whisky-x
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez whisky-x
-
Ty masz rację Foletka:D
-
Cześć Dziewczynki Malibu co się stało? i jak najszybciej wyzdrowiej! Fizz u mnie też padał śnieg i tak jak w Anglii zaraz sparaliżowana komunikacja, do tego znowu - kolejny rok! - remontowana ta sama główna ulica. Powsadzałabym tych matołów, albo najlepiej postawiła do regulacji ruchem na ten czas! Zawsze też mam ochotę wsadzić projektantów ulic Ursynowa, bo tu to dopiero wariatkowo. Nie sposób znaleźć adres, bo domy wzdł uż należą do innej ulicy, w dodatku w osiedlach nie ma ulic, tylko jakieś kręte ścieżki. No ale juz chyba o tym kiedyś pisałam. Widać bojowo nastawiona jestem. Eh.... A miałam tylko pomachać. :o
-
Foletka:) wczoraj byłam strasznie śpiąca, nie wiem co to było, połozyłam sie chyba po siódmej, natychmiast zsnęłam, ale ok. dziesiątej obudziła mnie córka. Jak już wstałam to upiekłam ciasto drożdżowe, które ponad dobę czekało w lodówce;) i tak mi zeszło kilka godzinek. No ale dziś już czuję sie wyspana, no i to słoneczko. Miłe to co piszesz o tamtym kościele.
-
Skopiowałam fragment artykułu, też nad tym rozmyśłałam. U nas wyraźnie nie widać wróbli, które zawsze harcowały w tujach. Za to sroki są widoczne, bardzo je lubię, ale ich drapieżności nie! - Sroki. Przed wojną w Warszawie nie było ich w ogóle. W latach 60. na warszawskim Śródmieściu żyło dosłownie kilka srok, a dziś mieszka tam co najmniej półtora tysiąca par. Podobnie jest z wroną, która zjawiła się w Warszawie trochę później. Obecność wrony to coś zupełnie nowego, bo wrony to prawie drapieżniki, a w mieście drapieżników jest bardzo niewiele. Drapieżniki bardziej boją się człowieka. Mówimy o gatunkach, którym się w mieście powiodło. Ale nie wszystkim zwierzętom miasto służy. Ptakiem, którego liczebność w Warszawie wyraźnie spada, jest wróbel. - To prawda, ale dotyczy to nie tylko Warszawy. Podobnie, a nawet gorzej, jest w Londynie czy Hamburgu. W Londynie liczba wróbli w ciągu 20 lat spadła aż o 80 proc. Dla Warszawy nie mamy jeszcze dokładnych danych. Ale i bez żmudnych naukowych obserwacji gołym okiem widać, że wróbli jest mniej. Kiedyś jesienią i zimą można było obserwować, jak wróble zbierały się na nocleg w stadach liczących setki, a nawet ponad tysiąc sztuk. Teraz widuje się grupki liczące góra sto osobników. Dlaczego? - Po pierwsze, dorosłe mają coraz większy kłopot z karmieniem piskląt. Rodzice mogą jeść chleb, natomiast dzieci muszą karmić owadami. Po drugie, młode wróble są teraz często zabijane przez sroki i wrony. Warszawa i inne polskie miasta coraz bardziej się rozbudowują, zagęszczają, w wolne miejsca wstawia się plomby. Czy los miejskich roślin i zwierząt na dłuższą metę będzie taki jak wróbli? - Mam nadzieję, że nie. Choć jeśli chodzi o Warszawę, to warunki przyrodnicze rzeczywiście pogarszają się z roku na rok. Uszkodzono korytarze ekologiczne, zniszczono filtry nawietrzające. Choćby takie osiedle Eko przy Polu Mokotowskim. To był filtr nawietrzający centrum miasta zaplanowany jeszcze w latach 30. zeszłego stulecia. Warszawa, niestety, marnuje swoje wartości przyrodnicze. Od 1962 do 2000 roku w Warszawie osiedliło się lub znacznie zwiększyło swój stan 23-30 gatunków ptaków. W Londynie od 1977 roku, czyli w znacznie krótszym okresie, osiedliło się 49 gatunków. W tym samym czasie w Warszawie ubyło 30 gatunków, a w Londynie 18. Nie przeraża Pana wizja, że za sto lat w miastach będą wyłącznie sztuczne trawniki, kwiaty będą rosły tylko w doniczkach, a ptaki śpiewały w klatkach? - Jestem optymistą i uważam, że koegzystencja miasta i przyrody na dłuższą metę jest możliwa i nieuchronna - jeśli nie chcemy mieszkać na betonowej pustyni. Obserwuję z radością, że kultura ekologiczna Polaków wzrasta. Polakom co prawda jak wszystkim Słowianom bliższa jest kultura humanistyczna niż przyrodnicza. O ile wstydem jest nie znać nazwisk znanych aktorów czy pisarzy, o tyle nikt się nie wstydzi, że nie umie odróżnić dębu od klonu. Ale to się zmienia. W tej chwili kilka tysięcy Polaków bawi się w obserwowanie ptaków. Mam nadzieję, że nasza świadomość ekologiczna będzie nadal wzrastać i w efekcie nauczymy się tak urządzać miasta, by były przyjazne przyrodzie.
-
To ja tez życzę miłego dnia:)
-
Dzięki Dziewczynki, zdjęcia super, aż sie uśmiechnęłam. Chyba już dzisiaj nie dojdę do siebie, najchętniej już bym poszła spać, tylko, ze wstanę w nocy i jak zwykle będę buszować. Monia co za sos, czy ja już całkiem nie nadążam. :o na razie.
-
Monia:) za mną chodzi fasolka po bretońsku, chyba wreszcie zrobię! A ja nie mam fotek Foletki, pewnie wysłała na pocztę tlenową , a ja teraz nie mam tlenu, mogłybyscie mi przesłać? proszę...
-
Cześć, wczoraj bylismy na imieninach. Jak dojdę do siebie, ale nie z powodu imienin;)to napiszę.
-
A czemu to \"Pijaństwo\" z takim szacunkiem?;) Ja to dopiero po dwóch kawach dzisiaj funkcjonuję. Kino przełozyłyśmy na czas nieokreslony. Wezmę sie chyba za jakiś obiad, raczej już na jutro.
-
Foletka ja też Cię nie pocieszę, będzie chwilami lepiej, ale długo jeszcze będą się kłócic. I ciekawe, że tak to na nas działa, a przecież i tak się kochają. Czyli chyba po prostu nie trzeba się tak przejmować. Cioteczna siostra moich dzieci powiedziała, że przestała się bić(!) z bratem kiedy uswiadomiła sobie -namacalnie- jego przewagę. Po prostu juz nie chciała ryzykować, więc z czystej kalkulacji(a jest wyjątkowo wyrachowana) kłótnie się skończyły. Miałam iść z koleżanką do kina, ale jakoś mi się odechciało. Byłam w sklepie, nie jest tak źle(odpukać!!!). Ania, teraz to już zleci błyskawicznie. Fizz łączę się z Tobą w lenistwie, gotować mi się nie chce.
-
Nadd, a czemu? pracujesz dzisiaj? Fizz, he he, nie liczyłabym za bardzo na to.:) Fizz i Szanowna Reszta, skąd to skojarzenie??! chodziło mi o to, że tak przeszłam z poważnego tematu Fizz, na mniej poważny -dolegliwości krowy.. Tez mi sie nie chce za bardzo nic robić, ale muszę wyjść na taras i pozbierać ten bałagan żeby Emma nie wybiła szyby. A gotować mi się wcale nie chce. I w domu specjalnie porządku nie widać.
-
Cześć Dziewczynki, najpierw nie mogłam zasnąć, a teraz zaspałam, a miałyśmy jechać z córką na badania, tzn. ona. Najpierw obudził mnie kot tymi swoimi mraukami o 7.00, a później na chwilę zasnęłam.. Synuś jedzie do Birmingham, ma sie gdzie zatrzymac, mam nadzieję, że znajdzie pracę. Wszystko było w ostatniej chwili, taka nagła decyzja i propozycja. Marzył od dawna, ale tak się to odsunęło w czasie. Teraz już chyba nie tak wesoło, bo dziewczyny płaczą, ciekawe ile chłopcy wytrzymają. Nie muszę mówić, że do ostatniej chwili nie był spakowany, ze latałam jak wariat, i że wszystko było nie do załatwienia, wszystko nie działało, np. wyrobiona nowa karta kredytowa. Juz sie zastanawiałam, że muszę mieć jednak tę chorobę, przy której się przeklina, no bo do tej pory jeszcze na ulicy /publicznie/przy ludziach nie klęłam.. :o U mnie pada. teraz to by mozna było pospać spokojnie, ale kotka znowu ma fazę.
-
Ania, Nadd:) jestem padnięta po tych wszystkich emocjach i przeżyciach, więc też idę spać. Jutro sie ustosunkuję, jak nie zapomnę. ;) Albo wstanę w środku nocy całkiem wyspana.:o
-
No to dzisiaj mamy wszystkie dzień porządkowy:) trochę porobiłam też. Aha, Foletka ciągle nie mogę dojść do Twojego pytania, bo jak tak zacznę sie ustosunkowywać to albo zapomnę, albo nie starczy sił;) otóż moje chlopaki jadą do Anglii, a w zasadzie już dojechały, bo już się przeprawili promem. Trochę odsapnęłam, bo wszystko w biegu i \"po schodach\", no i denerwowałam się tą długa podróżą. Tzn. synuś z kolegą trochę tam zostanie, a M wraca, pojechał jako \"zmiennik\" - kierowca, bo kolega nie ma prawa jazdy. Autko zostaje, jeśli znajdą pracę to trochę pobęda. Nerwówki trochę miałam, bo jak tak puscic chłopaków samych. Fizz jak tak przeczytałam to od razu mi się nasunęło to co starozytni mówili o jelitach, ze to korzenie naszego ciała, organizmu, ze wszystkie choroby biorą się z jelit. czyli wpływaja tez na psychike i odwrotnie. No i popatrzcie, że krowy mogą miec takie chimery( to wcale nie a`propos Fizz:) ), toż to jak kobiety, prawda Nadd?
-
boi się tylko odkurzacza, podobieństwo jest pewne, jako, że ja nie przepadam za sprzątaniem.;) Właśnie powinnam się zabrać, bo tak sobie obiecałam.
-
tak się zastanawiam czy mój kot jest mądry, czy raczej głupi, bo to ze sie nie ruszy ze schodów( na górnym przedostatnim schodku jest najlepszy punkt obserwacyjny) i kilka razy kazdy z nas omal sie nie zabił usiłując go nie stratować, świadczy raczej o głupocie. No moze kocim(bo w sumie to raczej pies) uporze. Ten kot(=pers) jest odważny, ale przede wszystkim bardzo ufny i dlatego naraża się na niebezpieczeństwo. Mądrzy ludzie tak pisali. Gdybyśmy miały podobne cechy to ona musiałaby byc furiatem, a tylko trochę niepokoju po niej widać. Mnie natomiast przydałby się jej charakter.:)
-
melduje się obywatelka whisky:) jak rozkaz to rozkaz. Ale co z tymi dezerter(k)ami? Zsuszone starowinki to chyba jednak jeszcze gorzej. Nasz nielubiany wygrzeczniał strasznie i przez to, to juz całkiem beznadziejny. Włazi w d.... tej wysuszonej jednej i drugiej , i podlizuje się tam gdzie trzeba. Prawda Fizz? Ostatnio nie oglądam. Wiesz Monia, ze nasz komp musiał isć na śmietnik po tym jak pouzytkował go pewien miły kolega przez kilka dni. Tylko troche kłopotu było, bo tak to juz się prosił wymiany. Co innego u Ciebie. zaraz dokończę, bo musze szybko cos zrobić.
-
Monia, Fizz o was tez myślę, ale później popiszę.
-
Foletka, ja nieprzytomna jestem, ale juz doczytałam, że to M.:)
-
no i poszły jednak
-
i jeszcze telepatia! wszystkie o tym samym.:) Zdaje mi się, że widziałam też już w marketach. Herbatę.