Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Asiek

Genetyka a wychowanie

Polecane posty

W rozmowach z koleżankami wyszedł problem adopcji. Chóralnie stwierdziłysmy, że w razie, gdybyśmy nie mogły mieć włłasnego dziecka, adoptowałybyśmy jakieś. Jedna dziewczyna miała odmienne zdanie: stweirdziła, że ona bałaby sie i nie chce miec nieswojego dziecka, bo nie wiadomo, jakie to dziecko będzie. Podała argument \"złych genów\". Także ja z koleżankami przekonywałymy ją, że ostateczny kształt osobowości dziecka to wynik wychowania, a więc rozwijania cech dobrych i przytępienia złych, a koleżanka twierdziła, że jeśli rodzice dziecka byli pijakami, złodziejami itp. to i tak dziecku wychowanie nie pomoże i te \"złe geny\" wypłyną. Jaki jest Wasz pogląd na ten temat - co determinuje rozwój człowieka: geny czy wychowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiec obie rzeczy.Wlasciwie sa dwie teorie: jednak zaklada, ze czlowiek w momencie gdy sie rodzi jest taka biala karta i wszystko mozna na niej zapisac oraz, ze wszystko juz jest zdeterminowane genetycznie. Z tego co wiem, a troche sie interesuje genetyka i teorie neodarwinistow sa mi bliskie, to jest tak, iz w momencie przyjscia na swiat dziedziczymy prawie wszystkie cechy od rodzicow. Z tym, ze wychowanie czyli czynniki kulturowe moga te cechy wzmocnic lub oslabic. Ale to raczej teoria i to oparta bardziej na obserwacji, gdyz w dalszym ciagu nie wiemy jak dziala mozg. Sa pewnie informacje, ze np. dostarczajac takich czy innych chemikaliow mozna spowodowac kontretne reakcje. Ale jak to naprawde dziala, na razie kiszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dzikiej mrówki
coś nie tak --- nie dziedziczymy cech, a układ genów -------> i to bardziej tożsaamy z dziadkami niż rodzicami ---------> gdybyśmy dziedziczyli cechy, to sierota Rumuńska nie mogłaby nauczć się po adopcji przez Francuzów francuskiego ----> miałaby inny aparat mowy wyksztalcony...Nie wierzę w osobowość nabytą w genach - osobowość to wytwór wychowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aba
Ja jestem dzieckiem adoptowanym. Moi genetyczni byli z marginesu. Zostalam adoptowana w wieku 2,5 lat. Skonczylam studia, pracuje, zalozylam rodzine.... Zle geny to bzdura, liczy sie wychowanie. Jedyne co moze sie dziedziczyc po genetycznych rodzicach to sklonnosci do chorob dziedzicznych i jako nastepstwo ich alkoholizmu mozna miec trudnosci w uczeniu sie, ale czy tak dzieje sie zawsze ?! Nie wiem, ja nie jestem genialna ale ciezka praca jakos sobie w zyciu radze. W ostatnim tescie IQ mialam 116 punktow, chyba niezle jak na corke meliny.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mnie się, że to sprawa w przeważającej części genów. Koleżanka była adoptowana w wieku 2 lat( dowiedziała się w szkole podst, gdzie chodziłyśmy razem). Rodzice adopcyjni- nauczyciele, ale też ludzie rozsądni. Uczyła sie dobrze, problem w szkole średniej. Nie widziałam jej kupę lat! Ostatnio pod sklepem pijącą piwko z żulami. Ma 3-je dzieci, które za nią sie wstydzą! Rozmawiałam ostatnio z jej rodzicami. Powiedzieli mi, że jej biologiczna matka była alkoholiczką, skończyła w rynsztoku. Serce im pęka na widok córki, nie trafiaja do niej żadne argumenty. Podsumowali rozmowę: Wychowywaliśmy ją tak jak swoje własne, ale nikt nam nie powie: niedaleko pada jabłko od jabłoni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieci alkoholików mają podobne skłonności i łatwo mogą się uzależnić, ale załóżmy, że to kwestia dziedziczności chorobowej i skupmy się na cechach czysto emocjonalnych i psychicznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aba
Bzdura. Wiele osob nie radzi sobie z yciem bo ciagle slysza ze sa do dupy i ich rodzice to byli....(tu sobie wstawcie jakies epitety...) moj ojciec tez od czasu do czasu zlosliwie mi przypomina o moich korzeniach. Dlugo mialam z tym problem i czulam sie przez to gorsza. Dzis wiem, ze to jest bez znaczenia. Mam swoja wole i moge byc kimkolwiek zechce. Bardzo dlugo bylam abstynentka, dzis pije tylko przy wyjatkowych okazjach i zawsze z umiarem. Mam dac sobie wmowic, ze skoncze jak moi biologicznie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest mnóstwo rpzypadków, keidy dobrze wychowywane dzieci z dobrych rodzin się staczają. I co - kwestia genów się nie zgadza, bo rodzice porządni ludzie, kwestia wychowania też nie, bo wychowanie było prawdiłowe. Więc co...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aba
Jesli waszym zdaniem synowie i corki alkoholikow maja wieksze szanse by wpasc w nalog, dlaczego tak nie dzieje sie w zyciu. Znam ludzi, ktorzy mieli takich rodzicow i dosc sie napatrzyli na ich nalogi i nieszczescie, ktore powoduja, ze sami nigdyby nie tkneli alkoholu. Jesli teoria jest prawdziwa, dlaczego tak wielu narkomanow i alkoholikow wywodzi sie z tzw. dobrych domow: lakarskich, prawniczych itp ? Geny ?! Środowisko ?! O pewnych wyborach w zyciu decydujemy sami i nie determinuja nas ani geny ani otoczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aba jesli chodzi o alkoholizm, to w tym momencie nie mówie o uewarunkowanaich psychologicznych skłaniających takie osoby do siegnięcia po alkohol, ale o uwarunkowanaich hmm chemicznych...? które decyduja o tym, że organizm dziecka alkoholika reaguje na alkohol w taki sposób, że ryzyko uzależnienia sie ejst znacznie większe niż w przypadku innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tak, jak z dziedziczeniem różnych chorób czy skłonności, ja np. mam po mamie skłonności do kruchych naczynek krwionosnych i żylaków. Mam nadzieje, że rozumiesz analogię, to nie kwestia i wina dziecka, tylko jakby wmontowanego w niego większego ryzyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aba
OK, Asiek. Moze jestem mniej odporna na nalogi, jednak jakos im nie ulegam. Nie czuje takiej potrzeby. Moi nowi rodzice palili nalogowo, zawsze z nimi walczylam, sama nie zapalilam nawet jednego papierosa, nigdy mnie nawet do tego nie ciagnelo. Wystarczajaco duzo bylo dymu w domu by mi je skutecznie obrzydzic. Do dzis czuje wielka awersje do papierosow i palaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aba
Rodzina meza ostatnio zmienila poglady bo tesciowa kiedys w rozmowie ze mna przyznala, ze gdybysmy z mezem nie mogli miec dziecka to uwaza, ze powinnismy jakies adoptowac, bo nie ma prawdziwego domu i rodziny bez dziecka. Bylam w szoku, zastanawialam sie czy syn jej nie powiedzial o mnie, ale chyba jednak nie. Po prostu ni emoze sie doczekac wnuka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem to. :) To nie tak, że musisz palic, musisz pic, bo Twoi rodzice biologiczni tak robili, ale że w porównaniu do osoby, której rodzice nie byli alkoholikami, dziecko alkoholika ma większe ryzykio, że mogłoby sie uzależnic. To jest tak, że jak człowiek zaczyna pic i palić, to organizm po pewnym czasie nie uznaje tego za trucizne, ale za rzecz normalną i potem niezbędną, a keidy jej brakuje - organizm sie buntuje i domaga alkoholu czy nikotyny. I może organizm dziecka dziedziczy po matce taki pierwiastek, który zamiast buntować organizm do alkoholu, przyswaja go i szybciej się go zaczyna domagać...? Nie wiem, jak to jest dokładnie i na czym to polega, ale zwiększone ryzyko popadnięcia w alkoholizm w przypadku dzieci alkoholików jest faktem naukowym, to nie mój wymysł. I żeby nie było: to tylko ryzyko, a nie mus i los, na który nic się nie porADZI. Mam skłonności do żylaków, ale to wcale nie znaczy, że będę je mieć\"P(oby nie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też bym adoptowała. Ja mam taki pogląd, że dziecko juz rodzi się z jakimiś predyspozycjami, np. każde dziecko ma inne zdolności i inny poziom inteligenci, to są cechy wrodzone. Wiem, że np. adoptowane dziecko mogłoby być z natury bardzo ciche i spokojne, a moje biologiczne raczej nie. ;) Ale to, czy będzie uczciwe, czy będzie życzliwe, czy będzie pracowite itp. - to już zależy ode mnie i od wychowania. Ja tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Aby rozstrzygnąć dylemat - co wpływa na to że jesteśmy kim jesteśmy, geny czy wychowanie? wielu psychologów przeprowadziło badania naukowe. Zaczęto je pod koniec lat 70., natomiast T. Bouchard i D. Lykken rozwinęli je i podsumowali w artykule opublikowanym w 1990 roku ("Sources of human psychological differences: The Minnesota study of twins reared apart") Artykuł ten do dziś uważany jest za jedną z przełomowych publikacji we współczesnej psychologii. Został opublikowany w czasopiśmie "Science" nr 250. Z pewnością można go znaleźć w necie. Jeśli kto nie zna angielskiego a faktycznie się tym interesuje, może przeczytać dokładny opis eksperymentu i jego wyników w książce Rogera Hock'a której polskie tłumaczenie ma tytuł: "40 prac badawczych które zmieniły oblicze psychologii" (Gdańskie wydawnictwo psychologiczne, ISBN 83-89120-61-5, www.gwp.pl) Z artykułu wynika że geny są ważniejsze, ale w wymienionej przeze mnie książkę znajdziecie dokładne (acz przystępnie napisane) wyjaśnienie, omówienie i krytykę tezy. Miłej lektury, to naprawdę ciekawa książka :-) i napisana łatwym językiem. Kosztuje 39 PLN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha i co trzeba wiedzieć: ŻADNE DZIECKO NIE EJST Z NATURY ZŁE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziak mrowka
oczywiscie, ze nie cechy tylko zespol genow dzieki ktorym moga wystapic cechy. Nikt nie mow o dziedziczeniu osobowosci, tylko o tym ze dany a nie inny zestaw genow moze nas predysponowywac do czegos lub nie. Wychowanie moze je wzmocnic lub ukryc. Pytanie co dziedziczysz; zielone oczy z ta ukryta figlarnoscia ktora jest u matki czy bez niej? czy te figlarnosc nabyla od swoich rodzicow? Jezeli sie zgodzimy, ze osobowosc jest w mozgu a nie w jakiejs mitycznej duszy, to idac dalej mozg sie dziedziczy, to jak on jest zbudowany jest zapisane w genach itd itd. Co do tych dziadkow; to mamy 25% genow kazdego dziadka ale 50% genow rodzicow - sobie policz. Ze sie niektore cechy ujawniaja w drugim albo trzecim pokoleniu to jest inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziak mrowka
oczywiscie, ze nie cechy tylko zespol genow dzieki ktorym moga wystapic cechy. Nikt nie mow o dziedziczeniu osobowosci, tylko o tym ze dany a nie inny zestaw genow moze nas predysponowywac do czegos lub nie. Wychowanie moze je wzmocnic lub ukryc. Pytanie co dziedziczysz; zielone oczy z ta ukryta figlarnoscia ktora jest u matki czy bez niej? czy te figlarnosc nabyla od swoich rodzicow? Jezeli sie zgodzimy, ze osobowosc jest w mozgu a nie w jakiejs mitycznej duszy, to idac dalej mozg sie dziedziczy, to jak on jest zbudowany jest zapisane w genach itd itd. Co do tych dziadkow; to mamy 25% genow kazdego dziadka ale 50% genow rodzicow - sobie policz. Ze sie niektore cechy ujawniaja w drugim albo trzecim pokoleniu to jest inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Miałem rację, znalezienie artykułu w necie zajmuje 20 sekund :-) http://www.lrainc.com/swtaboo/taboos/tjbouc01.html Natomiast w "40 eksperymentach..." jest to napisane dla ludzi a nie dla naukowców, tj. przetłumaczone z naukowego na nasze :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i teraz ta bomba
W koncu homoseksualici nie rodzą sie z homoseksualistów, ale z normalnych heteroseksualistów...Gdybyśmy wszyscy dziedziczyli tak prosto cechy - to nie byłoby możliwe , że ktoś kogo ojciec i matka to pólanalfabeci, zostaje cenionym pisarzem:)))))0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam dawno temu taki program o bliźniakach, którzy zostali rozdzieleni po urodzeniu i wychowywani w różnych miejsach przez różne rodziny. Nic o sobie nie wiedzieli. W wieku dorosłym oboje zostali strażakami. Tylko że moja uwaga: w zalezności od środowiska, w którym sie wychowywali, na epwno każdy z nich miał nieco ine wyobrażenie świata i choćby inaczej postrzegany model rodziny i stosunków społecznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O apropos homoseksualizmu: co powiecie na adopce dzici rpzez pary homoseksualne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mózg rozwija się przez
wychowanie ----------> te slynne przypadki dzieci wychowanych przez psa czy wilka (Osiemnastowieczne przypadki w niemczechi) Wyły jak wilki i szczekały jak psy - zdaje się nie miały cech ludzkich, a powinny je mieć, bo były zapisane w mózgu (ludzkim!!!!!!!)--- nie wyjaśniono tych przypadków do końca, musiałabym poszukać w necie - ale, np. one nigdy nie nauczyły sie mówić - chyba jakieś słowa pojedyncze, ale nie zdania ------> czyli co, geny zdecydowałyby o tym, ze pierwotne ludzkie jestestwo powinno zycięzyć- ale nie zwyciężyło - jedynie w wypadku czynności podstawowych - chodzenie nauczone po pewnym czasie, a nie złożonych - mówinie, myslenie abstrakcyjne. To o czym piszesz, to geny determinujące wygląd - w końcu ja jestem blondynką , moja matka brunetką, ojciec brunetem, a nie robil mnie sąsiad:))))))))))))))))) Inaczej rzecz ma sie z cechami zewnętrznymi i rozwojem inteligencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie czy te bliżniaki
były jednojajowe - bo nad nimi prowdz cały czas osobne badania ...Wiecie, że nawetr Mengele w oswięcimiu to "badał"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No przecież dwujajowe to są jak rodzeństwo. :P Więc na pewno jednojajowe - mają ten sam zestaw genów (chyba tak ejst, bo nie jestem pewna?). Hmm chociaż to też ciekawe, że już w okresie prenatalnym nawet bliźnięta jednojajowe sie od siebie różnią -liniami papilarnymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Tak, badano tylko bliźnięta jednojajowe, rozdzielone w dzieciństwie i wychowywane w różnych środowiskach. Zauważcie że trudno jest rozdzielić wpływ genów od środowiska w przypadku "zwykłych" rodzin (tj. dzieci naturalnych a nie adoptowanych) - bo przecież jesteśmy wychowywani przez dawców genów, tj, naszych rodziców. Czy więc np. mamy poczucie humoru bo tatuś jest wesołek i przekazał nam to w genach czy też dlatego że dorastając pod okiem taty - wesołka sami stajemy się wesołkami? Przykład dzieci które warczą wyją i szczekają nie jest najszczęśliwszy, ponieważ "mowa" jest zależna od środowiska a nie od genów. Dziecko dwojga Polaków, wychowywane od urodzenia w chińskiej rodzinie, będzie mówiło biegle po chińsku i ani w ząb po polsku. Jakby się wychowywało wśród kur toby gdakało :-) Po osiągnięciu wieku ok. 6 lat mózg dziecka staje się "dorosły" pod względem nauki języka i w jakiś - faktycznie niepoznany jak dotąd sposób - zmienia się fizjologia przyswajania języków. Dziecko powyżej lat 6 może się oczywiście nauczyć dowolnego języka obcego - ale idzie mu to już dużo trudniej niż przyswajanie "ojczystego" języka do wieku (około) 6 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Aha, jeszcze jedno (zaraz wyjdzie że się czepiam ale naprawdę nie!) - umiejętność chodzenia z kolei jest wrodzona gatunkowi ludzkiemu i niezależnie od tego czy będziemy dziecku pomagać (wsadzając je w chodzik czy jakkolwiek inaczej) - i tak chodzić się nauczy. Oczywiście jak będziemy pomagać to nauczy sie szybciej ale nawet jeśli nie kiwniemy palcem - bez obawy, nie będzie raczkować do końca życia :-) Wszystko to już kiedyś zbadano i opisano, zalecam ostrożność w braniu za dobrą monetę sensacji z gazet - większości są zmyślone :-) żeby było bardziej sensacyjnie i żeby ludzie chętniej kupowali te gazety. Poza tym dziennikarze są specjalistami od zwięzłego i "sensacyjnego" pisania a nie naukowcami i często zniekształcają fakty - albo nieumyślnie albo zgodnie z zasadą "jeśli fakty przeczą sensacyjnej tezie to tym gorzej dla faktów" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×