dominika023
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
dominika023 dołączył do społeczności
-
Już jestem. Przepraszam, że przestałam do Was zaglądać, ale wszystko u mnie jest strasznie pokićkane z dieta. Raz jem jak szalona drugi raz głodzę się, ale nie ze swojej winy. Raz organizm chce jedzonka, a drugi raz wręcz go odrzuca no i wymiotuje jak coś przytknę do ust, albo poczuję zapach. Na szczęście odzyskałam wewnętrzny spokój. O ile można to tak nazwać. Przynajmniej znowu czuję dobrze i uśmiecham się co raz częściej:) Wczoraj byłam na pizzy. Bomba ogromna. Ser żółty, ciasto i te wszystkie dodatki. Ale miałam siłę i jadłam. A dzisiaj od rana kilka winogron i nic więcej nie daję rady. Chciałam to mam.. Nie wiem jaki błąd popełniłam w czasie diety, ale chyba coś skopałam, bo mam ataki głodu, a potem żołądek się zaciska i nic nie idzie zjeść. Walczę z tym i staram się jeść normalnie. Na szczęście nie tyje mimo tych pizz i lodów. Bo tylko na to sobie pozwalam po diecie teraz od czasu do czasu. Pozdrawiam.
-
Kochane jestem załamana:( Moja waga nadal spada. Nie mogę jeść. Jem chyba z 300kcal dziennie, bo więcej mi nie wchodzi. Po wielu posiłkach mam odruch wymiotny tak więc prawie nic nie jem. I ważę już 57kg. To już mnie nie cieszy. Mam obrzydliwy dołek w brzuchu. Gdy staję bokiem w lusterku widzę taki zapadnięty dołeczek. Widać mi żebra! Nie chcę już chudnąć. Ale nie chcę też przytyć. Chociaż szczerze mówiąc może by mi się przydało tak z 60kg. Bo moje ciało zawsze okrąglutkie teraz wygląda na chore:( mam strasznie wychudzoną twarz, ręce i brzuch. Z piersi już nic nie zostało. Wróciłam do miseczki B z D:( Nie potrafię się cieszyć już swoim wyglądem. Jest mi źle. Miałam kryzys. Problemy z narzeczonym, kłótnie, rozstanie, stres może dlatego tak szybko spadło nagle mi z wagi. Jednak teraz jest już w porządku w sferze uczuciowej, ale ja nadal nie mogę jeść. I codziennie kilka dag mniej na wadze. Na śniadanie zjadłam nektarynkę i nie jestem już głodna.
-
Hej Dziewczyny:) wróciłam. Muszę się wyspowiadać, bo przez ostatnie kilkanaście dni rozepchałam swój żołądek różnymi pysznościami. Wczoraj wróciłam z wakacji. Z początku się trzymałam. Zero piwa i lodów, dietetyczne śniadania i obiady. W zamian dużo chodzenia po górach. Ale się w końcu po kilku dniach złamałam. Skusiłam się na Big Milka. Potem zamiast takich lodów kupowałam świderki z automatu śmietankowe, ale któregoś dnia zobaczyłam w markecie takie duże litrowe pudełko lodów orzechowych z polewą czekoladową. Zjadłam na pół z chłopakiem:( Nie chcę wiedzieć ile pochłonęłam kalorii. Całą dietę nie jadłam chleba, ale przy okazji zamówienia w restauracji sałatki greckiej dostałam dodatkowo grzankę z serem. Tak to pachniało, że nie mogłam się powstrzymać. Zjadłam. Potem miałam problemy przez całą noc, bo żołądek odzwyczaił się od pieczywa. Ale smak był piękny:) Ile litrów piwa w siebie wlałam podczas tego wyjazdu nie chcę nawet liczyć ;/ Spodziewałam się zobaczyć na wadze po powrocie plus 5kg jak nie więcej. Chociaż ociężała się nie czułam, pasek zapinałam na tę samą dziurkę. Dużo chodzenia, wspinania się i jazda konno zrobiły swoje. Widocznie wszystko spaliłam, bo więcej na wadzę zaledwie pół kilo. Ale poczułam smak pyszności i mam ochotę na więcej. Ciągle teraz jadłabym lody jadła fajne jedzonko i popijała zimnym piwem. Wróciłam żeby się ogarnąć i wrócić do dietetycznego jedzenia. Bo teraz mi nie zaszkodziło, ale za kilka tygodni takiego jedzenia zobaczę plus 20kg. Dlatego wróciłam by przyzwyczaić się na nowo do zdrowego odżywiania żeby się nie zapuścić.
-
Dzisiaj jest mój najszczęśliwszy dzień. Dobiłam do wymarzonej wagi 60kg. A ku jeszcze większej radości zobaczyłam na wadze 59,9kg. Dziewczyny dziękuję wszystkim za rady i za wsparcie. Gdybym nie trafiła na ten topik na pewno dzisiaj nie byłabym lżejsza o te trzydzieści kilogramów. Zawdzięczam to sobie, ale i Wam. Żegnam się z Wami. I trzymam kciuki:* Teraz realizacja ostatniego celu - utrzymać wagę. Pozdrawiam i całuje Kochane Dziękuję:)
-
Muszę sobie chyba dać w łeb! Właśnie opierniczyłam całą miseczkę truskawek. Codziennie obowiązkowo zjadałam kilka, a dzisiaj ciężko byłoby je gdzieś kupić. No i stało się wrócili rodzice z działki i przywieźli.. i się skusiłam. Stały takie soczyste, a czekać do rana nie mogłam. Jest po 23 eh;/ Na szczęście to tylko owoce. Ale cholera ostatnio się zapominam. I piwa za dużo. Dzisiaj też było - pół. Nie tyję, waga sobie stoi w miejscu, nie potrzebuję nawet żeby już spadała, ale boję się zapędzić nie chce JOJO.
-
Ja tylko na chwilę. Zapisuję wagę i uciekam. Przepraszam, ale nie mam czasu w ogóle tu zaglądać. Moje odchudzanie to raczej stabilizacja teraz, a nie jakaś zawzięta walka. Ważę już 63kg. Czuję się już dobrze z tą wagą i chyba jakoś specjalnie katować się nie będę. Ostatni tydzień jadłam głównie owoce i chyba to mi pomogło pozbyć się kolejnych kiloramów. A dodam, że piłam.. Niby puste kalorie, ale na mnie źle wcale to jakoś nie wpłynęło. Jeśli nie jem podczas picia to wcale źle na mnie nie wpływa alkohol. Szczerze łatwiej mi odmówić sobie jedzenia niż picia. Zwykle na imprezach są czipsy, kanapki, sałatki jakieś słone rzeczy na które na pewno się nie skuszę. Właśnie uświadomiłam sobie, że od pół roku nie miałam w ustach chleba, ziemniaka, potraw mącznych, czerwonego mięsa ani żadnych słodyczy nawet loda nie spróbowałam mimo, że kusiło. Jedyne wpadki to piwo, wódka. Ale jednak jestem taką osobą, która lubi imprezować i wychodzić czasem się napić, że zdecydowałam się tylko to wprowadzić do mojego jadłospisu. Nie tęsknie za tamtym jedzeniem. A teraz wakacje więc jakieś przyjemności muszą być:) NICK..........................BYŁO...........JEST....... ............BĘDZIE Shaneeya......................93..............85,1. ..............59....... Lupus.........................79.1..............71.3.... ...................63 Tija............................94................72.... .....................65 Wiolettass...................83,5..............80,0..... ..................65 Dominika023.................90................63........ ..................59 Ax2...........................85,5...............75,4... ....................65 kaja3000....................86,60..............83,00.... ...............76,00 Arszka.......................80 kg..............78,7.....................62,00 Ja17-90........................93................87,7... ....................70
-
Rzeczywiście uczucie, które towarzyszy nam zakładając nasze stare, ulubione ubrania, które niegdyś dopasowane teraz nam spadają i wiszą jest bezcenne. Ja już pozbyłam się wszystkich tych ogromnych spodni i bluzek, bluz, powyćiąganych swetrów w rozmiarze XXL. Nie zostawiam nic na wszelki wypadek, bo nie mogę dopuszczać myśli, że kiedykolwiek mogą się jeszcze przydać. Nie przydadzą się i już! Ale z tym kupowaniem rzeczywiście jest problem. Jesteś szczuplejsza kupujesz coś nowego, a zaraz i to nowe jest za wielkie. Na mnie są już luźne spodnie numer 40. Paski zawsze do spodni kupowałam dłuugie takie na 100 czasem więcej cm. A teraz dziurek mi nie starcza muszę dorabiać praktycznie bardzo daleko pd pozostałych. Ale pasek to na szczęście nie wydatek, ale nigdy nie myślałam, że pasek może być za duży. Uwielbiam kupować ubranie, a wcześniej tego nie nawidziłam. No, ale co to za przyjemność kupować spodnie 46 a raz nawet byłam w takiej desperacji, że kupiłam 48;( Ale to już przeszłość. Teraz to odchudzanie weszło mi tak w krew, że spokojnie mogę sobie chudnąć dalej. Mama twierdzi, że powinnam już przystopować, bo anoreksje będę miała. Ale przecież ta choroba to choroba psychiczna i jeśli ktoś ma nawet niedowagę to nie znaczy, że od razu choruje. A mnie do niedowagi jeszcze daleko. Dziewczyny wysłałam Wam na pocztę plik z dietą.
-
Ja 17-90 -> Witam Cię. Myślę, że jest możliwe by do września poleciało Ci 20kg albo przynajmniej coś koło tej wagi. Widziałam Cię na innym topicku pisałaś, że chudłaś i tyłaś na przemian. To znaczy, że katowałaś swój organizm różnymi dietami jak widać nie najlepszymi. Teraz znowu chcesz nagle schudnąć. Szybkie chudnięcie nie jest dobre. Jeśli zaplanujesz ZDROWY SOPOSOB ODZYWIANIA, OGRANICZYSZ KALORIE I DODASZ RUCHU napewno schudniesz. W p[ierwszym tyg nawet może do 2kg, bo to spada też woda. Potem gdy organizm pozbędzie się wody powinnaś chudnąć do 1kg na tydzień. I po diecie absolutnie nie wracać do dawnych nawyków chyba, że chcesz znowu przywitać JOJO. Co ja Ci mogę poradzić? Dużo osób rezygnuje ze zdrowego odżywiania na rzecz róznych diet cud zachęceni super efektami. I to jest błąd. Sama taki błąd popełniałam wiele razy i też jednego roku ważyłam 80 kolejnego 68, a później już 90. Teraz ważę 65 i jeśli się zapuszczę po diecie to czuję, że JOJO może sięgnąć nawet setki. Musisz sama opracować swój system i wprowadzić w swoje życie zbilansowaną dietę na całe życie. Innej rady nie ma. Do wrześnie masz ponad 3 miesiące, a wakacje to dobry czas na odchudzanie wierzę, że Ci się uda :)
-
Ja tylko na chwilę, bo niedługo lecę do pracy. Nie pisałam w weekend i kilka dni wstecz, bo rewelacji jakiś specjalnych nie odnotowałam. Waga wskazuje 69,5kg no cóż. Pozwoliłam sobie to musiałam na nowo zmierzyć się z siedemdziesięcioma kilogramami. Ale już po strachu:) nadwyżka zwalczona. Odstawiłam na dobre to co mnie gubiło czyli płatki kukurydziane na mleku i wafle ryżowe. Ogólnie wafle chrupałam przez całą dietę i jak widać chudłam, ale postanowiłam teraz je odstawić. I muszę przestać jeść płatki kukurydziane, bo one są pyszne, pożywne, a często jeden talerz wsytarczał mi nawet na jeden, cały dzień więc bilans kaloryczny i tak wychodził na minus. Ale odkąd je zaczęłam jeść to waga automatycznie skacze kilogram do góry. Więc koniec. Znowu od 3 dni mam bardziej rygorystyczną dietę. I na szczęście są efekty. Miało być do 1 czerwca 65kg ale moje tempo chudnięcia znacznie się zmniejszyło tak więc nie liczę już na 65, bo będę rozczarowana...
-
Sssss ale Ty się torturujesz psychicznie. Zamiast marzyć o idealnych wymiarach, czytać o odchudzaniu i dietach od razu lepiej wziąść się do pracy nad sobą. Mówisz, że czytasz i podjadasz chrupki. Jaki to ma sens? Nie ważne co już zjadłaś dzisiaj. Nie ważne czy było to 500 czy 5 000kcal. Zacznij odchudzać się od teraz. Nie morduj się dietami owocowymi, warzywnymi, trzynstodiowymi, 400kcal, bo dla osób z dużą nadwagą na dłuższą metę one nie pomogą. Zmień sposób żywienia. Skoro masz taką nadwagę napewno przyzwyczajona jesteść do niezdrowego i kalorycznego jedzenia. Zmień swój jadłospis i nastawienie:) nastawienie to główny klucz do sukcesu. Życzę Ci powodzenia. Dołacz do nas i chudnij!
-
Ja mogę odnotować 0,2kg mniej. Nic wielkiego, ale biorąc pod uwagę mój zastój i te skoki ponad 70kg to jest raczej dobrze;) Zaczęłam dietę zimą, a zimą podobno je się więcej. A u mnie jest na odwrot wtedy jadłam mało nie przeszkadzało mi ssanie w żołądku dawałam radę, a teraz jest ciepło, a ja chodzę głodna. Wrr. Zepsuł mi się rowerek już jakieś dwa tygodnie temu i stoi taki rozgrzebany, bo mój kochany nie ma czasu go zrobić:( a ja nie jeżdzę. Byłam u koleżanki więc wsiadłam na jej rowerek i wiecie co? straciłam znowu kondycje. Jeździłam 5 minut i się zmachałam. Eh a kiedyś dawałam radę 60minut. Jejku trzeba się za siebie brać od tej drugiej strony. Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. nick.....wzrost....waga poczatkowa...waga obecna...waga docelowa Shaneeya---166cm-------93kg----------------86,4kg------- ----- - --60kg misia8362--170cm-------78.2kg--------------74,5kg------- ---------.65kg Lupus--------170cm-------79.1kg--------------72.9kg----- - ----------63kg Arszka------164 cm------79 kg----------------76,9 kg----------------62 kg paulina777193 172.....90kg................84,4kg...... .. . .........60kg banieczka ----164cm------69kg_-------------60kg--------------------56k g dominika023....174........90kg...............69,4..... ..............60kg basia2 160cm .......78kg.....................76,5.....................65 kg basieńka-basia--170cm----83.3kg---------..81.5kg-------- -- -------68kg wiolettass--------162cm-----83kg------------80,8kg------ ------------65kg Luula..............168 cm......90.............84,5 .....................70kg izka_89.......164cm........79kg............77,4kg....... .............64kg
-
Przyszłam się wyspowiadać z samego rana;/ Od tylu miesięcy odmawiałam sobie wszystkiego, że wczoraj nie wytrzymałam. Pojechałam na grila do rodziny. Wiedziałam, że wieczorkiem będzie żarełko z grila więc cały dzień sobie domawiałam i zjadłam tylko 300kcal. Śn serek wiejski, a na obiad troche zielonej fasolki. Na grilu miała być sałatka, która miała być dla mnie. Ale gdy poczułam te zapachy to wszystko.. zaczęłam jeść jak inni. Mam na swoim koncie 2 skrzydełka, 2 kiełbaski, 1 karkóweczke. I ketchup. Na szczęście nie jadłam chleba, ale ślinka mi na to wszystko inne tak ciekła, że nie mogłam sobie odmówić. I zjadłam. Ostatnio pocieszałam jedną z nas, bo też miała wpadkę z grilem wtedy uważałam, że to nic - gril jest nie szkodliwy. Ale gdy posmakowałam tego na własnej skórze to czuję się trochę źle. Trochę się usprawiedliwiam, że to jedyna wpadka odkąd się odchudzam, że cały dzień odmawiałam sobie. Że skusiłam się tylko na grila, a nie wcześniej na kawe i ciacha przy stole. Że w porównaniu z innymi wcale się nie objadłam.. ehh dodatkowo wypiłam pół piwa swojemu facetowi. Wczoraj po powrócie do domu na wadze zobaczyłam 1,3 kg więcej. Wiedziałam, że będzie dużo, ale musiałam się potorturować troche psychicznie. Dzisiaj po nocy, po łazience jest tylko 0,5kg więcej. Mam nadzieję, że to zleci szybciutko, bo od świąt praktycznie stoję w miejscu. Dzisiaj ostatni dzień miesiączki może i mój apetyt zmaleje troszeczkę i wszystko wróci do normy i znowu będę mogła się czymś pochwalić. Bo jak narazie powodów do dumy nie mam. No to tyle. Od dzisiaj znowu ostra dieta. 1 maja musi być na wadze 69 pełne! nic ponad to, ale poniżej oczywiście jeśli się uda to może być.. Muszę wyznaczać sobie takie krótkoterminowe cele i ważyć się codziennie jak wczesniej, bo inaczej sobie pozwalam na zbyt wiele.
-
Witam Wszystkie;)Nie było mnie trochę,ale to nie znaczy, że zrezygnowałam z diety. Cały czas mozolnie, bo mozolnie, ale brnę do wyznaczonego celu. Waga wskazuje 69,6 tak więc nic nowego... Ale w tym tygodniu było też 70kg i było również 68,9 zwariowana waga. Ale dostałam miesiączki więc sobie to tak tłumaczę. W sumie to się cieszę, bo myślałam, że od tej diety się pochorowałam. 3 miesiące nie miesiączkowałam co było dziwne i się już zaczynałam niepokoić. W ogóle trzeba będzie jakieś badania porobić. Może czegoś brakuje mi w organiźmie. Lepiej sobie nie szkodzić. Wczoraj słyszałam o dziewczynie, która po diecie nabawiła się osteoporozy. Młoda w moim wieku. Straciła równowagę na krześle takim zwykłym, niskim, zwyczajnym krześle i spadła i złamała kark. Ja zamierzam coraz częściej robić wyprawy do stadniny, a upadek z konia na pewno może być groźniejszy niż z krzesła. A mi się zdarza często wylądowac na ziemi:P Dietkowo okej. Fakt miałam przez osatnie dni jakieś zachcianki więc pożerałam to co dozwolone, ale w większej ilości,ale grzeszku nie mam na swoim sumieniu żadnego. Waga stoi lub waha się minimalnie w górę lub w dół. Moim największym marzeniem jest ważyć 65kg. Mój facet jest własnie takim szczupłym mężczyzną, który waży 66kg i nie chciałabym być cięższa od niego. Dlatego marzę tragicznie o 65kg. Wyznaczam sobie cel zrzucić te 4,6kg do 1 czerwca. Mam 5tygodni. Musi się udać:)
-
Ja stosowałam dietę te 13dniową, ale było na niej zbyt wiele rzeczy, których nie trawie. Nie wyobrażam sobie pić kawy czarnej bez cukru;/ nie lubię kawy. Sałata z cytryną też nie jest dla mnie, a po diecie jajka mi kompletnie zbrzydły. No i zadowalających efektów również nie było. Przerwałam po 7 dniu jak skusiłam się na gołąbka. Pamiętam jak bardzo mi wtedy smakował. hehe:) A co do diety niełączenia to ja misia własnie jestem na tej diecie. I jest bardzo fajna. Tak naprawdę wcale nie trzeba się główkować co jeść, a czego z czym nie jeść. Ja nie zaglądam za każdym razem to tabeli, które to białka, które to węgle, a które neutralne. Określam to na oko lub po etykietkach. A teraz weszło mi to w nawyk i z góry wiem co z czym mogę zjeśc. Polecam tę dietę.
-
Cześć:):) Ja dzisiaj postanowiłam się zważyć i jeśli dopisze mi szczęście to jutro na wadze ujrze 69 z przodu. Fakt zapewne 69.9 ale myślę, że i tak będzie to piekny widok. 0,1kg do jutra oby się udało:) i na święta wspaniały prezent. Ja narazie jeszcze na nic się nie skusiłam. Jeśli nie ma ogólnego jedzenia to łatwo mi się trzymać. Czasem ktoś przemknie przez dom z talerzykiem pełnym ciasta, ale to łatwiej wytrzymać niż jak 20 osób usiądzie przy stole i każdy będzie miał pełną buźkę. Koszmar może zacząć się jutro. Jutro wyjeżdżam na wieś do babci. Ale postanowiłam, że jeśli poczuję głód to będę wcinać grejfruty. Już się zaopatrzyłam na tę okoliczność, bo jestem pewna, że zacznie mnie prędzej czy później ssać w żołądku od patrzenia. A dzisiaj zaraz śniadanko. Śniadanie na szczęście nie jest groźne. Jajeczko chętnie zjem. Coś pewnie jeszcze się znajdzie nie kalorycznego i nie przytyje. Martwie się troche jutrem, bo jak widzę co jest przygotowane, a to dopiro mama, a babcia, ciotki to już masakra stoły będą się uginać. Będę sobie tłumaczyła ten głód tak samo jak Ty Lupus. Może to mi pomorze chociaż troszeczkę. Do tej pory pomagało, ale takiej próby jeszcze nie przechodziłam. Pamiętam jak ciężko mi było na urodzinach, ale jeśli je przeżyłam to i święta przeżyje będę starać się czerpać przyjemności ze wszystkiego tylko nie zjedzenia. Na wsi jest pieknie, rzeka las.. będzie fajnie. Tylko żebym nie dostała wiadrem po głowie, bo tam ludzie nie znają umiaru. A tak ogóle to dziewczynki Wszystkiego Najlepszego, wytrwałości , silnej woli, zdrówka i zawsze uśmiechniętych buziek. I oczywiście smacznego jajka i mokrego dyngusa:P:) paaaaa do wtorku. Nie sądzę, że zajrze wcześniej. Całuski.