Malibu-x
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Malibu-x
-
I w ogóle do wszystich się usmiecham :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D: i muszę już spadać, bo grubszy i chudszy wrócili :D:D:D:D:D:D:D:D:D Papatki!!! P.S. Może jeszcze zajrzę jak ich ululam.... ;););););)
-
Aha - Nadd ja :D też :D się :D uśmiecham :D o :D Fotki :D jakby :D co :D
-
Kurczę Fizz - w czym mam rację? Bo juz sie sama w moich zeznaniach pogubiłam :D:D:D:D:D:D:D:D
-
No to się Agosiu dużo u Ciebie ostatnio wydarzyło. Witamy biznesłomen całą gębą - i to sklepu, a nie tam, żadnego kiosku:):):) A pokojową się nie przejmuj - bo coś mi się zdaje, że ona wcale nie ma wyrzutów sumienia, choć to właśnie ona powinna je mieć. Łatwo mi pisać - tylko, że ja Cię rozumiem - mam to samo.... Ale fajnie, że masz w końcu tego neta w domku. Wiesz, też dostałam z firmy na pozegnanie srebrną biżuterię - to bardzo miły prezent. I dbaj o synka - współczuję Mu tej anginy. A ja tu dzisiaj siedzę, bo moje dwa chłopaki - mały i duży ( hihihi - chyba będę musiała zmienić powoli na grubszy i chudszy, bo Mlody nam rośnie jak na drożdzach - dopiero co przerósł mnie, a wczoraj jak stanął obok ojca, to się bardzo zdziwiłam - już prawie jest taki wysoki jak On ). No i oczywiście ja nie mogę prostą drogą do celu. A miałam napisać, że moje chłopaki grają dziś na hali sportowej w badmintona i dlatego ja mogę posiedzieć teraz tutaj i Wam trochę natruć :):):)
-
Agosia!!!! :D:D:D:D:D:D:D:D No nareszcie !!!!!! :D:D:D:D:D:D:D:D
-
No po prostu jesteście Kochane!!!! Macie u mnie po medalu z pyry za szczere i publiczne wypowiedzi, za podjęcie nie całkiem przyziemnych tematów a na dokładkę po \" czopce śliwek\". To takie stare powiedzenie mojej koleżanki , ten medal z pyry i czopka śliwek. Pamiętam , jak powiedziała to pierwszy raz w mojej obecności , dobrych parę lat temu, to skulałam się ze śmiechu na podłogę. Kurczę, nie mogę wypróbować tego smalcu na moją chorą nóżkę, bo tu nie ma słoninki :(:(:( Ale coś mi się zdaje, że Fizz i Whisky miały jakąś inną koncepcję na sposób teściowej hihihihi - tylko nie mogę wykombinować jaką...hmmmm Naddeczku - ale fajnie :D:D:D, jak już z Miłym na wesele do Jego rodzinki, to ino czekać na Marsz Mendelssohna na naszym topiku!!!! Wiem, może przesadzam, sorki - ale tak już ze mną jest. Różowe okulary i w świat, a że nieraz trochę zajdą brudem - nic to , ircha w ruch i dalej przed siebie. Rozumiem Cię, że trochę się obawiasz tych ciotek i pociotek - ale to tylko pierwszy moment i już będziesz miała z głowy. A potem Niech Żyje Bal.... A sukienka z opisu - śliczna. No dobra, idę już, idę..... Ale jeszcze tylko jedno pytanko: gdzie są Anka, Agosia i Róża? Dziewczynki!!! Bardzo proszę się odhaczyć i to jak najszybciej :):):)
-
Jednak zdolne z nas Dziewczynki - już Foleta nie musi się męczyć z ponownym pisaniem ( jak co niektórzy hihihihi). Whisky naprawde chcesz zadzwonić do tego Wrózbity - ja się przyznam, że nigdy w życiu nie byłam u żadnej wrózki i chyba nigdy sie na to nie zdecyduję. Nie zebym nie wierzyła, bo kto ich tam wie - ale ze strachu, że coś mi powie czego nie chciałabym wiedziec i potem wpadnę w obsesję z tego powodu i będę czekała na \"nieuchronne\". A co Wy o tym myslicie? A moze któras była i wyszła zachwycona i na dodatek się sprawdziło? Moze pogadamy na jakieś filozoficzne tematy hihihi, a nie tylko o zarciu, praniu i gotowaniu. (To jest szyfrowana wiadomosc dla wtajemniczonych - a jak ktoś nie wie o co chodzi i chciałby wiedziec to proszę o podanie z dwoma zdjeciami na mojego maila - a na pewno wytłumaczę :):):))No toś mnie Moniałku zaintrygowała.... nie daj się prosić i wal publicznie receptę teściowej... a co tam - może nam sie przydać:):):) Bo my coś ostatnio stękające i kwękające jesteśmy. Nie pisałam Wam co wczoraj wywinęłam - robiłam remanent w ostatniej niezbadanej górnej szafce w kuchni - wywaliłam wszystko na podłogę i stojąc na krzesle ryłam w najdalszych zakamarkach ( a to taka całkiem głeboka szafka). I w tym momencie zadzwonił telefon. Zeskoczyłam z gracją z krzesełka i uroczo wbiła mi się w stopę wtyczka - taka solidna, angielska z trzema grubymi i wielkimi bolcami. Dziś jak odprowadzałam małą do szkoły to wróciłam z krwią w bucie. Po prostu cała ja - jak nie pecherze na palcach to inny powód do kustykania. Ale nic to - wacik z maścią z antybiotykiem czyni cuda - po południu już opatrunek czyściutki. I muszę Wam coś napisać - po prostu byłam zszokowana!!! Dzisiaj ze szkoły dostałam kolejne pismo, oczywiscie formatu a A4 - ale .................................... napisane poprawną polszczyzną!!!! Mam więc dziś popołudnie wolne od słownika i idziemy do koleżanki, z której synkiem moja córka chodzi do jednej klasy. A co tam - trzeba rozchodzić nózkę hihihi. Wiecie - nigdy nie umiałam w szkole pisać streszczeń - i teraz sie to mści \" Czego Jaś....\"
-
A te małe kwadraciki to były: :):):):) Whisky czemu mamy Ci współczuć Kochana? ja tam Ci zazdroszczę. I zdania nie zmienię :):):)
-
Cześć Słoneczka!!!! Piszę w Wordzie, żeby znowu się nie zeźlić na siebie samą – bo nikogo innego nie ma w domu hihihi. Nie wiem czy zdążę, bo za pół godziny muszę iść po małą do szkoły – ale spróbuję. Spróbuję też mniej więcej odtworzyć to co pisałam wcześniej – może mi się uda ? No to jadę: A więc (wiem…wiem…) No to ja też nie byłam gorsza i polazłam do „wróżbity” przeczytać post Folety - no bo to przeciez było do nas , prawda? Widziałaś Foletko jak ktoś Cię fajnie skomentował ? :D:D:D A tak w ogóle to Ty się Dziecko nie męcz i nie pisz od nowa, tylko wejdź tam raz jeszcze , skopiuj i wklej na nasz topik. No chyba, że wszystkie nasze Dziewczynki już tam były i poczytały….Cieszę się, że humorki już wróciły i że pranie uratowane. Normalnie jak weszłam i zobaczyłam pod Twoim nickiem słowa: „mam dość” to myślałam, że pomyliłam topiki. Bo Ty zawsze potrafiłaś nas opier…., postawić na ziemi, pocieszyć a tu nagle…..Jesteś naszą etatową najsilniejszą osobowością, tak jak Malibu dowcipnisią – no ale nie zawsze tak jest – i dobrze – bo przeciez własnie po to mamy ten topik! Whisky zazdroszczę Ci troszeczkę tego kina ( książkę czytałam w zeszłe wakacje ) – ale bólu zatok to już nie. Współczuję – wiem jak niedawno MM się męczył. Wiesz co pomagało mojej przyjaciółce, która tez często cierpiała na tę przypadłość? Taki babciny sposób. Okłady z piasku morskiego umieszczonego w płóciennym woreczku i podgrzanego w piekarniku. Wiem, że wypisuje teraz głupoty, bo niby skąd masz teraz wziąć ten piach….kurczę, czemu żadna z nas nie mieszka nad morzem?..... ale to tak na przyszłość. Zaraz mi się przypomina, że sąsiad, przed moim wyjazdem tutaj, obiecał mi, że w przyszłym roku przyjedzie do nas w wakacje na urlop i przywiezie mi „tatowej ziemi” z naszego podwórka Trzymam go za słowo… Fizz jak dobrze, że tyle nam w końcu napisałaś. Martwiłam się już…i wiesz – ten telefon. Wybierasz się na ten kurs Tai Chi ? Fajnie opisali jego działanie na tej stronce, którą podała Whisky i fajnie, że masz go tak blisko. A basen to też niegłupi pomysł. To w październiku czekamy na pierwsze relacje. I od Whisky też. A z moją szkołą to jest tak, że zapisana już jestem ale muszę czekac na telefon, że mam przyjść na test. Moja koleżanka tez była na liście rezerwowej i jutro idzie już na pierwsze zajęcia. Mam więc nadzieję, że ja tez niedługo… Chociaż wczoraj znowu przeszłam przyspieszony kurs – mała co drugi dzień raczy mnie jakimiś pismami ze szkoły – z reguły formatu A4 , no to siadam i tłumaczę, tłumaczę…. No toś nam Moniałku pofilozofowała od samego rana Ale najważniejsze, ze jak spadniesz to dajesz radę zawsze go dogonić. I zobaczysz kiedyś Ci ta wytrwałość w dążeniu do celu pięknie zaprocentuje. A i kondycja jaka! A jak dzieciątko po iście afrykańskiej uczcie? Bo ja chyba w połowie trzeciego banana bym wymiękła…. Nic Mu nie jest? Nadd – wierzę w Ciebie Dziewczyno! Ty nie tylko kupisz w te półtora godziny sukienkę, ale i wszystkie potrzebne dodatki. Zresztą przy takiej figurze to nie będziesz miała problemu z dostaniem czegoś na siebie. Ja nigdy nie zapomnę jak kupowałaś sobie strój A uchylisz nam rąbka tajemnicy – czyj to ślub i czy idziesz na niego z Kimś Miłym i Ważnym? Wiem, wiem – jestem ciekawska, ale możesz te pytania potraktować jako retoryczne….I baw się bardzo, bardzo dobrze :D:D:D No, jeśli teraz skończę, to jeszcze zdążę wysłać przed pójściem po córcię. Ciekawe tylko czy mi całość wejdzie….
-
Dziewczynki!!!! Za chwilę z pewnego okna, na pewnym \"Różanym Wzgórzu\" (ładny mam adres, prawda?), na pewnej wyspie - wyleci laptok!!!! Znowu sierota siedziała pół godziny i pisała, żeby potem jakimś jednym pieprzonym guzikiem wszystko wysłać w kosmos, a nie tam gdzie miała!!!!! Czemu ja znowu pisałam na topiku, zamiast w Wordzie, skoro taka ze mnie sierota komputerowa?????!!!!! A jeszcze miało być jedno zdanie i \"wyślij wypowiedź\" brrrr... No to narazie już nic nie piszę, idę zrobić sobie kawkę, zajarać fajeczkę i wyzłościc się na własną głupotę! Trzymajcie się !!! Do potem
-
Czesc Ranne Ptaszki!!! Witajce Majóweczki!!! Na razie tylko macham , bo muszę wyszykować dzieci do szkoły. Miłego Dnia i Twardego Dna dla wszystkich {kwiat]
-
Cześć Słoneczka!!! Wczoraj nie pisałam, bo miałam sensacje zołądkowe. Przespałam prawie całe popołudnie. A do południa pojechaliśmy z MM na targ. Kupiliśmy trochę warzyw i owoców, m.in. truskawki. Były tak nieskończenie pyszne i słodziutkie, że rąbałam bez opamiętania - nawet zapomniałam o umyciu - i pewnie temu ten rozstrój żołądka....Oprócz tego kupiłam sobie jeszcze trzy sweterki i bluzkę trykotową - wszystko po funcie , a od męza dostałam bukiet czerwonych róż. Dzisiaj już czuję sie prawie dobrze, właśnie nastawiłam pranie i wpadłam Wam pomachać. Fizz i Whisky pisałyście wczoraj o takich pysznościach - mniam, mniam. Też uwielbiam kluchy i kluseczki - a najbardziej właśnie z ciasta ziemniaczanego. I zarówno na ostro jak i z owocami. Pychotka. Foletko wiem coś na temat takich teściówek - mam podobną. Ale teraz jestem daleko i jest ok. Chociaż ostatnio doszły mnie słuchy , że chwaliła się matce kolegi MM, jak to my mamy tu dobrze i nawet wie to, czego ja jeszcze nie wiem. A mianowicie, że ja już pracuję i opływamy we wszelkie dostatki tego świata hihihihi. Ot, życie....Wiem tylko, że będę kiedyś robiła wszystko, żeby nie być taką teściową dla partnerów moich dzieci. I oby mi sie to udało! No widzisz Moniałku jednak zawsze po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój. Cieszę się , że się dogadaliście z tym mieszkaniem. Ale pisz nam, pisz, jakie dalsze decyzje. Różo ponoć w Polsce są już jakieś karty na rozmowy zagraniczne, z tym, że tylko na telefon stacjonarny, ale to i tak jest jeszcze stosunkowo drogo. Tak jak pisała Foleta - to działa znacznie lepiej w drugą stronę - czyli syn musi się zorientować jak to jest. Są na pewno tanie rozmowy w weekendy, przez specjalny numer do Polski z komórek, albo można kupić za 5 funtów kartę na 10 godzin rozmów z tel. stacjonarnego. Anka Agosia Nadd - - odezwijcie się Dziewczynki!!! P.S. Sprawdzałyście pocztę? Coś Wam wysłałam.....
-
Fizz minęłyśmy się
-
Cześć Słoneczka Moje Kochane!!!! Dopiero znalazłam chwilkę, żeby do Was zajrzeć. Rano sobie pospałam, co prawda z przerwami, ale prawie do 10-tej ( w końcu trzeba odespać to całotygodniowe zrywanie sie bladym świtem hihihihi), potem , jak co sobotę wykonałam kilka telefonów do Polski. Koło południa wybrałam sie do miasta, miałam sprawy w banku i na poczcie - a wiecie jak ja mam wszędzie daleko :D:D:D A teraz mam chwilę bo później spodziewam się gości (hurra) więc wpadłam Wam pomachac. Moniałku bardzo dobrze zrobiłaś, nie sprzedawaj pod żadnym pozorem tego mieszkania na wyjazd do Anglii, lepiej je wynajmij ale nie sprzedawaj. Tym bardziej, że z MM różnie sie układa - musisz mieć zabezpieczenie w razie czego i musisz mieć dokąd wrócic , gdyby coś nie wypaliło. Tak jak pisała Foleta ja moje w Polsce też trzymam i nie zamierzam sie go pozbywać. A jeśli wszystko dobrze się ułoży to sprzedasz i będziesz miała już dużą część na kupno domu tutaj. Whisky - dzieki za zdjęcia. Normalnie jakbym Cię już gdzieś widziała hihihihi. Fizziaczku a co u Ciebie? Tak malutko nam piszesz.....Martwię się troszkę..... Foleta Anka Agosia Nadd Róża
-
A Foletka była - ale tylko rano po dziewiątej :):):)
-
No tak Whiskuś - musimy się znowu spoykać ..... to kiedy przyjechać :D:D:D
-
O kurczę!!! Zagladałam 10 minut temu i nie pokazało mi ostatniej strony :( A Ty Moniale nie pisz tu jakichś głupot o zanudzaniu , tylko gadaj co się dzieje! Bo jeśli to jest coś czego chciałaś, ale jeszcze nie teraz to chyba nie jest to nic złego :) Nadd - a jednak - jam też mała i grubiutka hihihi. Dobrej nocy i kolorowych snów Majóweczki
-
A tak swoją drogą to dzieciaki są nieprzewidywalne - do Wawy nie szło Go wołami zaciagnąć, a dwa tysiące kilometrów - luzik :):):) Może dlatego, że całą rodziną..... Może wszystko sie jeszcze ułozy i wyprostuje..... Zyczę Ci tego z całego serca. Buziaczki Fizziaczku - co tam? Skrobnij nam troszeczkę....please :)
-
Moniał a Twój synuś ile ma lat - tez mi wyleciało :( a moje notatki zostały w domu :(
-
Witajcie Dziewczynki!!! Fizziaczku jak możesz nas prosić, żebysmy się nie martwiły - przecież to niewykonalne!!! My tu jak stare, dobre małżeństwo - na dobre i na złe. Moniał ma rację - najgorsze jest to, że mieszkamy tak daleko od siebie :(:(:( Wiesz Moniałku - z dziecmi to zrobilismy tak, że całe zeszłe wakacje tu byłam z nimi u MM i potem spytalismy ich o zdanie - no i chcieli sie przeprowadzić, więc poszło bezbolesnie. Własnie dzisiaj Młody prosto ze szkoły pojechał do kolegi z klasy - dośc daleko - ponad 20 mil - i ok. 20 MM ma po Niego pojechać. Ale widzę, że tu coraz więcej Majówek myśli o wyjeździe - fajnie , nie będziemy takie same dwie sierotki z Foletą. Różo dzięki za fotki - przystojnych masz synów - i chyba podobni do mamy. A który wyjechał - ten , który był na zdjęciu z dziewczyną? Tak? Jeśli tak źle masz w tej pracy, a syn chce, żebyś przyjechała to może powinnas spróbować... Whisky a Ty też szybciutko zakopuj smuteczki i powywalaj ze swojego otoczenia te wszystkie wampiry emocjonalne! Nadd mam nadzieję, że mimo, że mam podobne pomysły do Twojego szefa to nie jestem do niego podobna - nawet jeśli jest b. przystojnym facetem hihihi. i dla wszystkich :D:D:D
-
Na pewno macie mnie dośc na pare dobrych dni....:D:D:D
-
Foletko! Pytałaś kiedyś tam, czy przyda mi się tutaj moja szkoła masażu. Podejrzewam, że pewnie tak, bo jest duże zapotrzebowanie na tego typu usługi. Ale na razie mam wielką barierę do pokonania – język!! Masażysta bywa , podobnie jak fryzjer czy kosmetyczka, powiernikiem swoich klientów – tych stałych oczywiście. Jego zadaniem jest, oprócz masażu także zabawianie klienta/pacjenta rozmową…. I tu jest pies pogrzebany. Więc jeśli masz chwilkę wolną to ucz się , ucz i jeszcze raz ucz angielskiego. Ja muszę przyznać się bez bicia, że trochę zaniedbałam ten kurs, na który chodziłam jeszcze w Polsce. Miałam trochę za dużo na głowie – praca, dzieci, szkoła, ta dodatkowa księgowość dla byłych wspólników MM…. I chyba prowadząca była zbyt mało wymagająca. Suma sumarum nie nauczyłam się zbyt wiele i teraz jest dość ciężko. Chociaż pomału zaczynam łapać i w prosty sposób się dogadywać. Nie wstydzę się już, gdy inaczej nie da rady, wyciągnąć słownik i nawet pokazać palcem dane słowo, jeśli nie potrafię go wymówić. Więc rób kochanie wszystko co się da, żeby nauczyć się jak najwięcej jeszcze w Polsce. Ja to mam tu przyspieszony kurs angielskiego, że względu na szkoły dzieci. Non stop przynoszą jakies pisma informacyjne, pisma do wypełnienia, pisma do podpisania i oddania w szkole. Obkładam się więc słownikami i tłumaczę, tłumaczę, tłumaczę. Fakt, że jednak trochę mi pomaga to co pamiętam z kursu, ale i tak zajmuje mi to dużo czasu. Ale najważniejsze jest, ze daję radę. Wczoraj podsunęłam znajomym, którzy znają dobrze jezyk, to co sobie sama w bólach przetłumaczyłam – i było dobrze!!! Może nie dosłownie, ale sens był ten sam. A więc Kobieto! Damy radę!!! Tylko ciutkę większym kosztem!!!! Wiec bardzo proszę – nos w angielski :D:D:D:D:D:D:D Ło matko!!!! Rozpisałam się jak Orzeszkowa, a ja muszę jeszcze lecieć przed odebraniem córci ze szkoły do banku!!!!!!! No to lecę!!! Buziaczki i papatki!!!!!
-
składam Wam szczere wyrazy współczucia.....
-
Zaglądam - a tu taki krótki pościk (hihihi) i co widzę: necik znowu niedozywiony i zezarł mi kawałek mojej powieści!!!! Ale ja już go przechytrzyłam, mam dalszy ciąg w Wordziku i mogę go dokleić - co niniejszym czynię> .....Jej znajomośc literek , cyferek i liczenia jest tu wystarczająca. Najbardziej mnie cieszy, że lubi chodzić do szkoły, że jak z Nią idę to co chwila jakaś dziewczynka woła za Nią „ Hello Se:a” i mnie również się kłaniają. I wcale nie jest tak bardzo zżyta z tą polską koleżanką – lubi Ją i owszem, ale wiecej mi nadaje o angielskich koleżankach. Tak, że kamień z serca. U syna w collegu z kolei to już wyglada prawie jak na studiach. Każdy uczeń ma indywidualny plan lekcji, zgodnie z którym chodzi na wykłady. Jest kilka przedmiotów obowiązkowych , takich jak m.in. jezyk angielski, matematyka, blok biol-fiz-chem., W-F a z pozostałych kilkunastu musi wybrać cztery , na które sam chce uczęszczać. Jutro musi się zadeklarować i dostanie swój „rozkład jazdy” bo na razie , przez te pierwsze dwa tygodnie jest „ podłączony” pod plan kolegi – Polaka ( ufff – też na szczescie Mu się udało, że ma Polaka w swojej grupie wiekowej). Jest już zdecydowany na informatykę, historię i biznes-coś-tam ( symulują komputerową prowadzenie własnej firmy), przymierzał się do hiszpańskiego, bo francuski mu nie leży, ale wyperswadowałam mu na razie drugi jezyk – bo przede wszystkim musi się uczyć angielskiego. Sama jestem ciekawa na co się zdecyduje. Myślał o dodatkowym W-F, ale Mateusz oświecił Go, że to są wykłady teoretyczne – anatomia, itp.,itd… No ale już dzisiaj będę wiedziała, bo na jutro musi się określić. A w ogóle to trochę narzeka ( mój leń patentowany!!! ) , ze chwilami to mu się nudzi w szkole i po całym dniu zajec nie jest tak zmeczony, jak po jednej godzinie w starym gimnazjum. Sama nie wiem czy to dobrze czy źle?
-
Nie wiem od czego mam zacząć... Mam trochę zaległości - i w pisaniu i we włączaniu się w Wasze dyskusje.Ale chyba nie będę się zbytnio cofać, tylko pójdę do przodu. Muszę jednak zabrać głos, jeśli chodzi o książki. Też uwielbiam czytać, przeczytałam już wszystko co przywiozłam ze sobą. Wyciągnęłam od bratanka książki, które on zabrał z Polski i też ambitnie przeczytałam, chociaż były zupełnie nie w moim stylu - Hrabal i Konwicki - znacie? no to nie czytajcie :):):) Ale na bezrybiu i rak ryba. Z dzieciństwa pamiętam, że uwielbiałam \"Dzieci z Bullerbyn\", baśnie Andersena, \"Tomki\" Szklarskiego i rudą Anię także, a nawet jej córkę Rillę ze Złotego Brzegu. Później pokochałam Siesicką - a zwłaszcza \"Jezioro Osobliwości\", i \"Bethoven i dżinsy\", często wracałam do \"Con amore\" ( kurcze zapomniałam autora :( ) no i podobnie jak niektóre z Was zaczytywałam się Chmielewską ( Fizz polecam na smuteczki - pisze dokładnie w stylu takich wariatek jak my hihihi). I pewnie nie uwierzycie, ale w zeszłym tygodniu, na stare lata, pierwszy raz w życiu przeczytałam \"Małego księcia\". Ciekawe jak to się stało , że nie zrobiłam tego wcześniej?!... Brakuje mi tu bardzo polskich książek, czasopism. Muszę się zorientować czy nie ma gdzieś tutaj polskiej biblioteki. Może przy jakimś „Kole polskim” lub polskim klubie. Fizz mi podrzuciła pomysł, jak rozmawiałyśmy przez telefon, żeby założyć jeśli nie ma. Ale to chyba ponad moje siły. To by było tyle jeśli chodzi o słowo pisane. Na temat grzybków się nie wypowiadam – bo nie zbieram i nie znam się. Zaprawy robiłam kiedyś – ale to już tak dawno, że chyba nieprawda…Ale robię głęboki ukłon w stronę naszych pracusiów – Anki i Fizz:D:D:D Wiesz Anuś, też mam kilka koleżanek, które chętnie by spróbowały swoich sił zagranicą – ale mają hamulec podobny do Twojego – ich mężowie. TM ma w Polsce dobrą , dobrze płatną i satysfakcjonującą pracę, więc się nie dziwię, ale te znane mi rodziny ciagną od 1-go do 1-go, ale panów wołami nie wyciągniesz. Wiem, że jest to trudna decyzja, wiem, że wielu Polakom się tu nie udało – na wielu dworcach większych miast są polskie „noclegownie”. Ale mam nadzieję, że nam się uda i że kiedyś nasze dzieci będą miały lepsze życie. Bo tak naprawdę, to nasza decyzja była podjęta głównie z myślą o ich przyszłości. Czas pokaże… Whisky cieszę się, że udało się „spotkanie po latach”. Myślę, że już lepiej się czujesz. A czemu tak jest, że rzadko organizuje się takie imprezy? Po prostu – proza życia: dom, dzieci, rodzina, praca, obowiązki….Może teraz, jak dzieci już dorosły warto wrócić do takich zwyczajów? Durne pytanie – jasne, że tak. Fizziaczku a co Ciebie tak mało ostatnio? Też dopadła Cię alergia na kompa? Czy też mam być zazdrosna, tak jak Foleta, o Twój las i grzybki, które odciągają Cię od nas? A jak Twoje „sprawy”? Masz już jakieś wyniki badań, jakieś konkrety? Pamiętasz co Ci mówiłam? Będzie dobrze :) Nadd cieszę się, że udała się wizyta u chrześniaka. Ty mi coś podpadasz ostatnio :):):) Tajemniczy i Miły Ktoś, a teraz budzą się instynkty macierzyńskie. Super, zajefajnie. A słyszałaś o takim przypadku, że dziewczyny poznały się tak jak my na jakimś topiku i gdy jedna z nich wychodziła za mąż, to reszta w wielkiej tajemnicy przed Panną Młodą, skrzyknęła się i przyjechała jak jeden mąż na ślub? Wychodź za mąż dziewczyno!!! Co masz mieć lepiej od nas? Hihihi Moniałku, a co tam u Ciebie dziecko? Rozmawiałaś już z Panią swojego pierworodnego? Najbardziej się cieszę, że macie z TM takie samo zdanie, jeśli chodzi o Wasze Skarby. ( Hihihi – zajrzałam przed chwila na topik – kurczę Monia masz rację, że ja prawie książkę piszę , a jej roboczy tytuł to:„Pamiętnik Malibu pod egidą Elżbiety II ” Całe szczęście, że to nie ja będę musiała to przeczytać!!!hihihi. Różo jak tam w pracy? Przywykasz pomału? Przykro czytać, że takie jeszcze skąd inąd małe dzieci potrafią tak się odnosić do Wychowawcy. Trudno mi to sobie wyobrazić… Agosiu! Nasza Biznesłomen! Napisz nam czy Twój biznes ruszył już pełną parą? Pewnie tak i jesteś bardzo , bardzo zabiegana. Dzieciaczki zdrowe? Skrobnij nam co nieco… Foletko, a dla Ciebie za chwilę napiszę osobny post, coby Dziewczynki nie musiały się męczyć czytaniem – no chyba, że będą chciały :):):) Aha – jeszcze Wam napiszę, że z moją szkółką w dalszym ciągu nic nie wiem. Jest tak dużo zgłoszeń, że „natenczas” nie ma miejsc. Zastanawiają się nad otwarciem jeszcze jednej klasy. Aczkolwiek wiedzą też z doświadczenia, że w pierwszych tygodniach część ludzi się wykruszy…Mam więc cierpliwie czekać na telefon…. Natomiast u dzieci ok. Mała chodzi do klasy trzeciej a syn do dziesiątej. Nie wiem jak oni to tu obliczają, ale istotne jest to czy urodzili się przed czy po 31 sierpnia. Jeśli są z początku roku to rozpoczynają edukację wczesniej. Ale system nauczania jest diametralnie inny niż u nas. U nas w trzeciej klasie syn miał już ułamki, a tutaj na razie mnożenie i dzielenie w zakresie 20. Fakt, ze musze trochę sama małą pouczyć, bo ona przecież w Polsce skończyła „zerówke” , ale Jej znajomośc literek , cyferek i liczenia jest tu wystarczająca. Najbardziej mnie cieszy, że lubi chodzić do szkoły, że jak z Nią idę to co chwila jakaś dziewczynka woła za Nią „ Hello Se:a” i mnie również się kłaniają. I wcale nie jest tak bardzo zżyta z tą polską koleżanką – lubi Ją i owszem, ale wiecej mi nadaje o angielskich koleżankach. Tak, że kamień z serca. U syna w collegu z kolei to już wyglada prawie jak na studiach. Każdy uczeń ma indywidualny plan lekcji, zgodnie z którym chodzi na wykłady. Jest kilka przedmiotów obowiązkowych , takich jak m.in. jezyk angielski, matematyka, blok biol-fiz-chem., W-F a z pozostałych kilkunastu musi wybrać cztery , na które sam chce uczęszczać. Jutro musi się zadeklarować i dostanie swój „rozkład jazdy” bo na razie , przez te pierwsze dwa tygodnie jest „ podłączony” pod plan kolegi – Polaka ( ufff – też na szczescie Mu się udało, że ma Polaka w swojej grupie wiekowej). Jest już zdecydowany na informatykę, historię i biznes-coś-tam ( symulują komputerową prowadzenie własnej firmy), przymierzał się do hiszpańskiego, bo francuski mu nie leży, ale wyperswadowałam mu na razie drugi jezyk – bo przede wszystkim musi się uczyć angielskiego. Sama jestem ciekawa na co się zdecyduje. Myślał o dodatkowym W-F, ale Mateusz oświecił Go, że to są wykłady teoretyczne – anatomia, itp.,itd… No ale już dzisiaj będę wiedziała, bo na jutro musi się określić. A w ogóle to trochę narzeka ( mój leń patentowany!!! ) , ze chwilami to mu się nudzi w szkole i po całym dniu zajec nie jest tak zmeczony, jak po jednej godzinie w starym gimnazjum. Sama nie wiem czy to dobrze czy źle?