whisky-x
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez whisky-x
-
miłego dnia dla wszystkich
-
właśnie spaliłam garnek, już mam co robić, szoruję i wietrzę :) lecę na pocztę
-
a ja nie wiem od czego by tu zacząć... :)
-
no Kurka - czy coś Ci wycięło, czy taka się zrobiłaś lakoniczna? ;) Malibuś - NAJLEPSZEGO!!! Żeby wszystko się cudownie układało, żebyś była szczęśliwa, zdrowa, bogata i zawsze młoda. Fizz, co znowu? I gdzie reszta - pytam się?
-
Ależ tu dziś ruch;) Fizz, będę próbować, dzięki. ;)
-
No tak teoretycznie powinno się 5 lat, ale w praktyce ho ho i jeszcze dłużej. A ja po meczu umówiłam się z koleżanką. :) Pomalowałam jednak te drzwi, efekt niewielki, bo białe na leciutki kremowy. Ale przynajmniej będą czyste, bo jakos tak jest, że po dłuższym czasie ciężko je umyć. Jeszcze mi zostało domalować pędzelkiem różne zakamarki. Całość robiłam gąbkowym wałeczkiem, szło błyskawicznie. Zrezygnowałam też z dokładnego szlifowania. Nawet nieźle mi szło przy muzyce i otwartych szeroko oknach. Farba akrylowa nie śmierdzi tak bardzo. No to fajny pomysł wymyśliłaś sobie Fizz. :) hm biżuteria... Fizz, nurtuje mnie jedna rzecz. Pomalowałam w międzyczasie obrazek i znowu wyszły mi te pomazania, fakt nakładałam farby jedne na drugą, ale też w miejscach gdzie nałożyłam farbę tylko raz, rozłała mi się nierówno. Nie ma efektu takiej przezroczystej kolorowej szybki, jak u Ciebie. jak Ty to robisz? Czy za dużo kładę tej farby? Na obrazkach to mi pasuje, ale jeśli bym robiła np. drzwi to chciałabym osiągnąć taką idealną przejrzystość.
-
przypomniałam sobie, nie całkiem zakamuflowane... :) http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3177536&start=0 ale jak tam teraz zajrzałam, to chyba przekształciło się to w takie pogawędkowe forum, na pewno jednak da się coś tam znaleźć. A może już znasz?
-
Fizz, biżuteria jakoś nigdy mnie nie pociągała. I noszenie i robienie. Ale może też kiedyś do tego dojdę. Na forum, które mi podałaś, jest też taki dział. I na kafe był topik, prężnie działający, ze zdjęciami, opisami, radami, ale pod jakimś zakamuflowanym tytułem. Jak sobie przypomnę, to napiszę. :)
-
Kurka - gratulacje Agosia - trzymam kciuki. Foleta, coś czuję, że dopiero teraz to Agosia nie będzie miała czasu dla rodziny. Fizz, nie mam siły na twórcze zajmowanie się drzwiami. I do tego boli mnie jeszcze głowa, tak z jednej strony. W nocy śniło mi się, że mam tam guza. Obudziłam się zmordowana. Od rana szukałam kwitów i papierów sprzed wielu lat. Obecne i przyszłe (Agosia) kobiety biznesu - trzymajcie każdy świstek do końca życia. Nigdy nie wiadomo kiedy się o niego upomni/po raz kolejny/ jedna z naszych szacownych instytucji. Nie szkodzi, że macie potwierdzone przez w.w. wyjaśnienie, nadal będą w punkcie wyjścia. Dzięki temu pracownicy tychże instytucji mają zapewnioną pracę też do końca życia. A system będzie się ciągle wdrażał. ;) Dobrze Malibu, że wyjeżdżasz i uwolnisz się od tego koszmaru. Czy uporałaś się już z tym swoim balastem? Wyszłam na chwilę do ogródka, ale nie da się wytrzymać. :) Anka, współczuję, aby do wakacji.
-
Fizz, dzięki za śliczne zdjęcia. Wczorajszy misio bardzo Ci się udał. :)Poprzedni piesio wygląda miło mimo swojej postury, ma takie poczciwe spojrzenie. Jak Wam minął dzień, bo mnie szybko przeszła poranna werwa, a muszę jeszcze wybrać się do sklepu. Tylko, że nie bardzo mam siłę.
-
Wpadłam na chwilę, na przerwę i proszę jak miło - wpisałyście się. :) dziś mam dobry dzień, zabrałam się ostro do roboty - 2 prania, obiad juz się gotuje. No i nareszcie wzięłam się za te drzwi. Jedne już przetarłam papierem ściernym, zostały mi jeszcze 3 sztuki, wreszcie uda mi się chyba pomalować. Robię to już od zeszłego roku. Normalnie uważam się za lenia, ale chyba tak aż nie jest. Przynajmniej od czasu do czasu trząchnę robotą. Tak deszczowo w tym roku, stąd pewnie te mszyce. Ale na wiciokrzewach to zawsze były. No to juz rozumiem co z tą elektryką :)
-
Moniał, ale błysnęłaś tymi tematami:D
-
no spróbuję to wysłać, ale nie mogę wpisać hasła przez tę głupią reklamę. Nie wiem czy się uda, więc krótko. Foletka - ojej, cóż mozna więcej powiedzieć. A nie da się tego fotela jakos naprawić? Popatrz no, przecież Ty potrafisz. Po co Ci teraz nowe meble? A dlaczego u Ciebie musi przychodzić elektryk do bezpiecznika?:o Moniałku, u mnie nie jest tak źle, trochę się tylko przestraszyłam, ale już jest oki. Fizz, masz mszyce w ogrodzie? Dziś je spsiukałam na wiciokrzewach i różach. Wiciokrzew w ogóle przez nie nie kwitnie. Moje ...kocisko(tak go od dziś nazywam) znowu przyniosło ptaszka, i jeszcze zadowolone! Kurka - trzymaj się dzielnie! :D
-
to wyżej to było do Fizz. Teraz dopiero przeczytam Foletkę.
-
hm, ciekawe dlaczego... ;)
-
Najlepszy bł wsiobus, bo wracałyśmy juz eleganckim autobusem z cywilizowanym kierowcą.
-
Ale jaka przygoda była :D
-
No nie popisałyśmy się z tymi zdjęciami, a jeszcze mówiłyśmy, że musimy je zrobić dla dziewczyn. Ale ciągle coś było na przeszkodzie, a to fryzura ( nie powiem której), a to jeszcze coś innego... ;)
-
Dzięki Fizz :D Aj ja niosłam poduszkę na procesji, bardzo byłam dumna. :) Nie miałam tak wypasionego stroju jak Agosia, ale też było super. Miłego grillowania Agosia.
-
Dzięki Dziewczyny. Poszperałam w necie, przy różnych kamicach zalecają różne diety, a tu nie wiadomo jaka. Jutro kupię skrzyp, Fizz. Uroczo napisałaś Agosia o synusiu w stroju krakowskim. Jak byłam mała to miałam serdaczek, do tej pory to pamiętam. Nie wiedziałam, że do tej pory są takie zwyczaje, u nas nie widziałam, ale co innego w Krakowie.. Fajnie byłoby urządzić taki większy zjazd, ale trochę dłużej, bo czas leci błyskawicznie. I chyba należałoby wynająć pokój z aneksem kuchennym, albo domek - żeby można było gotować. U Fizz, było wspaniale, ale uciążliwe dla gospodyni i niesprawiedliwe. W dodatku byłyśmy dziwnie zmęczone po podróży, powietrze też nas rozleniwiało. To takie drobne usprawiedliwienie. ;)
-
Dzięki Fizz :) Malibuś co z Tobą? Jak podróż, doszłaś już do siebie?
-
Fizz, ja też poproszę o zdjęcia kuchni i różne. Rzeczywiście miałyśmy zrobić dla Was zdjęcia, ale jakoś tak szybko minęło, że właściwie nie mamy. Ja mam ze trzy w telefonie. Coś czuję, że niedługo się spotkamy. Moniał, wiem co czujesz, strasznie się odczuwa brak najbliższych. Ja już nie mam nikogo. Ale trzymaj się - musi być dobrze. Limit nieszczęść się w końcu wyczerpuje! Fajnie, że miałaś miłą sobotę. Foletka, to co piszesz o szpitalu to samo życie, to tak jakby ci ludzie w ogóle nie myśleli. A czasem dobre słowo by wystarczyło. Dobrze, że taka dzielna kobitka z Twojej babci. Anka, Agosia, macie rację, że najważniejsza jest atmosfera i dobry kontakt w pracy, ileż jest wtedy lżej. Fizz, kurczak nie wyszedł tak jak Twój, ale smakował gościom. :) Kurka, jak tam, żyjesz? :) Nadd, lepiej się czujesz? Bardzo tu Ciebie brakuje i Twoich porad.
-
Dziewczynki, najpierw napiszę co przeżyłam, bo to był horror. Przez to że wcześniej poszłam spać /jak na mnie ;) około północy) obudziłam się wcześniej. Właściwie obudził mnie mąż, bo coś się kręcił i w końcu wstałam, tak po czwartej, całkiem rześka. Miałam nawet się wpisać, ale pomyślałam, że będziecie się śmiały. Poszłam więc do ogródka, pogadałam z kotem i na chwilę się położyłam, bo miałam rano wstać, nic przecież nie było przygotowane dla gości. Ani nie posprzątane, ani nie ugotowane, wczoraj byłam za bardzo zmęczona żeby coś robić, zresztą miałam czas, a z pomocą chłopaków szybko by poszło. Tymczasem jak tylko się położyłam znów obudził mnie M, wcześniej dałam mu coś na żołądek, bo niewyraźnie się czuł. Teraz zwijał się z bólu, cały zielony i zlany potem. Bolało go pod lewym żebrem, nie mógł się ruszyć. Dzwoniłam po pogotowie, odesłali mnie do rejonowego, a tam nikt nie odbierał telefonu. Odpowiadał automat. Nie mogłam go zatargać do samochodu, bo nie mógł się utrzymać na nogach. Podałam Nospę(x2), jak troszkę ulżyło, to wszedł do wanny z ciepła wodę. Tak kiedys zalecili lekarze, bo miał podobny atak kilka lat temu, właściwie nie mogli dokładnie zdiagnozować, ale w końcu stwierdzili, że piasek w moczowodach. Kamieni nie ma. Szczęśliwie przeszło. Bez pomocy lekarzy. Muszę pogrzebać, poszukać diety, jeśli coś wiecie to proszę też. I dosłownie za chwilę zadzwoniła kuzynka, że będą wcześniej - za godzinę. A odebrał M ochoczo zapraszając. Wyobrażacie sobie jaki miałam sprint. Przyjechali o 11.00 :) Ale było bardzo miło, tak rodzinnie, i była moja długowieczna ciocia. Wybiera się do nas na dłużej z referatem o swoich metodach samoleczenia. :) Jest zapotrzebowanie w rodzinie. :) Dopiero pojechali.
-
A ja zrobiłam zakupy, połowy jak zwykle zapomniałam, dla jutrzejszych gości zrobię kurczaka wg. Fizz. :) Już mi się chce spać, chyba po tym świeżym powietrzu. :) Szkoda, że nie mogłyśmy się wszystkie spotkać, to by dopiero było. Fizz, pogłaszcz ode mnie Księżniczkę. :)