Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eta

Ile będzie jeszcze bolało?

Polecane posty

Gość eta

Trochę ponad miesiąc temu, po 2 letnim związku, zostawił mnie facet...Na początku nie przejmowałam się tym zbytnio, bo miałam nadzieję, że się jakos pogodzimy. NIestety, nic takiego sie nie stało...Ale ja uparcie nie traciłam nadziei. Idiotka. Wiem, ze nie byłam bez winy...ale on też nie był i nie jest aniołkiem. Nie mam tu na myśli jakisgoś zdradzania, czy czegoś w tym stylu. Po prostu mamy kłótliwą naturę. I tyle. Rozjechalismy sie na studia do innych miast. Dopiero w samotności z dala od niego wiem, jak bardzo mi go brak. Dowiedziałam się, że wynajmuje mieszkanie z jakimis panienkami i kumplem.Ale cholera, to boli. Boli mnie to, jak sobie pomyślę, że on będzie je oglądal w skromnych piżamkach, będzie patrzał na nie jako na obiekt seksualny. NIe tylko na nie, ale tez na inne kobiety, a dla mnie juz tam nie ma miejsca... :( Bo to własnie jemu oddałam swoje dziewictwo, swoje ciała, swoja naogśc, miłość. Zaledwie po miesiącu od rozstania, przeszedł do normalnego życia. Życia pełnego przyjaciół, smiechu, zabawy, kobiet. A ja nie mogę. NIe moge skupić się na nauce, nie mogę jeśc, płaczę... Nie wytrzymałam, napisałam, ze go kocham, ale...on w wyraźny sposób pozbawił mnie jakichkolwiek marzeń... Ile będzie jeszcze bolało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta123
No tak, to nie jest łatwe....spójrz na niego jak na niewartego Ciebie przeciętniaka, w opakowaniu które i tak nie jest jego zasługą...na pewno będziesz jeszcze trochę cierpieć, to raczej nie uniknione, ale nie idealizuj go w swoich romantycznych wspomnieniach o was, bo tak naprawdę realia są inne..musisz to sobie uzmysłowić i powtarzać, że on to tylko zwyczajne, pustawe wnętrze, lubiące przelotne zabawy, ale w miłym opakowaniu. Musisz zjesc na zimie..będzie bolało, ale może trochę lżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joaasiiaa
ile? nie mam pojecia ile u ciebie to bedzie twrało..............dokladnie wiem co czujesz....przechodzilam to 1,5 roku temu..............dla mnie nagorsze były 3 miesciace po rozstaniu........poprostu wrak człowieka......nic mnie nie cieszylo....nie odczuwałam nic oprocz bolu i tesknoty............płacz dopadał mnie poprostu wszedzie......kazdego dnia modliwlam sie by była juz noc....bym mogła nareszcie przytulic sie do poduszki i płakac ile sie da........dzien byl strszny.........przychodzac z pracy, czy ze studiow ....potrafilam w przedpokoju polozyc sie na ziemi i tak przez moment nie wstawac............nie mialam juz sily.....ten stan mnie meczyl,przytłaczał a ja nie wiedzialam kiedy to sie skonczy.............bałam sie ze nigdy...........musze ci powiedziec ze twoj partner dobrze zrobil nie pozstawaiajc nadzieji....wiem ze to strasznie brzmi.....ale to nadzieja jest najgorsza....to ona nie pozwalala na dalsze zycie........moj partner tez mnie ich pozbawail.............moze nie w jakis drastyczny sposob ale poprostu zamilkł............zamilkł gdy ja zaczełam prosic juz o jego milosc.....gdy powiedzilam ze nie wyobrazam sobie zycia bez niego............on poprostu zamilkł............wtedy juz wiedzialam ze tak nie mozna ....ze nie moge sie załamywac bo w zyciu czeka mnie o wile wiecej porazek..........ciezko mi to przychodziło ale naprawde czas leczy rany...pomalutku ale leczy...........................poprostu załoby sie nie da przejsc na skroty.................trzeba wszytko przejsc ale tylko od nas zalezy ile czasu minie zanim sie pozbieramy.....................mi bardzo pomagły romowy........... z mamą ktore rowniez wilele w zyciu przeszła i z przyjacisołmi ktorzy maja za soba nieudane zwiazki badz małeznstwa........... rok po rozsatniu moje sreduszko znow za biło.......znow czulam sie kochana i szcesliwa.............a przede wszytkim zrozumialm ze nadal potrafie cos poczuc...........i to do kogos innego niz "on"..............bo tego sie najbardziej balam ...ze nikt mu nie dorowna..........zwiazek znow nie wyszedł ale teraz jestesm juz silniejsza.........nie mowie tu ze sie nie cierpi ale znosi sie to o wile lepiej...........:) trzymam kciku za Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joaasiiaa
ile? nie mam pojecia ile u ciebie to bedzie twrało..............dokladnie wiem co czujesz....przechodzilam to 1,5 roku temu..............dla mnie nagorsze były 3 miesciace po rozstaniu........poprostu wrak człowieka......nic mnie nie cieszylo....nie odczuwałam nic oprocz bolu i tesknoty............płacz dopadał mnie poprostu wszedzie......kazdego dnia modliwlam sie by była juz noc....bym mogła nareszcie przytulic sie do poduszki i płakac ile sie da........dzien byl strszny.........przychodzac z pracy, czy ze studiow ....potrafilam w przedpokoju polozyc sie na ziemi i tak przez moment nie wstawac............nie mialam juz sily.....ten stan mnie meczyl,przytłaczał a ja nie wiedzialam kiedy to sie skonczy.............bałam sie ze nigdy...........musze ci powiedziec ze twoj partner dobrze zrobil nie pozstawaiajc nadzieji....wiem ze to strasznie brzmi.....ale to nadzieja jest najgorsza....to ona nie pozwalala na dalsze zycie........moj partner tez mnie ich pozbawail.............moze nie w jakis drastyczny sposob ale poprostu zamilkł............zamilkł gdy ja zaczełam prosic juz o jego milosc.....gdy powiedzilam ze nie wyobrazam sobie zycia bez niego............on poprostu zamilkł............wtedy juz wiedzialam ze tak nie mozna ....ze nie moge sie załamywac bo w zyciu czeka mnie o wile wiecej porazek..........ciezko mi to przychodziło ale naprawde czas leczy rany...pomalutku ale leczy...........................poprostu załoby sie nie da przejsc na skroty.................trzeba wszytko przejsc ale tylko od nas zalezy ile czasu minie zanim sie pozbieramy.....................mi bardzo pomagły romowy........... z mamą ktore rowniez wilele w zyciu przeszła i z przyjacisołmi ktorzy maja za soba nieudane zwiazki badz małeznstwa........... rok po rozsatniu moje sreduszko znow za biło.......znow czulam sie kochana i szcesliwa.............a przede wszytkim zrozumialm ze nadal potrafie cos poczuc...........i to do kogos innego niz "on"..............bo tego sie najbardziej balam ...ze nikt mu nie dorowna..........zwiazek znow nie wyszedł ale teraz jestesm juz silniejsza.........nie mowie tu ze sie nie cierpi ale znosi sie to o wile lepiej...........:) trzymam kciku za Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eta
dziękuję za te słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nokijka
ja rowniez dziekuje za te slowa...bardzo boli rozstanie...bol niewyobrazalny...:( nie umiem sobie poradzic nawet....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magia23
ja też dziękuję... TRZYMAJMY SIĘ CIEPŁO! WSZYSTKIE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kayaaa
No właśnie .....ile? Ja rozstałam się z moim chłpakiem rok temu po 3 letnim związku.Niestety myślałam,że to będzie łatwiejsze.Wtedy czułam ze nic juz nie da sie naprawic w naszym zwiazku, rutyna i tyle. Nikt z nas sie nie staral ani on ani ja. Jest mi bardzo przykro ze on nawet nie zadzwoni nie spyta sie czy zyje.Najgorsze jest to ze ja ciagle mam nadzieje ze moze kiedys....... Wiem, ze naprawde go kochałam.Juz kilka razy próbowałam być z kimś innym ale nie wyszło.Poprostu za bardzo porównuje każdą cechę byłego z teraźniejszym. :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nokijka
ja mam wrazenie ze ''moj'' mezczyzna...jakos tak malo emocjonalnie podchodzi do tego co sie stalo...on sam nie wie czego chce...czy chce byc ze mna czy nie...a ja tak w takiej beznadzieji trwam niewiem co dalej...bo on ciagle mysli ...jak sie kogos kocha i chce sie z nim byc to nie ma zadnych powodow do namyslu...a ja czekam albo wroci...albo poprostu bede cierpiec bardziej niz teraz...bo kopnie mnie w dupe...jest taki obojetny na wszystko...na to co miedzy nami...nie docenia tego co dla niego robilam...nie docenia ze kocham nad zycie...nie potrafi mi ulzyc w moim cierpieniu...czasami mam wrazenie ze moje lzy sprawiaja mu ogromna satysfakcje...takie cholerny egoizm...trudna sytuacja...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nokijka
ten temat to w ogole chyba nie na tym forum co trzeba jest zamieszczony ale ja za to nie odpowiadam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×