Ach jak dobrze, że tutaj przynajmniej coś się dzieje:)
Jestem sobie Spineczka i ważę 63 kg, odchudzam się od dłuższego czasu nie od wczoraj konkretnie od 1 lipca startowałam z 70 kg, to była największa waga jaką osiągnęłam, teraz jak przatze na ciuchy z tamtego okresu to mnie bierze przerażenie, że tak sobie pozwoliłam, ale usprawiedliwiałam się obroną licencjata, teraz na magistra w przyszłym roku chcę być laska jak się patrzy:)
Będę się ważyć 2 lutego, bo nie jestem niewolnicą wagi i widzę np też po ciuchach, że trochę mnie mniej.
Ćwiczę około 1 h dziennie, hula hop, magiczny rowerek w górze i brzuszki, po miesiącu systematycznych ćwiczeń już widzę różnicę na brzuchu, także wiem iż warto.
Jem średnio 3 razy dziennie, rano jak wstaję po 6, potem w pracy koło 11 i w domu jak już do niego dotrę koło 16:)
Dzisiaj jest taka ładna pogoda że idę z koleżanką się przebiec parę metrów:) Stosuję też algi żeby tyłeczek ładniej wyglądał i nie był pofalowany.
Liczę, że do wielkanocy uda mi się zejść chociaż do 55 kg:) Będę się starać, ale nie za wszelką cenę:)
pozdrawiam i bede pisać:)