Kokosanka85
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kokosanka85
-
A co z Sybią, Studentką III roku, Tosią 12 i Bianką_120? :( Kogoś jeszcze pominęłam z "zaginionych" osób? :(
-
MaUa, to dobrze, że przyjaciółki Cię rozumieją, może nie tak bardzo, jak osoby chore na nerwicę, no ale zawsze to coś... bo taka osoba chora na nerwicę to bardzo dobrze zrozumie...:) wie co to znaczy atak paniki, mdłości z nerwów, czy mocny strach i niepokój... Co do tego strachu przed wyjściem z domu, to rozumiem, że to agorafobia? Ja na pewno tego nie mam... wręcz przeciwnie, lubię wyjść gdzieś, nawet na miasto do ludzi, nie stresuje mnie to, choć wolę jednak być na łonie natury... :) Nie lubię siedzenia w domu bo czuję się jak w więzieniu...:D Często spotykam się z przyjaciółką i gdzieś łazimy... Jednak kin nie lubię. Wariuję tam. Maczo, opisz jak się czułaś wtedy na tym spektaklu? Mnie tak denerwują te nagłe głośne dźwięki, że sztywnieję jak sparaliżowana i nerwowo muszę coś robić, cokolwiek, bawić się zamkiem od ubrania czy guzikiem...;) Masakra, do kina nie chodzę, póki tego nie wyleczę, bo wiadomo, że to nerwica... oby te wszystkie schizy minęły... bo w kinie czuję się jak na torturach.
-
Możliwe, że nerwicę miałam od dawna, tylko objawy zaczęły się stopniowo pojawiać... najpierw, gdy pojawiły się problemy rodzinne, posmutniałam, nie udzielałam się na lekcjach, gdy przyszedł egzamin, to się wszystko "dokręciło", później te durne odbijania i wrażenie mdłości, które pojawiły się na wakacjach, wieczorami, kiedy zasypiałam. No a później oczywiście na przemian rozwolnienia, zatwardzenia i... ataki paniki, czyli poczucie nierealności otoczenia, rosnący niepokój, wrażenie, że zaraz coś złego się ze mną stanie... to chyba najprostsze wytłumaczenie. Możliwe, że też przez to mój żołądek i jelita przewrażliwiły się przez nerwy i dlatego moje "sensacje" są nie tylko z nerwów, ale i z "fizycznych powodów"...
-
Nikusiu, dlatego trzeba mieć przyjaciółkę, która Cię zrozumie... rozumiem, że znajomi, to mogą się dziwić itp. Ale prawdziwy przyjaciel zrozumie Twoje problemy i doda otuchy. Ja mam np. taką dobrą koleżankę, można powiedzieć, że przyjaciółkę, bo mamy podobne sytuacje, ona jest znerwicowana i ja, tyle, że ona ma chyba inne objawy, bardziej depresyjne (znużenie, brak sił, długie spanie w weekendy, narzekanie na wszystko itp.) Rozmawiamy sobie o naszych problemach i jest nam wtedy lepiej... dobrze jest mieć taką przyjaciółkę. Macza, w takim razie mów znajomym, żeby wietrzyli, bo wtedy miło się siedzi w takim "świeżo" wywietrzonym pokoju.:):) A znajomi to chyba nie muszą robić tłoku... bo na takim spotkaniu w czyimś mieszkaniu z reguły jest ich kilka...;) A jeśli chodzi o Manti, to kiedyś jadłam, jak zaczęły mi się te dokuczliwe odbijania, a było to na wakacjach... (dlaczego...? nie wiem, wakacje powinny być odpoczynkiem...:() Naprawdę, zauważyłam przełom; kiedyś było lepiej, a odkąd zaczęło mi się tak odbijać i robić ciężko na żołądku po najnormalniejszym jedzeniu, to już nic nie jest jak dawniej. W sumie, chyba kupię sobie ten Manti.:) A może i jak wyjdę z nerwicy to mi minie...
-
Macza13, ja miałam podobnie z hipermarketami, obecnie już tak nie mam, ale czułam się jakoś dziwnie w wielkim sklepie, miałam wrażenie, że otoczenie nie jest prawdziwe, że jest jakieś wyimaginowane, no dziwne to było... byłam jakaś słaba i wszystko dziwnie do mnie docierało. Byłam jakaś rozdwojona... Dziewczyny, może i mam te mdłości, odbijania i ciężary na żołądku od nerwów, ale w części są one chyba jednak przez jedzenie... :( myślałam, że już zacznę wracać do owoców, po obiedzie wcisnęłam sobie do herbaty sok z grejpfruta (lubię go) no i jakoś dziwnie mi później było, puste odbijania, jakaś sztywność w brzuchu... masa gazów w żołądku po prostu...! Po takiej durnej serii krótkich, pustych odbijań jest konkretne odbicie... i ulga...:D Miętę piję i już lepiej... czasem mam wrażenie, że wygodny dres mocno ciśnie mnie w brzuch. A miewacie może czasem takie dziwne uczucie w gardle... to nie jest żadna klucha, tylko takie uczucie mdłości. Nic nie ciśnie i nie uwiera, tylko jakby \"mdłości\". Jest inne niż takie zwykłe i \"czuć\" je tylko w gardle a może i nawet z tyłu podniebienia...:O co to jest u licha?? :( miałam tak kiedyś, okazało się później, że mam chyba lamblię jelitową... ale nie sądzę, żeby to miało coś wspólnego... często miałam jakieś pasożyty jelitowe, jeszcze niedawno miałam grzybicę przewodu pokarmowego...:O
-
Stres-stop, ale to dzięki terapii i/lub lekom masz już mniejsze te lęki? One Ci miną, no nie...? W końcu trzeba z tego wyjść...
-
Macza, nie przemęczaj się. Zbytnie oddanie się pracy, obowiązkom, dogadzanie domownikom a "lekceważenie" swoich potrzeb zwykle doprowadza do depresji. Znajdź czas dla siebie. Był kiedyś taki artykuł o pracy i na okładce czasopisma był napis: "Niekochana praca męczy, ukochana niszczy". To znaczy, że praca, której ktoś bardzo się oddaje, taka, która jest całym życiem dla człowieka bo ma powiązania z jego zainteresowaniami, może po prostu zniszczyć. Bo wiadomo, jak człowiek jest dobry w jakiejś dziedzinie, to bardzo się jej oddaje. A taka niekochana tylko męczy. Człowiek nie musi wtedy dawać z siebie wszystkiego.
-
Ja też mam takie lekkie ataki paniki, to typowe przy nerwicy... trudno je opisać, parę miesięcy temu jak byłam już w łóżku tak mnie to dopadło, myślałam, że zwariuję... :/ Przerażenie, nie wiedziałam co mi jest. Jakiś ogromny niepokój bez powodu, miałam wrażenie, że to będzie coś gorszego niż omdlenie, trudno to opisać! Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to nerwica, w ogóle nie myślałam nawet, że to mogą być nerwy! :(
-
Stres-stop ja też... płakać mi się chce czasem... Emmo, może spróbuj z hipnozą...? Może ona stłumi te piski już przy pierwszym "seansie"? Tak polecam tę hipnozę...:D:D ale w końcu różni się ona od innych terapii: człowiek się wyluzowuje i wpada podobno w jakiś "trans", odczuwa spokój...
-
Do \"juz nie moge\" - zacznij leczenie, im szybciej tym lepiej; spróbuj hipnozy, różnych terapii... po co dalej w tym tkwić? Dziewczyny a czy Wy przy nerwicy też czasem macie jakieś depresyjne nastroje? Mi się tak zdarza, że w ciągu dnia nic mnie nie interesuje, z rodzicami rozmawiam obojętnie i jestem przygnębiona, a mój znikomy uśmiech nic nie wyraża. Najchętniej siedziałabym cały czas w swoim pokoju i gapiła się w blat stołu, lub smętnie przeglądała strony internetowe... czasem tak mnie to przytłoczy, że przez parę godzin nie mam siły na nic, moje ciało wisi i nie chce mi się podnieść ręki, tylko siedze i siedze. To tak sie nasila, słabnie... najbardziej wieczorem jak mam masę myśli... czuję jakąś siłę, która trzyma mnie lub lekko ciągnie w dół; nic mi się podnieść nie chce. Ciągle wzdycham ale to pewnie od trudności z oddychaniem... ;) Po prostu czuję, że wszystkie siły ze mnie się ulotniły.
-
No nie... jakiś sąsiad chyba zaczął odkurzać ale naprawdę cicho bo słyszałam taki dźwięk odkurzaczowy... i zastanawiam się czy to piski uszne czy odkurzacz... (ale baaardzo cichy)... ;)
-
Emmo, tak bywa, że jak się człowiek naczyta jakichś objawów nerwicowych, to one się pojawiają... i to naprawdę może być nerwica. A hipnoza może Ci pomóc, podobno działa... każdej z nas pewnie by pomogła... podobno tym lepiej działa, im bardziej chcemy zmian w naszym życiu... tu masz stronę, poczytaj sobie: http://www.hipnoza.pl/
-
Agni-s, rozumiem, tylko to naprawdę uderzająco przypomina zatrucie... :O
-
To niepojęte, że to może być nerwica... :( wskazywałoby bardziej na zatrucie... :O widać, ona lubi udawać różne choroby...
-
małe poprawki: nas*, dzień* dobry, nadmiaru* :D:D
-
najgorsze jest to, że rodzice ignorują nasze problemy i mówią: \"oj, wymyślasz\"... :O zero wsparcia z ich strony... co prawda u mnie raczej rzadko to się zdarza ale jednak bywało tak... :( wiecie co, ja mam jakieś dziwne zaburzenia pamięci, nie wiem, może to wynika z intensywnego myślenia o innych rzeczach, ale np. siedzę sobie na krześle i przypomina mi się: \"o, musze pójść po długopis\", po tym, coś innego zwraca moją uwagę, wszystko jedno, czy kot, który wszedł do pokoju, czy słowo mamy... kiedy już wstaję i mam iść po coś, zapominam, co miałam zrobić, gdzie pójść... kiedyś pomagał powrót na miejsce, gdzie pomyślałam sobie po co mam iść, ale teraz rzadko to pomaga... ;) ostatnio wysiadając z mamą z windy w supermarkecie spotkałam (jak się później dowiedziałam) swoją kosmetyczkę... zdziwiłam się, jak mówi do nad \"dziń dobry\" a mama do niej. Ja się pytam \"kto to\" i doznaję szoku, że nie poznałam kosmetyczki, do której chodzę ja i moja mama!:D Czy to od nadmiatu myśli, codziennych spraw? Często tak mam, że kogoś spotkam na ulicy i zastanawiam się: \"kto to jest? skąd ja ją znam?\" po wytrwałym zastanawianiu się uświadamiam sobie, że to np. ekspedientka z pobliskiego sklepu:D
-
Agni-s, Ty masz nerwicę żołądka? Jak to u Ciebie się objawia? Mi tak czasem się robi, mam wrażenie, że robi mi się niedobrze, mam jakiś ucisk w żołądku, jakieś takie \"wzdęcia\" w żołądku:D i to mi przechodzi jak nastąpi seria odbijań po czymś... no ja już nie mogę, kiedyś tak nie miałam, jadłam wszystko i naprawdę nie wiem co to ma być, nerwica...? :( Moje problemy z żołądkiem są różne, najczęściej są to właśnie takie dyskomforty po lewej stronie brzucha, PUSTE odbijania nasilające się wieczorem... często mi się tak pusto odbija, właśnie wieczorem, to trwa długo i czuję, że to od nerwów (przez ten czas mam ciężar na żołądku) i dopiero na koniec jest ulga jak mocno mi się odbije \"po czymś\"... wtedy czuję, jakby powietrze mi zeszło z żołądka. Może ja połykam za dużo powietrza podczas jedzenia...? czasem jak obudzę się w nocy np. o 3, 4 i odbije mi się po wieczornej mięcie to taki niepokój odczuwam, że ona dalej siedzi mi na żołądku! :O To jakaś masakra... ale odkąd piję miętę a nie czarną herbatę na wieczór, nie muszę brać tego cholernego placebo - aviomarinu:O I w ogóle to ja muszę spać przy lekkim świetle, bo przy zasypianiu (jak co jakiś czas otwieram oczy, bo po prostu jeszcze nie śpię) muszę coś widzieć, bo jak jest ciemno to czuję niepokój bo nic nie widzę...tzn. zawsze są jakieś światła z okna ale jest tak szaro.:O Ale z zasypianiem nie mam ostatnio problemów...
-
a opisz to stukanie bo piski to ja wiem, miewam takie chwilowe i o różnych tonach ale Ty masz na pewno gorzej i to jeszcze tak cały czas:O:O nie słuchaj męża, nic innego Ci nie pomoże jak psycholog, psychiatra i leki. Zapisz się i zacznij leczenie... chodziłaś już do psychiatry i brałaś leki...? Bo jeśli tak, to naprawdę dziwne, że nic Ci nie pomaga... :O Chyba, że jeszcze nic nie zaczęłaś... idź do psychiatry, bo się wykończysz...:O To musi być straszne, takie ciągłe piszczenie, zagłuszające wszystko!:O
-
Ciekawa ta terapia Bacha... co o niej myślicie?
-
aha, rozumiem... u mnie śnieg padał, nie wiem, kiedy ta wiosna nadejdzie... ja chcę już prawdziwe, wiosenne słońce:)
-
Ja myślałam, że ją ma się do końca życia... a ona urodziła się z nią, czy to przez jakiś uraz fizyczny?
-
A opiszesz? mówiła Ci?
-
Nikusiu, rozumiem Cię. To taki rosnący niepokój połączony z uczuciem utraty panowania nad sobą, rosnące uczucie nierealności otoczenia... Nie wiem, czy mam rację, ale to by było niewytłumaczalne, by zdrowy człowiek, nawet na co dzień mocno zestresowany, miałby nagle zachorować na epilepsję... oczywiste jest to, że to zwyczajna nerwica. Ja znam parę ludzi, którzy mieli ataki epilepsji ale to z powodu, że wcześniej mieli omdlenia (a to z powodu papierosów, a to ze starości i słabości). Owszem, ludzie mdleją ale jakoś nie wszyscy później zachorowują na to choróbsko... nie wiem z czym to się wiąże... z \"siłą\" omdlenia...? Nadal dokładnie nie wiem, z jakich powodów ludzie na to zachorowują... (P.S "zachorowują" - chyba nie ma takiego słowa, ale nie wiedziałam jak to inaczej napisać:D)
-
nikusiu, to na pewno nerwica... nie każdy stres musi doprowadzić do nerwicy no ale jednak, jak jest go dużo i/lub człowiek już sobie nie radzi i jest mało odporny, ona atakuje coraz bardziej... i nie rozumiem tego jak zdrowy człowiek miałby nagle stać się epileptykiem, przecież to trzeba by jakiś wypadek przejść, zemdleć, doznać urazów głowy... :O Poza tym przy tym człowiek cały drży itp. Owszem, człowiek może urodzić się z tą chorobą bo np. ma porażenie mózgowe itp. Jeśli nigdy nie miałaś wypadku, nie zemdlałaś a jedynie przeżyłaś silny stres to to na pewno nerwica. Nie wiem... nie mam racji...? I tak samo jest ze Zdrówkiem! To jest po prostu nerwica...
-
coś ono za bardzo daje mi znać, że jest w pełni sił. ;) teraz mam rękę opartą na blacie i dotyka mi ona do mostka... taki dziwny puls, że leciutko gniecie w rękę... ;)