kwiatów - w miarę jak rosła, wstążka coraz bardziej wrzynała się w skórę, powodując jątrzącą się ranę. Mam jeża z wydłubanymi oczami i jeże, które zostały potraktowane jako piłka przez dzieci. Poza tym powiedzenie, że stres zabija, u jeży trzeba traktować dosłownie. Czasem fizyczna rana nie jest tak poważna, ale sam szok sprawia, że jeż umiera.
Najgorzej jest w Małopolsce - to szczególnie bezduszny region. Żałuję, że tu założyłem ośrodek, myślę, że gdzie indziej byłoby łatwiej. Ludzie dzwonią nie po informacje, tylko z pretensją - że helikoptera do nich nie wyślę. 'Tu pod krzaczkiem już trzeci dzień jeż leży, może by się ktoś nim zajął?' Ciekawe, czy gdyby to było kocię albo mały psiak, to też by trzy dni czekali! Małe jeżątko to może umierać z wychłodzenia i głodu przez trzy dni, tak? Nie rozumiem tego. Bardzo często jest już za późno, żeby je uratować....
Co będzie, jak zabraknie pieniędzy na działalność ośrodka? Wyobraża pan sobie taki scenariusz, że nie może już kontynuować tej pracy?
To jest, niestety, bardzo realne. Któregoś dnia będzie tu taki smród, że właściciele domu wyważą drzwi i znajdą mnie martwego z kilkudziesięcioma martwymi jeżami. Przy takim trybie życia wszystko jest możliwe, nie jestem cyborgiem. Przy aktywności 21 godzin na dobę i 1200 mg kofeiny dzień w dzień, bez weekendu, bez wolnej niedzieli, bez świąt.....
Jak pan ocenia ludzką naturę?
Tragedia. Wydaje mi się, że jeszcze w moim pokoleniu są ludzie, którzy robią coś nie dla pieniędzy, tylko tak po prostu z pasji. Teraz nastąpił potworny rozkwit egoizmu. Ja się czasem na ludzi nieźle wydzieram, mieszam ich z błotem. A przecież do mnie dzwonią już ci nieco lepsi, bo jednak zdecydowali się, żeby pomóc, żeby zadzwonić.
Świat jest w ogóle pełen okrucieństwa, ludzie źle traktują także inne zwierzęta, znęcają się nad psami, kotami
No, sorry! Psy i koty mają w tym kraju dziesięć tysięcy instytucji państwowych i prywatnych i nie są zagrożone wyginięciem. A jeże? Jeże mają tylko mnie!
Andrzej Kuziomski założył pierwszy w Polsce ośrodek rehabilitacji jeży. Ma pod swoją opieką 60 jeży, którym możecie pomóc, wpłacając pieniądze na fundację Igliwiak, ul. Kąpielowa 4, 30-434 Kraków, nr konta: 92 1090 1665 0000 0001 1470 5423 więcej informacji: www.jeze.com.pl