Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zielna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zielna

  1. No i wzięło i mnie. Teraz w domu zdrowa ostała się tylko Ala:-) Mam nadzieję, że z racji karmienia piersią, trochę się uodporniła. Ale z tego samego powodu ja mam kiepską możliwość leczenia:-( Go za gów...ny wirus jakiś. A co do siedzenia w domu, to tak sobie wczoraj komentowałyśmy z moją mamą zachowanie facetów. Wraca taki po pracy i niech mi któraś pokaże takiego, któryby się od razu wziął za jakąś robotę domową. Zawsze musi taki odpocząć. A kobieta nie ma na to czasu. Wspominałam czasy, kiedy miałam tylko Gosię i chodziłam do pracy. Rano chociaż mąż robił śniadanie:-) Chwała mu za to:-) Ale on wychodził do pracy, a ja szykowałam Gosię, odwoziłam ją do babci, szłam do pracy ( na szczęście w urzędzie, więc tylko 8 godzin) po pracy odbierałam Gosię, robiłam zakupy, gotowałam obiad i chłop wracał na gotowe. No i kiedy on odpoczywał po obiedzie, trzeba się było zabrać za jakieś sprzątanko, pranko itp. A wspaniałomyślny mąż proponował wtedy jakiś spacerek, albo wycieczkę nad morze:-) (i może jeszcze miotłę w du...ę i schody przy okazji pozamiatać):-( Teraz w miejsce pracy przybyło obowiązków w domu, ale i tak nie mam co narzekać. Większość z tych rzeczy, które robię w ciągu dnia, chodząc do pracy i tak kiedyś musiałabym zrobić:-( Tyle, że czasu poświęcanego dzieciom mamy więcej (co też jest bardzo pracochłonne) i dzięki temu mam nadzieję, że wyjdzie to na dobre naszym kochanym pociechom:-) Taki już los kobiety:-) Chyba, że żadnych dzieci, obiadki w knajpach i luz blues. Ale co to za życie? :-D
  2. Dzięki za życzenia, Dziewczyny!:-) Monika! Nie wiem czy Twój Nikuś to wypije, ale moja Gosia to uwielbia: wyciskam z dwie cytryny, do tego miód i wyciśnięty ząbek czosnku, mieszam, a jak się odstoi, przepuszczam przez drobne sitko i przecieram, żeby kawałki czosnku nie pływały. W tej miksturze czosnku prawie nie czuć, więc dzieciom smakuje:-) Gosi tym razem nie zrobiłam, bo za ostro ją wzięło i zdecydowałam się na antybiotyk, ale zwykle popija właśnie taki syropek:-) Zdrówka życzę
  3. Uffff! Udało mi się przeczytać zaległości. Kilka dni z nawalającym komputerem, potem pogoda jak marzenie i w związku z tym cały dzień w ogrodzie. Ala potrafi prawie cały dzień przespać w wózku:-) Wystarczy ją nakarmić lub chwilę pojeździć i śpi dalej. Tyle, że pomimo cienia, przypieka mi się strasznie na buzi. Pierwszego dnia to się nawet przestraszyłam, taka czerwona była wieczorem (nie miałam wtedy jeszcze kremu z większym filtrem). Do tego dołożyło się marudzenie, jak się później okazało, po szczepieniu:-) Bałam się, że ją poparzyłam. Teraz wygląda śmiesznie, bo ma opalone policzki i biało wokół ust od smoczka:-) Wczoraj skończyła 6 miesięcy, ale przy Waszych kolosach to kruszynka. W poprzedni czwartek ważyła 6635g. Spadła w centylach, ale wygląda na klopsa, więc wg lekarza mam się nie przejmować:-) Przynajmniej do dźwigania mam mniej:-) Je nadal właściwie tylko cycka. Próbowałam różne słoiczki, ale ona zaciska buzię i nie chce za żadne skarby. Więc jej nie zmuszam. Jeżeli chodzi o jubileusze, to i ja jutro mam urodziny:-) Tyle, że zupełnie nie mam nastroju do świętowania. Od ponad tygodnia mam w domu chorego męża, a wczoraj dorwało też moją Gośkę. Dzisiaj, jak szłam z nią do lekarza, a w związku z wysoką gorączką i strasznym bólem gardła i głowy niosłam ją na rękach, zażygała mnie i siebie tak skutecznie, że zawartość jej żołądka miałam nawet za stanikiem:-( Uroki macieżyństwa:-( Ze względu na Alę ulokowałam Gosię u mojej mamy, ale po pierwsze, i tak boję się o Alę (Gosia ma zapalenie gardła i oskrzeli), a po drugie bardzo ciężko jest matce zostawiać tak chore dziecko. Serce się kraje:-( No i jak tu świętować. Pomimo wszystko pozdrawiam wszystkie Mamuśki i życzę przespanej nocy Soul! Wszystkiego najleprzego dla dziewczynek
  4. Smutno mi. Powiecie, znowu? Tej babie ciągle źle. Ale tak jakoś ostatnio się układa:-( Jeszcze tydzień temu pół nocy nie spałam myśąląc o tym, jak dobrze mi w życiu wszystko idzie i kiedy coś na mnie spadnie. I właściwie nadal tak myślę:-) Więc to tylko przejściowy dół. Mąż nadal chory, z Gosią byłam u lekarza. Przed wejściem do bloku do lekarza niesiona przeze mnie Gosia zwymiotowała na mnie i siebie. Wymiociny miałam nawet za stanikiem. Mała ma zapalenie gardła i oskrzeli:-( Ciągle płacze z bólu, gorączka 39 st. Ja latam od Gościcina do Wejherowa i z powrotem (dom, mama, mama, dom; Gosia jest u uziemionej przez nią mamy). Niby to tylko parę kilometrów, ale po drodze kilka sklepów z Alą w foteliku. Do tego dowiedziałam się, że teściowa znów chce ciasto:-( No i jak wracałam wreszcie przed chwilą z Alą do domu, nagle przypomniało mi się, że jutro mam urodziny, o których zupełnie zapomniałam. No i tak mi się jakoś smuitno zrobiło. Nic to. Jutro będzie lepiej:-)
  5. Hej Dziewczyny! Dzięki za słowa otuchy. Wiem, że takie doły są chwilowe i wszystkie je przechodzicie, ale człowiek musi z siebie nieraz wyrzucić gorycz i żal. No i właśnie wczoraj to zrobiłam. Dzisiaj jest lepiej:-) Gosię wysłałam do mamy, Alę uśpiłam w wózku przy okazji zakupów (śpi sobie teraz na tarasie, taki taras - dobra rzecz:-) ) a ja mam również wielkie plany co do porządków w domu i przeglądania ciuchów dzieci:-) Dlatego nie bardzo mam czas na pogaduchy:-( Trzeba korzystać ze snu Ali. Trzymajcie się dziewczyny, szczególnie Ty Moniko. Nie wiem, jak w tej sytuacji dajesz sobie radę bez męża. Fakt, że nieraz chciałoby się od chłopa odpocząć, ale bez niego:-( A na marginesie! Dziewczyny, zastanawiałam się, jak się pisze. Choróbsko, czy chorubsko. Bo niby się odmienia, ale mi to ó tak dziwnie wygląda. Nie mam słownika w domu, a i tak pewnie takiej przekręconej formy pewnie bym nie znalazła. Wczoraj napisałam odruchowo choróbsko, a później zmieniałam:-) A lubię jednak pisać poprawnie:-D
  6. No i zajrzałam, a tu pustki:-( Po południu byłam w dobrym nastroju i po przeczytaniu, co u Was słychać, miałam ochotę tyle napisać. A teraz mam ochotę tylko się wyryczeć. Od ponad tygodnia chłopa mam chorego. Wywołuje to u mnie zamiast współczucia, złość. Kolejne dziecko w domu. Zero pomocy, a dzisiaj już i tak chorująca od świąt wielkanocnych Gosia:-( dostała wysokiej gorączki i strasznego bólu gardła i głowy. Podejrzewam, że się zaraziła dodatkowo chorubskiem od męża, bo objawy podobne. Do tego Gosia ma ostatnio odpały przy chodzeniu spać. \"Ja sama nie zasnę\". No i usypiaj leżące przez godzinę (lub dłużej) i wpatrujące się w sufit dziecko. A mąż w tym czasie ciekawy film w telewizji ogląda:-( No i dzisiaj, gdy po uśpieniu Ali, przeczytaniu książki o trzech świnkach Gosi i półgodzinnym z nią leżeniu wstałam i zgasiłam górne światło (mała lampka nadal się paliła), usłyszałam krzyk, żeby nie gasić światła, a chwilę potem płacz obudzonej Ali, dostałam szału. Oberwało się w tyłek chorej Gosi, a ja usłyszałam wymówki od męża, że powinnam pójść do pracy, bo do siedzenia z dziećmi to się nie nadaję:-( Zero zrozumienia. W kółko słyszę, że on nie wie, czym ja tak jestem zmęczona. A od narodzin Ali ( a właściwie dużo dłużej) nigdzie sama się nie wyrwałam. Żadnego babskiego spotkania, żadnego odpoczynku od codzienności. Cały czas karmię tylko piersią, więc o dłuższym wypadzie mowy nie ma, do tego wieczorem nic mi się już nie chce. Ale mój mąż nawet rozmowy z Wami mi wypomina. A przed chwilą stanął nade mną i chciał sobie poczytać, co piszę. No i obraza, że mu nie pozwoliłam. Nawet tej chwili intymności mi żałuje. No i jak tu nie ryczeć. Znowu się poużalałam nad sobą, ale same rozumiecie, że taka chwila z Wami, to trochę jak pisanie pamiętnika:-) a trochę, jak rozmowa z przyjaciółką, z którą kontakty się rozluźniły, gdy każda z nas powychodziła za mąż. No i znowu Ala płacze:-( Idę czynić swą powinność:-(
  7. Przeczytałam zaległości i muszę znikać. Jestem u mamy i właśnie dziewczyny się obudziły. Muszę lecieć, zakupy zrobić. Może wieczorem uda mi się w domu do Was zajrzeć. Pozdrawiam
  8. Hej Mamuśki!!! Trzy dni mnie nie było, a tu takie zmiany!!! Rybka!!! Gratulacje Chłopak jak malowanie. A jakie włoski długie:-) Witam nowe Mamy Dziewczyny!!! Wreszcie wyjaśniłyście z tym polem.:-) Też chciałam zapytać. Dzięki Cacharelll, że mnie wyręczyłaś:-) Luiza, Ty cały czas z tym \"polem\" i chciałam od początku się spytać, ale jak Monika też wyskoczyła z \"polem\", to mi się wesoło zrobiło. Zuzia. Gratuluję postępów w chodzeniu. Oczywiście nie Tobie, tylko Twojej córeczce:-) Mała próbuje sama, czy trzyma się za rękę. Moja starsza przez kilka miesięcy chodziła trzymając się mojego palca u ręki:-) I choć pewnie sama spokojnie dałaby radę, to wolała się asekurować. A teraz szaleje na hulajnodze i ostatnio zakłada do tego kask rowerowy, mówiąc, że przecież jeździ nieostrożnie, to musi mieć kask:-) Asiulek. Gratuluję przespanej nocy. No i oczywiście zazdroszczę:-( Właściwie poza Alą, która nie miała jeszcze przespanej nocy, Gosia przez ostatnie cztery lata przespała może kilka nocy bez pobudek:-( I zawsze wtedy budziłam się rano mocno zestresowana, czy coś jej się nie stało:-) Przez ostatnie dni byłam mocno zapracowana. I też sobie popłakałam. Ale o tym, co robiłam i dlaczego płakałam, napiszę jutro. Padam. Miłej nocy:-)
  9. Właśnie prąd mi włączyli, to z tej radości napiszę:-) Przed godziną przeszło u nas taaakie oberwanie chmury z gradobiciem i piorunami, jakiego nie pamiętam. Myślałam, że Gosia jakiejś chisterii ze strachu dostanie, bo i mi było bardzo nieprzyjemnie. A ona nic. Latała od okna do okna podziwiając pioruny i chciała, żebym jej grad przez okno łapała:-) Jakieś dziwne dziecko mi się trafiło:-D Ala właśnie dla odmiany walnęła kupę:-) , to idę ją przebrać. Pa Ojej! Wali dalej:-)
  10. Witam z rana O ile to dla kogoś jeszcze rano:-) Moja Ala walnęła już w drugą poranną drzemkę. A miałam nadzieję, że zgram ją z południowym spaniem starszej, to sama bym się zdrzemnęła z dziewczynami. Ale chyba mi się nie uda zgrać obu babek:-( Wczoraj był u nas piękny dzień. A dziś nad morzem deszcz:-( Nie wiem, czy się zmobilizuję na jakiś spacer. Wprawdzie dla starszej córy to straszna atrakcja ganiać po kałużach w kaloszach z parasolką w ręku, a Ali nie przeszkadza przecież deszcz w wózku z folią, ale samej ciężko w taką pogodę się zmobilizować:-( Jaaaak mi się nic nie chceeee!!! Pozdrawiam wszystkie mamusie Pa, pa.
  11. A u nas koniec z pogodą:-( Po wczorajszym pięknym dniu (cały dzień w ogrodzie, nawet obiadek na tarasie) :-) w nocy zaczęło padać i leje do teraz. Może trawę posieję, bo wczoraj przekopałam kawałek terenu:-) to nie trzeba będzie podlewać. Jak jest taka pogoda jak wczoraj i do tego mąż w domu do pomocy, to siły wracają:-D. Ponoć na długi weekend znowu ma się ochłodzić:-( A pamiętam takie długomajowe weekendy na wycieczkach rowerowych po Kaszubach z kąpielami w jeziorach.:-o Jak długo można pisać jeden post przy dzieciach:-) Zaczęłam pisać jakąś godzinkę temu. W międzyczasie Gosia chciała pić, Ala jeść. I nawet zdążyłam ją uśpić:-) No i znowu przerwa:-) Tym razem telefon:-D Zupełnie straciłam wątek:-) Życzę udanego tygodnia! odezwę się później:-)
  12. No. Myślałam, że też będę pisała z Alą na kolanach, bo gdy się zabierałam za pisanie, to się właśnie obudziła i w nawoływania. Na szczęście tylko smok jej wypadł i śpi dalej:-) Tu Kasiu. Ja o tych testach alergicznych. Uważam, że szkoda pieniędzy. Przy starszej córce (tak jak u Emci) testy nic nie wykazały, a uczulona była na wszystko. Przez dziesięć miesięcy nic jeść nie mogłam. Nabiału, pomidorów, jajek i już nie pamiętam czego jeszcze. Nawet nie miała wysypki, ale od razu dostawała sraczki, takiej chyba kwaśnej, bo odparzeń pupy dostawała i bólu brzucha. Więc co do diety ekstremalnej, jestem przetrenowana:-) Teraz testów robić nie będę. Ali po maści Elidel liszaj prawie zniknął. Widać go, bo krosteczki są, ale nie takie czerwone i chyba już nie swędzą, bo się nie drapie:-) Dopóki nie wyeliminuję alergenu, to nie znikną, a jak już pisałam, wydaje mi się, że próbowałam już wszystkiego. Nabiału w żadnej postaci nie jem od początku. Chyba jest uczulona na kilka rzeczy, a ja odstawiając jedno, wracam do drugiego i alergia się nakłada. Pewnie powinnam odstawić wszystko naraz.:-( Emcia. Ja mam opinię o dermatologach taką samą:-) U nas w Wejherowie jest w szpitalu taka jedna, co wszyscy wiedzą, że nie ma do niej po co chodzić, a ona dalej funkcjonuje. Jest chyba żoną dyrektora:-) bo takie samo nazwisko. Jak kiedyś byłam u niej i pytałam się o moje duże znamię na plecach, ona nie obejrzawszy go stwierdziła, że dopóki się nie babrze, to nie ma problemu:-( Konował jeden. Teraz, jak w aptece powiedzieli, że kupony ma dr Z. to mi się nóż w kieszeni otworzył i nie poszłam. Och dziewczyny. Nie wiem jak Wy, ale ja ostatnio wymiękam fizycznie. Kompletnie opuściły mnie siły. Ręce i nogi drętwieją. Jak mam wyjść na spacer z dziećmi, to się zmobilizować nie mogę i zajmuje mi to cały dzień. Soul. Nie wiem jak Ty dajesz radę. A co do kręgosłupa, ja mam dyskopatię, to i trochę doświadczenia w tej kwestii. Czy kładziesz obie dziewczynki na tą samą stronę w łóżeczkach. Bo wskazane jest jak się ma jedno dziecko, żeby zmieniać strony, to Ty, jak masz dwie dziewczyny, to powinnaś kłaść każdą w inną stronę, żeby obciążać kręgosłup na obie strony. Chyba trochę zamieszałam, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś:-) Może to pomoże. No i do tego, wszystkie dziewczyny!!! Chyba czas pomyśleć przy tych naszych klopsach nie tylko o mięśniach brzuchów, ale i kręgosłupów:-) No i skończyłam pisanie z Alą na kolanach:-D
  13. A ja dzisiaj w lepszym nastroju, niż przez cały popszedni tydzień:-) Rodzice wrócili z Irlandii, to od razu odstawiłam chorą Gosię do mamy na kilka dni. Wprawdzie Ala i tak zdążyła złapać od niej katar, ale przynajmniej nie muszę ciągle pilnować Gosi, żeby nie zbliżała się do Ali. A przyznam się, że z jednym dzieckiem w domu też dużo łatwiej się funkcjonuje. Na drugie dziecko decydowałam się licząc na to, że Gosia będzie chodziła do przedszkola, bo to strasznie żywe dziecko i same rozumiecie:-). A tu Gosia ciągle choruje, więc jej nawet zdrowej do przedszkola boimy się puszczać. I tak choróbsko złapała, tym razem od kuzynki podczas świąt. Daję jej codziennie tran, witaminy i już nie wiem jak zwiększyć jej odporność.:-( A zanim poszła do przedszkola, była okazem zdrowia:-( Ja osobiście też w nienajlepszej kondycji. Chyba nałożyło się przesilenie wiosenne z osłabieniem od karmienia i niewyspaniem, bo siły mnie zupełnie opuściły. Nawet na spacer z Alą wychodzić się nie chce. A jak mam dwójkę do wyszykowania, to wolę cały dzień w domu siedzieć. Ręce i nogi mi drętwieją, spać się chce:-( Żyć, nie umierać:-) A tyle by się chciało zrobić. Ogród mam do założenia. Płakać się chce, jak się patrzy na połacie zarośnięte chwastami. Wizje są, tylko zabrać się nie mogę. Ogrom roboty przeraża. Chciałabym chociaż trawnik założyć, żeby się latem do chałupy nie nosiło. I żeby milej na tarasie się siedziało. Wieczorkami grille i piwko się szykuje:-) Niech no tylko cieplej się zrobi. Kiedy wreszcie!!! Zazdroszczę Wam z południa, patrząc na prognozy pogody. U nas nad morzem jak zwykle najzimniej:-( Wczoraj mi prawie Alę z wózka wywiało, dzisiaj kaszle, mam nadzieję, że jej nie doprawiłam. Dosyć bazgrolenia:-D Trochę zobie pogadałam, bo gaduła jestem, a przez cały tydzień gęby do kogo otworzyć nie ma. Pozdrawiam Was ciepło i życzę udanego weekendu
  14. Przepraszam, że się nie odzywam, ale czytam na bieżąco. Teraz też siedzę z Alą na rękach, bo marudna. Ciężko pisać jedną ręką. Może wieczorem coś skrobnę, o ile wcześniej nie padnę przy usypianiu dziewczyn:-) Pozdrawiam
  15. Hej Kobitki! Wszystkiego dobrego po świętach! Co do brzuszków, to mam słomiany zapał. Już kilka razy zaczynałam:-( Oliwka, a od ilu zaczęłaś:-) Tu Kasiu. Moja Ala ma na twarzy od kilku miesięcy liszaj, który stopniowo, cały czas się zwiększał, na drugim policzku też miała, ale mniejszy. Teraz ten większy ma średnicę ok. 3 cm. Zanim zaczęłam stosować maść (nazywa się ELIDEL, nie wiem czy jest bez recepty) liszaje były zaognione, takie mocno czerwone, spuchnięte i ciepłe. Wyrażnie ją swędziały i cały czas się drapała. Do tego skóra była delikatna i wrażliwa na uszkodzenia i Ala ciągle ją rozdrapywała do krwi. Nie pomagała maść robiona w aptece, przepisana przez innego lekarza. Teraz wprawdzie ją nadal stosuję, ale tylko, żeby natłuścić skórę twarzy, bo Elidel stosuje się tylko rano i wieczorem, a poza tym trzeba natłuszczać. Lekarka mówiła, że nie oliwką ani innymi kremami dla dzieci, bo one mogą nasilać objawy uczulenia. Teraz liszaje wprawdzie są jeszcze widoczne, ale są zasuszone, blade i wyrażnie się goją. A maść nie jest ze sterydami i bezpiecznie można ją stosować na twarzy. Tak mówi lekarka. Niestety wadą jej jest cena (80 zł), ale ponoć dermatolodzy mogą mieć kupony na zniżkę i wtedy kosztuje 30 zł. Ja przed świętami nie miałam czasu pałętać się po przychodniach szpitalnych:-(, a chciałam jak najszybciej ulżyć Ali, więc nie skorzystałam, ale o kuponach mówiła mi pani w aptece.
  16. Hej Zuzia! Mam nadzieję, że wróci:-) Koniec z namiętnymi porządkami (mi na codzień umiarkowane wystarczą, nie jestem pedantką), gotowaniem, pieczeniem. uff :-) Do tego ten remont przed świętami. Na szczęście już po wszystkim. Wczoraj miałam przemarsz wojsk. Rano brat z bratową na śniadaniu, potem trochę w plenerze, a po południu zjechały do nas dwie kuzynki z rodzinami. Niby tylko po jednym dziecku (do tego jeden pies, ale bardzo spokojny) a jednak łeb pękał :-( a po ich wyjściu pobojowisko, świeżo umyte okna tarasowe (a mam ich trzy sztuki) do mycia. Pewnie jakby nie były świeżo umyte, to bym to olała:-D. Podłogi do odkurzenia (to olałam). Wielkie wieczorne sprzątanie. Taki urok świąt. A dzisiaj spokój, nawet od męża odpocząć można:-). Choć rano marzyło mi się, żeby zabrał dziewczyny na spacer, a ja wreszcie bym sobie pospała, bo w święta tak jakoś czasu nie było:-( . Tak źle i tak niedobrze:-) Z nowo rozpoczętym tygodniem poświątecznym pozdrawiam Was wszystkie. Miłego odpoczynku po świętach:-D
  17. Hej! Pozdrawiam przy święcie:-) Tu Kasiu. Ja mam z moją Alą cały czas problem z tym jej uczuleniem. Mieszkamy w nowej chałupie, a lekarka mówi, że to może być wszystko. Może jeszcze coś siedzi w ścianach po cekolowaniu albo malowaniu. Ja już nie mam koncepcji. Zapisała maść, która faktycznie złagodziła objawy uczulenia. Nie jest już takie zaognione, może się niedługo zagoi. Wprawdzie maść kosztowała 80 zł.:-( , ale wyraźnie przynosi Ali ulgę. Życzę powodzenia w poszukiwaniu przyczyn alergii. Może i ja w końcu dojdę przyczyny:-) Co do przewracania się Ali, to ona, od kiedy przewróciła się pierwszy raz z pleców na brzuszek, doskonali tę umiejętność non stop z włączeniem przewrotów z brzuszka na plecy. Niestety od tamtego czasu nie mogę spokojnie zostawić jej na dużym kocu, bo w niesamowitym tempie przemieszcza się lądując np dwa metry dalej, oczywiście już poza kocem. Nie bardzo wiem, jak jej to ograniczyć, bo na ułożonej przeszkodzie blokuje się w nieprzewidzianej pozycji i nigdy nie wiem, w którym kierunku zawędruje:-( Tak się wygina, że potrafi zakulać się w cztery strony świata:-D W piątek podałam Ali pierwszy raz jabłuszko. Bardzo jej smakowało, tyle, że przez to jej ciągłe uczulenie nie jestem w stanie stwierdzić, jak to zniosła. Dlatego narazie boję się to powtórzyć:-( Życzę mokrego Śmigusa Dyngusa nie koniecznie z nieba:-)
  18. Hej Dziewczyny! Padam na pysk. Właśnie skończyłam robotę.:-) Właściwie znalazłoby się jeszcze sporo do zrobienia, ale ja się poddaję. Mój mąż poszedł sobie spać o dziesiątej, a ja lugam:-( Właściwie, to usiadłam do komputera, bo chcę złożyć życzenia moim rodzicom, bo na święta polecieli do Irlandii, do mojego brata. Dlatego czuję się trochę osierocona, a jutro cały dzień u teściów, to i czasu na maile nie będzie. Przy okazji zajrzałam do Was, żeby Wam również życzyć udanych Świąt Wielkanocnych, WESOŁYCH ŚWIĄT !!!
  19. Hej Dziewczyny! Nie będę nawet czytać zaległości, bo padam na pysk. Właśnie skończyłam robotę.:-) Właściwie znalazłoby się jeszcze sporo do zrobienia, ale ja się poddaję. Mój mąż poszedł sobie spać o dziesiątej, a ja lugam:-( Właściwie, to usiadłam do komputera, bo chcę złożyć życzenia moim rodzicom, bo na święta polecieli do Irlandii, do mojego brata. Dlatego czuję się trochę osierocona, a jutro cały dzień u teściów, to i czasu na maile nie będzie. Przy okazji zajrzałam do Was, żeby Wam również życzyć udanych Świąt Wielkanocnych, PIERWSZYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH NASZYCH POCIECH I Z NASZYMI POCIECHAMI!!! WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
  20. No i co? Wzięłam się i tak za robotę:-( Bo jak sobie pomyślałam, że wszystko, co mam do zrobienia, miałabym robić przy dzieciach (a Ala chyba zaczyna ząbkować, bo strasznie marudna), to się wzięłam dzisiaj. Teraz czekam, aż pranie wstępne się skończy, bo piorę w żelu i od razu wstawić nie mogę. To zajrzałam sobie do Was, a tu pustki. Ciężki los \"mam siedzących w domu z dziećmi\". Nawet na forum zajrzeć czasu brak:-(
  21. Dziewczyny ratujcie! Nie mam czasu szukać wstecz. Pisałyście już o tym. Moja Ala marudna była dziś niemiłosiernie. Jestem padnięta. Wyraźnie dokuczały jej dziąsła. Czym mam jej ulżyć (i sobie jednocześnie):-(
  22. Przepraszam, ale złość mnie wzięła, bo mąż mi pomaga, tylko, że cały czas mnie po coś woła, bo sam poradzić sobie nie może. No i moja chwila na relaks jest w kółko przerywana nawoływaniami. Bo to coś przynieś, zrób kaszkę dla Gosi, bo właśnie ją kładę itd. Ładny mi wypoczynek:-(
  23. Kiedy mój mąż zrobi mi wolne?:-( Wraca wieczorem do domu, a gdy chcę odpocząć, pyta, kiedy on odpocznie? No i nie bardzo może zrozumieć o co mi chodzi. Przecież cały dzień siedzę w domu, a bycie z dziećmi non stop przecież jest samą radością. I skąd ten bajzel w domu? Idę spać. Bo tego mi nie zabroni. I w nosie mam bałagan w kuchni. Posprzątam rano.:-)
  24. No, jestem! Ala wykąpana i uśpiona, z Gosią właśnie walczy tatuś w łazience:-) więc mam chwilę dla siebie. No i oczywiście dla Was. Podaję przepis na pleśniaka jabłkowego na dużą blachę prostokątną: zagnieść: 3 szklanki mąki (najlepiej krupczatki, ale nie koniecznie) 1,5 kostki palmy 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia 2 łyżki cukru (ja daję dużą torebkę cukru waniliowego) 6 żółtek Po zagnieceniu odejmuję od tego kawałek ciasta wielkości pół pięści (w praktyce same ocenicie ile trzeba, to na posypkę), i zagniatam z ok. 1 łyżką kakaa ciemnego. Zawijam w folię aluminiową i do zamrażalnika. W tym czasie, choć zwykle od tego zaczynam, obieram ok. 2 kg. jabłek (najlepiej renet) i ścieram na grubej tarce. Ubijam 6 białek, po czym dosypuję do nich 1,5 szklanki cukru i 1 cukier waniliowy i ubijam do rozpuszczenia cukru. Ciasto rozgniatam na blasze, najlepiej na papierze do pieczenia (łatwiej się później wyciąga). Na ciasto rozkładam utarte jabłka, wyciskając je wcześniej w dłoniach. (uzyskuję przy okazji smaczny sok):-) Na jabłka rozkładam ubite białko, a na nie posypuję utarte na grubej tarce ciasto z zamrażalnika. Wkładam do piekarnika nagrzanego do 200(czy któraś z Was wie, jak tu się wstawia znak stopni?), i po chwili zmniejszam do 180. Gdy się lekko zarumieni białko, zmniejszam temperaturę do 160 i dosuszam białko. Jak popukam i jest suche, życzę sobie smacznego i zaczynam się obżerać:-) Najlepiej smakuje na ciepło! Może napisałam trochę za łopatologicznie, ale chyba niuanse składają się na sukces. Smacznego!!!
×