Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pampusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Pampusia

  1. tatonka dzieki, miałyście rację ;) kasiula tobie też dziękuję, ja byłam ciekawa co z waszym spaniem, bo pamiętam że też mieliście ogromne problemy. Dobrze że już jest lepiej. A ja jednak napisalan drugi raz na dziecko24 i mi napisali że to nieprawda że czarne kropki to są martwe owsiki. No i teraz to już nic nie wiem. Jestem skołowana. Cały dzień szukałam informacji o robakach i z tego wszystkiego już i mnie zaczął tyłek swędzieć. Myślicie że to owsiki? :D
  2. No i odpisali mi na dziecko24 że czarne kropeczki mogą być objawem bananów w diecie i nie jest to niepokojące. Wiedziałam o tym ale zapomniałam im napisać że Julka bananów nie jada bo ich nie lubi. Jadła pare razy ale z miesiąc temu. Nie chce mi sie drugi raz do nich pisać, bo i tak mi odpisali po trzech godzinach. Kupię jutro Pyrantelum i do dzieła.
  3. tatonka tylko że ja jeszcze nie wykupiłam recepty, jutro dopiero pojade do miasta, ten kaszel to dopiero trzeci dzień, lekarz mówił że może się pojawić nawet po tygodniu od ustąpienia innych objawów infekcji. Julka ma troszkę biegunkę i w każdej pieluszce sa te czarne kropeczki. I rozumie już do czego służy nocnik bo za każdym prawie razem mi go przynosi. Niestety dopiero po fakcie. A jak jest rozebrana to czasami nawet sama na nim siada, robi siku i mi przynosi i pokazuje. Troche przy tym rozlewa. Czuję jako taką ulgę bo widzę że największe prawdopodobieństwo to te nieszczęsne robaki i może nareszcie się nasze problemy skończą jak się wykurujemy. Może zaczniemy w końcu sypiac nocami. tatonka jak masz chwile to napisz mi jeszcze o syropie prawoślazowym. Lekarz mi powiedział że dobrze że go daję ale na portalu Dbam o Zdrowie pisze że on jest na suchy kaszel. Więc nie wiem. Może kupić jej jakis na mokry? Czy już jej nie faszerować? Posmaruję ja na noc olejkiem kamforowym bo też lekarz powiedział że mogę.
  4. Nie wiem czy mi się forum popsuło czy nikogo dzisiaj nie ma. Nadiya, Shamanka odsypiacie nocki? A reszta? Co z wami? Ja tu nie będę cały dzień sama do siebie pisała.
  5. http://www.dzieci.org.pl/cgi/forum/ikonboard.cgi?act=ST;f=12;t=5002 Dziewczyny poczytajcie sobie. Wątek jest o alergii ale mniej więcej w połowie zaczyna się o robakach i ciekawe informacje są. Min. że objawy robaczycy są bardzo podobne do alergii a czarne kropeczki to mogą być martwe owsiki. Czekam co mi odpiszą na dziecko24 ale już widzę duzo podobieństw. Julka ma też suche placki na ramionach i udach. Kiedyś już takie miała.
  6. Dziewczyny może któraś mi odpowie. Zauważyłam u Julki w kupce takie małe czarne kropeczki jak ziarenka maku. To mogą być robaki? Owsiki raczej nie bo podobno są białe, ale może jaieś inne. Mam już Pyrantelum ale na razie nie chcę jej dawać bo poczytałam na forach że jak zaczyna działać i faktycznie te robaki zaczynaja wychodzić to może źle spać a u nas narazie i tak kiepski sen jest przez ten kaszel. Nie będę jej jeszcze dokładać.
  7. hanio moja Julka też dziś w nocy dała czadu. U niej to nic nowego ale parę dni było względnie. Też obudziła się z wielkim płaczzem i nie dała się za nic uspokoić. Wzięłam ją do siebie ale nie dawała się dotknąć, wyrywała się tak jakby mój dotyk ją parzył. Rzucała się na łóżku i co chwilę musiałam ją brać na środek bo spadała, a ona wtedy jeszcze większa wściekłość. Dałam jej czopka, wzięłam do pokoju bo w wakacje tylko tam się uspokajała. No i przeszło jej ale sen też przeszedł i siedziałyśmy dwie godziny. Na szczęście nie łaziła wszędzie tylko sama brała sobie zabawki i się po cichutku bawila. I tak nam zeszło do 1 w nocy. Oprócz tego wyrywał ją kilka rzy ze sny kaszel. Lekarz mówil że to dobrze że się odrywa ale ile to może jeszcze trwać? U nas to już trzeci dzień. karenina a ja nie wiedziałam że ty studiowałaś politologię. Mi też nie jest obce to co Shamanka pisała ale nie przepadałam za takimi przedmiotami. Za przepisami, prawem, regułkami. Dla mnie to takie suche strasznie. Ja wolałam całą resztę np. psychologię, socjologię, geografię, mniejszości narodowe, religie i związki wyznaniowe. Pracę magisterską pisałam na temat propagandy PRL bo ten okres też mnie interesuje. A możesz napisać gdzie pracowałaś? Czy to było związane ze studiami?
  8. Ja też wróciłam od lekarza. Byłam z Julką we wtorek bo nic jej katar nie przechodził i trochę pokasływała ale osłuchowo była czysta. Lekarz kazał przyjść dzisiaj na kontrolę. W nocy kaszlała tak jak Duduś, jak traktor, ale w oskrzelach nic nie ma. Lekarz stwierdził że się oczyszcza. Mam nadzieję że za parę dni będzie po wszystkim. Dał mi też Pyrantelum na robaki. Mówil mi że on swoje dzieci zawsze odrobacza bez badań, bo te leki działają tylko w układzie pokarmowym i nie przenikają do krwi. Więc za kilka dni akcja odrobaczanie i zobaczymy jakie to efekty przyniesie. Nadiya, Tatonka ale mi narobiłyście ochoty na ciacha. Chętnie też bym sobie je obejrzała ale trochę tak głópio chłopakowi by było jakby zaraz chmara napalonych bab go oglądała. Ja to bez faceta już miesiąc i drugie tyle mi zostało to chociaż popatrzeć bym chciała. Narazie cieszę oko Filipem Bobkiem tym z Brzyduli. Normalnie tak mi się podoba że nie wiem. To dopiero ciacho! Może dlatego że mi trochę męża przypomina. Co nie znaczy oczywiście że mogłabym męża zdradzić. Żeby mi tu nikt nie zarzucił. Po prostu mi się bardzo z wyglądu podoba.
  9. zobaczcie co robiłyście rok temu http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3603840&start=13530 mnie jeszcze nie było. Może to was skłoni do refleksji i się któraś odezwie
  10. Ej! No co jest kobtki? Parę miesięcy temu prześcigałyśmy się która dzień otworzy a teraz co? hehe ja taka mądra jestem bo mi dziecko śpi. Inaczej to bym nie pisała bo Julka od paru dni jest tak nieznośna że nie wiem. Mam nadzieję że jej przejdzie razem z katarem. Szukam diabetologa dla szwagierki która jest w 7 miesiącu ciąży i ma cukier 200. Ja się nie znam bo nie miałam z tym problemów ale ona mówi że normą jest do 160. I jeszcze nie wie czy to cukrzyca czy tak się trafiło na badaniu.
  11. Witam wszystkich! Shamanka wysłałam zdjęcia na pocztę. Ale nie wiem czy dla kogoś będą czytelne bo ja sama czasem się zastanawiam jakie to pomieszczenie. Mój mąż kazał je robić żeby w razie czego wiedzieć gdzie co jest. Instalację elektryczną też mamy udokumentowaną. Z zewnątrz tylko dwa zdjęcia bo nic nie robiliśmy. Jedno pokazuje miejsce gdzie wcześniej była piwnica. Zawaliliśmy ją i zrobiliśmy schodki bo między działkami jest spora różnica poziomów. Schodków nie mam jeszcze na zdjęciu. Zrobię niedługo. Drugie z zewnątrz to zdjęcie ogrodu jak jeszcze był pusty. Teraz jest na nim klomb z iglakami. Niestety pieski sie do nas dostają niewiadomo którędy i jeden już całkiem usechł, a wzdłóż ogrodzenia gdzie posadzilismy 60 tujek, prawie wszystkie są z ubytkami. Nie wiem co z nimi dalej będzie. Wobrażałam sobie że za kilka lat będziemy mieli piękne drzewka ale obawiam się że nie będą tak piękne jak myslałam. A co do spacerów to Julki nie zabrałam na groby. Bałam sie tłumu ludzi. Ona i tak nie jest w pełni zdrowa. Wolałam nie ryzykować. Przyłożyłam jej na noc chusteczkę posmarowaną smalcem, tak jak mi mama radziła i wiecie co? Może to zbieg okoliczności, może i bez tego byłoby lepiej ale widzę znaczną poprawę. Smarka jeszcze i pokasłuje ale nie tak jak wczoraj. Kto wie? Może te babcine sposoby sa lepsze od niektórych lekarstw.
  12. budowniczy nasz projet jest z lubelskiego biura Archiprojekt. My przejrzeliśmy mnóstwo katalogów ze wszystkich chyba firm i dopiero jak poszliśmy do tego znajomego architekta to dał nam projekty tego biura bo nigdzie wcześniej na nie nie trafiliśmy. I powiem ci że dopiero tam znaleźliśmy wiele ciekawych projektów i mieliśmy kilka ulubionych. W innych katalogach trafiał się jeden albo wcale a tam po prostu były super. Oczywiście każdy na co innego zwraca uwagę ale jak dla nas to najlepsze biuro.
  13. Witajcie! Julka cały czas przeziębiona. Dziś rano troche kaszlała i udało mi się psiknąć Tantum Verde. Syropu nie umiem jej podać, może później z jakimś jedzeniem. Teraz przed zaśnięciem strasznie płakała. I to tak nagle nie wiadomo z czego. Oczywiście całasię przy tym zasmarkała i zapluła. Chcialam dać jej jogurt i pokazałam jej. Strasznie się ucieszyła bo ona uwielbia jogurty. Ale jak tylko zdjęłam wieczko to się tak rozdarła, schowała się w kącie i zaczęła rzucac na podłogę. Myślałam że chce się pobawić zamknietym więc dałam jej drugi to ona jeszcze gorzej. Ani jeść ani bawić się. Nie wiedziałam jak ją uspokoić. W końcu naszykowałam mleko i od razu po nim zasnęła. Kurde boję się żeby mi się na same święta nie rozchorowała. Z katarem sobie poradzę bo nawet udało mi się użyć gruszki i zakroplić Otrivin ale boję się żeby jej na oskrzela nie poszło. Uszy na razie w porządku bo nie reagowała jak naciskałam. Moja mama mi poradziła żebym jej na noc przyłożyła do klatki piersiowej natłuszczony papier. Mówiła że kiedyś tak się robiło i bardzo pomagało bo rozgrzewało, pomagalo oddychać i ułatwiało pozbywanie się wydzieliny. To pewnie tak działało jak dzisiejsze maści rozgrzewające, której niestety nie mam w domu. Może spróbuję z tym papierem tylko nie wiem czy ona się nie obudzi. I nie wiem jak to będzie wyglądało rano. Jak zacznie sobie wyciągać to wszystko będzie tłuste. Co do ogrzewania w domu to my będziemy grzać węglem i drzewem. Kotłownię mamy malutką niestety i na pewno nie zmieści się w niej zapas na cały sezon. Ale jak szukaliśmy proektu to nigdzie nie było tak dużego pomieszczenia gospodarczego jak byśmy chcieli. A jak było to inne rzeczy nam nie odpowiadały. Piwnic nie chcieliśmy mieć bo to ogromny koszt a budynków gospodarczych u nas jest pod dostatkiem, część już wyburzyliśmy i jeszcze może się czegoś pozbędziemy bo u nas to jedne na drugich były. My wybieralismy projekt kilka miesięcy, obejrzeliśmy ich chyba z milion zanim się zdecydowaliśmy. Na początku to się wydawało proste bo jest ich tyle że na pewno szybko coś się znajdzie. A tu się okazuje że to nie takie łatwe. A jeśli chodzi o adaptację to nasz kierownik budowy, który jest też architektem i przez niego kupowaliśmy projekt, powiedział że niewielkie zmiany to sobie możemy porobić, nikomu nie powie. On jest od nas ze wsi i zna się z moim mężem. Do tej pory jeszcze nie był u nas zobaczyć na czym prace stanęły. Był tylko przy wyznaczaniu i kopaniu fundamentów. My powiększyliśmy sobie t kotłownię i 70 cm. Przesunęliśmy po prostu ścianę trochę dalej. Przez to wydłużył się trochę dach, więc dla symetrii wydłużyliśmy go też z drugiej strony. Drzwi wejściowe są w ganku ale nie z przodu tak jak w projekcie tylko z boku. Wymiary okien tez w większości pozmienialiśmy. Z zewnątrz nic nie robiliśmy więc nie widać postępów. mam zdjęcia z robienia ogrzewania podłogowego i wylewania posadzek ale to chyba was raczej nie interesuje. To jest projekt naszego domu http://www.extradom.pl/StronaProjektu.aspx?projektID=1524
  14. Moje dziecko dopiero co usnęło. Jestem strasznie zmęczona. Katar jej nie minął. Nie wiem czy to dlatego że oddycha przez usta ale ciągle się ślini. Ma już krosty na brodzie. Wcześniej jak miała katar to tak się nie sliniła. Wymarudziła mi cały wieczór. Nigdzie nie byłyśmy i tak się obie przemęczyłyśmy w domu. Aj! Poużalałabym się ale mi sie juz nic nie chce. Wygadałam się mężowi w mailu i nie chce mi się drugi raz tego samego pisać. A jak mi się moja Maruda obudzi w nocy to już chyba padnę. Dobranoc!
  15. o widzę że mnie tez skopiowało. Jak wysłałam pierwszy raz to mi się błąd jakiś pokazał i mi strona wygasła. Dobrze że sobie skopiowałam. Zawsze tak robię jak dużo napiszę.
  16. U nas przeziębienie. Julka ma katar do pępka a ja narazie nie mam żadnych kropli. Może bratowa mi kupi po południu. Smarki jej ciągle lecą a nie daje sobie odciągać. Mam Marimer ale tego już dawno nie używam bo ona jak to widzi to sie po prostu wścieka. Udało mi sie ciut ciut zwykłą gruszką odciągnąć ale mi sie potem wyrwała. I wiecie co? Na taki rzadki katar to jednak ta gruszka jest dobra. Kiedyś mi nie odpowiadała, ale dziś nawet dobrze wyciągnęła. A wsadziłam dosłownie tak szybciutko. Gdyby Julka sobie pozwoliła to mogłabym jej odciągnąć wszystko. Będe jakoś musiała ją na siłę przytrzymać. Szkoda mi jej wtedy bo ona się tak boi jak coś jej na siłę robię jakbym jej chciała krzywdę zrobić. Rano też miała chrypkę ale nic jej nie podałam. Mam w domu syrop prawoślazowy który kiedyś dostała ale jednak nie był potrzebny. Chyba mogę jej go dać bez obaw? Tylko nie wiem jak. Nadyia jak ty te wszystkie syropy podajesz. Ja nawet jak mi się uda coś wlać głęboko to ona mi to wypluwa. Nie wiem czy ma taki odruch wymiotny czy sama się tego pozbywa. Z przeciwbólowych już dawno przeszliśmy na czopki (którego też raz jakoś wypchnęła) syrop zawsze wypluła i jeszcze wszystko było zaciapane na pomarańczowo. Ja jej podaję zwykłą strzykawką w policzek ale wypluwa. O łyżce nie ma mowy. Kiedyś dawałam malutkimi porcjami na łyżce kaszki ale też jak poczuła to już później nie chciała jeść. I jak tu jej lekarstwa podawać? Jedyne co jej zawsze wchodziło i nawet bardzo smakowało to Lakcid.
  17. U nas przeziębienie. Julka ma katar do pępka a ja narazie nie mam żadnych kropli. Może bratowa mi kupi po południu. Smarki jej ciągle lecą a nie daje sobie odciągać. Mam Marimer ale tego już dawno nie używam bo ona jak to widzi to sie po prostu wścieka. Udało mi sie ciut ciut zwykłą gruszką odciągnąć ale mi sie potem wyrwała. I wiecie co? Na taki rzadki katar to jednak ta gruszka jest dobra. Kiedyś mi nie odpowiadała, ale dziś nawet dobrze wyciągnęła. A wsadziłam dosłownie tak szybciutko. Gdyby Julka sobie pozwoliła to mogłabym jej odciągnąć wszystko. Będe jakoś musiała ją na siłę przytrzymać. Szkoda mi jej wtedy bo ona się tak boi jak coś jej na siłę robię jakbym jej chciała krzywdę zrobić. Rano też miała chrypkę ale nic jej nie podałam. Mam w domu syrop prawoślazowy który kiedyś dostała ale jednak nie był potrzebny. Chyba mogę jej go dać bez obaw? Tylko nie wiem jak. Nadyia jak ty te wszystkie syropy podajesz. Ja nawet jak mi się uda coś wlać głęboko to ona mi to wypluwa. Nie wiem czy ma taki odruch wymiotny czy sama się tego pozbywa. Z przeciwbólowych już dawno przeszliśmy na czopki (którego też raz jakoś wypchnęła) syrop zawsze wypluła i jeszcze wszystko było zaciapane na pomarańczowo. Ja jej podaję zwykłą strzykawką w policzek ale wypluwa. O łyżce nie ma mowy. Kiedyś dawałam malutkimi porcjami na łyżce kaszki ale też jak poczuła to już później nie chciała jeść. I jak tu jej lekarstwa podawać? Jedyne co jej zawsze wchodziło i nawet bardzo smakowało to Lakcid.
  18. I dziękuję wam za miłe komentarze. Jesteście Kochane!
  19. A ja sie teraz zaczytuję w Zielonej Mili Stephena Kinga. Nie moge się oderwać. Film oglądałam dwa razy kilka lat temu i nie wiedziałam ze jest na podstawie książki. Dopiero niedawno sie dowiedziałam ale nigdzie tej książki nie mogłam znaleźć, ani w bibliotece ani w Świecie Książki. I gdzie znalazłam? Ano w Biedronce. Tak, tak. Parę dni temu byłam i były książki po 11 zl. Wydanie kieszonkowe. Nawet się nie zastanawiałam. I powiem wam że w tym przypadku pomaga mi to że oglądałam już film. Wszystko co jest w książce widzę w wyobraźni, widzę każdą postać, wiem jaką ma twarz. Aktorzy w filmie zostali dobrani po prostu genialnie. Nie wiem jak będzie dalej bo jeszcze nie doszłam do połowy. Na pewno nie wszystko jest idealnie odwzorowane ale mimo że znam tę historię bardzo dobrze to po prostu czyta się super. Domu nad rozlewiskiem nie czytałam choć miałam wcześniej ochotę. Ale zobaczyłam zapowiedzi serialu w telewizji i mi się odechciało. Mam wrażenie że to coś w stylu Ja wam pokażę czy Nigdy w życiu. Samotna matka, dom na uboczu, druga miłość. Lubię takie lekkie historie od czasu do czasu ale jakoś te hity Grocholi i im podobne nie pociągają mnie aż tak bardzo. Mam wrażenie że różnia się tylko imionami i drobnymi szczegółami.
  20. ale śmierdzący temat :p Ja parę razy miałam fajkę w ustach i to tylko dla zabawy. Udawałam że ciągnę ale bałam się to zrobić naprawdę. Nie wiem ale jakoś mnie to odrzucało zawsze. Owszem jak byłam mała to z bratem paliliśmy łodygi słonecznika. Naprawdę. Jak rodzice robili jesienne porządki i palili liście i inne takie rzeczy to my po kryjomu odpalaliśmy w ognisku. Słoneczznik ma w środku taką gąbkę i my się bawiliśmy w palenie. Ale też nie ciągnęliśmy mocno. Po prostu udawaliśmy. Za to mój mąż jest niestety palaczem od bardzo wielu lat i ciągle mu dokuczam żeby już rzucił. On bardzo chce i często to sobie postanawia, zmniejsza dawki ale w końcu nie wytrzymuje i pali znów tyle co wcześniej. I nie lubi jak mu powtarzam żeby rzucił. Denerwuje go to bo on sam wie że musi. Ale ja się nie mogę czasami powstrzymać bo się po prostu o niego boję. Pali średnio paczkę dziennie. Czasem więcej czasem mniej. U nas jak zwykle nuda nuda nuda. Byłam dziś z Julką pod szkołą. Specjalnie wyszłam o takiej porze żeby dzieci kończyły lekcje. Ale miała radochy jak na nie patrzyła. Pokazywała paluszkami i wołała dadadada. Jak podeszły dwie dziewczynki to się ich uczepiła i zapomniała o mnie. Ale jazda w obydwie strony nie była najprzyjemniejsza. IU nas nie jest zbyt ciekawie na wiosce i Julka się w wózku nudziła. Dawałam jej paluszki i smoczka żeby jakoś dojechać bo bez tego krzyczała na całą wieś. Gdyby szkoła była bliżej i byłaby pogoda to może częściej byśmy chodziły. W sumie to nie jest daleko bo niecały kilometr ale drogę mamy koszmarną. Asfalt jest tak wypłukany że jedzie się jak po żużlu, pełno zakrętów więc trzeba iść samiutkim brzegiem szosy albo poboczem. A że krawężników a tym bardziej chodnika u nas nie ma więc te pobocza są w tragicznym stanie. Dół na dole, kałuże, błoto. No nie sa to warunki do spacerów. Taki urok naszej zakichanej wsi. Już mam jej coraz bardziej dosyć. Szkoda tego wszystkiego co tutaj zrobiliśmy. Dom już postawiony tyle pieniędzy wpompowane. Ale gdyby trzeba było to z chęcią bym się stąd wyniosła. Nawet mąż raz powiedział że mógł kiedyś lepszego miejsca poszukać. No ale jest jak jest. Pewnie zostaniemy tu do końca życia. Na przeciwko mnie mieszka chłopak w moim wieku i ciągle się go wypytujemy kiedy się żeni. Ma dziewczynę i nawet jego rodzice mówią że mógłby się już w końcu z nią ożenić, ale on mówi że ma jeszcze czas. No więc czekam cierpliwie na nową sąsiadkę.
  21. Ja dzisiaj znów po zjeździe. Kupiłam Julce nowy śpiworek w Biedronce ale one jakieś dziwne są. Dziś pierwszy raz w nim spała i tak się w nim jakoś zawinęła że nie mogła się ruszyć. Nie wiem jak to nazwać ale taki lepiący w środku jest, bardzo się do ciała przyczepia i nie ma w nim swobody. No i dosyć wąski jest. Zobaczę jak w nim będzie spać ale obawiam się że będzie do wymiany. W taniej odziezy często widziałam takie fajne duże ale wtedy mnie nie interesowały. A wczoraj szukałam i nigdzie nie było. Wczoraj jak gotowałam Julce kaszkę na krowskim mleku i pochyliłam się nad rondelkiem to aż mnie odrzuciło. Poczułam zapach rzygowin. Przepraszam że tak piszę ale to dlatego że jak zaszłam w ciążę z Julką to na początku też mnie tak mleko odrzucało i czułam ten zapach. Dziś pojawiło się plamienie bo to już czas na @. Powiedziałam o tym mężowi i mówię że jutro zrobię test jak się @ nie zacznie. A on mi na to że teraz jak mu powiedziałam to on nie wytrzyma i żebym zaraz robiła, bo nie będzie mógł spać. No to poszłam. Nasikałam do pojemniczka, ale zaraz zobaczyłam krew i już wiedziałam że nic z tego. No ale test był już otwarty więc zrobiłam. Oczywiście jedna kreska. I takie mam mieszane uczucia. Szkoda mi ale jednocześnie trochę ulga że nie będe całą zimę w ciąży sama. Najbliższa szansa na dzidziusia będzie pewnie w połowie grudnia. tatonka to co piszesz to chodzi o ciebie? Ja to myślałam że jakoś się poukładało a tu widzę że nie bardzo. Nie wiem czego ci teraz życzyć. Chyba jak najwięcej siły. I wszystkim którzy mają różne problemy życzę cierpliwości i wiary. Ze wszystkim dacie radę.
  22. Cześć dziewczyny! Nie pisałam parę dni bo jakoś nie miałam siły ani ochoty a jak już miałam to były problemy z internetem. Teraz też coś nie tak jest. Rozłącza mi się kilka razy w ciągu dnia niewiadomo dlaczego. U nas nocki trochę lepsze. Julka co prawda wierci się kilka razy w nocy ale nie ma płaczu i wrzasków. Tak samo jak u niektórych jest problem ze smoczkiem. Jak już jej się przebiją wszystkie czwórki to chyba zacznę powoli oduczać bo narazie to jest nam bardzo potrzebny. Ostatnia właśnie ruszyla do przodu. Boki już się poprzebijały a środek zakrwawiony, ale jakoś szybko wychodzi. Może za parę dni będzie po wszystkim. Poza tym chwilowo nie mamy śpiworka bo stary jest za mały a nowego jeszcze nie kupiłam. Przykrywam Julkę kocykiem lub kołderką ale wciąż się rozkopuje i jak zmarźnie to się budzi. Często ją biorę w nocy do siebie bo mi się nie chce już po kilka razy wstawać. Wcześniej tego nie robiłam i teraz też muszę z tym skończyć bo w końcu nie będzie chciała spać w łóżeczku. A najgorsze co nas męczy to NUDA. Siedzimy w domu bo pogoda nie daje wyjść. Co prawda jeżdżę do rodziców, czasem umówię się z koleżanką, ale to nie to samo co mieszkać z kimś. Jak wracam do domu albo żegnam gości to taka mnie pustka uderza. Nie ma z kim pogadać wieczorem, nie ma sie do kogo przytulić. Nie mam też za bardzo jak co zrobić w domu. Ogrzewanie u mnie wygląda tak że w kuchni mam piec kaflowy no i dwa razy diziennie muszę palić. Nie muszę dodawać jak Julkę to interesuje. Teraz już nie mogę pozwolić jej żeby sobie pochodziła po domu a sama coś robić, tylko łażę za nią ciąglę bo nie chcę żeby się sparzyła. Julka też już nie bawi się starymi zabawkami i nie mam już pomysłów czym ją zająć. Jak siedzimy tylko we dwie to jej się też okropnie nudzi bo nie ma żadnego urozmaicenia. Jest całkiem inna gdy gdzieś pojedziemy i zmienimy otoczenie albo jak z kimś się widzimy. Ja też mam wtedy komfort że mogę choć na chwilę siąść i w spokoju np. napić się herbaty. Oj! Krótko mówiąc jest do dupy. Taki mnie dziś melancholijny nastrój złapał czy depresja jesienna. Męża jeszcze półtora miesiąca nie będzie. Buuuu..... Płakać mi się chce.
  23. Witam! Ja też po zjeździe i mimo strasznej pogody i tego że okrutnie zmarzłam to fajnie było się wyrwać z domu i spotkać z ludźmi. U nas narazie lepiej. Julka sę uspokoiła. Ładnie się w dzień bawi. Oczywiście dopóki się nie nudzi a to następuję dosyć szybko, no ale takie są minusy mieszkania tylko we dwie. Ale nie wścieka się od rana do wieczora. Nocki też lepssze. Budzi się co prawda, ale z powodu zagubienia smoczka i szybko można temu zaradzić. Zobaczymy jak długo to potrwa. Miewała już takie okresy spokoju a potem wszystko wracał. I pewnie jak na złość ja ją pochwaliłam a ona mi dziś w nocy zafunduje głośną pobudkę. Sylviankaa nie pamiętam czy to ty kiedyś pisałaś że Nikolka ma wokół ust jakies zaczerwienienia i krostki. To było parę miesięcy temu. Julka ma teraz to samo i to już od dawna. Jedyny winowajca jakiego mogę podejrzewać to krowskie mleko. Od jakiegoś czasu gotuję jej na kolację mannę na nim. Tylko że używam dwóch rodzajów. Raz w tygodniu dostaję świeże od krowy a jak mi się skończy to daję z kartonu UHT. I nie wiem czy to któreś z nich szkodzi czy w ogóle mleko. Na razie wycofałam UHT. Czytałam gdzieś opinię o nim, niezbyt pochlebną, że niewiele w nim prawdziwego mleka. Julka też częściej ssie smoczek. Jak jej zaczęły te trzonowce wychodzić to nawet w ciągu dnia woła żeby jej dać no i jej daję bo się przy tym uspokaja. Ale kiedyś dużo częściej ssała i nie było takich problemów. Napisz co u was w końcu się okazalo i czym ją smarowałaś. Ustronianko trzymaj się! Najgorsze już za wami. kasiula czekam i czekam aż coś napiszesz Ale dziś już idę spać. Do jutra!
  24. Shamanka ja do szkoły chodzę do Kraśnika ale w Lublinie też jest bo to jest szkoła taka "sieciowa". Ma oddziały w ponad 60 miastach i realizuje ten sam program. kasiula napisz proszę co ci ten neurolog powiedział. Jestem bardzo ciekawa i pewnie resztam niewyspanych mamuś też. Jak nie chcesz tutaj to napisz na pocztę. A ja mam pytanie. Czy któraś z was robiła badania kału na robaki? Bo jakoś żadna się nie chwaliła. Juz pisałam nie raz że u nas pierwsze badanie nie wyszło, ale właściwie to wcale bym się nie zdziwiła gdyby jednak miała. Ona całe lato bawiła się na dworze, w ziemi, piasku, na trawie i niestety wszystkiego tego spróbowała. A robaki najbardziej dokuczają właśnie w nocy w wtedy larwy wędrują w kierunku odbytu.
  25. Ponarzekałam na Julkowe nocki to mi dziś psikusa zrobiła i spała całą noc. Nad ranem zaczęła mnie wołać i troszkę marudzić ale nie reagowałam i zasnęła. Ale dziś przed drzemką znów popis dała taki że sama prawie płakjałam. pszczoola ona właśnie spała od dawna w takim śpiworku ale wczoraj go schowalam bo jest już za mały. Muszę kupić większy. Tylko on był zapinany na rzeczy na ramionach i ona doskonale sobie z nimi radziła.
×