Żadne Loreale, Fruktysy czy Pantin Pro vi nic nie pomogą na zniszczone włosy - to sa produkty mocno przereklamowane. Tu potrzeba produktów typowo fryzjerskich. Ja mam farbowane blond włosy i rok temu były w okropnej kondycji, suche, sianowate, tępe w dotyku, no koszmar. Dzis mam też farbowane blond ale za to piękne, błyszczące, miękkie i jakby trochę nawet grubsze.
Przede wszystkim najpierw należy ściąć suche zniszczone końce bo ich się już nie odbuduje.
Ja ściełam. Potem kupiłam sobie w hurtowni fryzjerskiej szampon i maskę firmy GOLDWELL (drogo - za komplet ok 100zł) - maska rewelacja na bazie wosku i jedwabiu. Jak mi się wykończył to kupiłam w tej samej hurtowni szampon i odżywkę BioSilk firmy Farouk do włosów zniszczonych, oprócz tego używam na co dzien płynny jedwab BioSilka. Ograniczyłam prostownicę i suszarkę - używam tylko w konieczności.