Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Fuga

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. early_autumn jeśli do mnie ta uwaga, to przepraszam że zaśmieciłam wasz wątek po prostu szukam pomocy wyczytałam, że jedną z przyczyn moich problemów może być gruczolak przysadki jeśli dobrze zrozumiałam, to Karol_a tak miała
  2. Mam gorącą prośbę Szukam dobrego ginekologa-endokrynologa w Warszawie. Prywatnie, na NFZ lub łącznie (tak i tak), który zdiagnozowałby moją chorobę i wskazał/poprowadził leczenie. Dobrze i w miarę możliwości szybko. Mój problem to zanik miesiączki, niskie LH. Mam 20 lat.
  3. Karol_a Lekarz z przychodni osiedlowej podejrzewał pcos po badaniu usg, dał mi skierowanie do gin-endo i na badanie hormonów, ich wyników jeszcze nie widział (jeszcze nie byłam z nimi u żadnego lekarza). Androgeny nie są wysokie, więc nie wygląda to na pcos (tak sama myślę). Na wywołanie miesiączki brałam luteinę, jedną serię ale bez skutku. U Ciebie przyczyną niskiego poziomu LH był gruczolak przysadki? Nie przeczytałam jeszcze całego wątku i nie znam Twojej historii. Podpinam się pod prośbę malaloli o polecenie dobrego gin-endo w Warszawie. Chodzi mi o zlecenie badań i dobre zdiagnozowanie mojej choroby oraz wskazanie/poprowadzenie leczenia. Co myślicie o lekarzach z Karowej, tzn. o pójściu prywatnie z możliwością badań na oddziale? Dostałam namiar na endokrynologa ale nie związanego ze szpitalem i nie wiem, czy to jest dobra opcja.
  4. dzięki, division3 spróbuję tam zapytać, co te wyniki znaczą i nieśmiało ponawiam prośbę o polecenie prywatnie w Warszawie lekarza endo lub gin-endo oraz rezonansu magnetycznego przysadki Wyczytałam, że przyczyną niskiego poziomu hormonów przysadki może być guz przysadki np. gruczolak, dlatego tu napisałam, choć większość posiadaczy gruczolaka ma chyba hiperprolaktynemię
  5. to jeszcze ja DSHA-S to w mikro g/dl TSH w mikro lU/mi nie wiem jak wpisać znaczek mikro
  6. Jeszcze raz moje hormony, bo kopiowałam i rozjechały mi się formaty LH 0,18 mlU/ml (1,9 - 12,5) FSH 3,12 mlU/ml (2,5 10,2) PRL zwykła 4,91 ng/ml (2,8 29,3) Testosteron 41 ng/dl (14 76) DHEA-S 231 g/dl (25,9 462,2) TSH 2,79 lU/ml (0,27 4,20)
  7. Witam, cieszę się że znalazłam Wasze forum. Przeczytałam na razie 30 początkowych stron i będę zgłębiać go dalej, bo jest tu wiele cennych informacji. Teraz jednak, chcę zadać pytanie. Wiem, że odpowiedź na nie pewnie już się pojawiała, ale zależy mi na czasie i puszczają mi nerwy. Liczę na Waszą życzliwość i cierpliwość. Bardzo proszę o jakieś rady i namiary na dobrego lekarza/lekarzy (najlepiej w Wa-wie, bo tu studiuję) Jakie badania wykonać, do kogo udać się z wynikami, nie tracić czasu i o ile to możliwe nie zbankrutować. Wiem, że to trudne ale zauważyłam, że są tu dobrzy i pomocni ludzie. Mam 20 lat i taki oto problem: Od pół roku nie mam miesiączki, wcześniej bolesne ale cykle regularne. W USG dopochwowym pęcherzyki na jajnikach 6-8 mm, po 4-5 w jednym przekroju. Endometrium 2 mm. Gin (na NFZ) podejrzewał pcos (choć nie mam trądziku, nadmiernego owłosienia, jestem szczupła) i dał mi skierowanie na hormony i do poradni endokrynologiczno-ginekologicznej przy klinice ginekologii. Nie wskazał konkretnie, sugerował Karową, Koszykową lub Starynkiewicza. Jeszcze się nie zapisałam, bo nie wiem gdzie. Kolejki są tam pewnie kosmiczne? Ą to moje hormony. A faza chyba folikularna? Owulacji przecież raczej nie było? LH0,18 mlU/ml(1,9 - 12,5) FSH3,12 mlU/ml(2,5 10,2) PRL zwykła4,91 ng/ml(2,8 29,3) Testosteron41 ng/dl(14 76) DHEA-S231 g/dl(25,9 462,2) TSH2,79 lU/ml(0,27 4,20) Wyniki odebrałam wczoraj i szok. Z tego co wyczytałam w necie, wskazują one niedoczynność przysadki. Jeszcze nigdzie z nimi nie byłam. Co o nich myślicie? Miał ktoś podobnie? Myślę, że na pewno muszę jeszcze zrobić: - rezonans przysadki z kontrastem (gdzie warto go zrobić, żeby był dokładny i szybko?) - prolaktynę czynnościową - FT3, FT4 Jakie jeszcze badania mi polecacie? Czy robić je we własnym zakresie, czy iść najpierw do endokrynologa? Czy to powinien być gin endo, czy może być sam endo (tak by było szybciej?) Do neurochirurga to dopiero z wynikiem rezonansu, gdyby zostały wykryte zmiany? Chyba to raczej nieuniknione Czy jest taka opcja, że mój gin na NFZ da mi jeszcze jakieś skierowania nieodpłatnie? Bardzo proszę o rady, bo jestem załamana, choć Wasze forum daje jakąś nadzieję, że można z tymi problemami jakoś żyć i kiedyś nieśmiało marzyć o dziecku Przepraszam za zbyt długi post
  8. Pozdrawiam wszystkie Panie Domu. Widzę, że tamat się rozwija. Czasem wydaje mi się, że chciałabym być kurą domową. Gdy dzieci były małe (1,5 roku różnicy miedzy nimi), byłam na urlopie wychowawczym. Było to dla mnie oczywiste. Jednak byłam bardzo zaabsorbowana nimi i innymi obowiazkami domowymi. Dawało mi to radość i poczucie spełnienia, ale na przyjemności i własny rozwój czasu za bardzo nie było (nie mieliśmy babci, cioci itp. pod ręką). Później z konieczności wróciłam do pracy. Zawód mam taki, że sporo czasu mogę poświęcić dzieciom. Zawsze z nimi rysowałam, lepiłam i robiłam różne inne rzeczy, np. ubranka dla lalek. Zawsze też wspierałam w nauce (nawet w gimnazjum i liceum). Czasem wydaje mi się, że chciałabym nie pracowac zawodowo i być w domu. Wtedy zazdroszczę tym kobitkom, które mogą sobie na to pozwolić finansowo. Nie pałam do nich jadem. Podziwiam te, które z własnego wyboru zdecydowały się na skromniejsze życie, by być wyłącznie w domu. Nie wiem, jak by to było, gdybym mogła spróbować byc wyłącznie kura domową. Lubię wiele prac domowych, sprawiają mi one przyjemność. Gotowanie traktuję jako uciążliwy obowiązek, ale robię to z pieśnią na ustach, bo chcę zdrowo żywić moją rodzinę. Nie wiem, czy by to mi wystarczyło do spełnienia się w życiu. Nie wiem też, czy by mi się zwyczajnie nie nudziło, bo moje dzieci po wakacjach wyjadą do szkół w innych miastach. No a na to trzeba trochę więcej kasy, niż gdyby mieszkały w domu i chodziły do miejscowego liceum. Myślę, że każdy ma swoje własne życie i podejmuje swoje własne decyzje. Ja chciałabym móc spróbowac być kura domową z wyboru, a nie np. wskutek utraty pracy i wtedy dopiero porównywać.
  9. To może tak dla odmiany coś o oszczędzaniu? Czasem zdarza mi się smażyć coś na patelni. Zamiast wylewać zużyty tłuszcz do zlewu, wlewam go do pustej butelki po oleju. Nie trafia on do ścieków, a na umycie patelni idzie mniej wody i płynu. Może to niewielka oszczędność finansowa, ale ważne jest też środowisko. Z zawodu jestem nauczycielką uczącą przedmiotu, na którym omawia sie zagadnienia z ochrony środowiska.
  10. No ale chociaż topik odświeżacie
  11. I co? Nie ma tu pań po 40-ce stosujących NRP? Napiszcie proszę. To nie prowokacja. Naprawdę chciałabym dowiedzieć się jak to jest ze skutecznością metod naturalnych w tym wieku. Stosowałam je w wieku 25-30 lat, póżniej zaprzestałam i w związku z tym nie mam doświadczeń osobistych. Do Lek. med. Podejrzewam, że jesteś trochę młodsza ode mnie, więc nie pytam o woje doświadczenie w tym względzie, zwłaszcza po leczeniu, które przeszłaś. Piszesz jednak, że skończyłaś studia podyplomowe na temat NRP, więc może podzieliłabyś się ze mną wiedzą na interesującvy mnie temat? Z wykształcenia jestem biologiem, a więc nie jestem zupełną ignorantką w temacie. Może polecisz mi jakąś literaturę lub choćby linki? Kocham bardzo mojego mężą i chciałabym podarować jemu i sobie wspaniały seks bez wyrzutów sumienia (tzn. po bożemu). Muszę przyznać, że petting czy seks z prezerwatywą jest dla nas trochę jakby \"mechaniczny\" i nie ma tego pełnego oddania w porównaniu z pełnym współżyciem bez zabezpieczenia. Narazie nie prowadzę oserwacji (planuję zacząć w najbliższych dniach), więc nie proszę o jakąś konkretną ich interpretację. Sorry, że nie chce mi się samej poszukiwać niezbędnej mi wiedzy. Może ktoś wskaże mi jej źródła oraz podzieli się doświadczeniem. Pozdrawiam wszystkich na tym forum.
  12. Witam ponownie. Wygląda na to, że większość forumowiczek na tym topiku, to osoby młode. Chciałabym zapytać, jak sprawdza się stosowanie metod naturalnych w okresie klimakterium. Myślę, że jeszcze mam do tego trochę czasu ale nie chciałabym mieć dziecka po czterdziestce. Czy metoda ta jest skuteczna, jeśli czynność jajników stopniowo wygasa i cykle coraz częściej bywają bezowulacyjne? Pytam narazie teoretycznie, bo obserwacji nie prowadzę. Mam zamiar zabrać się za nie, chociażby dlatego aby mieć większą wiedzę o moim organizmie i zachodzących w nim procesach fizjologicznych. Przypomnę, żę mam 40 lat i NRP stosowałam skutecznie przez 5 lat (w wieku 25-30 lat) z przerwami w czasie dwóch ciąż. Później zrezygnowałam z tej metody, gdyż nie chcieliśmy mieć więcej dzieci, a nie byłam pewna jej 100-% skuteczności. Teraz nasze temperamenty seksualne są już znacznie mniejsze więc pomyślałam o wykorzystaniu dni niepłodnych po owulacji. Pomyślałam też o Lady-Comp. Widziałam cenę na stronie internetowej. To trochę dużo kasy ale chyba mogłabym sobie pozwolić. Nie wiem tylko czy byłby przydatny w mojej sytuacji i czy czy warto zainwestować (wiek). Może moje pytania są naiwne ale ostatnio nie dokształcałam się w tej tematyce (tzn. NRP po 40-ce). Ponadto oprócz wiedzy teoretycznej interesowałyby mnie doświadczenia kobiet stosujących metody naturalne w moim wieku lub starszych. Być może już co na ten temat było we wcześniejszych wypowiedziach ale nie miałam czasu wszystkich przeczytać.
  13. Witam. Przeczytałam tylko 8 stron topiku (na więcej narazie nie mam czasu ale może to nadrobię). Chcę się jednak wypowiedzieć. NRP stosowałam krótko, tzn. ok. rok przed ślubem prowadziłam obserwacje, pomiary i było super, bo...nie współżyłam. Miło było rozumieć swój organizm. Po ślubie nie staraliśmy się specjalnie o dziecko ale chcieliśmy go i już w pierwszym cyklu zaszłam w ciążę. I znów wspaniale było wiedzieć (bardzo szybko, bo temperatura nie spadała), że jestem w ciąży. Jednak poroniłam w 10 tyg. Zanim mogliśmy podjąć próby (pół roku) stosowałam NRP. Teraz obsesyjnie chciałam zajść w ciążę. Udało się przy pierwszej próbie, tzn. pierwsza owulacja po tej przerwie. Urodziłam córeczkę i byliśmy bardzo happy. Stosowałam dalej NRP i po 9 m-cach wpadka ale nie metoda tu zawiniła tylko my: małe dziecko, karmienie mało snu, mąż urządzał nowe mieszkanie...Mąż się zapomniał! Tej nocy go nie uprzedziłam, choć poprzedniej tak i myślał, że można na całość, a ja że to będzie stosunek przerywany...I tak urodziła się nam druga córeczka. Stwierdziliśmy, że nasza rodzina jest już w komplecie. Nadal prowadziłam obserwacje i pomiary (urlop macierzyński i póżniej wychowawczy więc jakoś się dało) ale często w intymnych chwilach była z nami gumka. Małżeństwem jesteśmy ponad 15 lat, nadal w tym samym 4-osobowym składzie (dwie córcie, mąż i ja). Podsumowując powiem tyle, że mam wiele dylematów związanych z tematem zapobiegania ciąży. ż powodów religijnych i zdrowotnych nie zdecydowałam się na tabletkę czy spiralę. Mam 40 lat i w tej chwili w żadnym wypadku nie biorę pod uwagę ewentualności ciąży. CYkl mam (i zawsze miałam) nieregularny 19-35 dni, najczęściej 21-23 dni, a długość miesiączki 5-7 dni. Praktycznie rzecz biorąc w stosowaniu metod naturalnych nie mam szans. Aż dziwię się, że miałam epizody skutecznego ich stosowania. Wtedy byłam \\\"katolicką idealistką\\\" - mąż miał i ma podobne poglądy ale nigdy niczego w tych kwestiach mi nie narzucał i nie próbował za mnie decydować. Powiem więcej - wspierał i nadal wspiera mnie w moich decyzjach. Wybierając - naszym zdaniem - mniejsze zło uprawiamy petting (w tym pieszczoty oralne), czasem stosunek przerywany (bardzo ostrożnie-\\\"czytaj króciutko\\\"), czasem gumkę. Iść na całość (bez zabezpieczenia) zdarza nam się bardzo rzadko.Najlepszą metodą naturalną w moim przypadku byłaby chyba CAłKOWITA WSTRZEMIĘŹLIWOŚĆ!!!! Dobrze, że nie mamy zbyt wybujałych temperamentów i mąż jest wyrozumiały, bo gdyby mu to nie wystarczyło? Bez zbyt dużej ingerencji w mój organizm radzimy sobie ALE nie rozumiem dlaczego petting i oral w małżeństwie kościół uważa za grzech? Oboje tego chcemy, lubimy i nikogo tym nie krzywdzimy!!! ??? Teraz dochodzę do wniosku, że najbardziej bezstresowy (a zatem najbardziej udany) seks mieliśmy, gdy byłam w ciąży z drugą córką. W ciąży z pierwszą córką (po poronieniu) byliśmy bardzo ostrożni. Reasumując: nie mam nic do NRP nawet uważam, że jest wspaniała ALE NIE DLA MNIE - DUŻY WYSIŁEK, MAŁO DNI CAŁKOWICIE PEWNYCH. Jak wiele moich przedmówczyń uważam, że jest ona dobra na początku małżeństwa, kiedy liczymy się z możliwością poczęcia i nie byłoby ono katastrofą. Wtedy jest jeszcze okazja by się jej nauczyć (można zacząć przed rozpoczęciem współżycia, a nawet jest to wskazane). Dla mnie jest już za póżno, by na sobie testować jej skuteczność, chociaż nie zawiodłam się na niej. Teraz zajścia w ciażę nie biorę już pod uwagę z różnych względów m.in. zdrowotnych. Jeśli możecie pozwolić sobie na dziecko, to nawet polecam. Rzeczywiście sprzyja to budowaniu bliskości, zaufania i jedności . ALE DO TEGO TRZEBA DWOJGA!!!! A CO, JEŚLI MĄŻ NIE BĘDZIE MIAŁ TYLE CIERPLIWOŚCI???? ROZWÓD, SEPARACJA CZY ANTYKONCEPCJA??????
×