Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anam

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Anam

  1. Anam

    DESSA

    ratunku ... u mnie pada śnieg :( Was też zsypało albo zamroziło :( Epopeja i jeszcze cukinię, rukolę, poziomki... i tak dalej.... :D a kury są dobre do sadu a ta przepióreczka latała, latała... ;) kawa gorąca dla zmarzniętych, zagonionych, zasypanych ... zanim to napisałam wyszło słońce :D nadzieja
  2. Anam

    DESSA

    ooo lody... mam :D i to będzie moja kolacja i nieco wina brawo Oskar :D to jeszcze gdzieś na świecie męczą dzieci łaciną ;)
  3. Anam

    DESSA

    Desski :D a i u mnie tez wieje czyżbym była w kieleckim powiecie ;) albo gorzej, na moim własnym biegunie zimna :P Epopeja powoli, spokojnie... ;) jak wszystko zrobisz w tym roku, to co będziesz robić w kolejnych latach :D poza tym, że zimno i ... myślę :P to nic ciekawego na działkach się nie dzieje ... Isolda... trzymałam naprawdę dziewczyny, zdajcie relację co robicie poza... ano.. siedzem i myślem :D:D:D
  4. Anam

    DESSA

    pracuję już od dwóch godzin a tu śniadania niet :P na szczęście już skończyłam, com musiała podaję śniadanie sobie i Wam dziś jajko na miękko świeży chleb na zakwasie kiełki rzodkiewki i dżem z gorzkich pomarańczy zapowiada się piękny dzień co Wy na to Damy :D:D
  5. Anam

    DESSA

    i jeszcze opowieść o niedźwiadku Wojtku Szeregowy Wojtek - niedźwiedź z armii Andersa Wojtek urodził się w górach Hamadan w 1942 roku. Jego matkę zastrzelił jakiś irański myśliwy, a on sam został znaleziony przez małego chłopca, który wsadził niedźwiadka do plecaka i ruszył do swojej wioski. Na drodze do Kandawaru spotkał konwój polskich żołnierzy z świeżo utworzonej armii generała Andersa, którzy jechali do Palestyny. Jedna z ciężarówek zatrzymała się. Widząc zabiedzonego chłopaka Polacy dali mu kilka konserw ze swoich zapasów. Chłopiec przyjął dar po czym czmychnął co sił w nogach zostawiając swój plecak. Ku zdziwieniu żołnierzy zawiniątko zaczęło się ruszać i wydawać jakieś mrukliwe dźwięki. Rozsupłali je i zobaczyli mordkę niedźwiedziej sieroty. Postanowili wziąć misia ze sobą. Było oczywiste, że niedźwiadek jest bardzo głodny. Żołnierze rozcieńczyli więc trochę skondensowanego mleka i podali mu w butelce po wódce zaopatrzonej w prowizoryczny smoczek zrobiony z kawałka szmaty. Jeden z nich, kapral Piotr Prendysz ochrzcił go imieniem Wojtek. Wojtek szybko stał się ulubieńcem żołnierzy 22 Kompanii Transportowej Artylerii wchodzącej w skład 2 Korpusu. Został wpisany na listę personelu Kompanii i otrzymywał regularny żołd w postaci zwiększonej racji żywnościowej. Kiedy Kompania dotarła do Palestyny kapral Prendysz i jego podopieczny dostali osobny namiot. Piotr wymościł Wojtkowi wygodne posłanie, ale na niewiele to się zdało każdej nocy niedźwiadek właził na jego pryczę i tulił się do niego jak do swojej mamy. Kiedy Piotr musiał gdzieś wyjechać Wojtek siedział w namiocie i ryczał żałośnie. Piotr zaczął go więc zabierać ze sobą. Niedźwiedź jako pasażer wojskowej ciężarówki wzbudzał sensację gdziekolwiek się pojawili. Wojtek rósł jak na drożdżach i wkrótce mierzył niemal dwa metry wzrostu i ważył 250 kg. Jego ulubioną zabawą stały się zapasy z żołnierzami. Zazwyczaj trzema lub czterema naraz. Czasem nawet pozwalał im wygrywać. Jak przystało na Polaka bardzo polubił też piwo i papierosy z tym, że ich nie palił, tylko zjadał, popijając piwem. Na początku 1944 roku Kompania dostała rozkaz udania się do Włoch. Było trochę kłopotu z zaokrętowaniem Wojtka, gdyż angielski oficer ładunkowy za żadne skarby (mimo, że wszystkie papiery były w porządku) nie chciał się zgodzić na wpuszczenie niedźwiedzia na pokład. Przekonał go dopiero argument, że miś „budzi ducha bojowego w polskich żołnierzach. Z Aleksandrii do portu w Taranto dotarli na pokładzie „Batorego. 22 Kompania Transportowa Artylerii do tej pory nie uczestniczyła w walkach. Teraz czekał ją chrzest bojowy pod Monte Cassino. Strategiczne wzgórze było bezskutecznie szturmowane przez Amerykanów, Brytyjczyków i Nowozelandczyków. W kwietniu 1944 roku wzgórze zaatakowali Polacy. Szturm został poprzedzony intensywnym ostrzałem artyleryjskim. Żołnierze 22 Kompanii uwijali się jak w ukropie donosząc na stanowiska ciężkie skrzynie z pociskami. Wojtek obserwował swoich towarzyszy, aż wreszcie sam postanowił pomóc. Podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych łapach, a przednie wyciągnął do żołnierza podającego skrzynie. Ten, kiedy ochłonął ze zdumienia podał Wojtkowi jedną z nich. Wojtek bez wysiłku zaniósł pociski na stanowisko i wrócił do ciężarówki. I tak przez całą kanonadę nosił skrzynie pomagając swoim opiekunom. Jeden z nich naszkicował na kartce papieru postać niedźwiedzia niosącego pocisk. Ten obrazek szybko stał się symbolem 22 Kompanii. Żołnierze malowali go na ciężarówkach i nosili na rękawach mundurów. Koniec wojny zastał Wojtka we Włoszech. W 1946 roku wraz ze swoimi towarzyszami broni ruszył do Szkocji. Miś-żołnierz szybko stał się tu prawdziwą celebrity. Dziennikarze pisali o nim artykuły, zrobiono mu setki zdjęć, radio BBC nadawało o nim reportaże, a Towarzystwo Polsko-Szkockie przyjęło go jako swojego honorowego członka. Ale jego towarzysze broni zaczęli się powoli wykruszać Żołnierze generała Andersa zdawali sobie sprawę z tego, że powrót do Polski rządzonej przez komunistów jest dla nich równoznaczny z samobójstwem. Rozjechali się więc po świecie. Część trafiła do USA i Kanady, inni postanowili osiedlić się w Australii, jeszcze inni pozostali w Szkocji. Dyrektor ogrodu zoologicznego w Edynburgu zaoferował, że zaopiekuje się Wojtkiem. Został więc on honorowym rezydentem zoo w stolicy Szkocji. Nadal jednak był bardzo popularny, pisały o nim gazety, odwiedzały go tłumy ludzi. Czasem do zoo przyszedł jeden z jego dawnych towarzyszy broni i przeskoczywszy barierkę ku przerażeniu innych gości „brał się z nim za bary jak za dobrych czasów. Wojtek stawał się jednak coraz bardziej osowiały i markotny. Przestał reagować na odwiedzające go tłumy. Ożywiał się tylko wtedy kiedy słyszał język polski. Zasnął na zawsze 15 listopada 1963 roku. Informację o jego śmierci podały wszystkie brytyjskie media. W Edynburgu znajduje się tablica ku czci Wojtka w tamtejszym zoo. Podobne tablice znajdują się także w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie. Kilka lat temu Imperial War Museum odwiedził Książę Karol z synami. Kiedy stanęli koło tablicy poświęconej Wojtkowi, przewodnik zaczął opowiadać im jego historię. Książę przerwał mu mówiąc, że zarówno on jak i jego synowie znają ją doskonale
  6. Anam

    DESSA

    a pro po zwierzaczków milusich znalazłam niedawno takie historyjki, znacie.... to posłuchajcie Baśka murmańska, biała niedźwiedzica w Twierdzy Modlin W grudniu 1919 r. w modlińskiej twierdzy zakwaterowany został batalion murmański, który dotarł do Polski z Archangielska poprzez Anglię. Murmańczycy przywieźli z sobą białą niedźwiedzicę, zwaną Baśką murmańską. Historia białej niedźwiedzicy opisana została w formie literackiej przez dowódcę kompanii piechoty batalionu murmańskiego, pisarza batalistycznego por. Eugeniusza Korwin-Małaczewskiego. Baśka urodziła się na Oceanie Lodowatym (główne porty to Archangielsk i Murmańsk), o 250 mil morskich od zaśnieżonego lądu. Jej matka była piękną okazałą niedźwiedzicą mającą 269 cm wzrostu, licząc od nosa do ogona. Podobnie jak inne białe niedźwiedzie miała śnieżnobiałe futro i czarny nos. Mając kilka miesięcy jej matka nauczyła ją sztuki „podchodzenia fok. Foka ma bardzo dobry wzrok i gdy tylko zobaczy czarny nos niedźwiedzia natychmiast zanurza się w wodzie. Dlatego też niedźwiedzie polarne, zbliżając się do foki (polując na nie) jedną łapą zasłaniają sobie nos. Atakują, gdy są w odległości, umożliwiającej im upolowanie foki. Baśka opanowała też sztukę „robienia chryzantemy, polegającą na złączeniu wszystkich czterech łap i zgięciu grzbietu w pałąk, co pozwalało na płynięcie z nurtem prądu morskiego bez najmniejszego wysiłku, z wytkniętymi nad wodę nozdrzami. Baśka trafiła do oddziału Murmańczyków, gdy miała pół roku. Wtedy to jeden z żołnierzy oddziału, podchorąży Karaś, przechadzając się wczesną wiosną 1919 r. po ulicach Archangielska kupił na targu od chłopa młodą, białą niedźwiedzicę. Dla niego zakup niedźwiedzicy był sprawą bardzo ważną, gdyż z pewnym włoskim kapitanem rywalizowali o względy młodej damy, lubiącej bardzo zwierzęta. Przychodząc pod jej dom przynosili zwierzęta, a ona obserwowała je przez szybę swojego okna. Gdy pewnego dnia kapitan przyniósł łasicę, następnego podchorąży przyszedł na spotkanie z gronostajem. Jednak kolejnego dnia triumfował Włoch, gdyż pojawił się z żółtym lisem. Wtedy podchorąży nabył młodego wilczka, który zagryzł lisa, ale niestety, jego samego rozszarpały miejscowe psy. Wkrótce Włoch przyniósł błękitnego lisa czym zjednał sobie przychylność młodej panny. Dlatego też okazja nabycia białej niedźwiedzicy była dla podchorążego szansą odniesienia zwycięstwa w rywalizacji z włoskim kapitanem. Gdy młoda kobieta ujrzała pod swoim domem białą niedźwiedzicę aż krzyknęła z wrażenia. Lis, który towarzyszył kapitanowi uciekł na widok Baśki, a sam kapitan został przez nią poturbowany. Podchorąży poczuł smak zwycięstwa i jak sam stwierdził honor polskiej armii został uratowany. Tego samego dnia doszło do jeszcze jednego incydentu z udziałem Baśki. Otóż, psu angielskiego generała dowodzącego wojskami koalicji, zachciało się „psich figlów. Baśka nie poznała się na jego zalotach i potężnym ciosem pozbawiła go życia. Powstała ogromna afera, która po rozmowie z dowódcą batalionu majorem Julianem Skokowskim zakończyła się dla podchorążego 10 dniowym aresztem. Baśkę zaś rozkazem dziennym jako córkę regimentu przydzielono do kompanii karabinów maszynowych batalionu murmańskiego i wyznaczono wikt. Z czasem jak pisze E. Korwin-Małaczewski „przestaje być zwykłą niedźwiedzicą polarną, lecz już jest jednej rasy, jednego narodu z tymi żołnierzami, którzy ją kochają i są z niej dumni, a dla których staje się oto żywym sztandarem, związanym z dziejami ich tułaczki po ziemiach dalekich, z ich bohaterstwem i nieuwiędłą chwałą Przeszła ze swoim oddziałem cały szlak bojowy aż do wolnej Polski, by ostatecznie stacjonować ze swoim oddziałem w Twierdzy Modlin. Na osobistego opiekuna Baśki adiutant batalionu wyznaczył kaprala Smorgońskiego, który do tej pory zajmował się musztrowaniem rekrutów. Teraz otrzymał zadanie nauczenia musztry Baśki. Smorgoński przystąpił do nauki z wielką determinacją, ale też przy zastosowaniu niewybrednych metod, czyli karcenia jej. „Kapral ćwiczył niedźwiedzicę ogniem i żelazem; niejeden tęgi kij połamał na niej w drzazgi. W końcu jednak postawił na swoim i nauczył ją maszerować na dwóch łapach krokiem strzeleckim, w takt muzyki przygrywającej do marsza ceremonialnego. Wkrótce bardzo się z niedźwiedzicą zaprzyjaźnił i wieczorami prowadził z nią długie rozmowy. On jako pierwszy nazwał ją Baśką. Imię jakie jej nadał w krótkim czasie zaczęło funkcjonować w całym oddziale. Po pewnym czasie wśród żołnierzy gruchnęła wieść, kwestionująca płeć Baśki. Znalazł się ktoś kto twierdził, że Baśka jest niedźwiedziem należącym do obu płci. Sprawa ta nabrała takiego rozgłosu, że rozkazano rozstrzygnięcie tej kwestii lekarzowi (młodemu ginekologowi z Warszawy). Zanim doszło do wydania orzeczenia przyjmowano zakłady niczym w totalizatorze. I wreszcie lekarz oznajmił, że Baśka jest panną. Ci, którzy nie mieli wątpliwości co do jej płci zaczęli wznosić okrzyki i strzelać z radości na wiwat, co spowodowało, że angielskie dowództwo zaalarmowało cały odcinek frontu myśląc iż wróg wdarł się na tyły wojsk. Z Murmańska przez Anglię i Gdańsk do Modlina 20 września 1919 r. wraz z wojskami koalicji oddział murmański parowcem popłynął do Gdańska. Miał za sobą półtoraroczne walki w północnej Rosji a z uwagi na swoją waleczność zostali nazwani przez angielskiego dowódcę, gen.Ironsidea, „lwami północy. Trasa do Polski wiodła przez Anglię, gdzie podejmowano ich z honorami godnymi bohaterów. Baśka „była dumna ze swych Polaków lecz i sama przynosiła im niemałą chlubę. Dziwił się świat patrząc na dziką bestię egzotyczną, obłaskawioną jak domowy pies. Po przypłynięciu w początkach grudnia 1919 r. do Gdańska oddział wraz Baśką skierowany został na wypoczynek do Modlina. 22 grudnia 1919 r. batalion murmański, po trzech tygodniach pobytu w Modlinie, udał się na defiladę do Warszawy, którą przyjmować miał naczelnik Państwa Józef Piłsudski. Murmańczycy po przyjeździe na dworzec wileński w asyście orkiestry przemaszerowali na Plac Saski (obecnie Piłsudskiego) wzbudzając zainteresowanie licznie zgromadzonych Warszawiaków. Największą ciekawość wzbudzała Baśka, o której imieniu bardzo szybko się dowiedziano. Był to moment szczególny w życiu tej obłaskawionej „dzikiej bestii egzotycznej. Wydarzenie to opisał E. Korwin-Małaczewski następująco: „ Po krótkiej mszy polowej oraz po długich przemówieniach generałów i biskupów, które Baśka wysłuchała z pobłażaniem, nadeszła chwila defilady przed Naczelnikiem Państwa. Naczelnik bardzo się spodobał Baśce. Nigdy go przedtem nie widziała, jednak od razu, z pierwszego rzutu oka doszła do przekonania, że ten wysoki człowiek w skromnym, szarym płaszczu, z krzaczastymi brwiami i wąsami, jest na tym placu figurą naczelną . Gdy Naczelnik, chcąc ją pogłaskać, wyciągnął rękę, bez namysłu podała mu łapę, wykonawszy przy tym coś jakby dyg ceremonialny, jakiego by się nie powstydziła najwytworniejsza dama dworu. Rozeszli się bardzo z siebie nawzajem zadowoleni. Baśka podczas defilady w odpowiednim momencie zaczęła iść na dwóch łapach i zasalutowała przed naczelnikiem państwa. Wywołało to entuzjazm wśród tłumu widzów. Przebywając w Modlinie codziennie prowadzono Baśkę do rzeki, aby mogła kapać się w zimnej wodzie. Pewnego razu zerwała się jednak z łańcucha i przepłynęła na drugi brzeg Wisły. Skierowała się w stronę chałup i krzątających się przy jednej z nich ludzi. To okazało się jej zgubą. Gdy zobaczył ją miejscowy chłop Wawrzon, od razu domyślił się, że jest to niedźwiedzica przywieziona przez wojsko z Murmańska, gdyż głośno o niej było w okolicy. Po krótkim namyśle stwierdził, że będzie z niej wspaniałe futro dla jego Maryśki i wspólnie z synami rzucili się z widłami na Baśkę. Baśka była tak zaskoczona, że nawet nie próbowała się bronić. Zorientowawszy się, że Baśka przepłynęła Wisłę kpr. Smorgoński z kilkoma żołnierzami przeprawili się łodzią na drugi brzeg, ale było już za późno, aby Baśkę uratować. Zażądali wydania jej zwłok, ale Wawrzon nawet nie chciał o tym słyszeć. Zmienił zdanie, gdy żołnierze (nie zabrali z sobą karabinów) wyrwali z pobliskiego płotu sztachety i roztrzaskali je na głowach jego i synów. W lutym 1919 r. batalion murmański został skierowany do 64 Grudziądzkiego Pułku Strzelców, w którym przemianowany został na 3 batalion. Baśka zaś została wypchana i jako pamiątka stała w Muzeum Wojska Polskiego. Po wojnie w niewyjaśnionych okolicznościach ślad po niej zaginął. Wizerunek uśmiechniętej Baśki murmańskiej został uwieczniony na obrazie pędzla Michała Byliny „Przegląd oddziałów Murmańczyków przez Naczelnego Wodza w Warszawie. 17 grudnia 2009 r. na posiedzeniu Nowodworskiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa pozytywnie zaopiniowano wniosek Klubu Przewodników PTTK „BASTION, dotyczący zlecenia wykonania przez Urząd Miejski maskotki w postaci białej niedźwiedzicy, upamiętniającej pobyt Baśki z Murmańska, ulubienicy polskich legionistów w Twierdzy Modlin.
  7. Anam

    DESSA

    kawa południowa podana :) jest zimno, u mnie słońce raczej udaje, że grzeje... parę godzin na powietrzu przez dwa dni no i katar mnie dopadł albo chłodne podmuchy wiatru, albo alergia, co tam znów pyli.... no tak brzoza i jesion, a myślałam, że wiosenne pylenie brzozowe mam za sobą i tak to na stare lata dostać alergii :P Rozana jak żyjesz, czy już możesz patrzeć na jedzenie? do kawy mam herbatniki imbirowe, prawie dietetyczne ;) trochę się nazbierało spraw do ogarnięcia, biorę się za nie powoli...
  8. Anam

    DESSA

    Alicjo kochana nieco spóźnione urodzinowe ślę życzenia niech smutki omijają Cię z daleka i niech już tylko wesołe dni nastąpią słońca i ciepła pełne byłam dziś i wczoraj na kijach, na długim spacerze no to teraz uśpiłam się przed tv ;) las w zasadzie zamknięty, zakaz wstępu dobrze, że po moim mogę chodzić, chyba ;) oceniam straty w drzewach na ok. 30% czeka nas sporo pracy, by usunąć szkody po szadzi i zimie całuję w czółko na dobranoc spokojnej nocy Desski jutro jest nowy dzień, wolny od błędów
  9. Anam

    DESSA

    oglądam nową wersję 'Doktora Żywago' jednak daleko jej do arcydzieła z 1965r. spokojnej nocy
  10. Anam

    DESSA

    nie dość, że smutno bardzo ... to jeszcze zimno a teraz leje deszcze, chyba idzie burza rano popracowałam w ogródku mój kręgosłup tego nie lubi, oj nie lubi... teraz mi to okazuje to już bardziej mu służy siedzenie przy kompie mniej narzekał ...
  11. Anam

    DESSA

    oglądam powrót Pani Mari :(
  12. Anam

    DESSA

    DESSKI I YOU
  13. Anam

    DESSA

    http://www.youtube.com/watch?v=_LYxinWYF8k&feature=player_embedded miłe
  14. Anam

    DESSA

    o Katyniu dowiedziałam się gdy miałam 13 lat na wakacjach dostałam od mamy broszurkę z komentarzem, ze mam nikomu o tym nie wspominać byłam zszokowana treścią ... i dumna z zaufania... to był jeden z filarów mojej wiedzy o świecie a dziś makabryczna symbolika miejsca, rocznicy, ofiara z ludzi dla których to było jednym z celów w życiu chcemy znaleźć z tym jakiś sens ale nie ma go ... przypadek mgła los
  15. Anam

    DESSA

    smutek łzy żałoba (*)
  16. Anam

    DESSA

    "...przeleciał ptak przepływa obłok upada liść kiełkuje ślaz i cisza jest na wysokościach i dymi mgłą katyński las...". z wiersza Zbigniewa Herberta "Guziki":
  17. Anam

    DESSA

    nie ma słów dlaczego tak się stało cześć ich pamięci (*)
  18. Anam

    DESSA

    a o Sofce nie tylko wspomnę, ale i zawołam Sofko... Sofko... czemu taka cisza :( notte...
  19. Anam

    DESSA

    i pogubiłam się w lochach Watykanu... dobrze, ze dołączyłaś mapę :D w międzyczasie idę nanieść wodę wiadrami ...;) Melissa... jak zaczniesz "frunąć" na kijach to znaczy jest dobrze :D ja nie chodzę po asfalcie, nie znoszę i omijam jak mogę...
  20. Anam

    DESSA

    karczownik a co to za nowy potwór :( mam nadzieję, że tego nie mam kreta polubiłam, poprosiłam by poszedł na łąkę ale może przegnał go kot :P Ador... porady z netu raczej nie wróżą powodzenia :( Zwalczanie karczowników: 1. Warto posadzić w ogrodzie rośliny, których zapachu nie tolerują, czyli szachownice (kostkową i królewską), wilczomlecze, czosnki i cebulę. 2. Można spróbować wkładać do nor pocięte liście i pędy tych roślin, wlewać wywar z czosnku, wkładać spleśniałe skórki cytryny (należy skórki włożyć na kilka dni do woreczka foliowego, zamknąć i pozostawić na kilka dni). 3. Można wreszcie zastosować preparat Vigonez - proszek do zwalczania nornic i karczowników. * resztki roślinne układać w kompostownikach a nie bezpośrednio na ziemi, * systematycznie odchwaszczać cały ogrodowy teren, * nie rozkładać ściółki pod drzewami, * zasypywać, przekopywać i zalewać wodą nory w ziemi, * do nor wtykać gałązki tui, liście orzecha włoskiego, pędy i liście czarnego bzu lub wlewanie wyciągu z przefermentowanych liści czarnego bzu, ząbki czosnku, trujące nasiona groszku żółtego, * przerzedzać gęste płożące i niskie krzewy, * zabezpieczać korę pni drzew i krzewów owocowych otulinami z perforowanego plastyku lub drobno-oczkową siatką, * często przebywać na ogródku, * szczelnie zamykać pomieszczenia. najbardziej podobna mi się "częste przebywanie w ogródku" to dobra rada na wiele problemów :D
  21. Anam

    DESSA

    no i mam awarię w łazience :( od nocy nie mam wody, kapało, kapało ... aż się urwało :P po wodę muszę chodzić do kranu w ogrodzie ... a tu sterta wiosennego odświeżającego prania czeka choć w sumie słońca i tak już nie ma... i znacznie zimniej niż wczoraj... :( ciekawe kiedy powróce do cywilizacji :P
  22. Anam

    DESSA

    wąskie schody i prawie drabina... podziwiam ale no sorry... ale ja spadam... :P ostatnio miałam kłopoty nawet przy wejściu na wieżę JG to już nie dla mnie :( notte...
  23. Anam

    DESSA

    a i kabanosy mam kto polewa ...
  24. Anam

    DESSA

    mam musztardę dijon miodową chrzanową i pyszny chrzan polonaise jem łyżkami
  25. Anam

    DESSA

    Joanko podejrzałam, że spotkałaś tam w R mojego kota a nie przyznał mi się, że wyruszył z Wami ... :D akurat nie było go 3 dni ....
×