żalutek prawdziwy
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
na dobra sprawę obserwujemy tu pewien paradoks. Z jednej strony mamy grupe, która głosi okreslone prawdy swojej wiary twierdząc, że opieraja się one na Biblii. A z drugiej strony mamy tych, którzy pokazują czarno na białym, przytaczając odpowiednie fragmenty, cytaty tejże Biblii, że te przekonania z Biblią często niewiele mają wspólnego. i tu pojawia sie pytanie - skoro śJ rzeczywiście chcą żyć w zgodzie z Biblią i to jest dla nich najważniejsze - skąd te ataki? Czemu pod wpływem tak wyrazistych dowodów, że trwają w błedzie - nie modyfikują swych przekonań? nie weryfikują poglądów? Odpowiedź wydaję się sama nasuwać- wcale nie chodzi o Biblię, inaczej każdy śJ, kóry poczyta to, co tu napisane ( i w wielu innych miejscach zresztą też) wpadłby do swojej Sali Królestwa w najbliższy wtorek i zawołał: eureka!! chodzi o Organizację, to przynależnośc do orgaznizacji śJ jest sprawą najważniejszą, ważniejszą nawet niż wiernośc Biblii. Przykre. Tylko po co ludziom mydlić oczy? Przeciez każdy może wierzyć w to, w co chce, to jego prywatna sprawa. jeśli ktoś życzy sobie wziąc pod uwagę co drugą księgę biblijną -niech sobie bierze, nic nam do tego. tylko niech nie puka do moich drzwi wciskając mi kit. ot co.
-
do zatroskanej matki - trzeba przyznać, że niełatwe przed panią zadanie, nie wiadomo, czy uda się w ogóle coś osiągnąć- czemu czekała pani aż dwa lata na podjęcie kroków? Dziewczyną syna póki co prosze się nie zajmować- radzę zacząc od syna - we dwoje przeciw pani będą się wzajemnie wspierali i utwierdzali w przekonaniu, że to oni mają rację - siła złego na jednego. Do rozmowy z synem trzeba się dobrze przygotować - merytorycznie przede wszystkim, najlepiej przy pomocy dostępnych na rynku publikacji - a jest ich już całkiem sporo, przystępnie rozprawia sie z tematem Elizeusz Bagiński (\"Świadkowie Jehowy, pochodzenie, historia, wierzenia\" \"Siewcy kąkolu\"). Nie wolno synowi niczego nakazywać, zakazywać - sprzeciw rodziny ma śJ utwierdzać w przekonaniu, że są na dobrej drodze i to szatan próbuje pokrzyżować im szyki. Dobrze byłoby sięgnąc do psychologii, zwłaszcza do psychomanipulacji i pokazać synowi, jak pomału Organizacja śJ realizuje kolejne kroki przejęcia władzy nad jego umysłem. Oczywiście wszystko spokojnie, rzeczowo, konkretnie. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
-
amber - żeby wyjasnic ci cos raz a dobrze - cofnij się łaskawie na tym topiku do 20 kwietnia, gdy zaczęłam rozmawiac z Nilem - i to ty doczepiłas sie do moich wypowiedzi, mimo że nie do ciebie były adresowane (20 kwietnia, 22.13). Więc skoro sama wlazłaś tam, gdzie nikt cię nie prosił, robiąc to na domiar złego w wyjątkowo paskudny sposób - do kogo te żale? Mało tego - ignorowałam twoje prymitywne i obraźliwe wpisy przez dośc długo - a ty i tego docenić nie umiałaś, więc doczekałas sie wreszcie reakcji. Pretensje możesz mieć tylko do siebie. Swoją droga szukanie winnych wszędzie dookoła, zwalanie na innych odpowiedzialności za własne błedy, decyzje i wybory - ja to juz gdzieś widziałam...
-
amber - jak Kuba Bogu ... - znasz to powiedzenie? Trzeba było nie robic żenujących wycieczek w moją stronę, nie doczekałabyś się mojej reakcji. Zresztą i tak wykazałam się zadziwiającą cierpliwością, nie odpowiadając wcześniej na twoje prymitywne wpisy, dotyczące mojej osoby.Spodziewałaś się może, że tak po prostu wyrzucisz z siebie pod moim adresem cała swoją frustrację i na tym sprawa się skończy? Kto sieje wiatr... Zresztą, miałaś nie czytać moich postów. Prosze, jaka dwulicowość- znowu co innego mówią, co innego robią. I tacy ludzie, chcą nam mówic jak żyć? Jak dotrzeć do Boga? Tego się nawet skomentować nie da. Sama wystawiasz sobie takie świadectwo, że nic więcej dodawac nie trzeba. Ale nie kuś....
-
mijanie - nie wypowiadaj się prosze w imieniu wszystkich bywalców tego topiku, tak, jakbyś dostał od nich błogosławieństwo i pozwolenie na rozstrzyganie, kto może tu zaglądać i pisac a kto nie, bo z tego co zauważyłam, tylko amber nalezy do twego towarzystwa wzajemnej adoracji. Poza tym, póki co, mieszkamy w wolnym kraju (a kto jak kto, ale śJ to ponoc wielcy zwolennicy wolności i prawa człowieka do samostanowienia) a ty próbujesz mi własnie tę wolnośc ograniczyć :). I jeszcze jedno - to topik DOTYCZĄCY śJ a nie DLA śJ - masz takie same możliwości jak ja, by przedstawić swoją o nich opinię i poprzeć ją rzeczowymi argumentami. To co robisz w tej chwili, forma i treśc twoich wypowiedzi, ich sens i dobór słownictwa - zapewniam cie, nie pomagają śJ w utrzymaniu pozytywnego wizerunku. zapewne niejeden mocno sie zdziwi czytając twoje i amber wpisy - ale to wasz przecież wybór. Wchodząc na to forum miałes szanse pokazać, kim naprawde są śJ, jak żyją, w co wierzą - a wdajesz się w zaskakujące gierki. No, chyba, że tacy właśnie jesteście - to w takim razie wielkie dzięki za pokazanie prawdziwego oblicza szeregowego śJ. I jeszcze jedno - ponieważ jak widze polska gramatyka jest ci najzupełniej obca i ani zaimki , ani osobowe formy czasownika nic ci nie mówią - wyjasnię dla całkowitej pewności, że jestem kobietą, a nawet katolicy nie potrafią zmieniac swej płci w zalezności od tego, która noga wstają.
-
no i rozpętała się burza, a ja po kilkudniowej ciszy juz myślałam, że temat sie wypalił :). Ale jak widze nie - i z przykrością obserwuję, że za moje posty pociągane są do \"odpowiedzialności\" coraz to nowe osoby - teraz jeszcze dwie kolejne. Żeby zatem uspokoic nieco skołatane nerwy niektórych bywalców, którzy wszędzie zaczynają mnie widzieć i słyszeć - nie mam zwyczaju występować na jednym topiku pod kilkoma róznymi nickami, jak już zaczynam pisać jako \"żalutek\", konsekwentnie to prowadzę cały czas. Prosze więc nie przenosić moich opinni na wszystkich wokół, tylko dlatego, że nie rzucają się na mnie z pazurami. Niektórzy obserwują moje wpisy, ja śledzę sobie cudze. I zauważyłam jedną prawidłowość - i mijan i Amber prezentują ten sam sposób \"prowadzenia rozmowy\". Pisałam już o tym wcześniej, ale wpis mijana z 26. z godz. 23.41 tak mnie zafascynował, że nie moge się oprzeć, żeby tego nie powtórzyć. Z waszych postaw wynika bowiem jednoznacznie, że prowadzenie rozmowy ze śJ jest po prostu niemożliwe! Jesli ktokolwiek ma bowiem odmienne poglądy, trzyma się ich i na dokładkę posiada rzeczowe argumenty - to jest upierdliwą bazarówą, przekupą i co komu jeszcze do głowy przyjdzie. Ale najważniejsze - z taka osoba, o skrystalizowanych poglądach śJ nie dyskutują!!! Koniec kropka. Co uważniejsi bywalcy topiku zauważyli zapewne, jak wiele niezbyt miłych epitetów wystosowali pod moim adresem ci najporządniejsi na świecie - mijan i amber. Nie sprowokowani nawet jednym z mojej strony. To chyba o czymś świadczy. Ja wiem o czym, inni - pewnie tez to zauważą. Nil - znowu to robisz. A przeciez sam widzisz, że to bez sensu!!! Pozdrawiam.
-
Nil - i dostało ci się za mnie, a niepotzrebnie. Zdążyłam już dostrzec, że Amber reprezentuje określony typ człowieka i gdybym chciała odpowiedziec na jej wpis, który skomentowałeś, to pewnie bym to zrobiła. Tylko powiedz sam, co można na takie zachowanie odpowiedzieć? Że potwierdza fakt, że ze śJ nie da sie rozmawiać, bo jak człowiek ma odmienne zdanie, to rozmowa sie kończy? A co to komu da? Ci, ktorzy czytają rózne rzeczy a potem próbuja wyciągać wnioski - sami to zauważą. Ci którzy nie przyjmują do siebie nawet myśli, że moga nie miec racji - i tak nic z tego nie pojmą. A swoją droga, wielu śJ jak zauważyłam, prezentuje określony sposób prowadzenia rozmowy - nie wiem, czy to wynika z wieloletniego szkolenia, czy też po prostu ludzie będący śJ maja to we krwi. W każdym razie chodzi mi o to, co właśnie przedstawiła nam Amber. Niby chętna do dyskusji, ale tylko jeśli toczy sie ona według jej pomysłu. Jeśli natomiast ktoś ma wyraźnie odrębne zdanie i tego sie trzyma - robią kolejno kilka rzeczy: zamiast skupic się na meritum, odwołują się do Boga, sumienia rozmówcy i wszelkich innych sentymentów póbując grac na uczuciach i emocjach, obrażają wspólrozmówcę (oczywiście bez wulgaryzmów, subtelenie i z wyczuciem - w końcu to porządni ludzie :) ) licząc że sam się wycofa, obrażaja sie sami na rozmówce, krzycząc że oto ktos ich agresywnie atakuje, obraża itd. A efekt zawsze taki sam - zero dialogu. Bo dialog polega nie na tym, że wchodzimy w rozmowę przekonani o swojej nieomylności i z odgórnym założeniem, że współrozmówca nie ma racji, tylko na tym, że otwieramy się na drugiego człowieka póbując zrozumiec jego punkt widzenia i argumenty. ale patrząc na światopogląd śJ, przekonanych o tym, że tylko oni na całym świecie posiadaja monopol na prawdę - trudno oczekiwać, że może przemknąc im przez glowę myśl, że ktoś inny ma słusznośc nie oni. W każdym razie - Nil, za próbe udzielenia pomocy dziękuje. Jak widać - bezkuteczna, ale liczą się podobno intencje. I mam oczywiście świadomość tego, że nie wystąpiłes raczej jako MÓJ obrońca, ale jako ktoś, kto chciałby, by ludzie (nawet śJ) przestrzegali pewnych reguł. Pozdrawiam.
-
maciej zdun - czytaj cżłowieku to co tu napisane dokładnie, bo nigdzie nie odsyłałam nikogo do żadnych wyznan, a już na pewno nie samozwańczych - cokolwiek facynującego pod tym pojęciem rozumiesz. Szukasz odpowiedzi na pytanie, gdzie jest prawda - na pewno nie w Organizacji śJ - ale o tym napisano już tak wiele, że nie mam zamiaru powielać tych informacji, wskazując Ci odpowiednie wersety biblijne, których zresztą i tak nie pojmiesz, bo nawet chwili nie pomyslisz nad ich treścią samodzielnie - powtórzysz mi co najwyżej wyuczone na pamięc teksty - dziękuję, nie trzeba. Pytasz, w czym katolicy są lepsi od śJ - chodzi ci o ogól ,czy szczegóły? Bo i tego i tamtego mam sporo w zapasie. Na początek zasugeruję ci może, że nie znam katolika, który dokonał profanacji Słowa Bożego zmieniając Jego treść i dostosowując Je do swoich potrzeb. I chyba wystarczy. Czy bycie śJ to jego wyłączna sprawa? Tak dopóki Nie, dopóki nie przychodzi do naszych domów zakłócając ich spokój. Wtedy staje się to naszą sprawą.
-
Amber - mimo, że jak napisałaś wczęsniej, zakończyłaś ze mną dyskusję ( co mnie nie dziwi, to dosyc powszechne u śJ, że jak ktoś ma odmienne zdanie - to się z nim nie rozmawia, \"dyskutuje się \" tylko z tymi, co potakują) pozwolę sobie odpowiedzeieć na Twój pościk. Czym innym jest w życiu pomyłka, a czym innym podejmowanie nieprzemyślanych decyzji a potem ponoszenie ich konsekwencji. Mimo, że się ze mną nie zgadzasz, dalej uważam, że gdyby częśc tych ludzi, któzy dziś odchodzą z Organizacji śJ zdruzgotani, rozczarowani i zawiedzeni, swoje decyzje podejmowali kierując się rozumem, a nie tylko i wyłącznie emocjami - dziś nie mieliby tego problemu. Był czas na to, by sprawdzali, czytali, zastanawiali się - a jednak tego nie zrobili. Poszli za pierwszym wrażeniem, odpuszczając sobie zdobycie rzetelnej wiedzy na temat Organizacji, do której wstępują. I dopiero życie otworzyło im oczy - no bo chyba nagle nie zwiększył im się radykalnie iloraz inteligencji? Więc co sie stało? Ano moim skromnym zdaniem - włąsnie zaczęli myśleć. Analizowaćto, co czytaja, w co wierzą, czego słuchają .Wyciągac wnioski! Potrafili? Potrafili! Tylko ze wcześniej im się nie chciało tego robić!!! Bo dobrze miec grupę, która podejmie za Ciebie wszystkie ważniejsze decyzje życiowe, która przejmie za ciebie odpowiedzialnośc za to, jak mamy żyć! I włąsnie fakt, że ludzie jednak po czasie pewne rzeczy zaczynają dostzregać, świadczy o tym, że mogli je zauważyć wcześniej - ale zabrakło chęci. No i nie myl prosze na potzreby swych rozważań wróżbiarstwa typu - jaki system polityczny zapanuje za 20 lat, z prostą odpowiedzialnością za to, że czegoś tam nie chciało się dopilnować w swoim życiu i przez to człowiek coś tam zrobił - albo nie. I na koniec- nie wmawiaj mi poniżania i oceniania ludzi, bo chyba wyraźnie napisałam, że tego nie robię. Zastanawiam sie, co jest przyczyną tego, że tak wielu ludzi zostaje śJ a potem ucieka z Organizacji podnosząc larum, ileż tam błędów i wypaczeń. Może gdyby ZASTANOWILI SIĘ w odpowiednim czasie nad tym, co robią - nie byłoby tych historii. A przy okazji kłania się kolejne pytanie - co z ludźmi, któych ci oświeceni dziś byli śJ wciągnęli do Organizacji, będąc jeszcze w gronie jej wyznawców? Poszli do tych ludzi, pwoiedzieli im, że mylili sie w wielu kwestiach, powtarzali rzeczy nieprawdziwe? Bo to bardzo ciekawe. Ciekawsze nawet od chwilowego wyłączenia myślenia
-
Amber - widze, że temat zaczyna Cie odrobinę denerwować - a niepotzrebnie. Ja się tu nie wypowiadam po to, by kogokolwiek - w tym równiez Ciebie - przekonac o słuszności swoich opinii. Mam po prostu takie a nie inne zdanie i zdarzyło mi się je tu wypowiedzieć. Pytasz, dlaczego krytykuję ludzi. Nie krytykuję ludzi, tylko pewne postawy, zachowania i tendencje. Poza tym, nie wyobrażam sobie jak można (i po co?) krytykować idee? Te idee nie chodzą same po świecie, sa ludzie, którzy je rozprzestrzeniają. A ja i tak dalej nie mam zamiaru ich krytykować -to jest ich sprawa w co wierzą, co robią. Moge tylko z pozycji człowieka, który się z niektórymi z nich spotkał, coś tam widział, słyszał i przeżył - wypowiedzieć swoje zdanie. Tyle. Jeśli natomiast chodzi o tych śJ, którzy - jak piszesz - widząc błedy w Organizacji nie opuszczają jej bo nie mają gdzie pójść. No tu już mnie zastrzeliłaś. Bo o ile mogę zrózumiec ludzi, którzy z rozmaitych przyczyn nie wnikają za głęboko w to wszystko, to już za nic nie pojmę takiego postępowania. Zakrawa mi to na zakłamanie najgorszego gatunku - nie wierzą, ale są, bo sirotki zginą same w tym okropnym świecie. Czy potrafią myślec logicznie? Nie wiem tego na pewno, raczej tak, skoro potrafią sobie przekalkulować, że lepiej i łatwiej tkwić w tym, co już się nie podoba, niż zaryzykować i samemu poszukac dla siebie miejsca na świecie. Pytasz czy KK zagwarantuje mi bezpieczeństwo. Moja droga, nikt nie przeżyje mojego życia za mnie i żadna organizacja nie zapewni mi \"bezpieczeństwa\" - a już na pewno nie Organizacja śJ, która w tak wielu aspektach mija się z prawdą.Moge to tylko zrobić ja sama - żyjąc tak, a nie inaczej, wierząc w to, a nie co innego. A i tak ostateczna decyzja nie będzie należała do mnie...
-
Amber - no rzeczywiście chyba się nie rozumiemy. Nigdzie nie napisałam, jakoby pobyt w Organizacji śJ miał być jakims traumatycznym przeżyciem - wręcz przeciwnie, jestem głeboko przekonana, że miliony ludzi uznaje ten fakt za najlepszą rzecz w swoim życiu! Problem polega na tym, że jesli niektórzy z nich w końcu dostrzegą te wszystkie negatywne rzeczy, o których tu czytamy, świadomośc, że wiele lat żyli w kłamstwie, manipulacji i błedzie może miec dla ich psychiki katastrofalne skutki. Zresztą, tutaj nie trzeba się niczego domyślać, wystarczy poczytać o ich przeżyciach w takiej chwili. MYŚLENIE. Zaskakujące, że poruszasz tę kwestię, bo właśnie brak logicznego myślenia uniemożliwiający w porę dostrzeżenie tych błędów i wypaczeń, staje się dla wielu ludzi przyczyną późniejszego rozczarowania. Nie mówiąc już o tym, że organizacje tego typu co śJ, zdobywając nowych wyznawców bazują raczej na kwestiach psychicznych, nie intelektualnych. Gdyby było inaczej, śJ nie uczyliby sie każdego tygodnia, jak zagadywac ludzi w róznych sytuacjach życiowych, by do nich dotzrec i zainteresować swoimi słowami. Nie miałoby dla nich żadnego znaczenia, czy rozmawiają z kobietą z małym dzieckiem, osoba starszą, czy żoną źle traktowaną przez męża. Bo nie musieliby robić sobie przyjaznej atmosfery i właściwego wrażenia, wierząc, że prawda obroni się sama a logika argumentów dotzre do każdego, bez względu na okoliczności. I jeszcze jedno - zastanawianie się nad tym, czy obecnośc wypaczeń w innych religiach nie usprawiedliwia czasem ich obecności w Organizacji śJ, to chyba mylny trop. To tak, jakby powiedzieć: owszem, ukradłem. Ale jestem niewinny, bo Kowalski ukradł jeszcze więcej. pozdrawiam.
-
Amber - pisząc o tym, co sądze na tematy związane ze śJ siłą rzeczy posługuje się jakimiś tam uogólnieniami. Co jednak nie zmienia faktu, że jako myślący ludzie mamy świadomośc tego, o czym piszesz - ludzie sa rózni, nie da się wrzucić wszystkich do jednego worka i podpisac jednym określeniem. Ale z drugiej strony - rozmawiając na temat tak szeroki, siłą rzeczy tymi właśnie uogólnieniami musimy sie posługiwać - na tym polega wyciąganie wniosków, że zauważamy, iz pewne rzeczy, zjawiska pojawiają się częściej niż inne i to właśnie o czymś tam świadczy - albo i nie. :) Nie chciałam Cię urazić pisząc, że mimo zachwytu tym, co od śJ słyszałam, nie wyłączył mi się mózg. Chodziło mi jedynie o to, że nie wyobrażam sobie, jak rzeczy tak ważne jak Bóg, wiara, religia - można czemuś tam podporządkować nie sprawdzając wszystkiego dokładnie. Nie mam - podobnie jak Ty - natury policjanta. Nie doszukuję się we wszystkim i wszystkich samych złych rzeczy. Ale to Wy sami propagujecie dokładne sprawdzanie swych przekonań - tyle, że śJ o tym mówią i piszą, ja to po prostu zrobiłam. Fragmenty Biblii porywywane z kontekstu od razu wydały mi się nie całkiem w porządku - i dlatego włąśnie, że się do tych pojedynczych wersecików nie ograniczyłam, że szukałam, czytałam i MYŚLAŁAM nad tym wszystkim - dziś wiem, to co wiem i wierzę w to, w co wierzę. I jeszcze jedno - człowiek, który zanim powierzy komus swoje życie, sprawdzi co to za jeden, nie jest ani krytykancki, ani wyrachowany, ani tym bardziej nieżyczliwy. Jest za to człowiekiem myślącym i odpowiedzialnym, mającym świadomośc, że sam ze swego życia zda kiedyś sprawę i nikt inny za jego drogę nie odpowie. Więc musi nią pokierować najlepiej jak można, i zrobic wszystko, by miec przekonanie, że to dobra droga. Pozdrawiam.
-
Nil - no oczywiście masz rację, nie ma co. Sama znam dziewczynkę, która zostala ochrzczona w wieku 12 lat - mimo tego, co śJ tweirdzą w swych gazetkach o chrzeczeniu dzieci. Ta dziewczynka, widac wyjątkowo wcześnie dojrzała - emocjonalnie, psychicznie, społecznie. Potrafiła dokonać tak ważnego wyboru, jakim jest religia, z uwzględnieniem całego bagażu, jaki to ze soba niesie, z całym wachlarzem konsekwencji, jakie wywrze ta decyzja na jej życie. I nikomu w zborze to nie przeszkodziło!!! Że to dziecko jest jeszcze!!! A jej starszy brat, który nieco ociągał się z decyzją, dziś już nie mieszka z wierząca mamusią i siostrzyczką, \"urzęduje\" sobie w ośrodku wychowawczym dla dzieci nieprzystosowanych społecznie. Pozdrawiam.
-
Amber - zgodzę się z Toba tylko częściowo. Masz rację, twierdząc, że kiedy rozczarowany człowiek spotyka na swojej drodze coś, co nagle wydaje mu się tak inne od wszystkiego, co do tej pory poznał w życiu - religijnym również - zachłystuje sie tą nową rzeczywistością. Ale z całą pewnością zachwyt nie wyłącza nam mózgów. Wiem, co mówię, ponieważ ja tez przez to przechodziłam. Dziś wiem o śJ dosyć dużo - i to własnie dlatego, że pewnego dnia zapukali do moich drzwi i zaczęli opowiadać mi o rzeczach, które tez były dla mnie nowe, zadziwiające, układały się w logiczna całość. Co jednak nie zmienia faktu, że myślenie mi się nie wyłączyło - wręcz przeciwnie. Spotykając na swojej drodze coś, co miałoby ewentualnie odmienić moje życie całkowicie - musiałam przyjrzeć sie temu dokładnie. Przeciez chodziło o coś więcej, niż tylko poczytanie, posłuchanie, pogadanie - chodziło o coś co miało miec wpływ na całe moje życie! Gdybym w to weszła, wywróciłoby się do góry nogami niemal wszystko! To jak można zdecydować się na coś takiego, nie wiedząc dokładnie, o co tak naprawde w tym wszystkim chodzi? Nie mam pojęcia, jak kwestię swego życia można potraktowac tak lekceważąco i uwierzyć pierwszym napotkanym obcym ludziom - tylko dlatego, że ładnie mówią i mają kolorowe gazetki?! Dlatego myśle tak sobie, że tak naprawde do Organizacji trafiają ludzie o określonych cechach osobowości. Tacy, którzy przede wszystkim potzrebują w życiu przewodnictwa i nie jest najważniejsze, kto nas prowadzi - byle zdjął z nas konieczność myślenia o swoim życiu, podejmowania decyzji. Życia po prostu. A swoją droga przyjrzenie się z bliska pewnym śJ też dało mi trochę do myslenia :) Pozdrawiam
-
Nil - no tak, masz rację, sytuacja osób, które urodziły sie i wychowały w rodzinie śJ jest tu dużo gorsza. Wszystko co wiąże się z Organizacją przyjmują jako rzecz najbardziej normalną i naturalną na świecie i nawet do głowy im nie przyjdzie, że można coś poddac w wątpliwość. Masz też rację pisząc, że Organizacja skutecznie blokuje dostęp śJ do wiedzy. Ale przeciez był w życiu tych obecnych śJ taki moment, gdy jesxzcze śJ nie byli, gdy dopiero poznawali te religię i jeśli nie pokusili sie o to, by dowiedzieć się o niej czegoś więcej, niż opowiadali sami śJ to znaczy że czegoś tam zaniedbali, niedopilnowali - z takich czy innych przyczyn. Zerwanie kontaktów ze wszystkimi, wśród których żyje się od lat, w przypadku odejścia z Organizacji, z cała pewnością jest istotnym hamulcem. Ale patrząc w druga stronę - czy nie jest czasem tak, że jeśli człowiek chce zostac śJ, to też musi z pewnych rzeczy zrezygnować? często wiąże się to również z utrata przyjaciół i członków rodziny - a jednak to ich nie odstrasza. To oznacza, że można przez to przejśc i po raz drugi = trzeba tylko chcieć. A to właśnie chcenie bywa największym problemem. Wygodniej jest życ w grupie, w której wszystcy odgórnie mają narzucone co robić, jak robić i kiedy. Dużo trudniej uchwycić własne życie we własne ręce i samemu nadac mu właściwy bieg. Pozdrawiam.