Moja córcia za kilka dni skończy 10 miesięcy. Karmiłam ją piersią 3 miesiące, potem zaczęło mi brakować pokarmu, więc dokarmiałam sztucznie przez miesiąc. Po 4 miesiącach była już tylko na mleku modyfikowanym. Dość wcześnie zaczęłam wprowadzać kaszki i obiadki. Mała chętnie próbowała nowych rzeczy w malutkich ilościach... i tak jej zostało. Obiadku, kaszki zje niewiele, a po 30-60 minutach i tak chce mleko. Wypija 150-180ml co 2-4h ( w zależności od tego, czy coś zje "po drodze"). Na noc wypija mleko lub herbatkę ziołową (nie granulowaną...) i śpi do 6-7. Sporadycznie zdarza jej się wybudzić w nocy na mleko (no chyba, że idą zęby, a ma ich już 6). Nie wiem już jak ją zachęcać do jedzenia. Nie pracuję, więc mam czas na gotowanie. Wymyślam, kombinuję, a potem wyrzucam... podobnie z kupnymi obiadkami czy kaszkami...
Dodam tylko, że niepodanie mleka nic nie zdziała. Jak nie chce obiadku, to nie ruszy i koniec, a potem będzie ryk i krzyk, aż dostanie mleko. I od razu dziecko szczęśliwe :)
Jak to wygląda u Was?