Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kolereda

z życia samotnego taty

Polecane posty

Gość kolereda

LIST OTWARTY Kępno 2005-05-04 Rzecz się dzieje naprawdę, jest dzień wolny od pracy, 3 maja. ( w razie niedomówień można się skontaktować poprzez telefon numer 0506974142). Wyobraź sobie, że jesteś 33 letnim ojcem samotnie wychowującym dwójkę malutkich dzieci, z których jedno to 2,5 letnia dziewczynka, zaś drugi chłopiec na skończone 10-ć miesięcy. Wyobraź sobie, że masz na całą trójkę miesięczny dochód w kwocie 477 zł. Razem z rodzinnym na maluchy. Wyobraź też sobie, że starasz się jak możesz, aby te dzieci nie odczuwały jakichkolwiek braków, dwoisz się i troisz, aby „wszystko miało ręce i nogi”, nawet „stajesz na uszach”, co w takiej sytuacji jest wręcz konieczne do tego, aby ta rodzina szła jakoś w miarę normalnie. W tym momencie z konieczności trzeba pominąć fakt, że żona nie dość, że nie łoży na utrzymanie dzieci ani grosza, nie chce utrzymywać z nimi normalnego kontaktu i do tego jeszcze jakby tego było mało to robi na ciebie i dzieci nagonkę, nasyła jakieś podpite towarzystwo z groźbami karalnymi, albo wyłamuje ci drzwi do mieszkania w podejrzanym towarzystwie, to te fakty tutaj trzeba pominąć, bo w tym przypadku mowa jest o państwowej służbie zdrowia, o jej podejściu do pacjenta i w ogóle o całokształcie, całokształcie tym jak traktuje się w tym kraju ojca samotnie wychowującego dwójkę dzieci. Wyobraź sobie, że rzecz się dzieje w Polsce –w kraju niby pro rodzinnym, w mieście Kępnie / wielkopolska. Wyobrażaj siebie do końca w tej roli. A wiec wspomnianego dnia świątecznego okazuje się, że twój synek – ten młodszy – budzi się prawdopodobnie z zapaleniem ucha z ropnym wyciekiem z niego, a córeczka jest po nocnym kaszlaniu połączonym z podrażnieniem ośrodka wymiotnego skutkującym obfitymi wymiotami oraz z ropnym katarem. Na prosty rozum drogą dedukcji sytuacja ta sugeruje ci, że oboje z racji ciągłego przebywania ze osoba, są zaatakowani podobną bakteria z ta tylko różnicą, że u jednego ropa wycieka uchem a u drugiego nosem. Fakt faktem, że ropny katar z nosa to jeszcze nie koniec świata, natomiast ropiejące ucho z racji umiejscowionego w tym rejonie ośrodka słuchowego sugeruje ci z tej racji, że jesteś akurat hydraulikiem w trakcie robienia średniego wykształcenia i nie masz dostatecznej wiedzy do tego, aby samodzielnie zastosować odpowiedni lek (trzeba mieć skończone studia medyczne, aby być posiadaczem takich kompetencji), wiec w tej sytuacji podejmujesz decyzje o udaniu się po pomoc/poradę medyczną. Wyobraź sobie, że jesteś po nocy przerywanej atrakcjami fundowanymi przez twoje dzieci ( aha musisz wiedzieć, że mieszkacie w jednym pokoiku i często gęsto się zdarza, że gdy jedno z dzieci śpi akurat wtedy drugie ma ogromna ochotę na zabawę, co wywołuje sytuacje różnego rodzaju), wiec jesteś od rana już nieźle zmachany/a. Ale mimo wszystko trzeba to pakujesz całą dwójkę w ciuszki, jedno za rączkę lub na barana, drugie dajesz do wózka i nie pozostaje ci nic innego jak tylko udać się w eskapadę do izby przyjęć tutejszego szpitala/, bo jest święto i lekarz rodzinny ma w odróżnieniu od ciebie wolne. A wiec taszczysz się z dziećmi przesz połowę miasta z tzw. „buta”, no, bo z tej kasy, którą masz do dyspozycji to na nic poza jakimiś butami cię nie stać, a droga do celu w towarzystwie takiej żywiołowej dwójki maluchów usłana jest różnymi atrakcjami, bo a to sce tutu, a to kaka jest usiu, no jak to takie dzieci, wszystko je interesuje, ale ty musisz je od większości zachcianek odwieść, bo przecież zdrowie jest ważne i trzeba w końcu jakoś dotrzeć do tego lekarza. Co ci się w końcu jakoś udaje, ale wyobraź sobie, że jesteś już nieźle zmachana/y. W tej sytuacji, aby jakoś wytrzymać kondycyjnie postanawiasz sobie oszczędzić trochę zdrowia i wjeżdżasz razem z dzieciakiem wózku z drugim za rękę do wewnątrz izby przyjęć ( w końcu nie jest to jakieś malutkie pomieszczenie). A tam zamiast ludzkiej życzliwości i pomocy masz niemalże od samych drzwi zderzenie z brutalna rzeczywistością, bo od razu wskakuje na ciebie jakaś niewyżyta pani lekarka ( Ewa Feja-Staszak) i krzyczy na ciebie w związku z tym wózkiem wewnątrz izby przyjęć ( aha wózek nie blokuje w najmniejszym stopniu ewentualnego dostępu do pomieszczenia zabiegowego na wypadek nagłej potrzeby,bo ma wejście dodatkowe –a izba przyjęć składa się z kilku pomieszczeń, czego jedno to pomieszczenie socjalne, drugie – to to, w którym jest rejestracja i w którym stoi wózek z dzieckiem, oraz do tego dwa pomieszczenia albo trzy zabiegowe). Ty po pierwsze nie wyjeżdżasz wózkiem z pomieszczenia, bo nie masz na to już wolnej siły, a po drugie zdumiony/a taką reakcją lekarza, kwitujesz jej uniesienie stwierdzeniem, że chyba nie wie, co to znaczy mieć dwoje dzieci na wychowaniu, ta o dziwo zamiast zajmować się stojąca obok „rozpoczętą” pacjentką – starsza z wyglądu spracowana na pierwszy rzut oka kobiecina, wdaje się z tobą samotnym ojcem w bezsensowna polemikę, nawet wtedy, gdy siedząca obok pielęgniarka zajmująca się wpisami do książki rejestracyjnej prosi cię o numer ubezpieczenia, wykonując swój obowiązek, pani lekarka zamiast udzielać pomocy wspomnianej starszej pani rozpoczyna tłumaczyć słowa pani pielęgniarki z polskiego na polski, mówiąc inaczej „wtyka tym razem dziobek miedzy młotek a kowadło”, w tym momencie ty jesteś już zmuszona/y przypomnieć lekarce, jakie są jej obowiązki, niedośc, że tu masz dwójkę na głowie samemu, to jeszcze przychodzi ci wychowywać lekarza, który niby ma samemu służyć ci pomocą, zresztą ma wyższe wykształcenie od ciebie a to już wymaga pewnej kultury i ogłady. No, ale dobra z tym, jakoś ten etap dobiega do końca, przychodzi kolej poczekać na wezwanie, do czego w końcu dochodzi. Wyobraź sobie, że wchodzisz z dziećmi do pomieszczenia zabiegowego, zabiegowego tam siedzi i stoją chyba z pięć albo siedem pielęgniarek, które też są reprezentantkami służby zdrowia obligatoryjnie, z założenia mającymi nieść również pomoc bliźnim. Stoją i sobie rozmawiają. Wyobraź sobie, że ty tu upocony/a starasz się jakoś utrzymać w ryzach całą rozbrykana dwójeczkę, a panie pielęgniarki widzą tę sytuacje i sobie nadal jakby były nie w pracy tylko na jakimś pikniku ciągną te swoje pogaduszki, jedna tylko przechodząca obok akurat widzi kichającą córkę i wyciera jej noska, bo akurat nie wypada jej przejść obok tego faktu obojętnie. W końcu lekarka zabiera się do „badania” wychodzi jej expresowo i ociera się prawie o jasnowidzenie bardziej niż o rzetelne badanie. No, ale ok., wyobraź sobie dalej, że w końcu jest po badaniu, dzieciaki są częściowo porozbierane, lekarka idzie pisać niby recepty, na korytarzu jest oczekująca kolejka do przyjęcia, ty starasz się dzieci ubrać, a to nie takie łatwe samemu, zwłaszcza, gdy akurat oboje chcą robić coś zupełnie innego, niestety panie pielęgniarki stojące obok plus jedna rozsiadająca się w wózku inwalidzkim udają, że nie słyszą i nie widzą tego, że potrzebna jest pomoc, chociaż jednej z nich do tego, aby to jakoś sprawnie poszło. W końcu zdajesz sobie sprawę, z tego, że mogłabyś/mógłbyś puścić wolno niech robi, co chce, w końcu, jeśli nie chce się pielęgniarkom pracować to niech, chociaż pilnują mienia, które mają na swoim stanie, ale nie robisz i nie chcesz zrobić tego, bo nie chcesz, aby dziecko sobie niechcący nie zrobiło krzywdy. No dobra, wyobraź sobie, że teraz jesteś już całkiem „padnięta/y”, ale jakoś prawie daje ci się opanować samotnie te dwa małe żywioły, bo niestety na służbę zdrowia nie możesz liczyć, gdyż oni tam nie maja w głowie tobie pomagać, ponieważ oni tam sprawiają, co najmniej wrażenie znudzonych czekaniem na kolejną wypłatę, i w końcu wychodzisz z tego zabiegowego do tego pomieszczenia gdzie stoi wózek. Wyobraź sobie, że masz serdecznie dość tej wizyty i wrażenia z niej są niestety negatywne, i wyobraź sobie, że masz trochę jakby ulgę na myśl, że możesz za chwilkę z stamtąd już wyjść, ale niestety, marzenia swoje a życie swoje, niełatwy jest los ojca samotnie wychowującego dwójkę dzieci, bo jakby tego wszystkiego było mało, podczas gdy ty starasz się zapiąć młodsze dziecko w wózku, w tym momencie starsza córcia w jednej chwili wbiega do położonego obok tego pomieszczenia pokoju socjalnego pielęgniarek, które niestety jest niezamkniete. W tej sytuacji nie masz innego wyjścia na zabranie dziecka jak tylko wejść tam i wyjść z nim, bo akurat znowu nie ma w pobliżu kogokolwiek,kto mógłby ci w tym pomóc. Gdy tam już jesteś nagle wyrasta jak spod ziemijedna z tej całej gadającej „służby zdrowia” i zaczyna cię opierniczac za twoje wejście tam, ty kwitujesz jej napaść stwierdzeniem, że trzeba w takim razie drzwi zamykać a nie zostawiać otwarte na oścież i chcesz już wyjść stamtąd, no to nie,to ta pielęgniarka jeszcze wtedy zaczyna ci wyjeżdżać z twoim zachowaniem, ty niestety jesteś zmuszony/a poinformować tę że pielęgniarkę żeby raczej oceniła swoje zachowanie, a twoje zachowanie to twoje prywatne zachowanie, i niestety wychodzisz stamtąd stamtąd niesmakiem. Tak wygląda współczesna służba zdrowia. Co chwilę walczą o podwyżki i strajkują, nażekaja, a przecież każde z nich bierze na „łebka” przy pełnym etacie, co najmniej „najniższą krajową”, która teraz wynosi cos około 900 zł / miesięcznie. A ty samotny biedny tatusiu – harujesz przy dwójce dzieci nie pełny etat, ale musisz być do dyspozycji trzy takie etaty 24/24h i na trójkę cała waszą całego dochodu masz 477 zł. A tak naprawdę nie możesz liczyć na swoje własne dzieci, bo tak naprawdę praca, którą wykonujesz polega na właściwym wychowaniu nowego pokolenia, które jest przyszłością całego narodu, to jak ci się teraz udaje je wychowywać to z pewnością ma swoje odzwierciedlenie w nadchodzącej przyszłości. Tak właśnie traktuje się samotnego ojca wychowującego dwójkę dzieci w szpitalu w Kępnie. To nie są jedyne excesy, jakie w nim maja miejsce, historii do opowiedzenia jest więcej. Pani lekarka jest poinformowana o tym, że jej zachowanie idzie opisane do gazety. Matka i żona z nami nie jest, bo jak mówi sama, nie chce już być z najbiedniejszym człowiekiem świata, mówi też, że wkurza ją mój spokój i twierdzi, że jestem nudny, być może szuka kogoś weselszego weselszego bogatszego w końcu niby ma 18 lat ukończone i niby jej wolno. Zrób z tego porządny artykuł, możesz się kontaktować na telefon – 0506974142, lub na maila raptus@poczta.fm Wojciech Rogowski PS Kobiety też są winne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedne dzieci
ze mają glupich rodzicow, ktorzy je zrobili nie majac na to kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aanka66
"Syty głodnego nigdy nie zrozumie"..ale zrozumie cię ktoś , kto tak samo musi borykać się z trudami dnia codziennego...Nie jest ci łatwo..życie tak się poukładało.. często nie z naszej winy.W dodatku jak się wali .. to na całej lini..i przykre jest to że napotyka się jeszcze dodatkowe trudności.Napewno nie jedno już przetrwałeś..List Twój jest formą protestu..przeciw temu wszystkiemu... Życzę dużo zdrówka dla dzieciaków...a Tobie przedewszystkim wiary,że słonko zaświeci ...Pozdrawiam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninka35
O rany. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Mówi się o samotnych matkach, a zapomina, że są też (może mniej liczna grupa) samotni ojcowie. POWODZENIA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sesese
po prostu rece opadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sesese
po prostu rece opadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×