Gdzie jesteś Ty co mną pogardziłaś. Że tak swe urojenia snuję. Gdzieś jesteś lecz nie pojmuję, tego że Ciebie tak mocno czuję. Że nie schodzisz z wewnętrznej powiek. Że maszerujesz swą częścią z mym cieniem. Że jesteś ponad budowle Boże w moim niebie. Ja wedle Ciebie, niczym się jawię. Wedle mocy własnych imaginacji. Ja w potrzasku, o brzasku który zawiesił się w Tobie po wieki.