Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kanapka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kanapka

  1. Loniu-ja tapczanik zamiarzam kupić z wielu przyczyn: - że bedę z małym spała - nie kupuję przewijaka i zamierzam na nim przebierać - nie będę miała gdzie usiąść w razie karmienia (chyba że w salonie) - by nie był zbyt pusty pokoik - bo jest śliczny Tabletek biorę 3 rodzaje, bo mam zapalenie malutkiej. I tak na zmianę biorę po 1szt. - każdego dnia inną i tak po kolei. Loniu - co do moczu to cię pocieszę - mam podobnie - czuję ze nie wysiusiałam sie do końca. Dlatego siedzę na wc i dociskam ;) by wysiusiać te ostatnie krople.
  2. Boskie są. Mi akurat pasowałby zielony iż pokoik tak na zielono robię. Choć tamte fakt ładniejsze. Lewatywy się nie boję. Miałam kiedyś jak miałam laparoskopie. Kurcze, a mi jakiś taki gęsty katar doskiewa. Rozłożyliśmy z mężem basen i tak maż ze studni na raty wlewa wodę. No i ja mądra weszłam sobie stopki zamoczyć. Woda wydała się fajna to pospacerowałam sobie i chyba się załatwiłam tak. Wrrr ... zła jestem na siebie. A nie ma jak go teraz leczyć. Chyba dziś na kolację będę miała czosnek.
  3. Paula - u mnie ostatnio mówili naturalny poród. W środę mam usg i zobaczę co teraz powie. Agaolcia- zaciskaj ty te nogi, bo nieładnie jest się wpychać ;) Odpoczywaj kochana. Jeszcze troszkę musisz porosnąć. Loniu - a ty właściwie jak się miewasz? Nie pytałam cie o to? Już czuć taki mały ciężarek, zadyszkę, co? Anetka- twardnienie brzucha po prostu czujesz. Jest twardy jak cegła, wypycha cię jakby miał pęknąć. Jak tego nie czujesz to sie ciesz. Ale to się po prostu czuje i nie jest miłe.
  4. Gusiu - u mnie jak narazie chłopak i chyba Damian - data 25.07. Białystok (dokładnie nie chcę podawać mego miasta iż jest małe a nie chcę by ktos mnie poznał)
  5. Och Keyt - jak widać nie ma ideałów. Mój wprawdzie kumpli zbytnio nie ma,za kompem tez nieszaleje - ot czasem na allegro posiedzi, ale podwóreczko i piweczko też są ważniejsze ode mnie. Loniu- ja spakowana w 90%. Muszę bądź co bądź dokupić te owe śpioszki na 62, spakować klapki pod prysznic (ale narazie w nich chodzę, iż troszkę stopy popuchły i w niektóre klapki niewchodzę) no i jeszcze przymierzam sie kosmetyczke spakować, bo jej nietknęłam. Także guzik przedostatni ;) Ja na wszelki wypadek podkład wzięłam tzn. spakowałam, ale 1szt - jak co - dowiozą. Mówiła kobieta na szkole rodzenia, że w szpitalu będą zmieniać pościel, by się nieprzejmować, ale ja mam taki charakter, ze jak coś zabrudzę to mi głupio będzie. Podpasek spakowałam 1 op. iż szpital mam blisko i zawsze ktoś dowiezie (w domu mam drugi zapas) Pampersy jak się nasłuchałam na szkole rodzenia- dziewczyny mówią że kupują w biedronce takie małe opakowanie pieluch Dada - tam chyba 14szt, ale ja juz kupiłam pampersa - chyba 40szt i je rozpakowałam - wzięłam chyba z 10szt i jak co (a to napewno) mąż będzie dowoził - chodzi o to że nie chcę zapychać torby. Piżam wzięłam 2szt+szlafrok. I wprawdzie pizamy nowe, ale myślę czy do porodu nie wziąć starej, ale troszkę głupio bo ona już na serio stara. Ech - jakoś damy radę. Kobiety rodzą po kilka dzieciaczków, a my ... Poza tym po to są położne by pomagać, tłumaczyć, wspierać nas i maleństwo, jest rodzina. Ty mówisz masz cc. Ale gdyby przyszedł się poród nat. to powiedz mi kupujesz lewatywę?? Kurcze - nie wiem co robić iż niby w szpitalu nie dają - trzeba na własną rekę, ale mówią by właściwie jej nie używać. Ale gdyby była kraksa .... oj łyso by było.
  6. Keyt- w szkole rodzenia dziewczyna mówiła o masażu shantala - ponoć powoduje że matka (mająca depresję) bądź ojciec zbliża sie do dziecka. Ta dziewczyna sama jest w ciąży ale robiła kurs i jeździła do znajomych i tak ratowała "rodzica" Ja myślę ścigać męża by robił dla naszego synka masaż. Popatrz w necie i może zastosuj niech mąż pomasuje - powiedz że to zapobiegnie kolki. Nieskłamiesz, bo masowanie brzuszka pomaga kolkom. Mam nadzieje że u niuni już pępuszek odleciał? Bo jak nie to trzeba ominąć brzuszek. Ależ to jest wkurzające. Człowiek tyle się starał i w życiu niespodziewałby się takich reakcji. Co jest z tymi facetami! ?
  7. Keyt - chyba z tymi facetami tak jest. Mówią ze to kobiety mają w ciąży hormony. Ale niestety - oni też. Mój nawet nie chce popatrzeć na brzusio jak synek kopie - za długie przerwy ma bobas miedzy kopnięciami. A popatrzeć na Ksenię - takie piękne focie z mężem. A mój nawet o fotce niewspomni. Sama mu mówię by choć mi zdjęcie zrobił. Nie martw się. Ja czuje to samo. Ale mam was, wyżalę się, wypłaczę. Jesteśmy silne babki - damy radę.
  8. Gościu - przeleciałam kilka stron wstecz i jeśli chodzi o mnie to albo przegapiłam, albo weszłam na forum już jak urodziła. Ale nie chce mi się wierzyć by dziewczyny przegapiły - napewno żadna nie zrobiła tego celowo. Każda z nas cieszy sie z nowego bobaska i dzielnej mamusi. Jak możesz napisz cos więcej jak się ma Nadziejka i jej synuś, kiedy urodziła?
  9. hehe Loniu "dr google" - dobre - skąd ja to znam ...
  10. Jeny - gratuluję! Dzielna z ciebie mamusia! Tak trzymaj i ciesz się każdym dniem z córeczką :) Gusiu - ja tam się nie znam na ciemieniuszce. Mówią że okłady z oliwki pół godz. przed kąpielą. Inni krytykują. Aczkolwiek od doświadczonych mam słyszałam ze Mustela krem bądź szampon w piance działa cuda - 4 dni i nie ma.
  11. Aaaa to sie zakręciłam. Faktycznie źle zrozumiałam - przepraszam. Ale najważniejsze ze wszystko jest oki i tego się trzymajmy!
  12. Loniu - ja też mam małowodzie. A podała ci doktor ile masz tego małowodzia? Bo norma jest od 5 do 25. Ja mam 6, a dokładnie 5,7 i dr w klinice mówił że grunt że mieszczę się w normie. 19ego mam usg. Wprawdzie to będzie 35tc i 6 dzień, czyli prawie 36tc ale sobie porównamy o ile niezapomnę. Bo jak widzę ty jesteś tydzień przede mną. Ale mi dr powiedział jedno - najważniejsze że rośnie i że czuję ruchy. A waga Loniu i tak jest szacunkowa - zawsze 10% w prawo lub w lewo. Zobacz, że dzieci rodzą się z różną wagą. Twoje może mieć 3500, a moje 4000 lub odwrotnie, więc po mojemu waga twego dziecka jest prawidłowa. Ale to wg mnie. Gościu - nie wiem kim jestes, ale chyba masz rację. Tak być moze. Ale wiem, że jak się urodzą bliżniaki u szwagierki to ona odsunie się od mojego dziecka, już je traktuje jak gorsze. A ja dziecka nie chcę skrzywdzić, nie chcę tego by czuło że jest gorzej traktowane. No niestety - tak w rodzinach jest. Szczęście takie że dziecko ma obu dziadków. U nas w mieście jest 50% wyprzedaż złota. I zaproponowałam mężowi by kupić łańcuszek z krzyżykiem iż podejrzewam że jego siostra MOŻE go wziąć za chrzestnego. Jechaliśmy do miasta i powiedziałam, że może zajrzymy, zobaczymy. Wczoraj mówił - a co będzie jak nieweźmie go, to na darmo wyda kasę. A ja mu że złoto nie dzis to kiedyś się przyda. No i dziś mieliśmy oglądać, jutro ewentualnie kupić. I o moje dziwo on wziął pieniądze dziś i kupuje, nieprotestuje. Myślałam ze powie, że nie trzeba, bo dla naszej dzidzi to mu nic nie trzeba, a 600zł wydał bez gadania. No w szoku jestem. I przecież niewiadomo czy mu to potrzebne będzie czy nie, a śpiochy będą - wiadomo. Ale mu jak będzie trzeba to się kupi. Aj .... słów brakuje. Bo żebyśmy nie mieli pieniędzy ... A co do mieszkania mąż się niezgodzi. Mówiłam mu od początku to powiedział, że on nienauczony żyć w bloku bo to tak jak w więzieniu. Liczę na to że dziecko coś zmieni. I chciałabym to wykorzystać - tylko myślę jak? Jak dziś w sklepie znajoma kobieta mi gratulowała, cieszyła się, głaskała po brzuszku, a on uciekał gdzie pieprz - jakby się do nas nieprzyznawał. A jak zwróciłam mu uwagę to powiedział, że nie będzie stał obok jakiejś dewotki. Co więcej na koniec ona mu powiedziała by o mnie dbał - to olał ją jakby niesłyszał. A kobieta jest serio w porządku.
  13. Anetka - odbierz pocztę Kini - cóż mam powiedzieć. Przykro mi. Bo sama pomagam teściom bardziej jak swoim rodzicom. Moi dużo z początku pomogli nam finansowo. I mój mąż prosił zawsze by teściom nie mówić, iż ich na takie prezenty nie stać i by nie sprawić przykrości. Tyle że z kolei oni myślą że ich synuś tyle zarabia i na wszystko go stać, a prawdą jest że czy meble czy dywan czy nawet do auta dołożyli nam rodzice. A co śmieszne ja do męża nie mówię, że ma im być za to wdzięczny. A mi zawsze to powtarza np. ostatnio kupiliśmy drzewo. No i mąż stwierdził że powinnam być im wdzięczna że pomogli mu pociąć i ułożyć naszą połowę drzewa. Ale jak ja pomagam teściowej przy sprzątaniu, zakupach i czasem kasy nie biorę (mogłabym wymieniać) to nikt dla mnie wdzięczny nie jest. Dla mnie np. w zmywaniu po gościach nikt nie pomaga, a ja jej pomagam. Ba ... ona przekłada sałateczki a ja zmywam (wykonuje większość roboty) I robię to z grzeczności, która nie jest doceniana. Przykro iż uważam że nie jestem złą osobą i to im powiedziałam - nie piję, nie palę, nie ćpam, nie wydaje kasy na byle co, potrafię oszczędzić, nie łajdaczę się. Ech... już się gadać nie chce.
  14. Kini - czuję się dobrze. Dwa dni temu chwycił mnie taki ból w krzyżu aż promieniował w brzuch - oj bolało jak cholera. Chciało mi się siku, a leżałam - i nawet z bólu nie dałam rady wstać. No ale jakoś powoli przeszło. Jeny - zaciskam piąstki.Widzę że tak jak ja masz te same obawy. Ja nie boję się porodu, tylko tego czy poradzę sobie z takim maleństwem, czy będę wiedziała o co mu chodzi, czy go nieskrzywdzę. Także to chyba normalne. trzymaj się kochana i czekamy na ciebie i Lenkę. A to teraz która następna w kolejce? Lonia a po niej ja?? Anetka- a to z tobą rozmawiałam o wózkach z lnu? Ty miałaś upatrzony Tako Laret? Niepamietam a nie chce mi się szukać. Iż chciałam powiedzieć że znalazłam podobny wózek i dzis właśnie przyjechał. I jest śliczny - wręcz przepiękny http://allegro.pl/zestaw-3w1-wozek-baby-merc-qvipo-fotelik-i3297187086.html - wysyłam linka z allegro, ale ja znalazłam w necie firmę, gdzie na tym wózku zaoszczędziłam prawie 200zł - a to dużo.
  15. Aj Gusiu - ostatnio posprzeczaliśmy się o śpiochy ... Wiadomo ze do szpitala trzeba śpiochy na 56 lub 62. Sporo ubranek dostałam od koleżanek, więc praktycznie nie muszę kupować, ale do szpitala wiadomo .... człowiek chce coś ładnego, nowego. A zaznaczę że już poprałam i posegregowałam w szafkach te ubranka. No i mąż robi mi rewizje czy już choć nic nie przybywa, bo jest ich troszkę. Na 56 mam fajne nowe które dawałam rodzicom i teściom w formie prezentu mówiąc że zostaną dziadkami. Ale wiadomo na 62 też trzeba. No a że ten robi mi rewizje to mu szczerze mówię ze trzeba ubranka większe na 62, a on że jak będzie trzeba to się kupi. A ja mu że w szpitalu będę oczami świecić - tak jakby nas nie było stać. No to stwierdził że jedną sztukę. A ja mu że a na przebranie? A on że jak co kupi - tylko jak gdy wypadnie to w niedzielę, w wyprać, wysuszyć. No i zaczęła się kłótnia w którą wlazła teściowa, która na koniec stwierdziła ze ja tak nie mogę żyć ze tylko mi w głowie dziecko i dziecko. Ach jak mnie zagotowała! Szykuje pokoik komu - dla dziecka, torbę pakuję do szpitala komu - dla dziecka i jak ja mam o nim nie myśleć? W nerwach (wiem że niepowinnam) powiedziałam "p******a rodzinka" Są obrażeni, ale wali mnie. Widzą tylko wady, a zalet to już nie. Ile im pomagam i co - tego nie widzą. Ba ... co więcej tesciowa też mnie obraziła iż powiedziała, że będę czy że już jestem (niepamiętam) złą matką. Zabolało. Iż staram się jak mogę dbać o synka mimo że jest w brzuszku - dbając o niego pokarmem, pilnując by dostarczyć mu odpowiednich składników, śpiewam mu pioseneczki, staram się i piję na siłę dużo wody w związku z tym małowodziem, by dziecku było wygodnie i ktoś mi mówi że będę złą matką niewiedzac ile ja przeszłam, jak się staram. Co więcej jak chciałam jej powiedzieć jak traktuje mnie w ciąży, a jak swoją córkę w ciąży (nic złego) to ona od razu zanim zaczęłam zdanie powiedziała bym jej nie zaczepiała - a mnie zaczepiać wolno. Boli jak cholera. A mąż - broni ich, bo przecież to ja ich obraziłam, oni mnie nie. Oj ciężko mi .... Morganna86 - czytam cię i jednocześnie ci współczuję i podziwiam za siłę, ale cóż zrobić. Normalnie ciary idą. Pamiętam jak mi po laparoskopii z pępka nie dali rady wyjąć szwu, nadłubali i kazali za parę dni znowu się zgłosić (na ponowne dłubanie) Także wiem przez co przechodzić, aczkolwiek masz gorzej iż masz w sobie dzieciątko.No ja to bym się wściekła na tych lekarzy. Robią jaja - zamiast bardziej się postarać, bo jesteś w ciąży to oni jakąś hałe odwalają. Brawo tylko dla nich bić przed nosem. Trzymaj sie.
  16. Gościu - a raczej penie "gościówo" - kurcze ,ale ty jesteś fajna, taka obcykana. Skąd ty to wiesz? Z doświadczenia, czy może zawód masz związany z niemowlakami? Edysia - a ty z iui? Jakoś niekojarzę ciebie ... przepraszam. Ale dziękuję za ciepłe słowa. Anulka - książka to też fajny pomysł ...
  17. Anetko - mi na szkole rodzenia mówili ze dziecko kładziesz fakt bez poduszki, ale też na boczku - raz jednym, raz drugim i dobrze zwinąć np. pieluszke w rulonik i podłożyć pod plecki by na plecki się nieodwróciło. Chodzi o to ze dziecku się ulewa i jak będzie leżało na boczku to niepołknie. Co jeszcze ważne by pod materacyk lub pod nóżki łóżeczka podłożyć klocki tak gdzie będzie główka by wyżej leżało. Ja tak zrobię. A co do kołderki ... no trzeba by się dopytać. Może chodzi o to że ono troszkę się rusza i by nienakryło kołderką noska? Nie wiem. Tu niech się mamusie udzielą.
  18. Ale głupie teraz to forum. Wy piszecie od wczoraj a mi nic nie pokazało. W ogóle str.67 sie nieotwierała - dopiero teraz. Kini - dzięki że pytasz. Wyprałam wszystko i jestem z siebie dumna. Ale zauważyłam że dużo rzeczy na początek mam na 56, a na 62 takie letnie krótkie śpiochy, albo welurowe śpiochy (bo dostałam) - a to chyba za ciepłe- i zauważyłam że jak dzidzia urodzi się duża to do szpitala nie mam nic takiego bawełnianego, więc jutro myślę nadrobić zaległości w mieście. Co do pleców to pobolewają czasem, noga mniej kręci, ale to chyba przez pogodę. A mąż .... oj żeby nie wykrakać .... nawet plecy mi masuje, ale ciiiiii.......cho sza.
  19. Mam dzis wizyte u dr. Ale to na NFZ wiec ewentualnie zbada szyjkę i starą puszką usłyszymy serducho. Co do mego rozpakowania to wcale się nie zdziwię jak urodzę przed czasem. Bardzo martwię się o swego bąbelka. Ja jak się zdenerwuję to tak mnie brzuch boli aż powietrza brakuje i szybko oddycham. Też tak macie? A teraz doszły plecy. Dzis M wstał rano i masując mi nogę spytał co chce na śniadanie. W gardle by mi stanęło. Od 5ej przez niego niespałam. Do tego noga kręci mnie zawsze w nocy. Nawet niewyobrażacie sobie jak ja kocham swego szkraba. Może to smieszne, bo jest jeszcze w brzuszku i nie wiem jakim będzie dzieckiem, ale wiem jedno - moim. Przygotowuję mu pokoik wiadomo - jak matka - po swojemu by się odnaleźć. A takiemu z boku najlepiej jest udzielać mądrości. A przecież chodzi o to bym ja się odnalazła. No ale weź wytłumacz, jak to już z pracy z humorkiem wróciło... Wczoraj żeby nie ból byłam gotowa jechać na noc do rodziców - kto wie czy nie na zawsze już. Chciałabym by mój M choć jedną dobę miał w brzuszku naszego synka - zobaczył co czuje kobieta, jak uważasz, starasz się, wsłuc***esz w jego ruchy, cieszysz sie z nich o jesz czasem tego czego nie chcesz tylko po to by dostarczyć mu witaminek. Oki - idę ubierać sie do dr.
  20. Darka - u mnie było wszystko w porządku. U męża troszkę słabe plemniki, ale poprawiły się na ocenę 4. Także nadal nie wiem dlaczego nam się nieudało. Gdy spytałam o to dr powiedział, że progesteron zaczął zapewne działać. Anulka - pomyślałam. I to byłoby mega skuteczne. Ale szlak mnie tez trafiał, gdy wiedziałam że tyle roboty przede mną a wszystko dla dzidzi zostało w domu i szczerze temu wymiękłam i uwierz mi - tylko temu. Gusiu - akurat ja się sasiądami wcale nieprzejmuję. Wręcz dzięki mojej sytuacji zaprzyjaźniłam się bardziej z sąsiadką. Biedna - jak w szpitalu jej opowiadałam moją sytuację to aż płakała jak bóbr. Ja już nie płakałam, bo nie miałam łez, a ona ... Anetka - piękne te małe rzeczy. Ja to już mam tyle ze sama się zastanawiam czy zdążę to wszystko ubrać. Milko - u mnie ruchy wyglądały tak - wpierw miałam wrażenie że skrzydełka motylka ocierają mi się o brzuszek, potem jakby bańki mydlane mi w brzuchu pękały. I nie byłam pewna czy to ruchy, a teraz już wiem. A bóle głowy raz po sylwestrze miałam, że masakra - jakbym kaca miała - robiłam zimne okłady (ściereczkę wręcz wkładałam do zamrażarki) i paracetamol. Keyt - ja tez raz miałam ze bąbel cały weekend się nieruszał, aż pojechałam na usg. Ale potem zjadłam kilka czekoladowych cukierków, położyłam się i zaczęło się szaleństwo :) A przyjechała dziś moja pościel i łóżeczko (mąż nawet od razu skręcił) hmm ... chyba zaczyna się nakręcać aż miło. A w pościeli podusia taka płaska, ale wiadomo dla dzidzi chyba musi być taka płaska bo wpierw to dziecko to i bez podusi śpi. Jutro je umyję i włożę materacyk. Potem przepiorę pościel. Ach już wszystko tak pięknie wygląda...
  21. Sorki że tyle razy mnie zdublowało, ale coś sie zacinało i pokazywało ze niewysłane. A tu bach - masz babo placek - zasypałam forum. Ale niechcący - nie z mojej winy.
  22. No tak - ale wiecie czego mi najbardziej szkoda - mego mieszkanka. Bo niby stawiałam górkę za swoje pieniążki i mieszkanko jest moje, wiele pomogli mi rodzice, no ale bądź co bądź dom należy do teściów i to ja muszę z niego wyjść. Ja z dzieckiem, bo dziecka nieoddam. Ja jak teraz byłam u rodziców to szczerze nie chciałam wracać. Nawet położna środowiskowa robiła ze mną wywiad i pytała gdzie będę po porodzie i powiedziałam jej że nie wiem, powiedziałam jaką mam sytuację. U rodziców mielibyśmy swój pokoik i już z mamą kombinowaliśmy gdzie ustawimy łóżeczko. A co więcej traf że ten pokoik jest świeżo po remoncie. To że wróciłam to tylko tak wyszło, że musiałam jechać badać się w większym mieście. I on zadzwonił że może zawieźć i pomyślałam - niech się angażuje. Tyle jest mi teraz lżej, że zawsze w sobie wszystko tłumiłam, a teraz staram się mówić głośno - przynosi efekt czy nie, ale grunt że nie gryzę w sobie tego że się nieodezwałam. Poza tym teściowa bardzo zwraca uwagę na sąsiadów, a ja to mam gdzieś - niech widzą jak jest naprawdę. Sąsiadka przychodziła do mnie do szpitala to jak jej opowiedziałam to siedziała na krześle i płakała. Ja jej, żeby się uspokoiła, bo ja już niepłaczę, już się pogodziłam, a ona niemogła powstrzymać łez. Sama ma małe dziecko, więc pewnie temu ta historia ją ruszyła. Plus tego, że z ową sąsiadką bardziej się zbliżyłyśmy. A dziś była u mnie koleżanka. Jejciu jacy ci niektórzy faceci są durni. Ma roczną córeczkę. I narazie nie ma z kim jej zostawić, więc niepracuje i chwilowo powiedziała, ze do pracy nie będzie się spieszyc, bo znowu wróci, że jej mąż nie będzie jej dawał na jedzenie, bo powie że ma swoje pieniądze. A tak teraz - może na bluzki nie daje, ale choć na jedzenie daje. Dodam, że pracuje w tej samej branży co mój M, więc pewnie praca tak na nich wpływa że na psychike uderza. Ale już zakończmy ten temat. Ja i tak wiem, że jak nasz synek nas nie zmieni, to z nami niestety koniec. Bo nie powiem ze mój mąż jest zły - jest uczynny, pracowity, nie pali, choć piwko lubi, ale po prostu brakuje mi miłości, wspólnie spędzanego czasu (choć jednej niedzielki) Nie pamietam kiedy w kinie byłam. A raz nawet mieliśmy darmowe bilety, ale dla mego M było już późno i czas wracać do domu, więc oddaliśmy je.
  23. No tak - ale wiecie czego mi najbardziej szkoda - mego mieszkanka. Bo niby stawiałam górkę za swoje pieniążki i mieszkanko jest moje, wiele pomogli mi rodzice, no ale bądź co bądź dom należy do teściów i to ja muszę z niego wyjść. Ja z dzieckiem, bo dziecka nieoddam. Ja jak teraz byłam u rodziców to szczerze nie chciałam wracać. Nawet położna środowiskowa robiła ze mną wywiad i pytała gdzie będę po porodzie i powiedziałam jej że nie wiem, powiedziałam jaką mam sytuację. U rodziców mielibyśmy swój pokoik i już z mamą kombinowaliśmy gdzie ustawimy łóżeczko. A co więcej traf że ten pokoik jest świeżo po remoncie. To że wróciłam to tylko tak wyszło, że musiałam jechać badać się w większym mieście. I on zadzwonił że może zawieźć i pomyślałam - niech się angażuje. Tyle jest mi teraz lżej, że zawsze w sobie wszystko tłumiłam, a teraz staram się mówić głośno - przynosi efekt czy nie, ale grunt że nie gryzę w sobie tego że się nieodezwałam. Poza tym teściowa bardzo zwraca uwagę na sąsiadów, a ja to mam gdzieś - niech widzą jak jest naprawdę. Sąsiadka przychodziła do mnie do szpitala to jak jej opowiedziałam to siedziała na krześle i płakała. Ja jej, żeby się uspokoiła, bo ja już niepłaczę, już się pogodziłam, a ona niemogła powstrzymać łez. Sama ma małe dziecko, więc pewnie temu ta historia ją ruszyła. Plus tego, że z ową sąsiadką bardziej się zbliżyłyśmy. A dziś była u mnie koleżanka. Jejciu jacy ci niektórzy faceci są durni. Ma roczną córeczkę. I narazie nie ma z kim jej zostawić, więc niepracuje i chwilowo powiedziała, ze do pracy nie będzie się spieszyc, bo znowu wróci, że jej mąż nie będzie jej dawał na jedzenie, bo powie że ma swoje pieniądze. A tak teraz - może na bluzki nie daje, ale choć na jedzenie daje. Dodam, że pracuje w tej samej branży co mój M, więc pewnie praca tak na nich wpływa że na psychike uderza. Ale już zakończmy ten temat. Ja i tak wiem, że jak nasz synek nas nie zmieni, to z nami niestety koniec. Bo nie powiem ze mój mąż jest zły - jest uczynny, pracowity, nie pali, choć piwko lubi, ale po prostu brakuje mi miłości, wspólnie spędzanego czasu (choć jednej niedzielki) Nie pamietam kiedy w kinie byłam. A raz nawet mieliśmy darmowe bilety, ale dla mego M było już późno i czas wracać do domu, więc oddaliśmy je.
  24. No tak - ale wiecie czego mi najbardziej szkoda - mego mieszkanka. Bo niby stawiałam górkę za swoje pieniążki i mieszkanko jest moje, wiele pomogli mi rodzice, no ale bądź co bądź dom należy do teściów i to ja muszę z niego wyjść. Ja z dzieckiem, bo dziecka nieoddam. Ja jak teraz byłam u rodziców to szczerze nie chciałam wracać. Nawet położna środowiskowa robiła ze mną wywiad i pytała gdzie będę po porodzie i powiedziałam jej że nie wiem, powiedziałam jaką mam sytuację. U rodziców mielibyśmy swój pokoik i już z mamą kombinowaliśmy gdzie ustawimy łóżeczko. A co więcej traf że ten pokoik jest świeżo po remoncie. To że wróciłam to tylko tak wyszło, że musiałam jechać badać się w większym mieście. I on zadzwonił że może zawieźć i pomyślałam - niech się angażuje. Tyle jest mi teraz lżej, że zawsze w sobie wszystko tłumiłam, a teraz staram się mówić głośno - przynosi efekt czy nie, ale grunt że nie gryzę w sobie tego że się nieodezwałam. Poza tym teściowa bardzo zwraca uwagę na sąsiadów, a ja to mam gdzieś - niech widzą jak jest naprawdę. Sąsiadka przychodziła do mnie do szpitala to jak jej opowiedziałam to siedziała na krześle i płakała. Ja jej, żeby się uspokoiła, bo ja już niepłaczę, już się pogodziłam, a ona niemogła powstrzymać łez. Sama ma małe dziecko, więc pewnie temu ta historia ją ruszyła. Plus tego, że z ową sąsiadką bardziej się zbliżyłyśmy. A dziś była u mnie koleżanka. Jejciu jacy ci niektórzy faceci są durni. Ma roczną córeczkę. I narazie nie ma z kim jej zostawić, więc niepracuje i chwilowo powiedziała, ze do pracy nie będzie się spieszyc, bo znowu wróci, że jej mąż nie będzie jej dawał na jedzenie, bo powie że ma swoje pieniądze. A tak teraz - może na bluzki nie daje, ale choć na jedzenie daje. Dodam, że pracuje w tej samej branży co mój M, więc pewnie praca tak na nich wpływa że na psychike uderza. Ale już zakończmy ten temat. Ja i tak wiem, że jak nasz synek nas nie zmieni, to z nami niestety koniec. Bo nie powiem ze mój mąż jest zły - jest uczynny, pracowity, nie pali, choć piwko lubi, ale po prostu brakuje mi miłości, wspólnie spędzanego czasu (choć jednej niedzielki) Nie pamietam kiedy w kinie byłam. A raz nawet mieliśmy darmowe bilety, ale dla mego M było już późno i czas wracać do domu, więc oddaliśmy je.
  25. No tak - ale wiecie czego mi najbardziej szkoda - mego mieszkanka. Bo niby stawiałam górkę za swoje pieniążki i mieszkanko jest moje, wiele pomogli mi rodzice, no ale bądź co bądź dom należy do teściów i to ja muszę z niego wyjść. Ja z dzieckiem, bo dziecka nieoddam. Ja jak teraz byłam u rodziców to szczerze nie chciałam wracać. Nawet położna środowiskowa robiła ze mną wywiad i pytała gdzie będę po porodzie i powiedziałam jej że nie wiem, powiedziałam jaką mam sytuację. U rodziców mielibyśmy swój pokoik i już z mamą kombinowaliśmy gdzie ustawimy łóżeczko. A co więcej traf że ten pokoik jest świeżo po remoncie. To że wróciłam to tylko tak wyszło, że musiałam jechać badać się w większym mieście. I on zadzwonił że może zawieźć i pomyślałam - niech się angażuje. Tyle jest mi teraz lżej, że zawsze w sobie wszystko tłumiłam, a teraz staram się mówić głośno - przynosi efekt czy nie, ale grunt że nie gryzę w sobie tego że się nieodezwałam. Poza tym teściowa bardzo zwraca uwagę na sąsiadów, a ja to mam gdzieś - niech widzą jak jest naprawdę. Sąsiadka przychodziła do mnie do szpitala to jak jej opowiedziałam to siedziała na krześle i płakała. Ja jej, żeby się uspokoiła, bo ja już niepłaczę, już się pogodziłam, a ona niemogła powstrzymać łez. Sama ma małe dziecko, więc pewnie temu ta historia ją ruszyła. Plus tego, że z ową sąsiadką bardziej się zbliżyłyśmy. A dziś była u mnie koleżanka. Jejciu jacy ci niektórzy faceci są durni. Ma roczną córeczkę. I narazie nie ma z kim jej zostawić, więc niepracuje i chwilowo powiedziała, ze do pracy nie będzie się spieszyc, bo znowu wróci, że jej mąż nie będzie jej dawał na jedzenie, bo powie że ma swoje pieniądze. A tak teraz - może na bluzki nie daje, ale choć na jedzenie daje. Dodam, że pracuje w tej samej branży co mój M, więc pewnie praca tak na nich wpływa że na psychike uderza. Ale już zakończmy ten temat. Ja i tak wiem, że jak nasz synek nas nie zmieni, to z nami niestety koniec. Bo nie powiem ze mój mąż jest zły - jest uczynny, pracowity, nie pali, choć piwko lubi, ale po prostu brakuje mi miłości, wspólnie spędzanego czasu (choć jednej niedzielki) Nie pamietam kiedy w kinie byłam. A raz nawet mieliśmy darmowe bilety, ale dla mego M było już późno i czas wracać do domu, więc oddaliśmy je.
×