nie czytałam wszystkiego, ale odpowiem na pytanie w temacie: moja mama tak samo ma problemy z psychiką, leczy się u psychiatrów, jest na prochach, do tego dochodzi alkohol, i przez długie lata jej nienawidziłam, nie chciałam mieć z nią nic wspólnego za te wszystkie szantaże emocjonalne - i dopiero teraz, jak od dwóch lat nie mieszkam w domu, a od roku z lubym, dopiero teraz kiedy spojrzałam z dystansem i bez emocji na to, co się działo i nadal dzieje w moim domu, dopiero teraz poczułam, że muszę i mogę jej pomóc. tak więc zamiast telefonu raz na miesiąc, dzwonię co drugi dzień, kontroluję, sprawdzam, opieprzam, jeżeli coś jest nie w porządku, i wiesz co? od paru tygodni widzę ogromną poprawę! pewnie już nigdy jej nie pokocham, a najchętniej nie utrzymywałabym z nią kontaktu, ale robię, co do mnie należy i przynajmniej widzę, że to przynosi jakieś efekty. nauczyłam się przez tych parę lat, że nie ma co kręcić noskiem i marudzić, że moja mama jest taka czy owaka, tylko wziąć się za siebie i zachować się jak córka, a nie jak rozkapryszona dziewczynka. nieutrzymywanie kontaktu to tchórzostwo.