Kokosanka85
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Kokosanka85
-
No dobre, na pewno dobre... kot to terapeuta! :) Chciałyśmy z mamą sprawić kota babci na imieniny... musimy pojechać do schroniska.:D Koty podobno obniżają ciśnienie i ogólnie uspokajają. ;)
-
pewnie powiecie, że mam bujną wyobraźnię... może i tak... ;)
-
:) Nie wiedziałam, że Twój nick jest ot tak wymyślony, myślałam, że naprawdę mieszkasz w Londynie...:) Dziewczyny, a czy Wy też tak macie (podejrzewam, że to objaw nerwicy lub czegoś podobnego...) że np. siedzicie sobie przed komputerem i kątem oka widząc np. jakiś ciuch wiszący na brzegu kanapy, wydaje Wam się, że to nie ubranie tylko np. coś żywego, jakieś zwierzę...:D No wiem, nie każda z Was ma jakieś futrzaka w domu ale ja mam białego kota i np. coś co jest białe, gdzieś sobie leży, to myślę, że to mój kot... i choć kilka razy w ciągu jakiejś czynności widzę to kątem oka to cały czas mi się wydaje, że to kot. I muszę szybko odwrócić głowę i to zobaczyć... czy to faktycznie kot... To był taki przykład... Dziwne to...;)
-
mama mi chce kupić jakieś książki o lękach itp.:D ale może przydałby mi się ta o potędze podświadomości...
-
Zielona Istotko, to dobrze, że powtarzasz sobie, że nic ci nie jest, to daje siłe do walki i pomaga w leczeniu nerwicy. Co innego, jakbyś sobie powtarzała, że \"oo to mnie boli, coś złego ze mną się dzieje\" to byłoby Ci ciężko walczyć z nerwicą. A tak wiesz, że jesteś silna i sobie poradzisz. Ja niestety ciągle myślę, że coś mi jest, coś innego niż nerwica, wyobrażam sobie, że dopadnie mnie jakaś beznadziejna choroba... że kiedyś zemdleję, nie wybudzę się, normalnie nie wiem co mnie dopadło z tymi myślami... jeszcze parę miesięcy temu tak nie miałam... to się połączyło chyba z tymi odrealnieniami... :(
-
Mieszkankolondynu, mam pytanie nie na temat... ;) Skoro jesteś w Londynie, to tam jest chyba tylko godzina wcześniej niż w Polsce. :) Godzina 10 - 11 to teraz jest chyba w Nowym Jorku. :)
-
Powoli dowiaduję się, że moje dziwaczne przypadłości to nic innego jak nerwica... :P
-
Dziewczyny a macie duszności? Ja to ogólnie jestem alergiczką, mam lekką astmę... czasami mam duszności, niemożność wzięcia wdechu do końca a tym samym niemożność ziewnięcia! :D no i właśnie się zastanawiam, czy to faktycznie objaw tej astmy... mi się wydaje, że to nerwowe. Przed chwilą przeczytałam w innym temacie o tej niemożności ziewnięcia. Czyli jednak nie tylko ja tak mam... ;) Podobno to nerwowe... też macie takie dziwactwa? Ja tak się czasem męczę cały wieczór, nie mogę ziewnąć, przez co próbuję ziewać często ale nie mogę. :) No i robi mi się trochę duszno... bo wiecie jak to jest... oddychając co chwila robi się głęboki wdech a ja często tak nie mogę... miałam spirometrię, ale nie wiem czy jest ok, bo mama nie mówiła mi co powiedziała lekarka... możliwe, ze mam małą pojemność płuc bo nie ćwiczę za często... a powinnam sie rozciągać itp. Myślę, że joga by mi pomogła. :D Siedzi sie i się głeboko oddycha. ;)
-
Będzie wracać...? :O może i będzie... cóż, przeciwności nie da się unikać, ale może jakoś się uodpornię. I jak będą jakies problemy to... będę je od razu rozwiązywać... i nawet nie bedę myslec, ze ona wróci! Ona nie może wrócić. Nie pozwolę:( Bo to, że ona mnie dopadła jest wynikiem tego, że problemy długo trwały i się pogłębiały a ja NIC z tym nie robiłam! ...no ale w życiu będę je zwalczać... owszem, jak będą jakies stresujące sytuacje to będę sie denerwować na pewno... w mniejszym lub większym stopniu. Ale ja sobie o razu mówię, że nie mogę znów wejść w takie bagno... muszę wyleczyć sie i znów do tego nie dopuścić... co to by było jakby ona nękała mnie przez całe zycie w mniejszym lub wiekszym stopniu. :O To nie do wyobrażenia. Moja mama miala depresje ale z niej wyszła. I nie wierze, zeby znów zachorowała. Bo najgorsze ma za sobą. Ma prace i jest OK. Tak samo ze mną i z nami wszystkimi. Musimy wierzyc, że ona nas opuści, najlepiej na zawsze. Nie wytrzymałabym, gdyby nerwica siedziala caly czas we mnie ale czasem wyłączała sie lub zaczynała działać... chyba bym ze sobą skończyła. Z każdej choroby można wyjść i my wyjdziemy całkowicie z nerwicy. Musi tak być.
-
Najgorsze jest to, że te napady mogą się pogłębiać... cóż, trzeba zacząć działać... Wiecie co, ja Wam współczuję, to Wy naprawdę macie gorzej... bo macie tę nerwicę w takim pięknym okresie życia - 20 - 30 lat... z tego co tutaj się dowiedziałam to tyle gdzieś tak macie... no i też na pewno są tu starsze kobiety... no wiem, że mówi sie, że wspaniały okres to czasy nastoletnie... heh, każdy może uważać inaczej... może to dobrze, że zachorowałam teraz... bo teraz mogę się z niej wyleczyć i później mieć już spokój... trudno... nie cieszę się tym, ze mam 15-16 lat. Narazie muszę zmagać sie z nerwicą... Ale później, w wieku 19-20 lat kiedy już całkowicie sie od niej uwolnię, chcę zacząć nowe życie... Wiecie ja też sobie wmawiam jakieś choroby... ciągle mi sie wydaje, że te napady paniki to nie nerwica tylko jakaś poważna choroba... :O mam już tego dość, chce mieć świadomość, że to zwykła nerwica... czasem jak sobie leżę w łóżku to ciągle mi się wydaje, że zaraz znowu dostane jakiejś \"lękowicy\"... ;/ albo te uciski w czaszce, szumy uszne, nagle pojawiające się długie \"piiiii\" w uchu... :D też macie takie dźwięki w uszach? Albo jakieś kłucia w głowie, pieczenia i to tylko w jednym malutkim punkcie - to jest nerwica czy objaw niedoboru magnezu...?
-
a nie no... z tymi napadami lęków to chyba jednak już dawniej były... tylko, że wyglądały inaczej. Kołatania serca, wzrastający niepokój. A teraz to są tylko takie dziwne odrealnienia... zauważyłam, że podczas tego najpierw jest jakiś niepokój w głowie... i jakby płynie on przez ciało uciekając nogami i wtedy w stopach czuje jakby taki zimny pot... coś tak przepływa przeze mnie... to trwa raczej krótko... pare sekund. Takie nagłe "wystraszenie" się... ale ostatnio to kilkadziesiąt sekund miałam... taki spory lęk, jakbym zamknęła się w swoim świecie i bodźce z otoczenia do mnie nie dochodziły... cały czas tak samo nasilony niepokój, nie wiadomo skąd. :O I w głowie coś się dzieje... no trudno to opisać... ;/ Pytanie do dziewczyn, które też mają takie lęki: podobnie byście to opisały...?
-
Mieszkankalondynu, to Ty naprawde miałaś okropnie... jak tak można z własną córką postępować i lekceważyć jej problemy... :O nic dziwnego, że zaczęłaś się załamywać... Żeby jeszcze specjalnie źle odczytywać wyniki badań?? To jakieś chore! :O Hmm... co do mojej wizyty u psychologa... to ona mówiła, że moje lęki mogą być wynikiem dawnej sytuacji rodzinnej... problemy finansowe i takie tam... mama mi u psychologa przypomniała, (bo ja tego nie pamiętam!) że pod koniec 6 klasy podstawówki zaczęłam sie jakoś zamykać w sobie... i pani wychowawczyni to zauważyła... hmm no to faktycznie... poszłam do 1 gimnazjum... dodatkowo moje znerwicowanie pogłębiła ta klasa... no i jest gotowa nerwica... tyle, że te małe napady paniki pojawiły się niedawno. Czy to możliwe, żeby tak późno się ujawniły...? Jeszcze dodatkowo ta nerwica natręctw i w ogóle... to można powiedzieć że mam dwie nerwice. Nie wstydziłam się mówić pani psycholog o moich dziwactwach związanych z tymi natręctwami, no co, w końcu wiele osób ma takie natręctwa i często, że tak powiem, sobie z nich żartuje, no ale jednak... potrafią one lekko uprzykrzyc życie... :D Podobno wraz z wiekiem przechodzi... no ale lepiej to jakoś już leczyć... i mieć to z głowy... ach, ta ludzka psychika, tak łatwo może zrobić się w niej bałagan... :D ;)
-
Cześć Dziewczyny, strasznie szybko stron przybywa :D oj... moze jutro poczytam.... mnie dziś strasznie głowa bolała... taki pulsujący ból, nasilający sie jak wstane... Któraś z Was tak dziś miała? Może to zmiana ciśnienia? Ja to chyba meteopatką jestem... :O
-
dobranoc wszystkim, też idę...
-
aktualizacja - wiem o tym. Dlatego zdziwiłam sie... ale ona tylko zaproponowała... jest znajomą takiej pani psychiatry, u której kiedyś też byłam i która stwierdziła u mnie jakąś... depresję... :O To na pewno ona, jeśli już, by mi je zapisała... z resztą kiedyś zapisywała ale ja ich nie brałam... :O Ale ja w końcu sama się zdiagnozowałam... nie tylko, jeśli chodzi o nerwicę ale też o emetofobię. :) Podejrzewano u mnie... anoreksję. Pff... żeby aż tak się nie znać?? :O Lekarze powinni znać lęki, bo często imitują one choroby! :O Eeh... ;)
-
Tak siedziała ze mną... ;) wg mnie nie było potrzeby, żeby wychodziła. :) a czy lepiej...? Chyba nie. Może troszkę. Dodatkowo zdenerwowała mnie lekko... eeh... :O tylko mnie wkurzają takie pytania, wiem...
-
A ja dziś byłam u pani psycholog... mama cały czas siedziała w gabinecie... a ja długo sie zastanawiałam zanim coś powiedziałam... zawsze tak jest. :D Eeeh... jakieś leki mi proponowała... mówiła, że \"poczuje sie lepiej\". Ale ja niezrozumiałam tego... dla mnie najważniejsze jest to, by spełnić marzenia i dojść do wyznaczonego celu... do tej pory to ja zawsze bede chodzić przygnębiona. Nic mi nie pomoże. Moim problemem, na który nie pomoże mi żadne spełnianie marzeń jest moja \"niby nieśmiałość\", odcięcie od świata... no i te debilne napady paniki... oczywiście jeszcze nie tak duże. Jeszcze! :O to muszę wyleczyć psychoterapią... no i... ewentulanie leki. (Denerwują mnie niektóre skutki uboczne... są jakieś... beznadziejne :O) Dziewczyny, musimy wreszcie wyjść z tego bagna i zacząć normanie żyć... Widzicie, nerwica może podszyć się pod każdą chorobę... gdy jeszcze nie jest się pewnym, należy zrobić wszelkie możliwe badania, a jeśli nic nie wyjdzie, to chyba nie można mieć wątpliwości, że to nerwica.
-
Wiecie co... od pewnego czasu zaczęły mnie denerwować głośne, nagle pojawiające się dźwięki... przez to nie chodzę do kina bo często tak w filmach jest, że chcą trzymać widza w napięciu... cisza... cisza... i nagle coś głośnego. :D Od razu coś mi się dzieje... ale nie podskakuję, nie nie... :D Normalnie w czasie tego głośnego dźwięku lekko sztywnieję a głowa mi krótko drży, tak sekundę a później już ulga... teraz juz wiem, że do kina nie ma co chodzić, bo dla mnie, to ŻADEN odpoczynek tylko koszmar! ;] Od tego czasu siedziałam mocno w fotelu a głowę miałam wbitą w oparcie, ale to nic nie dawało... ja się tam męczę. Takie drżenia głowy mam też w stresujących sytuacjach, miewałam je często przy rozmowie z psychologiem (ostatnio miałam, jak stałam przed biurkiem nauczycielki, podczas gdy ona sprawdzała mój zeszyt... (cała klasa mnie na dodatek widzi...) och, tak baaardzo stresująca sytuacja... -_-) - to coś nasila się lub jest tylko wtedy, kiedy spróbuję popatrzeć na twarz osoby z którą rozmawiam itp. Dowiedziałam się, że to jest objaw fobii społecznej... zarejestrowałam się na forum o fobii społecznej i dowiedziałam się, że nie tylko ja tak mam...
-
Dziewczyny, a czy ta psychoterapia musi być grupowa...? Pewnie tam z kilkanaście osób na raz by było...? I to tak w sali się siedzi a psychoterapeuta z nimi gada? Tak to sobie wyobrażam. :D Wszyscy siedzą po turecku w kółeczku a psychoterapeuta między dwoma pacjentami i wszyscy gadają. :D Nie no, mam jakieś dziwne wyobrażenia...:)
-
Dziewczyny a Wy tak wmawiacie sobie choroby...? Jak macie jakieś nerwicowe objawy to uważacie, że to choroba? Np. jaka?
-
Dominok, o co ci chodzi...? Była u mnie ponad godzinę temu lekarka - koleżanka moich rodziców (często przychodzi nas odwiedzić nawet jak nikt nie jest chory :P) i mnie osłuchała, powiedziała, że jest ok... i najważniejsze, że temperatura już niższa. Nie mam zamiaru narazie nigdzie wychodzić bo się doprawię... posiedzę ze 3 dni... choć już tu świruję, chcę wyjść na świeże powietrze. :) A oczywiście los tak chce, że muszę zachorować na ferie a nie w czasie szkoły...:D A jeśli chodzi o wypowiedź ej ty-ty - to mysle, że ma rację, nie sądze, by tej choroby mozna było dostać od zwykłych nerwów... zwykle wydawało mi się, że mozna na nią zachorować mdlejąc. No nie...? W gronie znajomych moich rodziców były ze 2 takie przypadki. Osoby mdlały a później miały napady. Jedna jest starszą osobą i nie raz miała atak.
-
Cześć ;) koty za płoty, napisz to na meila...:) Jakoś nie miałam czasu wejść, siedziałam na innych stronach... ja sie rozchorowałam... jak zwykle koleżanka mnie całuje w policzek na pożegnanie... :D a ja zapomniałam, że miała końcówkę choroby... znowu wczoraj, zupełnie zapomniałam o chorobie i dałam tacie resztkę Nestei do wypicia... tata też zapomniał i wypił... w ciągu dnia temperatura wzrosła mi do 38,5... wzięłam tylko pół Ibumromu i narazie mam ok. 37. ;) Katar znikomy, jeśli już to taki od lekkiego załzawienia oczu... sama nie wiem czemu. A najgorsza jest ta upierdliwa chrypa, której jest masa! :O Na szczęście odkasłałam wszystko... a tak mi świszczało w płucach. Mam nadzieję, że szybko dojdę do siebie... dziś jestem strasznie zła na wszystkich... Wy też coś pisałyście, że ostatnio tak macie, nie...? Chodzę smętnie i na nic nie mam siły... choroba + nerwy... oba cholerstwa trzymają mnie w swoich sidłach i nie chcą wypuścić... jednak to pierwsze szybko mnie puści... pewnie już za parę dni... a to drugie mocno będzie mnie trzymać... :(
-
A czy przy leczeniu nerwicy wystarczą terapie i eliminowanie wszelkich czynników, które ją spowodowały czy leki zawsze będą konieczne...? Może to zależy od nasilenia tego choróbska? A nie myślałyście o hipnozie? Wcześniej o tym wspominałam ale jakoś nikt się tym nie zainteresował... ;) Podobno wystarczy kilkanaście spotkań i po kłopocie... aż trudno uwierzyć... ciekawe czy są jakieś \"skutki uboczne\" hipnozy... :O Ja już spadam... muszę wstać o 6, dobranoc! :)
-
zdrówko to Ty masz strasznie... :( to ja tak mocno nie mam... dziś pisałam próbny egzamin... dziwnie tak wcześnie sie zerwać i pisać od 8 na mocno oświetlonym korytarzu gdzie masa osób i martwa cisza... ;) taka mocna zmiana od ciemnego rana. :D I przez to byłam jakaś rozkojarzona... co chwila bałam sie, że źle się poczuje no ale dotrwałam... z koleżanką ostatnie wyszłyśmy. ;] Zdrówko, to musi być męczące... jak Ty nie wiesz, kiedy to Cie dopadnie... :O Straszne.
-
Zdrówko - wiesz, że ja też mam emetofobię... (ten lęk przed wymiotowaniem) jakoś niedawno się to u mnie pojawiło... przez to mam tak ograniczone menu... :/ miałam już o tym pisać, ale sądziłam, że nikt tego nie ma... na kafeterii jest topik o emetofobii. Jak tylko mi się niedobrze zrobi to lecę po aviomarin i parzę herbate... :O