naan79
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez naan79
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7
-
makolajamamo - ja jestem na fenoterolu ponad dwa tygodnie. W pierwszej ciązy też byłam. Teraz zamiast isoptinu mam staveran. Podobno polski odpowiednik. Na poczatku dygot rąk i kołatanie serca byly nie do zniesienia. Teraz juz tylko niekiedy zadrżą, mam wrażenie, że zależy to od ułożenia, napięcia mieśnia... Właściwie wszelkie objawy zniknely. Organizm się przyzwyczai, spokojnie. A Ty jak długo bierzesz?? Jakie masz dawki? Ja mam 3 razy po komplecie (f+s)
-
Gosian - spóźnione, ale szczere życzonka :* Alison - całe szczęście, że macie dobrą opiekę dentystyczną. Trzymam kciuki, żeby się wszystko dobrze skończyło. mareneu1 - co do pidżam i koszul, to tak jak pisała Gosia, po porodzie w szpitalu wszystko kręci się wokól dzidzi, a to co ma sie na sobie nie jest aż tak ważne. Ja małą zostawiałam u sióstr tylko na chwilkę, kiedy w zabójczym tempie szłam pod prysznic czy do wc, ale najczęsciej czekałam na męza i szłam się doprowadzać do porządku, kiedy on był z dzidzia. Akurat trafiłam na salę SIEDMIOOSOBOWĄ!! Człowiek stracił resztki intymności ( a ja to raczej wstydzioch jestem...), kiedy siedział z cycem karmiącym, a tu przychodziły kolejne orszaki powitalne do kobitek z sąsiednich łóżek. Teraz będę rodzić w innym szpitalu, tam sale najwyżej dwuosobowe. Aha. Tym razem faktycznie, rezygnuję z koszul dla karmiących, wolę pidżamy z rozpinaną górą. W koszuli tylko do porodu i ewnetualnie jedna do szpitala, jak bedą gonic na badanie (zawsze sie przebieralam na chwilkę) Cellulit jak najbardziej obecny i to we wszystkich możliwych miejscach. Rozstępów na razie brak (ciążowych, bo z czasów dojrzewania mam kilka \"pamiatek\")
-
Dzień Dobry Brzuszki. Od razu muszę się wytłumaczyć, że moją opowieścią wcale nie chciałam straszyć. Moją intencją było ostrzeżenie tych dziewczyn, które - być może jak i ja kiedyś - nie zdają sobie sprawy z możliwych konsekwencji takiej \"pomocy\" przy porodzie. Osobiście bardzo żałuje i jestem zła, że nikt mi wtedy o tym nie mówił. A sam poród - powiem tak - gdyby było to coś aż tak okropnego, jak niektórzy opowiadają, żadna z nas nie decydowałabym się na kolejne dziecko, prawda? A co do brzusiowych gabarytów - mierzłam się 16go, w ciągu ośmiu dni brzusio skoczyło ze 104 na 105,5. Może to skutek innego ułożenia maluszka, ale... raczej urósł. Dużo jak na tydzień, nie? Dziś popołudniu ginekolog. Zobaczymy, jak to wychodzi w kilogramach. A tak w ogóle to mamy dziś kolędę, ale.....ups...popołudniu... hihi, postaramy się z mężem dłuuuuuugo siedzieć w poczekalni u lekarza ;) Maja z dziadkami zajmie się księdzem ;) Podejście to tego wszystkiego mam podobne do Was. Kiedyś nawet się pożarłam z księdzem podczas wizytacji...
-
Jeszcze mi sie cos przypomnialo - kiedy w 16tym tc zapytala, czy czuje ruchy, odpowiedzialam, ze tak. Wczesnie zaczelam czuc , okolo 14go. Ona zerknela w kalendarz, policzyla, pomyslala i powiedziala - nie masz prawa jeszcze czuc, za wczesnie. I w karte nie wpisala. :/ Nowy gin. zapytal o ruchy, opowiedzialam mu rozmowe z tamta baba i on mi na to, ze przeciez to jest sprawa indywidualna, kazda kobieta czuje to inaczej, wczesniej lub pozniej i wpisal mi moja date odczuwania ruchow, a nie tą, na ktora pozwala "kalendarz ciazy"...
-
Aha. Alison - Mialam napisac, ze ja wcale nie twierdze, ze z tej Twojej lekarki jest kiepski specjalista, bo nie mnie to oceniac. Zmiane lakarza radzilabym tylko i wylacznie dlatego, ze jej juz nie ufasz, a brak zaufania do lekarza dla mnie go dyskwalifikuje do prowadzenia ciązy.
-
Alison, wiesz ja tez mialam opory przed facetem, dodatkowo mój mąż kręcił nosem na chłopa.... jednak po tych przejsciach on sam mnie do faceta wysylal. Co prawda chodze do starego, sapiacego, ale na USG do mlodego ;) A na powaznie - wydaje mi sie, ze najważniejsze jest zdrowie dzidzi i spokój cięzarnej, zaufanie do lekarza... jesli go nie ma, cala ciąza może okazac się psychologicznym koszmarem. Nowy lekarz, co zrozumiale, tez moze popelnic bledy, ale o tych bledach jeszcze nie wiemy, a bledy innych znamy. Poza tym - nawet kilkudniowy pobyt w szpitalu na ginekologii (przynajmniej u nas w miescie) potrafi nauczyc takiego dystansu do wlasnego ciala, ze obojetne staje sie z czasem kto tam w sumie w tym okresie zaglada, byle znal się na rzeczy i dawał poczucie bezpieczenstwa.
-
Witajcie brzusie. Jakas leniwa ta niedziela... Co do lekarzy i pseudo - lekarzy. Alison - ja bym na Twoim miejscu poszukała jak najszybciej kogos innnego... Wspominalam juz o tym, ze ja tez zmienilam lekarke. To byla ginekolog, która prowadzila moja pierwsza ciażę. Wtedy bylo jeszcze nawet przyjemnie, no - nie najgorzej. Jedyny plus to to, ze faktycznie byla ostrozna i czesto (moze za czesto) wysylala do szpitala, jak cos jej sie nie podobalo... jednak wielokrotnie złapałam ją na wypisywaniu mi leków, których w ciązy brac się nie powinno, nie mowila mi o wielu rzeczach, o których powinna pierwiastke informowac... Koniec koncow - poród. To była moja pierwsza ciąza, z nikim wczesniej ciazy nie \"przechodzilam\" (przyjaciolka, kuzynka), mimo czytania, niewiele wiedzialam. Poród - jak pisałam miałam co prawda krótki, ale... Nie umialam przec. Chodzilam do szkoly rodzenia, uczyli, ale na sucho nie da sie tego nauczyc. Ja nie umiałam. W pewnej chwili, lekarka powiedziała JA CI POMOGE. Zaczela cisnac na brzuch. Bałam sie, ze jesli sie za chwilke nie urodzi, to bedzie dzidcina niedotleniona i mimo potwornego bólu głowy (chyba cisnienie)- pozwoliłam na \"pomoc\". Dwoch lekarzy mnie cisnęlo. Udało się. Malutka miała co prawda dwa niezłe krwiaczki na głowce, ale wszystko bylo ok. Tak nam sie wydawało.... Kiedy miała dziewięc miesiecy, bylismy na kontrolnym USG nerek. Przy tym badaniu lekarz zbladł. Okazało się, za takie malenstwo miało dwie torbiele na wątrobie! Jedna okolo 2cm, druga 1cm. Spore... Lekarz, ktory to znaazł stwierdzil, ze gdyby widzial cos takiego u doroslego, pomyslaby, ze to jakas pozostalosc po wypadku... umieralismy ze starchu. On nie mowil, co podejrzewa, my balismy sie nawet o tym myslec.Skonczylo sie masa badan i tomografia pod narkoza. Okropne przezycie, strach o maluszka... Na szczescie, torbiele zaczely sie wchlaniac, na szczescie wykluczono nowotwór... Jeden, tylko jeden lekarz kiwnal mi glowa, kiedy zapytalam, czy moze to byc wynikiem urazu okoloporodowego, tego cisniecia (moze nieumiejetnego) na brzuch... jednak nikt sie pod tym nie podpisze. Z miesiaca na miesiac torbiele zaczely znikac, ale wciaz musimy byc pod kontrola gastrologa. Przy drugiej ciazy znow poszlam do tej lekarki (choc w miedzyczasie chodzilam do innej, ktora w zasadzie raczej ciaz nie prowadzi..) Nie znalam innego poloznika - kobitki, a do faceta nie chcialam isc...Mądrzejsza, wiedzialam, na co musze uwazac i na co na pewno jej przy drugim porodzie nie pozwole... mialam jej pod koniec ciazy opowiedziec o tym, co nam zgotowala. Tymczasem była potwornie opryskliwa i bezczelna, olewajaca i chamska. A ostatecznie pominela mi badanie USG 12go miesiaca, ale o tym juz pisalam. Juz wiecej do niej nie poszlam. Pozniej dowiedzialam sie, ze kolezance odbierala dwa porody, w obu przypadkach przyspieszala sobie akcje wyciskaniem. Obydwa dzieciaczki urodzily sie ze zlamanymi obojczykami bodajze... Innej przy standardowej wizycie przeoczyla poczatek akcji porodowej, co prawda w osmym miesiacu, ale dziewcyna miala ustawienie poprzeczne, bezwgledna cesarka.... na szczescie poszla do kogos innego i chyba tego samego dnia miala cesarke w innym szpitalu. Przepraszam, ze sie tak rozpisuje, ale o tej mojej pożalsięboże ginekolog i o wyciskaniu w czasie porodu chciałam Wam juz dawno napisac. Głupia byłam, że się zgodziłam. Bałam się. Dziś wiem, że jesli tylko cos będzie nie tak, mam prawo zarządac cesarki. Lekarz woli cisnac kilka razy na brzuch i po sprawie...konsekwencje go nie obchodza... Moze ktoras z mam tez moze cos powiedziec o wyciskaniu dziecka przy porodzie, zeby przestrzec dziewczyny, ktore na porodowke pojada po raz pierwszy, hmmm?? mnie bardzo brakowalo tego, ze wczesniej nikt mnie przed tym nie ostrzegl.. a moze macie inne doswiadczenia?
-
Ja juz w pidzamce. Tylko, ze zamiast orzeżwiona prysznicem wyszłam z lazienki rozleniwiona i zaspana. Chyba jednak już czas najwyższy wskoczyc pod kołderke. Dobranoc wszystkim brzusiom.
-
Maju - faktycznie, niezłe pobojowisko, ale za to wkrótce będziesz miała śliczniutko i nowiutko. Musze przyznac, ze sama Twoja opowieśc niezle mnie rozbawila. Scenka niczym z bajki \"sąsiedzi\", tylko solo ;) Legally - całe szczęście, że wszystko w porządku. W takich sytuacjach, jesli naprawde mamy jakies watpliwości i serce nam podpowiada, ze cos może byc nie-tak, lepiej iśc, sprawdzic. Potem, gdy dzidzia jest już na swiecie, jest dokładnie tak samo... Człowiek nigdy nie przestaje sie martwic o swoja pociechę... My dzis dalismy się namówic córci, która błagała nas tak słodko i uroczo, że chciałaby choc na chwilke pojechac do swojego kuzyna (starszego o pół roku). Kawałek drogi do nich mamy, ale lubimy się z nimi spotykac, zadzwonilismy i po 19tej bylismy u nich. Na krótko, na \"kawke\". Tylko jakas taka wymęczona tym dniem jestem, w oczach mi sie dwoi i troi. Lecę teraz pod prysznic. Pewnie zajrzę tu później, nieco orzeźwiona. Ciekawe, czy będziecie ;)
-
witajcie kwietnioweczki. I ja dołączam do klubu przewrażliwionych i niestabilnych emocjonalnie ;) Pewnie, gdyby nie to, ze mój mąż byl popoludniu w pracy, tez bym sie z nim pożarła. Dzis od rana jeździlismy, a to szukac pracy, a to szukac pościeli (bo jakby nie bylo i tak kupic trzeba..., a postanowiłam jeszcze spróbowac poszukac w sklepach) Z racji soboty nic nowego w kwestii pracy nie wiemy, ale - ku mojej radości wielkiej udało nam się dokupic dokładnie taką sama posciel, jak mam ten baldachim, ochraniacz i przybornik. Bylismy u producenta, okazało sie, ze został mu jeszcze tylko jeden komplet z tego samego materiału i jeden z podobnego, tylko zamiast pieskow są koniki. Tez pasuje. No, normalnie jakby na nas czekało. Jeszcze facet nam zrobil niezłlą obniżke na wypełnienie, wiec oprócz prześcieradełka (mam tylko po córci) mam juz wszystko do łózeczka. Uf. Ja już ledwo chodze, z a kością ogonową jest co raz gorzej. Zauważylam, że zalezy jak ustawię prawą nogę. Niekiedy tak zaboli, że po porrtu mnie powala z nóg. Boje, sie, że kiedys nie zdąże się czegoś chwycic... Dzis przy goleniu nog, jakoś tak prawą wygięlam, ból złapał, nie mogłam nią ruszyc, a w tej pozycji az wylam. pomalu udalo sie inaczej tyłek ułożyc i puściło. Myslalam, ze z wanny nie wyjde. W poniedzialek mam wizyte. Ja wiem, ze sie musi rozciagac, ale jak dlugo i czemu co raz bardziej boli...
-
Ja wlasnie siedze na roznych stronach z ogloszeniami i ku mojemu zdziwieniu okazalo sie, ze sklep w ktorym kupilismy ostatnio foteliki dla dzieci potrzebuje sprzedawcy. Moj maz z racji ostatnich zakupów (wózek, foteliki) jest wyjatkowo obeznany w temacie i tez duzo z tymi ludźmi tam gadaliśmy.. Co prawda nigdy nie pracował w takim charakterze, ale... moze akurat. Zawsze coś. Jak wróci to mu opowiem, a moze jutro do nich skoczymy ;) CO do wycieków tu i ówdzie, bo o tym tez pisałyście - mam to samo. Bez wkładki ani rusz. Wyjątkowo cieknacy czas. Z cyca kapie z pipki leci, miałam okres lzawienia okczu, tylko kataru brakuje. ;) I też mialam w któryms momencie wątpliwości, czy to aby nie wody się sączą...
-
Dzieki gosian. Macie racje, zdrówko dzidziusiów i dzieciaczków najważniejsze. Z kasa dużo latwiej, ale nie bedzie tak tragicznie, jak to w pierwszej chwili wyglądało - emocje robia swoje. Juz trzeźwiej na to wszystko patrzę. Ja to jestem taki wybuchowy charakterek, wybucham w sekundzie (radosc, złośc, smutek), ale szybko mi przechodzi.
-
Co do ulokowania dzidziaka, my spalismy w jednym pokoju - wygodniej, bezpieczniej, tak mi sie wydaje. Wystarczy tylko głowe podnieśc, zeby sprawdzic, czy wszystko w porządku, nawet po malym kwęknięciu bobasa. Koleżanka jednak twierdziła, że to bez sensu,że ją dziecko wybudza każdym ruchem i ona przeniosła się szybko z mężem do innego pokoju. Cóż, to co dla jednych jest plusem (czujny sen matki i "reka" na pulsie") innych denerwuje.
-
Dziekuje brzuszki moje kochane za cieple słowa. Poryczałam, pobiadoliłam, pomyslałam i juz mi lepiej. Wyryczałam się przed powrotem mojego męza, bo pewnie on tez dobity i nie chcę go załamywac, że tak mnie to martwi. Co do bodziaków z krótkim rękawkiem, to ja też planuje kupic siedmiopak. Uważam (i pamietam), że się przydały bardzo. W maju były takie upały, że moja dwumiesięczna dzidzia spała wtedy w samej pieluszcze i bodziaku. W zimniejsze dni - idealne pod bluzeczkę czy sweterek,plecki osłonięte. W ogóle moja córa korzystała z bodziakow tak długo, jak rozmiarów jej starczyło (chyba do 2lat....) . Dla synka mam tez kilka z długim rekawkiem, ale coś czuje, że częsciej będa używane te krotkie. Aha. Co do ciuszków - tym razem nie kupuje żadnych kaftanikow (tych zapinanych z przodu, czy wiązanych z boku)pamietam, ze nakupiłam tego córci pełno, bo jak to dzidzia bez kaftanika, ale potem szlag mnie trafiał (i ją też), jak się to marszczyło na pleckach, byle fałdka i już był wrzask, że dziecku niewygodnie... bodziak to bodziak, a jak na dodatek dojdzie podwójne pieluchowanie (bioderka), to bez bodziaka ani rusz.
-
Dziewczyny - nie jest dobrze, wręcz fatalnie... :( Dostałam SMSa od męza... kciuki nie pomogły, od 1 lutego jest bezrobotny... Niby jest moja pensja (100% L4), niby mamy gdzie mieszkać, niby jedzenia nam nie braknie (z rodzicami moimi mieszkamy), to ważne, bardzo ważne, ale... debety niezłe, kredyty do spłacania, a w perspektywie jeszcze masa niezbędnych zakupów dla maluszka...do tego lekarz - nie chce zmieniac po raz kolejny i to teraz pod koniec wlasciwie.., a wizyty co dwa tygodnie kosztują... badania płatne... Załamałam się. Wszystkiego mi się odechciało. Siedzę i ryczę, bo wiem, ze nie tak łatwo będzie teraz znaleźć zatrudnienie, wszędzie zwalniają... fatalny czas, gorzej się nie mogło złożyć...
-
Oho córa się zajęla i juz mamy do zabawy nie potrzebuje. mam chwilke :D Ja wszelkie wyprawkowe zakupu robię w przeważającej części na wyprzedażach. Korzystam z tego, że koniec - poczatek roku. Zawsze coś fajnego uda sie upolowac, cos - na co normalnie nie byłoby mnie stać, albo nie zdecydowałabym sie na zakup, bo za drogo... A tak - robię czasem wypady na sklepy i zawsze coś znajde. Wczoraj byłam np w C&A. Opróćz obniżonych, wyprzedażowych cen, mieliwieszak z rzeczami, które mają mniejsze lub wieksze wady. Znalazlam tam dwa komplety (bluzeczka plus półspiochy), sliczne, jedyna wada byly malusie dziureczki przy ściągaczu koło szyjki, po zabezpieczeniu, a cena obnizona na 7 zł za komplet, wiec sie nawet nie zastanawiałam. Czasem sie kupi ciuch i dopiero w domu zauważy, że klips pozostawił dziurke... Dobrze, ze piszecie o pościeli MAMO TATO, bo ja wlasnie szukam, węszę i mam straszny problem z dopasowaniem czegokolwiek do baldachimu, ochraniacza i przybornika, który mam. Albo kolor nie ten, albo wzór sie strasznie gryzie, a zupełnie gładka mi sie nie bardzo podoba... Szyć sie nie opłaci, poza tym - materiałów tez nie ma. Wściec się można.
-
Witajcie. Wpadłam się tylko przywitać. Mniej więcej udało mi się Was poczytać. Oj, wieczorem to będę nieźle odrabiać zaległości ;) Ja gdzieś między zimowym spacerem, malowaniem farbami, lepieniem ciastoliną, zabawą w dzidzie, sprzątaniem, praniem... Eh, zazdroszczę, że macie czas tak w ciągu dnia popisać... Tylko proszę mnie nie usuwać z listy. ;) Orzeszku - no, powalający widok. Ma dzidzia krzepę, żeby tak mamusiny brzusio wypchać. :) A łozeczko śliczne. Kolorek mi się bardzo podoba. Model mamy chyba ten sam - szuflada wybitnie praktyczna, ale dłuuuuuugo ją musiałam wietrzyć, bo za nic nie dało się tam ani kocyków ani pościeli chować. Poniuchaj waszą i w razie czego - myj, wietrz, póki czasu dużo. Taka moja rada. ;)
-
Gosiu - świetnie, ze się uspokoiłaś i że okazało się, zę nie taka glukoza straszna. Maju - no, nieźle Teściowa wymyslila. Czasem trzeba po prostu na ich gadanie przymknąc oko i zatkac ucho, albo najlepiej dwa... Kasiak79 - ja tam nie wierze w zgadywanie płci na podstawie wygladu mamy, kształtu brzucha, wklesłego bądź wystającego pepka, czy chocby maminych zachcianek. Dla mnie to takie czcze gadanie, które sprawdza się w 50%, a jak sie sprawdzi, to wszyscy stawierdzają \"a nie mówiłam\". Gorzej, gdy nie - wtedy sie całe to wcześniejsze palanie przemilcza. Co do opinii lekarzy, to z dziewczynkami róznie bywa podobno, ja do konca z córcią nie ufalam. mimo, ze USG mialam robione często. I dla spokoju kupowałam ciuszki w bardziej neutralnych barwach. Ale jeśli lekarz jest godny zaufania, sprzet ma dobry, to czemu nie - dzis bym juz chyba dala sie przekonac i ryzykowala z różami ;)
-
Co do badań - któras z Was pytała - mój gin nie grzebie, tylko wkłada bardzo delikatnie, płytko wziernik i się szyjce przygląda. Potem maca brzucholek., sluchamy serduszka, ważenie, ciśnienie, a potem jakieś pół godziny gadania, wypisywania, bo on bardzo powolny jest... Widziałam, że wrócił temat wózka. Fajny ten chicco, ale faktycznie, cena mało-fajna... Koleżanka (termin na maj) pokazała mi wózek, który chce kupić. Niby spacerówka, ale ma przekładaną rączkę i można podobno dokupić za 100 zł wyjmowaną gondolkę - nosidełko. Gdyby nie to, ze już wózek kupiliśmy to chyba bym się i ja zdecydowała. http://www.allegro.pl/item524343901_wozek_spacerowka_fuzzion_z_przekladana_raczka.html
-
Skleroza? Dołączam. Ja też notuję wszystko na kartkach, a potem kartek zapominam (zakupy, pytania do lekarza). Ostatnio przegięłam i wychodząc od ginekologa zapomniałam.....zapłacić. Ale wstyd... :/ Co do pępowinowej, też się nie zdecyduję ze względów finansowych przede wszystkim, choć mam oprócz tego wątpliwości czy to aby nie jest jakiś chwyt... Chciałam tylko poznać Wasze zdanie. W ogóle my teraz mamy najgorszy z możliwych czas jeśłi chodzi o finanse. Dzidzia w drodze, wyprawka do skompletowania, do tego wydatki na córcię, nas już nie licząc, a mój mąż ma do końca stycznia umowę i najprawdopodobniej pracę straci (cholerny kryzys...). Trzymajcie, kwietnióweczki moje kochane kciuki, bo będzie niewesoło... Całe szczęscie, że mieszkamy z rodzicami, to chociaz o dach nad głową i żarełko się martwić nie będziemy musieli, ale...ileż można \"doić\" z rodziców...
-
Aha, zanim wyłączę kompa - miałam zapytac, ale zawsze mi umyka. Czy któraś z Was decyduje się na pobranie krwi pępowinowej do depozytu przy porodzie?? Co Wy o tym sądzicie? http://www.babyboom.pl/ciaza/zdrowie/banki_krwi_prawdy_i_mity.html
-
Ja też uciekam. Już mi tyłek zdrętwiał a w międzyczasie wypiłam chyba z wiadro herbat, soków i kaw zbożowych. SUUUUUUSZYYYY!! Spokojnej nocki brzuchatki. Bezbolesnej i nie zasiusianej. A swoją droga - ja chyba jako jedyna nie wstaję w nocy do WC. Rano za to biegnę na złamanie karku. Dobranoc.
-
Orzeszku.... jakby Ci to... no....hmm... ja tego z niczym nie umiem porównac. Mnie ten masaż bolał bardziej niż sam poród. najpierw myślalam, że ona mi tam tylko zajrzy, pomaca, a kiedy powiedziała - ja Ci dziewczyno pomogę, to....oprócz bólu "ówdzie", w brzuchu i cholera wie gdzie jeszcze, rozbolał mnie łeb, bo instynktownie odskoczyłam w tył na leżąco i walnęlam w barierki łozka. Masaż był krótki, ale... ja bym najchętniej zabroniła komukolwiek nazywać tej czynności masażem! Masakra na szyjce, owszem ale nie MASAŻ!
-
Mnie tez połozna przyspieszyła poród. Właściwie nie jechałam do szpitala rodzic (słabe ruchy, monitorowanie), ale dzień po przyjęciu rano taki mi zrobiła masaż szyjki (oj, wbiło w ramę łozka, wbiło...), że o 15tej córa już była na świecie.
-
Mnie ginekologicznie tez nie bada (to znaczy nie "grzebie), tylko zawsze ogląda szyjkę, maca po brzuchu, a z tego macania zawsze mówi, jak jest ułozony dzidziak. Niestety, ciagle posladkowo. Do 30go tygodnia ma jeszcze nieco czasu, tylko boję się, że jak się nie obróci, to czeka mnie poród posladkowy sn. Podobno przy drugim porodzie nie ma mowy o cesarce ze względu na takie ułożenie. Będę walczyć. Nie wyobrażam sobie takiego porodu.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7