Witam Was wszystkich moi kochani.Dziś miałam strasznie ciężki dzień!W pracy zrobiła się atmosfera nie do zniesienia.Złapałam za papierosa ale nie zapaliłam go,złamałam i wyrzuciłam go do śmieci.Opamiętałam się w ostatniej chwili. :O Więc dalej mój bilansik wygląda tak:
Nie palę już 20 dni (+ 00g04m35s).
Ilość niewypalonych papierosów: 600.
Będę żyć dłużej o 4 dni (+ 14g01m03s)!
Zaoszczędzone pieniądze: 216,03 zł!
Ps.Majamajeczka bardzo mnie zasmuciło Twoje postępowanie,ale cóż każdy ma chwile słabości i wybaczam Ci a także wierzę ze ten czyn jest dla Ciebie dobrą nauczką.Więc kochana zaczynaj od nowa!!!!Wierzę że tym razem Ci się uda!!!
Mariola 53 trzymaj sie dasz radę dalej walczyć z tym śmierdzielem.Fajną masz siostrę.Pozdro dla Niej.
Kasia 3 nie martw sie zbędnymi kilogramami,nie długo wiosna i zgubimy je.Czytam ksiązkę \"Nie potrafię schudnąć\" Dr.Pierre Dukan.Polecam wiele osób zgubiło zbędne kilogramy dzięki tej książce a wina była przez rzucenie palenia.Jest to dieta proteinowa.Warto spróbować co nam szkodzi??Ale nie wracajmy do palenia,gdyż stacimy na zdrowiu,do tego kasy fuul no i będziemy śmierdziały z daleka a chyba nie oto nam chodzi prawda????Nawet najdroższe perfumy nie zabija tego cuchnącego smrodu.Będziemy miały w buzi jak w trampku,choleerny kac papierosowy...gdy otym pomyślę mam obrzydzenie do fajek i mówie jak mozna być takim głupcem.....
Jak pisze Allen Carr w swojej książce:\"Czy można wyobrazić sobie kogoś na tyle głupiego,aby świadomie podstawić usta pod rurę wydechową i wdychać trujące wyziewy?\"To pomyślmy poco zapalić papierosa??Lepiej będzie gdy właśnie podstawimy usta pod rurę wydechową i złapiemy parę głębszych to nam starczy na tydzień gdyz nasze płuca będa tak zajęte tymi spalinami,substancjami smolistymi i narkotykiem które posiadają śmierdziele.
To jest tak jak pisze byśmy sobie wstrzykneli heroinę do mięśniowo i sami świadomie skracali sobie życie które możemy jeszcze w piękny sposób wykorzystać....
ps.zaraz wracam tylko nakarmię pieska gdyz dopiero wróciłam z pracy....Przepraszam.