Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

malanadzieja

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez malanadzieja

  1. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    ... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodze do ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczył mnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam
  2. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    ... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodzedo ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczyłmnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam
  3. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    ... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodzedo ,,specjalisty \\\" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczyłmnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\\\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam
  4. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    ... Tak pisze bardzo chaotycznie i przepraszam,ze w tylu wyświetleniach... chaos powstał z nadmiaru tresci, tyle mozna opisac sytuacji i przypadków.Popełniłam mase błędów i chodzedo ,,specjalisty \" gdy uswiadomiłam sobie co robie i jak trace osobe o której marzyłam całe życie...Toksyczny zwiazek nauczyłmnie samodestrukcji i choc G próbował (mało bo krótko) mnie wyciagnac to trudno mi to przychodziło....zrozumiałam błedy troche za późno. G chce sie przyjaźnic lecz nic wiecej...tak mówi teraz. Może to fałszywa nadzieja ale mówił tak wcześniej i zgodził sie spróbować choc trwało to 2 dni...ból,żal,strata ..walka uczuc z rozumem ...ciezko mi sie z tym ogarnąć. Potrafie zerwac kontakt...czekać(nie wiedziałam,ze jestem zdolna do tego) ale bardzo boje sie ,ze im dalej tym on bardziej przyzwyczai sie do stanu koleżeństwa i nie bedzie chciał wiecej.Nie jest ,,typowym\" chłopakiem. Wiem ,wiem... moge gdybać i rozmyslac itd...Niestety jest tak,że gdy chłopak pozegna dziewczyne to ma ona malusienkie szanse na powrót...ALE MOZE KTOS Z WAS ZNA SPOSÓB NA TO? ściskam
  5. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie
  6. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie
  7. malanadzieja

    Jak odzyskać straconą miłość??

    Witajcie Moja historia jest jak koszmarna bajka...wybaczcie ,ze tak po świetach.. W sierpniu umówiłam sie z kolegą, z którym znalismy sie przez wspólnych znajomych..przez sławna nasza klasę.Półtora miesiaca wcześniej skończyłam ponad 6 letni zwiazek,który był toksyczny i często bardzo raniacy. Nie wiedziałam jak bardzo mnie zmienił... Zgodziłam sie na spotkanie z Grzesiem pamiętajac Go jako sympatycznego człowieka i pewnie by zapomniec o byłym.. i stało sie coś niesamowitego...nie wierze w miłośc od pierwszego wejrzenia, nie angazuję sie w przelotne zwiazki- mójego pierwszego chłopalka poznałam na 1 roku studiów. Byłam podobno nie do zdobycia...-piszę to by podkreslic , iz to co sie stało ,to jak zaiskrzyło miedzy mna a Grzeskiem to nie miłostka by zapomniec. Nie chce nikogo urazić,ja nie należę do łatwo kochliwych osób..a tu ...poczułam, ze to właśnie to..że to właśnie ten człowiek.i uwierzcie , że on miał tak samo.Jesteśmy do siebie bardzo podobni, mysleliśmy i mówilismy czasem to samow tym samym momencie...i przepadliśmy..po 2 tygodniach Grzes musiał wyjechac do stanów do pracy, a ja mocno myslałam nad tym wszystkim.Chciałam byc sama po ciezkim zwiazku, odkryc siebie, poznać i ochłonąć. Bałam sie strasznie kolejnej porazki, nie wiedziałam co bedzie. Wszystko to szczerze mówiłam Grzesiowi. Odkrylismy sie przed soba niemal zupełnie.Wiedziałam ze i on sie boi.tez był mocno zraniony kiedyś.tez sie łatwo nie zakochuje i jest skryty.Ale otworzył się przede mną. Jego przyjaciel, rodzina nikt kto go znał nigdy nie widział go takiego.Byłam dla niego najwazniejsza.Lecz czesto doganiały mnie stare strachy z toksycznego związku. praktycznie po miesiącu zamieszkalismy razem.Przebywalismy niemal 24 h na dobe.Nagle po 2,5 miesiącu razem zaczęło sie psuć.Grześ miał bardzo duzo pracy, przychodził zmeczony, rozdrazniony i irytował sie na wszystko ....a ja...zamiast wspierac go ,zamknęłam sie i odpowiadałam atakiem.Domagałam sie uwagi itd...przepraszam, lecz łzy mi leca ze wstydu gdy to piszę..zachowałam sie egoistycznie i nie jak kochająca osoba.dzwoniłam późno w nocy,gdy chciał spac to ja cxhciałam rozmawiac......16 pazdziernika wyprowadziłam sie.nadal nic nie rozumiałam.zdaziałałay stare mechanizmy wyćwiczone w poprzednim zwiazku....odsuneliśmy sie od siebie,Grzes chcaiła odpocząć ja go meczyłam i tak do 6 listopada.kiedy powiedział koniec.spotkalismy sie jeszcze po tym 2 razy na spacerze,gdzie ja płacząć-bo to bolało próbowałam przekonac go bysmy nie kończyli ze soba.nie chciał.zalewałam go smsami,nawet przyszłam bez zapowiedzi dojego domu.w końcu napisałam zebysmy poczekali troche.tego samego dni poprosiłam jego siostre-nie znając jej zupełnie(w poprzednim zw starsza siostra ciągle sie wtrącała więc mam ogromną awersję),o spotkanie.przełamałam ten lęk.za jej rada nie odzywałam sie przez kilka dni...i gdy miałam odpuscic ,spotkałysmy sie jeszcze raz i zawiozła mnie do Grzesia.przez ten tydzien-do spotkania- nie mogłam spac,jeśc,musiałam brac leki nasenne.pierwszy raz w zyciu tak coś przeżywałam.G sie zgodził spróbować, a jest bardzo stanowczy i uparty. spotkalismy sie 2 dni póżniej , gdzy w końcu zasnełam.umówilismy sie do kina..a ja tak trzesłam sie ze strachu ze zwymiotowałam .G nie wiedział o tym.i nadal wciąż byłam nieprzytomna.po kinie umówiliśmy sie na niedzielny spacer,gdzy zadzwonił i powiedział ze nie moze przyjechać ja jeszcze spałam -była 13.srednio pamietam ten dzień.miałamja przyjechać autobusem ale zasnełam po jego telefonie.pokłociliśmy sie nie wiem juz sama o co...ale G powiedział dość.Następnego dnia umówilismy sieze przyjadedo niego i pogadamy -godzine.z tego zrobiły sie trzy i miał do mnie o to pretensje,ze nie moze wierzyc umowo ze mnął.to było 17. a do mnie w końcu dotarło co robie i wyprawiam..próbowałam przepraszać ,tłumaczyc sie .Poprosiłam nawet o pomoc jego przyjaciela ....choć nie wiedziałam,ze to potrafię.od tamtej rozmowy spotkalismy sie ze 2 -3 razy ale w okropny sposób.przychodziłam do niego bez zapowiedzi-pod wpływem takich emocji,ze ledwowy trzymywałam....mam świadomośc jak źle to wyglądało...jak furiatka i desperatkapostanowiłam poczekac aż sie sam odezwie na swieta-zadzwonił a zyczenia były a stylu,, koleżeńsko obojetnym\\\".bardzo chciałampodzielić się z nim opłatkiem-sprzątał dom bo 26 ma urodziny.w swoje urodziny nie chciałmnie iwidzieć-delikatniepytałam,chciał odpocząc.rozmawialismy ale rozmowa ty razem potoczyła sie w kierunku nas....gdzie znów powiedział nie i było niemiło:(( w jego urodziny..spotkaliśmy sie 27 .jak powiedział,,rozmawia ze mna bomi sie to należy....usłyszałam,że nie chce próbowac bo boi sie powtorki,nie wierzy,ze szansa jest własnie po to by móc naprawic to co sie zepsuło,ze jego uczucia sie zmieniły,....a niecały miesiąć wcześniej planowalismy kupno letniiej działki!!!! w tym wszystkim zmierzam do tego:jak pokazac mu,ze warto walczyc (dodam,że nie był w dłuzszym zwiazku niz 6 miesięcy a wiem,że ze mna chciał inaczej)sam wie,że to co miedzy nami sie zdarzyło było niezwykle... a teraz chce przyjaźni co i jak robić...nigdy nie walczyłam o kogoś i zrobiłam juz tyle błędów..... jak odzyskac zaufanie,jak rozkochac go znów w sobie? jak pomóc odnaleśc mu sens w tym zwiazku?? nie kochałam tak chyba nawet chłopakaz którym byłam 6 lat...a o takim marzyłam całe zycie
×