whisky-x
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez whisky-x
-
Cześć Moje Kochane Dziewczyny już jestem, w szoku termicznym rzeczywiście i bardzo zmęczona po podróży, raczej otumaniona. Przeczytałam Was na szybko, bo bardzo się za wami stęskniłam, później jeszcze raz to zrobię na spokojnie.:) Pominęłam czerwony wpis, moze później zerknę. Teraz trochę wskoczę do łóżka. Kocica przyszła się poprzytulać, bardzo była zdziwiona jak nas zobaczyła. W domu ziąb niesamowity, próbujemy rozgrzać trochę te ściany. Było bardzo fajnie, potem napiszę więcej.
-
Dziewczynki moje kochane, jutro już lecimy, więc się teraz żegnam na tydzień. Nie muszę Wam mówić, że jestem nieprzytomna - cokolwiek to znaczy :D po słowacku, ale już spakowana, tzn. ja i M, dzieci raczej nie bardzo. Ale nie zaglądam. Córka pracowała dziś cały dzień, bo jej szef nagle sie obudził z ręką w nocniku. Niedawno wróciła i tez ledwo dycha. ja zostawiam pełną lodówkę i zamrażalnik dla opiekuna. A może kocisko się lepiej spisze przy obcym.:o Aha, lecimy do Tunezji, może trochę odpocznę po tym maratonie. Trzeba się najpierw napracować żeby móc odpoczywać. ;) Trzymajcie się i za nas, i dużo piszcie, będę tęsknić.
-
O fajna, taka picassowata. :) Tylko łagodniejsza. U mnie żadnego słońca.
-
Tylko suche. :( to i tak dobrze, co? A co/kto to jest Yuato? Picasso wpisałam w Google/grafikę. Wszyscy zwalają na mnie swoje kłopoty, i już się etatowo zamartwiam. Co usłyszę, nawet o obcych, to już mnie przytłacza.
-
Ty wstałaś Fizz, kiedy ja poszłam spać, z tym, że obudziłam się już dwie godziny temu. :o Wcale nie jestem wyspana, a tyle mam roboty. Ech.. Aha, Picassa z reprodukcji, tzn. wydrukowany z netu, sam w sobie jest jakby wzorem. Prawda? Nie wspomnę już o niespodziankach, a na wieczór przygotowałam czyściutką kuwetę. Co ja mogę powiedzieć -echhhhhhh... Może to dlatego, że jak korzystała z kuwety to od razu jak najszybciej wywalałam te niespodzianki, żeby uniknąć zapachów. I może pomyślała, że po prostu nie wolno? Dziś odwrotnie - wrzuciłam to wszystko do kuwety i wyglądała na zdziwioną. A może to z powodu zmieniania żwirków? Przepraszam, ze tak piszę od rana, ale... :o Nadd miłej pracy.:)
-
No teraz to po prostu kochana jesteś Monia. :D:D Jak tu przyjedziesz to Ci ją dam na trochę, co byś się nacieszyła. Ale jak tak rozmyślasz to ze wszystkimi szczegółami?;) nie muszę Ci opisywać? I nie licytujcie się która bardziej nienormalna, bo ja też do tej grupy należę. Fizz, to jasne, że pogoda jest wszystkiemu winna. :D dziś pada i znowu zaczyna mnie okrutnie boleć głowa i nic się nie chce. Pranie upchnęłam w pokoju. Fizz, szkoda z tym lekarzem, ale może coś się zmieni jeszcze, albo w ogóle nie będziesz go potrzebowała? Nie zamartwiaj się na zapas.
-
O rety Monia :o skąd ja to znam... Tylko, że raz jak tak zmiękłam i zmieniłam zdanie, to ciagnęło sie to za mną przez wiele lat i straty były duże. I jeszcze teraz mam na pewno przysłowiowego wroga. No ale to był jeden raz, bo wiele innych pewnie było OK skoro mi się nie skojarzyły. Nic Ci Monia nie poradzę, tak jak Twój M. Z jednej strony... a z drugiej strony... U nas dziś pochmurno, jak ja wysuszę te prania, wczorajsza werwa już mi przeszła w związku z tym. Ale miłego dnia Dziewczynki, to może i mój taki będzie. Nadd fajnie, że w pracy OK. :) A jak się spało, a raczej wstawało w nowym pokoju? Raźniej w tych pomarańczach?
-
No, córka mi mówiła, fajnie się trzyma, prawda? To i Rodowicz pewnie coś koło tego? Nie oglądałam, bo w tym samym czasie jest film, a o powtórce nie pamiętam. Taa bardzo dzielna jestem. :D Fizz, masz jakieś badania, czy zabiegi?
-
Monia to się teraz nazywa asertywność, a nie żadna złośliwość. Dobrze robisz. :)
-
A gdzie to byłaś Fizz?:) U dochtorów? Nie szanujesz zdrowia - powierzasz je lekarzom?!;) To gdzies niedawno przeczytalam. :D A ja od rana coś robię. Nawet umyłam okno w kuchni, synuś dzielnie pomaga. Prań od groma. A teraz idę pod prysznic. :) Monia
-
Fizz smutne to jest co piszesz o kuzynce. Takie jest życie niestety. I jeszcze kłopotliwa sytuacja z ciotką. A jak się miewa wnusia?:)
-
Tylko, ze głupio zostawić komuś na głowie takiego kłopotliwego kota. :) Wiesz Fizz, jak się tak zastanawiałam to tez mi przeszłaś właśnie Ty przez myśl. :) Ale spokojnie :) Ma tu pobyć kolega dzieciaków. Nie mogę oddać kota koleżance, bo ma w domu pogromcę kotów. Rodzina albo uczulona na koty, albo niegodna:) zaufania. Ciotka zaraz by zgubiła kota, bo zapomnialaby zamknąć drzwi. Tak sobie myślę, że jednak jesteśmy nieodpowiedzialni, bo jak to tak jechać i zostawiać to wszystko komuś na głowie. Zawsze wyjazdy kojarzą mi się przez to źle. Najchętniej bym sama tu została, ale nie było o tym mowy. Ile to nerwów przez to jest. A tak to miałabym już coś do kuchni na przykład czy tysiąc innych rzeczy bym załatwiła. No może jednak nie, w moim tempie ostatnio. :o
-
No to ja się przyznaję, że Lema przeczytałam tylko jedną książkę, i to chyba przy okazji lektury jednego z dzieci. Nie pamiętam oczywiście tytułu, ale było to coś niespodziewanie zabawnego i miło się czytało. Przeczytałam też coś Singera (którego?), ale na tym poprzestałam. Staram się nie czytać mrocznych i smutnych książek. Oczywiście czytam też coś poważniejszego, np. dotyczące ineresującej mnie tematyki historycznej(bardzo wycinkowej), ale z beletrystyki wybieram coś lżejszego. Nie chcę pogarszać sobie jeszcze dodatkowo nastroju. A na ciebie nie działają w ten sposób książki, Fizz? Powinnaś się wybrać na festiwal kultury żydowskiej , w tym roku chyba już był, ale w ubiegłym byłam, może nie było zbyt wielu atrakcji, jednak warto było.
-
Oj kochane, kłopot w tym , że dzieci chcą z nami jechać. Najpierw był plan, że tylko syn, ale później córka się obraziła, że taka pokrzywdzona, więc co było robić. Zwłaszcza, że ma na to pieniądze. No i szukałam oczywiście dobrego last minute. No zobaczymy. A spotkać się byłoby naprawdę fajnie. Wiesz Nadd, że to się zmienia, z tą dokładnoscią, może nie z wiekiem, ale w różnych sytuacjach jest inaczej, no już sama nie wiem. A czasem nie warto byc takim za bardzo dokładnym bo to męczy. Tak mi szkoda Emmi, że ma taki trudny okres. Ale wiesz, warto dostrzec te dobre strony, nawet teraz zupełnie niewidoczne i odległe. Pomyśl, że z czasem wartość bardzo wzrośnie i to już będzie całkiem wymierny zysk. Przykre, że tak się teraz z tym męczysz, ale kiedyś to zaowocuje. Tylko trzeba przetrwać. Do jedzenia podchodź rozsądnie. Spróbuj systematycznie jeść i pilnuj ilości posiłków. Pilnuj się. Teraz ja przynudzam.
-
Nadd:) pisałam tak długo, z przerwami na udostępnienie kompa dziecku, że się minęłyśmy. Dzięki za propozycje, jeśli można to później chętnie skorzystam. Teraz przez to, że te moje takie mało skuteczne, to i nie chce mi sie tego pilnować. A jeszcze widzisz jakie kłopoty mamy z tą kićką wredną. Dziś tak chodziła i zawodziła wokół kuwety, że zmiękłam i postawiłam jej druga ze świeżym żwirkiem. A ile przy tym nawyzywałam.Nie wiem czy skorzysta czort z tego 30 dniowego(!) silikonu. Z kolorkiem dokonałaś radykalnej zmiany:) że też tak się nam zmieniają uodobania i potrzeby kolorystyczne. Co do wyjazdu to zgadłaś, ale jak zostawić tego srającego czorta!? No i mnóstwo innych spraw. Mnie to zawsze coś nie na rękę, i w ogóle nie chce mi sie już nigdzie jeździć. I sny mam jakieś dziwne.
-
Emmi, chodziło mi o Twoje nastawienie psychiczne do tego wszystkiego. I trafiłam jak kulą w płot, przepraszam. Nie pomyślałam, że masz takie kłopoty zdrowotne. Mam też tyle wzrostu, ale nie wiem kiedy tyle wżyłam, może nigdy przy tym wzroście. Pamiętam, że kiedyś 49kg. ale to z przepracowania i stresu. Pewnie masz tak, że w stresie możesz nic nie jeść, bo są ludzie, którzy wręcz przeciwnie - w nerwowych sytuacjach jedzą ciągle. Dzieciaku, spróbuj jakoś o siebie więcej dbać. Tak jak mówi Fizz - potrzebna jesteś zdrowa i pełna życia swoim bliskim i sobie samej! Wiadomo, ze jak się będziesz dobrze czuła fizycznie to i psychika się polepszy. Trzymaj się. Mów jak Ci coś potrzeba. Fizz, ja jadłam takie rosochate placuszki, smażone na głębokim tłuszczu, te wiórki były nabierane z ciasta naleśnikowego, rzadkiego, też były pyszne, takie lekkie. Muszę spróbować Twoich.
-
Fizz, utarta cukinia w cieście naleśnikowym?
-
Cześć Dziewczynki:) Fizz co prabiasz tak wcześnie w niedzielę? Emmi, faktycznie trudne masz te początki. To, ze dla M nie ma problemu, to też zrozumiałe;) ech ci faceci.. No ale musi być lepiej. A nie jest to trochę tak - nie obraź się - że \"uparłaś się\"/założyłaś, że ma być źle, że Ci się nie podoba, bo od początku byłaś przeciwna budowie tego domu, przeprowadzce, lokalizacji...? Mówię tak dlatego, że sama tak mam, niby nie jestem uparta, ale jak się zaprę to konsekwentnie brnę i potrafię psuć np. wakacje, no bo nie chciałam jechać, bo nie powinniśmy, bo.. wymyślam mnóstwo powodów aż w końcu mi przechodzi. I dopiero wtedy mi przechodzi, i cieszę się tym co jest. M ma do mnie świętą cierpliwość. ;) Miłego dnia.
-
Myślisz Fizz, że to tylko za pierwszym razem tak jest? :D Z tą moją kocicą można oszaleć. Ja też mam trochę pomarańczowego w domu, ale chyba poważnieję, bo zachciewa mi się bardziej stonowanych kolorów. Nadd, czy to taka prawdziwa gładź gipsowa, czy umowna, znaczy gipsowanie gdzie niegdzie? Tak bardzo ambitni i fachowi jesteście? A ja siedzę i zajmuję sie nieróbstwem. No obiad, drugie, się dogotowuje i pranie też się samo robi. Ostatnio zauważyłam, że jeszcze bardziej skurczył mi się czas. Przedtem zdołałam więcej zrobić między spaniem, herbatkami i kompem. :o
-
Zaraz idę na chwilę do dentystki, potem do sklepu z kolezanką, ale zawozi nas M, mój. Ja właściwie nie mam zakupów w planie, tylko ona, no ale sobie przy okazji pogadamy. U mnie tez leży kupa prania do poskładania, ech.. składaczki tez nie ma. Później trezba trochę poogarniać. melduję, że kocica uznała, że żwirek nie nadaje sie do wielokrotnego Uzywania, czytaj: dwukrotnego. Dla niej i tak jest brudny. Lepiej zabrudzić podłogę, ciekawe co by było jakbym nie sprzątnęła tego. Monia czy chcesz kota, w miarę młoda, niebrzydka, gubi wszędzie kłaki i zostawia niespodzianki.
-
Będziemy malować i postarzać kubki. :D:D
-
Fizz, jak ja to lubię, takie wyszukiwanie różnych drobiazgów, kolorów. Ostatnio kupowałam córce poduszki. Niby nic, ale jak duzo zmienia kilka rzuconych poduszek. I nie żadne wymyslne, czy drogie, jeszcze przydałaby się kapa, ale to już większy wydatek. Zdecydowałam się na brązy (blat, boki szafek) bo mam stary kredens, no i ten stół. Chciałam żeby to jakoś grało przy otwartej kuchni. A białe/kremowe szafki to takie klasyczne, prawda? Ponadczasowe. Ze ścianami zobaczę jak to już się jakoś uładzi, bo na razie kompletny rozgardiasz. I jeszcze trochę tak potrwa. Tylko, że przez to jeszcze bardziej nie chce mi się sprzątać, ani nic robić.
-
No coś Ty Emmi!? możesz marudzić, widzisz jak my tu jęczymy nie raz, ale to pomaga. W kupie raźniej. Żyjesz jakoś? Dajesz radę? Czy u was też była taka burza i ulewa? Coś niesamowitego. Akurat umówilam się z koleżanką do biblioteki, wprawdzie samochodem, ale i tak trudno było przejechać. Korki, widoczność żadna. Ponuro coś się ta jesień zaczęła.